Zaprzysiężenie Prezydenta RP. Andrzej Duda: Jestem otwarty na współpracę. Wszyscy obywatele są sobie równi

Prezydent Andrzej Duda złożył przysięgę prezydencką na II kadencję. W swym przemówieniu przypomina on swój program prezydencki.

Wszelka władza społeczności ludzkiej początek swój bierze z woli narodu.

Od tych słów pochodzących z rozdziału V Konstytucji 3 Maja rozpoczyna swoje przemówienie nowozaprzysiężony na drugą kadencję prezydent Andrzej Duda. Podkreśla on, że mimo epidemii, zmiany kandydata wybory prezydenckie odbyły się w sposób sprawny i demokratyczny. Zwróca uwagę na wysoką frekwencję w tegorocznym wyborach:

5 lat temu zagłosowało o ponad 4 mln Polaków mniej. Naszym celem za 5 lat jest mieć frekwencję ponad 70-procentową.

Prezydent widzi w zwiększającej się frekwencji przykład demokratyzacji polskiej wspólnoty politycznej. Przypomina, że po wygranej wyciągnął rękę do swego kontrkandydata:

Jestem otwarty na współpracę.

Przypomina wspólne obchody setnej rocznicy niepodległości i powołania Rządu Obrony Narodowej Wincentego Witosa. Andrzej Duda mówi, że współpracy politycznej między różnymi środowiskami nauczył go jego poprzednik na urzędzie:

Tak rozumował mój mistrz Lech Kaczyński, szukał w polityce wspólnych mianowników, wspólnych spraw.

Prezydent przypomina swój program wyborczy, zapowiadając, na czym chce skupić się przez najbliższe pięć lat:

 Św. Jan Paweł II apelował wielokrotnie byśmy otoczyli rodzinę szczególną ochroną.

Pierwszą kwestią, na której chciałby się skupić jest rodzina. Prezydent RP przywołuje podpisaną przez siebie Kartę Rodziny. Kolejną istotną kwestią jest działania na rzecz wszystkich Polaków, niezależnie od ich miejsca zamieszkania:

Polska wieś potrzebuje szczególnej opieki ze strony państwa.

W trakcie drugiej kadencji Andrzeja Dudy będzie miała miejsce prezydencja Polski w OBWE. Jest to okazja, która powinna być wykorzystana, by zasadą w stosunkach międzynarodowych była „siła prawa, a nie prawo siły”. W tym kontekście istotne jest dążenie do „pełnej integralności terytorialnej dla Ukrainy”.

Głowa polskiego państwa wskazuje na wagę inwestycji infrastrukturalnych, takich jak przekop Mierzei Wiślanej, budowa CPK, ale też jak inwestycje lokalne. Swoje przemówienie prezydent kończy deklaracją wiary:

Wierzę w Boga, ale nie każdy musi w Niego wierzyć, by uznawać uniwersalne wartości, na których jest oparta Polska.

Przypomina, że Polska wraz z chrztem wpisała się w cywilizację europejską.

Boże błogosław Polskę!

A.P.

Trójka bez maski. Z jednego studia sterowano rynkiem rockowym w Polsce / Andrzej Jarczewski, „Kurier WNET” nr 72/2020

Emerytowanym oligarchom medialnym chodzi o to, „żeby było tak, jak było”, a tego rodzaju konserwy młoda Polska nie pragnie, bo nie szanuje infantylnych staruszków o zdrobniałych imionkach.

Andrzej Jarczewski

„Trujka” jako dystrybutor prestiżu

Lista Przebojów Trójki (LP3) w połowie maja 2020 rozpaliła publicystów i polityków wszelakich opcji. Powracam do sprawy dlatego, że akurat 1 maja, na dwa tygodnie przed wybuchem afery, „Kurier WNET” opublikował mój artykuł pt. Starczy uwiąd Trujki. Potraktowałem wtedy temat z najwyższą kurtuazją; teraz czas na większą szczerość.

Trójka, jak starzejąca się kokota, przeżywała ostatnio trudne momenty wraz z tak czy inaczej legendowaną emeryturą swoich filarów.

Kompletne załamanie dotknęło ją 15 maja 2020 r. po ustawieniu na czele LP3 piosenki Kazimierza Staszewskiego Twój ból jest lepszy niż mój. Ta okoliczność każe mi kontynuować refleksje na temat historycznej i współczesnej roli radia i muzyki. Zacznę jednak od innego ważnego zagadnienia, prawie tak ważnego, jak muzyka. Od… demokracji.

Oczywiście – muzyka jest ważniejsza. Znamy wszak duże połacie geografii i jeszcze większe historii, gdy o demokracji nie słyszano. A muzykę słyszano zawsze i wszędzie. Bez niej nie było na świecie żadnej cywilizacji. Przypomnę w tym kontekście tezę Jerzego Waldorffa sprzed pół wieku, że muzyka nie podlega prawom demokracji, lecz… arystokracji. Nie wolno jednak mieszać porządków. Należy oddać demokracji to, co demokratyczne, a sztuce to, co arystokratyczne. I nie dopuścić, by arystokracja się zdegenerowała, przeszła w oligarchię lub dyktaturę celebrytów.

W radiowej Trójce nowa arystokracja medialna konsekrowała się sama, wytworzyła wokół siebie prawdziwy kult i kazała się wielbić bezkrytycznie (terminy: ‘konsekracja’, ‘dystrybucja prestiżu’, ‘kult’ i kilka dalszych należy odczytywać przez pryzmat socjologii Pierre’a Bourdieu).

Obecnie obserwujemy etap generowania zbioru męczenników sprawy i rozsławiania ich „lepszego” bólu za granicą, choć sami zadawali taki sam ból tym, których nie lubią, ale to był „gorszy” ból, niewart piosenki.

Emerytowanym oligarchom medialnym chodzi o to, „żeby było tak, jak było”, a tego rodzaju konserwy młoda Polska nie pragnie, bo żyje już inną muzyką i nie szanuje infantylnych staruszków o zdrobniałych imionkach. Przy starych idolach pozostali tylko równie starzy wyznawcy i reklamodawcy suplementów na wątrobę. Młodzi mówią mniej więcej tak: „Jakiś starszy pan coś wrzeszczy do innego starszego pana. A co mnie to obchodzi!”.

Zerowa reguła demokracji

Obywatele państwa demokratycznego zajmują się swoim życiem osobistym, a do zarządzania sprawami zbiorowymi od czasu do czasu wybierają swoich przedstawicieli. Ci przedstawiciele wchodzą do rad, parlamentów i rządów, które tworzą prawa i podejmują wiążące wszystkich decyzje. Jedni obywatele są z tych rządów zadowoleni bardziej, inni mniej, ale wszyscy godzą się z podstawową regułą demokracji, wyłożoną przez Peryklesa dwa i pół tysiąca lat temu: „Nasz ustrój polityczny nazywa się demokracją, ponieważ opiera się na większości obywateli, a nie na mniejszości”…

Co z takiej definicji demokracji wynika? Po pierwsze i najważniejsze: że istnieje sposób orzekania o większości. Dalsze wnioski są lepiej lub gorzej realizowane w różnych krajach i nie stanowią tutaj przedmiotu zainteresowania. Ważne jest tylko to, że w demokracji jako przedpierwszą regułę przyjmuje się oczywistość, że tam, gdzie o miejscu osoby lub dzieła decyduje większość – musi istnieć powszechnie akceptowana metoda stwierdzania większości.

Zlicza się, ile głosów padło na „A”, ile na „B” czy „C”; wynik arytmetycznego sumowania podawany jest do publicznej wiadomości i ten wynik sprawia, że to, co uzyskało więcej głosów, osiąga cel, dla jakiego prowadzono głosowanie, a to, co uzyskało mniej głosów – na pewien czas przegrywa, choć może próbować szczęścia w następnym głosowaniu. Te reguły demokracji są przez nas tak głęboko zinternalizowane, że nie podejrzewamy nawet możliwości przeciwnej, czyli sytuacji, w której nie ustala się większości, a mimo to cel – zależny od większości – ktoś osiąga.

Zerowa reguła stalinizmu

Wątpię, czy Stalin rzeczywiście to powiedział, ale następująca definicja dobrze odzwierciedla to, co faktycznie realizowano w komunizmie i co nadal działa np. w Korei Północnej i – zdaje się – w Wenezueli:

„Nieważne, kto jak głosuje. Nieważne, kto liczy głosy. Nieważne, czy ktoś w ogóle coś liczy. Ważne to, kogo ogłosimy wybranym!”

W rozpatrywanej teraz sprawie dyrektor Programu Trzeciego popełnił błąd pomieszania demokracji z komuną, idolatrią i dyktaturą idola. Stwierdził bowiem prostodusznie, że w ustalaniu kolejności na Trójkowej Liście Przebojów z 15 maja 2020 roku złamano regulamin i na pierwsze miejsce wstawiono piosenkę, która zdobyła mniej głosów niż kilka innych. I że to jest niewłaściwe. Dyrektor automatycznie i zapewne bezrefleksyjnie przyjął definicję peryklesowską, z której wynika, że zwyciężyć powinno to, co – zgodnie z demokratycznymi regułami – uzyskało najwięcej głosów. I tu dyrektor się strasznie pomylił. Nie zauważył, że o całej liście (LP3) decyduje REGUŁA ZEROWA, czyli ręczne sterowanie, że żadnego REGULAMINU NIE MA! Żadnego regulaminu nigdy nie było! A to oznacza, że od samego niechlubnego początku w stanie wojennym listy przebojów w III Programie Polskiego Radia były fabrykowane bez żadnej kontroli! To oznacza również, że z jednego studia centralnego sterowano nie tylko listą, ale wręcz całym rynkiem muzyki rockowej w Polsce.

Nie da się zliczyć

O niedemokratycznych procedurach przy układaniu LP3 pisałem m.in. w roku 2012, opisując rolę muzyki w życiu młodego pokolenia w stanie wojennym. Kwestia ta była przedmiotem kilku rozmów. Rzecz jasna – fakt nieistnienia regulaminu LP3 w ogóle nie był do tej pory rozpatrywany. Po prostu na coś takiego nie wpadłem. Pomijam teraz nieistotne szczegóły, by przytoczyć ciekawy argument.

Otóż każdy, kto choć raz uczestniczył w zliczaniu głosów, np. w obwodowej komisji wyborczej, wie, że jest to spora praca. W normalnych wyborach, w jakich uczestniczymy prawie co roku, obwody głosowania są tak wyznaczane, by w efekcie, po uwzględnieniu frekwencji, w urnie znalazło się nie więcej niż 2000 głosów. Oczywiście gdzieniegdzie bywa więcej, ale średnia raczej tysiąca nie przekracza. Komisja liczyła te głosy całą noc, spisywała protokół i kończyła pracę, za którą każdy otrzymywał jakieś drobne wynagrodzenie.

A teraz wyobraźmy sobie takie głosowanie nie co rok, ale co tydzień, przy czym głosy nie są oddawane na jednoznacznych kartach do głosowania. Każdy pisze, jak chce, wielu mylnie podaje tytuły piosenek, niektórzy wypisują długie, piękne listy, których oczywiście nikt nie ma czasu nawet otworzyć. I jest tego dużo, dużo więcej niż w zwykłej urnie wyborczej. Internet wiele w tej sprawie ułatwił, ale – jak przyznają sami zainteresowani – program agregujący głosy działa źle i właściwie daje tylko materiał pomocniczy.

Pytanie: jak przed internetem liczono głosy? Odpowiedź: szuflą!

Utajnione liczby

W latach sześćdziesiątych, gdy wybuchała beatlemania, na całym świecie tworzono różne rankingi, którymi emocjonowała się młodzież. W krajach kapitalistycznych ułożenie listy według popularności było pracochłonne, ale względnie proste i – co do zasady – powszechnie akceptowane. Po prostu wybierano pewną grupę sklepów z płytami, a następnie pytano, ile sprzedano singli i ewentualnie longplayów. Tak powstawała słynna „Top Twenty”, czy „Hot Hundred”. Różne czasopisma czy stacje radiowe opracowywały różne i zmienne w czasie regulaminy, uwzględniające nowinki technologiczne (np. ostatnio Spotify).

W krajach socjalistycznych, gdzie dystrybucja płyt – jak cała gospodarka – stała na głowie, wymyślano inne systemy. Program I Polskiego Radia, jeśli dobrze pamiętam, organizował głosowania dziennikarskie w studiach regionalnych, co w żaden sposób nie odzwierciedlało popularności piosenek. Pojawiła się jednak lista prawdziwa, nadawana przez Program Pierwszy z… Lublina. Leciało to w poniedziałki o pierwszej w nocy (żeby dzieci nie słyszały), ale wszyscy studenci i być może licealiści na to czekali, a niektórzy spisywali owe listy i później o nich ze znawstwem dyskutowali.

Ta – nadawana na falach długich – lubelska lista różniła się od innych tym, że redaktor prowadzący podawał liczbę głosów, która padła na daną piosenkę. Głosowało się na kartkach pocztowych (znaczek za 40 groszy) i można było podawać 10 tytułów.

W roku akademickim 1969/70 uczestniczyłem w akcji „sprawdzania demokracji” na tej powszechnie cenionej liście. Wysyłaliśmy dwukrotnie po 400 (czterysta) kartek, promujących różne piosenki, przy czym każdy uczestnik tej gry musiał obowiązkowo na pierwszym miejscu umieścić Darling Beatlesów, a kilka tygodni później – spadające właśnie z listy El Cóndor Pasa Simona i Garfunkela.

Co ciekawe, piosenka El Cóndor Pasa powróciła wtedy na czołowe miejsce i od tego momentu zaczęła się druga, znacznie większa niż pierwsza, fala popularności tego utworu w Polsce. Oczywiście Darling też na dłużej okupowało miejsce pierwsze. Ważny w tym jest fakt podawania liczby głosów, jakie dany utwór otrzymał. Można więc było obliczyć, ile trzeba dodać, żeby wejść na podium. W ten sposób – z Gliwic i Katowic – udało się sprawdzić i potwierdzić rzetelność lubelskiej listy.

Słuchaliśmy również Radia Luxemburg, a przez pewien czas wielką estymą cieszyła się lista, nadawana chyba w piątkowe lub sobotnie wieczory na falach średnich przez słoweńską Lublanę. Język zrozumiały, a piosenki prosto z Londynu i trochę z Jugosławii. Z kolei Lista Przebojów Programu Trzeciego, która od razu zdobyła ogromną popularność, nigdy (to podaję na odpowiedzialność zawodnej pamięci) nie podawała liczby głosów, choć niektórzy twierdzą, że jakąś liczbę kiedyś wymieniono. Zawsze jednak żonglowano innymi liczbami: ile tygodni piosenka utrzymuje się na liście, na którym miejscu była poprzednio, co się działo na liście ileś tam numerów temu itp. W tym gąszczu liczb podawanych ukryto jedną, której nie podawano, bo jej rzetelnie nie liczono: liczbę głosów oddanych przez słuchaczy.

Czyje koszty, czyje dochody?

Nie wiadomo, ile tych kartek i telefonów odbierano co tydzień w Trójce. Przypuszczam, że niekiedy mogły to być dziesiątki tysięcy. W latach osiemdziesiątych Warszawa była jako tako stelefonizowana, ale na prowincji rzadko kto miał telefon, a już dodzwonienie się do Radia było naprawdę trudne, jeśli nie niemożliwe. Młodzież wysyłała więc kartki. Jeżeli nikt tych kartek porządnie nie liczył, to ile pieniędzy zmarnowaliśmy przez te lata na chociażby tylko znaczki pocztowe? To by wymagało jakiejś analizy. Materiał jest olbrzymi, zjawisko społecznie ważne, a jakoś nie słychać, by pochylił się nad nim poważny socjolog. Owszem, różnych hagiografii napisano sporo, ale kosztów społecznych nie policzono.

A jakie są skutki funkcjonowania LP3 dla samych wykonawców? Zachodni artyści raczej nie interesowali się tym marginalnym dla nich rynkiem, natomiast dla polskich zespołów młodzieżowych, które zaistniały dzięki tej liście, miejsce decydowało o popularności, a za tym szły apanaże, tantiemy, stawki koncertowe, później również dochody ze sprzedaży płyt, wynagrodzenia z radia i telewizji, wyjazdy zagraniczne itd.

Rzecz jasna – najlepiej promowali się prowadzący tę listę i inni prezenterzy Trójki. W radiu zawsze zarabiało się niewiele, ale wystarczyło mieć dwie godziny w tygodniu na antenie, by zyskać rozpoznawalność, a co za tym idzie – możliwość prowadzenia konferansjerki na różnych festiwalach i pomniejszych chałturach, bo tam były prawdziwe pieniądze. Nie w radiu.

Różne pojawiają się informacje na temat forowania jednych wykonawców i zamilczania innych. Na razie nikt nie pokazał ewidentnych dowodów, ale widzimy, że pokusa była niebagatelna. Nie zaprzeczam, że w Trójce pracowały same krystalicznie czyste anioły, które przez kilkadziesiąt lat nie uległy żadnej pokusie. Chciałbym w to wierzyć, ale coś jestem człowiekiem słabej wiary w cuda. Feliks Falk pokazał te „cuda” już w roku 1977 w filmie Wodzirej ze znakomitą rolą Jerzego Stuhra. Niewykluczone, że pokazał prawdę.

Muzyka nade wszystko

Tak jakoś jesteśmy skonstruowani, że muzyka jest nam do życia koniecznie potrzebna i odgrywa w tym życiu przeogromną rolę, choć nie lubimy się do tego przyznawać. Sam wychowałem się na Chopinie i Beatlesach, więc kompletnie nie akceptuję np. disco polo i w pełni podzielam muzyczne gusta moich 70-letnich rówieśników z Trójki. Zdaję sobie jednak sprawę, że dla innych uszu Chopin może być niezrozumiały, a Beatlesi przestarzali. Mogę nawet szydzić z prymitywnych gustów pewnych osób. Nie zmienia to faktu, że te osoby bez tej muzyki nie mogłyby tak żyć, jak żyją.

Wiedział o tym już Platon, obawiający się rewolucji idącej za zmianami w muzyce, choć to, co słyszeli starożytni Grecy, nijak nie przystaje do naszej muzycznej wyobraźni. Jakiekolwiek próby rekonstrukcji muzyki, która mogła istnieć w czasach Platona, ujawniają tak nieprawdopodobny prymityw, że wobec niego disco polo jest szczytem wyrafinowania artystycznego. Bo nie jakość muzyki decyduje, ale „mojość”. To, że moja muzyka jest „mojsza niż twojsza”.

Do tego żartu słownego z Dnia świra nawiązał Kazimierz Staszewski w piosence Twój ból jest lepszy niż mój. Pod względem muzycznym – słabizna. Clip – beznadziejny.

Marny tekst ocieka jadem, ale szlagwort – doskonały. Tak właśnie powstają często piosenki. Szlagwort jest najważniejszy; to on zadecyduje o przyswojeniu piosenki, o jej „mojości”. Ten szlagwort wprawdzie z Kazika nie zrobi herosa, ale do Herostratesa upodobni go na długie lata.

Gest Antygony

Niekiedy zdarza się nam stanąć przed zadaniem, którego wszystkie rozwiązania są trudne, niekorzystne lub wręcz dramatyczne. Wtedy najchętniej się cofamy, nie podejmujemy decyzji lub nawet udajemy, że sprawa nas nie dotyczy. Klasyczny przykład takiego problemu przedstawił nam Sofokles, piszący w epoce Peryklesa. Antygona ma do wyboru: albo urządzi symboliczny pogrzeb bratu i zginie, albo prawa nie złamie i pozostawi ciało brata na pohańbienie.

Sytuacja z 10 kwietnia 2020. Obowiązuje zakaz odwiedzania cmentarzy, ale właśnie mija 10 rocznica tragedii smoleńskiej i na grobach ofiar trzeba złożyć kwiaty, by w ten symboliczny sposób potwierdzić, że – jako Polacy – jesteśmy kontynuatorami tradycji greckiej, łacińskiej, ale i żydowskiej, która również każe szanować groby. I teraz problem: kto ma te kwiaty złożyć, kto ma odmówić modlitwę, kto ma dokonać czynu symbolicznego.

Zdobył się na to Jarosław Kaczyński nie jako brat jednej z ofiar katastrofy, ale jako rzeczywisty przywódca narodu. Tak właśnie postępują wodzowie: na ogół pracują w jakimś niewidocznym sztabie, ale gdy sytuacja tego wymaga – idą na pierwszą linię i… cóż, czasem oberwą jakimś zabłąkanym szrapnelem. Pomijam już fakt, że pod względem prawnym dopełniono wszelkich obowiązków, więc nie mamy tu do czynienia ze złamaniem prawa, ale z czynem, którego symboliczna wymowa pobudzi różnych Herostratesów do nikczemnego działania.

Gest Antygony musi być ukarany! I to zostało najpierw wykonane w antypolskich mediach polskojęzycznych, a następnie przez Kazika właśnie tą piosenką, o której tu się mówi.

Licytacja na cierpienia

Twój ból jest lepszy niż mój wprowadza nową nutę do bieżących sporów politycznych i może jeszcze zabrzmieć dziwnym echem w nieoczekiwanych kontekstach. Dotychczas spotykaliśmy się bowiem z różnymi przejawami agresji „antysmoleńskiej”. Były też próby fabrykowania własnych „męczenników”, kładących się na ziemię, by do kamery robić za ofiary. Obecny etap wygląda raczej na regresję, jakieś zdziecinnienie, a w każdym razie na brak poważniejszej, odpowiedzialnej refleksji.

Piosenka Kazika wprost szydzi z odwiecznych ogólnoludzkich rytuałów. Piętnuje Kaczyńskiego za to, że ten wykonał swój święty obowiązek, że nie wysłał kwiatów na groby kurierem albo że w ogóle pamiętał o rocznicy tragedii. Zawsze w takich wypadkach rozpatruję podobne sytuacje w Niemczech, Rosji czy we Francji, nie mówiąc już o Arabii Saudyjskiej czy Chinach. W każdym kraju jest nieco inaczej. W Polsce jest po polsku i to powinien każdy, nawet artysta z Teneryfy, zrozumieć. To, co zaprezentował Kazik, jest groteskową, a w konsekwencji groźną licytacją na cierpienia

Czy z powodu jakichś pozornych ograniczeń Żydzi mogą zrezygnować z upamiętnienia Holokaustu w Auschwitz? Otóż nie mogą, bo wtedy by upadła narracja, że „ich ból jest lepszy niż mój”. Ale o tym Kazik nie odważy się zaśpiewać nigdy. On zna granice. Wie, do jakiego punktu może obrażać bezkarnie.

Artykuł Andrzeja Jarczewskiego pt. „»Trujka« jako dystrybutor prestiżu” znajduje się na s. 5 czerwcowego „Kuriera WNET” nr 72/2020.

 


  • Już od 2 lipca „Kurier WNET” na papierze w cenie 9 zł!
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Andrzeja Jarczewskiego pt. „»Trujka« jako dystrybutor prestiżu” na s. 5 czerwcowego „Kuriera WNET” nr 72/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Janusz Korwin-Mikke: Jeśli faktycznie ogłoszą nowe wybory będę się zastanawiał z Konfederacją, czy wystartować

Czy lider partii KORWiN wystartuje w nowych wyborach prezydenckich jeśli będzie taka możliwość? Janusz Korwin-Mikke o nagranym przez siebie klipie oraz o postawie PiS-u i opozycji wobec wyborów.

Socjalista jest ogniwem pośrednim między człowiekiem a małpą.

Janusz Korwin-Mikke komentuje nagrany przez siebie klip w ramach akcji charytatywnej #hot16thchallenge. Rapował w nim o tym, że „socjalistów poszatkuje, bo to są zwyczajne szmaty” i że „trzeba wziąć takiego drania uciąć jaja albo gorzej”. Za te i inne sformułowania zgłosił go do Komisji Etyki Poselskiej poseł Lewicy Maciej Kopiec. Autor kontrowersyjnego nagrania niewiele sobie z tego robi. Dziwi się za to, że:

Spora część młodych ludzi nie zna zwrotu: „a na drzewach zamiast liści”.

Przypomina, że „tfu! demokracja”  jest ustrojem totalitarnym, gdyż demokratyczny rząd może robić co chce.

Prezes partii KORWiN odnosi się do wyborów bez głosowania. Na pytanie, czy w przypadku, gdyby w nowych wyborach trzeba by od nowa rejestrować kandydatów sam by wystartował odpowiada, że

Będę się zastanawiał, jeśli faktycznie będą ogłoszone nowe wybory. Konfederacja będzie się zastanawiać.

Dodaje, iż „PiS zrobiło ogromny bałagan prawny”. Wskazuje przy tym, że „opozycja zachowuje się gorzej niż PiS”. Najpierw krytykowała, żeby były później, a teraz wyraża żal, że nie odbyły się 10 maja:

To tak obrzydliwa demagogia, że aż zaczynam mieć sympatię do PiS-u.

Przypomina, że Senat „przytrzymywał swoją decyzję zupełnie złośliwie utrudniając prace legislacyjne Sejmu”. Stwierdza, że „to nie jest ładne zachowanie”. Kryło się za nim założenie, że

Wybory w maju wygra na pewno JE Andrzej Duda, a późniejsze niekoniecznie.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

 

Jastrzębski: Turecki rząd AK Parti wypuści 100,000 więźniów, ale za kratkami pozostawi prokurdyjskich opozycjonistów

Państwa OPEC, Rosja, Brazylia i Kanada podpisały bezprecedensowe porozumienie o obniżeniu produkcji ropy naftowej celem zatrzymania spadku ceny tegoż surowca.

Al-Arabiya

  1. Turecki parlament przegłosowuje ustawę o wypuszczeniu ponad 100,000 więźniów

Powodem podjęcia niniejszej decyzji jest przepełnienie tureckich więzień, a także wynikająca z tegoż przepełnienia obawa o zwiększenie ryzyka proliferacji koronawirusa.

Ustawę przegłosowano we wtorek po uprzednim wprowadzeniu zmian do kodeksu karnego zaproponowanych przez rządzącą Partię Prawa i Rozwoju (AK Parti) i jej koalicjanta Akcję Partii Nacjonalistycznej (MHP).

W tym czasie opozycja podkreśla, że Prezydent Recep Tayyip Erdogan i jego partia (AK Parti) nie pozwolili posłom opozycji na wzięcie udziału w dyskusji nad ustawą. Wynikało to z faktu, iż zostali umieszczeni w kwarantannie. W głosowaniu wzięło udział tylko 27 posłów Ludowej Partii Demokratycznej (HDP) i 51 posłów Republikańskiej Partii Ludowej (CHP). Wszyscy oni głosowali przeciwko ustawie, natomiast za było 279 posłów.


Komentarz: Wyłączeni spod ustawy będą dysydenci, pośród których znajdują się aktywiści i członkowie opozycji, zwłaszcza HDP, to jest partii mocno zaangażowanej w sprawy kurdyjskie. Powstała w 2012 roku, HDP w warstwie ideologicznej jest socjalistyczna, a poprzez realizację paradygmatów kurdyjskiego feminizmu stworzonego przez Abdullaha Ocalana, oskarżana o związki z Partią Pracujących Kurdystanu (PKK). Zaznaczam tutaj, że rząd AK Parti uważa PKK za organizację terrorystyczną, a więc łatwo jest zaszufladkować działaczy opozycji jako terrorystycznych kolaborantów.

Zwróćmy przeto uwagę na fakt, że turecka opozycja nie oponuje wobec idei wypuszczania więźniów, a sprzeciwia się raczej temu, że decyzja ta nie uwzględnia ich ludzi.


– Będziemy kontynuować nasz sprzeciw wobec tej ustawy i będziemy bronić naszych towarzyszy… gdyż są zakładnikami bezprawnie trzymanymi w więzieniach – mówi członkini HDP Miral Danish Peshtash. – Erdogan oskarża każdego, kto się mu przeciwstawia, o terroryzm, a jeśli spojrzymy na liczby więzionych pod tym pretekstem w Turcji, to znalazłaby się ona na czele państw używających terroryzmu w celu zdyskredytowania krytyków – dodała.

Al-Jazeera

  1. Podpisanie umowy ,,OPEC Plus” o zmniejszeniu produkcji doprowadza do skoku cen ropy naftowej

O 05:19 w poniedziałek notowania ropy brent dla transakcji terminowych, tzw. futures, wyniosły 32,77 dolara za baryłkę.


Komentarz: Brent to denominator klasyfikacyjny tzw. słodkiej ropy naftowej będący zarazem odnośnikiem dla światowych cen nabywczych ropy naftowej. Używa się go do wyceny ⅔ światowych zasobów handlowej ropy naftowej. Ropę tę cechuje względnie niska gęstość. Mówi się o niej, że jest słodka, ponieważ zawiera niewiele siarki. Brent wydobywany jest na Morzu Północnym.

Nazwę temu gatunkowi ropy nadał operatora północnomorskich pól naftowych Shell UK Exploration and Production działający w imieniu Royal Dutch Shell. Polityka nazewnicza Shell narzucała obowiązek nadawania polom naftowym imion ptasich, Brent przeto pochodzi od brent goose, czyli bernikli obrożnej. Brent to także akronim pochodzący od nazw warstw formacyjnych tegoż pola naftowego, a konkretnie: Broom, Rannoch, Etive, Ness i Tarbert.


Notowania ropy US West Texas Intermediate wzrosły o 4.4% do 23,77 dolara za baryłkę. Tymczasem na rynkach azjatyckich notowania tej ropy wyniosły w poniedziałkowe popołudnie 23,94 dolara za baryłkę, notowania Brentu zaś 32,83.


Komentarz: US West Texas Intermediate, obok Brent, stosowany jest do wycen ropy naftowej.


To w niedzielę państwa OPEC, Rosja, Brazylia i Kanada podpisały bezprecedensowe porozumienie o obniżeniu produkcji ropy naftowej celem zatrzymania spadku ceny tegoż surowca. Po czterodniowych negocjacjach i pod wpływem nacisków prezydenta USA Donalda Trumpa, OPEC zdecydowało o zmniejszeniu produkcji w maju i czerwcu o 9,7 milionów baryłek ropy dziennie czyli o 10% światowych zasobów.

W rozmowie telefonicznej prezydencie Władimir Putin i Donald Trump zgodzili się co do wielkiej wagi i znaczenia tego porozumienia. W następstwie podpisania porozumienia, Trump zatweetował, że pozwoli ono na uratowanie tysięcy miejsc pracy w amerykańskim sektorze energetyki.”

Prezydent USA wyraził zadowolenie z podpisania umowy również w rozmowie z Księciem Koronnym Arabii Saudyjskiej Muhammadem bin Salmanem. Książe zapewnił ponadto Trumpa, że cięcia na rynku ropy naftowej są równowarte skali konsekwencji gospodarczych jakie pociąga za sobą kryzys związany z rozprzestrzenieniem koronawirusa.

Ze swej strony przewodniczący Japanese Petroleum Association Takashi Tsukioka powiedział, że porozumienie OPEC i jego sojuszników co do obniżenia produkcji nie przyniosło oczekiwanych skutków, a przejawia się to w inercji cen ropy.

Stephen Ennis reprezentujący firmę AxiCorp wskazał na wątpliwości co do podpisanego porozumienia, zwłaszcza w obliczu spadku popytu związanego z pandemią COVID-19. Wyraził on swoje obawy, że do podpisania porozumienia doszło zbyt późno, aby powstrzymać spadek cen. Złą sytuację pogłębia fakt, że braknie już miejsca na składowanie wydobytej ropy, powiedział ekspert.

 

Reuters

  1. Sektor turystyki Tunezji może stracić nawet 1,4 miliarda dolarów i 400 000 miejsc pracy

Do siedziby Międzynarodowego Funduszu Walutowego (IMF) wpłynął list od Centralnego Banku Tunezji i tunezyjskiego Ministra Finansów Mohameda Ridhy Chalghouma, w którym poinformowano, że gospodarka kraju skurczy się o nawet 4,3%.

Będzie to największy spadek od 1956 roku.


Komentarz: To jest od czasu zakończenia procesu uzyskiwania niepodległości zapoczątkowanego w 1952 roku, kiedy to Lamine Bey Muhammad VIII został zmuszony do rozpisania wyborów, których domagali się separatyści pod wodzą Habiba Burgiby. Innymi słowy będzie to największy upadek tunezyjskiej gospodarki od czasu uzyskania niepodległości przez Tunezję.


Już w zeszły piątek IMF przychylił się do pożyczki dla Tunezji wynoszącej 745 milionów dolarów. Pieniądze mają być przeznaczone na walkę z koronawirusem. Jednak to nie koniec pompowania pieniędzy, albowiem w środę IMF oznajmiło, że nowy program dofinansowania Tunezji może zacząć się w drugiej połowie 2020 roku. Wymiary tejże pomocy pozostają nieznane.

Do środy rano Tunezja potwierdziła 747 zachorowań i 34 zgony wywołane przez chorobę COVID-19. Granice kraju pozostają zamknięte do 19 kwietnia.

Pandemia najmocniej uderza w tunezyjski sektor turystyki stanowiący nie tylko blisko 10% produktu krajowego brutto Tunezji, ale i główne źródło zagranicznej waluty.

– Pracujemy obecnie z partnerskimi rządami nad potencjalną gwarancją dla suwerenności przyszłych emisji obligacji w kontekście trudnej sytuacji międzynarodowej – napisał tunezyjski minister finansów.

W ramach budżetu na 2020, Tunezja planuje emisję obligacji wartych do 877 milionów dolarów. Data emisji pozostaje nieznana. IMF dodał, że Tunezja ubiega się o pożyczkę od państw G7. Jeżeli pożyczka nie zostanie udzielona, Tunezja będzie zmuszona szukać innego źródła finansowania, które może obejmować pożyczkę konsorcjalną od banków międzynarodowych.

W liście od ministerstwa, Tunezja zobligowała się ograniczyć pensje dla sektora publicznego, zreformować firmy państwowe i zredukować subsydia na elektryczność i gaz.


Komentarz: Tunezja była szczerze znienawidzona przez IMF za swoją uległość wobec nacisków pracowników sektora publicznego, w wyniku których w lutym 2019 podniosła wynagrodzenie ponad 700,000 osób. IMF preferował w tym czasie utrzymanie dochodów z podatków i powstrzymanie się od rewolucyjnych kroków.

Premier Tunezji Elyes Fakhfakh powiedział w kwietniu, że rząd przeznaczył miliard dolarów na walkę z gospodarczymi i społecznymi rezultatami kryzysu koronawirusa.


2. Liczba zmarłych na chorobę COVID-19 w Iranie wynosi 4,777 osób

Takie dane podał w środę rzecznik irańskiego ministerstwa zdrowia Kianush Jahanpur.

Iran pozostaje najciężej dotkniętym przez koronawirus krajem Bliskiego Wschodu. Liczba zarażonych COVID-19 w tym kraju wynosi 76,389 osób.

 

Autor: Maciej Maria Jastrzębski

Prof. Prokopowicz: Na walkę z kryzysem zostaną wydane 4 biliony dol. z FED. To kiedyś ktoś będzie musiał spłacić

Prof. Adam Prokopowicz o nastrojach, które panują w Waszyngtonie, kosztach walki z kryzysem, nowej roli Chin, atakach na zwolenników prezydenta oraz o obronie wolności i demokracji.


Prof. Adam Prokopowicz stwierdza, że politycy są skonfundowani, ponieważ nie wiedzą, co się stanie ze światową gospodarką i pozycją geopolityczną największych graczy po zakończeniu się pandemii. Wszyscy już są świadomi kroczącego kryzysu gospodarczego. Senat USA więc przyjął rekordowy pakiet pomocowy o wartości około dwóch bilionów dolarów na walkę ze skutkami recesji.

Musimy pamiętać, że to są nowe pieniądze. Musimy też pamiętać, że na walkę z kryzysem zostanie przeznaczone cztery biliony dolarów z FED (System Rezerwy Federalnej). Dodatkowo Donald Trump zaproponował program infrastrukturalny, który będzie kosztować tyle, co program przyjęty przez Senat USA na walkę ze skutkami koronawirusa. Te kolosalne wydatki kiedyś ktoś będzie musiał spłacić.

Prezes Instytutu Globalnych Innowacji, Ekonomii i Logistyki podkreśla, iż Amerykanie zdali sobie sprawę z potrzeby przedefiniowania roli Chin w światowej gospodarce. Chodzi o znaczną ilość komponentów, którą dostarczają tamtejsze fabryki. Prof. Prokopowicz przedstawia także inne coraz głośniejsze głosy Amerykanów. Wielu zastanawia się, czy oby najlepszą metodą na walkę z koronawirusem jest masowa izolacja? Albowiem w czasie epidemii tzw. świńskiej grypy zarażonych, chorych i zmarłych było o wiele więcej osób aniżeli przy pandemii Covid-19.

Nasz gość wskazuje, że przy okazji zmagań z epidemią Trump możę pokazać się jako prawdziwy przywódca. Codziennie mają miejsce konferencje prezydenta, na których ogłasza on stan walki z wirusem. Opozycja uważa, że są one niepotrzebne. Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego zwraca uwagę na„ostre ataki na tych, którzy mają inne poglądy niż Demokraci”. Doświadczyła ich dziennikarka Fox News, która została zwolniona przez stację, po tym, jak powiedziała w programie, że sprawa koronawirusa jest wykorzystywana do ataków na prezydenta. Co ciekawe stacja ta uważana jest za prawicową. Przejęli ją jednak „byli szefowie Partii Republikańskiej, przeciwnicy Donalda Trumpa”.

Na koniec prof. Prokopowicz stawia pytanie: jak obronić zasady wolności i demokracji? Odpowiada, że „bez Stanów Zjednoczonych nie będzie to możliwe”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Wildstein: Ten wirus nie jest tak morderczy jak inne. Natura przekracza nas. Jesteśmy świadkami testu na demokrację

Co mówi o nas jako o ludziach obecna epidemia? Jakie ułudy rozwiała ona? Czym jest „ciemna strona demokracji”? Co będzie po epidemii? Odpowiada Bronisław Wildstein.

  • Epidemia rozwiała infantylne wyobrażenia o opanowaniu świata.
  • Jesteśmy śmiertelni, choć próbujemy o tym zapomnieć.
  • Polska opozycja próbuje wykorzystać politycznie koronawirusa.

Patrzę z przerażeniem i smutkiem na to, co się dzieje.

Bronisław Wildstein mówi, że kryzys związany z koronawirusem odsłania naiwność ludzkości i infantylizm związany z tym, iż człowiek w pełni opanował świat. Wskazuje na ludzkie „rojenia o tym, że wydłużymy życie w nieskończoność”:

Jesteśmy bytami śmiertelnymi. Próbujemy wypchnąć śmierć z naszego życia.

Dziennikarz nie umie ocenić, czy pandemia będzie miała wpływ na zwiększenie się świadomości wśród społeczności. Sądzi, że dla części osób zjawisko to może być „doświadczenie degradujące, a nie wzbogacające”. Co więcej, pandemia ilustruje potrzebę istnienia państwa narodowego oraz wspólnoty społecznej. Zauważa, że iluzje o końcu państw narodowych „ostentacyjnie się rozpadają”.

Ten wirus nie jest aż taki straszny, tak morderczy jak inne. Wyobraźmy sobie, jakby to była ebola (śmiertelność 70 proc.). To pokazuje, że taki wirus wymyka się naszym możliwościom. Natura przekracza nas. To powinno dać asumpt do myślenia.

Podkreśla, że strach wśród ludzi wynika z uświadomienia sobie skończoności człowieka, który na co dzień w czasach bezpiecznych jest wypierany. Publicysta zauważa, iż opozycja próbuje wzbudzić powszechny lęk, który działa na ich korzyść, ponieważ przedstawia słabość działań w dobie kryzysu.

Jesteśmy świadkami testu na demokrację.

Niemniej jednak jest świadomy, że to „ciemna strona demokracji”, gdzie walka o władzę trwa non-stop, a rozchwianie nastrojów społecznych jest stosunkowo łatwe, co przekłada się w przeciąganiu części obywateli do swojego obozu. Bronisław Wildstein zwraca uwagę na negatywne konsekwencje równej możliwości szerzenia swych poglądów przez „mądrych i głupich, złych i dobrych”. Podkreśla, że nie jest zwolennikiem cenzury Internetu, jednak należy pamiętać o tym aspekcie wolności słowa. Przewiduje, że obecny kryzys będzie oznaczał, iż „wzmocni się rola państwa narodowego”.

Wiadomo, że nastąpi wstrząs, a jakie będzie miał konsekwencje? Trudno przewidywać.

Czy dzisiejszy czas jest cezurą w biegu cywilizacji? Nasz gość uważa, że ta teza jest prawdziwa. . Czy wpłynie to zaś na życie duchowe człowieka i przewartościowują swoje istnienie w przestrzeni internetowej? Publicysta nie potrafi odpowiedź to pytanie.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Karnowski: Jesteśmy świadkami próby zbicia polskiej ambicji. To jest wspólnota zbrodni politycznej

– Nasza demokracja się skończy, jeżeli uznamy, że jedyną opcją są rządy opcji lewicowo-liberalnej – przestrzega publicysta „Sieci” Michał Karnowski.

 


Publicysta tygodnika „Sieci” Michał Karnowski  komentuje ataki instytucji unijnych i innych organizacji międzynarodowych na rząd Zjednoczonej Prawicy w związku z próbami zreformowania sądownictwa. Ocenia, ze nieprzychylność tych struktur jest w istocie spowodowana dobrymi efektami działań obecnego rządu. Nawiązując do wizyty komisarz ds. praworządności i wiceprzewodniczącej Komisji Europejskiej Very Jourovej ocenia, że w jej kraju standardy demokratyczne są mniej przestrzegane niż w Polsce. Wskazuje też na wysoki poziom korupcji w Czechach i niezbyt duże doświadczenie polityczne Jourovej. Jak mówi Michał Karnowski:

Jesteśmy świadkami próby zbicia polskiej ambicji, która prowadzi nas ku pewnej podmiotowości, siły gospodarczej w regionie, w Unii Europejskiej, może w świecie.

Wśród działań mogących budzić niepokój silniejszych państw publicysta wymienia budowę infrastruktury, ekspansję PKN Orlen na rynki środkowoeuropejskie oraz niedawny zakup przez PLL LOT niemieckich linii Condor Airlines:

W Niemczech są nawet głosy, że nasza armia będzie silniejsza niż ich. […] Widać, że Polska wybija się wyżej. Bardzo wiele sił jest zainteresowanych tym, żeby nas ściągnąć z powrotem, żeby nas złamać. Idziemy w pewnym bagnie.

Gość „Poranka WNET” stwierdza, ze pozycja Polski byłaby jeszcze lepsza, gdyby nie skrajnie niekonstruktywna postawa krajowej opozycji:

Przysyłają panią Jourovą i kombinują, jak Polskę osłabić. To jest, moim zdaniem istota sporu, także o wymiar sprawiedliwości. Polska ze zreformowanym wymiarem sprawiedliwości pójdzie jeszcze szybciej. Będziemy mieli, być może, do czynienia ze zwiększeniem tempa odzyskiwania mocy politycznej.

Publicysta wskazuje, że Polska jest dużym krajem, oraz, że nasza sytuacja demograficzna, mimo że trudna, wcale nie jest gorsza niż, na przykład, w krajach bałtyckich. Zwraca uwagę na propaństwowe myślenie istotnej części polskich elit politycznych. Wytyka opozycji dążenie do bycia „superparlamentem i superprezydentem”. Przestrzega, że powrót tych sił do realnej władzy oznaczać będzie znaczne osłabienie Polski.  Podkreśla, że ambicje, które przejawia ostatnio  Sąd Najwyższy nie są umocowane ustawowo. Jak ocenia rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego:

To co zobaczyliśmy w ostatnich miesiącach, ingerowanie w polski proces ustawodawczy przy akceptacji opozycji, jest dla mnie przerażające. […] Nikt do tej pory, po 1989 r. nie kwestionował prawa prezydenta do ostatecznego mianowania sędziów.

Michał Karnowski mówi, że wczorajsza uchwała Rady Europy ws. Polski jest „odblaskiem tego samego ognia, który roznieciła Komisja Europejska”. Wszystkim tym strukturom wytyka „cynizm i bezwstyd”:

To jest wspólnota zbrodni politycznej. Dla nas to rodzaj testu na dojrzałość państwową.

Gość „Poranka WNET” nie pozostawia wątpliwości, że wszelkie podmiotowe działania Polski będą wywoływać „kontrakcję”. Zwraca uwagę, że nie ma udowodnionych przypadków bezpośrednich nacisków obecnych władz na sędziów. Wskazuje, że gdyby w Polsce istniał „reżim”, o którym mówi opozycja, nie byłoby możliwe jej niedawne senackie zwycięstwo i nieskrępowany start licznych przecież opozycyjnych kandydatów w wyborach prezydenckich:

Jeżeli damy sobie to wmówić, rzucimy w Polskę kamieniami. Nasza demokracja się skończy, jeżeli uznamy,że jedyną opcją są rządy opcji lewicowo liberalnej. Polska poszła tak wysoko,żę wywołało to kontrakcję. musimy to przetrzymać i robić swoje.

Michał Karnowski odnosi się również do zapowiadanego spotkania prezydenta Andrzeja Dudy z przedstawicielami wszystkich klubów parlamentarnych. Zawraca uwagę na „dwutorowość” jego działań, próbę pogodzenia poglądów obu stron:

To trudna sztuka – być wiernym swoim  przekonaniom, a z drugiej strony być otwartym na opinie drugiej strony i widzieć szerzej.

Publicysta ocenia, że opozycyjni wobec rządu sędziowie nie są zdolni do kompromisu. Odpowiedzią na na próbę znalezienia „złotego środka” przez ministra Ziobro była jedynie cisza. Źródeł dzisiejszych trudności upatruje głównie w braku dekomunizacji na początku lat 90.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T / A.W.K.

Rząd Hiszpanii odrzuca wyrok TSUE, jednak demokracja tam nie jest zagrożona. Komuniści współrządzą krajem

Hiszpanię trawią kolejne skandale. Działaczki ruchów LGBT z Ministerstwa Równouprawnienia chcą ograniczać prawa mężczyzn, a Minister Oświaty stwierdza, że dzieci należą do państwa, a nie rodziców.

 

Małgorzata Wołczyk, dziennikarka tygodnika „Do Rzeczy”, ekspert ds. Hiszpanii, mówi o wydarzeniach związanych z odrzuceniem przez Hiszpański Sąd Najwyższy wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE:

Trybunał Sprawiedliwości ingeruje bardzo drastycznie w wewnętrzne sprawy kraju i w opinii większości Hiszpanów zostały naruszone ich podstawowe prawa do suwerennego decydowania i samostanowienia […] Chodzi o trzech polityków oskarżonych o rebelię i nielegalne referendum w Katalonii.

Jednym z nich jest Oriol Junqueras, prawomocnie skazany na 13 lat pozbawienia wolności. Podobnie jak dwóch pozostałych, został on wybrany w wyborach do Parlamentu Europejskiego:

Hiszpania nie mogła się zgodzić na to, że Ci, którzy dążą do rozbicia ich kraju, zostają przez Unię Europejską uznani za godnych reprezentowania ich kraju […] Oriol Junqueras siedział w więzieniu, jest skazany prawomocnym wyrokiem, więc Hiszpania nie przewiduje czegoś takiego, jak uwolnienie z powodu orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE. Hiszpanie widzą to jako pewnego rodzaju zamach na wolność. Nie chcą płacić pensji dla eurodeoptutowanych w związku z tym, że po prostu uważają ich za przestępców winnych rebelii.

Gość „Poranka WNET” zauważa różnicę, w stosunku TSUE do Hiszpanii i Polski. W momencie, w którym Polski rząd odrzucał decyzję Trybunału Sprawiedliwości, można było słyszeć o „zamachu na demokrację”, o tyle w drugim przypadku TSUE ostatnie słowo zostawił Hiszpanom:

Hiszpania ponieważ jest jak najbardziej rządem socjalistycznym, cieszy się pewnymi względami. U nas ta sprawa wygląda troszeczkę inaczej, nasz rząd ciągle się poucza. Nie możemy liczyć na jednakowe traktywanie co widać nie tylko przy tej sprawie.

Rząd Hiszpanii ukonstytuował się w zeszłym tygodniu. Otrzymał on wotum zaufania dzięki głosom partii seperetystycznych, które dążą do rozbicia Hiszpanii, partii neokomunistycznej i dzięki partiom filoterrorystycznym:

Hiszpanie patrzą z niedowierzaniem na to, co się dzieje, że po raz pierwszy od czasów wojny domowej mają rząd koalicyjny, w którym znajdują się komuniści.

Minister Oświaty Isabel Celaá oficjalnie podczas dyskusji o warsztatach gender oświadczyła, że dzieci nie należą do rodziców. Stwierdziła, że wobec pewnych zabiegów konserwatywnej partii Vox, która domaga się, aby rodzice mieli prawo do decydowania o udziale ich dzieci w takich warsztatach, powiedziała, że nawet dzieci ruchów prawicowych muszą zapoznać się z wszystkimi treściami historii ruchów LGBT i nie tylko:

Na czele dwóch najważniejszych instytucji w ministerstwie równouprawnienia zasiadły dwie lesbijki, zasłużone działaczki ruchów transseksualnych. One dosyć buńczucznie chcą ograniczyć prawa mężczyzn w Hiszpanii. To jest rewolucyjna lewica, która dochodzi do władzy. […] Mówi sie na przykład o wyrzuceniu kapelanów ze szpitali, odsunięciu religii także z programów w szkołąch prywatnych i półprywatnych.

Małgorzata Wołczyk mówi również o głębokich powiązaniach pomiędzy członkami nowego rządu Pedro Sáncheza z dyktaturami narkotykowymi Wenezueli, Boliwii czy Nikaragui. Aby umożliwić sobie rządzenie, premier Hiszpanii mocno upolitycznił wymiar sprawiedliwości.

A.M.K.

Tysiąc sędziów na „Marszu Tysiąca Tóg”. Dr Kuźmiuk: Tu chodzi o interes wąskiej grupy sędziów

Dr Zbigniew Kuźmiuk komentuje obradach unijnych dotyczących demokracji w Polsce i protestach sędziów.


Dr Zbigniew Kuźmiuk o rozpoczęciu czterodniowych obrad Parlamentu Europejskiej. Podczas nich prawdopodobnie zostanie poruszona kwestia zagrożonej demokracji w Polsce. Według nieoficjalnych informacji będzie na tapecie znajdzie się projekt rezolucji, która wzywa Polskę, Czechy i Węgry do szanowania prymatu prawa UE oraz zastosowania specjalnych środków. Inicjatywę w tej sprawie miał przedstawić europoseł SLD Włodzimierz Cimoszewicz. Dr Kuźmiuk podkreśla, że eurodeputowani procedują rezolucje ws. demokracji w Polsce, podczas gdy w krajach Europy Zachodniej policja brutalnie tłumi protesty.

Nasz gość mówi także o „Marszu Tysiąca Tóg” w Warszawie na którym, jak podaje Ministerstwo Sprawiedliwości, było ok. tysiąca sędziów, których w Polsce jest ok. 10 tys. Podkreśla brak sprawiedliwości w środowisku sądowym.

Nie ma podstaw do tego rodzaju protestów. Tu chodzi o interes wąskiej grupy sędziów […] Moim zdaniem te marsze, jak i ten ferment będą ustawały.

Dr Kuźmiuk  iż reforma wymiaru sprawiedliwości autorstwa Prawa i Sprawiedliwości dobiega końca. Sądzi, że protesty po reformie będą rzeczą marginalną.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Waszczykowski o amerykańskim zamachu: Sulejmani przez 20 lat łamał prawo międzynarodowe. Demokracje muszą się bronić

Witold Waszczykowski o tym, jak demokracje muszą bronić się przed terroryzmem i czemu nie należy opuszczać Iraku oraz o izraelskich obchodach 75. rocznicy wyzwolenia Auschwitz-Birkenau.

Witold Waszczykowski opowiada o gen. Sulejmanim i stwierdza, że zabójstwo jego przez USA nie było złamaniem prawa międzynarodowego, ponieważ irański dowódca był terrorystą.

Demokracje muszą się bronić.

Rozmówca Magdaleny Uchaniuk-Gadowskiej odnosi się do możliwości osądzenia Sulejmaniego, tak jak stało się to z Slobodanem Miloševiciem. Podkreśla, że „Sulejmani przez 20 lat łamał prawo międzynarodowe podburzając od akcji antyamerykańskich”. Odnosi się także do przyjętej przez iracki parlament rezolucji wzywającej wszystkie obce wojska do wycofania się z kraju. Zaznacza, iż nie ma ona mocy prawnej, a jest jedynie sygnałem dla rządy, by podjął stosowne negocjacje. Amerykańskie żądania finansowe wobec Bagdadu Waszczykowski uznaje za uzasadnione. Uważa przy tym, że wyjście z Iraku byłoby błędem.

Wycofanie się operacji amerykańskiej, natowskiej doprowadziłoby do tego, że Irak zostałby podporządkowany faktycznie Iranowi […], który dominując w Iraku zyskał by dostęp do Syrii.

Opuszczenie Iraku przez siły NATO doprowadziłoby, zdaniem polityka, do jeszcze większego chaosu niż jest obecnie.

Europoseł zgadza się z prezydentem Andrzejem Dudą w kwestii obchodów 75. rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau, które odbędą się w Izraelu. Albowiem strona żydowska nie zezwala na wystąpienie naszej głowy państwa, kiedy przemawiać będą prezydenci Rosji, Niemiec i Francji, a więc krajów, które wojnę wywołały lub jak Francja z nimi kolaborowały. Waszczykowski zauważa, że już w 2009 r. prezydent rosji pozwalał sobie na oskarżenia względem Polski, jeśli chodzi o wywołanie II wś.

Ówczesny rząd polski uważał, że najważniejsze jest by Putin przyjechał do Polski.

Dodaje, iż Polska jest i powinna być wiarygodnym sojusznikiem dla Stanów Zjednoczonych. Dzięki staraniom Warszawy wzmocniona została wschodnia flanka NATO.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

 

K.T./A.P.