Za pięć (?!) lat z dzisiejszych decyzji wyłoni się nowy porządek świata / Krzysztof Skowroński, „Kurier WNET” 105/2023

Kilka lat zajęło administracji amerykańskiej zrozumienie, że nie robi się interesów z wychowankiem KGB. Amerykanie zrozumieli, ale wiedza ta nie docierała do ich sojuszników na Zachodzie Europy.

Krzysztof Skowroński

Kiedy uświadomimy sobie, że za tronem Putina stoją Chiny? – zapytał na Twitterze emerytowany (urodzony w 1966 roku) generał brygady sił powietrznych Stanów Zjednoczonych, Robert Spalding. Obecnie, jak podaje Wikipedia, generał pracuje w Hudson Institute i zajmuje się m.in. stosunkami chińsko-amerykańskimi, a bardziej – próbuje uświadomić elitom amerykańskim i opinii publicznej wolnego (jeszcze potrafiącego czytać) świata, jaką politykę prowadzą spadkobiercy Mao Zedonga.

Ta polityka to Wojna bez zasad. Taki jest też tytuł wydanej w 2022 roku książki, w której generał pokazuje, jak w bezwzględny sposób, wszelkimi możliwymi środkami chińscy komuniści niszczą Stany Zjednoczone i cały demokratyczny świat, który nie jest wstanie przeciwstawić się tej agresji, bo nawet nie potrafi zdać sobie sprawy z tego, że jest w stanie wojny.

Jeśli Państwo są ciekawi, dlaczego tak się dzieje, odsyłam do książki gen. Spaldinga, a teraz proponuję, żebyśmy nabrali trochę oddechu i na chwilę zanurzyli się w nieodległą przeszłość. W marcu 2009 roku, podczas spotkania nad Jeziorem Genewskim, ówczesna sekretarz stanu USA Hillary Clinton i minister spraw zagranicznych Rosji Sergiej Ławrow nacisnęli symboliczny przycisk z napisem „reset”. Cztery miesiące później do Moskwy przyjechał Barack Obama, a już 17 września Warszawa została poinformowana, że system obrony Patriot nie zostanie zainstalowany nad Wisłą. Wszystko to w nadziei, że w geopolitycznej rozgrywce z Chinami Putin stanie po stronie Waszyngtonu.

Kilka lat zajęło administracji amerykańskiej zrozumienie, że nie robi się interesów z wychowankiem KGB. Amerykanie zrozumieli, ale wiedza ta nie docierała do ich sojuszników w Berlinie, Paryżu, Madrycie czy Rzymie. Z trudem zaczęli ją przyswajać po 24 lutego 2022 roku.

Ciężko było zmienić Berlinowi politykę przymierza z Moskwą (co przypomina okładka tego wydania „Kuriera WNET”, na której Wojtek Sobolewski umieścił niemieckie hełmy – 5 tysięcy hełmów wysłali Niemcy na Ukrainę na początku wojny), tym bardziej, że Putin miał odnieść zwycięstwo w ciągu kilku dni, po których popłynąłby gaz przez Nord Steam 2.

Tak się nie stało i prezydent Biden 21 lutego 2023 roku w Warszawie mógł powiedzieć o solidarności i jedności krajów zachodnich i o tym, że wolny świat zatrzyma Putina i nie pozwoli mu wygrać wojny nad Dnieprem. Co więcej, prezydent Joe Biden powiedział: „Nie ma lepszego celu, większej aspiracji niż wolność (…), wróg tyrana, nadzieja odważnych, prawda wieków. To Wolność. Stańcie z nami, my staniemy z wami. I ruszymy naprzód – z wiarą, przekonaniem, trwałym zaangażowaniem, aby być sojusznikami nie ciemności, ale światła, nie ucisku, ale wyzwolenia, nie niewoli, ale wolności”.

I dodał słowa, które brzmią jak proroctwo, że za pięć lat z dzisiejszych decyzji wyłoni się nowy porządek świata. A przecież nie mógł myśleć, że przez te lata będzie trwała taka faza wojny na Ukrainie, z jaką teraz mamy do czynienia, bo nie jest możliwe, żeby ją Ukraińcy wytrzymali.

Co w takim razie prezydent Biden miał na myśli, mówiąc o pięciu latach? Odpowiedź na to pytania może zna generał Spalding, który wie, kto stoi za tronem Putina.

Artykuł wstępny Krzysztofa Skowrońskiego, Redaktora Naczelnego „Kuriera WNET”, znajduje się na s. 2 marcowego „Kuriera WNET” nr 105/2023.

 


  • Marcowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł wstępny Krzysztofa Skowrońskiego, Redaktora Naczelnego „Kuriera WNET”, na s. 2 marcowego „Kuriera WNET” nr 105/2023

Pocisk, który eksplodował w Przewodowie, został wystrzelony przez Ukraińców

Źródło fotografii: Unsplash

Tragiczny wypadek w Przewodowie, w którym zginęły dwie osoby, miała spowodować rakieta wystrzelona przez ukraińskie siły zbrojne. Informację podały czołowe agencje informacyjne: AP i Reuters.

Agencja Reuters, powołując się na źródła w NATO podała sensacyjną informację. Wg ustaleń Reutersa, prezydent Biden powiadomił sojuszników z G7 i NATO, że za incydent w Przewodowie odpowiada pocisk rakietowy wystrzelony omyłkowo przez ukraińską obronę przeciwlotniczą. Wcześniej agencja Associated Press – za anonimowym źródłem w amerykańskiej administracji – podała, że rakieta z Przewodowa została „prawdopodobnie wystrzelona przez Ukraińców”.

Rząd RP nie komentuje tych rewelacji. Prezydent Andrzej Duda powiedział tylko, że „Na razie brak jednoznacznych dowodów, kto wystrzelił rakietę”.

Będziemy informować o sprawie na bieżąco.

[ARP]

Bronisław Wildstein: Zwycięstwo Rosji w obecnej wojnie byłoby istotnym krokiem w odtwarzaniu imperium rosyjskiego

Featured Video Play Icon

Znany publicysta odpowiada na pytania Krzysztofa Skowrońskiego: Który kraj wygra wojnę na wschodniej Ukrainie? I która partia wygra najbliższe wybory w naszym kraju?

Bronisław Wildstein w rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim oskarża Francję i Niemcy, że mimo pomocy Ukrainie rozgrywają przy okazji własne, mocarstwowe interesy:

Francuzi i Niemcy są bardzo mocno nastawieni, by uniezależnić się od Amerykanów. Charakterystyczne jest, że dyplomaci z tych krajów nie używają pojęć „Zachód” czy „Wspólnota atlantycka”. Chcą rozgrywać swoją mocarstwową grę  – głównie Niemcy, ale także Francuzi żyją urojeniami w duchu de Gaulle’a, snami o potędze. Bardzo chętnie by się porozumieli z Rosją, bo kraje na wschód od Niemiec średnio ich interesują. Zostałyby „sfinlandyzowane”, stałyby się – pod względem gospodarczym – czymś w rodzaju niemieckich neokolonii.

Ważnym wątkiem rozmowy są też nadchodzące wybory – samorządowe, a później krajowe:

Widzimy, jaka to będzie kampania. Opozycja nie mówi nic innego, tylko: obalić PiS, rozliczyć PiS. […] Będziemy mieli absurdalną kampanię ze strony opozycji, która będzie przedstawiać Polskę jako ziemię zniszczoną.

– mówi nasz gość.

Posłuchaj teraz:

Czytaj też:

Bosak: Polska nie powinna wspierać tego, żeby jak najwięcej uchodźców z Ukrainy zostało zamiast wrócić do siebie

Kto w dzisiejszej sytuacji będzie Wietnamem Południowym, a kto Północnym?/ Piotr Sutowicz, „Kurier WNET” nr 100/2022

Amerykańscy żołnierze podczas wojny w Wietnamie | Fot. Wikipedia

Militarne zderzenie imperiów światowych w Afganistanie odmieniło losy świata. Ten kraj był dla Rosji tym samym, czym Wietnam dla Amerykanów – grobem. Jak wiele to ma wspólnego z Ukrainą?

Piotr Sutowicz

Wojna wietnamska – niechciane analogie

Nie przeczytałem jeszcze podręcznika prof. Roszkowskiego do HiT-u, żeby móc o nim mówić, ale przeglądam go, a jak przeglądam, to trafiam na rzeczy, które stają się pretekstem do snucia analogii odnośnie do obecnej wojny na Wschodzie.

Na kilku stronach podręcznika profesor przypomina np. wojnę w Wietnamie. Tę, która toczyła się w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku. Niestety podręcznik ma to do siebie, że nie wyjaśnia wszystkiego albo robi to bardzo skrótowo. Ponieważ to tylko felieton, nie będę wchodził w szczegóły, jedno jest tu kluczowe:

Istnienie dwóch państw wietnamskich z granicą na 17 równoleżniku było wynikiem zgniłego, bo innego pewnie nie mogło być, kompromisu między światowymi ośrodkami siły, który groził wybuchem w każdej chwili. W połowie lat sześćdziesiątych konflikt rozgorzał z całą mocą, czego ofiarami stali się Wietnamczycy.

Wojna trwała 10 lat i zakończyła się przegraną Amerykanów. Zresztą nie tylko militarną, ale i w obszarze kultury masowej, gdzie pod flagą pacyfizmu miał miejsce wielki desant komunizmu na zachodnie społeczeństwa. Ze skutków można było sądzić, że pochód tej ideologii na trwałe zamieni się w marsz zwycięzców. Na szczęście po kilkunastu latach następne militarne zderzenie imperiów światowych, tym razem w Afganistanie, odmieniło losy świata. Ten kraj był dla Rosji tym samym, czym Wietnam dla Amerykanów – grobem.

Co to ma wspólnego z Ukrainą? Może się wydawać, że niewiele, ale przypominam, że otwarta wojna trwa tu od ponad pół roku, a jeżeli przyjąć szerszą skalę, to jest ona kontynuacją konfliktu, który zaczął się w roku 2014.

Gdyby dziś albo w najbliższej przyszłości doszło do zawieszenia broni, to linia frontu stałaby się 17 równoleżnikiem Ukrainy, a więc nie pozostałoby nam nic innego, jak czekać na nowy wybuch.

A gdyby użyć analogii koreańskiej, to tamta strefa rozgraniczenia istnieje od połowy lat pięćdziesiątych i chociaż napięcie jest ogromne, to na razie otwartej wojny nie ma, choć wyrażenie „na razie” jest tu kluczowe.

Jeśli jednak kreślę zarysy analogii między wojną w Wietnamie a konfliktem na Ukrainie, to tak naprawdę chodzi mi o coś innego. Biorąc pod uwagę stopniową eskalację konfliktu i jego zaciętość, prawdopodobne wydaje się, że będzie on trwał nie rok i dwa, ale na przykład całe dziesięciolecie, stanie się wojną na wyczerpanie nie tylko Ukraińców, ale i mocarstw, które w gruncie rzeczy ją toczą, wraz z przypisanymi sobie blokami państw.

Kto w tej sytuacji będzie Wietnamem Południowym, a kto Północnym? Inaczej mówiąc: kto tę wojnę wygra? Mam swoje typy i preferencje, ale w tym miejscu chciałbym zwrócić uwagę na coś innego. Polska jest niemal na granicy owych gorących wydarzeń i jutro rzecz może nas dotyczyć w stopniu większym niż dziś.

Przypominam, że w wojnie wietnamskiej teatrem działań i ofiarami konfliktu padły także sąsiednie Laos i Kambodża, a skutki, że tak uprzejmie się wyrażę, przewartościowań, jakie zaszły na terenie tych krajów, trwają po dziś dzień.

To nieco inna, ale bardzo pouczająca historia.

Felieton Piotra Sutowicza pt. „Wojna wietnamska – niechciane analogie” znajduje się na s. 6 październikowego „Kuriera WNET” nr 100/2022.

 


  • Październikowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Felieton Piotra Sutowicza pt. „Wojna wietnamska – niechciane analogie” na s. 6 październikowego „Kuriera WNET” nr 100/2022

Cejrowski o Niemcach i Rosji: Oni współpracują do dziś. Niemcy wysyłają Ukrainie zepsuty sprzęt

Łukasz Jankowski bierze zastępstwo za Krzysztofa Skowrońskiego i słucha, co Wojciech Cejrowski ma do powiedzenia w temacie Ukrainy i ataku rakietowego wojsk Putina na cele cywilne.

Gdyby Wojciechowi Cejrowskiemu miał zostać nadany herb, to powinien się w nim – jako dewiza – znaleźć cytat z wielkiego satyryka, Mariana Hemara:

Mógłbym z grubsza powiedzieć,
Że z wszystkich cudzoziemców,
Których «en bloc» nie lubię —
Najbardziej nie lubię Niemców

Idealnie to pasuje do słów słynnego podróżnika w naszej najnowszej audycji. Zdaniem Wojciecha Cejrowskiego sojusz niemiecko-rosyjski wbrew pozorom istnieje, ma się dobrze i jest zagrożeniem dla Polski:

Oni współpracują do dziś. To, że Niemcy wysyłają na Ukrainę zepsute haubice – to właśnie jest współpraca. Te chwilowo zepsute rury na dnie Bałtyku – to jest współpraca.

–  argumentuje Cejrowski.

Poza tym nasz korespondent z Arizony opisuje nastroje w polityce amerykańskiej. O pieniądze amerykańskie rywalizują dwie bardzo potrzebujące grupy: ofiary powodzi na Florydzie i ofiary wojny na Ukrainie.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego dzieli się również swoją wizją stosunków rosyjsko-amerykańskich:

Rosja gra defensywnie. Muszę wytłumaczyć, o co chodzi: zaatakowali Ukrainę, by coś wynegocjować. W kwietniu był już wynegocjowany pokój – Putin zadeklarował, że wycofa się z całej Ukrainy w zamian za kolejną obietnicę, że Ukraina nie będzie w NATO i nie będzie mieć broni atomowej. Zełeński siedział przy stole i zgodził się na tą obietnicę. I wtedy przyszedł rozkaz z Ameryki, że nie może się zgodzić na warunki pokoju.

To dopiero początek – więcej usłyszysz w audycji!

[ARP]

Posłuchaj:

Czytaj:

Żak: Ukraina jest zabezpieczona na wypadek inwazji z terytorium Białorusi. Nie należy jednak lekceważyć tego zagrożenia

 

 

Piotr Ćwik: Być może rosyjscy ambasadorzy zostali w Europie jako furtka do rozmów pokojowych

Featured Video Play Icon

Zastępca Szefa Kancelarii Prezydenta RP odpowiada na kluczowe pytania: Czy Rosja powinna być w Radzie Bezpieczeństwa ONZ? Czy Zachód powinien zasiąść do stołu negocjacyjnego z Rosją?

Rosja atakiem rakietowym na cele cywilne w największych miastach Ukrainy rozpoczęła swoją kontrofensywę na ukraińskim „Jugo-Wostoku”. Prezydenci Ukrainy i Polski odbyli z tego powodu pilną rozmowę, w trakcie której omówiono kolejne posunięcia Władimira Putina. Ale wkrótce odbędzie się też spotkanie grupy V4. Problemem dla polskiego rządu jest dwuznaczna postawa Węgier. Jak przekonać Orbana do bardziej proukraińskiego stanowiska? – nad tym głowi się niejeden polski polityk.

Rozwiązaniem jest dialog. Oto, co trzeba nieustannie realizować. Powinniśmy przekonywać że poparcie dla Ukrainy to jedyna słuszna droga. Nie da się ukryć, że są pewne rozbieżności między Polską, Czechami, Słowacją a Węgrami. Ale łączą nas również kwestie związane z pozyskaniem funduszy unijnych czy punkt widzenia na kontakty z Komisją Europejską.

– mówi Piotr Ćwik.

Politycy rozmawiali, a tymczasem lud Warszawy ruszył na protest pod ambasadą Rosji. Protestujący nieśli transparenty: „Rosja – państwem terrorystycznym” i „Dajcie Ukrainie więcej broni”. Nasi dziennikarze – Jaśmina Nowak i Piotr Bobołowicz – byli tam i zrobili piękną fotorelację. Obejrzyjcie!

Warszawa – Protest przed rosyjską ambasadą

Wojna na wschodzie Europy to również egzamin dla ONZ. Wszelkie rezolucje potępiające tą wojnę są blokowane przez Rosję, która ma stałe miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Padają pytania: co Rosja i Chiny robią w tej Radzie? Co robią u nas ich ambasadorzy? Na te pytania odpowiada nasz gość:

Z Pałacu Prezydenckiego płynie przekaz, że Rosję powinno się izolować na arenie międzynarodowej, docelowo – także w ONZ. […] Nie zerwaliśmy stosunków dyplomatycznych z Rosją, ale Rosja zna nasze stanowisko w sprawie tej wojny. W wielu krajach zostali ambasadorzy rosyjscy, być może jako furtka do ewentualnych rozmów pokojowych.

To wszystko i jeszcze więcej – w rozmowie!

[ARP]

Posłuchaj:

Czytaj też:

Ryszard Czarnecki: Rosja gra na zmęczenie państw zachodnich

Andrzej Makowski, wykładowca Akademii Sztuki Wojennej: Odessie nie grozi desant

Komandor Andrzej Makowski, wykładowca ASW, komentuje najnowsze doniesienia w sprawie posunięć rosyjskiej floty wojennej w regionie Arktyki i Morza Czarnego.

Cały świat zastanawia się, czy okręt „Biełgorod”, który przemierza obecnie Morze Białe, rzeczywiście przewozi na pokładzie pociski atomowe „Posejdon” – i czy zostanie wydany rozkaz ich użycia. Magdalena Uchaniuk pyta o to eksperta. Jego zdaniem zagrożenie jest wyolbrzymione:

Nie wiemy, ile Rosja posiada pocisków typu „Posejdon”. Nie wiemy, czy w ogóle je posiada – poza prototypami.

– twierdzi kmdr. Makowski.

W audycji poruszony jest również temat transportu ukraińskiego zboża przez Morze Czarne. Od zboża tego jest szczególnie uzależniona Afryka, a jego brak może wywołać klęskę głodu. Na razie na Morzu Czarnym panuje względny spokój, ale ryzyka starć militarnych między flotą rosyjską a ukraińską nie można wykluczyć. Jak wielką mogą przybrać skalę? Odpowiada Andrzej Makowski:

Na Morzu Czarnym trwa militarny klincz. Flota Czarnomorska – mimo że silniejsza – nie wykazuje inicjatywy. Główny port ukraiński – Odessa – nie jest zagrożony desantem.

Więcej szczegółów w audycji!

Posłuchaj:

Czytaj też:

Wiech: Rosjanie będą robić wszystko, co w ich mocy, żeby Europejczycy ulegli pod naporem ich szantażu energetycznego

W razie wojny pełnoskalowej komunistycznym Chinom groziłaby wojna domowa i rozpad państwa, jaki obecnie grozi Rosji.

Tajwan Fot. Mapy Google zrzut ekranu

Jedyne państwa, na które ChRL może liczyć, to Korea Północna i Rosja. A jaką wartość bojową ma rosyjski sprzęt wojskowy, Chińczycy oceniają po tym, jak Rosja przegrywa na Ukrainie.

Sławomir Matusz

Od kilku lat stratedzy od polityki ekscytują się wybuchem wojny między Chinami i USA, która może się zacząć od aneksji Tajwanu przez Chiny. (…) USA nie stać na prowadzenie jednocześnie wojny z Rosją (na Ukrainie) i Chinami. Można się z tym twierdzeniem zgodzić, ale trzeba zauważyć, że Chiny nie są zdolne do aneksji Tajwanu i są militarnie i technologicznie za słabe na konfrontację z USA, którą by przegrały w kilka tygodni. Dlatego żaden amerykański żołnierz nie postawi stopy w kontynentalnych Chinach i żaden chiński żołnierz z kontynentu nie postawi stopy na amerykańskiej ziemi. Rozróżnienie pomiędzy kontynentem i wyspą Tajwan jest istotne dlatego, że są dwa państwa chińskie. Republika Chińska, czyli Tajwan, i Chińska Republika Ludowa – czyli kontynentalne Chiny komunistyczne. Choć Tajwan jest uznawany przez zaledwie 14 państw na świecie, to jako Republika Chińska był w 1945 jednym z 51 członków założycieli ONZ, reprezentując całe Chiny.

Stało się tak dlatego, że w czasie, kiedy powstawała Organizacja Narodów Zjednoczonych, w kontynentalnych Chinach trwała wojna domowa i komunistycznego państwa chińskiego jeszcze nie było. Rząd chiński przeniósł się do Tajpej, powołano nowy parlament i uchwalono odrębną konstytucję. Tajwan uniknął rewolucji kulturalnej i gospodarczej Mao Tse Tunga, więc wyspę ominęły gospodarcze, kulturalne i naukowe, tragiczne w skutkach eksperymenty i mogła się rozwijać niezależnie od komunistycznych Chin, wspierana cały czas militarnie przez Stany Zjednoczone.

Republika Chińska (czyli Tajwan) straciła członkostwo w ONZ na rzecz ChRL w 1971 r., kiedy prezydent Richard Nixon, za radą ówczesnego sekretarza stanu Henry’ego Kissingera, zdecydował się poprzeć Chiny w ONZ, by poróżnić je ZSRR. (…)

Można zostawić myśliwiec F-35 na lotnisku w Pekinie i minie 10 lub więcej lat, zanim komunistyczne Chiny wprowadzą podobne rozwiązania. Ale nie będą miały tej wiedzy i doświadczenia, co Amerykanie. W tym czasie USA rozwiną swoje technologie, daleko wyprzedzając komunistyczne Chiny. Dlatego Japonia, Korea Południowa czy Republika Chińska, które kupują zachodnie licencje i dostają legalną, pełną dokumentację, zawsze będą wyprzedzały chińskich naśladowców. Kopie zawsze będą gorsze od oryginałów. Komunistyczne Chiny sprzedają swoją broń do skonfliktowanego z Indiami Pakistanu, Tajlandii i najbiedniejszych państw Azji i Afryki, takich jak Bangladesz, Nigeria, Sudan, a wcześniej Iran i Irak. Żadne z rozwiniętych państw Azji nie kupuje broni od nich. Wytrawny strateg polityczny powinien dostrzec takie niuanse, a nie szukać fałszywych aluzji historycznych, by straszyć społeczeństwo. (…)

Mówienie możliwej o wojnie między USA i ChRL przez różnych strategów-celebrytów ma jedynie na celu zwrócenie uwagi na nich, by mogli pobłyszczeć trochę w mediach, poprawić sprzedaż książek i zarobić parę złotych. Na razie dajmy spokój analogiom historycznym, pozwólmy spać spokojnie Napoleonowi i pomóżmy Ukrainie wygrać wojnę z Rosją.

Na Pacyfiku żadnej wojny nie będzie. Kontynentalne Chiny są zbyt przerażone po kompromitacji Rosji w wojnie na Ukrainie. Najwyżej Amerykanie strącą kilka chińskich myśliwców, zatopią jakiś okręt. O wojnie światowej nie ma mowy.

Cały artykuł Sławomira Matusza pt. „Chiny kontra Chiny, kontra USA” znajduje się na s. 17 wrześniowego „Kuriera WNET” nr 99/2022.

 


  • Wrześniowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Sławomira Matusza pt. „Chiny kontra Chiny, kontra USA” na s. 17 wrześniowego „Kuriera WNET” nr 99/2022

Dr Bartłomiej Radziejewski: jest szansa na odsunięcie rosyjskiego zagrożenia na pokolenia

Featured Video Play Icon

Politolog, publicysta i dyrektor wydawnictwa „Nowa Konfederacja” wskazuje na to, jak obecna sytuacja międzynarodowa stwarza szansę na wzmocnienie pozycji Polski.

Dr Bartłomiej Radziejewski zauważa, że obecna polityka Stanów Zjednoczonych jest fenomenem na skalę historyczną. W konsekwencjach tego podejścia Ameryki, Radziejewski widzi szanse na oddalenie zagrożenia płynącego z Kremla.

Amerykanie ostatnio oficjalnie mówią wprost o tym, że celem jest nie tylko obrona Ukrainy, ale odebranie Rosji zdolności do ponawiania podobnych agresji w przyszłości. Chodzi o degradacja jej statusu międzynarodowego poniżej poziomu wielkiego mocarstwa i poniżej imperium, którym jest w tej chwili, zdolnego do prowadzenia agresywnych wojen. Celem jest wyrzucenie Rosji z drugiej ligi światowej do trzeciej, a być może dalej. 

To jest szansa na wzmocnienie roli Polski na arenie międzynarodowej, jaka trafia się raz na dziesiątki, a nawet setki lat, ale również trzeba pamiętać o zagrożeniach, jakie niesie za sobą inwazja Rosji na Ukrainę: nie tylko możliwość uwikłania się w zbrojny konflikt, lecz także ryzyko destabilizacji sytuacji wewnętrznej w Polsce poprzez olbrzymią rzeszę uchodźców z Ukrainy – mówi poitolog

Gość „Popołudnia Wnet” jest przekonany, że obecnie Polska czyni historię ze względu na swoją decyzję polityczną. 

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Czytaj także: 

Dr Bruno Surdel: konflikt na Ukrainie może doprowadzić do olbrzymiej destabilizacji w Afryce

K.P.

Jan Piekło: w Berlinie nadal się marzy o próbie nowego otwarcia w relacjach z Rosją

Były ambasador RP w Kijowie o obronie Mariupola, rozmowach pokojowych, wsparciu dla Ukrainy i polityce Turcji.

Jan Piekło porównuje obronę Mariupola z obroną lotniska w Doniecku.

To kolejna legenda tej trwającej od 2014 r. wojny.

Po raz kolejny Ukraińcy pokazali determinację. Były ambasador RP w Kijowie odnosi się do kwestii ukraińsko-rosyjskich rozmów pokojowych. Zauważa, że nie znamy kulis negocjacji.

Trudno traktować ten proces pokojowy jako coś, co rzeczywiście ma miejsce.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego odnosi się do głosów, aby zakończyć wojnę kosztem zysków terytorialnych Rosji.

Piekło zauważa, że stoi to w sprzeczności z wysiłkami Anglosasów oraz ruchami Finlandii i Szwecji.

Wygląda na to, że Waszyngton jest dość mocno zdeterminowany w tym, żeby wspierać Ukrainę.

Najważniejszymi państwami wspierającymi Ukrainę są Stany Zjednoczone, Kanada i Zjednoczone Królestwo oraz państwa bałtyckie i Polska.

Warto by było, żeby Niemcy zainwestowały po dobrej stronie. Niekoniecznie po tej stronie po której do tej pory inwestowały.

Gość Kuriera w samo południe odnosi się do rozmów ws. pomocy Polski w transporcie ukraińskiego zboża. Jak dodaje,

Czytaj także:

Czarnecki: Turcja wycofa swój sprzeciw wobec przyjęcia Szwecji i Finlandii do NATO w zamian za konkretne korzyści

Dyplomata wyjaśnia także politykę Ankary, która jak mówi, nie jest prorosyjska, tylko proturecka.

Nie sądzi, żeby Turcja przeciwstawiła się akcesji Finlandii i Szwecji. Sądzi, że większym problemem jest opór Budapesztu wobec VI pakietu unijnych sankcji. Ocenia, że postawa Węgier jest na rękę Francji i Niemcom, które nie muszą brać odium blokowania sankcji na siebie.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

A.P.