Postkomunistyczni eksperci od wschodu. Felieton Pawła Bobołowicza

Paweł Bobołowicz / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Gdy czytam wypowiedzi emerytowanego generała Wojska Polskiego Mieczysława Gocuła, […] który twierdzi, że mamy teraz „czas pokoju”, napawa mnie przerażenie.

Gdy czytam wypowiedzi emerytowanego generała Wojska Polskiego Mieczysława Gocuła, który kwestionuje zasadność rozbudowy w obecnej sytuacji polskiej armii, który twierdzi, że mamy teraz „czas pokoju” to napawa mnie przerażenie. Tacy ludzie przez ostatnie lata usypiali naszą czujność, nie widzieli zbliżającego się niebezpieczeństwa. I dziś śmią dawać „dobre rady”. W przypadku byłego wojskowego takie stwierdzenia to nie tylko dowód na beznadziejną głupotę, ale też działanie (mimo wszystko wierzę, że nieświadome) na rzecz wroga.
Pozostaje radość, że to już tylko generał-emeryt, bo ciężko sobie wyobrazić, żeby taki człowiek dziś wydawał rozkazy polskiemu żołnierzowi. Jednak dlaczego wciąż nasza przestrzeń informacyjna jest zalewana tego typu wypowiedziami „ekspertów”, którzy przede wszystkim dziś powinni się tłumaczyć z zaniedbań w przygotowaniu naszego kraju na wypadek niebezpieczeństw realnie nam grożących zza wschodniej granicy?

Podobne myśli rodzą się, gdy czytam wypowiedzi byłego prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego (pomimo upływu lat nie mogę zrozumieć, jak praktycznie zaraz po upadku komunizmu na prezydenta wybraliśmy komunistycznego działacza) na temat Rosji. Kto jak kto, ale Kwaśniewski lepiej, żeby na temat Rosji milczał, ale on woli się chwalić, że rosyjskich polityków zna (czy ktoś w to wątpi?), ale jeszcze tłumaczy agresywne działania Miedwiediewa jakimiś jego wewnętrznymi rozterkami i zawodami.

Przyjmijmy, że to tylko naiwność w toku myślenia byłego prezydenta RP, ale tak czy inaczej: ileż mieliśmy szczęścia, że Rosja nie była wcześniej gotowa do wojny… Chociaż nie ulega wątpliwości, że to właśnie za postkomunistycznych polityków rządzących Polską już po 1989 roku Moskwa budowała u nas pajęczynę swoich wpływów, gospodarczych uzależnień. Tylko ignoranci widzieli w rosyjskich politykach demokratów, liberałów, a agenci próbowali wmówić światu, że właśnie takimi są Rosjanie.

Stasiak: drogi dojazdowe do Bachmutu są dzisiaj równie niebezpieczne, jak samo miasto

Budowane przez lata relacje, także o charakterze osobistym pomiędzy komunistycznymi politykami bez wątpienia wykorzystywały rosyjskie służby. W polskim systemie swobodnie przez lata funkcjonowała partia założona za moskiewską pożyczkę. Jej lider Leszek Miller z czasem został nawet premierem rządu, a do dzisiaj funkcjonuje jako medialny ekspert od wschodu.

Człowiek, który jako premier pogrzebał na lata możliwość budowania polskiej niezależności energetycznej (dziś wciąż podważa racjonalność kontraktów z Norwegią), a już po rosyjskiej agresji na Ukrainę brał udział w spotkaniach grona popleczników Putina szumnie nazywanego Klubem Wałdajskim. Miller chętnie spotykał się z rosyjskim agentem Swiridowem, a udzielając mu wywiadu tak mówił o Putinie: „Każdy polityk, który chce być wygrany, musi stosować takie metody, które w oczach społeczeństwa dają mu właśnie tę siłę”.

Miller z tych powodów już dawno powinien zniknąć z polskiej przestrzeni medialnej, ale skądże: wciąż ex cathedra wypowiada się o sprawach energetycznych, unijnych i bezpieczeństwa. Może też liczyć na przychylność części polskich mediów i budowanie pozytywnego wizerunku. Na przykład jeden z popularnych portali w Dniu Dziadka w tym roku odwiedził tego komunistycznego działacza zachwalając rodzinne ciepło towarzyszące Millerowi i jego wnuczce.

Dmytro Antoniuk: Straciliśmy Krasną Górę. Miejscowość na północ od Bachmutu zajęły wojska rosyjskie

Te komunistyczne persony pojawiły się w mojej głowie przy okazji wypłynięcia na jaw finansowania Radosława Sikorskiego przez Zjednoczone Emiraty Arabskie. Wygląda na to, że ta sprawa pogrzebie polityczne ambicje byłego polskiego ministra spraw zagranicznych.

Może zatem też czas przypomnieć o wschodnim finansowaniu fundacji należącej do Kwaśniewskiego i o śmierdzących krwią pieniądzach KGB, które były fundamentem funkcjonowania w demokratycznej już Polsce byłych komunistycznych działaczy. Może warto powrócić do kulisów kontraktów gazowych z czasów Pawlaka, Cimoszewicza.

Być może Kwaśniewski, Miller i ich koledzy na emeryturze nie mają już wielkich ambicji politycznych, ale może pełnia wiedzy o ich rządach i kontaktach wykreśli ich chociaż z grona medialnych „ekspertów od wschodu”. Swoją drogą przyjdzie pewnie też kiedyś czas na opisanie także misji Coxa i Kwaśniewskiego na Ukrainie i relacji z Janukowyczem i kołem ukraińskich oligarchów.

Tekst ukazał się pierwotnie na łamach „Kuriera Lubelskiego”

Złotowski: Unia wprowadza Zielony Ład mając tylko nadzieję na skutki, których nie jesteśmy pewni

Kosma Złotowski o „praworządnej” policji francuskiej i „niepraworządnej” Polsce, ofensywie propagandowej Putina przeciw nam i o unijnym Zielonym Ładzie.

Kosma Złotowski o rozpoczęciu czterodniowych obrad Parlamentu Europejskiej. Podczas nich prawdopodobnie zostanie poruszona kwestia zagrożonej praworządności w Polsce i na Węgrzech. Jest to temat, jak mówi, wciąż powracający. Według nieoficjalnych informacji będzie na tapecie znajdzie się projekt rezolucji, która wzywa Polskę, Czechy i Węgry do szanowania prymatu prawa UE oraz zastosowania specjalnych środków. Inicjatywę w tej sprawie miał przedstawić europoseł SLD Włodzimierz Cimoszewicz.

Nasz gość stwierdza, że nie wiadomo na czym miałby polegać pomysł uzależnienia przekazywania środków unijnych od stopnia praworządności. Jak ta ostatnia miałaby być mierzona i jak przeliczana na pieniądze? Europoseł PiS przedstawia także zdanie unijnych polityków odnośnie manifestacji we Francji.

Większość uważa, że policja francuska bije obywateli praworządnie.

Pozytywnie ocenia decyzje prezydenta Andrzeja Dudy dotyczącej braku udziału w obchodach 75. rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau w Jerozolimie, które odbędą się 23 stycznia. Prezydent Rosji bowiem kieruje wobec nas propagandowy „ostrzał artyleryjski”, a naszej głowie państwa nie pozwala się zabrać głosu. Złotowski stwierdza, że wypowiedź Putina ma „postawić nas w sytuacji kompromitującej wobec naszych przyjaciół w Izraelu i w USA”. Mówi o organizowanej w europarlamencie debacie o historii i pamięci historycznej przypominającej o tym, że „niemiecki narodowy socjalizm i sowiecki komunizm zmówiły się i Polskę zaatakowały”.

Tym co zajmuje eurodeputowanych jest także problem masowych pożarów w Australii. W kontekście tego zagadnienia podejmuje temat Zielonego Ładu, czyli nowej polityki klimatycznej UE:

Stara się wprowadzić zupełnie nowe rozwiązanie, mając tylko nadzieję na skutki. Natomiast nie jesteśmy pewni skutków. Załóżmy, że wprowadzimy ten Zielony Ład i odstąpimy do 2050 r. od węgla i ciekawe, jak zareaguje klimat.

Kosma Złotowski Przypuszcza, że klimat za 30 lat, nawet po realizacji unijnej polityki dalej będzie się ocieplał.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Tysiąc sędziów na „Marszu Tysiąca Tóg”. Dr Kuźmiuk: Tu chodzi o interes wąskiej grupy sędziów

Dr Zbigniew Kuźmiuk komentuje obradach unijnych dotyczących demokracji w Polsce i protestach sędziów.


Dr Zbigniew Kuźmiuk o rozpoczęciu czterodniowych obrad Parlamentu Europejskiej. Podczas nich prawdopodobnie zostanie poruszona kwestia zagrożonej demokracji w Polsce. Według nieoficjalnych informacji będzie na tapecie znajdzie się projekt rezolucji, która wzywa Polskę, Czechy i Węgry do szanowania prymatu prawa UE oraz zastosowania specjalnych środków. Inicjatywę w tej sprawie miał przedstawić europoseł SLD Włodzimierz Cimoszewicz. Dr Kuźmiuk podkreśla, że eurodeputowani procedują rezolucje ws. demokracji w Polsce, podczas gdy w krajach Europy Zachodniej policja brutalnie tłumi protesty.

Nasz gość mówi także o „Marszu Tysiąca Tóg” w Warszawie na którym, jak podaje Ministerstwo Sprawiedliwości, było ok. tysiąca sędziów, których w Polsce jest ok. 10 tys. Podkreśla brak sprawiedliwości w środowisku sądowym.

Nie ma podstaw do tego rodzaju protestów. Tu chodzi o interes wąskiej grupy sędziów […] Moim zdaniem te marsze, jak i ten ferment będą ustawały.

Dr Kuźmiuk  iż reforma wymiaru sprawiedliwości autorstwa Prawa i Sprawiedliwości dobiega końca. Sądzi, że protesty po reformie będą rzeczą marginalną.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Adam Borowski o Grudniu 1970: Te zbrodnie w ogóle nie zostały osądzone

Adam Borowski o wydarzeniach grudniowych, stanie wojennym i tym jak je wspomina, o nieosądzeniu tych zbrodni oraz o obserwowanej obecnie „recydywie komunizmu”.

Adam Borowski wspomina Zbyszka Godlewskiego, który został zastrzelony w czasie wydarzeń Grudnia 1970 (dokładnie 17 dnia tego miesiąca). We wtorek przypada 49. rocznica jego śmierci. Przypominamy, że „Ballada o Janku Wiśniewskim” mówi o śmierci 18-latka.

Te zbrodnie w ogóle nie zostały osądzone.

Nasz gość, podkreśla, że gen. Wojciech Jaruzelski nie doświadczył nawet politycznych konsekwencji swoich działań w czasie pacyfikacji Wybrzeża i później. Mówi jak wspomina tamte wydarzenia.

Z uchem przy głośnikiem Radia Wolna Europa, z napięciem słuchałem wiadomości płynących z Gdańska. Wychowawca z klasy groził nam, że każdy kogo się złapie uczestniczącego w jakichś zamieszkach zostanie relegowany ze szkoły. […] Miałem poczucie, że Warszawa nie wspiera Wybrzeża.

Borowski stwierdza, że „ten sam pluton strzelał do górników z Manifestu Lipcowego”, który później brał udział w pacyfikacji kopalni Wujek. Odnosząc się do skazania jednego ze strzelających tam funkcjonariuszy, stwierdza „co to jest 3 lata za zabójstwo?”.

Tam w Wujku to była egzekucja. Tylko po to, żeby społeczeństwo przestraszyć.

Działacz opozycji czasów PRL mówi także o „recydywie komunizmu”, z którą mamy do czynienia współcześnie. Przejawia się to m.in. w przywracaniu zdekomunizowanych przez PiS nazw ulic. Do polityki wrócili postkomuniści tacy jak Leszek Miller i Włodzimierz Cimoszewicz. Ten ostatni sam był członkiem PZPR, a także synem „umacniacza” władzy ludowej zwalczającego partyzantów antykomunistycznych i wnukiem komunisty przeciwnego niepodległości Polski.

Jak można tamten system usprawiedliwiać i wybielać? Potrzebna jest edukacja, edukacja i jeszcze raz edukacja. Synów komunistów nie przekonamy, bo oni wtedy żyli i mieli się świetnie.

Podkreśla, że trzeba edukować nowe pokolenia żeby wyrobiły sobie one mocny kręgosłup moralny.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Zieliński: Źle się stało, że Konfederacja w ogóle zgłosiła swój komitet do wyborów, bo to jest marnowanie głosów [VIDEO]

Jarosław Zieliński o pojmowaniu demokracji przez liberalną opozycję, o jedności Zjednoczonej Prawicy i o tym, czemu z PiS powinna współpracować Konfederacja.

Jarosław Zieliński opowiada o protestach wyborczych Prawa i Sprawiedliwości, które spotkały się z krytyką ze strony lewicowo-liberalnej opozycji.

Wszystkie protesty wyborcze powinni być dokładnie rozpatrzone. Z tą dyktaturą to jakaś kpina i żart. Tamta strona uważa, że demokracja jest wtedy, kiedy oni wygrywają.

Mówi także o fotelu premiera w nowej kadencji Sejmu. Jak mówi, zajmie je ponownie Mateusz Morawiecki. Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji stwierdza, że nie wie, czy w nadchodzącej kadencji będzie pełnił swoją dotychczasową funkcję, ale deklaruje chęć dalszej pracy dla swojej formacji politycznej, niezależnie od tego, jakie zdanie zostanie mu powierzone. Odnosi się także do kwestii ulepszenia się koalicjantów PiS w Zjednoczonej Prawicy. Komentatorzy twierdzą, że może mieć to wpływ na stanowisko prezesa Rady Ministrów:

Nie ma podziału w Zjednoczonej Prawicy. Jest to pseudoproblem.

Podkreśla, że współpraca między PiS-em a Solidarną Polską i Porozumieniem przebiega bardzo dobrze, a wieści o problemach w ramach Zjednoczonej Prawicy „to są dziennikarskie wyłącznie opinie” nieoparte na faktach. Podkreśla następnie, że głosy oddane na Konfederację są zmarnowanymi głosami.

Źle się stało, że Konfederacja w ogóle zgłosiła swój komitet do wyborów, bo to jest marnowanie głosów. Konfederacja odwoływała się do elektoratu prawicowego. Głosowanie na mały komitet polityczny dawało niewielki urobek w postaci mandatów. Mniej więcej 1,5% na oddany głos na Konfederację dawało 1 mandat, a w przypadku PiS te 1,5% dawało 10 mandatów.

Stwierdza, że w obliczu alternatywy- kontynuacja Dobrej Zmiany czy powrót do rządów formacji lewicowo-liberalnych wybór jest prosty. Dodaje także, że ta formacja, skoro ma prawicowe postulaty, to powinna w przyszłym Sejmie współpracować z obozem władzy, a nie z opozycją. Nie sądzi, aby wyborców Prawu i Sprawiedliwości odebrały tematy poruszane przez to ugrupowanie takie jak amerykańska ustawa 447 czy zakaz aborcji. Stwierdza, że w tej ostatniej kwestii stanowisko PiS jest jednoznaczne, ale potrzeba odpowiednich warunków społecznych, by taką zmianę przeprowadzić.

Trzeba być skutecznym w polityce, ci, którzy nas zachęcali do takiego kroku, potem nas zostawili samym sobie. Ochrona życia poczętego powinna być całkowita, ale muszą być ku temu warunki polityczne.

Polityk stwierdza, że można było pójść drogą proponowaną przez Marka Jurka, ale „za chwilę wygraliby nasi przeciwnicy i odwróciliby wszystko”. Ponadto ocenia, dlaczego Lewica dostała się do Sejmu:

Na pewno działania Platformy Obywatelskiej przyczyniły się do reaktywowania lewicy, tej poskomunistycznej.

Wskazuje na to, że z list Koalicji Europejskiej do europarlamentu dostali się Leszek Miller i Włodzimierz Cimoszewicz.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Zieliński: Grzegorz Schetyna przeszedł na pozycje postkomunistyczne w sposób ewidentny

Jarosław Zieliński o tym, kogo naprawdę dotyczy ustawa dezubekizacyjna i czemu Grzegorz Schetyna chce ją skasować.

Ja nie mam wątpliwości, że Grzegorz Schetyna i jego koalicja przywróciłaby te przywileje funkcjonariuszom Służb Bezpieczeństwa i innych formacji, które zasłużyły się w sposób totalitarnemu, niesuwerennemu państwu.

Jarosław Zieliński komentuje słowa Grzegorza Schetyny z konwencji w Warszawie, gdzie stwierdził, że po wygranych przez Platoformę wyborach będzie dążył do przywrócenia stanu sprzed tzw. ustawy dezubekizacyjnej. Jest to kolejna taka deklaracja lidera PO, po tej złożonej w styczniu 2018 r.

Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji przypomina sytuację z grudnia 2016 r., kiedy miała miejsce „próba puczu” przez „uniemożliwienie głosowania w sali plenarnej sejmu tej właśnie ustawy”. Stwierdza, że Grzegorz Schetyna, dawny działacz opozycji antykomunistycznej, „przeszedł na pozycje postkomunistyczne w sposób ewidentny”. Najpierw „wprowadził Millera i Cimoszewicza na salony europejskie”, a teraz licząc na zdobycie głosów, jest „gotów przywrócić emerytury esbeków”. Zieliński sądzi, że mimo działań lidera PO dawni funkcjonariusze SB i tak zagłosują raczej na SLD.

Gość „Kuriera w samo południe” stwierdza, że Schetyna przeszedł na pozycje tych, z którymi niegdyś walczył. Widać to w najbardziej widoczny sposób w tym, jak były członek „Solidarność Walczącej” „przyjmuje z aprobatą słowa Wałęsy o śp. Kornelu Morawieckim, bohaterze, jako o zdrajcy”.

Zieliński odnosi się do wyroków sądów wydanych w sprawie ustawy dezubekizacyjnej. Trzy wyroki wydane przez dwójkę sędziów określa jako kuriozalne.

[Sędziowie] kwestionują w uzasadnieniach ustawę dezubekizacyjną. Twierdzą, że jest niezgodna z konstytucją i ustawodawstwem unijnym. Stwierdzają, że nawet gdyby były zgodne z polską konstytucją, to w Polsce prawo unijne ma prymat nad konstytucją.

Słowa o prymacie prawa unijnego nad Konstytucja RP uważa za skandaliczne, zwracając przy tym uwagę na uzurpację przez sędziów uprawnień Trybunału Konstytucyjnego i instytucji unijnych, które takiej niezgodności nie zauważyły.

Zieliński podkreśla, że wbrew temu, co można często usłyszeć, ustawa nie dotyczy policji ani Milicji Obywatelskiej, tylko „tych funkcjonariuszy, którzy pracowali na rzecz totalitarnego państwa w służbach specjalnych PRL-u”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

 

Bobołowicz: Ukraiński oligarcha Dmytro Firtasz wspierał Wołodymyra Zełenskiego w czasie ostatniej kampanii wyborczej

Co łączy ostatnie wybory prezydenckie na Ukrainie, rosyjską agresję na Krym i wydobycie gazu łupkowego w Polsce? Odpowiada Paweł Bobołowicz.

Paweł Bobołowicz komentuje sprawę ekstradycji ukraińskiego biznesmena Dmytro Firtasza z Austrii do Stanów Zjednoczonych. Zatrzymany w Austrii na prośbę Ameryki w związku z łapówką, jaką miał dać w Indiach w sprawie związanej z Boeingiem, od 2014 r. ma zakaz opuszczania Wiednia.

Firtasz realizuje interesy Gazpromu nie tylko na Ukrainie, ale realizował je też w Europie Zach. Działał na Węgrzech, Niemczech, Austrii, Szwajcarii. Pojawia się też wątek polski.

Jak informuje nas Bobołowicz miał on za pośrednictwem spółek: cypryjskiej i węgierskiej posiadać przez spółkę córkę w Polsce DPV Service 21 koncesji na poszukiwanie gazu łupkowego. Firtasz jest także twórcą Agencji Modernizacji Ukrainy, z którą związani byli polscy politycy tacy jak Waldemar Pawlak i Włodzimierz Cimoszewicz.

Związki ukraińskiego potentata z polityką sięgają dalej. Jak podaje gość „Poranka WNET”, Firtasz mimo swoistego aresztu domowego w Wiedniu miał patronować porozumieniu między Poroszenką a Kliczką, w ramach którego pierwszy został prezydentem Ukrainy a drugi merem Kijowa.

W styczniu część ukraińskich mediów twierdziła, że doszło do wielkiego porozumienia oligarchów, w którym brał udział właśnie Firtasz, Kołomojski, Lowoczkin i efektem tego porozumienie było wsparcie kandydata kandydującego przeciw Poroszence.

Należąca do Firtasza telewizja Inter wyraźnie wspierała w kampanii wyborczej Wołodymira Zełenskeigo.

Działalność Dmytra Firtasza miała też olbrzymie znaczenie w przygotowaniu gruntu pod aktywną fazę agresji rosyjskiej na Ukrainie […] W 2004 r. w gazowych relacjach rosyjsko- ukraińskich pojawiła się nowa struktura z Firtaszem w jednej z ról głównych i to ta struktura w latach 2005-2006 odegrała bardzo ważną rolę w głównej wojnie gazowej z Rosją. […] M.in. jej rezultatem i tych nacisków gazowych […] było zmuszenie Ukrainy do podpisania umów charkowskich przedłużających stacjonowanie Floty Czarnomorskiej na Krymie.

Również w polityce międzynarodowej ukraiński biznesmen odegrał istotne znaczenie. Bobołowicz zwraca uwagę, że kiedy w 2014 r. Firtasz wpłacił kaucję w wysokości 125 mln euro, to pieniądze te pochodziły z Rosji. W Stanach Zjednoczonych grozi mu 70 lat więzienia, ale jak przypuszcza korespondent, Amerykanie obniżą mu wyrok w zamian za jego cenną wiedzę. W 2013 r. Firtasz był  czwartym z najbogatszych ludzi na Ukrainie z majątkiem wycenianym na 4 mld dolarów.

A.P.