„Jeżeli uznamy, że wola polityczna jest ważniejsza niż prawo, stworzymy poważne zagrożenie dla wolności i bezpieczeństwa obywateli”
Liberalno-postkomunistyczny układ III RP był przyzwyczajony do tego, że wymiar sprawiedliwości jest ich domeną. Kiedy nasz rząd chciał zrobić tam ferment, podniosło się oburzenie. […] Dzisiaj wielu Polaków nie ma świadomości, że praworządność jest przez ludzi Tuska gwałcona jak nigdy dotąd.
Polityk Suwerennej Polski skrytykował m.in. unijną politykę Nowego Zielonego Ładu. Podkreślił, że jego skutkiem będzie jedynie drastyczne obniżenie konukurencyjności europejskiej gospodarki, bez szczególnego wpływu na klimat:
Jestem przekonany, że Chińczycy patrzą się na nas i głośno się śmieją.
Działacz opozycji demokratycznej w PRL omawia obecne wydarzenia w prokuraturze, szczególnie awans prokuratora, który aresztował rozmówcę Krzysztofa Skowrońskiego w 1985 roku.
Zachęcamy do wysłuchania całej audycji!
Ponadto, krytykuje brak dekomunizacji w wymiarze sprawiedliwości i konieczność oczyszczenia życia publicznego z pozostałości komunistycznych.
Jarosław Sachajko / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet
Liczę, że nasza reforma wejdzie w życie w 2023 r. – mówi poseł Kukiz”15.
Dr Jarosław Sachajko mówi o znaczeniu wprowadzenia instytucji sędziów pokoju. Zapewnia, że ta reforma poskutkuje daleko idącym zwiększeniem wydajności polskiego systemu sądownictwa.
To będzie zmiana kopernikańska. Chodzi o to, by odciążyć sądy rejonowe tak, by wyroki zapadały w ciągu dni albo tygodni, a nie lat. Chcemy, by również w Polsce można było korzystać z dobrodziejstw demokracji.
Poseł Kukiz’15 przewiduje, że sędziowie pokoju zaczną orzekać pod koniec 2023 r. Zapowiada, że jego ugrupowanie nie zrezygnuje ze starań o wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych.
Gość „Popołudnia Wnet” wskazuje, że aktualna sytuacja gospodarcza nie pozostawia wyboru, wymusza na państwach zadłużanie się dla ratowania gospodarki.
Poseł PiS odnosi się również do kwestii przedłużających się prac nad ustawą o sędziach pokoju: wdrożenie tej instytucji zajmie więcej pracy niż się spodziewaliśmy. Liczę, że Paweł Kukiz to zrozumie.
Kacper Płażyński wyraża nadzieję, że współpraca Prawa i Sprawiedliwości z Kukiz’15 będzie kontynuowana, pomimo pewnych opóźnień w pracach nad ustawą wprowadzającą instytucję sędziów pokoju.
Wdrożenie instytucji sędziów pokoju wymaga więcej pracy niż się spodziewaliśmy. Mam nadzieję, że Paweł Kukiz to zrozumie.
Jak deklaruje rozmówca Łukasza Jankowskiego, Kukiz’15 jest ugrupowaniem bliskim ideowo dla PiS-u i może wnieść dużo do polskiej polityki. Wyraża nadzieję, że formacja będzie miała swoich przedstawicieli w parlamencie kolejnej kadencji.
Kacper Płażyński odnosi się do domniemanego sporu między Mateuszem Morawieckim a Jackiem Sasinem.
Nie ma wątpliwości, że są to politycy ambitni; jestem przekonany, że grają do jednej bramki. Niestety, dziennikarze przodują w rozsiewaniu plotek.
Poseł PiS analizuje ponadto zjawisko umacniania się w krajach unijnych sił politycznych deklarujących asertywną politykę wobec Brukseli. Wskazuje, że jest to szansa dla polskiego rządu na skuteczniejszą obronę interesów naszego kraju.
Zjednoczona Prawica nie docenia niektórych narzędzi, takich jak dyplomacja parlamentarna. Mamy coraz więcej sojuszników w Europie. Możemy utworzyć tandem polsko-włoski, do którego mogłaby się przyłączyć Szwecja.
Zdaniem Kacpra Płażyńskiego federalizacja UE nie jest nieuniknionym procesem, wbrew temu, do czego chcieli by dążyć Olaf Scholz i Emmanuel Macron.
Gość „Popołudnia Wnet” mówi też też o wyzwaniach związanych z transportem węgla z portu w Gdańsku.
Przepustowość tego portu jest znacznie większa niż jeszcze kilka lat temu. Do dystrybucji węgla musimy podejść z głową.
Romanowski Marcin / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET
Wiceminister sprawiedliwości omawia projekt nowelizacji ustawy o SN oraz relacjonuje stan negocjacji z Komisją Europejską w tej sprawie.
Marcin Romanowski komentuje prace nad nowelizacją ustawy o Sądzie Najwyższym. Podkreśla, że wymaga on gruntownej naprawy. Jak podkreśla, gotowość do kompromisu z Komisją Europejską musi mieć swoje granice.
Gościem „Popołudnia Wnet” jest Marcin Romanowski – wiceminister sprawiedliwości, który mówi o planach dalszych prac nad reformą wymiaru sprawiedliwości.
Marcin Romanowski mówi o planach dalszych prac nad reformą wymiaru sprawiedliwości. Ma ona znacząco usprawnić system sądownictwa, który na chwile obecną cechują znaczące dysproporcje.
Dysproporcja między różnymi sądami są zbyt duże.
Jednym z najbardziej istotnych założeń omawianej reformy jest spłaszczenie struktury sądownictwa.
Poprawie sytuacji ma służyć spłaszczenie struktury sądów. Będziemy mieli 2 poziomy – sądy okręgowe i regionalne.
Wiceszef resortu sprawiedliwości dodaje, że dalece łatwiejszy będzie dostęp do sądów; jednocześnie żaden sędzia nie zostanie przeniesiony wbrew swojej woli ani nie straci stanowiska.
Wyrówna się dostęp do sądów – system losowania spraw będzie mógł losować sędziów spośród wszystkich sędziów danego okręgu.
Gość „Popołudnia Wnet” podkreśla, że głównym celem reform jest sprawienie, aby sądy były bliżej ludzi.
Jeśli chodzi o bliskości do ludzi to ta reforma ma to jako pewien priorytet.
W „Sekcji Lewackiej” Milo Kurtis i Janek Śpiewak rozmawiają o wolności słowa. Zdaniem Janka Śpiewaka prowokacje w debacie publicznej są zjawiskiem wartościowym, bo pobudzają do krytycznego myślenia.
W majowym, czwartym programie „Sekcji Lewackiej” Radia WNET Milo Kurtis i Janek Śpiewak przybliżają słuchaczom swoje zdanie na temat granic wolności słowa. Janek Śpiewak wskazuje przy tym na wartościowe aspekty słownych prowokacji:
Jestem wielkim zwolennikiem prowokacji i mówienia rzeczy na krawędzi. To wprowadza ferment, bez tego byłoby nudno, a wiele rzeczy pozostałoby przed nami nieodkrytych – zaznacza Janek Śpiewak.
Gospodarze audycji są zgodni, że prowokacyjne wypowiedzi mieszczą się w granicach wolności słowa i, co więcej, wnoszą wiele pozytywnych rzeczy do debaty publicznej. Jednocześnie jednak zaznaczają, że należy przy tym uważać by nie naruszyć dóbr innych osób:
Na tym polega wolność słowa, że można prowokować. Oczywiście należy robić to tak, by możliwie nie urażać przy tym innych, chociaż czasem nie da się inaczej tego zrobić – mówi Janek Śpiewak.
Ponadto, Janek Śpiewak dotyka także tematu granic wolności słowa. Według działacza wolność wypowiedzi kończy się tam, gdzie zaczynają się fizyczne groźby:
Granica wolności słowa moim zdaniem przebiega tam, gdzie możesz komuś fizycznie zagrozić – komentuje Janek Śpiewak.
Według Milo Kurtisa w obecnych czasach wolność słowa nie istnieje. Jako przykład artysta podaje funkcjonowanie mediów masowych, gdzie jego zdaniem brakuje otwartości na wypowiedzi osób o odmiennych poglądach:
Ja uważam, że jej nie ma. Nie istnieje. Na pewno nie w mass mediach – komentuje Milo Kurtis.
Prowadzący pochylają się także nad tematem wolności słowa w kontekście świata nauki. Tutaj również, zdaniem Janka Śpiewaka, sprawy mają się coraz gorzej. Sytuację tę aktywista ilustruje przykładami z okresu pandemii covid-19:
Kolejnym obszarem, gdzie wolność słowa jest ograniczana jest świat nauki. Mamy historię, którą żyjemy od dwóch lat, czyli wirus z Wuhan. Przez te dwa lata nie mogliśmy zadawać pytań czy nie został on stworzony w laboratorium i czy nie uciekł z laboratorium przez zaniedbanie lub nieprzestrzeganie zasad bezpieczeństwa?
Gospodarze „Sekcji Lewackiej” dochodzą do wspólnego wniosku, że wolność słowa przysługuje przede wszystkim osobom sprzyjającym obowiązującej władzy. Jak wskazuje Milo Kurtis, w dzisiejszych czasach nie musi być to jednak władza państwowa:
Teraz władza to media i developerzy – stwierdza muzyk.
Zapraszamy do wysłuchania całej audycji w formie podcastu!
W nowym „Poranku WNET” adwokat, Maciej Krzyżanowski, opowiada o sprawie polskiego opozycjonisty z czasów PRL, Bogusława Śliwy.
W czwartkowej porannej audycji Maciej Krzyżanowski porusza temat Bogusława Śliwy. Jak opisuje adwokat:
Był znaną postacią, ponieważ w latach 70. był prokuratorem, który został usunięty z zawodu za to, że chciał oskarżyć o zabójstwo, zgodnie z prawdą, ówczesnego milicjanta. Organy nie chciały na to pozwolić i został dyscyplinarnie usunięty z prokuratury, później działał w „Solidarności”.
Rozmówca Łukasza Jankowskiego przybliża historię internowania działacza kaliskiej „Solidarności”. Maciej Krzyżanowski podkreśla fakt udanych prób ucieczki Bogusława Śliwy, które stanowią kluczowy element w późniejszej decyzji sądu odnośnie odszkodowania dla jego żony:
Decyzja o jego internowaniu została wydana już we wrześniu 1981 r., ale 13 grudnia kiedy służby przyszły po Bogusława Śliwę, tak sprytnie się zachował, że uciekł im. Zatrzymano go dopiero pod koniec lutego, gdy wyniesiono go praktycznie gołego z łóżka przy 30-stopniowm mrozie – komentuje adwokat.
Jak podkreśla Maciej Krzyżanowski przez wzgląd na ucieczkę Śliwy z własnego domu przed internowaniem, sąd w Kaliszu uznał go za osobę, która porzuciła miejsce swojej pracy. Efektem tego była odmowa zadośćuczynienia wdowie po Bogusławie Śliwie:
Problem polega na tym, że będąc wiceprzewodniczącym zarządu regionu został pod koniec grudnia, umowa z nim została rozwiązana w skutek – jak to nazwano – „porzucenia pracy”. Ponieważ nie został internowany. Wówczas było tak, że ci działacze „Solidarności”, którzy zostali internowani i dali się złapać – ich wynagrodzenia były jeszcze przez jakiś czas przyznawane, a jemu nie.
Co więcej, według mecenasa ubiegłoroczny wyrok sądu w Kaliszu w sprawie uzyskania zadośćuczynienia przez wdowę po zmarłym w wieku 45 lat opozycjonisty jest błędny. Sąd nie chce wydać pozytywnej decyzji o odszkodowaniu:
Po latach, (…) kiedy wdowa po Bogusławie Śliwie wystąpiła po zadośćuczynienie i odszkodowanie za ten czas spędzony w internie – w zeszłym roku, sąd w Kaliszu uznał, że Bogusław Śliwa porzucił pracę i w w związku z tym nie należy mu się ani złotówka za czas spędzony w internie.