Daniel Czyżewski: Polska nie może sobie w tej chwili pozwolić na zamknięcie kopalni Turów

Gościem ,,Kuriera w samo południe” był Daniel Czyżewski, redaktor portalu energetyka24.com, który opowiedział o aktualnej sytuacji energetycznej naszego kraju oraz wymaganej przez UE dekarbonizacji.

Daniel Czyżewski odniósł się do decyzji polskiego rządu, który ogłosił, że kopalnia Turów nie zostanie zamknięta. W związku z niezaprzestaniem wydobycia węgla brunatnego, Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nałożył na Polskę okresową karę w wysokości 500 tysięcy euro dziennie. Według redaktora nasz kraj nie może sobie w tej chwili pozwolić na zamknięcie kopalni:

Energia z kopalni zapewnia prąd około dwóm milionom ludzi, w zależności od okresu. Koszty sprowadzenia energii z zagranicy mogłyby być większe niż kary nałożone przez Trybunał Sprawiedliwości.

Gość ,,Kuriera” skomentował podwyżki prądu; w tym roku ceny wzrosły średnio o 10%, a w przyszłym możemy odnotować nawet 20% wzrosty. Jak zauważył:

Jeśli o 1 stycznia podniosą się ceny prądu, to podniosą się ceny wszystkiego, również produktów i usług codziennych.

Stwierdził, że ogólna sytuacja w energetyce to efekt 20 lub 30 lat zaniedbań. Przez ten czas nasz kraj uparcie trwał przy węglu, zamiast pracować nad modernizacją oraz zróżnicowaniem źródeł energii, tzw. ,,energetycznego miksu”. Podkreślił, że:

Jeżeli nie przyspieszymy budowy elektrowni jądrowej, to będzie coraz gorzej, i coraz drożej. Bez dużych projektów, takich jak elektrownia jądrowa, bez zamykania dużych elektrowni węglowych nie zmienimy swojej sytuacji, nie przeprowadzimy dekarbonizacji.

Aby zaznaczyć, jak istotna jest energetyczna dywersyfikacja, Czyżewski powołał się na przykład Wielkiej Brytanii, która swój przemysł energetyczny oparła na morskich wiatrakach:

Wiatraki na morzu to branża, która dynamicznie się rozwija, choć nie jest to perfekcyjny system pozyskiwania energii, jak pokazały ostatnie wydarzenia w Wielkiej Brytanii, gdzie flauta spowodowała, że ten kraj musiał ratować się gazem.

Redaktor zasugerował również najbardziej opłacalny, w jego mniemaniu, sposób ogrzewania domu jednorodzinnego; choć gaz jest w dłuższej perspektywie traktowany jako paliwo przejściowe, to wciąż warto rozważyć wykorzystanie tego typu instalacji podczas projektowania systemu grzewczego:

Rozwijamy swoją infrastrukturę gazową, kolejne gminy są dołączane. Do ogrzewania najbardziej optymalna jest obecnie instalacja gazowa.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

S. S.

Marcin Roszkowski: ceny ogrzewania wzrosły przez politykę klimatyczną

Wzrastające ceny za ogrzewanie komentuje gość „Poranka WNET” Marcin Roszkowski – prezes Instytutu Jagiellońskiego.

Działania Rosji powodują powiększające się deficyty gazu w Europie, co powoduje wzrost cen. Dodatkowo sytuację pogorszyła ostatnia sroga zima, uszczuplając znacząco ilość zapasów. Polityka klimatyczna również wywiera wpływ na wzrost cen ogrzewania.

W Europie jest po prostu mniej gazu w magazynach. Główny dostawca doskonale o tym wie i ceny gazu wzrosły. Natomiast ceny ogrzewania wzrosły przez politykę klimatyczną – informuje Marcin Roszkowski.

Gaz, będący paliwem kopalnym również emituje CO2, przez co ma wpływ na opłaty związane z emisją dwutlenku węgla. Wzrost cen ogrzewania może być nawet o połowę.

Jest ryzyko, że o 50 %, może być drożej (…)  jeszcze tego na dzisiaj nie wiemy – mówi prezes Instytutu Jagiellońskiego.

[related id=148075 side=right]Wpływ na wzrost cen gazu wywiera również wychodzenie z recesji światowej, szczególnie przez Chińczyków, co powoduje bardzo dużą konkurencję na LNG – informuje prezes. Ceny LNG również wzrosły, ponieważ LNG płynie głównie do Chin, z którymi Europie trudno konkurować na rynku. Polska przygotowuje się na rok 2023 i uniezależnienie się od gazu rosyjskiego. W magazynach jest jeszcze zapas gazu.

Polska jest w troszeczkę innej sytuacji, w tym wypadku akurat lepszej.  Chociaż jak ceny wszędzie wzrosną to nas też to dotknie. Jeśli chodzi o dostępność surowca to wygląda na to, że jesteśmy bezpieczni – relacjonuje gość „Poranka WNET”.

Prezes zaznacza, że ceny energii będą stale rosły co spowodowane jest wydarzeniami na rynkach światowych. Ceny można obniżyć przez własną produkcję energii i ocieplanie domów. Na takie działania przewidziane są środki w Funduszu Ochrony Środowiska.

Wzrosty cen można niwelować np. poprzez własną generację energii, można też przez ocieplenia domów, żeby po prostu trzeba było mniej tej energii zużywać, żeby ona była lepiej wykorzystywana i na to z różnych środków np. Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska są pieniądze, więc jest kilka polityk rządowych które temu przeciwdziałają – informuje Marcin Roszkowski.

Jak zauważa prezes Instytutu Jagiellońskiego rurociąg Baltic Pipe ma służyć temu, by w Polsce w ogóle był gaz. Aby można było kupować gaz z innych źródeł niż od Gazpromu. Niemcy i Rosja mogą w przyszłości używać Nord Stream 2 do szantażu politycznego.

J.L.

Cejrowski: Żaden polityk nie powinien obiecywać czegoś, co nie będzie mogło być zrealizowane w ciągu jednej kadencji

Gospodarz „Studia Dziki Zachód” o szczepionkowym apartheidzie, rezygnacji Polski z węgla, dwukadencyjności urzędów i planach Donalda Trumpa.

To jest niekonstytucyjne, że podejrzenie choroby,  a nie choroba powoduje izolację.

Wojciech Cejrowski mówi, że wszelkie różnicowanie ludzi w zależności od tego, czy zaszczepili się, czy nie, to klasyczny apartheid. Jak ocenia, nie należy się obawiać mutacji SARS-Cov-2:

Im bardziej wirus jest zaraźliwy, tym mniej jest śmiertelny.

Gospodarz „Studia Dziki Zachód” postuluje, by zmusić przedstawicieli polskiego rządu do codziennego informowania obywateli na temat własnych działań. W Stanach Zjednoczonych rząd federalny codziennie organizuje konferencje prasowe.

Za coś ten rzecznik prasowy bierze pieniądze.

Podróżnik mówi także o transformacji energetycznej.  Podkreśla, że trzeba mieć opcję zapasowe, a nie stawiać tylko na jedno źródło energii. Dlatego nie należy całkowicie rezygnować z węgla.

Gaz ma zastąpić węgiel, czyli towar, którego nie mamy i musimy importować najczęściej od wrogów z Rosji i przez wrogie terytorium Białorusi.

Ocenia, że pomysł rezygnacji z węgla na rzecz sprowadzanego zza granicy gazu jest absurdalny. Dodaje, że Polska nie produkuje u siebie ani wiatraków słonecznych, ani konstrukcji atomowych. Mamy zaś u siebie węgiel. Całą koncepcję transformacji energetycznej nazywa nieuczciwą:

Żaden polityk nie powinien obiecywać czegoś, co nie będzie mogło być zrealizowane w ciągu jednej kadencji.

Zdaniem Wojciecha Cejrowskiego nikt nie powinien piastować funkcji publicznych dłużej niż dwie kadencje. Dotyczy to wszystkich urzędów państwowych.

Przechodząc do spraw amerykańskich, rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego stwierdza, że:

Rząd federalny porzucił swoje podstawowe zadanie, jakim jest ochrona granic. Kamala Harris pojechała na granicę po stu dniach udawania, że nic się nie dzieje.

Donald Trump aktualnie pracuje nad „wysadzeniem z siodła” nieprzychylnych mu republikańskich kongresmenów, zasiedziałych w parlamencie od lat.

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

A.W.K./A.P.

Cywiński: Niemcy bronią swych interesów. Nie przyzwyczaili się przez 30 lat, że polski rząd ma do tego takie samo prawo

Gesty przyjaźni wobec Polski i dogadywanie się z Rosją. Dziennikarz tygodnika „Sieci” o ostatnich trzech dekadach stosunków polsko-niemieckich.


Prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier przybywa do Polski w 30. rocznicę podpisania między RFN a RP traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy. Piotr Cywiński wspomina, że kiedy w Bonn podpisywano ten traktat

Nad urzędem kanclerskiego krążył samolot z banerem „Verzicht ist Verrat”, czyli „zrzeczenie się jest zdradą”, a całe miasto oplakatowane było mapami z napisem „Schlesien bleibt unser”, czyli „Śląsk pozostanie nasz”.

Obecnie relacje te są mniejsze. Nasz gość wskazuje na poparcie Berlina dla polskiej opozycji. Wyjaśnia, że

Niemcy bronią swych interesów i robią to zresztą znakomicie. Natomiast nie przyzwyczaili się przez te minione 30 lat do tego, że takie samo prawo przysługuje również polskiemu rządowi.

Dziennikarz tygodnika „Sieci” stwierdza, że pierwsze 15 lat od podpisania to był „kicz pojednania”. Choć kanclerz Helmut Kohl zapamiętany został jako przyjaciel Polski, to w rzeczywistości uprawiał politykę ponad naszymi głowami.

Kohl potrzebował sześciu lat, aby ponownie odwiedzić Polskę, a latał nad naszym krajem do Moskwy permanentnie uprawiając swoją politykę.

Dodaje, że niemiecki polityk próbował w 1990 r. zablokować uznanie granicy na Odrze i Nysie. Sam Kohl przyznał, że granicę uznał pod naciskiem Amerykanów. Cywiński dodaje, iż także za kanclerstwa  Gerharda Schrödera polsko-niemiecka przyjaźń była jedynie na pokaz. W tym samym czasie, gdy w mediach pokazywano gesty przyjaźni i partnerstwa:

Tenże zaprzyjaźniony podobno z Polską kanclerz Schröder zrujnował transatlantyckie stosunki Niemiec- zaprosił Władimira Putina jako pierwszego gościa z zagranicy do wygłoszenia przemówienia w odbudowę Reichstagu i nazwał Rosję strategicznym partnerem Niemiec.

Kanclerz RFN Gerhard Schröder, prezydent Francji  Jacques Chirac i prezydent Rosji Władimir Putin utworzyli oś Berlin-Paryż-Moskwa. Piotr Cywiński zaznacza, że do dziś nie jest realizowany zapis traktatu sprzed 30 lat mówiący o równym traktowaniu mniejszości narodowych po obu stronach granicy. Po dojściu Zjednoczonej Prawicy do władzy

Pojawiły się wzmożone wysiłki i wcale nie skrywane wsparcie dla opozycji, aby odsunąć od steru demokratycznie wybrane władze w Polsce

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Jakub Wiech: możemy liczyć, że za nieco ponad rok będziemy mogli cieszyć się gazem ze złóż norweskich

Jakub Wiech o przebiegającej bez opóźnień budowie Baltic Pipe i wstrzymanej Nord Stream II.

Jakub Wiech komentuje pracę nad gazociągiem Baltic Pipe, która ma zostać według planu ukończony na jesieni przyszłego roku. Przypomina, że wraz z końcem 2022 r. wygasa kontrakt z Gazpromem na dostawy gazu do Polski. Na miejsce gazu z Rosji ma wejść ten z Norwegii, płynący przez Baltic Pipe. Na razie, jak twierdzi minister Piotr Naimski, nie ma żadnych opóźnień.

Wstrzymana zaś została budowa infrastruktury Nord Strem II w Meklemburgii. Organizacja ekologiczna NABU złożyła wniosek do niemieckiego sądu administracyjnego o wstrzymanie prac.

W okolicy budowy tego połączenia przy niemieckich wybrzeżach przy wybrzeżu Meklemburgii pomocy Pomorza Przedniego obserwowano ptaki, które wymagały ochrony akurat w tym sezonie mniej więcej od początku maja.

Pierwotnie prowadzenie prac w tym okresie było z tego powodu zakazane. Jednak, gdy Nord Stream II „znalazł się na musiku” niemiecka agencja zmieniła swą decyzję. Pokazuje to poparcie państwa niemieckiego dla gazociągu.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Jakub Wiech: rok 2033 jako termin oddania pierwszego bloku jądrowego do użytku jest jeszcze realny

Jakub Wiech o budowie polskich elektrowni atomowych: terminach, partnerze zagranicznym i miejscu w miksie energetycznym; oraz o odejściu od węgla i gazu.

[related id=”141037″] 

Jakub Wiech komentuje zapowiedzi polskiego rządu odnośnie rozwoju energetyki jądrowej w naszym kraju. Poinformowano o zakupie spółki PEGJ, która będzie zarządzać elektrownią jądrową.

Jest to istotny krok ku realizacji postanowień polskiego programu energetyki.

Gość Kuriera w samo południe wyjaśnia, że spółka posiada doświadczenie, jeśli chodzi o badania geologiczne pod budowę elektrowni jądrowej. O jej wykupieniu mówiło się już wcześniej. Ma ona współpracować z partnerem zagranicznym.

Wszystko wskazuje na to, że będzie to partner amerykański.

Zastępca redaktora naczelnego portalu Energetyka 24 przyznaje, że budowę elektrowni jądrowej w Polsce zakładała już „Polityka energetyczna Polski do 2030 r.”. Czemu więc dotąd jej nie ma? Jedną z przyczyn jest katastrofa w Fukushimie. Kolejną przetasowania polityczne w 2014 r.

Wiech ocenia, że podawane przez rząd terminy są możliwe do realizacji. Mowa o oddaniu jednego bloku do 2033 r. Docelowo mają być trzy elektrownie jądrowe w kraju. W naszym miksie energetycznym od sześciu do 9 gigawatów mocy ma pochodzić z elektrowni atomowych. W przyszłym roku mamy poznać lokalizację pierwszej elektrowni.

Mamy w tym momencie wybrane wstępne lokalizacje.

Ze względu na problem dostępu elektrowni do wody mówi się o miejscowościach nadmorskich: Pątnowie i Bełchatowie.  stwierdza, że zgodnie z unijnym Zielonym Ładem, do 2050 r.

Powinniśmy się szykować do neutralności klimatycznej.

Rozmówca Adriana Kowarzyka przyznaje, że ludzie, którzy obecnie przechodzą z węgla na gaz za 30 lat będą musieli się rozstać także z tym ostatnim. Stwierdza, że jest to skutek zaniechać polskich rządów w ciągu ostatnich trzech dekad.

To jest ten koszt, który płacimy za to, że przez ostatnie 30 lat myśmy nie trasformowali naszej gospodarki w kierunku niskoemisyjnej chociaż widzieliśmy dokładnie, że takie trendy będą oddziaływać na Polskę.

Zaznacza, że obecnie wydobywany przez Polskę węgiel kamienny jest nie tylko niekonkurencyjny za granicą, ale nawet wewnątrz kraju. Jest on drogi i słabej jakości.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Kowalski: W strategii rządowej szacunki co do zużycia gazu są zaniżone. Po 2023 uzależnimy się od importu gazu z Rosji

Janusz Kowalski o swojej dymisji ze stanowiska sekretarza stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych oraz o polskiej strategii energetycznej.

Były wiceminister aktywów państwowych wyjaśnia, czemu został odwołany ze swojego stanowiska w rządzie. Zaprzecza doniesieniom medialnym jakoby prawdziwym powodem dymisji miało być fotografowanie przez niego planów Nowego Ładu, by ujawnić go dziennikarzom. Określa to jako bzdurę pokazującą, że Zjednoczona Prawica obecnie, zamiast rozwiązywać problemy, zajmuje się sama sobą. Zauważa, że

Wspomina, że bardzo dobrze pracowało mu się z ministrem Sasinem. Przyznaje, że jego odejście związane jest sporem wokół polityki energetycznej i zgody Polski na Nowy Zielony Ład. Od szczytu UE w 2019 r. nie przedstawiono polskiej ścieżki transformacji energetycznej.

Nie zabezpieczono np. opcją opt out wyłączenia Polski z gigantycznych kosztów systemu unijnego handlu emisjami, przez co dzisiaj niestety rosną ceny energii elektrycznej i ceny ciepła.

Jak  zaznacza poseł Solidarnej Polski, takie zaostrzenie polityki klimatycznej jest sprzeczne z programem PiS, co zauważył w swej uchwale zarząd Solidarnej Polski.

[related id=136080 side=right]Janusz Kowalski podkreśla, że w grze jest suwerenność energetyczna Polski. Zamiast zerwać z importem surowców od naszego północnego sąsiada będziemy od 2023 r. radykalnie uzależnieni od importu gazu z Rosji.

Gość Poranka Wnet zauważa, że minęły trzy tygodnie od przyjęcia strategii energetycznej. Przeciwko niej głosowali ministrowie Zbigniew Ziobro i Michał Wójcik. Dokument jednak nadal jest niejawny. Zaznacza, że

W tym dokumencie są zaniżone m.in. szacunki jeżeli chodzi o zużycie gazu w Polsce.

Przypomina, że w 2001 r. zużycie gazu zostało zaniżone przez ówczesnego premiera Leszka Millera, która chciał w ten sposób zablokować Baltic Pipe, za którym opowiadało się Prawo i Sprawiedliwość. Skutkiem była luka kontraktowa w 2005 r. na 2 mld m³ gazu.

Kowalski podkreśla, że trzeba zadać sobie pytanie skąd mamy wziąć gaz. Geografia wskazuje, że z Federacji Rosyjskiej. Zamiast polskiego węgla będziemy kupować rosyjski gaz. Co Solidarna Polska robi jeszcze w Zjednoczonej Prawicy?

Pan minister Zbigniew Ziobro w zeszłym tygodniu odpowiedział, że w normalnych warunkach oczywiście odeszlibyśmy z rządu, który zaczyna realizować politykę, która nie jest polityką programu Zjednoczonej Prawicy.

Alternatywą jednak są ludzie z Platformy i PSL-u. Potrzebny jest, jak mówi polityk, powrót do korzeni.

Za dużo jednak jest w naszym obozie ludzi, którzy żyli jak pączki w maśle za czasów Platformy, a dzisiaj próbują dodawać nam pewnych aspektów merytorycznych, które są eksperymentami, które w istocie prowadzą nas do klęski wyborczej w roku 2023.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Janusz Kowalski: Niemcy zarabiają na polskim rynku gigantyczne pieniądze. Najistotniejsza jest polska suwerenność

Janusz Kowalski o bilansie finansowym Polski w Unii Europejskiej, negocjacjach ws. budżetu, postawie Portugalii, braku konfliktu w Zjednoczone Prawicy i o Pawle Kukizie.


Był to pewnego rodzaju szok poznawczy dla dziennikarzy Gazety Wyborczej i TVN, którzy rzeczywiście zainteresowali się tą grafiką, bo rzeczywiście ani w Gazecie Wyborczej, ani w TVN nie sposób usłyszeć o prawdziwie gospodarczym bilansie naszego członkostwa w Unii Europejskiej.

Janusz Kowalski komentuje zamieszczoną na swoim Twitterze grafikę przedstawiającą bilans finansowy transferów między Brukselą a Warszawą, który wypada według niego na niekorzyść tej ostatniej.

Wiceminister aktywów państwowych wyjaśnia, że to ile zyskuje się na członkostwie w UE nie jest różnicą między tym, ile się dostaje, a tym ile się wpłaca. Gdyby bowiem tak było, to najbardziej na członkostwie w Unii traciłyby Niemcy. Tymczasem RFN razem z Holandia są największymi wygranymi UE, gdyż korzystają ze wspólnego rynku. Podaje przykład marki Zelmer.

Niemcy kupili dobrze rozwijającą się zakłady, zlikwidowali małe AGD po to, żeby tylko sprzedawać pod marką Siemens i Bosch. W związku z tym oczywiście Niemcy i Holendrzy korzystają z rynku polskiego zarabiając gigantyczne pieniądze.

Według wiceministra Polska na członkostwie w UE straciła 318,4 mld zł. Mówi, że regulacje UE są obecnie największym zagrożeniem gospodarczym dla naszego kraju. Podkreśla, że bilans gospodarczy z każdym rokiem będzie coraz gorszy. W związku z tym należy spoglądać na perspektywę gospodarczą Polski w UE długofalowo. Oznajmia, że Polska zawetuje obecny kształt budżetu unijnego.

Nasz gość informuje także jak spółki Skarbu Państwa angażują się w zwalczanie obecnego kryzysu epidemicznego. Rząd dokonuje inwestycji infrastrukturalnych, aby pobudzić w ten sposób rynek. Kowalski przyznaje, iż jest sceptyczny wobec prowadzonej przez pańśtwowe spółki energetyczne transformacji energetycznej.

Za 10-15 lat może się okazać, że właśnie rozpoczęliśmy proces w dużej części prywatyzacji produkcji energii elektrycznej w oparciu szczególnie o niemieckie i chińskie technologie np. OZE.

Zauważa, że model Energiewende przeniesiony ma być z Niemiec na poziom Unii Europejskiej. Przypomina, że w latach 90. postkomuniści byli za kupowaniem gazu od Rosji. Po dojściu prawicy do władzy  uzyskaliśmy zaś 6 mld od Gazpromu. Zauważa, że fundusze unijne są oznaczone. Korzystanie z dotacji grozi uzależnieniem Polski od Unii, w której będziemy niedługo płatnikiem.

Polityk Solidarnej Polski podkreśla, że bilans gospodarczy UE będzie z roku na rok coraz gorszy. Odnosi się także do twierdzenia, że zejście przez premiera Mateusza Morawieckiego z kursu to koniec prawicy.

Dla mnie przywódcą Zjednoczonej Prawicy jest pan prezes Jarosław Kaczyński. Zejść z kursu pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego to jest to jest rzeczywiście koniec prawicy tej która od pięciu lat w sposób skuteczny zyskuje zaufanie Polaków.

Zaznacza, że Solidarna Polska stoi na gruncie konserwatyzmu, obrony polskich interesów i tożsamości. Przyznaje, że zdarza im się zderzać z bardziej liberalnymi opiniami w ramach Zjednoczonej Prawicy, ale dyskusja w ramach koalicji jest potrzebna.

Wiceminister Kowalski mówi, że w obozie Zjednoczonej Prawicy nie ma konfliktu między różnymi formacjami. Stwierdza, że PO i PSL są pod presją Europejskiej Partii Ludowej.

Najistotniejsza jest polska suwerenność.

Nie ma woli w Zjednoczonej Prawicy, by ugiąć się przed wolą Niemców. Wskazuje na postawę Portugalczyków, którzy poparli uwagi strony polskiej. Poseł Solidarnej Polski chwali Pawła Kukiza za jego postawę wobec Unii Europejskiej.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Becker: Scenariusz, że ani Trump, ani Biden nie wygra jest realny. Wówczas p.o. prezydenta będzie Nancy Pelosi

Adam Becker o ponownym liczeniu głosów w Georgii i Pensylwanii, przedwczesnych gratulacjach Netanjahu dla Bidena oraz o nowym zielonym ładzie Demokratów i tym, kto na nim skorzysta, a kto straci.

Adam Becker informuje, że Donald Trump zdecydowanie wygrał na Alasce. W Georgii głosy będą ponownie przeliczone, a prawdopodobnie także w Pensylwanii.

Prawdopodobnie w puli pojawi się znów ponad 80 głosów [elektorskich]. Zobaczymy kto je zgarnie.

Komentator życia politycznego w USA wskazuje, że Donald Trump przegrywał w swing states różnicą kilku tysięcy głosów, więc wiele jeszcze może się zmienić wobec ponownego ich przeliczenia. Dziwi się, że premier Izraela pośpieszył z gratulacjami dla Josepha Bidena. Bardziej powściągliwy był polski prezydent, który pogratulował kandydatowi Demokratów udanej kampanii wyborczej. Adam Becker odnosi się także do propozycji Demokratów w zakresie energetyki. W wyniku wprowadzania New Green Deal

Ceny benzyny wzrosną nam bardzo mocno, Każdy z nas dostanie po kieszeni.

Wskazuje, że w Kalifornii, gdzie udział OZE w miksie energetycznym jest najwyższy w Stanach Zjednoczonej, jest też najdroższa energia. Biden chce zaś stawiać na odnawialne źródła energii.

Nie ma nic wspólnego praktyka z teorią. Musi doprowadzić do podwyżki cen co będzie działało na korzyść Związku Radzieckiego i Iranu, które teraz ledwie zipią.

Mówi się, że Arabia Saudyjska stoi w kolejce do podpisania porozumienia z Izraelem- dodaje. Gdyby do tego faktycznie doszło

To będzie rewolucyjna zmiana. Bliski Wschód będzie bezpieczniejszy.

Becker odpowiada na pytanie, czy istnieje możliwość by żaden z obu kandydatów nie został prezydentem. W sytuacji ekstremalnej obowiązki prezydenta przejmie Nancy Pelosi jako speaker Izby Reprezentantów.

Rozmówca Adriana Kowarzyka przypomina sprawę wadliwego automatu do głosowania w Michigen, który przypisał 6 tys. głosów Trumpa Bidenowi. Wiele może się zmienić jeśli znajdzie się więcej takich automatów. Wskazuje, że właścicielem 60 proc. akcji firmy, która zapewniała oprogramowanie do tych automatów jest mąż Nancy Pelosi.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Jastrzębski: na Bliskim Wschodzie i w Afryce Płn. Macron dba przede wszystkim o francuskie interesy

Emmanuel Macron epatuje ,,sprawiedliwym gniewem”, grozi skorumpowanym libańskim politykom palcem, otacza opieką iracki sektor energetyczny, wzmacnia grecką obronność – wszystko na przekór Ankarze.

Al-Jazeera

  1. Al-Kadhimi gości u Macrona i dyskutuje o walce z terroryzmem i odbudowie Iraku

Prezydent Francji Emmanuel Macron przyjął w poniedziałek premiera Iraku Mustafę Al-Kadhimiego  wraz z delegacją w Pałacu Elizejskim.

Al-Kadhimi zdążył już odbyć rozmowę z premierem Jeanem Castex, podczas której rozpatrywali sposoby rozwinięcia relacji dwustronnej i pogłębienia ich w sektorze gospodarczym i inwestycyjnym oraz sektorze bezpieczeństwa i zdrowia.

Al-Kadhimi wskazał na istotę wzmocnienia współpracy pomiędzy oboma krajami w licznych sektorach. Iracki polityk podkreślił, że jego kraj chce nawiązywać trwałe relacje dyplomatyczne z państwami świata w oparciu o wspólne korzyści.

Ze swojej strony, Castex podkreślił gotowość Francji do wsparcia Iraku na zróżnicowanych polach.

Co istotne, podczas spotkania podpisano trzy listy intencyjne dotyczące sektorów transportu, rolnictwa i edukacji.

Paryż jest pierwszym przystankiem na europejskiej trasie Al-Kadhimiego. Iracki premier ma zawitać również w Brytanii i Niemczech. Jest to pierwsza podróż Al-Kadhimiego do Europy od czasu objęcia urzędu w maju.

Na początku zeszłego miesiąca Macron odwiedził Bagdad, gdzie rozmawiał z Al-Kadhimim o współpracy w sektorze energetycznym i współdziałaniu przy projekcie jądrowym, który pozwoliłby na przezwyciężenie problemu niedoboru prądu w Iraku. Poruszono wtedy również temat współpracy wojskowej w walce z Państwem Islamskim i francuskiego wsparcia dla programu budowy metro w Bagdadzie. Rozmawiano także o realizacji programów naukowych, kulturowych, humanitarnych i zdrowotnych. Macron podkreślił wtedy, że Francja wspiera starania Al-Kadhimiego we wzmacnianiu irackiej suwerenności i utrzymaniu broni w rękach państwa.


Komentarz: w ostatnich miesiącach Francja znacząco zaktywizowała się na Bliskim Wschodzie, a przykładami takiego wzmożonego działania są wizyty jej Prezydenta Emmanuela Macrona. Podczas wizyty w Bagdadzie, ustalono, że projekt nuklearny będzie realizowany pod auspicjami Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej ONZ, co przyczyni się do stworzenia miejsc pracy i poprawi sytuację energetyczną kraju. Wiadomo jednak, że z każdą inwestycją zwiększa się obecność i wpływ inwestora w danej przestrzeni fizycznej. Zwiększa się też jego troska o warunki, w jakich przedsięwzięcie się rozwija, a także oczekiwania, że gospodarz będzie tę inwestycję chronić. Właśnie takie troski zmotywowały Macrona do zbesztania libańskich elit politycznych za ich skorumpowanie i nieudolne próby uzdrowienia libańskiego państwa, jednak o tym powiem za chwilę. Pierwej Irak, Irak i jego ropa, a może właściwie ropa Autonomicznego Regionu Kurdystanu zwanego Irackim Kurdystanem. Francja już od jakiegoś czasu zakorzeniła się w irackim przemyśle naftowym. Wszak to francuska firma Total posiada 22,5 procent udziału w konsorcjum zarządzającym polem naftowym w Halfaya, a także 18 procent udziału w bloku eksploracyjnym w regionie Kurdystanu.

Skoro już mowa o ropie, to Total zaangażowany jest w poszukiwanie gazu na wodach na południe od Cypru. A żeby pilnować swoich interesów na wyspie od dawna rozdartej pomiędzy Europę a Turcję, Paryż zdecydował się umieścić na greckiej części wyspy swoje oddziały, dwa myśliwce, a także jednostki marynarki wojennej, które wszak wzięły udział w ćwiczeniach razem z Polemiko Naftiko, to jest grecką marynarką wojenną patetycznie zwaną po angielsku “Hellenic Navy”.

Te bogate w złoża nautralne wody graniczą z Libanem, gdzie Prezydent Macron rozpoczął swój bliskowschodni tour tuż po tragicznym wybuchu saletry amonowej w bejruckim porcie. Po drugiej wizycie, pod koniec września i również w Libanie, Macron w typowym dla siebie kogucim stylu oskarżył elity polityczne o ,,zdradę” wobec ich obietnic – obietnic utworzenia nowego, skutecznego rządu. Prezydent Macron powiedział ponadto, że jest „zawstydzony” libańskimi przywódcami, którzy „przedkładają partyjne i partykularne interesy nad ogólne dobro państwa”. Macron ostrzegł wspierany przez Iran szyicki Hezbollah, mówiąc, że „nie jest on tak potężny, jak mu się zdaje i że musi uwzględniać interesy wszystkich Libańczyków”. Francuski prezydent dał libańskiej klasie politycznej cztery do sześciu tygodni na wdrożenie jego planu naprawy państwa.

Zachowanie Macrona w Libanie ma moim zdanie na celu przede wszystkim wzmocnienie jego pozycji politycznej we Francji, jak i w Libanie, a także przedstawienie Francji jako praworządnego protektora swojego dawnego bliskowschodniego, przedwojennego mandatu. Wiadomym jest, że kultura libańska zawiera w sobie elementy kultury francuskiej. Przed uzyskaniem niepodległości Liban był francuskim mandatem. I choć może protekcjonalna postawa Macrona wobec dawnych ziem zależnych może podobać się niektórym francuskim wyborcom śniącym o przywróceniu dawnej, twardej, francuskiej władzy zagranicznej, to wątpię, aby tego typu postawa przekonała przeciwników Macrona, a tym bardziej Libańczyków.

Z innej strony, gniew francuskiego lidera może istotnie być realnym ostrzeżeniem dla libańskiej oligarchii, która musi się liczyć z gospodarczymi reperkusjami. Wszak w Libanie funkcjonuje około 100 francuskich firm i to w tak kluczowych i zróżnicowanych sektorach jak spożywczo-rolniczy, detaliczny, finansowy, a nawet w przemyśle naftowym. Zdrada, o której mówi Macron, jest zatem zdradą tak wobec libańskich obywateli, jak i wobec, jeśli nie przede wszystkim, wobec francuskich firm i francuskich interesów w Libanie, którym destabilizacja i chaos społeczno-polityczny na pewno nie sprzyjają.

A słabe państwa na obrzeżach mocnych bytów politycznych stanowią źródło kłopotów dla tychże silniejszych. Problemem dla Francji jest więc Libia, a właściwie niekontrolowana migracja ubogiej ludności afrykańskiej do Europy, a tym samym do Francji. Paryż chciał uszczelnić libijskie granice, wspierając Marszałka Chalifę Haftara oraz jego Libijską Armię Narodową (LNA), widząc w Haftarze silnorękiego kacyka mogącego opanować bogaty w ropę kraj. Czyniąc to, Francja sprzeciwiła się Turcji popierającej uznany przez ONZ Rząd Zgody Narodowej w Trypolisie, rząd, w którego składzie są osoby sympatyzujące z Bractwem Muzułmańskim, rząd zatrudniający syryjskich najemników – weteranów wojny domowej w Syrii. Jeśli istotnie Prezydentowi Recepowi Erdoganowi udałoby się doprowadzić do unifikacji Libii pod rządem Trypolisu, to jest dyktatem Ankary, to wspomniana już wcześniej francuska firma Total będzie mogła pożegnać się z udziałami w libijskiej ropie.

Można lubić lub nie lubić Emmanuela Macrona za jego zadziorny charakter, ale to właśnie on pozwala zapełnić realną próżnię politycznej kompetencji na Bliskim Wschodzie, próżnię która powstała w wyniku wycofania się amerykanów oraz znużenia walkami starych pretendentów do regionalnej hegemonii, to jest Iranu, Turcji, Arabii Saudyjskiej czy nawet odległych mocarstw takich jak Chiny oraz Rosja. Macron występuje z pozycji obrońcy wartości i praw ludności Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki. On, a więc i Francja, są nośnikami jakości i cnót europejskich oraz potencjału stabilizującego.

Burzę wywołały niedawno słowa Macrona o „światowym kryzysie islamu”. W tej wypowiedzi z początku października francuski prezydent dał wyraz swemu sceptycyzmowi wobec imigracji muzułmańskiej, aczkolwiek nie bezpośrednio. Zapowiedział natomiast reformy mające wzmocnić sekularyzm we Francji przeciw „islamistycznemu separatyzmowi”. Jednak zarówno Macron jak i wielu Francuzów wie, że podstawowym działaniem w walce z islamistycznym ekstremizmem jest uszczelnienie granicy europejsko-bliskowschodniej i europejsko-afrykańskiej. To jednak nie leży w interesie Erdogana. Bliski Wschód i Afryka Północna to ogromna szansa dla Emmanuela Macrona i francuskich interesów. Jest to tak wielka szansa jak i wielkie zagrożenie.


 

Konto Twitter Białoruskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych

  1. Białoruś wysyła Egiptowi traktory

Białoruś i Egipt rozwijają współpracę przemysłową i rolniczą. Białoruskie traktory Belarus-921T po raz pierwszy zostały dostarczone do Egiptu. Maszyny zostały dodatkowo zmodyfikowane, aby mogły funkcjonować w bardzo gorącym klimacie, napisało białoruskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.

 

Reuters

1. Bashar Al-Assad wyłącza osoby o niskich zarobkach spod podatku od dochodu

Prezydent Syrii Bashar Al-Assad wyłączył kolejne osoby o niskich zarobkach spod podatku od dochodu, poinformował gabinet prezydencki. Taki ruch jest podyktowany amerykańskimi sankcjami i trwającą niemal dekadę wojną.

Od środy osoby zarabiające poniżej 50 tys. funtów syryjskich, to jest poniżej 40 dolarów, na miesiąc. Przed wprowadzeniem ulgi jedynie osoby zarabiające poniżej 15 tys. funtów syryjskich były zwolnione z podatku od dochodu.

W osobnym dekrecie, Prezydent Al-Assad uiścił jednorazową opłatę wysokości 50 tys. funtów syryjskich dla wszystkich pracowników instytucji państwowych i wojska. Emerytowani pracownicy publiczni dostali natomiast 40 tys.

 

Al-Arabiya

  1. Izraelska delegacja przybywa do Sudanu w poszukiwaniu normalizacji stosunków

Izraelska delegacja odbyła wizytę w Sudanie, której celem była normalizacja stosunków izraelsko-sudańskich, poinformowała Al-Arabiya powołując się na izraelskie Kan radio. Oczekuje się przełomu we wspomnianych relacjach oraz ocieplenia stosunków Izraela z kolejnym państwem muzułmańskim i poniekąd także arabskim.

Izraelski Minister Wywiadu Eli Cohen powiedział izraelskiemu Channel 13 News, że wierzy, iż „Izrael jest bardzo blisko normalizacji stosunków z Sudanem”.

Kan radio nie udzieliło żadnych dodatkowych informacji na temat rozmów w Chartumie. Biuro Premiera Benjamina Netanyahu oraz Izraelskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych odmówiło dalszego komentarza.

 

Al-Hurra

1. Belgijski minister imigracji irackiego pochodzenia zabiera głos w kwestii deportacji irakijczyków

Belgijski Minister Imigracji irackiego pochodzenia Sammy Mahdi powiedział, że przypisywane mu wypowiedzi, jakoby chciał deportować irackich imigrantów, nie odzwierciedlają dokładnego znaczenia jego słów. Minister podkreślił, że Belgia nie deportuje kogokolwiek „komu groziłaby śmierć” w wyniku takiej decyzji.

W wywiadzie dla portalu “Irfa’ Sautak” (“Raise Your Voice) Mahdi podkreślił, że mówiąc o deportacji nie miał na myśli konkretnej nacji, a raczej każdego imigranta przebywającego w Belgii nielegalnie.

Stwierdzenie ministra wywołało reakcje pośród arabskich wokalistów, którzy uznali je za szokujące „ponieważ ojciec belgijskiego ministra jest imigrantem i uchodźcą.”