Rząd Hiszpanii odrzuca wyrok TSUE, jednak demokracja tam nie jest zagrożona. Komuniści współrządzą krajem

Hiszpanię trawią kolejne skandale. Działaczki ruchów LGBT z Ministerstwa Równouprawnienia chcą ograniczać prawa mężczyzn, a Minister Oświaty stwierdza, że dzieci należą do państwa, a nie rodziców.

 

Małgorzata Wołczyk, dziennikarka tygodnika „Do Rzeczy”, ekspert ds. Hiszpanii, mówi o wydarzeniach związanych z odrzuceniem przez Hiszpański Sąd Najwyższy wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE:

Trybunał Sprawiedliwości ingeruje bardzo drastycznie w wewnętrzne sprawy kraju i w opinii większości Hiszpanów zostały naruszone ich podstawowe prawa do suwerennego decydowania i samostanowienia […] Chodzi o trzech polityków oskarżonych o rebelię i nielegalne referendum w Katalonii.

Jednym z nich jest Oriol Junqueras, prawomocnie skazany na 13 lat pozbawienia wolności. Podobnie jak dwóch pozostałych, został on wybrany w wyborach do Parlamentu Europejskiego:

Hiszpania nie mogła się zgodzić na to, że Ci, którzy dążą do rozbicia ich kraju, zostają przez Unię Europejską uznani za godnych reprezentowania ich kraju […] Oriol Junqueras siedział w więzieniu, jest skazany prawomocnym wyrokiem, więc Hiszpania nie przewiduje czegoś takiego, jak uwolnienie z powodu orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE. Hiszpanie widzą to jako pewnego rodzaju zamach na wolność. Nie chcą płacić pensji dla eurodeoptutowanych w związku z tym, że po prostu uważają ich za przestępców winnych rebelii.

Gość „Poranka WNET” zauważa różnicę, w stosunku TSUE do Hiszpanii i Polski. W momencie, w którym Polski rząd odrzucał decyzję Trybunału Sprawiedliwości, można było słyszeć o „zamachu na demokrację”, o tyle w drugim przypadku TSUE ostatnie słowo zostawił Hiszpanom:

Hiszpania ponieważ jest jak najbardziej rządem socjalistycznym, cieszy się pewnymi względami. U nas ta sprawa wygląda troszeczkę inaczej, nasz rząd ciągle się poucza. Nie możemy liczyć na jednakowe traktywanie co widać nie tylko przy tej sprawie.

Rząd Hiszpanii ukonstytuował się w zeszłym tygodniu. Otrzymał on wotum zaufania dzięki głosom partii seperetystycznych, które dążą do rozbicia Hiszpanii, partii neokomunistycznej i dzięki partiom filoterrorystycznym:

Hiszpanie patrzą z niedowierzaniem na to, co się dzieje, że po raz pierwszy od czasów wojny domowej mają rząd koalicyjny, w którym znajdują się komuniści.

Minister Oświaty Isabel Celaá oficjalnie podczas dyskusji o warsztatach gender oświadczyła, że dzieci nie należą do rodziców. Stwierdziła, że wobec pewnych zabiegów konserwatywnej partii Vox, która domaga się, aby rodzice mieli prawo do decydowania o udziale ich dzieci w takich warsztatach, powiedziała, że nawet dzieci ruchów prawicowych muszą zapoznać się z wszystkimi treściami historii ruchów LGBT i nie tylko:

Na czele dwóch najważniejszych instytucji w ministerstwie równouprawnienia zasiadły dwie lesbijki, zasłużone działaczki ruchów transseksualnych. One dosyć buńczucznie chcą ograniczyć prawa mężczyzn w Hiszpanii. To jest rewolucyjna lewica, która dochodzi do władzy. […] Mówi sie na przykład o wyrzuceniu kapelanów ze szpitali, odsunięciu religii także z programów w szkołąch prywatnych i półprywatnych.

Małgorzata Wołczyk mówi również o głębokich powiązaniach pomiędzy członkami nowego rządu Pedro Sáncheza z dyktaturami narkotykowymi Wenezueli, Boliwii czy Nikaragui. Aby umożliwić sobie rządzenie, premier Hiszpanii mocno upolitycznił wymiar sprawiedliwości.

A.M.K.

Generał Franco czy Lenin? Kto wygrał wojnę domową w Hiszpanii… i nie tylko ją?/ Piotr Sutowicz, „Kurier WNET” nr 66/2019

Niestety wojny o pamięć i przyszłość toczy się latami nie na polach bitew, ale w umysłach ludzkich. Lenin i Marks na razie wygrywają, ale nasze jutro zależy od nas samych i naszej pracy.

Franco vs. Marks i Lenin

Piotr Sutowicz

Kilka miesięcy temu media obiegł przekaz o przeniesieniu ciała generała Francisco Franco z dotychczasowego miejsca pochówku w bazylice na terenie tzw. Doliny Poległych, czyli w Mauzoleum Ofiar wojny domowej w Hiszpanii, na cmentarz Mingorubbio.

Sprawa ta ciągnęła się czas jakiś, budząc spory nie tylko w Hiszpanii, ale i poza nią. Dla wielu stała się swoistą wojną kontynuacyjną, będącą przedłużeniem tej toczącej się w tym kraju w latach 1936–39. W związku z powyższym przykrym faktem nie będę przypominał w tym miejscu jej dziejów, bezpośrednich politycznych przyczyn i przebiegu.

Barbarzyński fakt wyrzucenia ciała dyktatora z miejsca, gdzie ono spoczywało, jest bowiem znamienny sam w sobie. Tak się bowiem składa, że ostatecznie pokazuje on nam zwycięzcę tamtych zmagań o przyszłość Półwyspu Iberyjskiego. Przy tej okazji warto przypomnieć fakt, iż ciało Lenina dalej spoczywa w zbudowanym dla niego mauzoleum w Moskwie. I to też o czymś świadczy.

Komunizm

Rewolucja bolszewicka w Rosji zmieniła losy tego kraju, ale i przestawiła zwrotnicę historii politycznej Europy i świata. Wszyscy, zdaje się, żyjemy dziś w jej cieniu. Wydarzenia rosyjskie i komunizm, jaki na skutek kilkuletnich zmagań wojennych ogarnął dawne imperium carów, a wkrótce podjął ekspansję na cały świat, wpłynęły decydująco na losy świata. Taka była natura tej doktryny. Niewiele ją zmienił fakt przybrania w szaty nacjonalizmu rosyjskiego, które niekiedy zakładała. Rosjanie padli ofiarą tego systemu już to na skutek działań wywiadu niemieckiego, polegających na eksporcie rewolucji mającej zniszczyć przeciwnika II Rzeszy w czasie I wojny światowej, już to z powodu własnych błędów, wskazujących na to, że Rosja sama w sobie była słaba, a na jej terenie – przyjąwszy kryteria Feliksa Konecznego – toczyła się walka dwu cywilizacji: bizantyńskiej, reprezentowanej przez carat, i turańskiej, w której kształt łatwo wpisała się partia komunistyczna.

Można w tym miejscu zadać pytanie: czy marksizm jako taki nadawał się do tej obozowej metody ustroju życia zbiorowego? Mimo, że był wynikiem filozofowania grupy intelektualistów, będących renegatami cywilizacji żydowskiej, wpisywał się w ten rodzaj organizacji społeczeństwa świetnie. W końcu komunizm postulował bezklasowość, niezakorzenienie, skazywał na wegetację bez możliwości zdobywania prywatnej własności i dóbr doczesnych.

Oczywiście to, co przynieśli Rosji komuniści, mimo wszystko było gorsze, niż wyobrażaliby sobie dzicy, ale racjonalni w sposobie sprawowania władzy wodzowie ord mongolskich, którzy, wtłoczeni w realia cywilizacji wyższych, potrafili przyjmować ich paradygmaty.

Rosja jednak była za słaba, by utrwalić w całym państwie cywilizację bizantyjską, poza tym była krajem o społeczeństwie zróżnicowanym i rozbitym. Archaiczny ustrój – reformowany, co prawda, przez kolejnych carów, lecz z marnym skutkiem – nie pozwalał na postawienie tamy nowo-starym doktrynom – i stało się. Cesarstwo upadło, runęła też pierwsza republika Rosjan.

Te upadki, oprócz tego, że przyczyniły się do odrodzenia naszej ojczyzny, przyniosły ze sobą ustrój, który za wszelką cenę chciał ogarnąć cały świat. Mimo, iż następca Lenina pozbył się polityków globalistycznych, na czele których stał Trocki, to jednak w swym działaniu tak naprawdę nie odstąpił od doktryny ani na krok. Skoro nie udało się zapanowanie nad kontynentem od razu, to znaczyło, że działania należy rozłożyć na etapy i działać wtedy, kiedy trafi się okazja. Tej ostatniej można było pomóc, infekując komunizmem społeczeństwa jedno po drugim. Jak to wyglądało, mniej więcej wiemy z naszej historii. Hiszpania w tym kontekście była tylko przypadkową ofiarą, która nadawała się do pożarcia.

Hiszpania

Jest to stare państwo o pięknej historii i bogatej kulturze, zajmujące większość Półwyspu Iberyjskiego. Lud i jego władcy zbudowali je, odbijając ziemie kawałek po kawałku z rąk muzułmanów, następnie dokonując odkryć geograficznych i tworząc największe imperium na świecie, nad którym naprawdę słońce nie zachodziło. Wielkie dokonania często jednak mają to do siebie, że za nimi idzie wielka pycha, a jako następny kroczy upadek. Dla Hiszpanów było to pewnie mało zauważalne. Dzieje tego kraju warto śledzić dla wiedzy, co robić, a czego nie.

Hiszpanie zachłysnęli się swoją wielkością, ekspansją, sprawami globalnymi, a zaniedbali wszystko inne. Kraj najpierw zatrzymał się w rozwoju, a potem, można powiedzieć, zaczął się cofać. Archaiczne struktury, kłopoty dynastyczne – wszystko to robiło swoje. Na pewno w rozpadzie państwa, a w każdym razie w skurczeniu się imperium kolonialnego, ogromną rolę odegrał czas wojen napoleońskich. Nie można jednak zapomnieć o rosnących wpływach masońskich, które były odpowiedzią na zmurszałe struktury władzy, nie do końca słusznie identyfikowane chociażby z hiszpańską inkwizycją. Wszystko to składa się na sumę procesów, które staczały Hiszpanię do bardzo podrzędnej roli. Kościół katolicki, który tak jak w Polsce był podstawą tożsamości królestwa i ludu Hiszpanii, odwrotnie jak u nas – utknął w strukturach feudalnych i, zdaje się, nie był w stanie odnaleźć się w czasach, które kształtowały coraz to nowocześniejsze rewolucje. W Popiołach Stefan Żeromski z nieskrywanym uznaniem pisze o przywiązaniu Hiszpanów do katolicyzmu i własnej, zbudowanej na nim tożsamości. Dzieje wieku XIX niestety pokazują deprecjację tej wartości, a próby oporu przeciw owym „postępom postępu” bywały coraz bardziej rozpaczliwe, choć niewątpliwie pokazywały, że stara Hiszpania miała jeszcze w sobie żywotne siły.

Monarchia w tym kraju dogorywała stopniowo już od XIX stulecia, niemniej kiedy wybuchła wojna domowa, od kilku lat Hiszpania „cieszyła się” ustrojem republikańskim. Rzeczywistość, w której toczyły się rzeczone wydarzenia, historycy nazywają drugą republiką. Mimo demokratycznego na pozór podłoża rządów republikańskich, którym sprzeciwiła się część wojskowych i opozycja narodowa, sytuacja w kraju szybko zmierzała w stronę anarchistyczno-komunistycznej rewolucji podobnej do tej, jaka wydarzyła się w Rosji. Zresztą ta ostatnia w postaci dużych jaczejek uobecniła się w kraju nader dosadnie.

Tak naprawdę w sporze, jaki dziś toczy się wokół wojny domowej i postaci generała Francisco Franco, nie chodzi o to, czy był on świętym, czy diabłem, lecz jakie miał wyjście, jeżeli nie chciał, by Hiszpania stała się drugą sowiecką Rosją, tym razem na zachodnich krańcach Europy.

Zrobił to, co człowiek przywiązany do tożsamości i niepodległości swojej ojczyzny zrobić powinien – wyraził sprzeciw wobec całkowitej degrengolady kraju. Na skutek różnych przyczyn stanął na czele ruchu zbrojnego przeciwko rewolucji i doprowadził do jej zatrzymania. Cena, jaką Hiszpania zapłaciła za te lata, była straszna, ale pewnie jemu i jego współczesnym wydawało się, że komunizm z Hiszpanii został przepędzony.

Niestety wydarzenia z października tego roku, kiedy jego ciało zostało wyprowadzone z miejsca pochówku, gdzie ponoć wcale nie chciał spoczywać – podobnie jak Lenin w mauzoleum – pokazały, że swoją walkę przegrał, w przeciwieństwie do rzeczonego przywódcy bolszewików, który, co podkreślę jeszcze raz, leży sobie spokojnie na swoim miejscu. Fakty te stają się też symbolem ostatecznego zamykania się trumny z Hiszpanią jako taką. Tak się bowiem składa, że protesty w Katalonii, do których z czasem pewnie przyłączą się inne regiony dążące do niepodległości, wiążą się w czasie z wyniesieniem trumny dyktatora z miejsca jego pochówku. Dziwne, że obecne władze Hiszpanii tego nie widzą, chyba że o to im chodzi.

Narody

Kwestia rozpadu Hiszpanii jest ciekawa z kilku powodów: z jednej strony dowodzi zwycięstwa sił republikańskich (w rzeczywistości komunistycznych) w wojnie domowej, tyle że odniesionego kilkadziesiąt lat po zakończeniu działań wojennych; z drugiej zaś pokazuje, że proces budowy narodu hiszpańskiego odwrócił swój bieg. Być może za chwilę na półwyspie, oprócz Portugalii, znajdować się będzie Katalonia, Baskonia, może wróci zasiedlona w międzyczasie przez muzułmanów Granada; kto wie, jak potoczą się losy pozostałej masy upadłościowej – raz rozpoczęty proces rozpadu będzie się toczył samoistnie, a raczej zgodnie z wolą tych, którzy nim kierują.

Wydaje się, że najważniejszym bytem, jaki stał na barykadach zagradzających drogę komunizmowi, był właśnie naród – w Europie zjawisko trwałe i stabilne, będące jednym z owoców cywilizacji łacińskiej. Naród to wspólnota sięgająca korzeniami średniowiecza, a może jeszcze dawniejszych czasów – naród tworzyli Rzymianie, a przed nimi Żydzi. Jest strukturą z jednej strony funkcjonalną, z drugiej – naturalną. Owszem, w dziejach bywało, że jedne narody pojawiały się, drugie zanikały.

W łacińskim świecie następowały asymilacje jednego narodu przez drugi. Odbywało się to najczęściej na polu kultury, choć w duchu szczerości trzeba stwierdzić, że równie często przez podbój. W tym drugim wypadku proces bywał trwały albo nie, jak w wypadku narodu polskiego, który potrafił bronić się przed asymilacją w obliczu przemocy – za pomocą kultury właśnie.

Trzeba przy okazji jasno powiedzieć, że nie wolno Europy narodów idealizować. Bywało, że walczyły one ze sobą zawzięcie, czasem na śmierć i życie; czasem w imię realnych interesów, ale i dla mniej czy bardziej mglistych idei czy mrzonek. Żaden ustrój czy porządek społeczny nie gwarantuje wiekuistego pokoju i spokoju, ludzie zawsze będą pełni namiętności i sprzeczności. Napięcia miedzy europejskimi narodami były łagodzone przez wspólnotę cywilizacji – tam, gdzie ona istniała – i religii chrześcijańskiej. Oba te czynniki działały często zamiennie – gdzie jednego brakowało, drugi uruchamiał się jakby naturalnie. Mimo pozorów chaosu, chrześcijańska Europa przezwyciężyła niejedno śmiertelne zagrożenie, a swój sposób pojmowania człowieka potrafiła zaszczepić w znacznej części świata. Nie byłbym sobą, gdybym nie dodał, że duży w tym udział mogą odnotować Polacy na całej przestrzeni istnienia naszego narodu.

Nie jest więc niczym dziwnym, że naród stał się jednym z głównych wrogów doktryny komunistycznej czy w ogóle marksistowskiej; w końcu, według niej, między ludźmi nie miało być różnic. Wszyscy hominidzi mieli być równi, chociaż jak zauważył Orwell w Folwarku zwierzęcym, niektórzy równiejsi. Do dziś można stawiać sobie ważne pytanie: którzy to? Pierwszymi ofiarami anihilacji narodów przez marksizm stały się poszczególne grupy narodowe Rosji. Było to zjawisko krwawe, w wielu wypadkach przypominające rozprawy wschodnich despotii z ludami zamieszkującymi podbite terytoria. Trochę podobnie tworzyła naród francuski pamiętna rewolucja z końca wieku XVIII.

Akcja wywołuje reakcję. Często więc ci, którzy z rewolucjami walczyli, używali zaobserwowanych w nich metod; barbaryzacja rodzi następną. Tak samo było w Hiszpanii, gdzie muzułmańscy żołnierze Franco dokonywali wielu czynów, jakich człowiek cywilizowany powinien się wstydzić.

Walka z rewolucjami też przybierała formy, które barbaryzowały Europę. Jednym słowem, wiek XX można określić jako brutalną wojnę, która cofała dzieje o wiele stuleci. Istota wszakże celów rewolucji była niezmienna – zniszczyć porządek, by na jego gruzach stworzyć nowy.

Antyspołeczeństwo

Człowiek żyje w rodzinie, wspólnocie lokalnej, wreszcie w narodzie. Jako przedstawiciel gatunku może się uważać za część ludzkości. Poza tym dzielimy się religijnie, rasowo, płciowo. Każdy powinien tak układać swój byt, by czuć się bezpiecznie i aby potomni mogli rozwinąć to, co po sobie zostawi. Rewolucja ma za zadanie ten porządek zniszczyć: człowiek ma być wykorzeniony, pozbawiony rodziny, przyjaciół, wspólnoty, narodu, cywilizacji, religii, a może nawet płci – ma być „wyzwolony” od wszystkiego. Krótko mówiąc, musi przestać żyć w społeczeństwie, które ma zastąpić wspólnota pierwotna, czyli coś, co tak naprawdę nigdy nie istniało i prawdopodobnie jest niemożliwe do zaistnienia, z konieczności więc zostaje zastąpione przez obóz koncentracyjny. Tak działo się wszędzie, gdzie rewolucja doszła do władzy. Pożera ona własne dzieci, ale czasem te ostatnie widzą, że coś nie gra, hamują jej pęd i wprowadzają jakiś porządek.

Możemy toczyć historyczne debaty na temat tego, czy ten i ów dyktator stał się konserwatystą, zatrzymując realizację postulatów własnego obozu dotyczących ładu społecznego. Może dojrzewał do przekonania, że rewolucja, z którą się utożsamiał, prowadzi po prostu do zagłady, a nie każdy jest na tyle „świadomym” wyznawcą postępu, by jej chcieć. Historia polityczna w tym względzie bywa często pogmatwana. Zwycięstwo – jak widać – nie zawsze przypada temu, na kogo wskazują pozory. Generał Franco jest tego symbolicznym przykładem.

Barbarzyńskie symbole i rzeczywistość

W dzisiejszych czasach w dyskursie publicznym często odwołuje się do symboli. I tak mamy np. przemoc symboliczną czy symbole przemocy. Ciekawym symbolicznym zjawiskiem jest mowa nienawiści, czyli nie wiadomo właściwie co, ale „coś”, czym można walnąć przeciwnika przez łeb w sytuacji, gdy nie ma się racjonalnych argumentów. Bywa, że symbole wchodzą w świat realny.

W historii często się zdarzało, że wywlekano czyjeś ciało z grobu, by dowieść jego symbolicznej klęski. Nie jest to zwyczaj chwalebny, ale w sferze rzeczywistości odgrywał ważną rolę. Wywierano w ten sposób zemstę na zmarłym, nie mogąc go dosięgnąć, kiedy żył.

Dotykało to także jego zwolenników, którzy odeszli z tego świata lub byli poza zasięgiem obecnych wrogów. Wszyscy rozumieli symbolicznie znaczenie tego realnego komunikatu. Nie będę tu przywoływał faktów. Było tego dość dużo.

Sytuacja, w której rząd Hiszpanii usuwa ciało zmarłego dyktatora, za życia konsekwentnego przywódcy jednej ze stron konfliktu, który targał Hiszpanią i Europą, jest znamienna. Hiszpania obrała tym samym konkretną drogę buntu i rewolucji. Przekaz jest jasny: zrywamy z dziedzictwem przeszłości, z tym, co w niej złe – to byłoby nawet zrozumiałe – ale i z tym, co w niej pozytywne. Odpowiedzią na to jest aplauz elit europejskich – co tu i ówdzie potwierdziły „polskie” reakcje na „ekshumację”. Sam fakt jest bardzo mocnym przekazem; czekamy na to, co wydarzy się dalej. Na pewno nie będzie to nic dobrego. Czy nastąpi więcej tego typu przypadków? Nie łudźmy się; za Hiszpanią pójdą inni.

Wojna o przeszłość jest ważnym aspektem zmagań o teraźniejszość. Również i w Polsce dzieją się rzeczy, które jeszcze do niedawna wydawały się nieprawdopodobne. Oto radni jednego z miast dokonali zmiany nazwy ulicy z „Zygmunta Szendzielarza »Łupaszki«” na „Podlaską”. Co prawda protesty społeczne i interwencja wojewody mogą spowodować odwołanie decyzji, ale nie czarujmy się – to przejaw większego zjawiska. Gdzie indziej podobni reprezentanci wyborców zmienili patrona ulicy z generała Emila Fieldorfa „Nila” na – o zgrozo! – „Jedności Robotniczej”. Tu zmianę miały powstrzymać protesty społeczne, choć nie wykluczam, że i poczucie kompromitacji, a także brak akceptacji nawet ze strony liderów części opozycji. Jednak sam fakt, że komuś przyszło coś takiego do głowy, pokazuje kierunek inżynierii społecznej, która ma zaowocować zmianą myślenia o historii w społeczeństwie.

Rzecz wydawała się do niedawna prosta. Większość z nas znała system komunistyczny z autopsji. Wychowanie domowe wygrywało zderzenie z kłamstwami nauczania historii w komunistycznej szkole.

Po roku 1989 nastał błogi spokój. Społeczeństwo uznało, że nie trzeba się angażować w pamięć historyczną, bo o tę zadbają nowe, „wolne” władze i aktywiści. Niepokój, jaki w tym względzie pojawił się kilka lat temu, zakończył się masowymi akcjami pamięci na rzecz żołnierzy wyklętych. Społeczeństwo chwilowo wygrało więc wojnę, ale kilka następnych lat przyniosło niedobre zmiany. Myślenie, pozbawione pracy edukacyjnej, znowu zostało uśpione. Ostatnio zaś społeczeństwo pogrążyło się w sporze politycznym, a historia staje się jego ofiarą. Z czasem mogą nastąpić akty bezczeszczenia pochówków żołnierzy wyklętych, z takim trudem odkrywanych przez ekipę prof. Szwagrzyka. Nowe autorytety w nowych czasach zaczną głosić tezy o wyzwoleniu Polski przez Armię Czerwoną i pozytywnych stronach ustroju sowieckiego, potem zaś ktoś powie, że był to dobry ustrój i wystarczy mu przyprawić „ludzką twarz”, by okazał się naprawdę wartościowy. Absurd?

Niestety wojny o pamięć i przyszłość toczy się latami nie na polach bitew, ale w umysłach ludzkich. Generał Franco swoją, zdaje się, przegrał. Lenin i Marks na razie wygrywają, ale nasze jutro zależy od nas samych i naszej pracy.

Artykuł Piotra Sutowicza pt. „Franco vs. Marks i Lenin” znajduje się na s. 6 grudniowego „Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 16 stycznia 2020 roku!

Artykuł Piotra Sutowicza pt. „Franco vs. Marks i Lenin” na s. 6 grudniowego „Kuriera WNET”, nr 66/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Smoliński: Nie ma zgody na to, żeby sędziowie wzajemnie podważali swoje kompetencje

Kazimierz Smoliński o dyscyplinowaniu sędziów, na czym by polegało i na jakich europejskich rozwiązaniach jest wzorowane i czemu Unia Europejska nie ma kompetencji do oceny polskiego sądownictwa.

Kazimierz Smoliński o chęci wprowadzenia zmian w ustawie o Sądzie Najwyższym:

Nie ma zgody na to, żeby sędziowie wzajemnie podważali swoje kompetencje.

Podkreśla, że wprowadzane w Polsce zmiany są wzorowane na tych obowiązujących w innych krajach europejskich. Na rozwiązaniu hiszpańskim bazuje wybieranie sędziów przez sejm, a ich dyscyplinowanie na modelu francuskim. Ten ostatni, jak zwraca uwagę nasz gość nie jest zbyt represyjny, gdyż zakłada jedynie kary finansowe dla sędziów. tymczasem w Niemczech sędzia za popełnianie rażących błędów może pójść do więzienia na 5 lat.

Mówi, że zmiany nie łamią zapisów Unii Europejskiej. Wyjaśnia, że członkowie UE sami odpowiadają za funkcjonowanie swojego wymiaru sprawiedliwości.

Unia Europejska nie ma kompetencji do orzekania o systemach sądowniczych państw członkowskich.

Wynika to z zapisów traktatu lizbońskiego jasno wyłączającego strukturę i sposób funkcjonowania z kontroli organów unijnych. Członek Krajowej Rady Sądownictwa dodaje, iż Polski i Wielkiej Brytanii nie obowiązuje Karta Praw Podstawowych.

K.T./A.P.

Hiszpanie uważają, że premier Pedro Sánchez jest gotowy sprzedać kraj, aby utrzymać się przy władzy [VIDEO]

Dlaczego El Clásico poza stroną sportową jest również manifestem politycznym? Co jest powodem kryzysu instytucjonalnego w Hiszpanii? Czy kraj ten zbliża się do wojny domowej?


Małgorzata Wołczyk, dziennikarka tygodnika „Do Rzeczy”, ekspert ds. Hiszpanii mówi o tym, co aktualnie dzieje się w Królestwie Hiszpanii. Dziś odbędą się wielkich derby Hiszpanii w piłce nożnej, nazywane El Clásico, w ramach którego FC Barcelona będzie rozgrywała mecz piłkarski z Realem Madryt. Okazuje się, że mecz ten od lat oprócz rozgrywki sportowej, niesie za sobą również pewnego rodzaju ładunek polityczny:

Od dawna nikt nie patrzy na El Clasico jako na mecz, tylko jako kolejną rozgrywkę polityczną. […] klub Barcelony ma na koszulkach, że to jest więcej niż klub, bo to jest jak gdyby taki wyraz ich narodowych dążeń. […] Madryt szykuje się jak zwykle, aby ochraniać to wydarzenie, jadą wozy policyjne, wynajęte są prywatne biura ochrony, aby zapewnić spokój na trybunach. […] Jak Barcelona zechce kolejny raz wyrazić swoje potępienie wobec działań Madrytu, aby upomnieć się o swoich więźniów, których uważa za politycznych.

Następnie dziennikarka mówi o największym od lat kryzysie instytucjonalnym w Hiszpanii, gdzie obóz lewicowy walczy z prawicowym:

Od roku właściwie kraj jest rządzony dekretami, nie ma rządu, pozostaje funkcja premiera, który zarządza. […] Hiszpania jest jeszcze bardziej podzielona niż Polska, więc właściwie trudno mówić o jednej Hiszpanii. To największy kryzys instytucjonalny od lat. Wielu przypomina, że właśnie tak zaczynała się wojna domowa. To była właśnie taka polaryzacja pomiędzy obozem lewicy a prawicy.

Wielu obywateli Hiszpanii sądzi, że premier Pedro Sánchez jest w stanie zrobić wszystko, aby utrzymać władzę. Duża część Hiszpanów nie wierzy w żadne słowo szefa Rady Ministrów. Wielokrotnie bowiem bezczelnie kłamał:

Pedro Sánchez obiecywał, że rząd powstanie jeszcze do świąt. Później obiecywał, że do końca roku. […] Być może w styczniu uda mu się dogadać z ugrupowaniami separatystycznymi, aby osiągnąć wymarzony, jak mówią Hiszpanie – stołek. […] Hiszpanie uważają, że Sánchez jest gotowy sprzedać Hiszpanię, aby tylko utrzymać się przy władzy.

Partie separatystyczne chcą sobie zapewnić nie tylko uwolnienie więźniów, których nazywają politycznymi, ale także kolejnego niepodległościowego referendum i prawa do samostanowienia. Podobnie może być w przypadku Kraju Basków:

Hiszpanie patrzą z niepokojem, a jednocześnie premier Sánchez przyzwyczaił ich, że prawie nie rozmawia z prasą […] wszystkie te pakty tworzone są w niejasnych sytuacjach podczas zamkniętych spotkań. Właściwie nie wiadomo co jest paktowane, ale jak przypuszczają Hiszpanie, chodzi o rozbicie kraju, byle tylko utrzymać się przy władzy i uzyskać większość.

Działania Sáncheza, jak mówi gość „Poranka WNET”, mogą doprowadzić do autonomizacji regionów w jego państwie. „Sytuacja jest nieciekawa” – oznajmia Wołczyk.

K.T. / A.M.K.

Czy rząd w Madrycie usiądzie do „okrągłego stołu” z władzami separatystycznej Katalonii?

Maciej Pawłowski z PISM komentuje hiszpańskie próby zrzucenia ciężaru przyjmowania migrantów na Maroko. Analizuje też sytuację w Katalonii. Separatyści zapraszaja rząd w Madrycie do „okrągłego stołu”.

 

 

Ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Maciej Pawłowski mówi o polityce migracyjnej Hiszpanii. Władze Maroka otrzymują z Madrytu pieniądze za ochronę granic. Hiszpania  z kolei naciska na UE, by przeznaczała fundusze  na rozwój Maroka:

Maroko ma przestać być krajem, z którego ludzie wyłącznie emigrują do Europy, ale ma stać się docelowo krajem, który będzie imigrantów na masową skalę przyjmował.

Gość „Kuriera w samo południe” zauważa, że uchodźcy docierający na wybrzeża Hiszpanii są przyjmowani entuzjastycznie, później jednak brakuje pomysłu, jak ich zaadaptować do społeczeństwa. Sytuację utrudnia wysokie, dwucyfrowe bezrobocie w Hiszpanii.

Maciej Pawłowski podkreśla, że pozytywne nastawienie hiszpańskiego społeczeństwa do imigrantów powoli sie zmienia. Część polityków mówi o konieczności ograniczenia przyjmowania uchodźców, pojawiaj sie nawet postulaty zawieszenia układu z Schengen.

Temat imigracji został w ostatnim czasie przesłonięty przez zaostrzający się problem separatystycznych tendencji Katalonii. W chwili obecnej, lewica republikańska z Katalonii ( ERC) negocjuje poparcie dla rządu Pedro Sancheza, ponieważ objęcie władzy przez VOX i Partię Ludową niosłoby  za sobą ryzyko zaostrzenia kursu Madrytu wobec Barcelony. ERC proponuje utworzenie hiszpańsko-katalońskiego „okrągłego stołu”. Chce dyskutować o przyszłym, legalnym referendum niepodległościowym, amnestii dla organizatorów referendum sprzed 2 lat, a także o odblokowaniu negocjacji nad budżetami: hiszpańskim i katalońskim. Rządzący Hiszpanią socjaliści nie zgadzają się na niepodległościowe referendum, natomiast są skłonni przyznać regionowi większy zakres autonomii.

Maciej Pawłowski odnotowuje spadek odsetka zwolenników niepodległości Katalonii i zmęczenie społeczeństwa ciągnącymi się protestami.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Skrajna lewica w koalicji rządowej w Hiszpanii. Jej lider żałuje upadku muru berlińskiego i chwali demokrację Wenezueli

Małgorzata Wołczyk o partii Podemos, jej programie, poglądach jej lidera i związkach z wenezuelskim dyktatorem, wyniku wyborczym partii VOX i czemu nie powinno nazywać się jej skrajną prawicą.


Małgorzata Wołczyk o wynikach wyborów parlamentarnych w Hiszpanii, gdzie trzecią siłą w parlamencie będzie partia antyestablishmentowa VOX. Wygrała zaś Hiszpańska Socjalistyczna Partia Robotnicza (PSOE), która pojednała się z czwartą siłą, czyli Konfederacyjną Grupą UP-ECP-GeC (Unidas Podemos).

Lider partii Podemos przypomniał, że upadek muru berlińskiego to był bardzo smutny dzień dla świata, ponieważ kapitaliści wszystkich krajów pozazdrościli równości w krajach socjalistycznych i chcieli wyeliminować te lepsze społeczeństwach, które żyły w państwach socjalistycznych.

Dziennikarka przypomina wypowiedź przywódcy Podemos sprzed dwóch lat, której Pablo Iglesias Turrión się nie wypiera. Iglesias Turrión „nadal jest przekonany, że socjalizm jest najlepszą drogą”. Jest on oskarżany o bliskie związki z Wenezuelą. Jego partię posądza się o bycie finansowaną przez Hugo Chaveza.

W Hiszpanii zapanował wielki strach. Koalicjant wygranego bowiem chce wdrożyć nader socjalistyczne reformy gospodarcze. Wiele głosów z Półwyspu Iberyjskiego mówi o emigracji. Koalicja PSOE  i Podemos nie posiada jednak większości, więc można przypuszczać, że Sanchez będzie zabiegać o dołączenie do koalicji republikańskich partii separatystychcznych z Katalonii i Kraju Basków. Musiałby w takim wypadku spełnić część ich żądań.

Drugą natomiast siłą w hiszpańskim Kongresie jest Partia Ludowca. Określają siebie jako prawicowcy. Aczkolwiek „są dalej na lewo niż nasza Koalicja Obywatelska”.

Dla Hiszpanów PP jest partią korupcji.

Nasza rozmówczyni podkreśla, że Partia Ludowa nie wycofała żadnych z lewicowych reform Zapatero. Jedyną zmianą była zmiana w przepisach aborcyjnych, które dawało nastolatkom powyżej 16. roku życia na usuwanie ciąży bez pytania rodziców o zgodę. Obecnie dalej mogą usuwać ciążę, ale za pozwoleniem rodziców.

O skrajnie lewicowej partii Podemos rzadko się używa określenia skrajna, podczas gdy VOX ze swoim liberalnym programem w ekonomii i konserwatywnym odruchem patriotyzmu jest obciążany wszelkim złem.

Wołczyk nie zgadza się, że VOX jest partią skrajnie prawicową. Stwierdza, że ma wrażenie, iż polska prasa, pisząc o tej partii, przepisuje artykuły z „El Pais”, czy innych hiszpańskich gazet, które mają lewicową perspektywę. Jak mówi, „znam skrajną prawicę w Hiszpanii, to nie są ciekawi ludzie, ale jest to ogromna mniejszość”. Dodaje, że miała okazję rozmawiać z przywódcą partii VOX, Santiago Abascalem, a za trzy tygodnie będzie rozmawiać z „nr 2 VOX, czyli Ivánem Espinosą de los Monteros, który pracował wiele lat w Polsce i zawsze z szacunkiem wypowiada się o Polakach”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

 

K.T./A.P.

Wołczyk: Szef rządu katalońskiego stał na czele komanda terrorystycznego [VIDEO]

Małgorzata Wołczyk o wyborach w Hiszpanii i konserwatywno-liberalnej partii VOX, związkach katalońskich terrorystów z Generalitat i ekshumacji gen. Francisco Franco.

Małgorzata Wołczyk mówi o sytuacji w Hiszpanii, gdzie w niedzielę, po raz czwarty w ciągu ostatnich czterech lat,  odbędą się wybory parlamentarne. Przyczyną jest problem z wyłonieniem stabilnej koalicji rządowej. Zdaniem rozmówczyni Krzysztofa Skowrońskiego wygra socjaldemokracja. Na stanie się trzecią siłą polityczną w kraju ma szansę partia VOX, która przed ostatnimi wyborami wręcz nie istniała w przestrzeni publicznej. Partia VOX zyskuje na popularności ze względu na rzetelne podejście do chęci normalizacji sytuacji w kraju, a także porusza tematy tabu, które są wykluczone przez poprawność polityczną. Ta partia jest przeciwko ideologii gender, fundacjom feministycznym (pobierające miliony euro z budżetu państwa) i jest przeciwna aborcji (w Hiszpanii corocznie jest usuwane ponad 100 tys. ciąż). Tą formacją tworzą ludzie nieumoczeni w korupcję. Są to ludzie młodzi. Liderzy wszak mają dopiero ok. 40 lat. Sam jej lider Santiago Abascal ma 43 lata, przy czym od 20 lat pozostaje pod ochroną policji ze względu na zagrożenie, jakie grozi mu ze strony terrorystów z ETA, przeciwko którym zawsze występował. Wołczyk stwierdza, że partii VOX nie powinno się porównywać do polskiej Konfederacji, ani nazywać za hiszpańskimi mediami skrajną prawicą. Mówi, że różnice między tymi partiami są ogromne, a VOX jest konserwatywną partią o liberalnym programie gospodarczym, która unika etykietowania. W hiszpańskich mediach jednak skrajna lewica to po prostu lewica, a prawica to faszyści.

Dziennikarka przedstawia także obecną sytuację w Katalonii. Jak się okazuje, większość katalońskich partii mają rys lewicy komunistycznej. Katalończycy odwołują się do symboli rewolucji kubańskiej.

Wyszła sprawa podczas przesłuchań grup terrorystycznych, które wzniecały te zamieszki, u których znaleziono ładunki wybuchowe. Ich liderzy wprost mówili, że dostawali rozkazy od Generalitat, od prezydenta Torry. […] Szef rządu stał na czele komanda terrorystycznego.

Specjalistka ds. Hiszpanii stwierdza, że „Katalonia dąży do niepodległości drogą Słowenii”, tzn. nie oglądając się na skutki swych działań. W Katalonii dominują „niebywale postępowe partie, zgłaszające postulaty eutanazji, wypożyczania brzuchów”.

Tematem rozmowy jest także ekshumacja szczątków gen. Francisco Franco. Na pytanie, czy były protesty przeciwko przeniesieniu ciała generała z Doliny Poległych, Wołczyk stwierdza, że nie mogło być, bo „teren został otoczony policją”.

Był zakaz zgromadzeń modlitewnych na cmentarzu, żeby w świat poszedł obraz, że generał został sam, co jest nieprawdą. Dla Hiszpanów generał to taki Piłsudski, który ocalił Hiszpanię przed bolszewizacją. Lenin zakładał, że Hiszpania będzie drugim komunistycznym państwem w Europie. Mówi się, że partia socjalistyczna otrzymywała pieniądze z Moskwy do 1990 r.

Po śmierci dyktatora „zwolniono wszystkich profesorów powyżej 60. roku życia jak w Rosji bolszewickiej”. Służyło to operacji na pamięci Hiszpanów, by narzucić im wersję historii zgodną z poglądami lewicy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Dr Zasztowt: Erdoğanowi wygodniej zacieśniać więzy z Putinem, który nie będzie krytykować jego autorytarnych praktyk

Dr Konrad Zasztowt o śmierci przywódcy ISIS, pozycji Rosji w Syrii i relacjach rosyjsko-tureckich oraz reakcji na nie Europy.

Dr Konrad Zasztowt komentuje śmierć Abu Bakra al-Baghdadiego. Stwierdza, że dla Syrii niewiele to zmienia, gdyż Państwo Islamskie „dzięki walce koalicji pod kierownictwem Stanów Zjednoczonych” straciło swoje znaczenie jako organizacja terytorialna, która „w 2014-15 roku kontrowała znaczne terytoria Syrii i Iraku”. Obecnie funkcjonują struktury podziemne, od których można spodziewać się prób odwetu w postaci zamachów terrorystycznych w Europie, Stanach i na Bliskim Wschodzie. Media donoszą, że następcą al-Baghdadiego został Abdullah Qardash.

Obecnie Stany Zjednoczone niedługo przestaną odgrywać rolę w konflikcie, wycofując się militarnie, a głównym rozgrywającym staje się Rosja. Specjalista od spraw tureckich zauważa, że Turcja wolała współpracować z Rosją niż ze Stanami przy rozwiązaniu problemu syryjskiego mimo, iż „Rosjanie zaproponowali Turcji prawie to samo co Amerykanie”.

Prezydentowi Turcji wygodniej zacieśniać więzy z Władymirem Putinem. Putin nie jest politykiem, który by krytykował autorytarne praktyki Erdoğana.

Turcja, jak mówi, dopuściła się manipulacji, mówiąc, że zakupiła rosyjski system rakietowy, bo „nie ma chronionej granicy z Syrią”. Tymczasem „były tam baterie niemieckie, hiszpańskie, włoskie. Dopiero teraz Hiszpanie i Włosi wycofują się” nie godząc się z turecką interwencją w Syrii. Komentując postawę państw Unii Europejskiej, stwierdza, że „Niemcy obudziły się zdecydowanie za późno”.

Pola naftowe to źródło finansowania dla kogokolwiek, kto te pola kontroluje.

Dr Zasztowt mówi o roli złóż naftowych położonych na terytoriach płn-zach Syrii. Zauważa, że „Państwo Islamskie finansowało się ze sprzedaży ropy”. Wśród tych, których Daesh sprzedawało ropę, mogła być Turcja, ale także, jak przypuszcza wykładowca Wydziału Orientalnego UW, wszyscy inni sąsiedzi.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Prof. Miszczak: Musimy jako UE mieć własną politykę bezpieczeństwa. Inaczej Europa zostanie zmielona przez Stany i Chiny

Prof. Krzysztof Miszczak o polityce amerykańskiej, jej rezultatach dla NATO, któremu grozi rozpad i UE, które potrzebuje własnej strategii oraz o problemach z jakimi zmagają się Chiny.

Polityka America First została zapoczątkowana przez Kennedy’ego, Obama bardziej ją uracjonalnił. Trump jest pochodnym tych procesów.

Prof. Krzysztof Miszczak zwraca uwagę, że „Trump reprezentuje swoje własne interesy narodowe”, co nie jest żadną nowością, gdyż taka polityka jest prowadzona przez Stany od lat i będzie kontynuowana po Trumpie. Problemem jest to, że wycofywanie się Stanów Zjednoczonych tworzy „luki strategiczne, w które wchodzi Rosja i inne kraje autorytarne jak Turcja, korzystająca z tego, że jest członkiem NATO”. Przypadek Turcji jest novum, gdyż mamy do czynienia z konfliktem między członkami Paktu.

W strategicznych planach USA przestało odgrywać rolę, to jest petent, Ameryka inwestuje w to, a nie inwestuje w siebie.

Gość „Poranka WNET” mówi, że perspektywa rozpadu lub przynajmniej dezorganizacji NATO już w ciągu następnej kadencji Trumpa jest realna. Na sytuację tą nie jest gotowa Unia Europejska, która nie potrafi zdefiniować własnej polityki bezpieczeństwa.

Unia Europejska od jej tworzenia przy ochronie jej interesów bezpieczeństwa przez Stany Zjednoczone przestała funkcjonować jako organizacja definiujące własną politykę bezpieczeństwa.

Prof. Miszczak zarzuca Unii Europejskiej brak strategii wobec świata dążącego do bipolarności, gdzie dwie siły stanowią Chiny i USA. Podkreśla, że trzeba stworzyć wspólnotę bezpieczeństwa, która teraz nie istnieje, gdyż Unia nie ma komponentu militarnego.

Jeżeli Europa dzisiaj tego nie wykorzysta jako gracz międzynarodowy […] zostanie zmielona między dwoma blokami. Przez Stany Zjednoczone i Chiny i przestanie istnieć w wymiarze wspólnotowym.

Potrzebę budowania nowych multilateralnych relacji dostrzegają Niemcy, które mówią o sojuszu państw budujących nowy porządek międzynarodowych, do których należą: Chiny, Indie, Japonia i Francja. Ekspert ds. polityki niemieckiej dodaje, że UE przestała być atrakcyjna dla młodego pokolenia. Widzą bowiem, iż Unia ogranicza się do elit politycznych. Problem nie reprezentatywności społeczeństwa dostrzega także w kontekście kryzysu CDU i SPD, które tracą poparcie na rzecz nowych sił politycznych.

Sinolog mówi także o zbliżającym się IV Plenum Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Chin, na którym omówione zostaną najważniejsze dla Chin kwestie, takie jak problem niestabilnej chińskiej gospodarki. Państwo Środka bowiem ma problemy z wzrostem gospodarczym oraz z konkurowaniem ze Stanami Zjednoczonymi w wymiarze cybernetycznym. Niemniej jednak USA może przegrać ten wyścig, ponieważ swoje fabryki z najnowszymi technologiami umieściła w… ChRL. Ponadto innymi problemem dla Chińczyków są: nieumiejętność życia w nowoczesnym świecie, niechęć do zakładania rodziny będąca pokłosiem polityki jednego dziecka. Uwidaczniają się nierówności społeczne- całkiem inna jest pozycja „czerwonym książątek”- dzieci dygnitarzy partyjnych, a zwykłych robotników. 400 mln Chińczyków krąży po kraju, szukając pracy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Prof. Żaryn o Zychowiczu: Pyszałkowatość młodych historyków nie jest dla mnie w cenie [VIDEO]

Prof. Jan Żaryn o Zychowiczu, jego twórczości i wykluczeniu jego książki z konkursu Książka Historyczna Roku, oraz o tym, jak demokrację i politykę historyczną rozumie PiS.

Profesor Jan Żaryn mówi o wykluczeniu książki Piotra Zychowicza z konkursu Książka Historyczna Roku, rezygnacji części członków kapituły i ostatecznym anulowaniu konkursu. Wspomina zamysł inicjatora nagrody, śp. Janusza Kurtyki, by nadać jej jak największy prestiż. Zauważa, że wyeliminowana z konkursu pozycja w ostatnim czasie zyskiwała w głosowaniu internautów. Stwierdza, iż organizatorzy powinni przewidzieć taką sytuację. Śledzi on kolejne publikacje Zychowicza, a z nim samym ma poprawne relacje.

Jestem zainteresowany pracami Zychowicza. Uważam, że jego twórczość jest cenna jako kierunku badawczego kontestującego ten główny nurt patriotyczny i niepodległościowy.

Dodaje, że „Instytut Pamięci Narodowej w ogóle nie został poinformowany” o sytuacji. Profesor Żaryn niekoniecznie zgadzając się z niektórymi tezami red. Zychowicza, a zwłaszcza z formą, w jakiej stawia swoje zarzuty np. dowódcom powstania warszawskiego („obłęd”), nie chce odmawiać mu prawa do wyrażania własnych poglądów. Profesor zwraca uwagę na celowość krytycznej refleksji nad historią, podkreślając, że ważny jest sposób, w jaki ona się odbywa.

Pan Zychowicz jest jednym z tych autorów, którzy doszli do wniosku, trzeba weryfikować zastane tezy i ustalenia. Niestety moim zdaniem, z pozycji wszystkowiedzącego w 2019 r. może sobie pozwolić na skrytykowanie wszystkich.

Historyk zarzuca swojemu koledze po fachu anachronizm [od którego sam Zychowicz się w swych książkach mocno odżegnuje, podkreślając opieranie się na ówcześnie znanej wiedzy i opiniach- przyp. red.], krytykując przy tym język, w jakim pisze. „tak się nie powinno nazywać zjawiska w którym ginie 150 tys. ludzi”, stwierdza prof. Żaryn, odnosząc się do tytułu książki „Obłęd 44”. Dodaje, że „pyszałkowatość młodych historyków nie jest w cenie dla mnie”.

Mówiąc o polityce historycznej Prawa i Sprawiedliwości, ustępujący senator podkreśla dążenia do przywrócenia pamięci o wszystkich współtwórcach polskiej niepodległości.

Polska piłsudczyzna podobnie jak w II RP chciała wkluczyć jakichkolwiek innych współtwórców niepodległości. Takie próby wykluczenia są uznawane za niewłaściwe, obniżające możliwość nauczenia się czegoś […] Jeśli mówimy, że tylko jedna postać, marszałek Józef Piłsudski zdobył niepodległość dla Polski, to obrażamy Polaków.

Profesor Żaryn sposób sprawowania rządów przez PiS nazywa mianem „demokracji prawdziwej”. Polega ona na realizowaniu obietnic wyborczych, czego nie robiły poprzednie koalicje rządzące.

Mówiąc o wyjątkowości narodu polskiego, upatruje jej w chrześcijańskich korzeniach. W rozmowie pojawia się również wątek generała Francisco Franco i wojny domowej w Hiszpanii. Szczątki hiszpańskiego dyktatora zostały przeniesione decyzja socjalistycznego rządu z Doliny Poległych na zwykły cmentarz.

Gen. Franco jest odzyskiwany w pamięci jako osobą, która jest w tej podzielonej Hiszpanii jako postać, nad którą trzeba się pochylić, jest synonimem człowieka szukającego odpowiedzi na pytanie o dobro swej ojczyzny.

Nasz gość podkreśla, że regent Królestwa Hiszpanii chciał ocalić swój kraj przed najgorszą formą totalitaryzmu, jaką jest bolszewizm.

Senator PiS ubolewa również nad powrotem postkomunistów do parlamentu. Krytykuje również brak działań władz Warszawy na rzecz dekomunizacji przestrzeni publicznej.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

An.K./A.P.