Nowakowski: w aikido najważniejsza jest idea pokoju i harmonii

Aikido Kenji Lee, Chris Mikkelson

Uprawiajac aikido używamy ciała poza kontrolą woli – mówi instruktor.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Porozmawiajmy o sporcie – Paweł Nastula opowiada swoją historię – 06.11.2022 r.

Chiny mogą czekać dłużej niż Rosja, bo uważają, że są wieczne / Jaśmina Nowak, prof. Jakub Polit, „Kurier WNET” 105/2023

Chiński mur | Fot. J. Hałun, CC A-S 3.0, Wikimedia.com

W Rosji i w Chinach pamięć o swoim dziedzictwie jest nieskończenie silniejsza niż w krajach Zachodu, które składają się z przybyszów, jak USA, albo stają się społeczeństwami wielokulturowymi.

Chiny wystawią Rosji rachunek

Rozmówcą Jaśminy Nowak jest profesor Jakub Polit, historyk specjalizujący się w historii Chin i Japonii, autor książki Smutny kontynent. Epizody z dziejów Azji Wschodniej w XX wieku.

Proszę spróbować nakreślić krótko relacje japońsko-chińskie.

Te relacje są bardzo stare i bardzo zawiłe. Można powiedzieć, że zaczynają się wraz z początkiem dziejów Japonii, gdyż Chiny w jakimś sensie Japonię stworzyły swoją kulturą, literaturą, sztuką, swoim niealfabetycznym pismem. I to był w gruncie rzeczy proces jednostronny, aż do czasów niemalże najnowszych. Przy czym Japończycy nie byli dla Chin szczególnie ważni. Znajdowali się przecież za morzem, a morze nie wzbudzało nigdy w Chińczykach większego entuzjazmu ani większej ciekawości. Zupełnie inaczej wyglądało to z drugiej strony.

Pamięć o krwawo odpartym najeździe mongolsko-chińskim w wieku XIII, mniej więcej w tym samym czasie, kiedy Polska poznała straszliwych jeźdźców stepowych, pozostała w pamięci Japończyków bardzo żywa. Tym bardziej, że dzięki pewnym przypadkowym okolicznościom i męstwu Japończyków ten najazd udało się odeprzeć. Potem wielokrotnie Chiny utrzymywały, że sprawują nad Japonią zwierzchnictwo lenne.

Trzeba jednak pamiętać, iż Państwo Środka twierdziło, że takie zwierzchnictwo sprawuje nad wszystkimi krainami, nawet takimi, o których istnieniu w Pekinie czy w Nankinie, czy w innych ośrodkach chińskich jeszcze nie wiedziano. Po prostu cały świat był ex definitione chińską strefą wpływów.

Rzecz stała się dramatyczna dopiero w wieku XIX z powodu zupełnie różnej odpowiedzi obu państw na zewnętrzną agresję – na pojawienie się imperializmu zachodniego – europejskiego i amerykańskiego, a także rosyjskiego; w końcu, zwłaszcza z perspektywy Chin i Japonii, Rosja to jest Zachód. Wówczas to okazało się, z przyczyn bardzo zawiłych, niemniej jednak z szokującym rezultatem, że małe wyspiarskie państwo potrafi sobie radzić z tym wyzwaniem o wiele lepiej niż olbrzymie Chiny. O tyle lepiej, że samo wkrótce dołączyło do grona potencjalnych agresorów.

A jeżeli chodzi o wyścig o hegemonię między Chinami a Stanami Zjednoczonymi, w którym uczestniczy także Rosja, dużo mówi się o tym, że punktem zapalnym może być Półwysep Koreański, który jest także bardzo ważnym, strategicznym miejscem dla Japonii.

Niewątpliwie, chociażby dlatego, że jest to obecnie chyba jedyny punkt na świecie, gdzie się przecinają interesy aż czterech wielkich mocarstw, z których Chiny, Rosja i Japonia są w pobliżu, a Stany Zjednoczone wprawdzie geograficznie są daleko, ale wojskowo stoją pewną stopą na Półwyspie Koreańskim w Korei Południowej.

Dla Japonii Korea jest symbolem bardzo niebezpiecznej pokusy wdarcia się przez tych wyspiarzy na kontynent. Pokusy stania się wielkim imperium lądowym, połykania kontynentu – a to zawsze, niestety, rodzi następstwo niestrawności.

Taki pierwszy epizod miał miejsce jeszcze w wieku XVI. Wtedy wybitny japoński zjednoczyciel tego państwa, Hideyoshi Toyotomi, najechał Półwysep Koreański z wielką armią. Chińczycy zareagowali wówczas, broniąc swojego koreańskiego wasala i wysyłając własną wielką armię. Tutaj analogia z Polską wydaje się oczywista. Zresztą dostrzegali ją też sami Koreańczycy. Korea, bynajmniej nie z własnej woli, stała się polem bitwy dla swoich żarłocznych sąsiadów i ucierpiała z tego powodu najwięcej.

Sytuacja powtórzyła się w wieku XIX. Tym razem w roli nieproszonych obrońców Korei wystąpili Rosjanie; Chińczycy byli zbyt słabi ze swoimi pretensjami. Japończycy zajęli cały półwysep i poczynali sobie z Koreańczykami okrutnie i brutalnie. Ale to im nie wystarczyło. Uczynili Koreę furtką, a potem szeroko otwartą bramą do agresji na Chiny. Od tych czasów minęło już ponad stulecie. Data aneksji Korei to był rok 1910, ale nadal się to Japończykom w Korei pamięta.

I sytuacja jest paradoksalna, dlatego że o ile Korea Północna jest właściwie wrogiem całego cywilizowanego świata, a dla Chin ogromnym kłopotem, to Korea Południowa jest jednym z najdynamiczniej rozwijających się, choć niestety nie demograficznie, państw naszego globu i zarazem tym, które ma w sposób oczywisty wspólne interesy z Japonią. Wrogość jest jednak tak wielka, że pretensje Polaków do Niemców czy do Rosjan wyglądają wobec niej na błahe i bez znaczenia.

Dlatego też, chociaż Korea Południowa utrzymuje zaawansowaną współpracę wywiadowczą i wojskową z Japonią, jest to z konieczności współpraca tajna. W takim sensie tajna, w jakim np. Izrael oficjalnie nie posiada dzisiaj broni jądrowej, chociaż wszyscy wiedzą, że ją ma. Oficjalne ogłoszenie o tej współpracy wywołałoby ogromny sprzeciw mieszkańców Korei Południowej, Północnej zresztą też. A wszystko to budzi żywy niepokój Chinach.

Skoro wspomnieliśmy o Chinach, zostańmy przy nich. O relacjach chińsko-rosyjskich mówi się, że to małżeństwo z rozsądku. Mija rok od rosyjskiej agresji na Ukrainę. Czy z perspektywy roku postawa Chin wobec tej wojny jest dużym zaskoczeniem?

Mój młodszy kolega, znakomity znawca polityki tych obu państw, prof. Michał Lubina, oznajmił kiedyś, że paradoks polega na tym, że o ile Chiny i Stany Zjednoczone mają pewne wspólne interesy, choć nie ma między tymi państwami przyjaźni, odnośnie do stosunków rosyjsko-chińskich dowcip polega na tym, że tam jest wprawdzie niesłychana przyjaźń, ale wspólnych interesów brak.

Była to, jak w każdej paradoksalnej wypowiedzi, przesada. Istnieją wspólne interesy chińsko-rosyjskie. Problem polega na tym, że mają one charakter negatywny. To znaczy: spoiwem tych stosunków jest wspólna niechęć do polityki Stanów Zjednoczonych, natomiast nie ma rzeczywistych interesów o charakterze win-win, jak to mówią Anglosasi, czyli korzystnych dla obydwu stron. Oba te państwa szczerzą zęby, żeby zastraszyć Waszyngton. Pokazują, że zwierają szeregi. No i teraz, jeśli chodzi o agresję na Ukrainę: wydaje się, że jej przebieg był dla Chin, podobnie zresztą jak i dla Rosji, bardzo nieprzyjemnym zaskoczeniem.

Okazało się, że Rosja nie jest tak skuteczna ani tak potężna, jak się wydawało; że nawet gdyby w najkorzystniejszej dla Rosji wersji stwierdzić, że Rosja nie użyła jeszcze wszystkich swoich sił, tylko ich drobnej części, to prestiż rosyjski w Pekinie niesłychanie podupadł, a Rosja, coraz bardziej izolowana w świecie, stała się w jeszcze większym stopniu uzależniona od swojego południowego partnera. Staje się powoli czymś w rodzaju surowcowego zaplecza Chin. To największe terytorialnie państwo świata, mocarstwo nuklearne liczbą głowic nie tylko dorównujące Stanom Zjednoczonym, ale bodajże nieznacznie je przewyższające, nie jest w stanie swojego potencjału użyć.

Chińczycy mają też stare pretensje terytorialne wobec Rosji o utracone w XIX wieku terytoria – 1,5 mln km2, półtora tysiąca razy tyle, ile np. odebrała Chinom Wielka Brytania.

Do tego dochodzi w Rosji odwieczny strach przed Chińczykami, przed żółtą agresją; strach podsycany w latach Chruszczowa, Breżniewa: że przyjdą niezliczone masy żółtych ludzików i zajmą Syberię. Ten strach jest absurdalny, ponieważ Chińczycy nie chcą się osiedlać na północy, ale staje się o tyle uzasadniony, że sami Rosjanie masowo uciekają z Dalekiego Wschodu. Nie mówiąc o tym, że Rosja przeżywa kryzys demograficzny.

Wydaje się, że perspektywy stosunków chińsko-rosyjskich z tego punktu widzenia rysują się bardzo mrocznie. Podsumowując: następuje stała i coraz bardziej dramatyczna zmiana stosunku sił między Rosją a Chinami. Nie wygląda na to, żeby miała się ona odwrócić.

Często dziś stawiamy analitykom czy publicystom, którzy starają się opisać Rosję, Chiny, czy ogólnie Azję, zarzut, że przykładają do nich schematy pasujące raczej do Zachodu. Może miałby Pan na to, jako znawca historii tamtych rejonów, jakąś radę?

Zarówno w Rosji, a już na pewno w Chinach, refleksja nad przeszłością, pamięć o swoim dziedzictwie jest nieskończenie silniejsza niż w krajach Zachodu, które albo składają się z wczorajszych przybyszów, jak Stany Zjednoczone, albo z rozmaitych względów stają się społeczeństwami wielokulturowymi, których władze starają się nie mówić o historii.

W Rosji czynnikiem historycznym jest nieustanne poczucie zagrożenia. W sensie zdroworozsądkowym jest to absurdalne.

Musimy pamiętać, że w czasach późnego średniowiecza, kiedy Rosja miała rozmiary dzisiejszego amerykańskiego stanu, dokonywała inwazji na swoich sąsiadów, bo chciała mieć bezpieczne granice. Kiedy połknęła tych sąsiadów, znowu czuła się zagrożona.

Starała się ekspandować i tak doszła do Pacyfiku. Przekroczyła go, pojawiła się na Alasce. Przy tym sposobie myślenia Rosja byłaby bezpieczna tylko osiągając granice Eurazji, jeżeli nie naszego globu. Natomiast w Chinach jest to myślenie o sobie w kategoriach państwa-cywilizacji, istniejącego właściwie przez czas nieokreślony.

A teraz podsumowanie.

Kiedy w roku 1949 ministrowi Chin Ludowych Stalin narzucił bardzo niekorzystny traktat, ów minister odpowiedział, że jest to upokarzające dla Chin i Rosji zostanie za to wystawiony rachunek. Na pytanie, kiedy Chińczycy wystawią ten rachunek?, odpowiedział bez najmniejszego uśmiechu – bo to wcale to nie był dla niego dowcip: przy najbliższej okazji, w ciągu najbliższych pięciuset lat.

Rosja może czekać, ale Chiny mogą czekać znacznie dłużej. Uważają bowiem, że są wieczne.

Serdecznie dziękuję za rozmowę.

Wywiad Jaśminy Nowak z prof. Jakubem Politem, pt. „Chiny wystawią Rosji rachunek”, znajduje się na s. 12 marcowego „Kuriera WNET” nr 105/2023.

 


  • Marcowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Wywiad Jaśminy Nowak z prof. Jakubem Politem, pt. „Chiny wystawią Rosji rachunek”, na s. 12 marcowego „Kuriera WNET” nr 105/2023

Brazylia po zamieszkach wywołanych przez bolsonarystów. Władze federalne przejmują kontrolę w stołecznym dystrykcie

(Brasília - DF, 07/09/2020) Hasteamento da Bandeira Nacional.

Jakie będą konsekwencje ataku na budynki rządowe w stolicy Brazylii? Jak przebiegły wybory w Nikaragui? W jakim celu do Ameryki Południowej wybrał się szef MSZ Japonii? Odpowiada Zbigniew Dąbrowski

Zbigniew Dąbrowski mówi o konsekwencjach ataku na budynki rządowe w stolicy Brazylii. Ocenia, że była to dobrze zaplanowana akcja.

Pojawiają się postulaty zatrzymania Andersona Torresa, odpowiedzialnego za bezpieczeństwo w Dystrykcie Federalnym.

Zamierzamy nie tylko zainstalować się, aby objąć w posiadanie, przyjąć referencje i objąć w posiadanie wszystkie urzędy burmistrzów, a jako lud-prezydent będziemy również razem umocnieni w wierze, w dobrej woli i dobrej nadziei, aby iść naprzód słuchając i uczestnicząc w przesłaniu naszego prezydenta, Comandante Daniela – powiedziała wiceprezydent Nikaragui Rosario Murillo.

Rządząca Nikaraguą partia Daniela Ortegi w niedawnych  wyborach lokalnych uzyskała wszystkie stanowiska burmistrzów. Wedle oficjalnych danych frekwencja przekroczyła 57%

Według obserwatorium incydentów politycznych Urnas Abiertas złożonego z zespołu multidyscyplinarnego i wolontariuszy, w ostatnich wyborach lokalnych frekwencja wyniosła 17,33%.

Z wizytą w Meksyku,Brazylii, Argentyny, Peru i Ekwadoru udał się minister spraw zagranicznych Japonii Yoshimasa Hayashi, by umocnić relacje z tym obfitującym w surowce i zamieszkiwanym przez liczną diasporę japońską regionem.

„Celem jego wizyty w krajach Ameryki Łacińskiej jest naprawdę wymiana poglądów na temat różnych wyzwań międzynarodowych, jak również stosunków dwustronnych” – powiedziała Yukiko Okano, zastępca sekretarza prasowego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Japonii, podczas dyskusji przy okrągłym stole z Infobae w hotelu Emperador w Buenos Aires we wtorek po południu. „Niektóre z krajów, które odwiedza, jak Brazylia, są niestałymi członkami Rady Bezpieczeństwa na ten rok. A Japonia została niestałym członkiem rady na ten i przyszły rok. Pomyśleliśmy więc, że będzie to dobra okazja do wymiany poglądów, zanim podejmiemy się tego członkostwa.

Zwolennicy Jaira Bolsonaro zaatakowali budynki rządowe. Zatrzymano 300 osób. Dąbrowski: była to dzika, chaotyczna akcja

Peter Vesterbacka: Chcemy przygotować Ukrainę do odbudowy po wojnie. Skupiamy się na edukacji

Peter Vesterbacka / Fot. Piotr Mateusz Bobołowicz, Radio Wnet

Możemy optymistycznie patrzeć w przyszłość. Tak uważa twórca „Angry Birds” Peter Vesterbacka, który mówi o wsparciu dla ukraińskich start-upów.

Peter Vesterbacka o fińskim systemie edukacji, który jest, jak mówi, najlepszy na świecie. Pozwala on uczniowi znajdować czas zarówno na naukę, jak i życie prywatne. Podkreśla wagę edukacji. Twórca gier mówi o wspieraniu ukraińskich start-upów. Dodaje, że należy pomagać także inteligentnym mieszkańcom Rosji, którzy chcą z niej uciec.

Powinniśmy pomóc inteligentnym ludziom uciec z Rosji do Finlandii.

Vesterbacka optymistycznie patrzy w przyszłość. Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego odnosi się do wykorzystania przez Chińczyków nowoczesnej technologii do totalnej kontroli swej populacji. Zauważa, że w latach 80. wydawało się, że dominacja Japonii jest nieuchronna.

W latach 80. wszyscy myśleli, że Japonia zawładnie światem. Teraz już nikt tak nie myśli.

Zamiast dominacji Japonia zmaga się z problemem niskiej demografii. Podobny problem zaczyna dotykać Chiny.

A.P.

Ambasador RP w Finlandii: współpraca gospodarcza Polski z Finlandią rośnie z roku na rok

Korea Południowa liczy na rozwiązanie historycznych sporów z Japonią

Prezydent Republiki Korei Lee Myung-bak i premier Japonii Taro Aso na szczycie Korea-Japonia w Seulu, 2009 r./Fot. Korea.net / Korean Culture and Information Service/CC BY-SA 2.0

W przyszłym tygodniu minister spraw zagranicznych Republiki Korei odwiedzi Japonię. Seul liczy, że wizyta ta przyniesienie przełom w relacjach z Tokio.

W latach 1910-1945 Korea była posiadłością Cesarstwa Wielkiej Japonii. Korea Południowa i Japonia znormalizowały swoje stosunki w 1965 r., jednak zaszłości historyczne nie przestały ich dzielić. W obliczu zagrożeń ze strony Korei Północnej i Chin na poprawienie wzajemnych relacji Seulu i Tokio naciska Waszyngton.

Czytaj także:

Moon Jae In: Korea Południowa nie powinna mieszać problemów historycznych do współpracy z Japonią, która jest niezbędna

W maju prezydentem Republiki Korei został Yoon Suk-yeol, który zapowiadał, że będzie dążyć do poprawy relacji z Japonią. Według jednego z południowokoreańskich urzędników Yoon może zdecydować o wysłaniu delegacji na uroczystości upamiętniające śmierć w zamachu byłego premiera Japonii Shinzō Abego.

Były premier Japonii Shinzō Abe zmarł po postrzale

Południowokoreański prezydent chętnie skorzystałby z tegorocznych obchodów Dnia Wyzwolenia (15 sierpnia), aby wystosować pojednawczy przekaz w stronę Tokio.

A.P.

Źródło: Reuters

Dr hab. Michał Lubina: jeżeli chcemy sobie wyobrazić upadek państwa, to Sri Lanka jest doskonałym przykładem

Antyrządowe protesty w Sri Lance, 13 kwietnia 2022 r./Fot. AntanO/CC BY-SA 4.0

Czemu mieszkańcy Sri Lanki przypuścili szturm na pałac swego prezydenta? Dr hab. Michał Lubina o upadku południowoazjatyckiego kraju w kontekście rywalizacji chińsko-indyjskiej.

W poniedziałek protestujący wdarli się do pałacu prezydenckiego w stolicy Sri Lanki Kolombo. Dr hab. Michał Lubina wyjaśnia, że kraj ten zbankrutował.

Sri Lanka zbankrutowała i jest to wyraźnie odczuwalne przez ludzi. Brak ropy powoduje paraliż transportu.

Stwierdza, że demonstranci mają rację zarzucając elitom rządzącym korupcję. Sądzi przy tym, że mniej skorumpowane rządy nie poradziłyby sobie wiele lepiej.

Cały problem ze Sri Lanką polega na tym, że nawet gdyby rządził ktoś uczciwy […], i tak by przegrał.

Sri Lanka ucierpiała w wyniku zamachu terrorystycznego na Wielkanoc 2019 r. Po nim kraj ten przestał być postrzegany jako bezpieczny dla terrorystów.

Czytaj także:

Wójcik [euroislam.pl]: Służby Sri Lanki mogły wiedzieć wcześniej o planowanych zamachach [VIDEO]

Kolejnym problemem była pandemia. Im słabszy jest kraj, tym gorzej odczuł jej skutki. Na południowoazjatycki kraj wpłynęła negatywnie także wojna na Ukrainie.

W Sri Lankę uderzyły również gospodarcze skutki wojny na Ukrainie.

Gość Jaśminy Nowak zauważa, iż relacje Chin i Sri Lanki dały asumpt do ukucia pojęcia „dyplomacji długu”, o której z czasem zaczęto mówić w odniesieniu do innych uzależnionych od chińskich pożyczek państw. Chińczycy pożyczają pieniądze, a potem zabierają porty, takie jak Hambantota, wydzierżawiony Chinom na 99 lat (czyli podobnie jak niegdyś Hongkong Brytyjczykom).

Ekspert zauważa, że podniesienie Sri Lanki z upadku kosztowałoby Chińczyków pieniądze. Pekin chce zaś zarabiać, a nie wydawać. Państwo Środka zachowuje dystans wobec obecnych wydarzeń.

Chiny nie mają w zwyczaju podnosić państw z upadku. Dużą rolę na Sri Lance mogą odegrać: Indie, Japonia i Międzynarodowy Fundusz Walutowy.

Dr hab. Lubina mówi także o relacjach indyjsko-chińskich. Zauważa, że Państwo Środka nie traktuje Indii jak równego sobie. Pekin zdaje sobie przy tym sprawę, że Nowe Delhi może im sprawić problemy. Zabezpiecza się przed tym rozwijając bardzo dobre relacje z sąsiadami Indii, nie tylko z Pakistanem, ale z Malediwami, czy Bangladeszem.

Chiny ze wszystkimi, z wyjątkiem Bhutanu, sąsiadami Indii mają lepsze relacje niż same Indie.

A.P.

Pierwsze Strony Gazet: wspomnienie Shinzō Abe, oczekiwana wizyta Joe Bidena w Libanie i wybory następcy Borisa Johnsona

Fot. MichaelGaida / Pixabay.com (CC Public Domain)

Także o świętowaniu w Libanie, nadchodzącej fali upałów w Chorwacji i reakcji chińskich internautów na śmierć byłego premiera Japonii.

Ryszard Zalski wspomina niedawno zabitego w zamachu byłego premiera Japonii. Shinzō Abe został zapamiętany m.in. ze swojej polityki gospodarczej znanej jako abenomika oraz z rozbudowy japońskich sił obronnych. Jak zauważa nasz korespondent, Abe był przyjacielem Tajwanu. Internauci z ChRL nie ukrywają swojej satysfakcji ze śmierci japońskiego polityka. Zalski mówi, że zamachowiec w przeciwieństwie do swej ofiary ma poglądy lewicowe.


Ryszard Gajowy o święcie obchodzonym w Libanie ku upamiętnieniu ofiary Abrahama. W tym okresie muzułmańskie rodziny składają wzorem patriarchy baranka. Prowadzący Studia Bejrut wskazuje na zbliżającą się wizytę prezydenta Joe Bidena w Libanie. Gajowy przypomina o pomocy niesionej przez Fundację Fenicja.


Chorwaci obawiają się nadchodzącej fali upałów, jak informuje Liliana Wiadrowska. Chorwację odwiedzał niedawno nowy premier Słowenii Robert Golob.


Alex Sławiński o wyborach na nowego szefa Partii Konserwatywnej. Wielu wskazywanych jako pewni kandydaci stwierdziło, że nie będzie kandydować. Boris Johnson i jego ministrowie dostaną nawet pół miliona funtów odprawy – informuje Iza Smolarek.

Były premier Japonii Shinzō Abe zmarł po postrzale

Shinzō Abe, 2017 r./Fot. Kremlin.ru/CC BY-SA 4.0

W piątek o 11. 30 czasu miejscowego (4.30 CET) w mieście Nara postrzelony został Shinzō Abe, wieloletni szef japońskiego rządu. Stacja NHK poinformowała o śmierci polityka w szpitalu.

 Shinzō Abe był premierem Japonii w latach 2006-2007 i 2012-2020. Zmarł w wieku 67 lat po zamachu na swe życie. Zatrzymany przez służby zamachowiec przyznał, że chciał zabić polityka.

A.P.

Czytaj także:

Rafał Tomański: Fumio Kishida przedstawi nowy model japońskiego kapitalizmu

Źródło: NHK World

Studio Tajpej: Chiny trawią problemy gospodarcze. Wśród młodych osób bezrobocie sięga 20%

Ryszard Zalski opisuje coraz śmielsze działania Chin na arenie międzynarodowej. Polityka zagraniczna nie może jednak przesłonić problemów trawiących chińską gospodarkę.

Sytuacja w regionie Cieśniny Tajwańskiej robi się coraz bardziej napięta. 24 czerwca amerykański samolot przelatując przez nią napotkał na swej drodze chińskie myśliwce. ChRL uznała tę sytuację za akt agresji.

Chińczycy chcą zniechęcić amerykańskich sojuszników do pojawiania się regionie. Poprzez loty swoich myśliwców zamierzają zużyć też tajwański sprzęt oraz prowokować australijską armię.

Mówi gospodarz Studia Tajpej Ryszard Zalski. Chiny rosną więc w siłę. Pozostają jednak w swoim regionie osamotnieni. Amerykanie tymczasem mobilizują swoich sojuszników.

W kwietniu NATO podjęło decyzję, by zacieśnić współpracę z Australią, Nową Zelandią, Koreą Południową i Japonią. Wspomniana wyżej czwórka została zaproszona na szczyt Sojuszu w Madrycie.

Sytuacja na Pacyfiku będzie robiła się więc coraz ciekawsza, tym bardziej że ChRL zaczynają trawić problemy gospodarcze. Budżet państwa zmniejszył się w porównaniu z poprzednim rokiem o 40%. Wśród młodych osób w przedziale wiekowym 18 – 24 bezrobocie sięga 20%. Niedługo okaże się więc, jak problemy wewnętrzne wpłyną na politykę zagraniczną Chin.

Czy Chińczycy mogą liczyć na czyjeś wsparcie w nasilającym się konflikcie z Amerykanami? Czyja taktyka prowadzenia polityki międzynarodowej jest skuteczniejsza: Chin czy NATO? Koniecznie wysłuchaj całej audycji już teraz!

K.B.