Stasiak: Odrzańska droga wodna pozwoli portowi w Szczecinie połączyć się z południem Europy

Prezes firmy Fast Terminals, Jan Stasiak opowiada o strategicznym znaczeniu portów, trzeciej nodze, która pozwoli na rozwój portu w Szczecinie oraz przyszłości polskiego transportu.


Jan Stasiak, Prezes Fast Terminals podkreśla, że państwo nie może oddać terenów, na których funkcjonują porty morskie, ponieważ „tereny portowe są terenami strategicznymi” i na wypadek wojny, przekształcane są w bazy wojskowe.

Prezes Stasiak wskazuje, że Szczecin w porównaniu do portów niemieckich i trójmiejskich, posiada najlepszą rentę geograficzną tzw. trzecią nogę, czyli odrzańską drogę wodną, która umożliwi w przyszłości połączenie z południem Europy, a następnie z Morzem Śródziemnym.

Gość Poranka Wnet uważa, że „przyszłością Polski powinien być transport kolejowy”. Wynika to z różnicy kosztów transportu. Transport kolejowy jest znacznie tańszy, niżeli kołowy.

„Samochód zabiera 20-25 ton, a jeden skład, wahadło zabiera 1500 ton”.

Prezes Fast Terminals opowiada także o swoich historycznych zainteresowaniach Józefem Piłsudskim i Powstaniem Warszawskim, które narodziły się w czasach solidarności, pod koniec lat 70.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Prost: Ognisko grypy ptaków jest wykorzystywane przez konkurencję, która blokuje import drobiu z Polski

Maciej Prost z Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii w Szczecinie opowiada o przetwórstwie rybnym, ogniskach grypy ptaków i sposobie na walkę z ASF.


Wojewódzki Lekarz Weterynarii w Szczecinie, Maciej Prost wskazuje, że dużym działem gospodarki przetwórczej województwa zachodniopomorskiego jest przetwórstwo rybne. Surowiec pochodzi natomiast nie z własnych połowów, ale spoza Polski.

Jest to surowiec, który zakupujemy poza Polską. Importujemy i przerabiamy w naszych zakładach zlokalizowanych na wybrzeżu.

Gość Poranka Wnet odnosi się także do problemów związanych z produkcją drobiu i podkreśla, że grypa ptaków jest pretekstem do wstrzymania importu drobiu z Polski przez inne państwa, które konkurują z naszym krajem:

Te problemy były związane z ogniskami grypy ptaków. Ognisko grypy ptaków powoduje, że wszystkie zakłady w bezpośredniej odległości od tego miejsca, mają problemy ze sprzedażą-szczególnie poza Polskę (…) Ta sytuacja powoduje, że konkurencja skrzętnie to wykorzystuje i blokuje dostęp do naszych produktów.

Inspektor Weterynarii w Szczecinie uważa, że receptą na uchronienie zwierząt w województwie zachodniopomorskim od afrykańskiego pomoru świń, polegało na depopulacji dzików we współpracy z myśliwymi, a także na charakterystyce tamtejszej produkcji:

Nie mamy drobnych gospodarstw i to pewnie jest recepta. Ta produkcja trzody zlokalizowana jest w dużych fermach, wielotysięcznych, ale charakteryzują się one dobrym zabezpieczeniem i bioasekuracją.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Gróbarczyk: Europejski przemysł stoczniowy stosuje dumping. Statki na Zachodzie, nigdy nie były tańsze od polskich

Minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej, Marek Gróbarczyk o likwidacji polskich stoczni, odbudowie zdolności produkcyjnych, dumpingu cenowym i przekopie Mierzei Wiślanej.


Minister Marek Gróbarczyk podkreśla, że sektor polskiej gospodarki morskiej został znacząco poszkodowany w czasie transformacji związanej z procesem integracji europejskiej, ale najgorszym okresem dla polskiej żeglugi i przemysłu stoczniowego był okres od 2008 roku:

Najgorszy był ten okres ostatnich transformacji, czyli 2008 rok. Ten przysłowiowy upadek przemysłu stoczniowego w Polsce, poprzez decyzje Donalda Tuska, które spowodowały likwidacji branży wytwórczej.

Minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej wskazuje, że powrót do produkcji statków przez polskie stocznie to podstawowe założenie rządu PiS, ale jest to trudny proces, związany z odbudowaniem ciągów produkcyjnych. W tym celu należy stworzyć odpowiedni „obszar prawno-organizacyjno-finansowy”.

Gość Poranka Wnet zaznacza, że „francuska stocznia składa zlecenie na budowę polskiej jednostki dla straży granicznej, której wartość jest o kilkadziesiąt milionów tańsza od polskiej oferty (…) statki na Zachodzie nigdy nie były tańsze od tych budowanych w Polsce, a więc mamy do czynienia z dumpingiem”.

Minister Gróbarczyk odnosi się również do przekopu Mierzei Wiślanej i dodaje, że jest on prowadzony z zachowaniem wszelkich norm środowiskowych:

Twierdzenie, że przekop przez Mierzeję jest nieekologiczny jest niesłychaną fanaberią, która została celowo wymyślona przez stronę rosyjską, do której używani są również polscy ekolodzy (…) Nie ma tam żadnego zagrożenia. Mało tego, uważamy, że ten przekop w wyniku mieszania się wody morskiej, polepszy ekosystem Zalewu Wiślanego.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Kozłowski: Zmiany technologiczne w sektorze morskim przynoszą wiele ułatwień, mniejsze zatrudnienie i większe wymagania

Zenon Kozłowski z Urzędu Morskiego w Szczecinie wyjaśnia na czym polega oznakowanie nawigacyjne, jak postęp technologiczny zmienia infrastrukturę morską i o nowych jednostkach dla polskich portów.


Zastępca dyrektora Urzędu Morskiego w Szczecinie ds. Oznakowania Nawigacyjnego, Zenon Kozłowski podkreśla, że celem oznakowania nawigacyjnego jest wytyczenie toru wodnego dla bezpiecznej żeglugi:

Żeby wyznaczyć bezpiecznie tor, trzeba wykonać pomiary. Jeżeli nie mamy odpowiedniej głębokości po pomiarach, prowadzimy prace pogłębiarskie (…) Dopiero później wyznaczamy oznakowanie, czyli pływający, bądź stały obszar, w którym mogą poruszać się statki.

Rozmówca Poranka Wnet zaznacza, że w ostatnim czasie, modernizację przeszło oznakowanie nawigacyjne, które jest teraz zasilane ogniwami fotowoltaicznymi lub małymi elektrowniami wiatrowymi, ale także inne elementy systemu zarządzanego przez Urząd Morski:

W ostatnim 20-leciu postęp jest geometryczny, jeśli chodzi o technologie. Ułatwienie, a jednocześnie mniejsze zatrudnienie oraz większe wymagania (…) Funkcja latarników właściwie nie istnieje. Wszystkie latarnie są bezobsługowe.

Gość Magdaleny Uchaniuk-Gadowskiej opisuje także proces wymiany floty, który obejmuje budowę dwóch jednostek dla portu w Gdańsku i po jednej dla Szczecina oraz Gdyni.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Mieliśmy – a nie mamy prawie nic. Pozostały ruiny i wraki – na lądzie i… pod wodą. Nasza gospodarka morska osiągnęła dno

Domorośli sprzedawcy majątku narodowego sprzeniewierzyli już co się tylko dało za marne pieniądze. Spróbujmy więc sprzedać i to, co jest Polsce zbędne, np. U-Boota, wbitego od lat w helski półwysep

Stefan Truszczyński

Na dnie mórz ciągle jest wiele do odkrycia, a nawet wydobycia. Natomiast martwi, wręcz bardzo boli dno, jakie osiągnęła nasza gospodarka morska. Zniszczenie przemysłu stoczniowego na żądanie Unii Europejskiej, utopienie Polskich Linii Oceanicznych (mieliśmy 174 statki handlowe), Polskiej Żeglugi Morskiej, Polskiej Żeglugi Bałtyckiej przez nieudaczników i złodziei – zdumiewa. Jak to się stało? bardzo boli, jakie nasza gospodarka morska osiągnęła dno. Mieliśmy – a nie mamy prawie nic. Pozostały ruiny i wraki – na lądzie i… pod wodą. W naszej morskiej strefie gospodarczej na Bałtyku jest ich kilkaset, w tym kilkadziesiąt wielkich złomowisk. Niektóre wraki – tak samo jak zatopiona amunicja, bomby, gazy bojowe w rdzewiejących pojemnikach – są groźne. Może z nich wypłynąć nagle czarna maź, ropa naftowa, która rozkłada się w wodzie powoli. Jest zbita w grudy, lepka, cuchnąca. Uśmierca florę i faunę morską. Niedawno pękło w Gdańsku na Motławie, szambo wylało się do zatoki. Potem walnęła oczyszczalnia ścieków w Warszawie. Winnych nie ma.

Na co czekamy? Zatoka Gdańska może zostać zniszczona. Niebezpieczeństwo jest realne. (…)

13 grudnia 2017 r., wieczór

Stoję na końcu falochronu, teraz opuszczonego i niszczonego przez fale. Rujnują go także złomiarze i złodzieje kabli. Niedawno jeszcze należał do portu Marynarki Wojennej. Przyjeżdżam tu raz lub dwa razy w roku, od kilku lat. Robię zdjęcia. Dokumentacja rujnacji rośnie. Dewastacja postępuje.

Na Helu nie ma już garnizonu wojskowego, zlikwidowano tu Marynarkę Wojenną. Jej dowództwo przeniesiono z Gdyni do Warszawy (a kilka miesięcy temu z powrotem, ale w praktyce tylko tabliczki na budynku przy Skwerze Kościuszki. To, co popsuto, z trudem się naprawia). (…)

Dziś domorośli sprzedawcy majątku narodowego sprzeniewierzyli już co się tylko dało za marne pieniądze. Spróbujmy więc sprzedać i to, co jest Polsce zbędne. Na przykład U-Boota, wbitego od lat w helski półwysep. To ostatni U-Boot spośród kiedyś najbardziej licznego wśród typów podwodnych okrętów niemieckich. Teraz jest wypełniony wodą, ale waży zaledwie 800 ton. Znajduje się bardzo blisko brzegu. (…)

Sierpień 2018 r.

Jadę na Hel, by zachęcić do zrealizowania pomysłu, który w ciągu ostatniego półwiecza wielokrotnie wzbudzał zainteresowanie: sprzedać Niemcom U-Boota. Zadłużony po uszy Hel liczy dziś nieco ponad 3 000 mieszkańców i szuka rozpaczliwie pieniędzy. Zamknięto i zniszczono wielkie hale produkcyjne przedsiębiorstwa rybnego Koda, które było tam głównym pracodawcą.

Od lat cały teren jest w ruinie. Wygląda jak po wojennym ataku. Ludzie z Helu wyjeżdżają, szukając pracy. Exodus trwa. Nie ma też na półwyspie jednostki wojskowej. Dawała zatrudnienie również cywilom. Miasto ożywa tylko latem. Na krótko. Zresztą, jak będzie w tym roku – wiadomo, że nie wiadomo.

W reportażach telewizyjnych i artykułach prasowych od lat namawiałem: trzeba spróbować sprzedać Niemcom U-Boota. To ostatni, będący w całości okręt typu VII C. Leży pod wodą od kilkudziesięciu lat, wbity jak cierń w półwysep na wysokości Góry Szwedów. Hel może na tym zarobić. Dotychczas nikt nie potrafił doprowadzić tego interesu do końca. Choć próbowała to zrobić niezwykle ważna instytucja międzynarodowego… handlu, jaką był Cenzin. Wybuchł stan wojenny, zginął negocjator. Myślę, że przynajmniej milion euro można by wziąć za ten relikt wojennej morskiej historii. Niech to obce nam ciało dłużej już nie dźga polskiej ziemi. U-Boot, choć wypełniony wodą, przedstawia się doskonale. Przy dzisiejszych możliwościach wydobywczych podniesienie tych ośmiuset ton z głębokości 54 metrów nie powinno stanowić poważnego problemu.

27 sierpnia 2019 r. Objeżdżam helskie królestwo

Ulica Kuracyjna, prowadząca wśród drzew na cypel, pięknie teraz chroniony poprzez zamontowanie kratkowych pomostów nad wydmową roślinnością. Nikt już nie depcze oryginalnych roślin. Wydmy mają się dobrze. Unia dała, beneficjent dopłacił.

Fot. Stefan Truszczyński

Wśród drzew przy ulicy Kuracyjnej uwagę przykuwa jedno – nazywają je „płaczące” i rzeczywiście natura przyozdobiła pień w ludzką twarz, która w dodatku ślozy leje. Nad kim to? – zastanawiam się smutnie. To śliczne miasteczko (mogłoby nim być), ta unikalna rybacka osada ma tuż obok setki od lat niezagospodarowanych hektarów. „Gniją” teraz po wycofaniu się z Helu garnizonu. Na Helu było kilka tysięcy wojskowych. Ludzie żyli przy wojsku i z wojska. Po przedstawicielach armii, którzy zostali stąd wyeksmitowani przed 10 laty, ani śladu. Dyrygował nami Układ Warszawski, a teraz najwidoczniej decyduje o wszystkim sojusznik z Zachodu. Minimalny dystans między bazami wojskowymi to 150 kilometrów, a od Helu do Bałtyjska w obwodzie kaliningradzkim jest bliżej. Tak się umówił „Wschód” z „Zachodem”. Kosztem Polski.

(…) W momencie przyłączenia Helu do państwa polskiego mieszkały tu 603 osoby, z czego tylko 13 było Polakami. Zaczęli jednak napływać. W 1923 r. władze samorządowe przy wsparciu centrali rozpoczęły budowę kolonii rybackiej dla ludności polskiej. Wybudowano 60 domów, w tym kilka wielorodzinnych. W Banku Gospodarstwa Krajowego uruchomiono długoterminowe kredyty dla okolicznych polskich rybaków osiedlających się na terenie miasta. Po roku funkcjonowania programu Hel liczył 900 mieszkańców – 400 Polaków i 500 Niemców. W kolejnych latach władze polskie inwestowały. W doktrynie wojennej RP uznano strategiczne położenie półwyspu. W 1928 r. rozpoczęto budowę portu wojennego oraz innych urządzeń wojskowych. Jednak dekret o utworzeniu rejonu umocnionego zahamował rozwój turystyczny Helu. Każda inwestycja cywilna wymagała zgody władz wojskowych. Skorzystały na tym Jastarnia i Jurata.

W dniu wybuchu ostatniej wojny Hel spełnił pokładane nadzieje. Gdy Polskę zaatakowali dwaj nasi zaprzysięgli od wieków wrogowie, a „sojusznicy” nie dotrzymali umów, żołnierze i ich bezpośredni dowódcy walczyli tak długo, jak było to możliwe. A nawet dłużej. Potem jednak Niemcy wykorzystali polski potencjał wojskowy. Podczas okupacji port wojenny stał się bazą U-Bootów. (…)

29 sierpnia 2019 r. „Pralnia” i „rejon rakietowy”

– Chce pan zobaczyć, jaki był początek Solidarności? – pyta mnie mój helski cicerone, rybak, szyper.

– Jasne, że chcę!

Przyjeżdżamy na teren portu wojennego, który – myślałem – dobrze znam. Jednak przedtem widziałem niewiele. Wskazują mi murowany parterowy pawilon w kształcie litery C. Ma kilkadziesiąt pomieszczeń. Przez szpary widać, że w środku jest całkiem zdewastowany. Była to dobrze wyposażona pralnia wojskowych mundurów i gaci.

– Powinna być tu tablica. – mówi szyper. – Ponieważ stąd właśnie zabrano do Stoczni Gdańskiej Lecha Wałęsę. Motorówką Janczyszyna. To był wówczas dowódca Marynarki Wojennej. Motorówka była jak odrzutowiec. Śmignęła przez Zatokę i w stoczni była po kilkudziesięciu minutach. Lech wyskoczył na ląd. Od strony wody żadnego płotu nie było. Tak to się wszystko zaczęło.

Idziemy dalej przez ogromny, dawniej wojskowy teren. Przedtem nie udało mi się go „zwiedzić”. Przez kilka lat utrzymywano jakieś tam warty. Dzięki temu obiekty nie są jeszcze rozdrapane. Dziesiątki bloków, magazynów, rozjazdy kolejowe, kilometry płotów. Nawet jest porządek, tylko zupełnie nikogo tu nie ma. Podobno jeszcze w okresie boomu naftowego, nawet po głosowaniach czerwcowych 1989 r., pod nabrzeże podchodziły tankowce z ropą. Przepompowywano ją na cysterny i jechało to gdzieś w Polskę. Tak rodziły się fortuny zdymisjonowanej władzy. Gdyby ktoś dziś naprawdę chciał, mógłby odszukać ludzi, którzy wtedy zamieniali władzę na pieniądze. Naród budził się z niewoli. Odkrywał zbrodnie komunizmu sowieckiego i rodzimego. Oni zaś mieli pełne ręce roboty. Czas był dla nich na wagę złota.

Cały artykuł Stefana Truszczyńskiego pt. „Dno” znajduje się na s. 16 i 17 czerwcowego „Kuriera WNET” nr 72/2020.

 


  • Już od 2 lipca „Kurier WNET” na papierze w cenie 9 zł!
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć jedynie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie Radia Wnet.

Artykuł Stefana Truszczyńskiego pt. „Dno”” na s. 16 czerwcowego „Kuriera WNET” nr 72/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Jastrzębski: ‘Niebezpieczna gra Turcji w Libii’ nie w smak jest tak Macronowi jak i prezydentom Egiptu i Tunezji

Prezydent Tunezji Kais Saied uzał, że libijski Rząd Zgody Narodowej powinien zostać zastąpiony reprezentacją lepiej odzwierciedlającą libijskie stronnictwa polityczne i wolę obywateli Libii.

Al-Jazeera i Shems FM

  1. Prezydent Egiptu: Egipt ma pełne prawo do interwencji w Libii

Prezydent Egiptu ‘Abd al-Fattah As-Sisi oznajmił w sobotę, że Egipt ma pełne prawo do bezpośredniej interwencji w Libii, ponieważ byłaby ona uzasadniona prawem międzynarodowym. Według Sisiego czynne zaangażowanie się w konflikt libijski ze strony Egiptu byłoby równoznaczne z samoobroną oraz zmierzałoby do obrony jedynego pełnoprawnego ciała reprezentującego naród libijski.


Komentarz: Według As-Sisiego jest to Izba Reprezentantów w Tobruku oraz związany z nią Marszałek Khalifa Haftar, natomiast faktycznym uznaniem przez ONZ cieszy się Rząd Zgody Narodowej z siedzibą w Trypolisie, który ostatnimi czasy na fali nieprzerwanych sukcesów militarnych odbija kolejne ziemie znajdujące się pod kontrolą Marszałka.


Podczas przeglądu wojsk powietrznych w bazie Sidi Barrani w zachodnim Egipcie Prezydent As-Sisi powiedział, że celem wojska egipskiego będzie „obrona zachodnich granic oraz szybkie udzielenie pomocy w przywróceniu bezpieczeństwa i stabilności terytoriów libijskich, ponieważ działania te stanowią także o bezpieczeństwie Egiptu.”


Komentarz: Oświadczenie Sisiego nie jest wcale przesadzone. Cieszący się dobrą passą Rząd Zgody Narodowej jest wspierany przez Prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana oraz jego neoislamistyczny rząd, którego silna delegacja z ministrem spraw zagranicznych i szefem wywiadu na czele zawitała w zeszłym tygodniu do Trypolisu. Erdogan udziela schronienia członkom Bractwa Muzułmańskiego, które w Egipcie uznawane jest za organizację terrorystyczną. To właśnie przeciwko rządom Bractwa dokonała się popierana przez egipskie wojsko kontrrewolucja roku 2013. Nie powinno zatem dziwić, że As-Sisi nie chce mieć za sąsiada kraj z rządem potencjalnie sympatyzującym z Bractwem Muzułmańskim, a już na pewno wspieranym przez Erdogana i jego establishment. Niekurywajmy też faktu, że prezydentowi Egiptu zależy na udziale w eksploatacji libijskich pól naftowych znajdujących się pod kontrolą Marszałka Khalify Haftara, a obecnie coraz bardziej zagrożonych przez ofensywę Rządu Zgody Narodowej. Przeciwnym działaniom tureckim w Libii jest także Prezydent Francji Emmanuel Macron, który powiedział, że „Turcja prowadzi niebezpieczną grę w Libii”.


Podczas sobotniego przeglądu wojsk As-Sisi dodał, że „przejście (sił Rządu Zgody Narodowej) za Syrtę i miasto Al-Jufra dla Egiptu będzie tożsame z przekroczeniem czerwonej linii. Natomiast Libii bronić będą jedynie jej obywatele, my zaś jesteśmy gotowi, aby ich uzbroić i wytrenować.”

Zwracając się do wojsk egipskich, As-Sisi powiedział, że ,, gotowość armii do podjęcia walki stała się koniecznością”. Mając na myśli Turcję, prezydent nawiązał do „bezprawnych interwencji” w regionie, które jego zdaniem przyczyniają się do rozprzestrzenienia się milicji oraz organizacji terrorystycznych.

Wcześniej As-Sisi wskazał na możliwość podjęcia zagranicznej misji wojskowej przez wojsko egipskie, „jeśli sytuacja będzie tego wymagać”.

Oświadczenie Prezydenta Egiptu zostało potępione przez przewodniczącego Najwyższej Rady Państwowej Rządu Zgody Narodowej Khalida Al-Mishriego. Z kolei Rada Prezydencka Rządu Zgody Narodowej uznała wypowiedź Sisiego za równoznaczną z wypowiedzeniem wojny.

Natomiast prywatna tunezyjska stacja radiowa Shems FM poinformowała w poniedziałek, że Prezydent Tunezji Kais Saied wyraził swój sprzeciw wobec potencjalnego podziału Libii podczas swej wizyty w Pałacu Elizejskim. Saied dodał, że uznawany na arenie międzynarodowej Rząd Zgody Narodowej jest rozwiązaniem czasowym i że powinien zostać zastąpiony przez przedstawicieli pełniej reprezentujących wolę narodu libijskiego.


Komentarz: Innymi słowy Prezydent Tunezji obrał bezpieczną pozycję opowiadając się za integralnością terytorialną Libii, a jednak zastrzegając, że popierany przez ONZ Rząd Zgody Narodowej powinien być zmieniony, gdyż nie odzwierciedla on opinii i woli wszystkich obywateli Libii. Należy pamiętać, że Saied jest nieufny wobec Turcji, coraz zuchwalej wtrącającej się w wewnętrzne sprawy Libii, a także wobec rządu w Trypolisie, z którym sympatyzuje tunezyjska partia islamistyczna Ennahda. Mimo że Saied wygrał wybory prezydenckie jako niezależny kandydat i utworzył rząd z większością partii Ennahda, to zdaje się, że tunezyjski prezydent woli uniknąć zbyt wielkich wpływów Turcji w sąsiednim kraju. Jakkolwiek by nie było, wyjątkowe zainteresowanie Turcji sytuacją polityczną w Libii nie w smak jest tak tunezyjskiemu prezydentowi Saiedowi, jak i Macronowi czy Prezydentowi Egiptu Abd Al-Fattahowi As-Sisiemiu.


Natomiast we wtorek Al-Jazeera napisała, że zdjęcia satelitarne bazy Sidi Barrani, gdzie As-Sisi dokonywał przeglądu wojska, ukazały brak myśliwców. We wtorek baza była zupełnie pusta. Niektórzy komentatorzy, w tym izraelscy wojskowi, uważają, że owe zdjęcia świadczą o tym, iż przemówienie Sisiego przed wojskiem było czczymi pogróżkami, zwyczajnym show bez pokrycia.

Wypowiedź As-Sisiego zbiegła się w czasie także ze skierowaniem prośby przez egipskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych do Rady Bezpieczeństwa ONZ o znalezienie rozwiązania dla konfliku egipsko-etiopskiego w związku z budową Tamy Odrodzenia w Etiopii. Egipt i Sudan uważają niemal ukończoną tamę budowaną na Nilu za zagrożenie dla swoich polityk wodnych i bezpieczeństwa narodowego.

 

L’économiste

  1. Marokańczycy marzą o wakacjach

Największy dziennik gospodarczy Maroka pisze, że Marokańczycy spragnieni są wakacji i, co nie powinno dziwić, tego lata optują zwłaszcza z destynacjami krajowymi takimi jak Marakesz, Agadir, Asilah czy Tanger. Według Narodowego Marokańskiego Biura Turystki (Office National Marocain Du Tourisme; ONMT), plebiscyt Narodowej Konfederacji Turystyki (Confédération nationale du tourisme; CNT) na cieszące się największym zainteresowaniem regiony Maroka wyłoniły następujących zwycięzców: Dakhla Oued Eddahab, Tanger-Tétouan-Al Hoceima, Marrakech-Safi i Agadir-Souss Massa.

Wynik ten nie powinien dziwić, albowiem każdy z regionów cechuje się otwartymi przestrzeniami, których łakną Marokańczycy trzymani w izolacji przez wiele tygodni.

Hicham Lahlou, grafik artysta, wykona cztery plakaty dla każdego z regionów, aby zachęcić turystów do odwiedzin.

Ponadto, lokalne biura turystyczne w każdym z 12 regionów Maroka mają przedsięwziąć kampanie reklamowe dedykowane obywatelom Maroka, aby zmaksymalizować ruch turystyczny oparty na lokalnych konsumentach. Według L’economist, Narodowe Marokańskie Biuro Turystki może liczyć na dotację od Konfederacji wysokości 500 000 do 1,5 miliona dirhamów (46 120 – 140 000 euro) w zależności od zainteresowania konkretnym regionem.

Badanie przeprowadzone przez Narodową Konfederację Turystyki ujawniło, że regiony Tanger-Tétouan-Al Hoceima i Marrakech-Safi stoją na czele preferencji potencjalnych marokańskich turystów. Turystyczne marzenia Marokańczyków mogą poddać się pewnym ograniczeniom związanym z faktem, że miasta Marrakech, Tangier, Larache i Asilah wciąż znajdują się w drugiej strefie restrykcyjnej. Oznacza to, że te i wszelkie inne miasta znajdujące się w tej strefie nie dopuszczają działań turystycznych. Obecnie oczekuje się na zmianę klasyfikacji wspomnianych powyżej miast.

Jeśli zaś chodzi o tour operatorów i hotelarzy, obecnie nie tworzą oni stałych ofert, preferując dostosowywać ceny do faktycznego zainteresowania konsumentów. L’economist pisze, że ten rok będzie bogaty w oferty turystyczne. Dziennik dodaje, że oferty nieformalne oraz te proponowane przez AirBNB przyniosą podwójny zysk tego roku z powodu efektu de-izolacji czyli zniesienia obostrzeń koronawirusowych. Marokańczycy odzyskują wolność i chcą z tego skorzystać wypróbowując oferty zamieszczane na AirBNB.

Przeprowadzone badania wykazały, że 70 procent Marokańczyków chce zrealizować letni wypoczynek poprzez Narodowe Marokańskie Biuro Turystki.

 

Rudaw

  1. Waszyngton nakłada sankcje na irańskie naftowce zmierzające do Wenezueli

Próbując wywrzeć mocniejszy nacisk na rząd Prezydenta Nicolasa Maduro, Waszyngton narzucił kary na kapitanów pięciu statków naftowych transportujące surowce z Iranu do Wenezueli.

– Marynarze parający się handlem z Iranem i Wenezuelą zostaną poddani karom nałożonym przez USA – powiedział Sekretarz Stanu USA Mike Pompeo.

Polityk dodał, że aktywa kapitanów pięciu statków płynących do Wenezueli zostaną zamrożone, a ich kariery i perspektywy zarobkowe ucierpią w wyniku podejmowanych przez nich działań. Pompeo poinformował także, że imiona kapitanów zostaną dodane na czarną listę amerykańskiego skarbca.

Rudaw podaje, że statki naftowe zostałe wysłane przez Iran do Wenezueli w formie wsparcia w walce z trwającym tam kryzysem paliwowym pogłębiającym się w związku z pandemią COVID-19.

Karakas zostało wsparte około 1.5 milionem baryłek ropy naftowej.

W odpowiedzi na oświadczenie Mike’a Pompeo, Minister Spraw Zagranicznych Wenezueli Jorge Ariza napisał na Twitterze, że jest to „przykład anty-wenezuelskiej nienawiści jastrzębi Donalda Trumpa”.

Komentarz: Działania przeciwko kapitanom irańskich statków został podjęte w ramach pakietu wzmocnionych sankcji USA zwanego Ceasar Act, który wszedł w życie w zeszłym tygodniu.

Jastrzębski: Nowe prawo USA ma na celu odwieść próby normalizacji stosunków Europy z Baszszarem al-Asadem

Podczas gdy w Waszyngtonie podpisywany jest Ceasar Act, Ankara wysyła do Trypolisu delegację z ministerm spraw zagranicznych i szefem wywiadu na czele. Ruch ten zdradza grę o wysoką stawkę.

Al-Jazeera

  1. W Trypolisie gości wielka turecka delegacja a Paryż oskarża Ankarę o nękanie francuskiego okrętu

Liczna Turecka delegacja z udziałem Ministra Spraw Zagranicznych Mevlüta Çavuşoğlu i Ministra Finansów Berata Albayraka przybyła do Trypolisu, stolicy Rządu Zgody Narodowej walczącego z Marszałkiem Khalifą Haftarem i jego Libijską Armią Narodową. Wśród tureckich dygnitarzy znalazł się także szef wywiadu Hakan Fidan oraz rzecznik prezydenta İbrahim Kalın. Oficjalnym celem obecności tureckiego przedstawicielstwa jest niedopuszczenie do nowej eskalacji wojskowej w Libii.

Turecka delegacja spotkała się z Premierem Fayyezem As-Sarrajem oraz jego rządem w celu omówienia ostatnich wydarzeń w Libii, między innymi międzynarodowych apeli o zawieszenie broni. Rozmowy dotyczyły także prób niektórych państw zmierzających do powstrzymania Rządu Zgody Narodowej przed odbiciem Syrty leżącej 450 kilometrów na wschód od Trypolisu, a także bazy lotniczej AL-Jufra.

Mówi się także o woli umieszczenia tureckich myśliwców w niedawno odbitej z rąk Khalify Haftara bazy lotniczej Al-Waitiya, a także wzmocnienie załogi portu w Misracie jednostkami tureckiej marynarki w celu wsparcia sił Rządu Zgody Narodowej.

Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan zgodził się z Kanclerz Niemiec Angelą Merkel co do konieczności wzmocnienia działań pokojowych proponowanych przez ONZ celem rozwiązania trwającego tam konfliktu.

Z Moskwy, jak rzadko kiedy, przez usta Ministra Spraw Zagranicznych Sergeya Lavrova płyną wyrazy aprobaty dla działań Waszyngtonu w Libii zmierzających do zawarcia zawieszenia ognia.

Również Włochy są zainteresowane zawieszeniem broni, o czym w środę z tureckim Ministrem Spraw Zagranicznych Mevlütem Çavuşoğlu rozmawiał włoski szef resortu zagranicznego Luigi de Mayo. Należy tu podkreślić, że Włochy, tak jak Turcja, to główni poplecznicy Rządu Zgody Narodowej.

Tymczasem, w świetle wydarzeń libijskich, francuskie ministerstwo obrony oskarżyło marynarkę turecką o wrogie zachowanie wobec francuskiej jednostki wykonującej zadania powierzone jej przez NATO.

Według agencji Reuters rzecznik francuskiego resortu powiedział, że w takich sytuacjach NATO nie może chować głowy w piach niczym struś i udawać, że nie ma żadnego problemu w poczynaniach Turcji.

Zajście do którego doszło na Morzu Śródziemnym jest niejasne. Al-Jazeera podała, że u wybrzeży Libii znajduje się siedem okrętów tureckich oraz jeden okręt francuskiej marynarki. Francuska jednostka miała próbować zbliżyć się do statków nadpływających z Turcji a kierujących się ku Trypolisowi znajdującemu się pod kontrolą wspieranego przez Ankarę Rządu Zgody Narodowej. Za każdym razem tureckie okręty interweniowały, uniemożliwiając jednostce francuskiej wykonanie zadania.

Jest to kolejny przytyk w napiętych relacjach turecko-francuskich. Kilka dni temu Francja oskarżyła Turcję o wrogie działania w Libii, Ankara odparła, że Paryż wspiera Haftara próbującego obalić prawowity libijski rząd.

 

2. Ceasar Act wchodzi w życie

W środę rozpoczęło się wdrażanie amerykańskiego Ceaser Act zmierzającego do odcięcia źródeł dochodów syryjskiego rządu poprzez nałożenie kolejnych sankcji. Wejście w życie Ceaser Act zbiega się w czasie z historycznie niską wartością funta syryjskiego, a także kolapsem syryjskiej gospodarki.

W obliczu tych zjawisk specjalny wysłannik ONZ do Syrii Norweg Geir Otto Pedersen przestrzegł, że 9 300 000 Syryjczyków znajduje się w niepewności co do zasobów żywnościowych, a ponad dwóm milionom kolejnych obywateli Syrii grozi taki sam los. Wysłannik podkreślił, że jeśli sytuacja się pogorszy, to w Syrii może zapanować głód.

Pedersen wspomniał także o obawach licznych Syryjczyków dotyczących rozprzestrzeniania się wirusa SARS-CoV-2. Norweski dyplomata dodał, że bieżąca sytuacja skłoniła wielu Syryjczyków do pokojwych demonstracji w regionach takich jak Idlib czy As-Suwaida, a także miastach na południowym zachodzie kraju. Oficjel zaznaczył, że istnieje ryzyko eskalacji nastrojów społecznych i rozlewu krwi.

Z kolei Ambasador USA w ONZ Kelly Craf poinformowała Radę Bezpieczeństwa, że Ceasar Act ma na celu jedynie uniemożliwienie reżimowi Bashara Al-Asada odniesienie zwycięstwa wojskowego i zmuszenie go do wejścia na drogę procesu politycznego. Ceasar Act ma również odciąć Asada od dochodów i wsparcia, jakie wykorzystuje, według Craft, do popełniania zbrodni wojennych i łamania praw człowieka, co z kolei uniemożliwia rozwiązanie polityczne konfliktu i drastycznie zmniejsza perspektywy na osiągnięcie pokoju.

Kraft podkreśliła, że Caesar Act zawiera zapisy zapewniające, że nie wpłynie on na pomoc humanitarną dedykowaną syryjskim obywatelom i że jego działanie zostanie zawieszone jeśli reżim Asada zaprzestanie „swoich nikczemnych ataków na swych obywateli i postawi osoby za nie odpowiedzialne przed sądem”.

Ambasador USA z radością przyjęła oświadczenie Pedersona dotyczące wznowienia pracy komisji ds. syryjskiej konstytucji. Ciało ma zebrać się w sierpniu w Genewie po wielomiesięcznym okresie bezczynności.


Komentarz: No dobrze, ale czym jest ten cały Caesar Act? Jest to zbiór rozwiązań prawnych uderzających w firmy, instytucje i osoby prywatne, zarówno Syryjczyków jak i obcokrajowców, robiących biznes z rządem Prezydenta Bashara Al-Asada. Rozwiązania te czynią prawomocnymi blokady i sankcje finansowe na obecnych i potencjalnych partnerów syryjskiego rządu.

Nazwę tej legislacji nadano na cześć syryjskiego oficera, który doprowadził do wycieku ponad 50 000 zdjęć rzekomo dokumentujących tortury i innego rodzaju łamanie praw człowieka, do których dochodziło w więzieniach Al-Asada. Ceasar Act otrzymało wsparcie zarówno Demokratów jak i Republikanów.

Rzeczone prawo uderzy w sojuszników Asada z sektora gospodarczego, bankowego i politycznego, w tym także Hezbollah oraz partnerów w Iranie, Rosji, Europie i na Półwyspie Arabskim. Osoby prywatne podejrzane o współpracę z rządem Al-Asada będą obłożone zakazem przekraczania granicy USA i posiadania amerykańskiej wizy, a ich transakcje wszelką własnością zostaną zakazane i wstrzymane. Osoby uwzględnione na czarnej liście to między innymi sam Prezydent Bashar Al-Asad, jego rząd, niektórzy dowódcy wojskowi i gubernatorzy wszystkich 14 prowincji.

Ceasar Act zezwala również Prezydentowi USA wpisanie na czarną listę jakichkolwiek firm, nie tylko amerykańskich czy syryjskich, prowadzących biznes z rządem Asada. Ceasar Acto to także sposób na przytemperowanie skłonności niektórych państw Zatoki i Europy do normalizacji ich stosunków z rządem Asada. Dotyczy to przede wszystkim Komunistycznej Partii Czech i Moraw oraz jej przewodniczącego Stanislava Grospiča.


Legislacja USA spotkała się z krytyką ze strony Rosji i Chin.

Rosyjski Ambasador do ONZ Vasily Nebenzya powiedział, że Waszyngton potwierdził, iż celem Ceasar Act jest obalenie legalnych władz w Syrii.

Ze swej strony, Ambasador Chin do ONZ Zhang Jun stwierdził, że „w czasie, gdy słabe państwa borykają się z pandemią, nałożenie na nich dodatkowych sankcji jest nieludzkie i może wywołać nowe katastrofy.”

Z kolei Ambasador Syrii Bashar Jafari oskarżył Waszyngton przed Radą Praw Człowieka ONZ o próbę narzucenia Ceasar Act na cały świat.

Natomiast Sekretarz Generalny Hezbollahu Hassan Nasrallah stwierdził, że Ceasar Act uderza tak w Syrię, jak i w Liban, i zmierza do zagłodzenia obu krajów i zmuszenia, aby poddały się Izraelowi.

Zarówno Syria jak i Liban doświadczają załamania się ich waluty i niepokojów społecznych.

 

SANA

  1. Demonstracje wsparcia dla rządu w obliczu Caesar’s Act

Tymczasem w Syrii w mieście Homs doszło do demonstracji poparcia dla rządu Baszara Al-Asada mających na celu wyrażenie sprzeciwu wobec Caesar’s Act. Demonstrujący deklarowali swoją lojalność i gotowość do stanięcia w obronie ojczyzny w trwającej wojnie gospodarczej.

Demonstranci podnosili flagi narodowe i banery ze sloganami na cześć Syryjsko-Arabskich Sił Zbrojnych walczącego z terrorystami i najeźdźcami.

Do podobnych demonstracji doszło również u naszych czeskich sąsiadów. W czwartek rano w Pradze syryjska diaspora wznosiła okrzyki przeciwko „barbarzyńskim sankcjom USA uderzającym w obywateli Syrii”.

“Prawo to świadczy o porażce USA. Pomimo pomocy terrorystów i trwającym wykradaniu ropy naftowej, nie udało się zdławić Syrii,” diaspora napisała w swym oświadczeniu.

 

Hespress

  1. Brytyjski ambasador kończy trzyletni okres urzędowania w Maroku pozostawiając za sobą dobre wspomnienia

Brytyjski Ambasador Thomas Reilly w Maroku opisał trzy lata pełnienia urzędu w tym kraju jako „wspaniały i miły” czas. Ambasador Reilly zwiedziły w trakcie swego urzędowania takie miejsca jak As-Sa’idiyya, Tantan, Agadir czy Essaouira.

“Moją wielką aspiracją i marzeniem było podniesienie stosunków marokańsko-brytyjskich do poziomu relacji strategicznych. Pragnąłem doprowadzić do normalizacji brytyjskiej obecności w Maroku. Pragnałem sprowadzić kulturę, sztukę, muzykę, sport i brytyjskich akademików do tego kraju. Odpowiedzią na to miało być pobudzenie do życia kultury marokańskiej w Anglii. Jednak niezwykle klarownym priorytetem było dla mnie stworzenie więzi naukowych pomiędzy oboma krajami. W moim przekonaniu, to właśnie nauka jest początkiem, środkiem i zwieńczeniem każdego procesu rozwojowego w każdym kraju”, pisał ambasador Reilly, dodając, że jego służba jako przedstawiciela Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii przyniosła wiele pożytków politycznych, takich jak liczne wizyty wysokiego szczebla, a także wymianę historyków i artystów.