Dochód x wydatki/przychód – wzór na uczciwego obywatela według Urzędu Skarbowego / Felieton sobotni Jana A. Kowalskiego

Każda zarobiona przeze mnie złotówka nie jest równa każdej wydanej przeze mnie złotówce. Żeby państwo mogło luksusowo funkcjonować, każdy wydany przeze mnie 1 złoty polski = 0,25 złotego.

Co najmniej dwa dni przebywałem w stanie ciężkiego szoku intelektualno-emocjonalnego po poznaniu tego wzoru. Dochód x wydatki dzielone przez przychód. Co to oznacza? Już wyjaśniam. Kupiłem dom za 270 000 zł. Przed upływem 5 lat sprzedałem go za 360 000. W trakcie kolejnych 2 lat za 50 000 kupiłem drewniany domek do remontu. Po upływie kolejnych 4 lat, właśnie teraz, dostałem zapytanie z US o rozliczenie mojego dochodu ze sprzedaży pierwszego domu. I poznałem ten wzór.

  1. Kwota dochodu zwolnionego liczona wg wzoru: dochód x wydatki/przychód, tj. 90 000 zł x 50 000 zł / 360 000 zł daje nam 12 500 zł;
  2. dochód – kwota dochodu zwolnionego: 90 000 zł – 12 500 zł = 77 500 zł i jest to podstawa opodatkowania;
  3. 77 500 zł x 19% podatku = 14 725 zł podatku do zapłaty.

Zatem mój wydatek w kwocie 50 000 zł dla US oznacza jedynie 12 500 zł. To znaczy, że każda zarobiona przeze mnie złotówka nie jest równa każdej wydanej przeze mnie złotówce. Żeby nie przewróciło mi się w głowie, a nasze państwo mogło luksusowo funkcjonować, każdy wydany przeze mnie 1 złoty polski = 0,25 złotego.

Zrozumiałem to i opadły mnie wszystkie traumy z młodości. A wydawało mi się, że dawno już się ich pozbyłem. Od dziecka, ukształtowany przez dziadków i rodziców, nie uznawałem PRL-u za swoje państwo. I tak jak oni oszukiwałem, żeby przeżyć. Na lekcjach ściągałem i podpowiadałem kolegom. Na studiach handlowałem na czarno. Podejmując działalność konspiracyjną w roku 1983 w Niepodległości, którą założył świętej już pamięci Jerzy Targalski, chciałem jak najszybciej to – nie moje przecież – państwo obalić. Nawet na spotkania Rady Politycznej Liberalno-Demokratycznej Partii „Niepodległość” jeździłem pociągiem z Krakowa do Warszawy bez biletu. Dając w łapę (ktoś z patriotycznej młodzieży to zrozumie?) konduktorowi połowę ceny. Nawet alkohol piłem przeciwko temu państwu. Przeciwko komunie.

A teraz moje od 1989 roku państwo, Rzeczpospolita Polska, a nie jakiś tam PRL, oznajmia, że wartość zarobionej przeze mnie złotówki nie jest równa tej wydanej. Bo Rzeczpospolita Polska ma swój specjalny wzór na jej i moją wartość. Co oznacza takie traktowanie mnie, podatnika i obywatela? Tylko tyle, że moja wartość dla państwa jest cztery razy mniejsza niż według siebie stanowię.

Około czterech lat trwało uznawanie przeze mnie Rzeczypospolitej Polskiej za moje państwo. Chociaż nie było to łatwe dla przeciwnika Okrągłego Stołu, któremu zdarzyło się w tamtych czerwcowych dniach roku 1989 wydać parę numerów pisemka „Bojkot” (wyborów). Przestałem przeciwko niemu pić i zacząłem normalnie kupować bilety. Zaprzestałem też działalności na czarno.

Od 2015 roku myślałem, że będzie NASZYM państwem od teraz rządzić Prawo i Sprawiedliwość. Okazało się, że prawo prawem, ale gdzie tu sprawiedliwość?

Nie zapomniałem. Przed tygodniem zapowiedziałem zajęcie się prawdziwymi wyzwaniami, jakie stoją przed nami. Opisałem jedno z nich. Jak mam się poczuć pełnoprawnym i w pełni odpowiedzialnym obywatelem naszego państwa, skoro ono wycenia mnie zaledwie na 25% rzeczywistej wartości?

Jan Azja Kowalski

PS Ale się musiał zdziwić Jurek Targalski na swoim pogrzebie, że ma tylu przyjaciół 😀

Na razie, Kolego!

Co czwarty mieszkaniec Niemiec to imigrant

Według danych niemieckiego Federalnego Urzędu Statystycznego 26,7 procent ludności w Niemczech ma cudzoziemskie korzenie. Imigranci stanowią 13 proc. uprawnionych do głosowania.

21,9 mln mieszkańców Niemiec ma pochodzenie cudzoziemskie. W ostatnich wyborach do Bundestagu prawo do głosu miało  7,9 mln imigrantów. Spośród uprawnionych do głosowania imigrantów 41 procent urodziło się w Niemczech. Pozostałe 59 proc. (4,7 mln) mieszka w Niemczech średnio od 31 lat. Pochodzą oni głównie z Polski, Kazachstanu i Rosji.

A.P.

Źródło: DW.com

Rakowski: na granicę polsko-białoruską przybywają iraccy terroryści. W kraju czeka ich kara śmierci

Ekspert ds. bliskowschodnich ocenia, że mieszkańcy Iraku mają coraz mniej powodów do emigracji, gdyż żyją w dynamicznie rozwijającym się państwie.


Paweł Rakowski odnosi się do obecności imigrantów z Iraku na granicy polsko-białoruskiej. Zauważa, że kraj ten w ostatnich latach dynamicznie się rozwija, a mieszkańcy mają coraz mniej powodów do emigracji.

Irak jest jednym z najbogatszym krajów świata, jest na najlepszej drodze by wrócić na czołową pozycję w globalnej gospodarce.

Ekspert zauważa, że w Iraku jest spore zapotrzebowanie na pracowników.  Jak podkreśla, na zachodzie Europy można zauważyć stopniowe odchodzenie od polityki „otwartych drzwi” dla przybyszów z Bliskiego Wschodu. Zdaniem rozmówcy Jaśminy Nowak, z Iraku uciekają przede wszystkim terroryści.

Władze w Bagdadzie surowo karzą za przynależność do organizacji takich, jak Państwo Islamskie.

Paweł Rakowski przestrzega, że działania reżimu Łukaszenki mogą bardzo zaszkodzić bezpieczeństwu Europy.  Tłumaczy ponadto specyfikę bliskowschodnich rodzin, gdzie uprzywilejowane są najmłodsze i najstarsze dzieci, a „środkowe” muszą się zatroszczyć o swój dobrobyt na własną rękę.

Poruszony zostaje również temat sytuacji w Syrii.  Gość „Kuriera w samo południe” informuje, że Damaszek zyskuje kolejne połączenia komunikacyjne z innymi metropoliami regionu.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Segregacja sanitarna. Siarkowska: debata jest bardzo jednostronna i ograniczona, a właściwie jej nie ma

Gościem „Popołudnia Wnet” jest Anna Siarkowska – posłanka PiS, przedstawicielka ruchu Polska Jest Jedna, o którym opowiada, podkreślając, że nie jest to siła polityczna, a jedynie ruch społeczny.

Anna Siarkowska opowiada o ruchu „Polska jest jedna”. Jak podkreśla, nie jest to żadna siła polityczna, a jedynie ruch społeczny, który ma na celu walkę z segregacją sanitarną.

Naszym celem nie jest przejęcie władzy, tylko grupowanie ludzi, którzy sprzeciwiają się segregacji sanitarnej.

Posłanka informuje, że ruch składa się z ludzi reprezentujących różne środowiska.

Są tutaj przedsiębiorcy, ludzie kultury, dziennikarze i społecznicy.

Kwestią, na którą gość zwraca uwagę jest konieczność debaty publicznej, w której głos zabrałyby obie strony, posługując się argumentami – niestety póki co próżno dopatrywać się takiego rozwoju sytuacji.

Debata jest bardzo jednostronna i ograniczona, a właściwie jej nie ma – na pewno nie w mediach publicznych.

Media publiczne i społecznościowe konsekwentnie usuwają treści nie współgrające z odgórnie narzucaną narracją.

Facebook, Twitter, czy YouTube usuwa treści, które przeczą oficjalnej narracji – że szczepienia są jedyną możliwością walki z pandemią.

Dla Anny Siarkowskiej działania związane z pewnego rodzaju stygmatyzowaniem osób niezaszczepionych są niedopuszczalne oraz niezgodne z polskim prawem.

Mówimy tutaj o tym, że państwo pretenduje do tego żeby decydować o czyimś zdrowiu i dostępie do czyjegoś ciała – jak ją przekroczymy to nie będzie już żadnych barier.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

PK

Tusk: Składamy projekt zmiany Konstytucji

Donald Tusk, Małgorzata Kidawa-Błońska i Tomasz Grodzki podczas konferencji prasowej w Senacie przedstawili propozycję zmiany w Konstytucji RP. Poprawka dotyczy sposobu decydowania o wyjściu z UE.

Projekt poprawki autorstwa czołowych polityków Platformy Obywatelskiej zakłada, że o wyjściu Polski ze wspólnoty europejskiej zadecydować będzie mogła jedynie większość dwóch trzecich głosów w parlamencie. Jak tłumaczy Donald Tusk:

Celem tego wniosku jest gwarancja, że Polska pozostanie w UE tak długo, jak długo Polacy będą tego chcieli – podkreśla lider opozycji.

Według byłego premiera inicjatywa ta podyktowany jest obawą, że obecny rząd może wyprowadzić Polskę z UE nawet „przez pomyłkę”. Jak komentuje Donald Tusk:

Dziś żyjemy pod rządami ludzi, którzy mogą to zrobić intencjonalnie albo przez swoją nieudolność. (…) Naszym celem jest logiczne zagwarantowanie tego, że wyjście z Unii Europejskiej wymaga tego samego, czego wymagało wejście do niej – stwierdził podczas konferencji.

Jednocześnie szef PO zaznacza, że intencją wniosku nie jest otwarcie procesu negocjacji dotyczących zmian w Konstytucji. Ponadto, Donald Tusk zaznacza, że do poparcia wniosku wcale nie są konieczne głosy posłów PiS:

Arytmetyka w parlamencie jest dość oczywista, ale w cale nie oznacza to, że potrzebne są głosy PiS-u. (…) Jeśli dla PiS-u to jest jakiś wielki problem powiedzieć jednoznacznie, że „tak, jesteśmy za obecnością Polski w UE”, to posłowie PiS-u nie muszą być nawet obecni w czasie tego głosowania – powiedział.

N.N.

Źródło: Wp.pl

Afganistan: Trwają aresztowania dziennikarzy. Talibowie zabronili publikacji, które „są w sprzeczności z islamem”

Jak podaje Human Rights Watch (HRW) odkąd w połowie sierpnia Talibowie przejęli władzę w Afganistanie aresztowano przynajmniej 32 dziennikarzy.

Zgodnie z relacją organizacji stojącej na straży Praw Człowieka talibskie władze próbują stłumić wszelkie głosy sprzeciwu i krytyki za pomocą nieprecyzyjnych przepisów. Jak informuje HRW:

Afgańskie ministerstwo informacji i kultury wydało rozporządzenie, którego „obszerne i ogólnikowe” zapisy mają w praktyce zakazać wszelkiej krytyki działania władz.

Nowe prawo zabrania publikacji materiałów, które „są w sprzeczności z islamem”, „obrażają narodowych bohaterów” lub „zniekształcają obraz (rzeczywistości)”. Według rozporządzenia dziennikarze są zobowiązani do komentowania wydarzeń „w sposób wyważony”. Co więcej, zabrania się dotykania tematów, które „nie zostały potwierdzone przez urzędników” oraz takich, które „mogą mieć negatywny wpływ na postawy społeczne”.

Ponadto, afgańskie służby specjalne wzywają pracowników mediów do zaprzestania „działań propagandowych”, których miano się dopatrzeć w publikowanych materiałach. Jak podsumowuje redaktorka internetowego portalu dla kobiet:

Nie mamy już wolnych mediów w Afganistanie. Straciliśmy przestrzeń dla wolnych mediów wraz z przejęciem władzy w kraju przez talibów – podkreśla dziennikarka.

Sytuację niknącej wolności słowa w Afganistanie komentuje także szefowa sekcji HRW ds. Azji Patricia Gossman. Według Gossman nowe przepisy swoją radykalnością „duszą media”:

Mimo, iż talibowie zobowiązali się, że będą zezwalać na działania dziennikarzom respektującym wartości islamu, nowe przepisy prawa duszą media. (…) Obecne regulacje są tak radykalne, że dziennikarze ze strachu przed więzieniem sięgają po autocenzurę – stwierdza.

Zdaniem Gossman na zaistniałą sytuację powinny zareagować zagraniczne rządy. Według niej to właśnie sprzeciw społeczności międzynarodowej może wpłynąć na politykę talibskiej władzy:

Zagraniczne rządy powinny wysłać sygnał, że sposób traktowania mediów przez talibów pozostanie głównym problemem przyszłych stosunków – podsumowuje.

Źródło: Human Rights Watch

N.N.

Dr Mazur: negocjacje z Gowinem były trudne, ponieważ na każdy etap przychodziły inne osoby

Gościem „Poranka Wnet” jest dr Krzysztof Mazur – politolog, który mówi o roli Jarosława Gowina w budowie Polskiego Ładu oraz niepewnym kształcie rządowego planu.

Dr Krzysztof Mazur mówi o roli Jarosława Gowina w budowie Polskiego Ładu oraz niepewnym kształcie rządowego planu. Zaznacza, że były wicepremier nie działał po myśli swojej frakcji politycznej i w pewnym momencie zaczął sprawiać wrażenie wewnętrznej opozycji.

Błędem było to, że Gowin po kryzysie wyborów kopertowych wrócił do rządu – był to rok czasu, w którym będąc wicepremierem i osobą odpowiedzialną za gospodarkę, był już w opozycji. Nie wykorzystywał ścieżki resortu, w którym funkcjonował.

Gość „Poranka Wnet” wypowiedział się również na temat zerowego podatku PIT dla rodzin z 4 lub więcej dzieci. Ocenia tą koncepcję pozytywnie, zwracając uwagę na fakt, że jest to propozycja bardzo konkretna i może pomóc w walce z kryzysem demograficznym.

To byłoby coś bardzo prostego komunikacyjnie – jeśli chcesz płacić niższe podatki dochodowe to decyduj się na kolejne dziecko.

Politolog wspomina ustalanie szczegółów Polskiego Ładu – negocjacje z Jarosławem Gowinem były dużym wyzwaniem.

To były trudne negocjacje z Gowinem, ponieważ na każdy etap przychodziły inne osoby.

Wracając do tematu demografii gość „Poranka Wnet” stwierdza, że potrzebny jest rozwój instytucji wspomagających rodzinę oraz edukację.

Przy takim kryzysie małżeństw i związków potrzebujemy poradnictwa psychologicznego dla osób w takich relacjach.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

PK

Gen. Waldemar Skrzypczak: wyraźnie widać, że opozycja stoi po stronie Łukaszenki i Putina

Dlaczego przegrywamy wojnę informacyjną? Czy dziennikarze powinni być w strefie przygranicznej? Co robi Irak ws. swych obywateli? Były dowódca Wojsk Lądowych o kryzysie na granicy z Białorusią.


Gen. Waldemar Skrzypczak twierdzi, że Polska przegrywa narracyjnie podczas kryzysu migracyjnego, ponieważ osoby odpowiedzialne za ten obszar nie potrafią prowadzić wojny informacyjnej.

Zauważa, że media zachodnie chętnie pokazują negatywny obraz Polski. Brakuje nam narzędzi prowadzenia własnej kontrnarracji. W rezultacie głos białoruski i rosyjski jest wyraźnie słyszany na Zachodzie.

Czy błędem polskich władz jest niedopuszczanie dziennikarzy do strefy przygranicznej? Były dowódca Wojsk Lądowych zwraca uwagę na nieodpowiedzialne zachowanie części polskich polityków. Sądzi przy tym, że

Przedstawiciele mediów powinni być dopuszczani do strefy przygranicznej zorganizowanymi grupami. Gen. Skrzypczak dodaje, że problemem są również nikłe relacje dyplomatyczne z Irakiem. Jeśli na polskiej granicy są obywatele Iraku to powinna w tej sprawie działać dyplomacja.

Gen. Skrzypczak ocenia, że mamy do czynienia z brakiem strategii także na poziomie NATO i Unii Europejskiej. Podkreśla, iż politycy opozycji działają na rzecz Białorusi i Rosji podczas tego kryzysu.

 Według naszego gościa nie będzie inwazji zbrojnej na Polskę ze strony Rosji.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Smoliński: to wina reżimu Łukaszenki, który wpycha te osoby do Polski, narażając ich życie na trudnych terenach

Gościem „Poranka Wnet” jest Kazimierz Smoliński – wiceminister aktywów państwowych, który mówi o kryzysie migracyjnym oraz zawirowaniach wokół Funduszu Sprawiedliwości.

Kazimierz Smoliński mówi głosowaniu nad utrzymaniem stanu wyjątkowego na terenach przygranicznych – jego zdaniem zdrowy rozsądek został zdominowany przez emocje.

Bardzo łatwo jest grać emocjami i pokazywać zdjęcia dzieci ale w takiej sytuacji, kiedy zagrożone jest bezpieczeństwo państwa niestety musimy się kierować bardziej rozumiem niż sercem.

Gość „Poranka wnet” jest zdania, że działania prowadzone na granicach są zgodne z polskim i zagranicznym prawem. Podkreśla również, że zasada zawracania osób nielegalnie przekraczających granicę jest stosowana i zalecana przez Frontex. Emocjonalny charakter debaty nad kwestią kryzysu migracyjnego może tylko przyczynić się do nasilenia problemu.

Wczorajsza debata spowoduje, że tych rodzin na granicy będzie więcej.

Polityk komentuje także zarzuty co do nieszczelności polskich granic i jej konsekwencji w postaci raportowanych kolejnych nielegalnych przekroczeń.

Nie ma idealnie szczelnej granicy na świecie, zawsze jakieś osoby się przedostaną – chodzi o to, żeby zminimalizować częstotliwość takich przypadków.

Wiceminister aktywów państwowych podkreśla, że kwestia humanitarna również nie jest bagatelizowana.

Jak ktoś potrzebuje pomocy i znajduje się po stronie polskiej, to jest mu zapewniana pomoc.

Kazimierz Smoliński komentuje też zachowanie reżimu Aleksandra Łukaszenki podczas kryzysu migracyjnego.

To wina reżimu Łukaszenki, który wpycha te osoby do Polski, narażając ich życie na zalesionych, zabagnionych terenach przygranicznych.

Najwyższa Izba Kontroli przedstawiła w czwartek wyniki kontroli dotyczącej Funduszu Sprawiedliwości, który podlega ministrowi sprawiedliwości Zbigniewowi Ziobrze. Gość „Poranka Wnet” jest zdania, uwzględniono zbyt mało szczegółów.

Nie uwzględniono ponad połowy środków wydanych w sposób właściwy.

Dodaje, że jest zbyt wcześnie na orzekanie czegokolwiek konkretnego w tej sprawie.

Jeżeli zarzuty okażą się prawdziwe to mamy problem, natomiast dziś jest za wcześnie- jest to jednostronne przedstawienie sytuacji.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

PK

Kryzys paliwowy w Wielkiej Brytanii. Machura: Dane są dosyć sprzeczne

Tomasz Machura komentuje brytyjski kryzys paliwowy. Podczas gdy rząd mówi o jego końcu, stowarzyszenie niezależnych stacji paliw podkreśla, że poziom zapotrzebowania na paliwo jest nadal podwyższony.


W wywiadzie z redaktorem Łukaszem Jankowskim ekonomista pracujący w Wielkiej Brytanii, Tomasz Machura, opowiada o tamtejszym kryzysie paliwowym. Zdaniem polskiego mieszkańca Wysp trudno wypowiedzieć się o stanie sytuacji z powodu sprzecznych przekazów:

Z jednej strony rząd mówi, że kryzys paliwowy już się kończy, że następuje wyhamowanie tego nadmiernego popytu. Stowarzyszenie niezależnych stacji benzynowych cały czas mówi, że poziom zapotrzebowania na paliwo jest podwyższony i cały czas są stacje, które nie są w stanie nadążyć z dostarczaniem paliwa – relacjonuje Tomasz Machura.

Co więcej, gość porannej audycji opisuje jak przebiegły objawy kryzysu w ubiegły weekend. Z danych, na które powołuje się polski ekonomista wynika, że popyt na paliwo był wówczas prawie dwukrotnie wyższy niż na co dzień:

Od piątku do niedzieli przewiduje się, że było ok. 180 procent normalnego popytu – podkreśla Tomasz Machura.

Ponadto, rozmówca Łukasza Jankowskiego opowiada również jak wygląda popyt na inne dobra w Wielkiej Brytanii w dobie pandemii. Jednocześnie Tomasz Machura zwraca uwagę, na specyfikę kryzysu paliwowego w porównaniu z brakiem dostępności wśród innych dóbr:

Z paliwem jest ten problem – czy korzyść w tym przypadku – że nie można go przechowywać w inny sposób niż tylko w baku samochodowym. Ten run na stacje benzynowe żeby wykupić paliwo zostaje w pewien sposób zaspokojony, bo popyt wraca do normalnego poziomu – stwierdza Tomasz Machura.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!


N.N.