25 marca – Dzień Wolności Białorusi. Olga Siemaszko: Żyjemy na emigracji, ale nie straciliśmy nadziei

Szefowa białoruskiej redakcji omawia trudności jakie spotykają dziennikarze na Białorusi.

Posłuchaj całej audycji już teraz!

Ponadto, Olga Siemaszko mówi o zagrożeniach ze strony reżimu Łukaszenki, który coraz bardziej integruje Białoruś z Rosją. Obawy dotyczą możliwego ataku z Białorusi w kierunku Litwy, szczególnie po informacjach o manewrach wojskowych i broni atomowej na terenie Białorusi.

Szefowa białoruskiej redakcji Radia Wnet naświetla także sytuację więźniów politycznych utrzymywanych w izolacji.

Andrzej Poczobut został aresztowany w dniu obchodów Wolności Białorusi, co symbolizowało trudną rzeczywistość dla dziennikarzy na Białorusi. Pomimo represji, wsparcie dla więźniów politycznych trwa, dając nadzieję na przyszłość kraju – mówi Olga Siemaszko.

Wspieraj Autora na Patronite

Zobacz także:

Arleta Bojke: rosyjskie służby dały plamę. Amerykanie ostrzegali je przed możliwym zamachem

Agnieszka Romaszewska-Guzy: Zwolniono mnie po 17 latach pracy nie podając żadnego konkretnego powodu

Featured Video Play Icon

Była dyrektor Biełsat mówi o niepewności związaną z przyszłością stacji, rozmowach z likwidatorem oraz propozycji odejścia za porozumieniem stron, których nie zaakceptowała.

Zachęcamy do wysłuchania całej audycji już teraz!

Rozmówczyni Magdaleny Uchaniuk zaznacza, że dążyła do zrozumienia sytuacji finansowej stacji przed podjęciem decyzji.

Wspieraj Autora na Patronite

Zobacz także:

Maria Przełomiec: cięcia w budżecie Biełsatu to dobry sygnał dla Łukaszenki

Hel – zapomniane miejsce nad morzem. Mówi Stefan Truszczyński

Reporter jest zaniepokojony zainteresowaniem brakiem inwestycji i zainteresowaniem Półwyspem Helskim.

Posłuchaj całej audycji już teraz!

Krytykuje brak uwagi poświęcanej morzu i przemyśle morskiemu w Polsce oraz podkreśla potrzebę rewitalizacji i odpowiedniego zarządzania.

Zobacz także:

Zbigniew Bogucki: mamy do czynienia z brutalną próbą wpływania na wszelkie organy państwa

Mistrzostwa Polski Dziennikarzy w Biegu na Skocznię w Wiśle – reprezentantka Radia Wnet zajęła II miejsce

I Mistrzostwa Polski Dziennikarzy w Biegu na Skocznię. Fot. Urząd Miasta Wisła

Pokonanie 250 metrów w 5 minut wydaje się banalne, o ile nie mówimy o Mistrzostwach w Biegu na Skocznię, które w miniony weekend odbyły się w pięknej Wiśle.

W sobotę i niedzielę w Wisła przyjęła miłośników sportów ekstremalnych. Ciężko inaczej nazwać osoby, które w ramach Barbarian Race pokonują kilkadziesiąt przeszkód na odcinku nawet 13 kilometrów. W ramach tej przygody, w tym roku zostały zorganizowane już V Mistrzostw Polski w Biegu na Skocznię i pierwsze w Polsce Mistrzostwa Dziennikarzy w Biegu na Skocznię. Ostatecznie na starcie stawiło się 19 dziennikarzy.

I Mistrzostwa Polski Dziennikarzy w Biegu na Skocznię. Fot. Urząd Miasta Wisła

Spośród trojga reprezentantów naszej redakcji, najlepszą sprawnością wykazała się Ksenia Parmańczuk (portal wnet.fm i współprowadząca Poranek Romantyczny w ramach Tygodniowego Kalejdoskopu Kulturalnego).

Choć przez długi czas była najszybszą z pań, to ostatecznie zajęła zaszczytne drugie miejsce. Swoimi siłami lepiej dysponowała Dagmara Kowalczyk z redakcji TVN, której szczerze gratulujemy.

Fryderyk Dral. I Mistrzostwa Polski Dziennikarzy w Biegu na Skocznię. Fot. Urząd Miasta Wisła

Wśród Panów mistrzem Polski dziennikarzy został Jakub Zegadło z Polsat News, II miejsce zajął Jakub Radomski z Przeglądu Sportowego Onet, a na III miejscu uplasował się Paweł Stępniewski z Radia Jura.

Szczególne brawa odebrał Fryderyk Dral, który dotarł na szczyt ostatni, ale zdobył szacunek wszystkich. Czemu? Bo ten dziennikarz gazetycodziennej.pl z Cieszyna ma 79 lat!

Bardzo dziękujemy organizatorom z Urzędu Miasta w Wiśle i kolegom z innych redakcji za bardzo miłą atmosferę!

 

WJB

Paweł Bobołowicz: Niemców bardziej przeraża wizja nieogrzewanych zimą domów niż tysiące niewinnych ofiar na Ukrainie

Paweł Bobołowicz / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Paweł Bobołowicz o zestrzeleniu przez Rosjan malezyjskiego samolotu, ostrzelaniu Winnicy, postawie zachodnich polityków i nadużyciach ze strony dziennikarzy.

Paweł Bobołowicz przypomina zestrzelenie  17 lipca 2014 r.malezyjskiego samolotu NH 17 przez rosyjski system rakiet przeciwlotniczych. Władze Australii i Holandii oficjalnie oskarżyły Rosję o sprawstwo. Rosja i samozwańcze republiki ludowe zaprzeczają.

Niestety ten akt terroryzmu, bo czym innym może być innym, jak nie aktem terroryzmu zestrzelenie pasażerskiego samolotu nie doczekał się pełnego rozliczenia potępienia. Sam Putin nie jest wskazany przecież w tych nawet międzynarodowych śledztwach jako osoba bezpośrednio odpowiedzialna, a powinien być za to rozliczony.

Nasz korespondent opisuje rosyjski atak na Winnicę. Zabito 24 osoby, raniono 68. Cztery osoby znajdują się w szpitalu w stanie krytycznym.

Gdyby nie ukraińska obrona przeciwlotnicza kolejne dwie rakiety uderzyłyby na Winnicę, miasto które liczy ponad 370 tys. mieszkańców.

Rosjanie zmieniają wersję, czemu ostrzelali miasto. Nie mogą się zdecydować, czy zniszczyli grupę nacjonalistów, skład broni, czy kierownictwo sił powietrznych Ukrainy.

Prawda jest taka, że ofiarami tego ataku byli cywile w tym kobiety i dzieci.

Świat boi się jednak nazwać Putina terrorystą. Niemcy, jak zauważa, bardziej obawiają się braku gazu w zimie niż śmierć tysięcy niewinnych ofiar rosyjskiej agresji.

Czytaj także:

Bobołowicz: działania FR maja charakter absolutnie terrorystyczny. Putin sięgnął po atak na elektrownię atomową

Bobołowicz przytacza wpis (który można przeczytaj tutaj) polskiej dziennikarki relacjonującej od 9 lat wojnę na Ukrainie Moniki Andruszewskiej. W gorzkich słowach opisuje ona ciemną stronę zawodu dziennikarza- gonienie za sensacją bez wyczucia i szacunku należnego ofiarom konfliktu.

Matka maleńkiej Lizy zamordowanej rosyjską rakietą leży na oddziale intensywnej terapii. Z trudem oddycha. W ręce włożono jej telefon, gdzie widać video z jej jeszcze żywą córeczką. Wyje z bólu i rozpaczy. Wciskają jej pod nos mikrofon i proszą o komentarz. Ukraiński dziennikarz (i jednocześnie fixer włoskiej telewizji RAI NEWS 24) publikuje video na Facebooku z patetycznym opisem. Video natychmiast publikują wszystkie media z nagłówkami „Matka zabitej dziewczynki udzieliła pierwszego wywiadu”.

Priorytetem dla takich ludzi jest być pierwszym z danym tematem, nie patrząc jakim kosztem. Jak komentuje dziennikarz Radia Wnet,

W życiu nie jest najważniejsze, by być dziennikarzem. Najważniejsze jest, by zachowywać się ludzko.

A.P.

List otwarty do rosyjskich dziennikarzy. „Jeszcze możecie wydostać się z tej pułapki”

Grafika ilustracyjna | Fot. Pixabay

Z inicjatywy przewodniczącego Związku Dziennikarzy Litewskich Dainiusa Radzevičiusa powstał list otwarty do rosyjskich dziennikarzy.

List jest sygnowany przez przedstawicieli europejskich związków dziennikarskich, także przez władze Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.


List otwarty europejskich dziennikarzy i stowarzyszeń medialnych do rosyjskich dziennikarzy zaangażowanych w propagandę wojenną

Wy, pracownicy rosyjskich mediów, jesteście wyraźnie i bezpośrednio odpowiedzialni za jeszcze jedną wojnę rozpoczętą przez reżim Putina. Przez wiele lat ignorowaliście ważny postulat dziennikarstwa – weryfikację informacji. Publikujecie i emitujecie kłamstwa z Kremla. Eskalujecie je organizując długotrwałe pseudodyskusje, nie dopuszczając w istocie żadnej różnicy zdań. Okłamywaliście Rosjan w sprawie rosyjskiej inwazji na Gruzję w 2008 roku; w sprawie nielegalne i bezprawne „referendum” na Krymie w 2014 roku, które zostało zostało przez was przedstawione, tak jak chcieli wasi przewodnicy z Kremla, jako „triumf woli ludu”. Teraz wasi odbiorcy słyszą od was o nazistach, którzy istnieją tylko w maniakalnym umyśle jednego zepsutego, tchórzliwego człowieczka, który zamknął się w bunkrze nawet przed swoimi wspólnikami.

Bzdury i słownictwo nie zawsze, dosłownie, trzeźwych i kompetentnych prorządowych mówców, przedstawiacie, jako prawdę. Teraz na was spoczywa odpowiedzialność za krew dzieci i obywateli Ukrainy, w waszych rękach jest los oszołomionych rosyjskich żołnierzy.

To prawda, reżim Putina jest okrutny. Tak, nie każdy będzie miał odwagę mówić prawdę przed mikrofonami i kamerami telewizyjnymi. Ale zawsze istnieje możliwość odmowy – nawet nie rzucenia pracy, ale po prostu nie rozgłaszania publicznie kłamstw. Nie bierzcie do rąk kartek z „wiadomościami” sfałszowanymi przez Kreml, z których ludzie na całej planecie głośno się śmieją. Kiedy zwycięży zawodowa, dziennikarska solidarność, reżim nie będzie w stanie znaleźć łamistrajków do tej brudnej roboty.

Czytaj także:

Dr Szewko: kremlowska propaganda jest uszyta na miarę rosyjskiego społeczeństwa

Chwila prawdy jest dzisiaj, możecie stanąć po jej stronie. Klika Putina, która wielokrotnie niszczyła konstytucję w celu utrzymania władzy, zniszczyła też gospodarkę kraju. Jesteście teraz bezpośrednimi wspólnikami i zwolennikami tego zbrodniczego reżimu. Nie marnujcie czasu na daremne talk-show i długie opowiadania w stylu „jak możemy uniknąć sankcji”. Mówcie szczerze – przedstawcie powody wprowadzenia tych sankcji. Jeśli zabraknie wam odwagi – odsuńcie się: weźcie zwolnienie lekarskie, jedzie na urlop, wystąpcie o urlop bezpłatny.

Za kilka tygodni ludzie, którzy pozostaną bez informacji, z pustymi półkami, sami wyciągną właściwe wnioski. Jeszcze raz – dziś jest jeszcze możliwość, aby wydostać się z tej pułapki, w którą wpadliście świadomie lub nieświadomie. Być może stracicie pracę, może ktoś z was ma kredyt hipoteczny, ale zastanówcie się – jeśli kraj się zmieni – twój zawód przetrwa, a jeśli nie – to po co ci mieszkanie, jeśli nie możesz kupić ani tapety, ani kafelków, ani kranu do kuchni? I ryzykujecie, że zostaniecie przez wiele lat przedstawicielami ostatniego pokolenia Rosjan, którzy swobodnie podróżowali za granicę lub kupili dobry samochód.

Rezygnacja z pracy propagandowej dla Putina pozwoli wam uniknąć postępowania karnego. Obecne rosyjskie prawo, choć przyjęte przez reżim, umożliwia ukaranie każdego, kto przyczynił się do szerzenia kłamstw Kremla, do propagowania agresywnej wojny. Ponadto, śledztwo w sprawie zbrodni wojsk rosyjskich na Ukrainie rozpoczął już Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze. Rosyjscy jeńcy zeznają teraz, że zostali oszukani przez swoich dowódców, a także przez rosyjską propagandę, telewizję i radio – i to będzie wystarczający powód, aby wszcząć sprawy karne przeciwko każdemu, kto głosi na antenie, w prasie i w sieci fałszywe doniesienia podżegaczy wojennych.

Czytaj także:

Wito Nadaszkiewicz: rosyjska propaganda tłumaczy, że na Ukrainie nie ma żadnej wojny

Monitorowanie rozpoczyna się o północy następnego dnia po opublikowaniu tego manifestu. A nazwiska tych, którzy nadal zalewają Rosję strumieniami kłamstw, oszczerstw, fake newsów i informacyjnych podróbek będą podawane w światowych mediach. Na przykład Margarita Simonyan wkrótce zostanie umieszczona na międzynarodowej liście poszukiwanych. Jest pierwsza, ale nie ostatnia. Ludzkość w pełni odpłaci tym, którzy zapomnieli lekcji II wojny światowej. Najważniejsze to współudział w rozpętaniu wojny i zabijaniu ludności cywilnej – najgorszej zbrodni. I straszny grzech – jeśli słowa o wierze są jeszcze w stanie poruszyć wasze dusze.

Przypomnijmy losy Hansa Fritschego – szefa Radia III Rzeszy. Został skazany na 9 lat więzienia za udział w niemieckiej, nazistowskiej machinie propagandowej. Zmarł w odosobnieniu.

Pomyślcie o tym, jeśli wasz umysł jeszcze pamięta wolność – twoi przełożeni wydając rozkazy publikowania kłamstw, nie robią tego w formie pisemnej. A gdy nadejdzie czas rozliczenia, aby złagodzić swój los, oświadczą, że wszystko to zrobiłeś z własnej woli. Zostaniesz zdradzony w taki sam sposób, w jaki rosyjscy generałowie zdradzają swoich żołnierzy i oficerów, pozostawiając ich półnagich i głodnych na łasce losu.

Pozostałe wersje językowe listu dostępne  <<TUTAJ>>

Oprócz spraw kryminalnych i surowych wyroków możesz spodziewać się również roszczeń tysięcy krewnych tych, którzy zginęli na Ukrainie od rosyjskich pocisków i bomb. A twoje mieszkanie hipoteczne zdecydowanie nie wystarczy, aby te roszczenia spłacić. Nie zamieniajcie swojego życia, życia swoich rodziców i dzieci, życia wszystkich Rosjan w piekło! Zejdźcie z tej szalonej karuzeli hipokryzji, podłości i oszustwa. Zostawcie głównego przestępcę samego w strachu przed nieuchronną karą.

Już teraz.

Jutro może być za późno!

 

Andrei Bastunets, Prezes Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy

Helle Tiikmaa, Prezes Estońskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy

dr Wolfgang Ressmann, Przewodniczący Federalnego Związku Mediów Lokalnych w Niemczech ( Der Bundesverband Bürgermedien) Ludwigshafen, Niemcy

Imants Liepiņš, członek zarządu Związku Dziennikarzy Łotewskich

Ilja Kozin, Przewodniczący zarządu Łotewskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy

Dainius Radzevičius, Przewodniczący Związku Dziennikarzy Litewskich

Krzysztof Skowroński, Prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

 


Źródło: portal SDP

Kuźnica to nie My Lai

Białoruski przekaz propagandowy wobec kryzysu na granicy białorusko-polskiej, wspierany w zakresie metodologii i zasobów przez Rosję, jest intensywny, spójny i skoordynowany.

Jego skuteczność oczywiście pozostaje kwestią dyskusyjną. Nie zmienia to faktu, że jednym z kluczowych działań, które winna podjąć strona polska, jest dopuszczenie (akredytowanie) do pracy w rejonie przygranicznym dziennikarzy.

Teza, że sprowadzi to na nas klęskę jak na Amerykanów, którzy pozwolili dziennikarzom na swobodne relacjonowane wojny w Wietnamie, jest co najmniej uproszczeniem – a ponadto odnosi się do zasadniczo innej sytuacji. Podobne do wojny wietnamskiej asymetryczne konflikty w Afganistanie przegrali zarówno Rosjanie, jak i Amerykanie – i nie z powodu dziennikarzy. A wojna w Wietnamie, choć powszechnie uznawana za „pierwszą wojnę medialną”, nie była bynajmniej pierwszym konfliktem, relacjonowanym przez dziennikarzy i (foto)reporterów. Pierwszym była wojna krymska, niemal 170 lat temu. Potem była wojna secesyjna, wojny burskie, rewolucje wszelakie i oczywiście obie wojny światowe.

Rzeczywiście jednak przekaz „medialny” był zwykle w mniejszy lub większy sposób ograniczany (co jednak wynikało też ze specyfiki ówczesnych mediów). Ale to dopiero po Wietnamie amerykańscy politycy doszli do wniosku, że informacja winna być w pełni kontrolowana. Niemniej na dłuższą metę ta kontrola okazała się całkowicie przeciwskuteczna – w wymiarze propagandowym, politycznym i wizerunkowym. Strategia kontrolowania informacji i manipulowania przekazem dotyczącym konfliktów od Granady przez Serbię po Irak i Libię wyrządziła Stanom Zjednoczonym ogromne straty polityczne. W dłuższej perspektywie dała oponentom Ameryki twardy i chętnie stosowany do dziś argument: jakie macie prawo pouczać nas w sprawie Czeczenii, Gruzji, Krymu czy Tybetu, skoro sami, pod fałszywym pretekstem, dokonaliście inwazji na Irak i zrzucaliście bomby na Belgrad?

Skoro mowa o Bałkanach – obraz konfliktów w byłej Jugosławii został zdominowany przez jednostronną narrację. To niemal wyłącznie Serbowie byli odpowiedzialni za całe zło: czystki etniczne, zbrodnie wojenne itp. I po dziś dzień taki obraz pokutuje w powszechnej świadomości, nie tylko na Zachodzie – choć nie jest to obraz prawdziwy. Ale Serbowie nie zadbali o kluczową rzecz: public relations. Skrupulatnie zadbali o to natomiast Brytyjczycy podczas wojny na Falklandach – i bardzo dobrze na tym wyszli. Był to jednak konflikt dość specyficzny, bo niebudzący specjalnych kontrowersji z moralnego punktu widzenia.

Nie zmienia to faktu, że przekaz jednostronny i kontrolowany prędzej czy później obróci się przeciw nam. Nie jest przypadkiem, że wojna, która była niemal transmitowana „na żywo”, tj. pierwsza wojna w Zatoce  Perskiej w 1991 roku, także w zasadzie nie budzi kontrowersji i nie prowokuje zarzutów o imperializm i powstawania teorii spiskowych – nawet wśród wrogów USA i Zachodu.

Weźmy też wreszcie pod uwagę, że obecne działania Alaksandra Łukaszenki, mimo, nomen omen, medialnych enuncjacji o „wojnie hybrydowej” – to jednak nie wojna. Tym bardziej nie ma powodu, by blokować dostęp do informacji na ich temat. Zwłaszcza, że dziś to w zasadzie niewykonalne. W erze „Internetu 2.0”, w której każdy może być tak odbiorcą, jak i nadawcą, jakiekolwiek próby kontrolowania informacji nie tylko są bezcelowe, ale też w sposób oczywisty prowokują oskarżenia o złe intencje.

Polska winna zademonstrować, że nie ma nic do ukrycia. Jest to ważne nie tylko z punktu widzenia międzynarodowego wizerunku Polski, ale i w kontekście pogłębiającej się polaryzacji wewnętrznej polskiego społeczeństwa – a sytuacja wokół kryzysu na granicy jest jednym z katalizatorów tego procesu. Warto też zadać sobie pytanie: jak potoczyłby się konflikt na wschodzie Ukrainy, jaka w jego sprawie narracja dominowałaby, gdyby Ukraina nie dopuściła, nawet wprost na linię frontu, dziennikarzy?


dr Jakub Olchowski

Polscy dziennikarze bez zaproszenia na konferencję prasową organizowaną przez prezydenta Ukrainy

Polscy dziennikarze nie zostali zaproszeni do udziału w konferencji organizowanej przez prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Wystosowali list otwarty do ukraińskiej głowy państwa.

Jak wskazuje Paweł Bobołowicz, gospodarz Studia Kijów Radia Wnet  w rozmowie z naszym portalem, w konferencji  organizowanej przez prezydenta Wołodymira Zełeńskiego znalazły się nazwiska 30 redakcji Nie ma wśród nich żadnych przedstawicieli polskich mediów, dlatego też zdecydowano się na wystosowanie listu otwartego i zaproszenia skierowanego do prezydenta.

Ponieważ nie możemy wziąć udziału w Pańskiej konferencji prasowej (nikt z obecnych na Ukrainie przedstawicieli polskich mediów nie został zaproszony na konferencję), biorąc pod uwagę znaczenie partnerstwa polsko-ukraińskiego i znaczenie Ukrainy dla naszych czytelników, widzów i słuchaczy zapraszamy Pana Prezydenta na czebureka i rozmowę w krymskotatarskiej kawiarni Czeburek w Kijowie, ul Puszkińska 20. Czas spotkania oczywiście dostosujemy do kalendarza Pana Prezydenta – czytamy w liście, który na swoim profilu w mediach społecznościowych opublikował Paweł Bobołowicz.

 

A.N.

Czartoryski: Straż Graniczna uzyska nowe kompetencje, będzie dopuszczać dziennikarzy na obszar przygraniczny

Poseł PiS o zapisach nowej ustawy o ochronie granicy.

Arkadiusz Czartoryski stwierdza, że nagminne próby nielegalnego przekraczania granicy polsko-białoruskiej powoduje konieczność ustalenia nowych zasad funkcjonowania na obszarze przygranicznym. Zapewnia, że bezpieczeństwo granicy da się pogodzić z normalnym funkcjonowaniem okolicznych mieszkańców. Zdaniem rozmówcy Krzysztofa Skowrońskiego dobrze radzą sobie z zagrożeniem.

Nowo uchwalona ustawa pozwala na dostęp dziennikarzy do strefy stanu wyjątkowego na ściśle określonych zasadach. Polityk PiS zaznacza, że utrudnianie pracy funkcjonariuszom od strony polskiej jest czymś, na co nie możemy sobie pozwolić. Wjazd na obszar przygraniczny możliwy będzie po uzyskaniu akredytacji.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Dmitrij Muratow i Maria Ressa laureatami Pokojowej Nagrody Nobla

Tegoroczną nagrodę przyznano za „wysiłki na rzecz ochrony wolności słowa, która jest warunkiem wstępnym demokracji i trwałego pokoju”.

[related id=155835 side=left]W piątek przed południem Komitet Noblowski ogłosił zwycięzców Pokojowej Nagrody Nobla za rok 2021.  Wyróżnienie trafiło do Rosji i na Filipiny, a otrzymali je dziennikarze: Dmitrij Muratow i  Maria Ressa. Jak czytamy w uzasadnieniu wyboru Filipinki:

 Jako dziennikarka i dyrektor generalna Rapplera, Ressa pokazała, że jest nieustraszoną obrończynią wolności słowa. Rappler skupił krytyczną uwagę na kontrowersyjnej, morderczej kampanii antynarkotykowej reżimu Duterte.

Z kolei o drugim laureacie napisano:

Dmitrij Muratow od dziesięcioleci bronił wolności słowa w Rosji w coraz trudniejszych warunkach. W 1993 r. był jednym z założycieli niezależnej gazety „Nowaja Gazieta”. „Nowaja Gazieta” publikowała krytyczne artykuły na tematy dotyczące korupcji, przemocy policyjnej, bezprawnych aresztowań, oszustw wyborczych i „fabryk trolli” używanych przez rosyjskie siły zbrojne zarówno w Rosji, jak i poza nią.

{Muratow i Ressa – przyp.red.] są przedstawicielami wszystkich dziennikarzy, którzy stoją w obliczu coraz bardziej niesprzyjających warunków – dodano w komunikacie.

A.W.K.