Afganistan: Trwają aresztowania dziennikarzy. Talibowie zabronili publikacji, które „są w sprzeczności z islamem”

Jak podaje Human Rights Watch (HRW) odkąd w połowie sierpnia Talibowie przejęli władzę w Afganistanie aresztowano przynajmniej 32 dziennikarzy.

Zgodnie z relacją organizacji stojącej na straży Praw Człowieka talibskie władze próbują stłumić wszelkie głosy sprzeciwu i krytyki za pomocą nieprecyzyjnych przepisów. Jak informuje HRW:

Afgańskie ministerstwo informacji i kultury wydało rozporządzenie, którego „obszerne i ogólnikowe” zapisy mają w praktyce zakazać wszelkiej krytyki działania władz.

Nowe prawo zabrania publikacji materiałów, które „są w sprzeczności z islamem”, „obrażają narodowych bohaterów” lub „zniekształcają obraz (rzeczywistości)”. Według rozporządzenia dziennikarze są zobowiązani do komentowania wydarzeń „w sposób wyważony”. Co więcej, zabrania się dotykania tematów, które „nie zostały potwierdzone przez urzędników” oraz takich, które „mogą mieć negatywny wpływ na postawy społeczne”.

Ponadto, afgańskie służby specjalne wzywają pracowników mediów do zaprzestania „działań propagandowych”, których miano się dopatrzeć w publikowanych materiałach. Jak podsumowuje redaktorka internetowego portalu dla kobiet:

Nie mamy już wolnych mediów w Afganistanie. Straciliśmy przestrzeń dla wolnych mediów wraz z przejęciem władzy w kraju przez talibów – podkreśla dziennikarka.

Sytuację niknącej wolności słowa w Afganistanie komentuje także szefowa sekcji HRW ds. Azji Patricia Gossman. Według Gossman nowe przepisy swoją radykalnością „duszą media”:

Mimo, iż talibowie zobowiązali się, że będą zezwalać na działania dziennikarzom respektującym wartości islamu, nowe przepisy prawa duszą media. (…) Obecne regulacje są tak radykalne, że dziennikarze ze strachu przed więzieniem sięgają po autocenzurę – stwierdza.

Zdaniem Gossman na zaistniałą sytuację powinny zareagować zagraniczne rządy. Według niej to właśnie sprzeciw społeczności międzynarodowej może wpłynąć na politykę talibskiej władzy:

Zagraniczne rządy powinny wysłać sygnał, że sposób traktowania mediów przez talibów pozostanie głównym problemem przyszłych stosunków – podsumowuje.

Źródło: Human Rights Watch

N.N.

61 organizacji wzywa europosłów do odrzucenia propozycji KE ws. monitorowania terroryzmu w sieci

Komisja Europejska zaproponowała prawo zmuszające platformy internetowe do używania automatycznych filtrów, weryfikujących zamieszczaną treść. Rozwiązanie to krytykuje szereg organizacji.

Wzywamy Parlament Europejski do odrzucenia tej propozycji, ponieważ stwarza ona poważne zagrożenia dla wolności wypowiedzi i opinii, wolności dostępu do informacji, prawa do prywatności i praworządności.

Wśród sygnatariuszów listu otwartego do członków Parlamentu Europejskiego, wzywającego do głosowania przeciwko propozycji Komisji, są takie organizacje jak Amnesty International, Fundacja Panoptykon, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Human Rights Watch i Reporterzy bez Granic. Krytykują one propozycję, aby portale internetowe usuwały treści terrorystyczne w ciągu godziny od ich zamieszczenia. Tak krótki okres nie pozwala na ludzką weryfikację wymuszając użycie algorytmów. Tymczasem istnieje obawa, że algorytm nie będzie odróżniał materiałów dokumentalnych, czy satyrycznych od terrorystycznych. Skutkiem tego informacje na temat np. zbrodni wojennych lub prześladowań mogą być blokowane jako terrorystyczne. Jak czytamy w liście otwartym,

Od 2018 r., my, podpisane niżej organizacje broniące praw człowieka […] ostrzegałyśmy przed serią poważnych zagrożeń dla podstawowych praw i wolności zawartą w tej propozycji […].

Wśród zagrożeń wymienia się brak poddania procedury usuwania treści z portali nadzorowi sądownictwa. Stoi to, jak zauważają autorzy listu, w sprzeczności Kartą Praw Podstawowych, która gwarantuje wolny dostęp do informacji, który może być ograniczony wyrokiem sądu. Kolejnym problemem jest zapis, że treść powinna być usunięta w ciągu godziny, niezależnie w którym z krajów członkowskich znajdują się serwery. Oznacza to rozszerzenie jurysdykcji poszczególnych krajów poza ich terytorium bez właściwej weryfikacji sądowej.

A.P.

Jastrzębski: Human Rights Watch publikuje swój raport końcowy o zbrodniach przeciwko ludności cywilnej w Syrii

Raport bazuje na danych dotyczących ofensywy syryjsko-rosyjskiej na Idlib.

Al-Jazeera

  1. Human Rights Watch: sojusz syryjsko-rosyjski atakował cywili w Idlib

Nowojorska organizacja Human Rights Watch uważa, że sojusz syryjsko-rosyjski atakował cywilów w kontrolowanym przez rebeliantów syryjskim mieście Idlib, a tym samym można go posądzić o zbrodnie przeciwko ludzkości.

W 167-stronicowym raporcie wypuszczonym w czwartek, HRW oświadczył, że powtarzające się ataki na infrastrukturę cywilną w Idlib w okresie od kwietnia 2019 do marca 2020 złamały prawo międzynarodowe. Dokument dotyczy 46 ataków na infrastrukturę cywilną taką jak szkoły i szpitale na terytorium kontrolowanym przez rebeliantów przez 11 miesięcy ofensywy. Niemniej, HRW zaznacza, że wspomniane 46 ataków to “zaledwie część całej kampanii wojskowej w Idlib i okolicach.”

Belkis Wille, starszy badacz kryzysu i konfliktu w HRW i współautor raportu powiedział Al-Jazeerze, że celem publikacji jest przeniesienie zogniskowania dyskusji z indywidualnych ataków sojuszu na „zbadanie strategii wojskowej przyświecającej tym atakom.” Konkluzja HRW była taka, że „strategia miała na celu atakowanie cywili”.

– Atakowano cywilów tak długo, jak byli w stanie pozostać i żyć na danym terenie. To pozwoliło armii syryjskiej po prostu zająć dany teren bez walki – powiedział Wille, dodając, że HRW nie było w stanie znaleźć dowodów na istnienie jakichkolwiek innych celów militarnych stojących za atakami.

Syria i Rosja oświadczały, że ofensywa w Idlib była odpowiedzią na powtarzające się ataki antyrządowych grup zbrojnych i próbą kontrowania „terroryzmu”. Starsi syryjscy i rosyjscy oficjele zaprzeczali, jakoby działania ich wojsk łamały prawo wojenne.

Ponad 1,4 miliona z 3 milionów cywili żyjących w Idlib zostało przemieszczonych z powodu szeroko zakrojonego użycia ładunków wybuchowych podczas ofensywy. Wielu z nich uciekło do Północnego Idlib, gdzie żyją w obozach.

HRW od dawna dokumentował wykroczenia sojuszu syryjsko-rosyjskiego w Syrii. Raport ma być zwieńczeniem pracy wykonywanej przez HRW w Syrii. W dokumencie organizacja potępiła użycie amunicji kasetowej, broni zapalającej oraz bomb beczkowych na zaludnionych terenach. W wyniku jej zastosowania zginęło przynajmniej 1 600 obywateli.

Ponadto Rosja, zarówno jak Syria, udaremniały dostawy pomocy humanitarnej cywilom, co miało na celu odzyskanie kontroli nad utraconym terytorium.

Raport zawiera zeznania naocznych świadków, takich jak Husam Abdulmajeed, który widział bombardowanie budynku Al-Mihka w mieście Maarat An-Numan w 2017 roku, kiedy budowla stała się celem dla bomb próżniowych, które zabiły 145 cywilów.
– Cywilom nie pozostała żadna inna metoda unikania tak śmercionośnych rajdów niż salwować się ucieczką do schronów. Po atakach wiele osób cierpi na trwałe psychiczne i fizyczne upośledzenia. Bombardowania pozostawiły po sobie liczne choroby psychiczne, zwłaszcza u dzieci – powiedział Abdulmajeed.

Do dziś nikt nie został pociągnięty do odpowiedzialności za okrucieństwa wyrządzone w Syrii, piszę Al-Jazeera.

W świetle impasu zaistniałego w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, impasu, który uniemożliwił zreferowanie sytuacji w Syrii Międzynarodowemu Trybunałowi Karnemu, zainteresowane rządy powinny rozważyć wdrożenie samodzielne nałożenie sankcji na starszych oficjeli i dowódców uwikłanych w nadużycia, napisała organizacja HRW.

 

Reuters

  1. Do izraelskiego portu w Haifie przybija pierwszy emiracki statek od czasu podpisania izraelsko-emirackiej umowy o normalizacji stosunków.

Do izraelskiego portu w Hajfie przybił jeden z pierwszych odbijających ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich statków transportowy od czasu podpisania izraelsko-emirackiej umowy o normalizacji stosunków 13 sierpnia bieżącego roku. Statek MSC Paris, który przybył do Hajfy, dostarczył elektronikę, środki czyszczące, żelazo i sprzęt strażacki.

Jeszcze kilka miesięcy temu taka podróż z dubajskiego portu Jebel Ali do izraelskiego miasta Hajfy byłaby nie do pomyślenia, pisze Reuters. To właśnie w sierpniu br. podpisano umowę normalizującą, która dała podwaliny pod stworzenie nowego, rentownego połączenia handlowego.

“Dyplomatyczny przełom wyniknął ze strategicznego przearanżowania bliskowschodnich sojuszy, zwłaszcza relacji Izraela z państwami Zatoki Arabskiej rządzonymi przez sunnickich władców stojących w obliczu wspólnego wrażenia o wrogości Iranu wobec nich,” podała agencja Reuters.

Według izraelskich oficjeli dwustronna wymiana handlowa może wynieść nawet 4 miliardy rocznie, przy czym niemal wszystkie dobra będą musiały podlegać handlowi drogą morską.

– To niezwykle ekscytujące. Oto rozpoczyna się nowa era na Bliskim Wschodzie. Jestem pewien, że zaowocuje ona wzrostem wymiany handlowej – powiedział Eshel Armony, prezes zarządu portu w Hajfie.

Tłumacząc szczegóły dotyczące statku MSC Paris, jego rzecznik poinformował, że statek należy do firmy Indus Express z siedzibą w ZEA. MSC Paris cumuje w portach śródziemnomorskich, indyjskich, a także amerykańskich.

 

Radio Tamazuj

  1. Szwajcarska Pomoc Humanitarna wysłała 440,000 maseczek do Południowego Sudanu

Agencja ONZ ds. Uchodźców w Jubie powiedziała, że otrzymała 440,000 maseczek od Szwajcarskiej Pomocy Humanitarnej w ramach szwajcarskiego wsparcia dla pracowników szczególnie zagrożonych przez COVID-19 w Południowym Sudanie.

Podczas konferencji zorganizowanej przez Wysokiego komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw uchodźców i Szwajcarskie Biuro Współpracy podkreślono, że ochrona pracowników na pierwszej linii walk z COVID-19, zwłaszcza na terenach wiejskich, gdzie goszczeni są uchodźcy, stanowi kluczowy element wsparcia dla Sudanu Południowego.

Jastrzębski: Ratyfikując poprawki do ustawy o stanie wyjątkowym, egipski parlament rozszerza kompetencje prezydenta

Podczas gdy Egipt walczy z COVID-19, ukraiński wywiad pochwyca figurującego na liście Interpolu Egipcjanina będącego członkiem Bractwa Muzułmańskiego. Kijów rozmawia z Kairem o ekstradycji.

Al-Ahram

  1. Prezydent Egiptu podpisuje ulgi podatkowe na czas pandemii koronawirusa

W celu walki z negatywnymi skutkami gospodarczymi związanymi z pandemią COVID-19, Prezydent Egiptu Abdel Fattah As-Sisi podpisał ustawę znoszącą całość lub część podatku od nieruchomości na czas 3 miesięcy. Właściciele nieruchomości w ramach sektora gospodarczego, produkcyjnego i sektora usług będą mogli wystąpić o przedłużenie ulgi jeśli sytuacja epidemiczna się nie poprawi.

Ponadto, ustawa wydłuża termin składania deklaracji podatkowych do trzech miesięcy. Nowe prawo umożliwia także zapłatę podatku dochodowego i podatku VAT z przesunięciem o trzy miesiące lub więcej, jeżeli będzie wymagać tego sytuacja epidemiczna. Przedłużenia terminów zapłaty podatków nie dotyczą kar wynikających ze spóźnienia w opłaceniu podatków sprzed podpisania ustawy.

Przyjęte prawo umożliwia także rozbicie na raty zaległych opłat i podatków związanych z usługami administracyjnymi, to jest świadczonymi przez państwo. Ustawa pozwala także na rozbicie na raty lub odroczenie opłat ubezpieczeniowych na trzy miesiące.


Komentarz: Odroczenie podatków to tylko jedna z kompetencji jakie Prezydentowi As-Sisiemu nadały ratyfikowane przez egipski parlament poprawki do ustawy o stanie wyjątkowym.

Zmiany te pozwalają prezydentowi zawieszać zajęcia w szkołach i na uniwersytetach oraz poddawać kwarantannie osoby powracające z zagranicy. Zwłaszcza ta ostatnia kompetencja jawi się jako przydatne narzędzie do przechwytywania niewygodnych przeciwników rządu, w tym sympatyków i aktywistów Bractwa Muzułmańskiego. O ile zdrowy rozsądek podpowiadałby członkom tej organizacji nieskorzystanie z oferowanych przez rząd powrotów do kraju, to zjawisko pandemii i zamknięcia granic per se pozwala na łatwe zidentyfikowanie egipskich obywateli z tego czy innego powodu nieskorych do powrotu do domu. Pośród nich mogą znajdować się osoby podejrzane o współpracę z Bractwem. Co się tyczy aktywistów ryzykujących jednak powrót do Egiptu, mogą wpaść oni w sidła obowiązkowej kwarantanny, która zapewne nie różniłaby się od zwykłego aresztu więziennego. A rygor egipskich więzień ma bardzo zła sławę.

Pandemia, nie pandemia, służby egipskie działają wyłapując kolejnych członków Bractwa Muzułmańskiego uznawanego przez rząd Egiptu za organizację terrorystyczną. Co więcej, współpracują z agentami wywiadów innych państw. Przykładowo, kolaboracja z ukraińskimi służbami, prawdopodobnie ze Służbą Bezpieczeństwa Ukrainy, zaowocowała pojmaniem w zeszły czwartek w Połtawie członka Bractwa Muzułmańskiego imieniem Mu’ataz Muhammad Rabii’. Człowiek ten jest oskarżony o udział w działaniach terrorystycznych w egipskiej prowincji Fajum. Według World Politics Review organizacją przeprowadzającą ataki na posterunki policji w 2016 roku była grupa Harakat Souad Masr, znana również jako Armed Egypt Movement, której logo przypomina symbol używany przez Bractwo Muzułmańskie. Choć związki obu organizacji nie są pewne, wnioskuję, że Mu’ataz należał właśnie do Harakat Souad Masr.

Jego dane zostały umieszczone na liście poszukiwanych Interpolu. Dlatego też ukraińskie służby postanowiły go pojmać i rozważyć ekstradycję do Egiptu. Mu’ataz ukrywał się na Ukrainie dzięki kontaktom Bractwa. Studiował tam stomatologię i ożenił się z Ukrainką. W chwili obecnej trwają rozmowy na temat wymiany Mu’ataza na obywatela Ukrainy przetrzymywanego w Egipcie od 2012 roku pod zarzutem udziału w zamieszkach.

A wracając do Prezydenta Sisiego i poprawek do ustawy o stanie wyjątkowym, rząd jest przekonany, że wszystkie 18 zapisów są niezbędne do przeciwdziałania pandemii COVID-19. Organizacja broniąca praw człowieka Human Rights Watch ocenia natomiast, że jedynie 5 poprawek jest wyraźnie związana ze zdrowiem publicznym, a także, że nowe uprawnienia prezydent może wykorzystywać za każdym razem, gdy ogłaszany jest stan wyjątkowy. Warto tutaj przypomnieć, że w Egipcie stan wyjątkowy obowiązuje nie od wybuchu epidemii w Wuhan, nie od ogłoszenia pandemii przez WHO, a od pamiętnego kwietnia 2017 roku, kiedy to Państwo Islamskie dokonało serii zamachów na kościoły koptyjskie.

Jak długo potrwa stan wyjątkowy? Podejrzewam, że aż do czasu wstrzymania budowy Tamy Odrodzenia (Renaissance Dam) w Etiopii. A że budowa tamy jest w 71 procentach skończona i że mimo presji ze strony USA, Egiptu i ONZ nie zapowiada się, by została wstrzymana, to stan wyjątkowy może potrwać znacznie dłużej, to jest tak długo jak Nil będzie wpadać do Morza Śródziemnego.


Al-Arabiya

  1. Przypadkowe wystrzelenie rakiety podczas ćwiczeń marynarki irańskiej powoduje śmierć 19 wojskowych

Do tragedii doszło w niedzielę podczas ćwiczeń irańskiej marynarki pomiędzy portami Jask i Chabahar. W wyniku błędu obliczeniowego trafiona została fregata Kanarak, zabitych zostało 19 marynarzy a 15 zostało rannych. Rakieta została omyłkowo wystrzelona z niszczyciela „Jamaran”. Liczba ofiar jednak nadal się waha. Niektóre lokalne źródła podają, że zginęło około 40 wojskowych, również oficerów.

2. Syryjska ropa w amerykańskich rękach

Pięć wozów pancernych sił USA przekroczywszy iracko-syryjską granicę w niedzielę, wjechało na syryjskie pola naftowe znajdujące się w Al-Jabsa na południu północno wschodniej prowincji Al-Hasakah.


Komentarz: Według danych syryjskiego ministerstwa nafty, to właśnie pole naftowe w Al-Jabsa i sąsiadujące Ar-Ramaylaan produkowały najwięcej ropy naftowej spośród wszystkich odwiertów znajdujących się w Północnej Syrii. Oba szyby naftowe były w stanie wyprodukować 120 tys. baryłek ropy dziennie przed wybuchem Wojny Domowej w Syrii.


Powołując się na portal Sputnik, Al-Arabiya podaje, że oddziały amerykańskie weszły na teren szybów naftowych Al-Kabiba, Ghunaa i Huwayziya. Następnie infrastruktura została sfotografowana przez amerykańskie drony.

Po przybyciu amerykańskich pojazdów opancerzonych, w bazie Al-Qasarak znajdującej się nieopodal miejscowości Tall Baydar wylądował amerykański transportowiec. W bazie znajdującej się na północ od miasta Al-Hasakah, stolicy prowincji Al-Hasakah, samolot przebywał około 3 godziny. Było to drugie lądowanie tego samolotu w bazie Al-Qasarak w przeciągu 48 godzin.


Komentarz: Choć Al-Arabiya nie stwierdza explicite, że transportowiec posłużył do wywiezienia ropy naftowej, to pozostawione niedopowiedzenie sugeruje, że tak właśnie mogło być.


Już w zeszłym roku siły USA znacznie zredukowały swoją liczebność w Syrii. Po wycofaniu się z baz Al-Jalbiyya, ‘Ayn ‘Isa w Prowincji Raqqa oraz bazy Qasr Yalda w Tell Tamr, obecność wojsk amerykańskich ograniczyła się do szybów naftowych.

Wyjątek stanowi kilka baz w Prowincji Al-Hasakah oraz pole naftowe ‘Omar i gazownia Koniko w Prowincji Deir Az-Zor.


Komentarz: Zarówno pole naftowe ‘Omar jak i gazownia Koniko zaliczane są do kluczowych źródeł surowców strategicznych w Syrii. Dlatego też wojska USA nadal utrzymują kontrolę nad tą infrastrukturą pomimo ich formalnego wycofania z Syrii. Podejrzewam, że działania na terytorium północnej Syrii ułatwiają dawne porozumienia z rożawiańskimi Kurdami. Być może powzięte niegdyś zobowiązania pozwalają na dalszą kurdyjsko-amerykańską współpracę.


Od czasu wycofania się wojsk USA powstała nowa baza amerykańska w rejonie Haymo tuż przy tureckiej granicy.

SANA

  1. Prowadząca do Homsu droga szybkiego ruchu poddawana jest pracom naprawczym o wartości 100 milionów funtów syryjskich

Rozpoczął się remont kluczowej syryjskiej arterii komunikacyjnej jaką jest droga ‘Arqaya al-Zibaq. Droga ta łączy miasta Maysaf i Dahr al-Qasir z Homsem, a także umożliwia dostęp do Hamy i portowego miasta Tartusy.

Prace drogowe potrwają dwa miesiące i będą kosztować 100 milionów funtów syryjskich.


Komentarz: Choć 100 milionów funtów brzmi Krassusowo, to wartość wspomnianej inwestycji wynosi zaledwie 823 482 złotych.


 

Jastrzębski: protestujący w Iraku spalili konsulat Iranu, pojmano 8 ,,agentów CIA” w Iranie, libańskie stacje strajkują

Przez punkty wymiany walut i przekazu pieniędzy w kontrolowanej przez syryjskich rebeliantów prowincji Idlib dziennie przepływają setki tysięcy dolarów.

Al-Jazeera

  1. Zamieszki w Iraku paraliżują południe kraju, a Premier Abd Al-Mahdi poprzysięga surową odpowiedź na ,,rewoltę”

Swoboda ruchu na południu Iraku została mocno sparaliżowana w środę z powodu zamknięcia dróg oraz trwających od wielu tygodni demonstracji.

W międzyczasie, protestujący w Bagdadzie zmusili siły bezpieczeństwa do wycofania się z niektórych pozycji. Komentując zachodzące zdarzenia Premier Iraku ‘Adil ‘Abd Al-Mahdi nazwał sytuację w kraju ,,masową rewoltą”. ‘Abd Al-Mahdi dodał, że władza w Iraku nadal utrzymuje pozycje obronne.

Protestujący zablokowali wiele ulic w śródmieściu Karbali oraz przy arteriach doń prowadzących. Jest to odpowiedź na użycie przez siły bezpieczeństwa ostrej amunicji, do którego doszło we wtorek. Przynajmniej jedna osoba zginęła.

W środowy wieczór słupy dymu nadal unosiły się nad Karbalą. Zadecydowano o zamknięciu szyickich seminariów w Karbali, An-Nadżafie oraz Al-Hilli. Zamknięto również szkoły i urzędy państwowe w Karbali, An-Nadżafie, Al-Hilli, Al-Kucie i Al-Basrze. Demonstranci odcięli urzędnikom dojazd do miejsca pracy.

Demonstracje w Al-Basrze i An-Nasriyyi, gdzie znajdują się kluczowe pola naftowe Iraku, trwają. Protestujący urządzili strajk okupacyjny przed państwową kompanią naftową w Dhi Qar. Nie powstrzymało to jednak firmy przed kontynuowaniem pracy.

Służbom porządkowym w Al-Basrze nie udało się rozpędzić demonstrantów blokujących bramy portu Umm Qasr. Według agencji Associated Press, zamknięcie wyjazdu z portu doprowadziło do spadku przepływu towarów o 50%.

 

2. Human Rights Watch stwierdza, że Iran ukrywa dane o zabitych i pojmanych demonstrantach. Chamenei nazywa te pomówienia ,,spiskiem”

Agencja Human Rights Watch oskarżyła w środę władze irańskie o ,,wielokrotne ukrywanie” liczby zabitych i pojmanych podczas tłumienia demonstracji, jakie miały ostatnio miejsce w Iranie. Organizacja wezwała władze Iranu do natychmiastowego ujawnienia liczby ofiar, zatrzymanych i uwięzionych, a także umożliwienia niezależnego śledztwa w tej sprawie.

Irański przywódca Ayatollah Chamenei podsumował ostatnie wydarzenia, nazywając je ,,wielkim i groźnym spiskiem”. Władze irańskie poinformowały również o pojmaniu 8 osób powiązanych z amerykańskim wywiadem.

Michael Page, wicedyrektor Sekcji Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej Human Rights Watch, stwierdził, że ,,utrzymywanie rodzin w niepewności co do losu ich ukochanych i tworzenie atmosfery strachu oraz represji to strategia rządu służąca zduszeniu oporu”.

Według Human Rights Watch i innych organizacji humanitarnych liczba zabitych w ostatnich demonstracjach wynosi ponad 140 osób, zaś liczba zatrzymanych 7 000 osób.

Rachunek irańskich oficjali wyniósł 5 zabitych i około 500 aresztowanych, w tym 180 przywódców demonstracji. Ponadto, irańskie media podały, że w środę aresztowano 8 agentów CIA.

Protesty w Iranie rozpoczeły się 15 listopada niedługo po ogłoszeniu niespodziewanej podwyżki cen paliw. Irańscy oficjele przypisują eskalację przemocy podczas demonstracji ,,interwencji bandytów” wspieranych przez powrót reżimu Szacha, a także USA i Królestwo Arabii Saudyjskie.

 

3. Punkty przekazu pieniędzy pozwalają syryjskiej opozycji przetrwać

W prowincji Idlib, znajdującej się pod kontrolą syryjskiej opozycji, znajduje się 250 punktów wymiany walut i przekazu pieniędzy mających zastąpić te na terytorium podległym Prezydentowi Baszarowi Al-Asadowi.

Według Maamouna Ad-Dab’a, właściciela jednego ze wspomnianych punktów, są one równie ważne co sklepy odzieżowe czy spożywcze. Dzięki obecności punktów przekazu pieniędzy w Idlib, mieszkający tam obywatele nie muszą podejmować ryzykownej podróży na terytorium pod kontrolą Al-Asada. Większość osób mieszkających w Idlib bardzo potrzebuje pieniędzy przesyłanych przez ich bliskich z zagranicy.

Z kolei handlarze muszą wymieniać walutę tak, aby móc pomyślnie sprowadzać produkty z zagranicy.

Ad-Dab’a stwierdził, że najaktywniejszym miastem pod względem usług wymiany walut i przekazu pieniężnego jest Sarmada znajdująca się nieopodal turecko-syryjskiej granicy na zachód od Aleppo. W mieście tym działa aż 100 punktów świadczących wspomniane usługi. Mimo że punkty te są firmami prywatnymi, udało im się zapełnić powstałą niszę.

Ad-Dab’a wytłumaczył również, że w Turcji istnieje 5 oficjalnych firm tworzących sieć pośrednictwa i połączeń z punktami w Idlib, a także innymi punktami przekazu pieniężnego na całym świecie.

Według Ad-Dab’a przynajmniej 70 klientów dziennie przychodzi do punktu wymiany walut. Są jednak większe firmy, gdzie każdego dnia pojawia się 300 klientów. W samym Idlib dzienna wielkość wymiany walut wynosi setki tysięcy dolarów.

Informator Al-Arabiji twierdzi, że kurs dolara amerykańskiego jest stały, natomiast funt syryjski waha się i co jakiś czas drastycznie spada, co prowadzi do utraty jego siły nabywczej.

– Kurs jest inny co 5, 10 minut… Cena prowizji przy każdym transferze różni się w zależności od firmy – mówi Ad-Dab’a.

Różnice w wysokości prowizji zależą od jakości usług przekazu pieniędzy świadczonych przez konkretne firmy. Im dalsza odległość dla wysyłki waluty i im pilniejszy termin realizacji, tym wyższa prowizja.

 

Al-Arabiya

  1. Iran krytykuje atak na swój konsulat w An-Nadżafie w Iraku

Rzecznik irańskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych ‘Abbas Mousavi zarządał w czwartek rano, aby rząd Iraku podjął odpowiedzialne i efektywne działania w odpowiedzi na agresję przeciwko irańskiemu konsulatowi w An-Nadżafie.

Wideo przedstawiające podpalenie konsulatu —-> https://vid.alarabiya.net/2019/11/27/112719RVX/112719RVX___112719RVX_video.mp4

Rzecznik dodał, że obowiązkiem rządu w Iraku jest ochrona placówek dyplomatycznych i dyplomatów. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Iranu skierowało ostry protest do ambasadora Iraku w Teheranie w związku z atakiem.

Irak potępił atak protestujących na irański konsulat. Do podpalenia budynku doszło wieczorem w środę.


Komentarz: Pośród protestujących w Iraku istnieje przekonanie, że za tajemniczymi zniknięciami irackich aktywistów stoją irańskie służby. Być może to sprawiło, że irańska placówka dyplomatyczna stała się obiektem, na którym rozgoryczeni irańczycy wyładowali swoją frustrację.



2. Bejruckie stacje paliw prowadzą otwarty strajk

Korespondentka Al-Arabiji poinformowała o zamknięciu wszystkich stacji paliw w Bejrucie. Związek Zawodowy Właścicieli Stacji Paliw ogłosił w czwartek rano, że rozpoczyna otwarty strajk na terytorium całego Libanu.

Rada Dyrektorów Związku Banków Libanu postanowiła nie strajkować i uznała czwartek za zwykły dzień pracy.

Libańska izby gospodarcze postanowiły zawiesić swój protest zaplanowany na weekend. Także sektor prywatny zawiesił swój strajk na trzy dni.

Minister Zdrowia Jamil Jabaq ostrzegł przed niedoborem sprzętu medycznego sprowadzonego z zagranicy. Minister poprosił Centralny Bank Libanu o udostępnienie niezbędnych kwot w dolarach amerykańskich w celu sprowadzenia sprzętu medycznego.

Od kilku miesięcy Libańczycy odczuwają trudność w zdobyciu dolara amerykańskiego. Sytuację tę pogarsza ograniczenie przez banki możliwości wymiany waluty na dolar oraz wybierania dolarów z kont. Ograniczenie to zostało wprowadzone w związku z trwającymi od ponad miesiąca protestami w kraju.

Centralny Bank Libanu zezwolił w zeszłym miesiącu innym bankom, ,,które otworzyły kredyty na sprowadzenie nafty, pszenicy i leków na ubieganie się o zabezpieczenie wartości tychże kredytów w dolarach amerykańskich.”

Protesty w Libanie trwają od 17 października bieżącego roku.

 

SANA

  1. 3 434 mieszkania dla uczestników syryjskiego programu socjalnego

Generalna Organizacja Mieszkalnictwa w Syrii ogłosiław w czwartek, że przeznaczy 3 434 mieszkania na rzecz programów socjalnych dla młodych. Inicjatywa obejmie 6 prowincji. Prowincje te to Damaszek, Latakia, Hama, Suweida, Aleppo i Homs.

Generalna Organizacja Mieszkalnictwa udostępni wspomniane mieszkania także subskrybentom innego programu społecznego poświęconego akumulacji zapasów domowych. Subskrybenci tego programu będą mogli liczyć na udostępnienie mieszkań w prowincjach: Latakia, Aleppo i Homs.

Warunkiem uzyskania mieszkania jest uregulowany stan składek w ramach programu. Zadłużenie subskrybenta ubiegającego się o mieszkanie nie może być starsze niż 240 następujących po sobie dni.

 

Autor: Maciej Maria Jastrzębski

Przeciwko korupcji i nowym zakazom. Mija kolejny dzień masowych protestów w Indonezji

Rasizm, brak walki z korupcją, plany penalizacji seksu pozamałżeńskiego i inne zmiany w kodeksie karnym- z tych powodów przez Indonezję przelewa się fala protestów.

Od trzech dni okolice parlamentu w Dżakarcie zamieniły się w pole bitwy- podaje „Gazeta Wyborcza„. Otaczających budynek studentów uzbrojonych w kamienie policja rozpędza za pomocą armatek wodnych i gazu łzawiącego.  Demonstracje rozlewają się też na całą 141-milionową Jawę, główną wyspę Indonezji. W tym tygodniu gorąco było w Bandungu, Medanie i Yogyakarcie. Tam i w wielu innych miastach policja ścierała się ze studentami, którzy obrzucali kamieniami posterunki i podpalali punkty poboru opłat na autostradach. Wśród protestujących mogą być setki rannych, a w czwartek jeden ze studentów zginął w starciach w Kendari na wyspie Celebes.
Przyczyn, dla których ludzie wyszli na ulice jest kilka. Protestujący najbardziej podkreślają swój sprzeciw wobec uchwalonych niedawno nowych przepisów, które w ich ocenie utrudnią walkę z korupcją.

Djayadi Hanan, wykładowca politologii na Uniwersytecie Paramadina w Dżakarcie powiedział w rozmowie z BBC:

Ludzie próbują obronić swoje swobody obywatelskie i wolność osobistą. I są zdenerwowani, że prezydent rozczarowuje ich, nie występując stanowczo przeciwko korupcji.

Prezydent Indonezji Joko Widodo został wybrany jako człowiek z ludu. Jako niezwiązany z dotychczasowymi elitami miał ostro walczyć z korupcją, postrzeganą przez Indonezyjczyków jako wielki problem. Priorytety protestujących są różne w zależności od regionu kraju. Jak wskazuje Andreas Harsono z indonezyjskiego Human Rights Watch:

Na Jawie skupiają się na korupcji, podczas gdy na Papui chodzi o rasim i naruszenie praw człowieka.

Niezadowolenie wywołują także planowane zmiany w kodeksie karnym. Indonezja, jak podaje BBC, od dawna zamierzała dokonać zmian w swym kodeksie karnym, sięgającym czasów kolonialnych. Wśród planowanych zmian są: zakaz obrażania prezydenta, zaostrzenie przepisów przeciwko bluźnierstwom, penalizacja aborcji poza przypadkiem gwałtu i zagrożenia zdrowia oraz zakaz seksu pozamałżeńskiego. Ten ostatni obowiązuje już w specjalnym terytorium Indonezji Aceh. Zgodnie z projektem ustawy za pozamałżeński seks może grozić rok więzienia, a za mieszkanie razem bez ślubu pór roku- informuje TVN. Alternatywą ma być grzywna w wysokości średniego trzymiesięcznego wynagrodzenia w Indonezji — nieco ponad 700 dolarów.

A.P.