Śmierć Jane Birkin, porozumienie UE-Tunezja – przegląd prasy zagranicznej 17.07.2023

Fot. MichaelGaida / Pixabay.com (CC Public Domain)

Przegląd prasy krajów basenu śródziemnego: śmierć Jane Birkin, wybory w Hiszpanii, porozumienie UE-Tunezja

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Zobacz także:

Zbigniew Stefanik: Rosja wykorzystuje słabość Zachodu

Wolne (?) media w Ameryce Łacińskiej (cz. I)

Cama de periódico; Merche Lazaro/flickr.com/CC BY 2.0

W dzisiejszym wydaniu República Latina rozpoczynamy cykl poświęcony sytuacji na rynku medialnym Ameryki Łacińskiej i to zarówno w kontekście historycznym, jak i współczesnym.

Nie bez przyczyny wolne media nazywane są czwartą władzą w społeczeństwach demokratycznych świata. Również w Ameryce Łacińskiej. Czy aby jednak na pewno wolne media są wolnymi mediami, o które się walczy?

Media są obecne w Ameryce Łacińskiej niemal tak długo, jak ta część globu została odkryta dla nowożytnego świata. Już bowiem na przełomie XVI i XVII wieku pojawiły się pierwsze drukowane artykuły, będące prekursorem współczesnych gazet. Te z kolei pojawiły się w Ameryce Łacińskiej jeszcze w epoce kolonialnej, tzn. w pierwszej połowie XVIII wieku. W przypadku mediów elektronicznych: radia, telewizji, czy internetu historia istnienia tych mediów w Ameryce Łacińskiej niemalże pokrywa się z historią ogólnoświatową.

Czy jednak w przypadku Ameryki Łacińskiej możemy mówić o wolności mediów? Coroczne raporty pozarządowej organizacji Reporterzy Bez Granic pokazują, że niekoniecznie. Co więcej, poza nielicznymi wyjątkami, państwa latynoskie znajdują się raczej w dolnej części tych zestawień. I to nie tylko kraje, w których demokracja ewidentnie szwankuje, takie jak Kuba, Wenezuela, czy Nikaragua. Ponadto dodać należy, że Ameryka Łacińska jest być może najniebezpieczniejszym regionem świata dla pracy dziennikarza. Najlepszym przykładem są tu ostatnie przypadki morderstw popełnionych na dziennikarzach w Meksyku.

Jak obecnie wygląda sytuacja mediów w Ameryce Łacińskiej? Czy istnieją tu obiektywne i wolne media? Jak struktura właścicielska mediów wpływa na obiektywną pracę ich dziennikarzy? Kto jest właścicielem mediów w Ameryce Łacińskiej? Czy media mogą przynosić dochód ich właścicielom? Jak wyglądają powiązania mediów z władzą? Jakie ryzyko podejmują w swej pracy dziennikarze pracujący w latynoamerykańskich mediach? Czy media kreują rzeczywistość w Ameryce Łacińskiej? Jak wygląda rynek mediów internetowych? I wreszcie, czy w Ameryce łacińskiej istnieje cenzura w mediach?

Dzisiejszą audycją rozpoczynamy cykl poświęcony sytuacji na latynoskim rynku medialnym. W kolejnych audycjach opowiemy sobie o rynku mediów i pracy dziennikarzy w Ameryce Łacińskiej. Zarówno w kontekście historycznym, jak i współczesnym.

Zapraszamy już dziś o godz. 22H00!

 

Afganistan: Trwają aresztowania dziennikarzy. Talibowie zabronili publikacji, które „są w sprzeczności z islamem”

Jak podaje Human Rights Watch (HRW) odkąd w połowie sierpnia Talibowie przejęli władzę w Afganistanie aresztowano przynajmniej 32 dziennikarzy.

Zgodnie z relacją organizacji stojącej na straży Praw Człowieka talibskie władze próbują stłumić wszelkie głosy sprzeciwu i krytyki za pomocą nieprecyzyjnych przepisów. Jak informuje HRW:

Afgańskie ministerstwo informacji i kultury wydało rozporządzenie, którego „obszerne i ogólnikowe” zapisy mają w praktyce zakazać wszelkiej krytyki działania władz.

Nowe prawo zabrania publikacji materiałów, które „są w sprzeczności z islamem”, „obrażają narodowych bohaterów” lub „zniekształcają obraz (rzeczywistości)”. Według rozporządzenia dziennikarze są zobowiązani do komentowania wydarzeń „w sposób wyważony”. Co więcej, zabrania się dotykania tematów, które „nie zostały potwierdzone przez urzędników” oraz takich, które „mogą mieć negatywny wpływ na postawy społeczne”.

Ponadto, afgańskie służby specjalne wzywają pracowników mediów do zaprzestania „działań propagandowych”, których miano się dopatrzeć w publikowanych materiałach. Jak podsumowuje redaktorka internetowego portalu dla kobiet:

Nie mamy już wolnych mediów w Afganistanie. Straciliśmy przestrzeń dla wolnych mediów wraz z przejęciem władzy w kraju przez talibów – podkreśla dziennikarka.

Sytuację niknącej wolności słowa w Afganistanie komentuje także szefowa sekcji HRW ds. Azji Patricia Gossman. Według Gossman nowe przepisy swoją radykalnością „duszą media”:

Mimo, iż talibowie zobowiązali się, że będą zezwalać na działania dziennikarzom respektującym wartości islamu, nowe przepisy prawa duszą media. (…) Obecne regulacje są tak radykalne, że dziennikarze ze strachu przed więzieniem sięgają po autocenzurę – stwierdza.

Zdaniem Gossman na zaistniałą sytuację powinny zareagować zagraniczne rządy. Według niej to właśnie sprzeciw społeczności międzynarodowej może wpłynąć na politykę talibskiej władzy:

Zagraniczne rządy powinny wysłać sygnał, że sposób traktowania mediów przez talibów pozostanie głównym problemem przyszłych stosunków – podsumowuje.

Źródło: Human Rights Watch

N.N.

Etiopski Kościół Ortodoksyjny: Od początku konfliktu w regionie Tigraj w masakrach zginęło 78 księży

Jak relacjonuje naoczny świadek, duszpasterz z kościoła Adi’Zeban Karagiorgisdo: „Niektórych zabijano nawet w trakcie prowadzenia nabożeństw czy odprawiania mszy”.

Jak podaje „The Telegraph”, z informacji Etiopskiego Kościoła Ortodoksyjnego wynika, że w od czasów konfliktu w Tigraj z rąk żołnierzy etiopskich i erytrejskich śmierć poniosło ponad 78 duchownych.

Według brytyjskich dziennikarzy, duchowni zostali zabici przez żołnierzy etiopskich i erytrejskich podczas licznych masakr w skonfliktowanym regionie Tigraj.

O jednym z takich pogromów opowiedział powiedział naoczny świadek zabójstw, duszpasterz z kościoła Adi’Zeban Karagiorgisdo. Jak przekazał brytyjskiemu dziennikowi etiopski duchowny:

Po zburzeniu budynków kościelnych i klasztornych armia rozpoczęła polowanie na duchownych. Niektórych zabijano nawet w trakcie prowadzenia nabożeństw czy odprawiania mszy – komentuje starszy ksiądz.

Duchowny wspomina zdarzenie, do którego doszło 9 stycznia, podczas gdy w lokalnej parafii rozpoczęto nabożeństwo ku czci Matki Boskiej. Adi’Zeban Karagiorgisdo opisuje zbrodnie, jakich dopuścili się etiopscy wojskowi:

Nagle pojawiło się ośmiu etiopskich żołnierzy.(…) Wyciągnęli spośród służby liturgicznej 12 młodych chłopaków, w wieku od 15 do 20 lat. Zabrali ich na zewnątrz i zabili.

Jednakże, nie dłużej niż miesiąc później, 1 lutego doszło do kolejnej masakry. Jak opisuje ten sam świadek:

Przyszło ich dwunastu. Wtargnęli na plebanię kościoła Gergera Maryam, gdzie zgromadziło się sześciu księży, w tym ja. Bez słowa zaczęli strzelać i odjechali. Wszyscy moi przyjaciele nie żyją, ja cudem ocalałem – mówi ksiądz.

W Tigraj, z powodu niestabilnej sytuacji tysiące ludzi zdecydowało się opuścić swoje domy. Pomoc uciekinierom niosą m.in. miejscowe zakonnice, które w pobliżu stolicy regionu, Mekelie, stworzyły dla nich specjalne dormitoria. W niektórych z nich przebywa jednocześnie nawet po 65 osób. W regionie Tigraj siostry prowadzą łącznie 23 ośrodki tego typu. Jak relacjonuje dziennikarzom „The Guardian” jedna z zakonnic:

W okolicznych wsiach codziennie żołnierze zabijają setki ludzi. Nasi podopieczni od miesięcy nie mają wystarczającej ilości jedzenia, koców, lekarstw, brakuje nawet wody. Szpitale zostały splądrowane lub zrównane z ziemią, ciała zmarłych pożerają hieny. Kobiety w każdym wieku są nieustannie gwałcone, w biały dzień, na oczach rodziny, mężów. Odcina się im ręce, nogi… Zastanawiam się, czy ci, którzy to robią, to jeszcze ludzie.

Co więcej, oprócz wspomnianych zbrodni żołnierze obu państw dopuszczają się również blokowania dostępu do pomocy humanitarnej. Dowody w tej sprawie, po wielu próbach zebrała ekipa CNN. Dziennikarze amerykańskiej telewizji dotarli do północnej części Tigraj, gdzie wbrew zobowiązaniu rządu Abiy Ahmeda z 26 kwietnia do wycofania wojsk erytrejskich, żołnierze, w etiopskich mundurach, blokują konwoje z pomocą.

Według materiału sfilmowanego przez operatorów CNN Erytrejczycy ograbiali wozy z pomocą humanitarną, zastraszając przy tym wolontariuszy w punktach dystrybucji żywności i punktach pomocy medycznej.

Kolejnymi ofiarami prześladowań w Etiopii są dziennikarze. Sprawa rozpoczęła się od odebrania akredytacji korespondentowi „The New York Times”, Simonowi Marksowi, po jego reportażach poświęconych ofiarom napaści seksualnych i nadużyć etiopskich i erytrejskich żołnierzy.

Dalszym ciągiem cenzurowania konfliktu było aresztowanie sześciu dziennikarzy z lokalnych mediów. Po zatrzymaniu etiopskich redaktorów, aresztowano też dziennikarzy międzynarodowych stacji informacyjnych i operatorów kamer, w tym pracownika Reutersa.

Sytuację pogarszającej się wolności słowa i prasy w Etiopii komentuje m.in. zastępca redaktora zagranicznego w „The New York Times”, Michael Slackman:

To głęboko rozczarowujące, że laureat Pokojowej Nagrody Nobla dąży do uciszenia niezależnej prasy.

Od początku operacji wojskowych w regionie Tigraj, premier Etiopii zablokował dostęp zagranicznym dziennikarzom do obszarów walk, a także zlecił aresztowanie kilkunastu etiopskich dziennikarzy pracujących dla BBC, Reutera, Agence France Press, „Financial Times” i „New York Times”.

N.N.

Źródło: Vatican News/Stacja 7/media

Bault: Bruksela nie interesuje się tym, co się dzieje z włoskim odpowiednikiem KRS – odwrotnie jest przypadku Polski

W „Poranku WNET” przegląd prasy europejskiej dziennikarza tygodnika „Do Rzeczy”, Oliviera Bault. Dziennikarz zwraca uwagę m.in. na reakcję Brukseli w związku z działaniami polskiej i włoskiej KRS.


W piątkowym „Poranku WNET” Olivier Bault dokonuje przeglądu prasy europejskiej. Redaktor wskazuje, że polskie głosowanie nad Europejskim Funduszem Odbudowy obeszło się na zachodzie bez większego echa:

Poza krótkimi artykułami opublikowanymi przez agencje prasowe – niczego nie widziałem – komentuje dziennikarz tygodnika „Do Rzeczy”.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego przybliża m.in. popularne tematy poruszane ostatnio w prasie włoskiej. Jak wskazuje dziennikarz takim tematem są m.in. afery związane z włoskim odpowiednikiem polskiego KRS:

Prasa włoska od tygodnia interesuje się skandalem związanym z włoską Naczelną Radą Sądownictwa. (…) Organ ten już od roku jest źródłem wielu skandali – relacjonuje Olivier Bault.

Olivier Bault dokonuje porównania reakcji Brukseli na to, co dzieje się we włoskim i polskim sądownictwie:

W czwartek rzecznik Trybunału Sprawiedliwości UE opublikował na temat skargi Komisji przeciwko istnieniu izby dyscyplinarnej polskiego Sądu Najwyższego – w takiej formie w jakiej istnieje obecnie. I tu widzimy jak Bruksela interesuje się polską reformą, która miała stanowić pewien nadzór nad sędziami.

Gość „Poranka WNET” wnioskuje, że mimo podobieństwa skali Bruksela dużo ostrzej odnosi się do sytuacji związanej z polską KRS:

Rzecznik TSUE uważa, że izba polska, ponieważ została mianowana przez KRS, w którym 15 sędziów zostało wybranych przez Sejm, jest niezależna. (…) Co ciekawe, Bruksela w ogóle nie interesuje się tym, co się dzieje z włoskim odpowiednikiem KRS, a w polskim przypadku sytuacja jest zupełnie odwrotna.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Olivier Bault: Główne europejskie media pomijają temat represji mniejszości polskiej na Białorusi

Wczorajsze wydarzenia na Białorusi stanowią w zachodniej Europie temat drugorzędny, o którym bardziej szczegółowe informacje pojawiły się dopiero dziś rano – relacjonuje redaktor Olivier Bault.


[related id=140717 side=right] W dzisiejszym „Poranku Wnet” przegląd prasy europejskiej prowadzi redaktor Olivier Bault. Dziennikarz podkreśla, że w najważniejszych zachodnich dziennikach brakuje informacji na temat represjonowania przedstawicieli mniejszości polskiej na Białorusi:

Główne zachodnioeuropejskie media niewiele mówią o wczorajszych wydarzeniach na Białorusi i represjach wobec Polaków. Brak na ten temat szczegółowych informacji w dużych dziennikach z Francji, Niemiec, Włoch czy Hiszpanii.

Obserwując największe zachodnie media redaktor Bault wyciąga wniosek, że wczorajsze wydarzenia na Białorusi stanowią w zachodniej Europie raczej temat drugorzędny, o którym bardziej precyzyjne informacje pojawiły się dopiero dziś:

W „Deutsche Welle” w ramach ogólnego artykułu o Dniu Wolności na Białorusi pojawiły się jedynie cztery zdania wspominające o prześladowaniach mniejszości polskiej. Podobnie było w przypadku francuskiej telewizji informacyjnej „France 24” i artykule Agencji Reuters.

Drugim ważnym tematem medialnym omawianym przez dziennikarza jest przyjęta wczoraj rezolucja Parlamentu Europejskiego dot. praworządności:

Parlament Europejski wzywa Komisję Europejską by najpóźniej od 1 czerwca, to jest ultimatum, zaczęła stosować ten mechanizm stosować. Jeżeli Komisja Europejska tego nie zrobi – Parlament ma zamiar postawić ją przed sądem. Rezolucja została przyjęta większością 529 głosów „za” na 148 przeciw.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Słuchając niektórych polityków zachodnich, zwłaszcza francuskich, chciałoby się, aby lepiej wiedzieli, o czym mówią

Chciałoby się postawić ich przed polskim kioskiem z gazetami, aby raz przynajmniej zobaczyli, jak bardzo różni się „Gazeta Wyborcza” od „Gazety Polskiej” albo dwa dzienniki z nazwy katolickie.

Piotr Witt

Po transformacji ustrojowej – tu zwracam się do mego kolegi z Radia WE i przyjaciela, Jana Bogatki – dyrekcja Radia sugerowała nam – dziennikarzom radiowym, aby więcej czasu w naszych materiałach poświęcać nauczaniu demokracji zachodniej. Istotnie, po czterdziestu pięciu latach komunizmu Kraj miał tych lekcji wielką potrzebę. W ludziach pozostały nawyki utrwalone przez dziesięciolecia: odruchowy lęk przed swobodnym wypowiadaniem poglądów politycznych; tylko najstarsi pamiętali, co to są wolne wybory. Tym, co mówili za dużo, przypominano, kto budował Kanał Białomorski: prawą ścianę kanału budowali ci, co wypowiadali uwagi polityczne, lewą ci, którzy ich słuchali.

To prawda, że dziś karta bankowa dotykowa stała się w Polsce urządzeniem banalnym, jak portmonetka albo długopis, ale wówczas trwało pewien czas, zanim Polacy przyzwyczaili się do konta w banku i książeczki czekowej, a jeszcze dłużej, zanim odzwyczaili się od nienormalnych stosunków gospodarczych. Mnie samemu po przyjeździe do Francji potrzeba było dobrych paru miesięcy, zanim odzwyczaiłem się od traktowania każdej ekspedientki jak śmiertelnego wroga.

Jedna z tych lekcji, najważniejsza, dotyczyła wolnych wyborów demokratycznych. Nie przypuszczaliśmy, że demokracja, podobnie jak przed nią socjalizm, utoruje sobie swoją własną – polską drogę. Nie wiedzieliśmy, że po jednej i po drugiej stronie Okrągłego Stołu zasiedli autoryzowani przedstawiciele tej samej Firmy. Firmy „kłamstwa, żelaza i papieru”, jak mówił poeta Gałczyński. Nie braliśmy pod uwagę np., że zamiast zwykłych karteczek z nazwiskiem kandydata – metody najprostszej i jednoznacznej – w Polsce sporządzi się karty wyborcze z rubrykami – rzecz najłatwiejszą do fałszowania.

Jako że doskonałość nie jest z tego świata, starałem się mówić zarówno o zaletach, jak i wadach zachodniego modelu demokratycznego, nacisk kładąc jednakże na zalety, gdyż nawet niedoskonała demokracja francuska różniła się przecież od totalitaryzmu komunistycznego jak dzień od nocy. Sytuacja zmieniła się od tamtego czasu i dzisiaj politycy zachodni, a zwłaszcza francuscy, wzięli sobie za punkt honoru, żeby pouczać Polaków. Słuchając niektórych, chciałoby się, aby lepiej wiedzieli, o czym mówią. Chciałoby się zobaczyć ich przed polskim kioskiem z gazetami, aby raz przynajmniej spojrzeli na różnorodność wyrażanych opinii. Aby zobaczyli, jak bardzo różni się „Gazeta Wyborcza” od „Gazety Polskiej”, jak różne są dwa dzienniki z nazwy katolickie, „Słowo Powszechne” i „Nowy Dziennik”, a jeszcze „Rzeczpospolita”, „Gazeta Prawna” itd., itd., podczas gdy prasa francuska jest „toujours unanime”. I dzisiaj konserwatywny „Le Figaro” różni się jeszcze mniej od lewicowego „Le Monde” niż za czasów Radia Wolna Europa. Różnice i ton zaznaczają się zwłaszcza w okresie przedwyborczym.

We Francji poglądy większości społeczeństwa nie znajdują wyrazu ani w parlamencie, ani w mediach oficjalnych. Z etykietą potępionych antydemokratycznych ekstremów tułają się po krańcach internetu i jednym lub dwóch pokątnych pisemkach. I nawet stamtąd projektowane ustawy starają się je wyrugować.

Totalitaryzm polega na jednomyślności. W Związku Radzieckim, kto głosił poglądy inne niż dziennik „Prawda” ten szedł na Kanał Białomorski albo na Wyspy Sołowieckie. Jednomyślność panowała absolutna.

W dzisiejszej Francji dopiero wybory w tajemnicy izolatorium – kabiny do głosowania ujawniają prawdziwe preferencje polityczne społeczeństwa. Podczas wyborów prezydenckich, które koniec końców wygrał zmarły niedawno Jacques Chirac, jego kontrkandydat w pierwszej turze otrzymał 80% głosów. Był nim Jean-Marie Le Pen, którego partia nie posiadała notabene w Parlamencie ani jednego przedstawiciela, skutkiem uczonego i bardzo przemyślanego pocięcia kraju na okręgi wyborcze – dzieło ministra spraw wewnętrznych.

Artykuł „Otumanienie” Piotra Witta, stałego felietonisty „Kuriera WNET”, obserwującego i komentującego bieżące wydarzenia z Paryża, można przeczytać w całości w październikowym „Kurierze WNET” nr 64/2019, s. 3 – „Wolna Europa”, gumroad.com.

Piotr Witt komentuje rzeczywistość w każdą środę w Poranku WNET na wnet.fm.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.
Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Felieton Piotra Witta pt. „Otumanienie” na s. 3 „Wolna Europa” październikowego „Kuriera WNET” nr 63/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

„Biała droga hen przed nami, sanki dzwonią dzwoneczkami”. Trzeci przegląd prasy z Dalekiego Wschodu

Uczniowie szkół niższych i średnich w województwie mazowieckim, dolnośląskim, opolskim i zachodniopomorskim rozpoczęli ferie zimowe. Część z nich na pewno ucieszą opady śniegu. A w Azji? Też zima.

W tym tygodniu prasa na Dalekim Wschodzie również porusza tematy okołosaneczkowe, opisując kolejne etapy negocjacji udziału Korei Północnej w Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Pjongczangu. Filipińskie Manila Bulletin informuje, że w skład delegacji tego państwa ma wejść stuczterdziestoosobowa grupa artystyczna składająca się z 80 członków orkiestry i 60 osób śpiewających i tańczących. Wyrażono również zgodę na utworzenie wspólnej żeńskiej drużyny hokeju na lodzie, jednak ta propozycja wymaga poparcia Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Jeśli zostanie ono udzielone, byłaby to pierwsza „międzykoreańska” drużyna w historii Igrzysk.

Przy temacie współpracy pozostają dwa kolejne dzienniki. Wietnamskie Nhan Dan, będące oficjalnym czasopismem Komunistycznej Partii Wietnamu pisze o wywiadzie udzielonym japońskiej gazecie Yomiuri Shimbun przez prezydenta Wietnamu Tran Dai Quanga. Stwierdził on, że Wietnam i Japonia na wielu polach stały się dla siebie ważnymi partnerami, na co wpływ miało zawiązanie Ekstensywnego Strategicznego Partnerstwa dla Pokoju i Dobrobytu w Azji w 2014 r. Polityk powiedział, że obydwie strony będą czerpać korzyści ze swoich mocnych stron w celu promowania więzi ekonomicznych i kooperacji, w której nikt nie jest stratny. Wietnam będzie blisko współpracował z Japonią w celu lepszego wykorzystania oficjalnej pomocy rozwojowej, kontynuując przy tym dostosowywanie swojego środowiska inwestycyjnego dla potrzeb japońskich firm.

Birmańskie The Myanmar Times cytuje natomiast Birmańską Agencję Informacyjną mówiącą o zawarciu przez Birmę i Laos trzech dwustronnych memorandów porozumienia. Dotyczą one współpracy w dziedzinie energii elektrycznej, nauki i technologii oraz zwalczania korupcji. Dokumenty podpisane zostały przez birmańską liderkę Aung San Suu Kyi i laotańskiego premiera Thonglouna Sisoulitha.

Na koniec przeglądu napiszę o sprawach wewnętrznych państw regionu. Nepalskie The Himalayan Times opublikowało artykuł, w którym podejmuje temat utworzenia przez kraj połączenia światłowodowego idącego przez Himalaje do Chin, kończąc tym samym swoje uzależnienie w dostępie do internetu od Indii. Minister cyfryzacji Mohan Bahadur Basnet zainicjował jego otwarcie w piątek w stolicy kraju. Dotychczas połączenia internetowe w Nepalu odbywały się poprzez trzy punkty w Indiach.

Indyjskie Times of India informuje o uchwaleniu przez ponad 1800 muzułmańskich duchownych z Pakistanu fatwy zakazującej samobójczych ataków bombowych. Została ona ogłoszona w książce wydanej przez państwowy Międzynarodowy Uniwesrytet Islamski, w przedmowie do której prezydent kraju Mamnoon Hussain napisał, że zakaz ten dostarcza mocnej podstawy dla stabilności umiarkowanego społeczeństwa islamskiego. Dodał również, że stanowi on wskazówkę przy budowie państwowej narracji w celu wyrugowania ekstremizmu i posługiwania się złotymi zasadami islamu.

„Są nadzieje i miłości, są zwycięstwa i radości”. Drugi przegląd prasy z Dalekiego Wschodu

To właśnie te pozytywne zjawiska zdominowały dzisiejszy przegląd prasy z Dalekiego Wschodu, choć również, cytując dalej piosenkę zespołu Big Cyc, „są skandale i hałasy

Od tych ostatnich zacznę, przywołując wiadomość opublikowaną w pakistańskim The PatriotInformuje on o wywiadzie dla brytyjskiego dziennika The Guardian udzielonym przez premiera Pakistanu Shahida Khaqana Abbasiego, w którym odniósł się do noworocznej wiadomości na Tweeterze Donalda Trumpa, zawierającej oskarżenia o udzielanie bezpiecznego schronienia terrorystom oraz groźbę wstrzymania pomocy finansowej. Premier stwierdził, że amerykańska pomoc, która w ciągu ostatnich pięciu lat wyniosła mniej niż dziesięć milionów dolarów rocznie, nie jest zbyt ważna dla jego kraju, który prowadzi wojnę z terroryzmem używając swoich własnych zasobów. Powiedział, że na walkę tę Pakistan wydał 120 miliardów dolarów i podkreślił, że międzynarodowe siły nie były w stanie kontrolować terrorystów w Afganistanie.

Pozostałe czasopisma uderzają już w optymistyczną nutę, a pierwszy w tym przeglądzie robi to The Japan News, będący angielską wersją japońskiego The Yomiuri Shimbun. Napisane w nim jest o wtorkowych rozmowach pomiędzy dwoma państwami koreańskimi, podczas których Północ oświadczyła, że wyśle swoją delegację na odbywające się w lutym Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pjongczangu. Korea Południowa natomiast stwierdziła, że na czas imprezy gotowa jest znieść część sankcji. Zaproponowała także by sportowcy z obydwu państw maszerowali wspólnie na ceremonii otwarcia igrzysk i razem wzięli udział w innych mających miejsce w tym czasie działaniach.

Z okazji rozpoczętej w poniedziałek trzydniowej wizyty Emmanuela Macrona w Chinach pochodzące z Państwa Środka China Daily opublikowało artykuł dotyczący relacji chińsko-francuskich w czasie piastowania urzędu przez obecnego prezydenta Francji. Dowiedzieć się można z niego, że od chwili objęcia swojego stanowiska zaczął dążyć do stworzenia wszechstronnego partnerstwa strategicznego pomiędzy obydwoma krajami oraz że zawarły one liczne dwustronne porozumienia dotyczące m.in. gospodarki, handlu, dyplomacji i bezpieczeństwa. Autorzy wspominają również o chińskim poparciu stanowiska Francji, która promuje dalszą integrację w ramach Unii Europejskiej oraz zaznaczają obopólne zainteresowanie reaktywacją Jedwabnego Szlaku.

O wszechstronnym partnerstwie, ale pomiędzy Indonezją a Turcją pisze również indonezyjskie The
Jakarta Post. Dalekowschodni partner rozpoczął w tej sprawie negocjacje, a relacje te mają służyć
zwiększeniu eksportu. Pierwsza runda negocjacji w sprawie porozumienia handlowego zwanego
Indonezyjsko-Chińskim Porozumieniem w sprawie Wszechstronnego Partnerstwa Gospodarczego
odbyła się w Dżakarcie i trwała od poniedziałku do wtorku. W środę przedstawiciel strony
indonezyjskiej stwierdził w swoim oświadczeniu, że głównym problemem dla eksportu krajowych
towarów do Turcji są wysokie cła importowe.

Przegląd zakończy wiadomość o dość niespodziewanej współpracy, o której zawiadamia filipińskie Manila Bulletin. Podczas dzisiejszego spotkania z delegacją Komunistycznej Partii Chin prezydent Filipin Rodrigo Duerte wyraził swoją chęć dalszej poprawy relacji z Chinami. Deklaracja ta może budzić zdziwienie o tyle, że Państwo Środka zwiększyło swoją aktywność na rafie Kagitingan znajdującej się na będącym przedmiotem licznych sporów Morzu Południowochińskim.

„Cóż tam, panie, w polityce? Chińcyki trzymają się mocno!?”, czyli pierwszy przegląd prasy z Dalekiego Wschodu

Dzisiaj, ponad wiek po powstaniu opus magnum Stanisława Wyspiańskiego – dramatu Wesele – na drugą część pytania większość odpowiedziałoby twierdząco bez zająknięcia.

Coraz mocniej trzyma się również cały region Dalekiego Wschodu, więc i Radio Wnet, wzorem Czepca z dzieła krakowskiego twórcy, czyta gazety i wiele się dowiaduje.

I tak, sięgając do indyjskiego Mint przeczytać można o pierwszej tegorocznej wiadomości Donalda Trumpa na Tweeterze, w której napisał, że Stany Zjednoczone nierozważnie ofiarowały Pakistanowi 33 miliardy dolarów przez 15 lat w ramach pomocy, a ten odwdzięczył się oszustwami i podstępami, uważając amerykańskich przywódcach za głupców. Dodał również, że kraj ofiarowuje bezpieczną przystań terrorystom ściganym w Afganistanie. Pakistański minister spraw zagranicznych Khawaja Muhammad Asif powiedział, że szybko odniesie się do wiadomości i Pakistan pozwoli światu na poznanie prawdy i różnicy pomiędzy faktami i fikcją.

Singapurski Today natomiast informuje o noworocznym przemówieniu Kim Dzong Una, podczas którego naciskał, by Korea Północna produkowała na masową skalę głowice i pociski nuklearne. Powiedział, że całe Stany Zjednoczone znajdują się w zasięgu jej broni jądrowej, a czerwony przycisk znajduje się zawsze na jego biurku.

Temat wystąpienia lidera Korei Północnej podejmuje również południowokoreański The Korean Herald, pisząc o sugestii Kima dotyczącej wzięcia udziału kraju w odbywających się w przyszłym miesiącu Zimowych Igrzyskach Olimpijskich u południowego sąsiada. Lee Hee-beom będący głową Pjongczańskiego Komitetu Olimpijskiego przyjął sugestię Kima z entuzjazmem. Przywódca KRLD zaznaczył jednak, że dopóki niestabilna sytuacja pomiędzy oboma państwami nie zostanie zażegnana, Północ i Południe nie mogą zagwarantować, że wspólne wydarzenia będą miały miejsce, nalegając przy tym na podjęcie rozmów lub działań mających na celu unifikację państw koreańskich.

Indonezyjskie The Jakarta Post kontynuuje ten wątek opisując południowokoreańską propozycję rozmów na wysokim szczeblu ze swoim północnym sąsiadem, wysuniętą w reakcji na jego przemówienie. Miałyby one odbyć się 9 stycznia w Domu Pokoju w Panmundżomie, miejscowości
zlokalizowanej w Koreańskiej Strefie Zdemilitaryzowanej. Ostatnie rozmowy miały miejsce w 2015 r. i
miały na celu minimalizację napięć na granicy obydwu państw koreańskich.

Od wydarzeń noworocznych odchodzi natomiast japońskie Asahi Shimbun, informujące o czwartkowych słowach rzeczniczki rosyjskiego MSZ Marii Zacharowej, która oświadczyła, że japońska decyzja o rozmieszczeniu amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej będzie stanowić rysę na relacjach Moskwa-Tokio i jest kolejnym wyłomem w postanowieniach układu o całkowitej likwidacji pocisków rakietowych pośredniego zasięgu. Poinformowała, że tego rodzaju działania pozostają w sprzeczności z budowaniem militarnego i politycznego zaufania między Rosją a Japonią oraz w sposób negatywny wpływają na całość relacji dwustronnych, w tym na negocjacje dotyczące traktatu pokojowego.
Chodzi tu o traktat pokojowy dotyczący Wysp Kurylskich, które zostały zaanektowane przez ZSRR trzy
dni po podpisaniu przez Japonię aktu bezwarunkowej kapitulacji kończącego II wojnę światową.
Zajęcie tego terytorium było częścią postanowień konferencji jałtańskiej i miało na celu udzielenie
pomocy Amerykanom w wojnie na Pacyfiku.