Od Ogrójca ku Golgocie. Rozważania Drogi Krzyżowej AD 2024: stacje V – XIV. Część 2 – Triduum Paschalne w Radiu Wnet

fot. rquevenco/pixabay

Śledząc wnikliwie wszystkie Ewangelie nie odnajdziemy kilku historii, które znamy z drogi krzyżowej. Nie wiemy, ile razy upadł Jezus pod belką krzyżową.

 Ani słowa także o spotkaniu z Matką czy smutną Weroniką, tą od chusty. To przekazy i apokryficzne grypsy – jak mawiam – z tradycji.

Stacje II, IV, VI, VII, i IX zaczerpnięte zostały z apokryfów, czyli utworów niekanonicznych, powstających często pod wpływem pobożności ludowej, tak jak nasze „Rozmyślania przemyskie”.

Apokryfy „uzupełniły o nowe szczegóły ewangeliczny opis męki i ukrzyżowania, który – co tu kryć – w Ewangeliach jest dość powściągliwy.

Droga Krzyżowa w Jerozolimie nazywana jest także jako „Via Dolorosa”, co po łacinie oznacza:„Droga cierpienia”. Jest to krwawy szlak. który prowadzi do bazyliki Grobu Świętego, którą z dużym prawdopodobieństwem przemierzył Jezus Chrystus niosąc krzyż na Golgotę.

Tutaj do wysłuchania cały program:

 

Droga Krzyżowa rozpoczyna się przy Bramie św. Szczepana, tak zwanej Bramie Lwów. To gwarna muzułmańska dzielnica Starego Miasta Jerozolimy.

Początku męki Chrystusa trzeba szukać pośród członków Rady, która Go sądziła. Oto Jezus stanął w obliczu żydowskich przywódców religijnych – tak zwana Wysoka Rada – i stojącego na jej czele arcykapłana Kajfasza, który sprawował swój urząd w latach 18-36 po Chrystusie, co ma umocowanie w faktach.

 

 

Ale Kajfasz, ów złowrogi arcykapłan nie mógł skazać Jezusa na śmierć. Dwa tysiąclecia wstecz Palestyna znajdowała się pod rzymską okupacją, dlatego też o świcie następnego dnia po pojmaniu Jezusa postawiono przed obliczem prokuratora rzymskiego – Poncjusza Piłata.

Proces Jezusa przed Piłatem łączy się z wydarzeniami upamiętnionymi w miejscach sąsiadujących z twierdzą Antonią. Podczas procesu, Jezus na rozkaz Piłata był biczowany, co upamiętnia Kaplica Biczowania.

Odległość, którą musiał pokonać Jezus, wynosiła około 700 metrów. Skazańcom przejście tego odcinka zajmowało około pół godziny. Sam Jezus mógł potrzebować nieco więcej czasu, zważywszy na jego stan po biczowaniu, głodzeniu i okrutnym traktowaniu. Fot. Tomasz Szustek / Studio 37

Miejsce to nie jest wspomniane w poszczególnych stacjach drogi krzyżowej, lecz na trasie drogi krzyżowej w Jerozolimie zajmuje szczególne miejsce.

Klasztor Ecce Homo łączy się z fragmentem starożytnego łuku o tej samej nazwie, który znajduje się w klasztorze i częściowo na zewnątrz budynku.

Wcześniej przypuszczano, iż wznoszący się na wybrukowanej ulicy Lithostrotos łuk był świadkiem rozprawy Jezusa, a w jego pobliżu Piłat wypowiedział wobec zmasakrowanego Jezusa słynne słowa:

Ecce Homo (Oto Człowiek).

Łuk triumfalny został wzniesiony przez Hadriana II w 135 r. po Chr. Mimo wszystko pochodzące z czasów herodiańskich fragmenty rzymskiej ulicy i znajdującej się pod nią cysterny zwanej Sadzawką Strutiona, przenoszą nas do dnia procesu Jezusa przed Piłatem.

Jezu w ciszy, przyjąłeś wyrok – zgodziłeś się męczeństwo…

Mimo, iż agresja tłumu skoncentrowała się na Tobie, tak jakbyś ją przyciągał, to nie okazałeś lęku. Miałeś takie spokojne oczy, poszedłeś, dokąd Cię prowadzono, nie szamotałeś się, nie krzyczałeś, wchłonąłeś zło, chciałeś ocalić mnie.

Tomasz Wybranowski

 

Ks. prof. Waldemar Cisło: W ciągu 20 lat z 1,5 miliona chrześcijan w Syrii zostało tylko kilkadziesiąt tysięcy

Przewodniczący polskiej sekcji PKWP porusza trudną sytuację chrześcijan w Iraku i Syrii oraz wzywa do modlitwy jako narzędziu efektywnym w solidarności z Ziemią Świętą.

Zachęcamy do wysłuchania całej audycji!

Wspieraj Autora na Patronite

Posłuchaj także:

Ks. dr Łukasz Czubla: popiół jako znak oczyszczenia jest symbolem ludzkiej kruchości i wezwaniem do pokuty

Świąteczny Wybran i Feręc – Czas wykrzyknąć: „Nollaig Shona Duit!” – życzenia z Irlandii i Studia 37 Dublin

Grafton Street w Dublinie w Boże Narodzenie fot. Tomasz Szustek

 „Nollaig Shona Duit”, tak w języku gaelickim brzmi nazwa Świąt Bożego Narodzenia. Irlandczycy, jak wiemy, wprowadzają się w baśniowy klimat „Christmas is coming” już od ostatnich dni listopada. Ale dzisiaj składając Wam – najpiękniejszym Słuchaczkom i najzacniejszych Słuchaczom sieci Radia Wnet (szczególnie tym, którzy wspieracie nas w ramach akcji Patronite – życzenia świąteczne chcę się skupić na głównym Bohaterze grudniowych świąt i samej geografii Ziemi […]

 „Nollaig Shona Duit”, tak w języku gaelickim brzmi nazwa Świąt Bożego Narodzenia. Irlandczycy, jak wiemy, wprowadzają się w baśniowy klimat „Christmas is coming” już od ostatnich dni listopada.

Ale dzisiaj składając Wam – najpiękniejszym Słuchaczkom i najzacniejszych Słuchaczom sieci Radia Wnet (szczególnie tym, którzy wspieracie nas w ramach akcji Patronite – życzenia świąteczne chcę się skupić na głównym Bohaterze grudniowych świąt i samej geografii Ziemi Świętej i Bożego Narodzenia.

„Kiedy Jezus narodził się w Betlejem w Judei, za czasów króla Heroda, zjawili się w Jerozolimie Magowie ze Wschodu. I pytali: <<Gdzie jest nowo narodzony Król Żydowski? Bo widzieliśmy jego wschodzącą gwiazdę i przybyliśmy złożyć mu hołd>> (Ewangelia świętego Mateusza 2, 1-2).

Boże Narodzenie był najlepszym okresem do odwiedzenia Nazaretu i Betlejem, zwłaszcza gdy była sposobność uczestniczenia w specjalnym nabożeństwie. Czasem w Jerozolimie pada śnieg, a ośnieżone Wzgórza Golan przyciągają narciarzy. Ale teraz, w czasie wojny palestyńsko izraelskiej myśl o takich rzeczach to mrzonki.

 Tutaj do wysłuchania świąteczna rozmowa z poetą Ernestem Bryllem:

 

Ziemia Święta na mapie

Szopka betlejemska / Fot. Geralt, Pixabay.com (Pixabay License)

Nazwą „Ziemia Święta” określa się Izrael oraz dużą część Jordanii i Egiptu. Ten fascynujący i różnorodny region – kolebka trzech wielkich religii świata: chrześcijaństwa, judaizmu i islamu – stanowi cel wypraw zarówno pielgrzymów, jak i turystów.

Z religijnych atrakcji można wymienić miejsca biblijne, takie jak Jerozolima, Galilea czy Góra Synaj, a także liczne kościoły, klasztory i meczety. Zachwycające są tu również przyroda i krajobrazy: pustynie Jordanii i Synaju, bujna zieleń północnego Izraela oraz białe piaski wybrzeża Morza Śródziemnego i Czerwonego.

Ziemia Święta leży na granicy trzech kontynentów: od południa jest Afryka, od wschodu Azja a od zachodu Europa. Ten niezwykły obszar obejmuje Izrael i Autonomię Palestyńską, część Jordanii i Egiptu. Rozciąga się więc od Morza Śródziemnego na zachodzie do pustyń jordańskich na wschodzie i od Galilei na północy do południowego krańca przylądka Półwyspu Synaj.

Sercem Ziemi Świętej jest Jerozolima, stare otoczone murem miasto na Wyżynie Judejskiej, na zachód od Morza Martwego – najgłębszej depresji na ziemi.

Jerozolima zajmuje ok. 132 km² i jest najbardziej rozległym miastem Izraela. Mimo to ma mniej mieszkańców niż Tel Awiw. W części wschodniej Jerozolimy znajduje się otoczone murami Stare Miasto położone na wysokości 770 m n.p.m. Stale powiększające się przedmieścia rozsiane są na otaczających miasto wzgórzach i rozciągnięte wzdłuż dolin. Granice Jerozolimy dochodzą niemal do palestyńskiego miasta Ram Allah na północy i do Betlejem na południu.

Podążając do Betlejem

Życie Jezusa Chrystusa, według przekazów ewangelistów, przebiegało na niewielkim geograficznie skrawku ziemi. Urodził się w Betlejem, wzrastał w Nazarecie, przyjął chrzest w rzece Jordan w pobliżu Jerycha. Działalność publiczną prowadził nad brzegami Jeziora Galilejskiego. Tam głosił kazania, mówił przypowieści, czynił cuda. Ukrzyżowany był w Jerozolimie, tutaj też zmartwychwstał i wstąpił do nieba. W tych miejscach, które wymienia Nowy Testament, powstały w ciągu dwóch lub trzech stuleci po śmierci Chrystusa kościoły i kaplice. Czy rzeczywiście tam właśnie przebywał ewangeliczny Syn Boży, pozostaje – tak jak prawie wszystko w Ziemi Świętej – dyskusyjne. Czytamy jednak, że:

„Jezus urodził się w stajence w Betlejem, a Anioł Pański ukazał się pasterzom na pobliskich polach i powiedział im o tym (Łk 2, 1-2)”.

Pierwszy kościół w tym miejscu zbudowano w IV w., a gwiazda znana z niezliczonej ilości zdjęć, oznacza przypuszczalne miejsce narodzin.

 

Grota Narodzenia Pańskiego/ Foto. annemarieangelo/ CC BY 2.0

Betlejem krok po kroku

Położone na wzgórzu na skraju Pustyni Judzkiej Betlejem jest według Biblii miejscem, gdzie urodził się i spędził lata dziecięce Dawid, który tu został nazwany królem, gdy pasał ojcowskie owce. Jest to także miejsce narodzenia Jezusa Chrystusa, a od czasu zbudowania kościoła Narodzenia w IV w., cel licznych pielgrzymek. Miasto rozkwitało aż do czasów krzyżowców, jednak w następnych wiekach znacznie zmniejszyła się liczba mieszkańców. Odżyło dopiero po wojnie 1948 r. wraz z przybyciem tysięcy palestyńskich uchodźców.

Od 1995 roku Betlejem pozostaje pod władzą Palestyńczyków, którzy podjęli program odrodzenia ekonomicznego miasta i rozwoju turystyki. Mimo ogromnej liczby przybywających pielgrzymów i chaosu urbanistycznego, Betlejem jest ciągle fascynujące. Niezwykła atmosfera panuje zwłaszcza w centrum wokół Placu Żłóbka (Manger Square) i na suku w części zachodniej.

 

Betlejem przed wojną. Soman/en.wikipedia

Sklepy z pamiątkami pełne są kiczowatych dewocjonaliów, ale można również kupić pięknie rzeźbione w drewnie oliwnym przez miejscowych rzemieślników stajenki, wytwarzane tu od setek lat. Nie wolno pominąć bazyliki Narodzenia Pańskiego na Placu Żłóbka. Została zbudowana w IV w. w przypuszczalnym miejscu narodzin Jezusa Chrystusa i jest jednym z najświętszych miejsc dla chrześcijan.

Na uwagę zasługuje też kilka innych ważnych obiektów. Najbardziej interesujące znajdują się na zachód od Placu Żłóbka, przy ulicach biegnących w górę, za wspaniałym meczetem Omara zbudowanym w 1860 r. Mimo, że mieszka tu więcej muzułmanów niż chrześcijan, jest on jedyną muzułmańską świątynią w centrum miasta, w której odprawiane są nabożeństwa.

Natomiast pierwsze wzmianki o grocie czczonej jako miejsce narodzin Jezusa znajdują się w pismach św. Justyna Męczennika z ok. 160 r. Cesarz rzymski Konstantyn zlecił w roku 326 budowę kościoła, a ok. 530 r. Justynian przebudował ową świątynię.

Krzyżowcy zmienili wystrój kościoła, jednak większość marmurów złupili Turcy osmańscy. Od 1852 r. opiekę nad bazyliką sprawują Kościoły rzymsko-katolicki, ormiański i grecko-prawosławny.

Warto dodać, iż urodzony w Strydonie (Dalmacja) św. Hieronim (ok. 347-420) był jednym z największych uczonych okresu wczesnego chrześcijaństwa. Wiele też podróżował. W 386 r. osiadł w Betlejem, gdzie założył klasztor.

Tutaj skończył pracę nad nowym przekładem Biblii z hebrajskiego (Stary Testament) i greckiego (Nowy Testament) na łacinę, nazwanej z czasem Wulgatą. Zgodnie z tradycją cela świętego i jego grób znajdują się w pobliżu Groty Narodzenia.

 

A co z wielkimi Magami?

Sam termin magowie pochodzi od staroirańskiego słowa magu oznaczającego kapłana, zaś ludzie, do których się odnosił, tworzyli kapłańskie plemię, czy też kastę jak miało to miejsce w zaratustriańskim Iranie. Musieli oni być obecni, jeśli jakikolwiek rytuał starożytnej religii irańskiej miał być ważny.

Byli strażnikami zarówno wiedzy duchowej, jak i rytualnych procedur, które należały do Dobrej Religii. Kiedy wraz z jej rozprzestrzenianiem się z Iranu na zachód, dotarli do Syrii i Azji Mniejszej, przynieśli ze sobą wielkie symbole i mitologiczne obrazy nauki Zaratustry. Byli dzięki temu w świecie starożytnym znanymi postaciami i wywierali duże wrażenie zarówno na poganach, jak i chrześcijanach, najwyższą czcią oddawaną czystym żywiołom ognia i wody, a także znajomością gwiazd.

Dość niespodziewana obecność Magów w Nowym Testamencie stała się zagadką przede wszystkim dla wcześniejszych tłumaczy, którzy właściwie nie wiedzieli, co z nimi zrobić. Biblia króla Jakuba rozwiązała tę zagadkę nazywając Magów w nieszkodliwy i bezproblemowy sposób mędrcami.

Oprócz Zaratustry istotnego znaczenia nabiera dodatkowo inny bóg z panteonu irańskiego – Mitry, Pośrednika i geniusza Światłości. Jego kult miał się stać później popularny na Zachodzie, zwłaszcza w armiach rzymskich, w starszej zaś postaci trzeba go uznać za jeden z tych ruchów religijnych, które utorowały drogę chrześcijaństwu.    

Zaskakujące proroctwa dotyczące ponownych narodzin Zaratustry musiały znaleźć posłuch najpierw wśród Magów – zwolenników Mitry. Magowie spodziewali się ujrzeć swego narodzonego z gwiazdy księcia, zstępującego ze świętej góry jako wspaniałą manifestację Mitry, awatara samej mocy Światłości. Wreszcie, po długiej wędrówce, z dala od świętych szczytów Iranu, ujrzeli taką manifestację w grocie w Palestynie.

Pierwotna Ewangelia Mateusza, głęboko zakorzeniona w żydowsko-irańskiej ezoterycy esseńczyków i podobnych im grup, z zaskakującą klarownością zachowała tożsamość orientalnych kapłanów, którzy odbyli tak daleką podróż po to, aby ujrzeć przyjście na świat tego, który

„narodził się, by być królem”.

Przy okazji oczekiwania na przyjście świąt pragnę w imieniu swoim oraz moich najbliższych przyjaciół i współpracowników Studia 37 Radia Wnet oraz programu „Polska Tygodniówka” w irlandzkiej rozgłośni NEAR FMKatarzyny Sudak, Tomasza Szustka, Bogdana Feręca (szefa portalu Polska-IE.com), Jakuba Grabiasza oraz Jacka Vanzeka – złożyć Naszym Słuchaczom i Czytelnikom życzenia na okres świąt i niełatwy czas roku 2024, który nadchodzi z licznymi pytaniami i chmurami horyzontu zdarzeń.

Życzymy tylko zdrowia, silnych rodzin i więzów przyjaźni, wolności tej prawdziwej i żaru miłości. A przy wigilijnym stole jeno dobra, piękna, szacunku i światła Narodzonego Mesjasza! 

Wybran, czyli Tomasz Wybranowski, wasz muzyczny el directore 😊

współpraca i asysta: Katarzyna Sudak & Bogdan Feręc

Fot. Tomasz Szustek

 

 

Ks. dr Boguszewski: Ponad połowa mieszkańców Libanu żyje w ubóstwie. Ich liczba cały czas rośnie

Ks. Mariusz Boguszewski na antenie Radia WNET mówi m.in. o sytuacji na Bliskim Wschodzie. – Musimy modlić się w sposób szczególny za bliskowschodnich chrześcijan, by dalej świadczyli o tożsamości.

Ksiądz dr Mariusz Boguszewski mówi o inicjatywie copiątkowej modlitwy w intencji mieszkańców Bliskiego Wschodu, z którą w Polsce wyszedł abp Stanisław Gądecki.

Jest to wspólna inicjatywa episkopatów Europy. Stanowi ona odpowiedź na apele papieża Franciszka.

Jak wskazuje duchowny, kluczową sprawą dla przyszłości Bliskiego Wschodu jest pokój, jeżeli wygasną konflikty zbrojne, to mieszkańcy regionu poradzą sobie z innymi problemami.

Musimy modlić się w sposób szczególny za bliskowschodnich chrześcijan, by dalej świadczyli o tożsamości Bliskiego Wschodu.

Omówiona zostaje sytuacja społeczna i gospodarcza na Bliskim Wschodzie, m.in. w Ziemi Świętej, która mocno ucierpiała w wyniku zahamowania turystyki z powodu pandemii COVID-19. Jeszcze większe trudności ma Liban:

Ponad 50% mieszkańców Libanu żyje w ubóstwie, ich liczba cały czas rośnie.

Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!

A.W.K/ A.N.

Paweł Rakowski: W tej chwili do Jerozolimy zjeżdżają się wierni z Nazaretu i innych miast izraelskich

Wzgórze Świątynne w Jerozolimie

Dzisiejszy gość „Kuriera w samo południe” opowiada o tegorocznych pandemicznych obchodach Wielkanocy w Izraelu, a także o tamtejszej społeczności chrześcijan.

W dzisiejszym „Kurierze w samo Południe” Paweł Rakowski, specjalista ds. Bliskiego Wschodu, mówił m.in. jak w tym roku będą wyglądać obchody Wielkanocy w Ziemi Świętej:

W ubiegłym roku wyglądały one inaczej niż zawsze, w tym 2021 roku będzie trochę lepiej. Będą miały miejsce drobne celebracje z udziałem wiernych, m.in. w Bazylice Grobu Pańskiego.

Rozmówca Adriana Kowarzyka przybliża także słuchaczom temat społeczności chrześcijańskiej w Izraelu. Ekspert wskazuje, że społeczność ta zazwyczaj pozostaje niewidoczna, bo niknie w tłumie dużej liczby pielgrzymów z całego świata, jednakże w tym roku z powodu pandemii sytuacja jest zgoła odmienna:

Trzeba wziąć pod uwagę to, że większość chrześcijan w Izraelu stanowią osoby pochodzenia palestyńskiego mające obywatelstwo izraelskie lub nie. Tak więc w tej chwili do Jerozolimy zjeżdżają się wierni z Nazaretu i innych miast izraelskich. To grupa licząca ok. 200 tys. ludzi.

Paweł Rakowski opowiada również o sytuacji o przygotowaniach palestyńskich chrześcijan do pandemicznych obchodów Świąt Wielkiej Nocy:

Szacuje się również, że izraelskie władze zezwolą na przyjazd ok. 5 tys. chrześcijan palestyńskich z okolic Betlejem na celebrację Wielkiego Piątku i niedzielną mszę rezurekcyjną.

W dalszej części rozmowy ekspert dotyka też tematu pandemii koronawirusa w Izraelu i izraelskiego programu szczepień:

Pomimo, że większa część izraelskiego społeczeństwa jest już zaszczepiona to w dalszym ciągu zalecany jest dystans społeczny i maseczki na ulicy. I to przypomina, że okres pandemiczny jeszcze się nie zakończył. Niemniej trzeba wziąć też pod uwagę to, że chrześcijanie izraelscy czy palestyńscy będą celebrować tegoroczną Wielkanoc już w swoich parafiach i obchody te będą jednak przypominały celebracje z czasów wcześniejszych.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Ks. Andrzej Paś o akcji „Wielki Post dla Afryki”: 8,5 tys. dzieci umiera dziennie w Afryce. To wielka tragedia

Ks. Andrzej Paś opowiadał m.in o akcji „Wielki Post dla Afryki” organizowanej przez fundację Pomoc Kościołowi w Potrzebie, a także o wrocławskim sklepie misyjnym Stacja Dialog.

 

Ks. Andrzej Paś opowiada m.in. o wydawanym co dwa lata raporcie „Wolność Religijna na Świecie”, wydawanym przez fundację Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Ostatni taki raport wydany był w 2019, a już w kwietniu b.r. ukaże się kolejny:

To jest przedsięwzięcie bardzo duże, międzynarodowe dlatego, że  w samym raporcie będzie 196 krajów, w których monitorowane jest respektowanie prawa do wolności religijnej. Nie wiemy jeszcze jakie to są kraje, bo na razie jest embargo, czekamy cierpliwie. Wiemy już o tym raporcie z konferencji prasowej, która miała miejsce w Watykanie tydzień temu, przed rozpoczęciem Wielkiego Postu.

Następnie rozmówca Adriana Kowarzyka mówi o charytatywnej akcji wielkopostnej, również organizowanej przez fundację Pomoc Kościołowi w Potrzebie. W ramach „Wielkiego Postu dla Afryki” odbywa się w Polsce m.in kampania modlitewna:

My jako stowarzyszenie papieskie podjęliśmy akcję „Wielki Post dla Afryki”. Dlatego promujemy taką kampanię (…); kampanię modlitewną, wsparcia – poprzez jakąś ofiarę, którą możemy złożyć w tych filarach, które są w bardzo dramatycznym stanie. Mówię tutaj o głodujących dzieciach; 8,5 tys. dzieci umiera dziennie w Afryce, więc proszę wyobrazić sobie jaki jest to zasięg, jak wielka tragedia tych ludzi.

Na koniec duchowny porusza temat powstania nowego biura Pomocy Kościołowi w Potrzebie we Wrocławiu. Relacjonuje też działania, funkcjonującego przy biurze fundacji „Stacji Dialog” – sklepu misyjnego, połączonego z przestrzenią dialogu, który mieści się przy Dworcu Głównym we Wrocławiu.

To ma być i kawiarnia i miejsce spotkań. Mamy też sklep z rzeczami z Ziemi Świętej; to jest nasza kampania „SOS dla Ziemi Świętej”, gdzie sprzedajemy dewocjonalia z drzewa oliwnego wykonane przez Chrześcijan ręcznie, które sprowadzamy żeby tutaj sprzeda i oddać im pieniądze – po to żeby mogli bezpiecznie żyć; więc ten sklep jest m.in. po to.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

N.N.

 

W Galilei pastelowo i cicho, w Jerozolimie spokój, żadnych tłumów ani napięcia. Pielgrzymi i turyści mile widziani…

Daktyle o tej porze roku nie dojrzewają, za to na ziemi leżało mnóstwo pomarańczy i grejpfrutów, zupełnie jak nasze jabłka, których nikomu nie chce się podnieść, kiedy drzewa zbyt obficie owocują.

Magdalena Słoniowska

Zdjęcia Andrzej Słoniowski

Pierwszy raz byłam w Ziemi Świętej w roku 2012, na początku września.

Zapamiętałam spokój i pastelowy koloryt Galilei, piękno i bezmiar Jeziora Genezaret, widocznego z okna pokoju, w którym mieszkaliśmy, i tak małą liczbę turystów, że wszędzie można było pomodlić się i rozejrzeć bez pośpiechu, poczuć klimat miejsc, które łatwo w tych warunkach uznać za niezmienione od czasów Chrystusa.

I mogliśmy zbierać z ziemi przepyszne daktyle spod palm obok miejsca, w którym zmartwychwstały Chrystus czekał na Apostołów wracających z połowu ryb. Do dziś pamiętam też zieleń, ciszę i majestat Hermonu przy źródłach Jordanu, a także olśniewające bugenwille we wszystkich kolorach w Dekapolu, w miejscu uzdrowienia opętanego.

Bazylika Zwiastowania w Nazarecie

Judeę natomiast zapamiętałam jako tłok, ścisk, pośpiech. (…) Mnich prawosławny przepędził nas przez Grób Pański, pozwalając zaledwie przyklęknąć przy płycie, stojąc nam nad głowami i poganiając głośno przez cały czas, wpuszczając poza kolejką swoich współwyznawców, którym pozwalał pomodlić się przy Grobie dłużej. Eucharystię sprawowaliśmy w części bazyliki należącej do Franciszkanów, ale otwartej na resztę kościoła; było jak na ruchliwej ulicy. Na Golgocie inny mnich pilnował, żebyśmy nie modlili się za głośno i oczywiście w miejscu Krzyża wolno było tylko przyklęknąć i biec dalej. Podczas Drogi Krzyżowej przemykaliśmy się uliczkami Starego Miasta, żeby broń Boże nie narazić się wyznawcom innych religii.  (…) Ale to wszystko było osiem lat temu. Teraz naszą pielgrzymkę rozpoczynaliśmy w zupełnie innych okolicznościach. 17 stycznia, w pełni zimy, czyli pory deszczowej, lecieliśmy do Tel Awiwu, a potem od razu w autokar – i do Galilei. (…)

W Nazarecie oczywiście podążyliśmy do Bazyliki Zwiastowania. Niespodzianka! Mieliśmy do dyspozycji całą przestrzeń przed Domkiem Maryi, gdzie mogliśmy pomodlić się po wysłuchaniu fragmentu Ewangelii wg św. Łukasza – a jakże, o Zwiastowaniu! Bardzo mocno usłyszałam słowa: „Dla Boga nie ma nic niemożliwego” i przypomniałam sobie wszystkie niemożliwe rzeczy, jakie Bóg zrealizował w moim życiu. A po nich: „Niech mi się stanie według twego słowa” –  co dla mnie nieraz było trudniejsze niż uwierzyć w niemożliwe.

(…) Otaczała nas zdumiewająco bujna roślinność, którą w naszym klimacie znamy świetnie – ale jako miniaturki w doniczkach.

Za figurą św. Józefa z pergoli zwieszała się hoja. Obok rosło kilka wielkich, chyba pięciometrowych krzaków, które rozpoznałam jako gwiazdy betlejemskie. Parę metrów dalej – dwa potężne fikusy beniaminki, które w naszych warunkach czasem udaje się doprowadzić do stanu mikrego drzewka. A tuż przy wejściu do kościoła św. Józefa – przepiękny, imponujący fikus-olbrzym. Wygląda, jakby stał tam od dwóch tysięcy lat. (…)

Sanktuarium Przenajświętszego Sakramentu w Domus Galilaeae na Górze Błogosławieństw

Z Nazaretu ruszyliśmy na Górę Błogosławieństw, do Domus Galileae. Jest to ośrodek wybudowany ze składek ofiarodawców z całego świata. Jego piękno trudno opisać. Zaprojektował go Kiko Argüello, inicjator Drogi Neokatechumenalnej. Domus jest własnością Watykanu, a stoi na terenie, który należy do zakonu Franciszkanów. Jest to centrum spotkań i modlitwy. Przyjeżdżają do niego na kilkudniowe spotkania i modlitwę wspólnoty z całego świata, kapłani, biskupi, a nawet Żydzi odwiedzający ziemię przodków, którzy twierdzą, że tutaj realizuje się prawdziwe pojednanie chrześcijan i Żydów. W budynku mającym 6 poziomów i usytuowanym na zboczu góry znajduje się kaplica i – na tarasie od strony Jeziora Genezaret – niezwykłej piękności sanktuarium Przenajświętszego Sakramentu, z olśniewającą rzeźbą Chrystusa i dwunastu Apostołów. W sanktuarium odbywa się nieustanna adoracja, do której mogą włączyć się pielgrzymi. (…)

Pozostałość starożytnego terebintu na Górze Błogosławieństw

Miejsce ma ciekawą historię. Wszystkim chrześcijanom wiadomo, że tutaj Chrystus wygłosił Kazanie na Górze. Św. Karol de Foucauld (1858-1916), który żył jako pustelnik wśród muzułmańskich Beduinów, dowiedział się, że to właśnie miejsce blisko szczytu, gdzie rosły trzy drzewa: dąb, terebint i oliwka, od zamierzchłych czasów uważane było za święte przez zamieszkujące te tereny plemiona. Jeszcze osiem lat temu mieliśmy okazję oglądać starożytny terebint, który niestety w zeszłym roku trzeba było ściąć. Pozostał po nim spróchniały pień, ale zasadzono obok trzy nowe drzewka tych właśnie gatunków. Są więc podstawy, by przypuszczać, że Chrystus wybrał to właśnie miejsce na wygłoszenie Kazania. (…)

Wyprawiliśmy się też do Kany Galilejskiej, gdzie przyjął nas w swoim kościółku proboszcz greckokatolicki, rodowity Palestyńczyk z pobliskiej wsi, pochodzący z rodziny wysiedlonej podstępnie z własnego domu przez władze izraelskie, jak wiele tysięcy innych miejscowych Palestyńczyków. Jego rodzina wróciła, jednak nie do swojego gospodarstwa, które już zostało zrównane z ziemią, ale do sąsiedniej wsi. On sam kształcił się m.in. we Francji, uzyskał doktorat i postanowił wrócić jako duszpasterz do ojczyzny. Odbudowuje teraz malutki kościółek greckokatolicki. W ramach zdobywania funduszy na ten cel sprzedaje pakiety z czterema buteleczkami wina z Kany Galilejskiej. Oczywiście nabyliśmy je wszyscy.

Takie pakiety można kupić we wszystkich sklepach w Galilei – piszę to dlatego, żeby Czytelnicy nie myśleli, że ksiądz miał złe intencje lub że był producentem tego napitku. Wszyscy bowiem znajomi wracający do Polski z winem z Kany twierdzili, że wino z tego właśnie miasta jest okropne. Nie mieliśmy wielkiej nadziei na coś szczególnego; kupowaliśmy raczej z myślą o wsparciu chrześcijańskiej parafii; i dobrze. Doświadczenia naszych poprzedników potwierdziły się.

To najgorsze wino, jakiego w życiu próbowałam. Zastanawiam się, czy produkują je niechrześcijanie po to, żeby dowieść, że cud w Kanie nie miał miejsca, czy przeciwnie – chrześcijanie, po to, żebyśmy mieli okazję liczyć na następny? Ale to było jedyne miejsce, w którym wino okazało się kiepskie. (…)

Jechaliśmy do Jerozolimy, obserwując po drodze, jak zmienia się krajobraz w miarę zbliżania się do Judei. Galilea jest, jak już wspomniałam, pastelowa, szaro-zielona. Jej wzgórza pokrywają kamienie – jakby rozsypane przez olbrzyma. Żyzna gleba to raczej nie w górach. Tam spod głazów i drobniejszych kamieni, które wydają się wychodzić nieustannie spod ziemi, wyrywa się ze wszystkich sił trawa i wszelka inna zieleń; miejscami migają kępy liści tulipanów, które już pewnie teraz kwitną. Dość przerażająco wyglądają wyschnięte, wszechobecne, bardzo wysokie i gęste osty, których kolce można dostrzec nawet z okien autokaru. Nietrudno sobie wyobrazić, o czym mówił Jezus w przypowieści o sianiu na skale i między cierniami. (…)

Tabgha nad Jeziorem Galilejskim

Rolnictwo jest czwartym ze źródeł dochodów skarbu państwa izraelskiego (pierwsze to handel diamentami). A turystyka jest dopiero na piątym miejscu. Czy raczej aż na piątym, sądząc po widokach obserwowanych z okien autokaru. To państwo w miejscach zamieszkanych jest jednym wielkim śmietnikiem. Wszystko poza murami domów to strefa przeznaczona na odpadki. W Galilei jest stosunkowo czysto, bo miejscowości jest niewiele, ale i Nazaret w miejscach nieturystycznych to są domy poprzedzielane śmietniskami: gruz, resztki roślinne, opakowania, złom, plastik. Cała gama tego, co my segregujemy i jeszcze płacimy, żeby to nam wywieziono spod domu – tam poniewiera się w miejscach, gdzie komuś wygodnie było to pozostawić. (…)

Po drodze minęło nas kilka Merkab. Niestety, nie były to biblijne wozy ogniste, ale osławione izraelskie czołgi, wiezione na lawetach.

Minęliśmy też jakiś zardzewiały, porzucony przy drodze. Widzieliśmy trochę zasieków, które pozostawiono na nierozminowanych po dawnej wojnie terenach. I to tyle, jeśli chodzi o pogotowie militarne czy inne objawy zagrożenia w Izraelu. (…)

Cieszyłam się bardzo, że rozczarowania, jakie przeżyłam podczas poprzedniego pobytu, znikają jedno po drugim. Teraz podobało mi się wszystko (oprócz śmietników), nawet pogoda mi nie przeszkadzała. I już mieliśmy wejść do Grobu, kiedy pojawił się mnich prawosławny – czyżby ten sam, co osiem lat temu? Zaczął burczeć, że za długo się zatrzymujemy, żeby przechodzić… No tak – spojrzeliśmy na siebie z mężem – znowu mamy pecha. Mnich wygarnął z Grobu te kilka osób, które na szczęście zdążyły już się tam pomodlić, po czym odsunął naszego księdza, który miał wejść z nami, i wszedł sam. Ukląkł, po jakichś piętnastu sekundach wstał i burknął: – Można wchodzić! I poszedł sobie! A my weszliśmy. Mogłam na chwilę przytulić się do najważniejszego na świecie kamienia.

Kaplica Grobu Adama pod Golgotą

Byliśmy jeszcze na Golgocie, skąd też nas nikt nie przegonił i gdzie również miałam czas pochylić się z wdzięcznością nad miejscem, w które wbity był Krzyż, a pod nim znajduje się powstałe w chwili śmierci Chrystusa pęknięcie w skale, sięgające ponoć do miejsca grobu Adama. Może to i legenda, ale o bardzo głębokiej wymowie. (…)

Zabraliśmy z Góry Oliwnej na pamiątkę szyszki i oliwkę. Smak surowej oliwki okazał się obrzydliwy, ale mam nadzieję, że roślinka wyrośnie mi z pestki w doniczce.

Cały artykuł Magdaleny Słoniowskiej pt. „A miało być tak strasznie…” znajduje się na ss. 10 i 11 „Kuriera WNET” nr 68/2020, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 12 marca 2020 roku!

Artykuł Magdaleny Słoniowskiej pt. „A miało być tak strasznie…” na ss. 10 i 11 „Kuriera WNET”, nr 68/2020, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Autor „W obronie wypraw krzyżowych”: Sojusze między chrześcijanami a muzułmanami to była rzecz powszechna

Czy wyprawy krzyżowe były ludobójstwem sprzecznym z zasadami wiary chrześcijańskiej? Bartłomiej Dźwigała o krucjatach, o tym czym były, ich czarnej legendzie i prawdzie o nich.

Bartłomiej Dźwigała mówi o tym, czym były wyprawy krzyżowe i jak możemy je zdefiniować. Ich nieodłącznymi elementami były: rola Kościoła, zbrojny charakter, obrona łacińskiego chrześcijaństwa. Poza wielkimi wyprawami były w ziemi świętej także „krucjaty sezonowe”. Wyprawy na mniejszą skalę, na np. 3 miesiące. Mówi, o tym, że w krucjatach „bynajmniej nie chodziło o wymordowanie Saracenów”. Zauważa, że państwach łacińskich na Bliskim Wschodzie „większość mieszkańców była Arabami, nikt ich nie próbował na siłę nawracać”. Dodaje, że zarówno w Ziemi Świętej, jak i na Półwyspie Iberyjskim:

Sojusze między chrześcijanami a muzułmanami to była rzecz powszechna.

Po zdobyciu Jerozolimy przez krzyżowców Arabowie wcale się nie zjednoczyli przeciw nim, lecz kiedy łacińscy dowódcy pokłócili się między sobą, każdy z nich zaciągał do swych szeregów muzułmanów. W Hiszpanii zaś „Maurowie często łączyli się z chrześcijanami przeciw Almohadom i Almorawidom”, czyli najeźdźcom z Afryki.

Historyk mówi o koncepcji wojny sprawiedliwej. Jest to prowadzona przez prawowite władze wojna obronna lub prowadzona w celu odzyskania tego, co wcześniej było nasze.  Tymczasem, jak podkreśla, „Bliski Wschód należał do chrześcijan”. Ćwir stwierdza, że trudno byłoby wyznaczyć granicę lat, które musiałyby upłynąć by nie można było sprawiedliwie walczyć o ziemie, które się utraciło.

Cesarz niemiecki pisał do Arabów z Fraxinet żeby przestali grabić cesarstwo.

Autor książki „W obronie wypraw krzyżowych” mówi o zasięgu rabunkowych wypraw arabskich. Z działającej w latach 888-975 bazy Fraxinet w Prowansji Arabowie docierali, aż do Szwajcarii. Pod arabskim panowaniem znajdowała się Sycylia, a w nieodległym od Rzymu Monte Argento znajdowała się baza arabska. Samo Wieczne Miasto zaś zostało splądrowane przez Arabów (w 846).

Siłą rzeczy do czegoś takiego jak wyprawy krzyżowe musiało dojść.

Historyk  mówi o rozwoju kultury rycerskiej i podejściu łacińskiego chrześcijaństwa do wojny, które różniło się od bizantyńskiego. Jak mówi, „ciężko mi sobie wyobrazić, że ruch krucjatowy by się nie narodził”. Tłumaczy przy tym krwawość ówczesnego prowadzenia wojen. Każde zdobycie miasta szturmem kończyło się rzezią. Zauważa, że „wszyscy brali udział w obronie miast”, także kobiety, o czym mówi m.in. kronika Piotra z Duisburga. Rozmówca Magdaleny Uchaniuk-Gadowskiej zwraca uwagę, że:

Wyprawy ludowe to efekt uboczny ruchu krucjatowego.  Nikt nie mógł tego przewidzieć, ani kontrolować.

Dodaje, że były też dodatnie skutki społeczne krucjat. Rycerze i możni zamiast walczyć ze sobą w bratobójczych walkach w Europie mogli poświęcić się walce z zagrożeniem zewnętrznym.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Polacy mają wiele unikatowych świątecznych tradycji, takich jak łamanie się opłatkiem czy wolne miejsce przy stole

Skąd choinka przywędrowała do Polski? Kiedy śpiewano pierwsze kolędy? Dlaczego wieszamy jemiołę i umieszczamy sianko pod obrusem oraz dzielimy się opłatkiem?

 

Dr Krzysztof Jabłonka mówi o historycznym tle polskich tradycji bożonarodzeniowych. Okazuje się, iż pomimo wielu różnic, na przestrzeni wieków zachowały się elementy stałe:

Opłatek jest w zasadzie prawie wyłącznie nas. On się pojawia poza polską, ale zazwyczaj tam, gdzie mieszkają Polacy. Wielkie zdumienie wywoływało wśród środowiska niepolskiego, kiedy szliśmy z opłatkiem, chociażby na spotkaniu europejskim, kiedy tysiące europejczyków uczyło się czym on jest.

Choinka jako symbol świąt przywędrował do nas wraz z Sasami. Wcześniej wnosiło się do chaty snop żyta:

Stawiało się go w kącie, a najlepiej w czterech kątach, cztery rodzaje zboża. Miało to służyć lepszym plonom. Ozdabiano te kłosy kolorowymi papierkami. W pewnym momencie, najpierw w dworach to się pojawiło w XVIII wieku, później w XIX wieku w kościołach i domach, pojawiły się choinki.

Kolejną świąteczną tradycją jest śpiewanie kolęd. Najstarsza polska kolęda sięga XV w., lecz jak podejrzewa Krzysztof Jabłonka, śpiewano je od zawsze, natomiast w XV wieku pojawił się pierwszy zapis na ten temat:

Musiały być śpiewane już za Kazimierza Wielkiego. Przypuszczam, że przybyły one wraz z krucjatami […] Kiedy nasi pierwsi rodacy dotarli do ziemi świętej, gdzie śpiewało się pieśni ku powitaniu Chrystusa, to zwyczaj ten razem z nimi przywędrował do nas, a ponieważ pamięć ludzka jest ułomna, zaczęto wymyślać własne kolędy.

Kolędowanie jest najważniejszą rzeczą w domowej liturgii wigilijnej, drugą tradycją wymienianą przez gościa „Poranka WNET” jest pozostawianie wolnego miejsca przy stole:

To było oczekiwanie na tych, którzy albo byli emigrantami, albo zesłańcami. […] Pamiętano o tych, którzy z jakiegoś powodu, powstańczego,  syberyjskiego, czy emigracji zachodniej – nie ma.

Jemioła czy sianko pod obrusem wigilijnym zaś zostały przejęte z tradycji ludowych. Ponadto dr Jabłonka opowiada, skąd się wzięło przeświadczenie, że zwierzęta w wigilię mówią ludzkim głosem:

To pochodzi chyba z Grecji, zresztą ze zwierzętami dzielono się także opłatkiem. W rodzinach chłopskich był zwyczaj, że po kolędzie jeździł proboszcz wraz z organistą. Ten organista miał zawsze dla każdej chaty 3 opłatki, z czego trzeci był w buraczanym soku i z nim szło się do zwierząt. […] Uważano, że w tym momencie dostępują oni łaski bycia zwierzętami Bożymi.

Gość Poranka WNET tłumaczy także, dlaczego w Polsce wigilia jest dniem postnym, pomimo ogłoszenia przez kościół, że nie ma powodu do postu w wigilię.

Przypuszczam, że chodziło o bardzo prostą rzecz. Adwent jest czasem oczekiwania i wprowadzano w nim pewne zasady postne […] w związku z tym przyjęto, że ten, kto nie pościł cały adwent, to przynajmniej ten ostatni dzień powinno się pościć. […] Post jest zawsze wewnętrzną dyscypliną, on się powinien zaczynać i kończyć na wewnętrznym odrzuceniu, czego zewnętrznym wyrazem są właśnie pewne potrawy.

A.M.K.

Wielkanoc w Ziemi Świętej. O harmonijnym przebiegu uroczystości wielu obrządków mówi żyjący w Jerozolimie franciszkanin

Atmosfera jest bardzo uroczysta, ulice przybrane kwiatami. Chrześcijańską dzielnicę zdobią flagi, obrazy, wizerunki świętych – mówił w Poranku Wnet o. Dubiel z Centrum Informacji Chrześcijańskiej.

Czas Wielkiego Tygodnia przyciąga do Jerozolimy chrześcijan z całego świata: zjeżdżają się tu katolicy, prawosławni, Koptowie, chrześcijanie z Azji i Afryki. W tym roku pokrywają się święta obrządku prawosławnego i katolickiego. Jerozolima jest bardzo zatłoczona. W wyznaczonym czasie i miejscu każdy obrządek prowadzi uroczyście własne celebracje. – Teraz zaczyna się Msza Krzyżma w bazylice Grobu Pańskiego. Drzwi zostały zamknięte, ponieważ na dziedzińcu przed bazyliką Kościół prawosławny będzie sprawował swoją Mszę Krzyżma. Przejdą kolejne procesje – opowiadał ojciec Tomasz Dubiel.

– Wszystko odbywa się harmonijnie i zgodnie. Każdy od lat wie, w którym miejscu i o której godzinie sprawuje swoje obrządki. Nad wszystkim czuwa rada składająca się z przedstawicieli każdej ze wspólnot – Kościoła łacińskiego, prawosławnego, ormiańskiego, którzy podpowiadają, jak mają przebiegać  uroczystości, kto kiedy ma zaczynać, którędy przechodzić itd., żeby wszystko przebiegało zgodnie i sprawnie . [related id=”12758″]

Ojciec Tomasz Dubiel relacjonował celebracje Wielkiego Czwartku, przebywając tuż obok kopuły nad miejscem zmartwychwstania Chrystusa. Za chwilę miała się rozpocząć procesja do miejsca zmartwychwstania, której przewodniczy patriarcha Jerozolimy – nuncjusz apostolski Giuseppe Lazzarotto.

Franciszkanin opisał wygląd Jerozolimy w Wielki Czwartek: jest wiosna, ciepło, słońce, wszystko kwitnie. W mieście tłumy, procesje, chorągwie. Miasto Pokoju wygląda bardzo pięknie, ulice dzielnicy chrześcijańskiej są przyozdobione chorągwiami przedstawicieli różnych grup chrześcijańskich, państw i zgromadzeń z całego świata.

Punktem kulminacyjnym dzisiejszych uroczystości jest Ogród Oliwny i godzina święta – czuwanie przy miejscu, gdzie modlił się Jezus. „Moje myśli dążą do tego miejsca, czekam, by tam właśnie przebywać i modlić się słowami, które wypowiedział w tym miejscu Jezus i przeżywać godziny Jego osobistego cierpienia. To jest dla mnie najważniejszy moment Wielkiego Czwartku” – odpowiedział o. Dubiel na pytanie Krzysztofa Skowrońskiego o jego osobiste przeżywanie pierwszego dnia Triduum Paschalnego.

O godzinie 15.30 franciszkanie, a z nimi o. Dubiel, znajdą się w miejscu, gdzie odbyła się Ostatnia Wieczerza. Tam nastąpi uroczystość obmycia nóg prowadzona przez franciszkanów i kustosza Ziemi Świętej, Francesco Pattona, który zastąpił pełniącego tę funkcję do 2016 roku Pierbattistę Pizzaballo. Następnie o 16.00 odbędzie się msza święta, w której wezmą udział wszyscy Polacy, którzy przyjechali na święta do Grobu Pańskiego – kontynuował opowieść rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego.

Na pytanie, czy czuje się wpływ konfliktu na Bliskim Wschodzie na życie codzienne Jerozolimy, ojciec Dubiel odpowiedział, że konflikt ten nie jest na co dzień odczuwalny. Ludzie wiedzą, co się dzieje, ale życie codzienne tego nie odzwierciedla. Zwłaszcza w czasie świąt wielkanocnych każdy stara się skupić i poświęcić czas na to, co jest najważniejsze.

Ojciec Tomasz Dubiel przebywa w Jerozolimie od 2009 roku. Przyjechał tam jeszcze jako kandydat do zakonu franciszkanów. Przyznał, że z radością odwiedza Polskę, ale z jeszcze większą radością wraca do Jerozolimy i nie wyobraża już sobie życia w innym miejscu.

aa