28 lipca obchodzimy Dzień Przeciążenia Ziemi

„Od 1 stycznia do 28 lipca ludzkość wykorzystała tyle zasobów, ile jest w stanie odtworzyć w ciągu całego roku” – przekazał szef organizacji pozarządowej Global Footprint Network – Mathis Wackernagel.

Wackernagl twierdzi, że ciężar wykorzystywania zasobów planety nie jest równomiernie rozłożony. Gdyby cały świat żył jak Amerykanie, Dzień Przeciążenia Ziemi wypadłby w tym roku 13
marca.  Global Footprint Network podała, że

W sumie ponad połowa potencjału biologicznego planety (55 proc.) jest wykorzystywana do wyżywienia ludzkości

Rozwiązaniem, które polepszyłoby sytuacje jest ograniczenie spożywania mięsa. Dotyczy to szczególnie krajów wysokorozwiniętych.

Źródło: dziennik.pl

Czytaj także:

Ukryte skarby – 27.07.2022 r. – Rzucewo

 

N.G.

Prof. Jarosław Dumanowski, Stefan Medeński,Marek Szczygielski,Jarosław Pająkowski – Popołudnie WNET – 13.08.2021

Popołudnia WNET można słuchać od poniedziałku do piątku w godzinach 16:00 – 18:00 na: www.wnet.fm oraz w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Białymstoku, Szczecinie i Łodzi.

Goście „Popołudnia WNET”:

Ewa Szafarczyk – mistrzyni nalewek i hodowca gęsi

Prof. Jarosław Dumanowski  -historyk jedzenia, Katedra Metodologii, Dydaktyki i Historii Kultury, Instytut Historii i Archiwistyki

Stefan Medeński – właściciel Muzeum Myślistwa, kolekcjoner

Marek Szczygielski – doradca przewodniczącego Rady ds Rolnictwa i Obszarów Wiejskich przy Prezydencie RP

Łukasz Woźniak -specjalista ds Krajobrazu, Wartości Kulturowych i Historycznych, Zespół Parków Krajobrazowych nad Dolną Wisłą

Wiesław Janasiński  – Winnica przy Talerzyku w Topolnie

Jarosław Pająkowski – dyrektor Zespół Parków Krajobrazowych nad Dolną Wisłą, pomysłodawca i twórca Festiwalu Smaków Gruczno


Prowadzący: Adrian Kowarzyk

Realizator: Mateusz Jeżewski


Ewa Szafarczyk mówi o przygotowywaniu nalewek i o hodowli gęsi. Na miodzie wrzosowym robi się tzw. wrzosówki. Nalewki można przyrządzać z owoców, ziół i miodu. Rozmówczyni dodaje do napojów również płatki róży. Gęś by była smaczna musi rosnąć pół roku. Wskazuje, że zarówno hodowla jak i przyrządzanie gęsi wymaga cierpliwości.


Prof. Jarosław Dumanowski opowiada o historii kuchni polskiej, tradycji przygotowywania pieczonych gęsi i potraw z kaczki. W dawnych czasach wykorzystywano gęsi w całości, co było bardziej ekonomiczne niż dzisiaj. Do specyficznych potraw Doliny Dolnej Wisły należy melasa i powidła śliwkowe przygotowywane bez cukru za to posiadające wyraźny aromat dymu wędzarniczego. Profesor wskazuje na trudności z określeniem specyfiki kuchni polskiej. Dla obcokrajowców do najbardziej zapadających w pamięć potraw należą: flaki, żurek i kiszonki.


Stefan Medeński przybliża historię myślistwa, polskiej myśli technicznej i mechanizacji rolnictwa. W Muzeum Myślistwa można zwiedzić wystawy prezentujące historię polowań i zdobycze z licznych wypraw właściciela. Eksponaty pochodzą ze wszystkich zakątków świata. Planuje rozszerzyć wystawę o przykłady z historii polskiej motoryzacji. Właściciel podkreśla, że przedsiębiorcom pracę najbardziej utrudniają przedłużające się w czasie procedury prawne.


Marek Szczygielski mówi o zmianach w rolnictwie jakie następują w ostatnich latach. Coraz większą uwagę przykłada się do rolnictwa organicznego. Rolnikom, dzięki zmianie przepisów wolno hodować i sprzedawać, w sprzedaży detalicznej, to co wyhodują. Obecnie problemem są spółdzielnie rolnicze, które przez lata oszukiwały rolników i hodowców. Próby reaktywacji spółdzielni spełzają na niczym, ponieważ utraciły one zaufanie społeczne, a nawet jeśli uda się taką spółdzielnię utworzyć, często dochodzi do kłótni pomiędzy jej członkami. Rozwiązania zawarte w Nowym Ładzie, będą tylko wtedy skuteczne, jeśli rolnikom uda się przełamać wzajemną nieufność. Za realną możliwość rozwoju polskiego rolnictwa, uważa współistnienie dużych i małych gospodarstw.

Na Festiwalu Smaków Gruczno, który odbędzie się w dniach 21-22 sierpnia, można będzie skosztować lokalnych potraw.


Łukasz Woźniak przedstawia historię osadnictwa holenderskiego, które zaczęło się na terenach Polski około roku 1600. Osady ciągnęły się od Żuław, wzdłuż całej Wisły aż do Warszawy. Mennonici holenderscy trafili na ziemie polskie uciekając przed prześladowaniami religijnymi. Społeczności  osadników były bardzo zamknięte i posiadały surowe prawa.


Wiesław Janasiński mówi o polskich winnicach i Festiwalu Smaków Gruczno oraz o Winnicy przy Talerzyku w Topolnie, gdzie produkuje się wino za pomocą metod ekologicznych. Radzi, by przy wyborze wina kierować się miejscem produkcji, zaś wina zamykane na zakrętkę nie różnią się od tych zamykanych na korek.


Jarosław Pająkowski opowiada o przygotowaniach do Festiwalu Smaków Gruczno. Podczas wydarzenia można będzie spróbować lokalnych przysmaków, wziąć udział w konkursie kulinarnym czy przejechać się dorożką.


 

Martyna Kaczmarzyk: W Gruzji zafascynowała mnie wolność osobista. Nie bez znaczenia jest też wino i wyśmienita kuchnia

W „Kurierze w Samo Południe” gości blogerka i autorka książki „Gruzja. Jak się żyje Polce w kraju wina, gościnności i drogowych absurdów”, Martyna Kaczmarzyk, która mówi o życiu w Gruzji.

Redaktor Adrian Kowarzyk zapoznaje słuchaczy z kolejnym odcinkiem swojego audio-dziennika z ostatniej podróży po Gruzji. Tym razem dziennikarz Radia WNET miał okazję porozmawiać z Polką mieszkającą w Gruzji. W wywiadzie blogerka i autorka książki „Gruzja. Jak się żyje Polce w kraju wina, gościnności i drogowych absurdów”, Martyna Kaczmarzyk, opowiada o swoich pierwszych doświadczeniach z Gruzją:

Przyjechałam do Gruzji w 2013 r. i dokładnie pierwszego dnia poznałam mojego męża, Mirzę. Był trzecią osobą, którą poznałam na lotnisku i tak to trwa do dziś – wspomina Martyna Kaczmarzyk.

Polka znana z bloga „Martyna z Gruzji” mówi również o długich i intensywnych gruzińskich weselach, którego miała okazję osobiście doświadczyć. Jak podkreśla Martyna Kaczmarzyk, bardzo ważnym elementem tej tradycji jest wino:

To celebracja wielodniowa i pochłaniająca niezliczone ilości wina. My na wesele przygotowaliśmy tysiąc litrów wina na 120 osób. Mamy czaczę, mamy też jeszcze wspaniały prezent, jednak z marek wina podarowała mi 240 butelek wina – komentuje blogerka.

Martyna Kaczmarzyk przybliża też swoje doświadczenia z nauką gruzińskiego. Porównuje gruziński alfabet do nitek makaronu i punktuje trudności związane z jego nauką:

Gruziński alfabet jest bardzo trudny do nauczenia się, nauka trwa lata. Właściwie, osoba wychowana w Europie nie jest w stanie go opanować w stu procentach – stwierdza blogerka.

Rozmówczyni Adriana Kowarzyka skupia się na tym, co urzeka ją w Gruzji. Podkreśla różnice w mentalności Gruzinów i Polaków oraz opowiada o niebagatelnym znaczeniu pięknych krajobrazów oraz kuchni:

Gruzja jest wolnością i to sobie trzeba bardzo wyraźnie powiedzieć. Mnie w Gruzji zafascynowała wolność osobista i energia tych ludzi. W Gruzji wszystkim chce się poznawać, eksplorować gruzińskie bezdroża, więc ta energia mnie urzekła. Oczywiście nie bez znaczenia jest też wino i wyśmienita kuchnia.

Jak zaznacza Martyna Kaczmarzyk, gruzińska kuchnia to wachlarz tradycyjnych i pysznych potraw, z któego trudno wybrać najlepsze. Mimo to, blogerka robi przegląd swoich ulubionych gruzińskich smaków:

Moje trzy faworyty to oczywiście chinkali, czyli gruzińskie pierożki z mięsem i bulionem w środku. Absolutny majstersztyk. Numer dwa to lobio, czyli potrawka z fasoli. (…) Danie jest wyśmienita, zaskakuje smakiem. Numer trzy to znany Polakom chaczapuri, czyli pasterski placek z serem w środku. Gruzja ma też wspaniałe sery – mówi Martyna Kaczmarzyk.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy w formie podcastu!

N.N.

Jak zachować bezpieczeństwo w czasie epidemii? Radzi GIS

Główny Inspektor Sanitarny opublikował „Dekalog bezpiecznego zachowania podczas epidemii koronawirusa”.

Często myj ręce.

Pierwszą zasadą jest częste mycie rąk wodą z mydłem. W przypadku, gdy jest to niemożliwe zaleca się dezynfekcję płynami/żelami na bazie alkoholu (min. 60%).

Podczas powitania unikaj uścisków i podawania dłoni.

Ze względu na ryzyko przenoszenia wirusa z powierzchni na dłonie należy unikać także witać się z ludźmi bez kontaktu fizycznego z nimi. Przy rozmowach z ludźmi, którzy mają gorączkę, kaszlą lub mają katar należy zachować dystans dwóch metrów. Jeśli zaś sami kichami czy kaszlemy to „powinniśmy zakryć usta i nos zgiętym łokciem lub chusteczką”. Tą ostatnią należy ” jak najszybciej wyrzuć chusteczkę do zamkniętego kosza”, a ręce umyć.

Unikaj płatności gotówką, korzystaj z kart płatniczych.

[related id=106938 side=left]O tym, że gotówka jest brudna i są na niej bakterie mówiła na antenie Radia WNET prof. Grażyna Ancyparowicz. Ekonomistka ostrzegała także przed paniką związaną z niesprawdzonymi informacjami. O potrzebie czerpania wiedzy na temat koronawirusa ze sprawdzonych źródeł przypomina ostatnie z przykazań GIS-u, który wskazuje na strony rządowe-gis.gov.pl i gov.pl/koronawirus.

Unikaj dotykania oczu, nosa i ust.

Mimo dbania o higienę rąk i tak zaleca się, by dotykać nimi twarzy. Poza dezynfekcją rąk należy zatroszczyć się także o przedmioty nas otaczające jak „biurka, lady i stoły, klamki, włączniki światła, poręcze”, które „muszą być regularnie przecierane z użyciem wody z detergentu lub środka dezynfekcyjnego”. Regularna dezynfekcja dotyczyć powinna także telefonu komórkowego, którego nie należy używać podczas spożywania posiłków. Te ostatnie zaś powinny być odpowiednio dobrane. GIS zaleca stosowanie zrównoważonej diety.

Odżywiaj się zdrowo i pamiętaj o nawodnieniu organizmu.

Należy unikać wysoko przetworzonej żywności i pamiętać o codziennym jedzeniu minimum 5 porcji warzyw i owoców oraz o odpowiednim nawodnieniu organizmu (ok. 2 litrów płynów dziennie).

A.P.

Paweł Golec: Każdy ma w swojej krwi trochę zbójowania. Mam przeczucie, że z tego wszystkiego wyjdziemy obronną ręką.

Paweł Golec o sytuacji polskich artystów, tym, jak ich wspierać, kulturze karpackiej, karpackim Długoszu i o tym, co mamy w sobie ze zbója.

 

Paweł Golec przyznaje, że obecna sytuacja opóźni wydanie płyty Symphoetnic. Poza tym „produkcja rzeczy nowych” idzie pełną parą. Jeden z liderów grupy muzycznej Golec uOrkiestra opowiada o swojej fascynacji kulturą mieszkańców polskich Karpat. Te ostatnie ciągną się przez 400 km.

W tych zakątkach mieszkali ludzie, którzy mieli przede wszystkim piękne stroje.

Wydana przez Fundację Braci Golec w 2004 r. publikacja wyjaśnia, jak wyglądały one w różnych miejscach i skąd ich twórcy czerpali inspiracje. Zawiera ona świadectwa ludzi, których dzisiaj już z nami nie ma. Jak zauważa nasz gość „ostatni dzwonek, żeby to udokumentować”. Przybliża działalność już 17-letniej Fundacji:

300 dzieci uczy się muzyki góralskiej.

Paweł Golec zachęca byśmy dbali o swoje „małe ojczyzny”, tak jak robią górale, których wyróżnia własne: strój, gwara, architektura, jedzenie. Opowiada o Dziejopisie Żywieckim Andrzeja Komonieckiego. Jego autora nazywa lokalnym Długoszem. Spisywał on „wszystkie ciekawe historie  tamtym okresie, opisywał nazwy rzek”. Na kartach jego Chronografii zawarta jest też „piękna historia wszystkich zbójów, którzy tam mieszkali, mieli swoje chorągwie, byli na straży posterunku”. Gość „Poranka WNET” stwierdza, że

Każdy ma w swojej krwi trochę zbójowania.

W drugiej części rozmowy rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego przedstawia sytuację artystów wobec obecnych ograniczeń. Stwierdza, że Golec uOrkiestra nie zostało przez to szczególnie dotknięta, gdyż

Po karnawale zawsze robimy sobie przerwę.

Dwa zagraniczne koncerty, jakie mieli dawać, zostały przesunięte na jesień. Muzyk jest nastawiony optymistycznie:

Wierzę, że Polacy sobie z tym wszystkim poradzą.

Wyraża nadzieję, że powrócimy do normalności po Wielkanocy. Tymczasem zachęca do promowania polskich artystów. Podkreśla rolę Internetu jako środka przekazu, który daje nam wiele możliwości obcowania z kulturą on-line, na całym świecie.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Polacy mają wiele unikatowych świątecznych tradycji, takich jak łamanie się opłatkiem czy wolne miejsce przy stole

Skąd choinka przywędrowała do Polski? Kiedy śpiewano pierwsze kolędy? Dlaczego wieszamy jemiołę i umieszczamy sianko pod obrusem oraz dzielimy się opłatkiem?

 

Dr Krzysztof Jabłonka mówi o historycznym tle polskich tradycji bożonarodzeniowych. Okazuje się, iż pomimo wielu różnic, na przestrzeni wieków zachowały się elementy stałe:

Opłatek jest w zasadzie prawie wyłącznie nas. On się pojawia poza polską, ale zazwyczaj tam, gdzie mieszkają Polacy. Wielkie zdumienie wywoływało wśród środowiska niepolskiego, kiedy szliśmy z opłatkiem, chociażby na spotkaniu europejskim, kiedy tysiące europejczyków uczyło się czym on jest.

Choinka jako symbol świąt przywędrował do nas wraz z Sasami. Wcześniej wnosiło się do chaty snop żyta:

Stawiało się go w kącie, a najlepiej w czterech kątach, cztery rodzaje zboża. Miało to służyć lepszym plonom. Ozdabiano te kłosy kolorowymi papierkami. W pewnym momencie, najpierw w dworach to się pojawiło w XVIII wieku, później w XIX wieku w kościołach i domach, pojawiły się choinki.

Kolejną świąteczną tradycją jest śpiewanie kolęd. Najstarsza polska kolęda sięga XV w., lecz jak podejrzewa Krzysztof Jabłonka, śpiewano je od zawsze, natomiast w XV wieku pojawił się pierwszy zapis na ten temat:

Musiały być śpiewane już za Kazimierza Wielkiego. Przypuszczam, że przybyły one wraz z krucjatami […] Kiedy nasi pierwsi rodacy dotarli do ziemi świętej, gdzie śpiewało się pieśni ku powitaniu Chrystusa, to zwyczaj ten razem z nimi przywędrował do nas, a ponieważ pamięć ludzka jest ułomna, zaczęto wymyślać własne kolędy.

Kolędowanie jest najważniejszą rzeczą w domowej liturgii wigilijnej, drugą tradycją wymienianą przez gościa „Poranka WNET” jest pozostawianie wolnego miejsca przy stole:

To było oczekiwanie na tych, którzy albo byli emigrantami, albo zesłańcami. […] Pamiętano o tych, którzy z jakiegoś powodu, powstańczego,  syberyjskiego, czy emigracji zachodniej – nie ma.

Jemioła czy sianko pod obrusem wigilijnym zaś zostały przejęte z tradycji ludowych. Ponadto dr Jabłonka opowiada, skąd się wzięło przeświadczenie, że zwierzęta w wigilię mówią ludzkim głosem:

To pochodzi chyba z Grecji, zresztą ze zwierzętami dzielono się także opłatkiem. W rodzinach chłopskich był zwyczaj, że po kolędzie jeździł proboszcz wraz z organistą. Ten organista miał zawsze dla każdej chaty 3 opłatki, z czego trzeci był w buraczanym soku i z nim szło się do zwierząt. […] Uważano, że w tym momencie dostępują oni łaski bycia zwierzętami Bożymi.

Gość Poranka WNET tłumaczy także, dlaczego w Polsce wigilia jest dniem postnym, pomimo ogłoszenia przez kościół, że nie ma powodu do postu w wigilię.

Przypuszczam, że chodziło o bardzo prostą rzecz. Adwent jest czasem oczekiwania i wprowadzano w nim pewne zasady postne […] w związku z tym przyjęto, że ten, kto nie pościł cały adwent, to przynajmniej ten ostatni dzień powinno się pościć. […] Post jest zawsze wewnętrzną dyscypliną, on się powinien zaczynać i kończyć na wewnętrznym odrzuceniu, czego zewnętrznym wyrazem są właśnie pewne potrawy.

A.M.K.

Medycyna Hildegardy z Bingen – 4 lipca 2019 r. – prowadzi Elżbieta Ruman

Elżbieta Ruman rozmawia z lek. med. Małgorzatą Stępińską o leczniczych właściwościach kasztanów jadalnych i kopru włoskiego.

Jeśli interesują cię inne audycje z cyklu zajrzyj tutaj.

Skotniczny: Przyszłość leży w jedzeniu nieprzetworzonym

Ryszard Skotniczny mówi o problemach i perspektywach polskiego rolnictwa.

Ryszard Skotniczny zaznacza, że jednym z głównych problemów polskiego rolnictwa jest fakt, iż na Zachodzie od dawna prężnie rozwijały się spółdzielnie i konglomeraty rolnicze, które ominęły nasz kraj ze względu na komunizm.

Po uwolnieniu się z komuny mieliśmy wstręt do spółdzielni i nie tworzyliśmy przez ileś tam lat kooperatyw, jakie są np. w Hiszpanii czy we Włoszech. Teraz cierpimy, bo weszły duże koncerny i manipulują cenami.

W momencie, kiedy polski rynek się otworzył, reforma Balcerowicza praktycznie zabiła PGR-y, które wypracowały całe pokolenia. Efektem tego były i są całe rzesze bezrobotnych na wsiach. Polskie rolnictwo mimo to ma szansę zaistnieć na rynku europejskim. Jak mówi, przyszłość leży w ekologicznym, nieprzetworzonym jedzeniu.

Urzędnicy z Brukseli albo nasi przedstawiciele decydują, co ma być wspierane […], czyli manipulują naturą. To musi się źle skończyć. […] To ingerencja biurokratyczna w prawa rynku.

Ryszard Skotniczny negatywnie ocenia także pracę urzędników z Brukseli, którzy to z perspektywy fotela decydują, o tym, co jest dobre i pilne dla rolników.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.M.K./A.P.

Janowski: Jarmark Wnet to jedno z nielicznych miejsc w Warszawie, gdzie można kupić jedzenie wysokiej jakości (VIDEO)

Trzeba mieć świadomość, że na naszych oczach następuje dramatyczne pogorszenie żywności związane z przemysłowymi formami jej wytwarzania – na urodzinowym Jarmarku Wnet mówił były minister rolnictwa.

Gabriel Janowski działa obecnie na polu promocji naturalnych form wytwarzania i przetwarzania żywności, a także jej dystrybucji. Z tego punktu widzenia, takie inicjatywy jak Jarmark Wnet są bardzo potrzebne, zwłaszcza w dużych ośrodkach – ludzie w miastach potrzebują miejsca, gdzie mogą przyjść i w rodzinnej atmosferze kupić świeże produkty pochodzące prawdziwie od rolnika, wyższej jakości.

Jeżeli my, społeczność radiowa, rolnicza i konsumencka nie połączymy sił, to będzie nam szalenie trudno przełamać obecne zatrważające trendy w produkcji żywności. A to skutkuje rozwojem ogromnej liczby chorób i patologii – zaznaczał Gabriel Janowski.

Zdaniem byłego ministra rolnictwa, sprawa dobrej jakości jedzenia nie jest przegrana. Wśród przedstawicieli młodego pokolenia można zaobserwować coraz większą troskę o wartość konsumowanych produktów.

 

 

aa