Niesamowita podróż i przemiana figury Chrystusa Frasobliwego z kaplicy Boimów we Lwowie

W poniedziałek – 23.10.2023 – odbył się wernisaż wystawy „To czego nie widać”. Prezentowana jest na niej rzeźba Chrystusa Frasobliwego. Od ponad 400 lat zdobiła ona kopułę kaplicy Boimów.

Wernisaż wystawy „To czego nie widać” w galerii Okno na Kulturę

W galerii Okno na Kulturę, w poniedziałek – 23.10.2023 – odbył się wernisaż wystawy „To czego nie widać”. Prezentowana jest na niej rzeźba Chrystusa Frasobliwego. Od ponad 400 lat zdobiła ona kopułę kaplicy Boimów we Lwowie i znajdowała się na wysokości około 30 metrów. Na wystawie jednak można nie tylko obejrzeć odrestaurowaną figurę z bliska, lecz także szczegółowo prześledzić proces jej renowacji.

W wydarzeniu m.in. wzięli udział: minister kultury i dziedzictwa narodowego – prof. Piotr Gliński, dyrektor generalny MKiDN Jarosław Czuba, przedstawiciele ambasady Ukrainy w RP – Wasyl Melnychuk i Roman Szepeliak, Dyrektor Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki – Taras Wożniak i doradca mera Lwowa ds. ochrony zabytków – Lilia Onyszczenko oraz dyrektor Instytutu Polonika – Dorota Janiszewska-Jakubiak. Ponadto, obecni byli konserwatorzy i badacze, którzy uczestniczyli w konserwacji i renowacji rzeźby Chrystusa Frasobliwego.

Naszymi gośćmi byli
Rzecznik prasowy Instytutu Polonika Lukrecja Jaszewska i konserwator zabytków Paulina Zalewska.

Polacy mają wiele unikatowych świątecznych tradycji, takich jak łamanie się opłatkiem czy wolne miejsce przy stole

Skąd choinka przywędrowała do Polski? Kiedy śpiewano pierwsze kolędy? Dlaczego wieszamy jemiołę i umieszczamy sianko pod obrusem oraz dzielimy się opłatkiem?

 

Dr Krzysztof Jabłonka mówi o historycznym tle polskich tradycji bożonarodzeniowych. Okazuje się, iż pomimo wielu różnic, na przestrzeni wieków zachowały się elementy stałe:

Opłatek jest w zasadzie prawie wyłącznie nas. On się pojawia poza polską, ale zazwyczaj tam, gdzie mieszkają Polacy. Wielkie zdumienie wywoływało wśród środowiska niepolskiego, kiedy szliśmy z opłatkiem, chociażby na spotkaniu europejskim, kiedy tysiące europejczyków uczyło się czym on jest.

Choinka jako symbol świąt przywędrował do nas wraz z Sasami. Wcześniej wnosiło się do chaty snop żyta:

Stawiało się go w kącie, a najlepiej w czterech kątach, cztery rodzaje zboża. Miało to służyć lepszym plonom. Ozdabiano te kłosy kolorowymi papierkami. W pewnym momencie, najpierw w dworach to się pojawiło w XVIII wieku, później w XIX wieku w kościołach i domach, pojawiły się choinki.

Kolejną świąteczną tradycją jest śpiewanie kolęd. Najstarsza polska kolęda sięga XV w., lecz jak podejrzewa Krzysztof Jabłonka, śpiewano je od zawsze, natomiast w XV wieku pojawił się pierwszy zapis na ten temat:

Musiały być śpiewane już za Kazimierza Wielkiego. Przypuszczam, że przybyły one wraz z krucjatami […] Kiedy nasi pierwsi rodacy dotarli do ziemi świętej, gdzie śpiewało się pieśni ku powitaniu Chrystusa, to zwyczaj ten razem z nimi przywędrował do nas, a ponieważ pamięć ludzka jest ułomna, zaczęto wymyślać własne kolędy.

Kolędowanie jest najważniejszą rzeczą w domowej liturgii wigilijnej, drugą tradycją wymienianą przez gościa „Poranka WNET” jest pozostawianie wolnego miejsca przy stole:

To było oczekiwanie na tych, którzy albo byli emigrantami, albo zesłańcami. […] Pamiętano o tych, którzy z jakiegoś powodu, powstańczego,  syberyjskiego, czy emigracji zachodniej – nie ma.

Jemioła czy sianko pod obrusem wigilijnym zaś zostały przejęte z tradycji ludowych. Ponadto dr Jabłonka opowiada, skąd się wzięło przeświadczenie, że zwierzęta w wigilię mówią ludzkim głosem:

To pochodzi chyba z Grecji, zresztą ze zwierzętami dzielono się także opłatkiem. W rodzinach chłopskich był zwyczaj, że po kolędzie jeździł proboszcz wraz z organistą. Ten organista miał zawsze dla każdej chaty 3 opłatki, z czego trzeci był w buraczanym soku i z nim szło się do zwierząt. […] Uważano, że w tym momencie dostępują oni łaski bycia zwierzętami Bożymi.

Gość Poranka WNET tłumaczy także, dlaczego w Polsce wigilia jest dniem postnym, pomimo ogłoszenia przez kościół, że nie ma powodu do postu w wigilię.

Przypuszczam, że chodziło o bardzo prostą rzecz. Adwent jest czasem oczekiwania i wprowadzano w nim pewne zasady postne […] w związku z tym przyjęto, że ten, kto nie pościł cały adwent, to przynajmniej ten ostatni dzień powinno się pościć. […] Post jest zawsze wewnętrzną dyscypliną, on się powinien zaczynać i kończyć na wewnętrznym odrzuceniu, czego zewnętrznym wyrazem są właśnie pewne potrawy.

A.M.K.

Cejrowski: Czy papież nie rozumiał, że modlił się do demonów?

W odpowiedzi na brak kapłanów nie jest produkowanie kapłanów z byle czego, tylko misje, gdzie wyświęcony i porządnie wykształcony ksiądz jedzie do Amazonii – podkreśla Wojciech Cejrowski.

Na polskich misjonarzy nie sposób się nie natknąć, będąc w Ameryce Południowej czy w Amazonii. Z przerażeniem słucham doniesień oraz lekkiego tonu dobiegającego z Watykanu, gdzie zdarzyły się rzeczy radykalne na Synodzie Amazońskim, kiedy papież Franciszek modlił się do bożków indiańskich wstawionych do kościoła – twierdzi rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego.

Jak dodaje: Pan Bóg powinien zastosować Sodomę i Gomorę, rzucając rozgrzanymi kamieniami albo pokazać inne oburzenie. To, że głowa Kościoła katolickiego modli się do „Paciamamy”, którą można porównać m.in. do „Matki Ziemi”, nie wiadomo czy czyni to z niego naiwnego czy bardzo niedobrego.

Cejrowski twierdzi, że głupi i naiwny mógłby pójść na coś takiego, ale cóż on robił w argentyńskim seminarium? – pyta. „Argentyna nie jest końcem świata, nie jest to Boliwia” – zaznacza.

Gdzie na tym synodzie były sugestie papieża wobec jego biskupów, odstępców od wiary? Synod Amazoński może działać w dwie strony. Papież nie przyjeżdża tam, jak laufer, który ma wysłuchać, przybywa on jako głowa Kościoła katolickiego, który ma wydawać rozkazy. Jan Paweł II, kiedy podróżował, wydawał, kazał i pouczał – mówi Wojciech Cejrowski.

Cejrowski myśli, że papież Franciszek mógł powiedzieć, że w odpowiedzi na brak kapłanów nie jest rozwalanie kościoła, tylko misje. Wysyłanie wyświęconych, porządnie wykształconych księży tam, gdzie brakuje kapłanów – to jest odpowiedź, a nie wyświęcanie przypadkowych gości, którzy zostali diakonami.

Mam nadzieję, że adhortacji nie będzie, bo jeżeli z tego miałby zrobić adhortację akurat ten papież, to spodziewam się, że nie będzie ona dobra dla całego Kościoła katolickiego – podkreśla rozmówca.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!


M.N.

Ks. prof. Dariusz Oko: Ludzie, którzy tak się zachowują potrzebują jakiejś terapii (…) Myślę, że potrzebują psychologów

Ks. prof. Dariusz Oko ostatnio był na Ukrainie, gdzie uczestniczył w wydarzeniu, na którym miał wykład dotyczący neomarksistowskiej ideologii LGBT+.

Podczas pobytu u naszego sąsiada miał miejsce również wykład Leszka Jażdżewskiego, redaktora naczelnego „Liberté!”, który w ostrych słowach zaatakował Kościół katolicki za swoje nauczanie (w jego mniemaniu niezgodne z naukami Chrystusa czy papieża Franciszka). Nasz gość Poranka WNET nader krytycznie odnosi się do słów liberalnego dziennikarza:

Widać, że on nienawidzi Kościoła. To wulkan nienawiści. Nienawidzi Kościoła tak, jak niektórzy nienawidzili Żydów. […] Wielki sygnał ostrzeżenia dla społeczeństwa, że teraz już nie są między nami, jak bardzo trzeba się przed nimi bronić.

Oprócz wystąpienia Jażdżewskiego ks. prof. Oko komentuje sprawę profanacji wizerunku obrazu Matki Bożej Częstochowskiej w Płocku. Wówczas w nocy z 26 na 27 kwietnia na ścianach kościoła parafii św. Maksymiliana Marii Kolbego pojawiły się kopie wspomnianego obrazu, na których Maryja miała tęczową aureolę zamiast złotej:

Lewacy sami sobie zaprzeczają, bo mówiąc o nienawiści, sami są wulkanami nienawiści (…) Ludzie, którzy tak się zachowują potrzebują jakiejś terapii (…) Myślę, że potrzebują psychologów. Bo nazywanie milionów ludzi „świniami” na forum publicznym (przed milionami widzów i słuchaczy) to przestępstwo… to coś niesłychanego. Taki język nienawiści jest przyczyną największych zbrodni.

Oznajmia i podkreśla, że wszelkie systemy totalitarne rozpoczynały się od ataków słownych, a później przeinaczały się w zbrodnicze czyny, za których sprawą strumieniami z ludzkich ciał brodziła krew:

Trzeba zauważyć, że taki język nienawiści nieraz jest w największych systemach totalitarnych, zanim przystąpiono do masowych ludobójstw, to najpierw odbiera wszelką godność człowiekowi. To przecież też Niemcy nazywali Żydów wszami, robactwem.

Posłuchaj całej audycji już teraz!


K.T. / A. Kowarzyk

Abp Jędraszewski w rocznicę Stanu Wojennego: Musimy upominać się o prawa człowieka, w tym prawo do życia od poczęcia

– Bóg jest Panem dziejów. Bóg zwycięża. Bóg nas do zwycięstwa powołuje niezależnie od klęsk i porażek – mówił abp Marek Jędraszewski z okazji 37. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego.

Celebrując mszę sprawowaną w katedrze na Wawelu, metropolita krakowski odniósł się do pamiętnego i tragicznego 13 grudnia 1981 roku. W homilii podkreślił, że tylko gwałtownicy – prawdziwie wierzący w Jezusa, mogą wejść do Królestwa Bożego. Przypomniał rolę św. Jana Pawła II w powstaniu Solidarności i wsparciu dla Polaków:

– 13 grudnia 1981 roku doszło do owej tragicznej nocy, ale też niemal od razu pokazał się strażnik naszych zmagań o wolność – w sposób symboliczny na oknie apartamentów papieskich rozbłysło światełko szczególnej pamięci, które stało się wzorem dla innych nie tylko w Polsce. W imię solidarności z „Solidarnością” w Polsce. Tyle ludzi, także wielkich tego świata, idąc za Janem Pawłem II, chciało pamiętać.

 

Arcybiskup Marek Jędraszewski odniósł się także do pielgrzymki papieża w 1983 roku. Wówczas papież przypomniał odsiecz Wiedeńską, jako zwycięstwo Chrystusa, a także mówił o więzionych i internowanych, wspominając liczne listy, które od nich otrzymywał. Jan Paweł II podkreślił, że te listy były dla niego świadectwem zwycięstwa Chrystusa w tych ludziach. A raczej ich zwycięstwa dzięki Chrystusowi.

Arcybiskup krakowski podkreślił, że ówczesne wezwanie papieża jest nadal aktualne: – Polska to przede wszystkim nasza sprawa. Sami musimy wykuwać swój los i swoją przyszłość. „Jednakże naród nade wszystko musi żyć o własnych siłach i rozwijać się o własnych siłach. Sam musi odnosić to zwycięstwo, które Opatrzność Boża zadaje mu na tym etapie dziejów. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że nie chodzi o zwycięstwo militarne – jak przed trzystu laty – ale o zwycięstwo natury moralnej. To ono właśnie stanowi istotę wielokrotnie proklamowanej odnowy. Chodzi tu o dojrzały ład życia narodowego i państwowego, w którym będą respektowane podstawowe prawa człowieka. Tylko zwycięstwo moralne może wyprowadzić społeczeństwo z rozbicia i przywrócić mu jedność. Taki ład może być zarazem zwycięstwem rządzonych i rządzących. Trzeba do niego dochodzić drogą wzajemnego dialogu i porozumienia, jedyną drogą, która pozwala narodowi żyć pełnią praw obywatelskich i posiadać struktury społeczne odpowiadające jego słusznym wymogom; wyzwoli to poparcie, którego państwo potrzebuje, aby mogło spełnić swoje zadania, i przez które naród rzeczywiście wyrazi swoją suwerenność.” Bóg jest panem dziejów. Bóg zwycięża. Bóg powołuje nas do zwycięstwa niezależnie od klęsk i porażek.

[related id=66199]Arcybiskup przypomniał również historię poznańskich trzech krzyży, na których są wyryte symboliczne daty walki o godność człowieka: – Na orle, który stoi jakby na straży tych krzyży wyryto napis: „za wolność, prawo i chleb”. (…) Ale trzeba było czekać jeszcze wiele lat – do 2006 roku, by napis na orle uzupełniono o Pana Boga. (…) Jak patrzymy na te kolejne daty zmagań o wolność, zawsze w tych kolejnych etapach była obecność kościoła i świadków prawdy, którzy stanowili kolejną historię owych gwałtowników, którzy zdobywają królestwo boże. Ksiądz Kotlarz, a potem ksiądz Jerzy Popiełuszko jako symbole oddania życia własnego dla prawdy, dla sprawiedliwości, dla wolności. Trzeba było czekać jeszcze tyle lat, żeby w 2006 roku można było wyrazić pełną prawdę historyczną o naszych polskich dziejach nierozłącznie związanych z Bogiem i Kościołem. To upomnienie się o Boga jest problemem prawdy historycznej, ale to jest także problem naszej wiary dzisiaj, byśmy umieli upominać się w imię Boga o najbardziej podstawowe prawa. W tym prawo do życia dla każdego, od chwili poczęcia do momentu naturalnej śmierci. To w końcu chodzi o to, żebyśmy uświadomili sobie to, o czym mówił prorok Izajasz, że Bóg nasz jest Bogiem Emmanuelem – Bogiem z nami. Chodzi także o to, żeby poprzez nasze osobiste świadectwo dzisiaj, w świecie, który chce żyć tak, jakby Boga nie było wszyscy widzieli i poznali, rozważyli i pojęli, że ręka Pańska to wszystko co dobre w naszym narodzie i w naszej osobistej historii uczyniła, że Święty Izraela tego dokonał.

 

 

WJB/Archidiecezja Krakowska.