Autor „W obronie wypraw krzyżowych”: Sojusze między chrześcijanami a muzułmanami to była rzecz powszechna

Czy wyprawy krzyżowe były ludobójstwem sprzecznym z zasadami wiary chrześcijańskiej? Bartłomiej Dźwigała o krucjatach, o tym czym były, ich czarnej legendzie i prawdzie o nich.

Bartłomiej Dźwigała mówi o tym, czym były wyprawy krzyżowe i jak możemy je zdefiniować. Ich nieodłącznymi elementami były: rola Kościoła, zbrojny charakter, obrona łacińskiego chrześcijaństwa. Poza wielkimi wyprawami były w ziemi świętej także „krucjaty sezonowe”. Wyprawy na mniejszą skalę, na np. 3 miesiące. Mówi, o tym, że w krucjatach „bynajmniej nie chodziło o wymordowanie Saracenów”. Zauważa, że państwach łacińskich na Bliskim Wschodzie „większość mieszkańców była Arabami, nikt ich nie próbował na siłę nawracać”. Dodaje, że zarówno w Ziemi Świętej, jak i na Półwyspie Iberyjskim:

Sojusze między chrześcijanami a muzułmanami to była rzecz powszechna.

Po zdobyciu Jerozolimy przez krzyżowców Arabowie wcale się nie zjednoczyli przeciw nim, lecz kiedy łacińscy dowódcy pokłócili się między sobą, każdy z nich zaciągał do swych szeregów muzułmanów. W Hiszpanii zaś „Maurowie często łączyli się z chrześcijanami przeciw Almohadom i Almorawidom”, czyli najeźdźcom z Afryki.

Historyk mówi o koncepcji wojny sprawiedliwej. Jest to prowadzona przez prawowite władze wojna obronna lub prowadzona w celu odzyskania tego, co wcześniej było nasze.  Tymczasem, jak podkreśla, „Bliski Wschód należał do chrześcijan”. Ćwir stwierdza, że trudno byłoby wyznaczyć granicę lat, które musiałyby upłynąć by nie można było sprawiedliwie walczyć o ziemie, które się utraciło.

Cesarz niemiecki pisał do Arabów z Fraxinet żeby przestali grabić cesarstwo.

Autor książki „W obronie wypraw krzyżowych” mówi o zasięgu rabunkowych wypraw arabskich. Z działającej w latach 888-975 bazy Fraxinet w Prowansji Arabowie docierali, aż do Szwajcarii. Pod arabskim panowaniem znajdowała się Sycylia, a w nieodległym od Rzymu Monte Argento znajdowała się baza arabska. Samo Wieczne Miasto zaś zostało splądrowane przez Arabów (w 846).

Siłą rzeczy do czegoś takiego jak wyprawy krzyżowe musiało dojść.

Historyk  mówi o rozwoju kultury rycerskiej i podejściu łacińskiego chrześcijaństwa do wojny, które różniło się od bizantyńskiego. Jak mówi, „ciężko mi sobie wyobrazić, że ruch krucjatowy by się nie narodził”. Tłumaczy przy tym krwawość ówczesnego prowadzenia wojen. Każde zdobycie miasta szturmem kończyło się rzezią. Zauważa, że „wszyscy brali udział w obronie miast”, także kobiety, o czym mówi m.in. kronika Piotra z Duisburga. Rozmówca Magdaleny Uchaniuk-Gadowskiej zwraca uwagę, że:

Wyprawy ludowe to efekt uboczny ruchu krucjatowego.  Nikt nie mógł tego przewidzieć, ani kontrolować.

Dodaje, że były też dodatnie skutki społeczne krucjat. Rycerze i możni zamiast walczyć ze sobą w bratobójczych walkach w Europie mogli poświęcić się walce z zagrożeniem zewnętrznym.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Suski: Z taśm Neumanna wyłania się obraz partii, która w obronie swych członków jest gotowa obalić demokratyczny rząd

Marek Suski o tym, czyje rządy są zagrożeniem dla demokracji i jak koalicja PO-PSL łamała demokratyczne standardy oraz o tym, co sądzi o „rządzie ratunkowym” anty-PiS-u.

Marek Suski komentuje dyskutowaną w mediach możliwość zawarcia po wyborach koalicji partii opozycyjnych wobec Zjednoczonej Prawicy, w których szeregach miałaby się znaleźć nawet Konfederacja Wolność i Niepodległość. Odnosi się do słów Janusza Korwin-Mikkego, o tym, że jest on gotów zawrzeć sojusz nawet z diabłem, byle program Konfederacji był realizowany.

Ja bym z diabłem nie zawierał sojuszy, bo to do niczego dobrego nie prowadzi, a atencja pana Janusza Korwin-Mikke do Rosji, różne tam opowiadania, że powinniśmy wyjść ze strefy euro, Unii, NATO, […]  pokazują, że jest dość kontrowersyjny.

O możliwości zbudowania po wyborach „rządu ratunkowego”, z którego nie wyklucza Konfederacji, mówił Sławomir Neumann. Szef Gabinetu Politycznego premiera stwierdza, że:

Politycy Platformy jak słyszeliśmy na taśmach Neumanna, są faktycznie gotowi zawrzeć koalicję z diabłem, wysyłać ludzi nawet z wyrokami, byleby byli z Platformy. Z tych tajnych wypowiedzi wyłania się obraz partii, która w zasadzie w obronie swych członków, mających różne problemy z prawem, jest gotowa obalić demokratyczny rząd, po to, by ustrzec się kary.

Dodaje, że kojarzy mu się to z Sycylią. Polityk PiS zarzuca poprzedniej władzy, zadłużanie państwa i związane z nim przejęcie środków z OFE.

To są wybory o wolność i demokrację.

Zgadza się z tym hasłem opozycji, uważając, że to powrót do władzy poprzednich środowisk politycznych jest zagrożeniem dla wolności i demokracji. Podkreśla, że takie rzeczy jak wkroczenie ABW  do redakcji „Wprost” w 2014 r., czy podpalanie budki pod ambasadą Rosji są sprzeczne z demokratycznymi standardami. Na pytanie, dlaczego nikt nie został skazany za inwigilację dziennikarzy, stwierdza, że za skazywanie ludzi odpowiadają sądy, a nie rząd. Na pytanie o Mariana Banasia odpowiada, że jest to kwestia sprawdzenia. Odnosząc się do faktu, że służby nie odkryły wcześniej, znanych obecnie faktów ws. kamienicy szefa NIK, stwierdza, że „nikt nie jest doskonały”. Dodaje, że to służby odpowiadają za sprawdzanie polityków, nie komisja ds. służb, w której był dwa lata temu.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Rzymkowski: Trójmiasto to polska Sycylia – wielopoziomowy związek polityki, biznesu i świata przestępczego [VIDEO]

Tomasz Rzymkowski komentuje wnioski wynikające z prac Komisji ds. Amber Gold i mówi o możliwych koalicjach w zbliżających się wyborach parlamentarnych.

Wiceprzewodniczący komisji przyznaje, że jej prace pozostawiają pewien niedosyt, gdyż choć założenia zostały wypełnione, to nie wiemy np. jakie środowiska przestępcze stały za Marcinem P.

Uważam, że Trójmiasto to polska Sycylia, a stolicą Sycylii jest Palermo, czyli Gdańsk.

Znana z mafii włoska wyspa ma być obrazem wielopoziomowych powiązań polityki, biznesu, samorządu i świata przestępczego cechujących Trójmiasto. Rzymkowski zauważa, że na taką sytuację zwracał uwagę raport ABW sporządzony jeszcze za rządu Donalda Tuska, którego to premier „bał się dotknąć”. Poseł stwierdza, że między Gdańskiem z czasów afery Amber Gold a obecnym istnieje „pełna ciągłość instytucjonalna”.

To, że z kimś musimy iść [do wyborów – przyp. red.] nie budzi żadnych wątpliwości. Zrozumieliśmy tą lekcję jaką były wybory do PE.

Rzymkowski odnosi się do wypowiedzi Pawła Kukiza, który na antenie TVN24 przyznał, że prezes PiS Jarosław Kaczyński zaproponował mu start ich partii ze wspólnych list wyborczych, a następnie mówił na domniemanym przyszłym sojuszu między Kukiz’15 a Konfederacją. Deputowany stwierdza, że dla niego takie porozumienie nie jest w ogóle możliwe. Wynika to z tego, że, jak mówi Rzymkowski, Konfederacja jest opcją prorosyjską, inaczej niż Kukiz ‘15, który stawia na członkostwo Polski w UE i w NATO.

Jednocześnie gość WNET przyznaje, że koalicja jest dla ruchu Kukiz ‘15 koniecznością. Stwierdza przy tym, że rozmowy z PSL należy traktować raczej jako manewr ze strony ludowców, mający zapewnić im lepszą pozycję w ramach Koalicji Europejskiej. Ta ostatnia będzie w opinii posła startować pod inną nazwą w wyborach parlamentarnych.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!


K.T./A.P.

Uczestnicy szczytu G7 w Taorminie na Sycylii podpisali w piątek wspólną deklarację w sprawie zwalczania terroryzmu

USA, Francja, Niemcy, Włochy, Kanada i Japonia solidaryzują się z Wielką Brytanią po zamachu w Manchesterze. Cała „siódemka” zapowiada podniesienie działań antyterrorystycznych na wyższy poziom.

„My, zjednoczeni liderzy G7, wyrażamy nasze najgłębsze słowa współczucia i kondolencje dla rodzin ofiar brutalnego ataku terrorystycznego w Manchesterze w Zjednoczonym Królestwie. Potępiamy z całej mocy terroryzm we wszystkich formach i przejawach” – tak rozpoczyna się 15-punktowa deklaracja podpisana przez przywódców USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Włoch, Kanady i Japonii.

Szefowie państw podkreślali, że zwalczanie terroryzmu i gwałtownego ekstremizmu, które dotknęły kraje członkowskie G7 i wszystkie regiony świata, jest priorytetem dla „siódemki”.

„Jesteśmy zjednoczeni w naszych wspólnych wysiłkach, tak aby wszyscy nasi obywatele byli bezpieczni, a ich wartości i styl życia były zachowane” – dodali sygnatariusze dokumentu.

Zadeklarowali, że podejmą najbardziej stanowcze z możliwych kroki, by „odnaleźć, zidentyfikować, usunąć i ukarać” terrorystów i tych, którzy im pomagają.

„Podniesiemy walkę z terroryzmem na wyższy poziom przez niestrudzone zapobieganie, dochodzenie i ściganie czynów terrorystycznych, ich sprawców i zwolenników” – napisali szefowie państw i rządów siedmiu potęg gospodarczych świata.

Dodali: „Nasz wspólny system wartości i norm, szacunek dla praw człowieka i różnorodności kulturowej, krzewienie podstawowych wartości i zasad, na jakich zbudowane są nasze społeczeństwa, będą przyświecać naszym działaniom i obronie przed wspólnym zagrożeniem”.

Jako jeden z elementów zaangażowania  w walkę z terroryzmem, wymienili współpracę z prywatnym sektorem i społeczeństwem obywatelskim.

Przywódcy G7 zapowiedzieli, że będą zwalczaą wykorzystywanie internetu przez terrorystów i przyznali, że sieć stała się „mocnym narzędziem” w ich rękach.

Zapowiedzi tej towarzyszy apel do dostawców sieci i firm – założycieli mediów społecznościowych – o nasilenie wysiłków przeciwko „treściom terrorystycznym” i podżeganiu do przemocy i ekstremizmu.

„Będziemy przeciwdziałać propagandzie wspierającej terroryzm i gwałtowny ekstremizm, rekrutację prowadzoną w sieci przez ekstremistów, radykalizację i podżeganie do przemocy” – głosi dokument.

Jego sygnatariusze zapowiedzieli wspólne działania wobec zagrożenia, jakie stanowią tzw. zagraniczni bojownicy opuszczający tereny konfliktu.

Kolejny punkt dokumentu mówi o wymianie informacji na temat osobników udających się na tereny walk Państwa Islamskiego i Al-Kaidy oraz o ich ściganiu.

Ponadto mowa jest o działaniach w celu odcięcia źródeł finansowania organizacji terrorystycznych i o zacieśnieniu współpracy na rzecz szerszego użycia rejestru nazwisk pasażerów (Passenger Name Record).

Ponieważ, jak zauważono, brak społecznych i ekonomicznych perspektyw może przyczyniać się do wzrostu terroryzmu, podjęte zostało zobowiązanie dotyczące połączenia kwestii bezpieczeństwa, inkluzji socjalnej i rozwoju.

Przywódcy G7 zapowiedzieli krzewienie pluralizmu, tolerancji i równości płci, by wzmocnić skuteczność akcji przeciwko terroryzmowi i ekstremizmowi.

„Podkreślamy, że wszystkie działania antyterrorystyczne muszą być oparte na wspólnych zasadach demokracji, poszanowania praw człowieka i praworządności” – zapewnili liderzy siedmiu państw.

To pierwszy uzgodniony dokument dwudniowego szczytu. W obradach uczestniczą też przywódcy UE: przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk i szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker.

„To mocne orędzie przyjaźni, bliskości i solidarności z Wielką Brytanią” – oświadczył w chwili podpisania deklaracji premier Włoch Paolo Gentiloni, odnosząc się do poniedziałkowego zamachu w Manchesterze.

„Pokazujemy naszą jedność i determinację w kontynuowaniu zwalczania” terroryzmu – wyjaśnił.

Premier Wielkiej Brytanii Theresa May, która wzięła do ręki dokument, powiedziała: „Dziękuję za wsparcie okazane Zjednoczonemu Królestwu w obliczu straszliwego ataku w Manchesterze”.

„To ważne, by pokazać determinację wszystkich krajów w walce z terrorem i ochronie naszych obywateli” – dodała May przed opuszczeniem obrad.

PAP/LK