Proces w sprawie ludobójstwa Rohingjów w Mjanmie przed Trybunałem Haskim. Przywódczyni kraju odrzuca zarzuty

We wtorek przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości ONZ rozpoczął się proces ws. ludobójstwa muzułmańskiej mniejszości w Mjanmie. Obecna jest na nim dawna dysydentka, obecnie rządząca Birmą.

Gambia, z upoważnienia 57 państw należących do międzynarodowej polityczno-religijnej Organizacji Współpracy Islamskiej, złożyła pozew do Trybunału w Hadze, w którym stwierdziła, że Mjanma (dawniej Birma) złamała Konwencję ONZ w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa. Jak mówił w Hadze, cytowany przez Gazetę Wyborczą, gambijski minister sprawiedliwości Abubacarr Tambadou:

Gambia prosi o polecenie Mjanmie, by skończyła z tym bezsensownym zabijaniem, barbarzyństwem, które burzy nasze sumienia, aby skończyła z ludobójstwem własnego narodu.

Rohingja to posługująca się własnym językiem muzułmańska grupa etniczna zamieszkująca północ mjanmarskiego stanu Arakan. Sami uważają się za ludność autochtoniczną, natomiast według birmańskiego rządu są imigrantami z sąsiedniego Bangladeszu. W 2017 r. rozpoczęła się akcja wojskowa przeciwko Rohingjom, które według rządu Majnmy, stanowia adekwatną odpowiedź na wcześniejsze ataki dżihadystów. Jak informuje Reuters, w wyniku działań wojska ponad 730 tys. Rohingjów uciekło do sąsiedniego Bangladeszu. Wojsko, jak podaje GW, w ramach walki z terrorystami miało: palić muzułmańskie wioski razem z ich mieszkańcami, gwałcić, rabować i mordować nawet noworodki. We wtorek ministerstwo finansów Stanów Zjednoczonych wciągnęło na czarną listę czterech przywódców wojskowych Mjanmy.

Dawna ikona opozycji demokratycznej przeciwko rządom junty Aung San Suu Kyi obecnie faktycznie stoi na czele kraju. Postanowiła osobiście stanąć na czele delegacji swego kraju w Hadze w obronie „interesu narodowe”. W środę odrzuciła ona zarzuty stawiane jej ojczyźnie w Hadze.

A.P.

Czy rząd w Madrycie usiądzie do „okrągłego stołu” z władzami separatystycznej Katalonii?

Maciej Pawłowski z PISM komentuje hiszpańskie próby zrzucenia ciężaru przyjmowania migrantów na Maroko. Analizuje też sytuację w Katalonii. Separatyści zapraszaja rząd w Madrycie do „okrągłego stołu”.

 

 

Ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Maciej Pawłowski mówi o polityce migracyjnej Hiszpanii. Władze Maroka otrzymują z Madrytu pieniądze za ochronę granic. Hiszpania  z kolei naciska na UE, by przeznaczała fundusze  na rozwój Maroka:

Maroko ma przestać być krajem, z którego ludzie wyłącznie emigrują do Europy, ale ma stać się docelowo krajem, który będzie imigrantów na masową skalę przyjmował.

Gość „Kuriera w samo południe” zauważa, że uchodźcy docierający na wybrzeża Hiszpanii są przyjmowani entuzjastycznie, później jednak brakuje pomysłu, jak ich zaadaptować do społeczeństwa. Sytuację utrudnia wysokie, dwucyfrowe bezrobocie w Hiszpanii.

Maciej Pawłowski podkreśla, że pozytywne nastawienie hiszpańskiego społeczeństwa do imigrantów powoli sie zmienia. Część polityków mówi o konieczności ograniczenia przyjmowania uchodźców, pojawiaj sie nawet postulaty zawieszenia układu z Schengen.

Temat imigracji został w ostatnim czasie przesłonięty przez zaostrzający się problem separatystycznych tendencji Katalonii. W chwili obecnej, lewica republikańska z Katalonii ( ERC) negocjuje poparcie dla rządu Pedro Sancheza, ponieważ objęcie władzy przez VOX i Partię Ludową niosłoby  za sobą ryzyko zaostrzenia kursu Madrytu wobec Barcelony. ERC proponuje utworzenie hiszpańsko-katalońskiego „okrągłego stołu”. Chce dyskutować o przyszłym, legalnym referendum niepodległościowym, amnestii dla organizatorów referendum sprzed 2 lat, a także o odblokowaniu negocjacji nad budżetami: hiszpańskim i katalońskim. Rządzący Hiszpanią socjaliści nie zgadzają się na niepodległościowe referendum, natomiast są skłonni przyznać regionowi większy zakres autonomii.

Maciej Pawłowski odnotowuje spadek odsetka zwolenników niepodległości Katalonii i zmęczenie społeczeństwa ciągnącymi się protestami.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Ponad bilion złotych długu publicznego

Aż 1 bln 1 mld 181 mln zł wyniósł państwowy dług publiczny na koniec III kwartału br. Oznacza to wzrost o 0,3 proc. w stosunku do poprzedniego kwartału i wzrost o 1,7 proc. więcej wobec końca 2018

Ministerstwo Finansów w swym komunikacie podało, że w ciągu III kwartału 2019 r. zadłużenie sektora finansów publicznych po konsolidacji,  wzrosło o 2 mld 961,5 mln zł w stosunku do poprzedniego. Było ono także większe o 16 mld 867,6 mln zł wobec końca 2018 r.

Jak podaje MF zmiana Państwowego Długo Publicznego (PDP) w III kwartale 2019 r. wynikała z kilku czynników: wzrostu zadłużenia podsektora rządowego o 2 mld 340,0 mln zł (+0,3 proc.), w tym zadłużenia skarbu państwa po konsolidacji o 2 mld 243,7 mln zł (więcej o 0,2 proc.), wzrostu zadłużenia podsektora samorządowego o 624,8 mln zł (w górę o 0,8 proc.), w tym jednostek samorządu terytorialnego i ich związków o 431,3 mln zł (skok o 0,6 proc.), oraz spadku zadłużenia podsektora ubezpieczeń społecznych o 3,3 mln zł (spadek o 5,4 proc.).

Przed konsolidacją zadłużenie sektora finansów publicznych w III kwartale wyniosło  1 bln 064 mld 297 mln zł. Dawało to wzrost o 4 mld 181 mln zł w III kwartale 2019 r., a o 26 mld 274,3 mln zł – skok o 2,5 proc. – w porównaniu z końcem 2018 r.

Wzrost zadłużenia samorządów w III kwartale 2019 r., poza zmianami w PDP, wpłynęły przede wszystkim wzrosty: zadłużenia Krajowego Funduszu Drogowego (KFD) o 573,1 mln zł i  długu przedsiębiorstw zaliczonych do sektora instytucji rządowych oraz samorządowych o 531,5 mln zł; a także spadek zadłużenia wynikający z wyceny transakcji CIRS w rezultacie zmian kursów walut obcych o 357,6 mln zł.

A.P.

Ukraińscy celnicy zatrzymali paczki dla Polaków na Kresach. Szpiczyński: Nie pomogły tłumaczenia, gdzie jedziemy i po co

Witold Szpiczyński o działalności Stow. Paczka dla Bohatera, zatrzymaniu jego transportu na granicy z Ukrainą i tym komu pomaga. Władysław Karpiński o tym, czemu jego rodzina została na Kresach.

Witold Szpiczyński o zatrzymaniu na granicy polsko-ukraińskiej paczek dla Polaków na Wschodzie. Na przejściu w Medyce transport żywności, wózków inwalidzkich  i innych darów zebranych przez Stowarzyszenie Paczka dla Bohatera, został zatrzymany przez ukraińskich celników. Jak mówi nasz gość:

Nie pomogły żadne tłumaczenia, gdzie jedziemy i po co.

Stwierdza, że stali na przejściu 6-7 godzin. Stwierdza, że chcieli zebrane w Polsce dary „rozwieźć po naszych rodakach w starszym wieku”. Na Ukrainie bowiem, jak mówi ceny żywności są porównywalne z Polską, a czasem nawet wyższe, dlatego „opłaca się przywozić mięso z Polski”. Emerytury otrzymywane zaś są niskie.

My jesteśmy stowarzyszeniem, które otrzymuje dary od ludzi dobrej woli.

Aleksandra Pietrzak opowiada o działalności Paczki dla Bohatera, która w tym roku ma wsparcie MON i MSWiA. Przekazuje ono paczki Kresowiakom nie tylko na Boże Narodzenie, ale także na ferie zimowe, Wielkanoc i na wakacje. Dodaje, że będą próbować jeszcze dostarczyć przesyłki na Ukrainę, ale prawdopodobnie jednak rozdzielą je między potrzebujących w Polsce. Szpiczyński podkreśla, że mówimy o pomocy ludziom, którzy „nigdy nie wyparli się polskości”.

Państwo polskie musi zadbać o swoich obywateli. To nie oni opuścili Polskę, to Polska opuściła ich.

Oddaje głos mieszkańcowi Stanisławowa, Władysławowi Karpińskiemu, który opowiada o wojennych losach swojej rodziny:

Ojca zagarnęli [Niemcy] w 1941 r., bo nie chciał pracować. Mówił „dla Szwaba ja pracować nie będę”. […] Matka została sama, bała się sama ruszać z dwojgiem dzieci w drogę.

Podczas, gdy inni Polacy wyjeżdżali, on z matką i siostrą zostali. Cieszy go to, „że Polacy o nas nie zapominają”. Dodaje, iż „mamy tutaj Tow. Kult. Polskiej im. Franciszka Karpińskiego”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Ryszard Czarnecki: Daleko nie zajedziemy, jeżeli będziemy stawiać pod ścianą poszczególne państwa członkowskie UE

Europoseł PiS Ryszard Czarnecki mówi o działaniach UE na rzecz ochrony klimatu. Komentuje trudne negocjacje nad nowym unijnym budżetem. Ubolewa nad traktowaniem Polski i Węgier przez Brukselę.

 

Ryszard Czarnecki mówi o nadzwyczajnej sesji Parlamentu Europejskiego na temat polityki klimatycznej. Kwestia ta będzie również przedmiotem jutrzejszych obrad Rady Europejskiej.  Eurodeputowany odnotowuje „zabawną rywalizację” między instytucjami unijnymi w tej dziedzinie.  Komentuje plan przedstawiony przez Ursulę von der Leyen, zakładający przeznaczenie 1 bln euro na inwestycje na rzecz zrównoważonej Europy. Mówi o polskim postulacie partycypacji wszystkich krajów UE w kosztach transformacji energetycznej, która będzie kosztować Polskę 210 mld euro:

Polska powinna zastosować weto, jeżeli propozycje finansowe  będą mizerne.

Gość „Poranka WNET” przypomina, że współny opór państw wyszehradzkich przeciwko niekorzystnym zapisom budżetowym przyniósł pół roku temu pozytywny skutek.

Poruszony został również temat przesłuchań Węgier w  kwestii praworządności:

Daleko nie zajedziemy, jeżeli będziemy starali się stawiać pod ścianą poszczególne kraje członkowskie. Nie tędy droga.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T. / A.W.K.

Antoni Macierewicz: Działania Sądu Najwyższego to czyste bezprawie [VIDEO]

Marszałek senior i były szef MON i MSW mówi o sprawie Mariana Banasia, polskim sądownictwie, ochronie klimatu, nagrodzie Nobla dla Olgi Tokarczuk i raporcie na temat katastrofy smoleńskiej.


Marszałek senior Antoni Macierewicz wypowiada się na temat sprawy prezesa NIK Mariana Banasia:

Z punktu widzenia pewnych standardów , jakie Prawo i Sprawiedliwość formułuje, lepiej by było,żeby podał się do dymisji. […] Czekamy na rozstrzygnięcie, ktore będzie wynikiem prac CBA.

Polityk odnosi się do wczorajszej konferencji prezesa Banasia, który złożył do prokuratury doniesienia na Ministerstwo Sprawiedliwości. Stwierdza, że zaprezentowany wczoraj raport był wynikiem prac poprzedniego prezesa Krzysztofa Kwiatkowskiego:

Cała sytuacja jest dla polskiego państwa bardzo niekorzystna, powinna być jak najszybciej zakończona i rozstrzygnięta.

Gość „Popołudnia WNET” postuluje ujawnienie opinii publicznej materiałów operacyjnych CBA dotyczących prezesa Najwyższej Izby Kontroli.

W dalszej części rozmowy poruszony jest temat ujawnienia przez „Washington Post” szczegółowych informacji na temat interwencji Stanów Zjednoczonych w Afganistanie. Amerykanie mieli na nią wydać ponad 900 mld dolarów. Gazeta twierdzim, że dowództwo wojsk USA w Afganistanie nie miały dopracowanej strategii postępowania na tym terenie. Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego, powołując się na swoją wiedzę, krytykuje tego rodzaju opinie.

Antoni Macierewicz omawia również bieżącą sytuację Paktu Północnoatlantyckiego. Jednoznacznie sugeruje, że głosy o kryzysie NATO są instrumentem propagandy rosyjskiej.  Stwierdza, że Sojusz miał w swojej historii znacznie poważniejsze kryzysy niż ten obecny. Odnotowuje pewne osłabienie tendencji prorosyjskich w Europie Zachodniej, które jednak wciąż są obecne. Uważa, że jedynym skutecznym środkiem obrony przed Federacją Rosyjską jest strategiczny Sojusz z USA. Ubolewa nad niechęcia Francji i Niemiec zwiększenia swojego wkładu do budżetu NATO.

Były minister obrony narodowej i spraw wewnętrznych mówi o propagandowym charakterze działań na rzecz ochrony klmatu. Zwraca uwagę, ze Europa sama nie jest w  stanie rozwiązać tego problemu. Uwypukla rolę wielkiego biznesu w klimatycznej propagandzie. Mówi, że jednym z celów tej polityki jest zepchnięcie na margines gospodarki Polski i jej podobnych krajów. Zapowiada rozwój zarówno energetyki węglowej ( nowa odkrywka w Złoczewie), jak i prace nad  budowa elektrowni atomwoej i pozyskiwanie energii wiatrowej na morzu.

Antoni Macierewicz mówi o konieczności ostrożnego wprowadzenia technologii 5G. Przestrzega przed korzystaniem ze wsparcia Chin w tej kwestii. Ubolewa nad ślepotą państw zachodnich na totalitarne metody, jakie są stosowane przez ChRL dla osiagnięcia gospdarczego sukcesu. Wskzuje na to, że ze względu na przeszłość komunistyczną Polski spoczywa na niej obowiązek nagłaśnienia tego problemu.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego deprecjonuje orzeczenie Izby Pracy Sądu Najwyższego ws. Krajowej Rady Sądownictwa. Uważa że działania Sądu Najwyższego są zagrożeniem dla suwerenności i bezpieczeństwa Polski:

To czyste bezprawie […] Interpretacja konstytucji leży w wyłącznej kompetencji Trybunału Konstytucyjnego. […]  Pani prezes  […] przekracza swoje uprawnienia i namawia do bezprawia.

Antoni Macierewicz komentuje również przyznanie literackiej Nagrody Nobla Oldze Tokarczuk.  Deklaruje chęć zapoznania się z jej książką „Księgi Jakubowe”. Mówi o ciekawym aspekcie polskiej historii jakim byli frankiści, żydowskie środowisko konwertytów na katolicyzm, „wspaniali polscy patrioci”.

Gość „Poranka WNET” mówi o powrocie postkomunizmu do polskiej polityki, który jednak nie będzie, jego zdaniem , miał realnych skutków politycznych. Komentuje zapowiedzi postawienia prezydenta Andrzeja Dudy przed Trybunałem Stanu:

Mówili to ludzie, którzy już dawno powinni być przez ten Trybunał osądzeni. Rozumiem, że śpieszno im do tego, żeby kogoś innego postawić i zasłonić swoje przestępstwa i swoją odpowiedzialność za niszczenie Polski.

Poruszony został również temat prac nad raportem ws. katastrofy smoleńskiej. Antoni Macierewicz mói o tym, że prokuratura utrudnia zakończenie działan niezbędnych do ukończenia tego raportu. Zapowiada jego publikację na kwiecień przyszłego roku, w  10. rocznicę katastrofy.

K.T / A.W.K.

Stosunki polsko-ukraińskie. Pojawienie się z końcem lat 60. XIX w. konfliktów, które do dziś rzutują na nasze relacje

Gdy wybuchło powstanie styczniowe, chłopi zwłaszcza na rosyjskiej Ukrainie, dzięki „objaśnieniom” kleru prawosławnego uważali, że powstanie „polskich panów” odbierze im dopiero co przyznaną wolność.

Stanisław Orzeł

Kiedy carat więził Tarasa Szewczenkę i pozbawiał go możliwości nie tylko publikacji, ale nawet tworzenia poezji – w Galicji po przebudzeniu narodowym Wiosny Ludów (1848–1849) decyzją nowego cesarza Franciszka Józefa zlikwidowano we Lwowie polską Centralną Radę Narodową. Jednak kolaborującej z austriackim zaborcą Hołownej Radzie Ruskiej władze wielonarodowej monarchii niemieckich Habsburgów pozwoliły funkcjonować aż do 1851 r.

W tym czasie namiestnikiem Habsburgów w Galicji (1849–1859) był pierwszy hrabia z tytułem doktora, ordynat na Skale, Agenor Romuald Gołuchowski.

Ten konserwatysta z krwi i kości, przeciwnik reformy włościańskiej i ruchu spiskowego, „lojalnie współpracował z władzami austriackimi, dbając o interesy ziemiaństwa” polskiego. „Prowadząc walkę o język wykładowy w szkołach, godził się na ustępstwa na rzecz niemczyzny w Galicji zachodniej w zamian za równorzędne z ukraińskimi prawa języka polskiego we wschodniej części kraju”.

Współcześni nie dostrzegali jego starć z „niemiecką administracją i (…) postępującej polonizacji ośrodków władzy w Galicji. Dzięki kontaktom z bratem cesarza Karolem Ludwikiem udało mu się przeforsować budowę linii kolejowej z Wiednia do Lwowa, zwanej wówczas Carl Ludwig Bahn. (…) Z jego inicjatywy zbudowano we Lwowie wyższą szkołę realną, szkołę handlową i przemysłową, gimnazjum polskie i szkołę ogrodniczą z ogrodem botanicznym, a także w Brodach, Tarnopolu, Samborze i Stanisławowie. Jako przeciwnik podziału kraju na część polską i rusińską oraz wprowadzenia kurii narodowych w wyborach do Sejmu Krajowego, proponował Ukraińcom używanie alfabetu łacińskiego (Wikipedia). Doprowadziło to do konfliktu z jednym z twórców Rusałki Dnistrowej – Jakiwem Hołowaćkim, który w grudniu 1848 r. został kierownikiem Katedry Języka i Literatury Ruskiej na zgermanizowanym Uniwersytecie Lwowskim. Podjął się on tam próby stworzenia literackiego języka ruskiego na bazie używanego w Cerkwi podczas nabożeństw języka staro-cerkiewno-słowiańskiego.

Już jako minister spraw wewnętrznych Austrii (1859–1861) A. Gołuchowski – z pomocą innego Rusina, który określał się jako gente Rutheni, natione Poloni – Euzebiusza Czerkawskiego, wówczas radcy szkolnego dla Galicji i Bukowiny – próbował narzucić Rusinom alfabet łaciński. Zostało to jednak odebrane jako zamach na kulturę ruską. W rezultacie alfabetu nie zmieniono, ale Hołowaćki (wtedy już Głowackij), który do tego czasu nie tylko został rusofilem i panslawistą, ale wręcz próbował zrusyfikować język ukraiński, za sprawą Gołuchowskiego musiał opuścić Galicję. Trafił do Wilna na płatną posadę w zaborze rosyjskim.

W tym czasie na zgermanizowanym Uniwersytecie Lwowskim, na wydziałach teologicznym i prawniczym zorganizowano wykłady w języku Rusinów, co odbierano jako dyskryminację Polaków przez władze austriackie, bo ci mieli na uczelni jedynie Katedrę Języka Polskiego.

Pomimo takich starć w tym okresie Rusini okazali się bardzo prężni kulturalnie, co może świadczyć o politycznym dojrzewaniu ich elit. (…)

Kiedy okres absolutyzmu pierwszej fazy panowania Franciszka Józefa zelżał w obliczu klęsk Austrii w walkach z Francją w 1859 r., rozpoczęły się procesy przebudowy monarchii Habsburgów w kierunku demokratycznym. Jedną ze zmian było utworzenie sejmów krajowych na mocy tzw. dyplomu październikowego z 1860 r. Utworzenie w 1861 r. Sejmu Krajowego we Lwowie stworzyło tak Polakom, jak i Rusinom w Galicji możliwość artykułowania swoich politycznych żądań. Jak pisał Artur Górski (Powikłane polityczne relacje polsko-ruskie w Galicji Wschodniej w okresie autonomii, w: „Studia politologica Ucraino-Polona” 2013, s. 185): „Rząd w Wiedniu, aby hamować usiłowania i ambicje szlacheckich posłów polskich, którzy podnieśli hasła autonomii Galicji, przy pomocy niemieckich urzędników wprowadził do tegoż Sejmu nie tylko liczną rzeszę posłów chłopskich, ale też czterdziestu posłów ruskich (nazywanych przez Polaków starorusinami). Posłowie ci byli w Galicji posłusznym narzędziem w rękach rządu austriackiego, a wobec autonomicznych aspiracji Polaków okazali się zdecydowanymi centralistami, gdyż obawiali się rządów polskiej szlachty, nazywanej przez nich „polskimi panami”(…). Jak pisał Józef Szujski, „stronnictwu świętojurskiemu chodzi o pozycję quand même [„za wszelką cenę” — przyp. A.G.], o przeszkadzanie i niweczenie wszelką siłą autonomicznego dążenia sejmu”.

Rok 1861 charakteryzowało jeszcze jedno – decydujące dla sprawy ukraińskiej – wydarzenie: reforma uwłaszczeniowa w Rosji. (…) W ten sposób zgermanizowany car-batiuszka Rosji stał się „dobroczyńcą” chłopskiej ludności na Ukrainie, a austriacki cesarz z niemieckiego rodu Habsburgów – „ojczulkiem” dla Rusinów w Galicji.

Gdy w styczniu 1863 r. wybuchło polskie powstanie styczniowe – chłopi nie tylko na ziemiach Królestwa Polskiego, ale zwłaszcza na rosyjskiej Ukrainie, dzięki „objaśnieniom” kleru prawosławnego uważali, że powstanie „polskich panów” chce im odebrać dopiero co przyznaną wolność. Nie mogło tego przekonania zmienić czysto symboliczne umieszczenie na rządowych pieczęciach i powstańczych chorągwiach obok polskiego Orła i litewskiej Pogoni – archanioła Michała, godła Rusi, nawiązujące z opóźnieniem do wygasłego mitu unii hadziackiej. Nawet wydanie przez władze powstańcze i odczytywanie we wsiach ukraińskich tzw. Złotej hramoty, dokumentu, który przewidywał uwłaszczenie chłopów ruskich na terenie zaboru rosyjskiego, niewiele mogło zmienić. (…)

Wielu studentów-Rusinów z Galicji, którzy podjęli polskie hasła patriotyczne, przekraczało kordon i szło do powstania. W jego trakcie odbyły się co najmniej dwa spotkania w celu przyciągnięcia Rusinów do walki. Jednak żadne polityczne rozmowy między władzami Rządu Narodowego a elitami Rusinów galicyjskich nie zakończyły się powodzeniem ze względu na rozmijanie się interesów obu stron. Nie utworzono ani jednego ruskiego oddziału powstańczego.

Mimo to klęska powstania styczniowego, a zwłaszcza brak wśród Rusinów entuzjazmu dla głoszonego przez władze powstańcze programu federacyjnego, który miał skutkować uzyskaniem niepodległości połączonych ze sobą Polski, Litwy i Rusi – nie doprowadziły wówczas jeszcze do konfliktów polsko-ukraińskich w Galicji.

Dopiero po uzyskaniu przez Galicję z końcem lat 60. XIX w. statusu autonomicznego, wskutek wyartykułowania spraw spornych przez rozwijający się politycznie ukraiński ruch narodowy ujawniły się nowoczesne konflikty, które rzucają cień na stosunki polsko-ukraińskie do dziś.

Cały artykuł Stanisława Orła pt. „Ruch ukraiński od Wiosny Ludów do powstania styczniowego” można przeczytać na ss. 11 i 12 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 65/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 19 grudnia.

Artykuł Stanisława Orła pt. „Ruch ukraiński od Wiosny Ludów do powstania styczniowego” na s. 11 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 65/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Szaleństwo ekologiczne? Od 2021 r. w USA legalne będzie kompostowanie ludzi

Amerykańska działaczka klimatyczna Katrina Spade wprowadza do użytku wynalazek ograniczający wpływ pochówków na emisję gazów cieplarnianych.

Władze stanu Waszyngton zalegalizowały nową formę pochówku, zwaną „ludzkim kompostownikiem”. Polegać będzie on na przekształcaniu ludzkich szczątków w żyzną glebę.  Metoda ta jest wynalazkiem firmy Recompose. Pierwsza maszyna do wytwarzania „ludzkiego kompostu” wejdzie do użytku wiosną 2021 roku.

Legislatura stanowa Waszyngtonu zaakceptowała „ludzki kompostownik” w maju tego roku, a gubernator Jay Inslee podpisał stosowna ustawę, umożliwiając jej wejście w życie 1 maja 2020 r.

Katrina Spade, założycielka firmy Recompose, producenta „ludzkiego kompostownika” chwali projekt jako w pełni ekologiczny.  Dotychczasowe sposoby pochówku pozostawiają ślad węglowy, a kremacja ze względu na zużycie paliw kopalnych przyczynia się do emisji gazów cieplarnianych do atmosfery.

A.W.K.

ABW zatrzymała obywatela Ukrainy przygotowującego zamach na centrum handlowe w Puławach

Niedoszły zamachowiec działał również w Warszawie, gdzie nawiązał współpracę z radykałami pochodzącymi z Tadżykistanu. Atak miał zostać przeprowadzony przy użyciu samochodu-pułapki.


Stanisław Żaryn mówi o zatrzymaniu Maksyma S., Ukraińca podejrzewanego o planowanie ataku terrorystycznego w Puławach. Podejrzany w ostatnim czasie przeszedł na islam i uległ radykalizacji, zapoznawał się w Internecie opisami materiałów wybuchowych. Jak relacjonuje rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych, plan realizowany był od początku października.  Nie była wyznaczona data przygotowywanego zamachu. Gość „Kuriera w samo południe” dodaje, że w otoczeniu Maksyma S. znajdowali się radykalni islamiści z Tadżykistanu, dysponujący paszportami Federacji Rosyjskiej. Nie ma informacji, czy Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego podjęła przeciwko nim inne działania oprócz przeszukań. Pytany o poziom bezpieczeństwa Polski, Stanisław Żaryn stwierdza jednoznacznie:

Zagrożenie terrorystyczne w Polsce jest nadal zagrożeniem o niskiej skali. ABW skutecznie neutralizuje niebezpieczeństwa. Polska na tle innych krajów ma dobrą sytuację.

Pytany o to, czy z bardzo liczną obecnością w Polsce uchodźców z Czeczenii wiąże się ryzyko zamachów, Stanisław Żaryn stwierdza , że młodsze pokolenie Czeczenów jest czasami zradykalizowane na sposób dżihadystyczny, a Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego stara się usuwać takie osoby z kraju.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Czeski dziennikarz: Sprawca strzelaniny w Ostrawie prawdopodobnie miał zaburzenia psychiczne. Działał sam

Vladimír Petrilák o dramacie w szpitalu w Ostrawie, gdzie mężczyzna zastrzelił 6 osób i ranił 3. Przybliża przebieg tragedii, przytacza niepotwierdzone informacje o sprawcy i ocenia reakcję policji.

Vladimír Petrilák mówi o tragedii do jakiej doszło w czeskiej Ostrawie. Rano o 7.19 w szpitalu w dzielnicy Ostrava-Poruba mężczyzna zaczął strzelać do ludzi zgromadzonych w poczekalni. Zranił sześć osób i trzy ranił, z czego dwie ciężko. Policja, jak podkreśla dziennikarz, zareagowała szybko.

Po 3-4 minutach na miejscu pierwsze patrole policyjne.

Sprawca jednak zdążył odjechać samochodem. Policja udostępniła najpierw zdjęcie świadka (co było z jej strony faux paus jak zauważa nasz gość), a potem samego sprawcy. Ten został znaleziony po trzech godzinach przez policyjny śmigłowiec. Mężczyzna widząc policję popełnił samobójstwo przez strzał w głowę. Petrilák przytacza niepotwierdzone informacje na jego temat.

Jego szef powiedział, że w ostatnim miesiącu nie przychodził do pracy. Miał problemy psychiczne.

Był on technikiem budowlanym. Mężczyzna skarżył się podobno, że jest chory i nikt nie chce mu pomóc.

Sprawcą był Czech, który nielegalnie trzymał broń -trzeba to podkreślić. Prawdopodobnie motyw wynikał z jakichś jego psychicznych zaburzeń.

Publicysta przypomina sprawę z 2015 r., kiedy to na Morawach 60-latek zastrzelił w restauracji osiem osób. Także wtedy sprawcę podejrzewano o problemy psychiczne i popełnił on samobójstwo. W porównaniu do tamtej tragedii, jak mówi dziennikarz, czeskie służby zareagowały prawidłowo.

System czeski okazał się bardzo sprawny.

W Czechach działa zintegrowany system ratowniczy zakładający współpracę policji, służb medycznych i strażaków.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.