Emmanuel Macron ogłasza referendum w celu zapisania ochrony klimatu w konstytucji

W poniedziałek prezydent Francji przez ponad dwie godziny debatował z członkami Obywatelskiej Rady ds. klimatu i ogłosił referendum dot. zapisania w konstytucji walki z klimatem.

W poniedziałek prezydent Francji przez ponad dwie godziny debatował z członkami Obywatelskiej Rady ds. klimatu (Convention citoyenne pour le climat) i ogłosił referendum dot. zapisania w konstytucji walki z klimatem.

Emmanuel Macron spotkał się w poniedziałek z członkami Obywatelskiej Konwencji Klimatycznej (CCC). Prezydentowi Republiki towarzyszyło kilku ministrów, w tym Barbara Pompili minister ekologii. Francja spodziewa się projektu ustawy klimatycznej, który ma się pojawić pod koniec stycznia i powinien uwzględniać niektóre z propozycji CCC.

W trakcie spotkania Emmanuel Macron ogłosił referendum, które ma zapisać walkę o klimat w konstytucji.

Obywatelska Rada ds. klimatu zaproponowała dodanie trzeciego akapitu do art. 1 Konstytucji: „Republika gwarantuje zachowanie różnorodności biologicznej, środowiska naturalnego i walki ze zmianami klimatu”.

 

„Będzie to reforma konstytucyjna oparta na jednym artykule” – mówi Emmanuel Macron.

 

 

Za jaką część epidemii nowotworów we współczesnym świecie odpowiadają propan-butan i gaz ziemny w instalacjach domowych?

Gospodynie domowe znają nieprzyjemny tłusty osad na liściach. Co osadza się na skórze, w drogach oddechowych kucharek i co wchłania się do ich organizmów – nie wiadomo (skóra to też narząd oddechowy).

Ciemna strona gazu ziemnego

Jacek Musiał, Karol Musiał

Za jaką część epidemii nowotworów we współczesnym świecie odpowiadają propan-butan i gaz ziemny w instalacjach domowych?

Przyśpieszona gazyfikacja

Jeszcze 20 lat temu wydawało się, że gazyfikacja będzie lekarstwem dla środowiska. W Polsce dominowały wtedy prymitywne węglowe kotły centralnego ogrzewania, nierzadko konstruowane metodą chałupniczą, oraz piece budowane przez domorosłych zdunów.

Do dziś powszechnie popełniany jest błąd – niedopasowanie mocy kotła do kubatury i parametrów energetycznych budynków, najczęściej przewymiarowanie. Musiało to skutkować tzw. niską emisją – popularnym smogiem.

Przyspieszoną gazyfikację ułatwiło wprowadzenie technologii rur polietylenowych PE, umożliwiających tanie i szybkie doprowadzenie gazu do odbiorców. Kolejnymi czynnikami motywującymi była nadpodaż gazu na rynku światowym, z wieloletnią tendencją spadkową cen, oraz polityka pierwszych rządów III RP, bezrefleksyjnie zamykających polskie kopalnie, obciążając je wygórowanymi daninami i czyniąc je deficytowymi (jak wiele innych zakładów przemysłowych przeznaczanych wtedy do prywatyzacji), uzależniając tym samym polską energetykę od importu surowców energetycznych.

Bogactwa naturalne to zasoby naturalne występujące na określonym obszarze, mające wartość dla człowieka, które powinny dawać poczucie majętności ich posiadaczom. Są też przedmiotem pożądania koncernów i źródłem dochodów rządów udzielających koncesji na ich wydobycie. W historii wielokrotnie państwa oddawały swoje złoża do szybkiej eksploatacji za mierne zyski własne, pozostając po wyczerpaniu złóż z problemami ekologicznymi. Nie ma chyba bogactwa naturalnego, którego eksploatacja nie wiązałaby się ze skutkami środowiskowymi.

Gaz ziemny/metan jest surowcem, który względnie łatwo jest wydobyć i przesyłać gazociągami. Dawniej traktowany był jako odpad przy wydobyciu ropy naftowej i węgla. Usuwano go bezpośrednio do atmosfery lub spalano na miejscu. W pierwszych latach hutnictwa i koksownictwa podobny był los gazu wielkopiecowego i koksowniczego. Dzisiejsi entuzjaści wyolbrzymionej roli gazów tzw. cieplarnianych w obserwowanym globalnym ociepleniu wiedzą, że metanowi przypisano wielokrotnie silniejszy od dwutlenku węgla wpływ na klimat, o czym wspomniano np. w 62 numerze „Kuriera WNET”. W ostatnich latach, w związku z zaobserwowanym pewnym ociepleniem przygruntowej warstwy troposfery półkuli północnej, gaz ziemny coraz łatwiej, samoistnie uwalnia się z naturalnych zbiorników do atmosfery, co mobilizuje właścicieli terenów gazonośnych i koncerny wydobywcze, aby zdążyć z jego wydobyciem i sprzedażą z zyskiem.

Fot. Jacek Musiał jr

Szkody środowiskowe powodowane przez gaz ziemny/metan:

– Podobnie jak spalany w profesjonalnych elektrowniach węgiel, jest mniej szkodliwy dla środowiska aniżeli spalany w milionach indywidualnych gospodarstw domowych.
– Ku zaskoczeniu wielu domorosłych ekologów, jest istotnym elementem smogu (o czym szerzej będzie w jednym z przyszłych artykułów).
– W hipotezie CO2-centrycznej globalnego ocieplenia, metanowi przypisuje się od 20 do ponad 100 razy silniejszy wpływ na efekt cieplarniany niż CO2.
– Wpływa negatywnie na wegetację wielu roślin.
– Wpływa negatywnie na zdrowie człowieka.

Wpływ metanu na rośliny

Paleoklimatolodzy przypuszczają, że w okresach geologicznych karbonu i permu (360–250 mln lat temu) stężenie dwutlenku węgla kształtowało się na poziomie trzykrotnie wyższym od współczesnego. Niewiele wiadomo na temat ówczesnych stężeń metanu atmosferycznego. Niewykluczone, że były wielokrotnie wyższe niż obecnie, a roślinność dobrze sobie radziła z metanem lub nawet włączała go w swój metabolizm.

W przedstawionej kalkulacji współczesnych źródeł metanu atmosferycznego („Kurier WNET” nr 62 z sierpnia 2019, Hipoteza „Wrocław”) nie zostało ujęte jedno ze źródeł naturalnych, jakim są drzewa tropikalnych terenów podmokłych. O możliwości wydzielania metanu przez rośliny wiadomo było od 1907 roku, gdy brytyjski naukowiec odkrył wydzielanie w pewnych warunkach tego gazu przez łodygi bawełny. W 2014 roku brytyjska naukowiec Sunitha Pangala ogłosiła o odkryciu swojego zespołu, które pozwoliło wyjaśnić przyczynę obserwowanych przez satelity nad lasami tropikalnymi większych stężeń metanu. Na razie nie wiadomo, jak wygląda cykl metanowy na tych terenach podmokłych, czy drzewa są tylko kanałami przenoszącymi metan z podłoża do atmosfery, czy występuje symbioza pomiędzy drobnoustrojami uwalniającymi w wodzie metan a drzewami? Tym bardziej nic nie wiemy, jak to wyglądało 300 mln lat temu. Przypuszcza się, że wcześniejsze niedoszacowanie może wynosić nawet 10%.

Ponieważ metan jest silnym gazem cieplarnianym, należy wyrazić nadzieję, że w atmosferze globalnej histerii ociepleniowej nie powstanie presja na wycięcie lasów tropikalnych, aby o 10% zmniejszyć emisję metanu.

Dla części roślin metan może być szkodliwy, pośrednio – zabójczy. Najlepiej wiedzą to panie domów, które próbowały upiększyć swoje pomieszczenia kuchenne kwiatami doniczkowymi. Ponosiły klęskę, gdy wybierały rośliny nie nadające się do kuchni z gazem. W kuchennym środowisku występuje nadmiar pary, wahania temperatury, ale także wyziewy gazowe (metan z własnymi domieszkami i zanieczyszczeniami, mogącymi stanowić 15% zawartości, lub propan-butan z domieszkami i zanieczyszczeniami), produkty spalania gazu i odorantów. Gospodynie domowe znają nieprzyjemny tłusty osad na liściach. Co osadza się na skórze i w drogach oddechowych kucharek i co wchłania się do ich organizmów – nie wiadomo (skóra to też narząd oddechowy). W latach 70. ubiegłego wieku Spencer H. Davis w artykule: Wpływ gazu naturalnego na drzewa i inne warzywa, „Arboriculture” 3(8), 08.1977, przeanalizował przyczyny szkodliwości gazu ziemnego na rośliny nietolerujące go. Czynnikiem szkodliwym może być sam metan, ale też inne naturalnie występujące w gazie ziemnym składniki, np. śladowe ilości etylenu i cyjanu. Do tego obecnie dołączają się substancje nawaniające. Kolejnym mechanizmem uszkadzającym rośliny jest wysuszanie podłoża oraz podziemne wycieki metanu, które pozbawiają korzenie tlenu – metan dzięki bakteriom glebowym reaguje z tlenem do dwutlenku węgla.

Zwierzęce i ludzkie naturalne źródła metanu

Metan powstaje w przewodach pokarmowych zwierząt i człowieka jako produkt przemian beztlenowych w procesach trawienia, dzięki obecnym tam bakteriom. Szczególnym jego źródłem są przeżuwacze – bydło. Krowa wytwarza podobno do 500 l metanu dziennie, choć ta ilość wydaje się nieścisła, gdyż metan to tylko część gazów wydalanych przez zwierzęta (obok wydalanego wtórnie połykanego azotu i tlenu, powietrza, wodoru, dwutlenku węgla, dwutlenku siarki, siarkowodoru). Niektóre źródła szacują, że zwierzęta hodowlane mogą być źródłem 14% wszystkich emisji gazów tzw. cieplarnianych, w rolnictwie zaś 1/3 emisji gazów cieplarnianych (za tlenkami azotu i dwutlenkiem węgla). W związku z obecną światową paniką na tle gazów cieplarnianych, w Nowej Zelandii prowadzone są badania nad sposobami redukcji ilości wydalania tych gazów przez bydło. Im więcej bydło spożywa błonnika, tym więcej produkuje metanu. Istnieje grupa naukowców związanych z IPCC, która martwi się, że z powodu rozmiarów światowej hodowli zwierząt nastąpi globalne ocieplenie. Jeśli faktycznie to gazy cieplarniane miałyby pełnić decydującą rolę w globalnym ociepleniu, a to ocieplenie miałoby negatywny wpływ na nasze życie (choć autor samej hipotezy – Arrhenius twierdził, że będzie to korzystne dla planety, dopóki Kondratiew i Al Gore, z powodów wyjaśnionych we wcześniejszych artykułach, nie przedstawili tej kwestii w odwrotny sposób), to amatorzy befsztyków i sera mogliby mieć wyrzuty sumienia.

Niektórzy wegetarianie z dumą mówią, że nie jedząc mięsa, ratują świat przed gazami cieplarnianymi, które wydaliłyby zwierzęta. Jednak, paradoksalnie, jarosze, z uwagi na większą ilość spożywanego błonnika oraz wybranych roślin, zawierających m.in. tzw. aminokwasy niezbędne, sami kompensacyjnie stają się źródłem zwiększonego wydalania gazów jelitowych, cieplarnianych.

Nawiasem mówiąc, „gazy” składające się z metanu są podstawowym gazem wydalanym u ludzi przez końcowy odcinek przewodu pokarmowego. Metan nie ma zapachu. Nieprzyjemny zapach gazów powodowany jest przez zawartość związków siarki w wyniku przyjmowania pokarmów zawierających siarkę. Zwiększone oddawanie gazów ma najczęściej związek z dietą wegetariańską.

Wpływ paliw gazowych na zwierzęta i na zdrowie człowieka

Metan, oprócz gazu ziemnego, występuje na polach naftowych i gazowych, w kopalniach, elektrowniach, wysypiskach śmieci, zbiornikach z odpadami zwierzęcymi, zwałach kopalnianych, w spalinach samochodowych i najczęściej towarzyszą mu inne węglowodory. Wchłania się do organizmu, jednak uważa się, że nie wykazuje bezpośredniej toksyczności i traktowany jest głównie jako gaz duszący, gdy w większym stężeniu wypiera tlen z powietrza oddechowego. W pojedynczym badaniu laboratoryjnym pokazano, że mieszaninę oddechową, w której azot zastąpiono metanem, króliki przez dłuższy czas tolerują dobrze. U ciężarnych myszy natomiast, przy stężeniu LPG zaledwie 5–8% przez godzinę w ósmym dniu ciąży, stwierdzano wady rozwojowe centralnego układu nerwowego u płodów. Takie stężenia w warunkach ludzkich są mało prawdopodobne, gdyż w tej proporcji gaz LPG tworzy w powietrzu mieszaninę wybuchową. Jednakże ciąża człowieka trwa 14 razy dłużej od mysiej, więc nie można wykluczyć, że nawet znacznie mniejsze stężenia, przy tak długotrwałym narażeniu, mogłyby okazać się teratogenne (Patty’s Toxicology, Sixth Edition, 2012, Viley). Użytkownicy zwykłego gazu ziemnego są w lepszej sytuacji, gdyż ten zawiera 85% mniej szkodliwego metanu. Używana jednak powszechnie w kuchniach mieszanina propanu-butanu ma większy potencjał szkodliwości od gazu ziemnego.

Zatrucie ostre

Wdychanie metanu może prowadzić do osłabienia, zaburzeń koncentracji i koordynacji, przyspieszonego oddechu, bólu i zawrotów głowy, nudności, wymiotów, utraty przytomności i zgonu. Masowe zatrucie, gdzie obserwowano powyższe objawy, miało miejsce w 2015 r. podczas wycieku gazu ze zbiornika podziemnego z Porter Ranch w Kalifornii. Nawiasem mówiąc, był to gaz nawaniany. Przypuszczalnie był to największy wyciek gazu ze zbiornika podziemnego na kontynencie amerykańskim. Wyeksponował i uświadomił możliwość toksyczności metanu dla ludzi. Inne zagrożenia występują w razie kontaktu ze skroplonym – lodowatym – metanem: odmrożenia, uszkodzenia oczu.

Toksyczność produktów spalania gazu ziemnego

W jednej z reklam gaz ziemny to „błękitne paliwo”, którego produktami spalania miałyby być wyłącznie woda i dwutlenek węgla. Niestety to niecała prawda. Rzeczywiste spalanie rzadko jest całkowite, a jego produkty są zdecydowanie groźniejsze od samego gazu ziemnego.

Podczas spalania niecałkowitego powstaje m.in. trujący tlenek węgla, wyższe węglowodory nienasycone alifatyczne oraz – co wiadomo od niedawna – WWA. W świetnej monografii sprzed 20 lat: Molenda J., Steczko K., Ochrona środowiska w gazownictwie i wykorzystaniu gazu, WNT, W-wa 2000, liczącej 450 stron, problemowi WWA poświęcono zaledwie pół strony. Książka powstała na fali euforii gazyfikacji Berlina Zachodniego oraz porównania stosowanych wówczas w Polsce jeszcze zapóźnionych, dość brudnych technologii węglowych z zachodnimi, już nowoczesnymi i do tego gazowymi.

WWA to wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne (w literaturze oznaczane też PAH, PNAs, POM). Ta miła dla ucha nazwa obejmuje kilkadziesiąt związków chemicznych, z których wiele ma udowodnione działanie rakotwórcze. Starsza literatura nie uwzględnia metanu jako źródła policyklicznych węglowodorów; dopiero w minionym dwudziestoleciu ukazał się szereg prac uwzględniających fakt, że groźne WWA mogą łatwo powstawać podczas spalania gazu ziemnego. Szczególne obawy mogą mieć ciężarne kobiety przebywające w kuchni (jak przy większości czynników teratogennych, ryzyko dotyczy pierwszego i drugiego trymestru ciąży), ale także pozostali domownicy, w tym dzieci, jeśli podczas używania gazu ziemnego wentylacja nie jest skuteczna. Szeroko ostatnio reklamowane kuchnie gazowe bezpłomieniowe, pomimo pewnej estetyki, nie są pozbawione tej wady. Wykaz Substancji Rakotwórczych i Mutagennych w Środowisku Pracy, opublikowany przez Instytut Medycyny Pracy w Łodzi w 2018 roku, obejmuje około 1000 substancji, z których lwia część to pochodne węglowodorów, w tym pochodne metanu, który jest głównym składnikiem gazu ziemnego.

Propan-butan

Ciekły gaz, LPG, gazol – to mieszanina propanu i butanu oraz mniejszych ilości innych węglowodorów. Jest otrzymywany jako cięższa frakcja z oczyszczania gazu ziemnego lub podczas destylacji ropy naftowej. Z butli z propanem-butanem korzysta w Polsce około 40% gospodarstw domowych. LPG jest stosowany jako paliwo domowe, samochodowe, w aerozolach, zapalniczkach, jako czynnik chłodzący w lodówkach. W procesie spalania ma zdecydowanie większy potencjał do tworzenia WWA oraz innych toksycznych gazów aniżeli czysty metan, który jest głównym składnikiem gazu ziemnego. Jednym z zanieczyszczeń gazu płynnego może być butadien – związek silnie rakotwórczy i mutagenny. Nadużywanie w ciąży mieszaniny propanu-butanu celem euforyzacji wiąże się z urodzeniami dzieci z uszkodzonym ośrodkowym układem nerwowym.

Odoranty

To środki nawaniające gaz ziemny.

W Polsce dochodzi rocznie do ok. 100 wypadków związanych z wybuchami przestrzennymi gazu, z czego ponad połowa dotyczy instalacji propan-butan.

W związku z ryzykiem eksplozji gazu ziemnego na całym świecie wprowadzono nawanianie gazu ziemnego, z wyjątkiem gazu przeznaczonego do niektórych procesów technologicznych w zakładach chemicznych. Nawaniania dokonuje się związkami siarkowymi albo bezsiarkowymi, łatwo wyczuwalnymi (już przy niewielkich stężeniach gazu w pomieszczeniu). Na świecie produkuje się ponad 200 000 ton tetrahydrotiofenu (THT). Przyjmując przesyłowe i magazynowe straty gazu ziemnego dochodzące do 8%, 16 000 ton THT mogłoby ulatniać się w powietrze. To wielkość porównywalna z emisjami freonu CFC-11 w 2012 roku. Pary THT również spełniają kryteria gazu cieplarnianego. Pozostała większość THT ulega spaleniu do tlenków siarki, także o nieprzyjemnym zapachu. W Europie związek THT stanowi ok. 70% nawaniaczy. W Polsce stosowany jest prawie wyłącznie THT, w stężeniu 25mg/m3 gazu ziemnego, które jest jednym z najwyższych w Europie. Być może to jest przyczyną, że przyjeżdżający z innych krajów, gdzie stosuje się bezsiarkowy odorant, w Polsce wyczuwają charakterystyczny siarkowy, nieprzyjemny zapach. THT nie ulega biodegradacji. Nierozcieńczony wykazuje toksyczność ostrą wdechową, skórną lub doustną. Biologicznie ma wpływ na aminotransferazę GABA (neuroprzekaźnika), szczególnie w obecności metanu.

Odoranty bezsiarkowe to przede wszystkim akrylan metylu i akrylan etylu (95%) + alkidowe pochodne pirazyny (5%) – propionaldehyd lub butylaldehyd i acetofenon. Mimo że doświadczenie z ich stosowaniem nie jest tak długie jak z klasycznym THT, już wiadomo, że akrylany powodują alergie. Akrylan metylu działa drażniąco na skórę, oczy i drogi oddechowe. Według Chem Distribution. Chem International Group, przy przewlekłym narażeniu obniża ciśnienie tętnicze. Łatwo wchłania się przez skórę i drogi oddechowe. Może uszkadzać wątrobę i nerki, zmieniać niektóre parametry krwi. 8th Report on Carcinogens 1998 Summary U.S. Dept of Health and Human Services, Public Health Service, National Toxicology Program wymienił akrylan etylu R-5-119 jako prawdopodobny ludzki czynnik rakotwórczy. W 2018 roku w uznanym czasopiśmie medycznym „The Lancet” przytoczono fakt zakwalifikowania akrylanu metylu i akrylanu etylu do substancji rakotwórczych. Wymienione odoranty bezsiarkowe też mają właściwości gazów cieplarnianych.

Para wodna

Nie zawsze uświadamiany wpływ pary wodnej pochodzącej ze spalania węglowodorów na klimat został przedstawiony w numerze 66 „Kuriera WNET” z ubiegłego roku. Teraz poruszamy kolejny negatywny, lokalny aspekt spalania węglowodorów. Jednym z produktów spalania metanu jest para wodna. Gdy w starszych domach wymieniono okna na szczelniejsze, uzyskano poprawę parametrów energetycznych, lecz lokatorzy miewają kłopot z wilgocią. Podobny problem występuje w nowych budynkach ze szczelnymi oknami, lecz nieprawidłową wentylacją. Znaczna wilgotność występuje w kuchni, gdzie ze spalania gazu ziemnego powstaje nadmiar pary wodnej, do czego dodaje się para wodna z garnków i czajników.

Wilgoć osiadająca na ścianach staje się środowiskiem dla pleśni. Pleśnie zaś są częstą przyczyną alergii (astma, nieżyt nosa, zapalenie spojówek), reakcji toksycznych, zapaleń grzybiczych zatok i płuc; są podejrzewane o stymulację chorób nowotworowych i autoimmunologicznych.

W przypadku niezamykania drzwi kuchennych podczas gotowania, pleśnie mogą rozwijać się i w pozostałych pomieszczeniach.

Literatura medyczna, w Polsce np. „Medycyna praktyczna”, w przypadku zaparowania i pleśni w mieszkaniu zaleca pewne środki zaradcze:

– Właściwe zasady wietrzenia (np. inne zimą, inne latem);
– Właściwe ogrzewanie (temperatura według zasad komfortu cieplnego, lepiej przy dolnej granicy temperatury, nieosłanianie grzejnika, optymalizacja ekonomiczna);
– Kontrola nawilżania (szczytem marzeń byłoby monitorowanie wilgotności i wyciąganie poprawnych wniosków; wskazany może być nawilżacz, w innych przypadkach – osuszacz);
– Do rozważenia filtr powietrza eliminujący także zarodniki grzybów;
– Środki odgrzybiające są toksyczne, dlatego odgrzybianie, jeśli konieczne, przeprowadzać podczas wyjazdu na urlop;
– Nawiewniki okienne;
– Ewentualny montaż wentylatorków w wywietrznikach (w blokach może być zabronione);
– Unikanie zaparowania kuchni i całego mieszkania (pokrywki na garnki, krótkie gotowanie, automatyka, czajnik elektryczny, usuwanie na zewnątrz pary wodnej).

Gaz ziemny w Berlinie Zachodnim

Berlin Zachodni przypadkowo był w przeszłości oazą czystego powietrza. Miasto, dwukrotnie większe od Warszawy, dzięki sprawnemu metru było zatruwane przez mniejszą liczbę samochodów niż Warszawa. Największą rolę odegrały dwie blokady Berlina. W trakcie krytycznej, pierwszej blokady Berlina w 1948 roku, przez rok Amerykanie i Brytyjczycy dostarczyli tam drogą powietrzną (operacja Vittles/Plainfare) ok.1,5 mln ton węgla i stanowiło to ponad połowę całego lotniczego zaopatrzenia. Gaz miejski był w malejących ilościach wytwarzany w gazowniach z węgla oraz ropy naftowej. Z tego powodu powszechnym wyposażeniem większości berlińskich mieszkań stały się czyste kuchnie elektryczne. Zaopatrzeniem w gaz zajmowała się GasAG, przez lata praktycznie oscylująca na granicy deficytu.

Po odwilży politycznej w 1985 roku zachodnioberlińska sieć gazowa została przyłączona poprzez Czechosłowację i NRD do dostaw syberyjskiego gazu ziemnego, co ekonomicznie było z pewnością korzystne. Jednakże część zachodnioberlińskich kobiet prawdopodobnie odniosła wcześniej niebagatelne korzyści zdrowotne z powodu nieobecności gazu w kuchniach.

Czy możliwa jest elektryfikacja polskich kuchni?

Gaz ziemny i gaz LPG są obecnie relatywnie tanimi źródłami energii. Przyczyny zdrowotne i bezpieczeństwo, szczególnie kobiet w wieku rozrodczym, powinny motywować do rezygnacji z tych paliw w kuchni. Bezpiecznym, komfortowym, lecz obecnie trochę droższym rozwiązaniem są kuchnie elektryczne (indukcyjne lub oporowe). Niestety w starszych blokach mieszkalnych zbyt słabe w większości instalacje elektryczne nie pozwalają na kompleksową wymianę kuchenek.

Pytanie, które w świetle obecnej wiedzy medycznej pozostaje bez odpowiedzi: za jaką część epidemii nowotworów we współczesnym świecie odpowiadają propan-butan i gaz ziemny w instalacjach domowych?

Cały artykuł Jacka Musiała i Karola Musiała pt. „Ciemna strona gazu ziemnego” znajduje się na s. 3 „Śląskiego Kuriera WNET” nr 68/2020, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 12 marca 2020 roku!

Artykuł Jacka Musiała i Karola Musiała pt. „Ciemna strona gazu ziemnego” na s. 3 „Śląskiego Kuriera WNET” nr 68/2020, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Jakie związki chemiczne i surowce odpowiadają w rzeczywistości za zagrożenia ekologiczne w ostatnich 40 latach?

Może to strach przed ostracyzmem ze strony kolegów lub zwykła autocenzura dla zachowania tzw. poprawności naukowej nie pozwala wielu naukowcom sprzeciwić się zawężaniu nauki przez polityków do CO2?

Jacek Musiał, Karol Musiał

Gdy obserwacje przeczą uzgodnionym teoriom. Kontynuacja artykułu „Hipoteza Wrocław”

W artykule Hipoteza Wrocław. Metan i gaz ziemny przyczyną największej nowożytnej klęski ekologicznej, opublikowanym w numerze 62 „Kuriera WNET” z sierpnia 2019 roku, została zasygnalizowana szokująca hipoteza, zgodnie z którą to gaz ziemny odpowiada za globalne ocieplenie. Przywołany wykres zmian temperatury w reprezentatywnych europejskich miastach, przypominający „kij hokejowy”, na który tak chętnie powołują się akolici IPCC i interesu giełdy*) spekulującej emisjami CO2, jednak wcale nie pasuje do wykresu historii spalania węgla jako paliwa stałego, lecz wręcz wpisuje się w krzywą wzrostu spalania gazu ziemnego. Artykuł został zakończony pytaniem, czy to w ogóle jest możliwe?

Czy możliwe jest, aby to faktycznie gaz ziemny, zwany niewinnie błękitnym paliwem, a w szczególności zawarty w nim metan, był główną przyczyną klęski ekologicznej obserwowanej w ostatnich 40 latach?

Sam tylko metan ma kilka kluczowych oddziaływań na środowisko. Po pierwsze jest gazem cieplarnianym. Po drugie – wraz z innymi paliwami węglowodorowymi podczas spalania jest źródłem wody – najważniejszego gazu cieplarnianego. Po trzecie, ku zaskoczeniu wielu tych, którym wydaje się, że podczas spalania gazu ziemnego powstaje tylko „zwykła woda”, okazuje się, że gaz ziemny jest niedocenianym, cichym i podstępnym źródłem smogu, o czym będzie w osobnym artykule.

Efekt cieplarniany

O efekcie zwanym cieplarnianym napisano już ponad 10 tysięcy prac naukowych. Odpowiadać mają za niego gazy o cząsteczkach ponaddwuatomowych, co związane jest z możliwością przechwytywania przez nie promieniowania podczerwonego Ziemi i przez to opóźniać ustaloną szybkość oddawania przez Ziemię w Kosmos promieniowania, jakie Ziemia w szerszym spektrum przyjmuje od Słońca w ciągu dnia. Jakieś pół wieku temu przypisano gazom pewne współczynniki, mające charakteryzować ich zdolność do podnoszenia temperatury na Ziemi. Poprawność wyznaczenia tych współczynników budzi współcześnie wiele wątpliwości, przyjmowane są jednak wciąż bezkrytycznie za twarde dane wyjściowe do tworzenia modeli klimatycznych i na tej bazie powstały setki, jeśli nie tysiące lepszych lub gorszych prac uważanych za naukowe. Ta opinia nie dotyczy baz danych HITRAN i podobnych, które służą za dobre i coraz lepsze źródło informacji dla ludzi zajmujących się spektroskopią. Jako gazy cieplarniane wymieniane są tam w kolejności: para wodna z chmurami, dwutlenek węgla, a metan dopiero na trzecim miejscu.

O niedoskonałościach tak powstałych modeli globalnego ocieplenia będzie obszerniej w osobnym artykule.

W drugiej części przywołanego na wstępie artykułu o CO2 zostały podane suche dane statystyczne, uzmysławiające, że spalanie paliw węglowodorowych przyczynia się na świecie do emisji o 40% więcej dwutlenku węgla niż spalanie węgli stałych (w dwóch miejscach we wspomnianym artykule wkradł się błąd podający Gt zamiast Mt, co jednak nie ma wpływu na końcowe wyniki i wnioski).

A może to nie CO2, lecz woda jest winowajcą globalnego ocieplenia?

Czy woda jest niewinna?

Wielu klimatologów zdaje sobie sprawę ze złożoności zjawisk termodynamicznych globu ziemskiego, a także z ogromu naszej niewiedzy w tej dziedzinie. Dla wygodnickiego uproszczenia, jakim posłużył się kiedyś Arrhenius, przyjmują, że w bilansie energetycznym wyłącznie promieniowanie gruntu z zakresu podczerwieni (a nie przewodnictwo i konwekcja ani promieniowanie atmosfery) miałoby pełnić decydującą rolę w chłodzeniu Ziemi. W swoich pracach często przytaczają teorie dotyczące CO2 pochodzące sprzed 100 lat, bagatelizując problem wpływu pary wodnej na efekt cieplarniany, wykręcając się dyplomatycznie, w stylu „wpływ pary wodnej jest bardzo złożony i trudny do pełnej interpretacji”. Czyż nie jest to ucieczka od odpowiedzialności przed przyszłymi pokoleniami, dla których spekulanci CO2 w swojej chciwości szykują deindustrializację dekarbonizacyjną w krajach, które można wyeliminować z konkurencji, lub wprost „oskubać”? Może to strach przed ostracyzmem ze strony kolegów lub zwykła autocenzura dla zachowania tzw. poprawności naukowej nie pozwala wielu naukowcom sprzeciwić się zawężaniu nauki przez polityków do CO2?

O wodzie

Opisanie właściwości wody na łamach czasopisma jest niewykonalne. O wielu ciekawostkach dotyczących wody można dowiedzieć się z fascynującej, wydanej w 2018 r. popularnonaukowej Książki o wodzie, napisanej przez zawsze uśmiechniętą polską naukowiec, dr n.fiz. Aleksandrę Kardaś. Książka ta powinna zostać przedstawiona w postaci filmowej w stylu „Galileo” lub „National Geografic”. Trudno zgodzić się z jednym tylko jej fragmentem, powołującym się na starą teorię dwutlenkowego efektu cieplarnianego i globalnego ocieplenia, z marginalizacją pary wodnej. Szkoda, bo w ten sposób świetna autorka książki swoim autorytetem poparła celebrytów, sprawiających wrażenie, jakby dostali udziały giełdy handlującej emisjami CO2. Precyzja obserwacji świata i dociekliwość naukowa pozwoliłoby Autorce na własne, lepsze hipotezy, gdyż stara, choć zgrabnie skonstruowana teoria globalnego ocieplenia, wyolbrzymiająca udział CO2, adresowana jest głównie do gimnazjalistów i polityków. W miarę zgłębiania wiedzy stara hipoteza powinna budzić coraz większe wątpliwości. W jednym z przyszłych artykułów spróbujemy wykazać nieścisłości w teorii globalnego ocieplenia od CO2 (prawdopodobnie wywodzące się z ośrodka Kondratiewa, ZSRR) i powołamy się na cytat właśnie z Książki o wodzie.

Amatorzy sensacji (ostrzegamy widzów nieodpornych na pseudonaukowe fake newsy) obejrzeć mogą film Woda – wielka tajemnica. To rosyjska produkcja z 2006 roku, którą można nazwać naukowopodobną, zbudowaną na podstawie sensacyjnych doniesień naukowych przeplatanych z informacjami prawdziwymi, hipotezami i przeinaczeniami, pochodzącymi głównie od rosyjskich uczonych, a dla wzmocnienia wiarygodności podpartą kilkoma zagranicznymi tzw. autorytetami. Film do złudzenia przypomina sensacje o globalnym ociepleniu, jakie kiedyś z radzieckich wojskowych instytutów wyciekły na Zachód.

Czy woda może szkodzić?

Woda –jako podstawowy i niezbędny składnik życia i jego środowiska – na pozór wydaje się być przyjaznym, a przynajmniej obojętnym związkiem chemicznym. Człowiek dorosły w naszym klimacie wypija przeciętnie 2,5 l wody na dobę. Jej niedobór dla organizmu może być tragiczny w skutkach. Okazuje się, że jej nadmiar czasem także.

Szwajcarsko-austriacko-niemiecki przyrodnik i lekarz – Filip Paracelsus (1493–1541) zapisał się w historii między innymi sentencją: „Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną. Tylko dawka decyduje, czy dana substancja nią jest, czy nie jest”.

Gdy organizm jest zdrowy, sam reguluje ilość przyjmowanych i wydalanych płynów. Przewodnienie wiąże się z konkretnymi stanami chorobowymi, jako skutek, ale i jako przyczyna. Powiązane tematy to: nadmierne, patologiczne przyjmowanie płynów – polidypsja, zaburzenia elektrolitowe, nieprawidłowe przesunięcie płynów ustrojowych pomiędzy tkankami i narządami, zaburzenia wydalania płynów, zatrucie wodne. Do przewodnienia może doprowadzić ktoś z zewnątrz, jeśli ingeruje w organizm człowieka, np. podając nieadekwatną do potrzeb ilość płynów w kroplówce. W skrajnych przypadkach zaburzenia płynowe mogą być śmiertelne.

Potraktujmy naszą planetę jako organizm. Przez kilka miliardów lat ustalał się w biosferze poziom równowagi wieloczynnikowej, dotyczący składu chemicznego, parametrów fizycznych, otoczenia biologicznego, a ten znany nam – ludzkości – kształtował się w ostatnich kilkudziesięciu tysiącach lat. Skład i funkcjonowanie istot żywych odzwierciedla ziemskie środowiska, w tym np. ewolucyjne (świetne dostosowanie ras człowieka do klimatów, w jakich się rozwinęły). Biorąc pod uwagę różnorodność środowisk życia człowieka, ten optymalny stan mieści się we względnie szerokich granicach. Liczne mechanizmy stabilizujące, zwane ogólnie buforami (nie tylko o te chemiczne tu chodzi), zapewniają niewielkie tylko odchylenia od stanów średnich. Do najważniejszych czynników należy woda ze swoimi szczególnymi właściwościami fizycznymi i chemicznymi. Co się jednak może stać, jeśli w jakimś przedziale ziemskich zbiorników nastąpi przesunięcie istotnych mas wody? Nie przypadkiem wcześniej została wymieniona podobna sytuacja w organizmie człowieka.

Ile wody może dostarczać spalanie paliw węglowodorowych?

W artykule Dwutlenek węgla po ludzku cz.I („Kurier WNET” nr 64, październik 2019) zostało wykazane, ile podczas spalania paliw węglowodorowych zużywa się tlenu, ile powstaje CO2, i zostało to porównane do spalania węgli stałych, z wnioskiem, że w skali globalnej za większą część emisji dwutlenku węgla odpowiada spalanie paliw węglowodorowych.

W numerze 62 „Kuriera WNET” (Hipoteza Wrocław) została przedstawiona zależność czasowa i ilościowa tendencji wzrostowej temperatury przygruntowej warstwy troposfery i wielkości wydobycia gazu ziemnego. Pytanie: jak to jest możliwe? Wiarygodnym wytłumaczeniem takiego stanu rzeczy wydaje się przypisanie decydującej roli pary wodnej powstającej podczas spalania paliw węglowodorowych. To nie jedyny spośród kilku negatywnych skutków uwalniania gazu ziemnego. W tym miejscu zwolennicy zwiększenia obciążeń społeczeństw spekulacjami emisjami CO2 mogliby odtańczyć taniec zwycięstwa pod hasłem np. „wreszcie złapaliśmy autorów tej serii artykułów na niekompetencji, bo nie wiedzą, że zwiększanie ilości gazów cieplarnianych wpływa na efekt cieplarniany w sposób logarytmiczny; nie znają równania Clapeyrona”. Podobne, mało dociekliwe są np. argumenty na poziomie bloga Skeptical.

Skoro jednak obserwacje przeczą starej, „CO2-centrycznej” teorii, to nie można tego faktu zbywać odpowiedziami ludzi zanadto pewnych siebie, lecz trzeba pilnie znaleźć wyjaśnienie!

Może zjawisk znanych ze spektroskopii nie można wprost transponować na atmosferę, jak spekulował swojego czasu Arrhenius? Może to wszystko działa jeszcze inaczej? Szerzej na ten temat postaramy się napisać w przyszłości.

Globalne ocieplenie – water impact

Poniżej przedstawione są wyliczenia, które mogą się wydać spekulacjami, jednak zapewniamy, że luki zawarte w tym ciągu rozumowania nie są większe od luk, jakie można wykazać w popularnej wciąż jeszcze w Starym Świecie teorii globalnego ocieplenia od CO2.

Przyjmujemy, że ze spalania trzech grup paliw powstaje (na podst. KOBIZE: Wartości Opałowe i Wskaźniki Emisji CO2 do raportowania w ramach Systemu Handlu Uprawnieniami do Emisji za rok 2018) odpowiednio: z ropy naftowej 72kg/GJ, z gazu ziemnego 56 kg/GJ i z węgla (około) 100 kg/GJ. Na podstawie danych BP z 2019 roku za rok 2018, ropa naftowa dostarczyła 1,95x1020J energii, gaz ziemny 1,39x1020J i węgiel 1,58x1020J. Przyjmując, że ze spalania wymienionych grup paliw, wody H2O dostarczają odpowiednio: ropa naftowa 0,03 kg/MJ, gaz ziemny 0,038kg/MJ i węgiel 0,003 kg/MJ (pomijamy w tym miejscu, na razie, uwalnianie pary wodnej w chłodniach kominowych). Wyliczone ilości CO2 wynoszą odpowiednio: z ropy naftowej 1,4x1010t, z gazu ziemnego 0,8x1010t i z węgla 1,6x1010t, oraz H2O: z ropy naftowej 6x109t, z gazu ziemnego 6x109t i z węgla 0,6x109t. Nie wchodzimy w szczegóły nowoczesnych instalacji kondensacyjnych. Okazuje się, że spalanie tych trzech grup paliw dostarcza odpowiednio (za 2018 rok) 54% objętościowych CO2 i 46% objętościowych pary wodnej, co zostało przedstawione na diagramie kołowym „Objętości gazów cieplarnianych: CO2 i H2O powstających podczas spalania 3 głównych paliw (gaz ziemny, ropa naftowa, węgiel)”.

Ten wykres nie robi wielkiego wrażenia, bo i tak nieco więcej powstaje CO2 niż H2O. Ale po raz pierwszy uzmysławia to, że „nie tylko CO2”. Wyliczenia dostarczają też informacji, że spalanie paliw węglowodorowych odpowiada za emisję 95% wody powstającej ze spalania wszystkich paliw kopalnych. Już obecnie ilość powstających cząsteczek H2O ze spalania wszystkich trzech grup paliw jest zbliżona do CO2, a ze względu na rosnące zużycie gazu ziemnego te proporcje wkrótce mogą się okazać jeszcze mniej korzystne dla klimatu. Jak to się przekłada na efekt cieplarniany?

Na próżno szukać jednoznacznej odpowiedzi na pytanie „o ile silniejszy jest efekt cieplarniany H2O niż CO2?”. Można tylko szacować, w zależności od przyjętych kryteriów.

Można powoływać się na wartości podawane przez różnych autorów i oprzeć się na „eminence based science”. Tak jest z porównaniami efektu cieplarnianego powodowanego przez metan wobec dwutlenku węgla, gdzie w literaturze można znaleźć wartości od 20x do ponad 120x. Nie znajdzie się też takiej odpowiedzi w bazach typu HITRAN. Można bardzo zgrubnie próbować szacować, biorąc z tych baz dane pomocne w technice spektroskopowej lub w projektowaniu laserów gazowych, warto wszakże zauważyć, że np. dopiero od niedawna można znaleźć tam informacje o wpływie na pasma pochłaniania innych, „towarzyszących” gazów (i to zaledwie kilku). A gilotyna podatkowa już dawno, na podstawie fałszywych oskarżeń, skazała dwutlenek węgla na karę śmierci. Może tylko zasygnalizujemy, że na tzw. poszerzenie pasm absorpcyjnych mają wpływ masa optyczna (w uproszczeniu – ilość badanego gazu), ciśnienie gazu, obecność pól wektorowych, np. elektrycznego i magnetycznego, obecność innych gazów (towarzystwo), jonizacja, pH, obecność izotopów. Wpływ wymienionych czynników próbuje się opisywać równaniami półempirycznymi (prekursorem był genialny fizyk holenderski Henryk Lorentz, 1853–1928) z odpowiednimi współczynnikami, które same obowiązują tylko w określonych, ograniczonych, zwykle dość wąskich warunkach, lecz są bardzo pomocne w zastosowaniach laboratoryjnych i technicznych. Nie są to jednak wystarczające dane pozwalające na wiarygodne porównanie head-to-head tzw. wymuszenia radiacyjnego różnych gazów cieplarnianych w jakże złożonej atmosferze ziemskiej (vide wymieniony powyżej metan i 500% niepewności współczynnika od 20 do 120). Nie jest to jedyny powód, dla którego nie można doświadczeń spektroskopowch wprost, bezrefleksyjnie ekstrapolować na atmosferę, chociażby z uwagi na przemiany fazowe wody i obecność chmur.

Przyjmujemy hipotetyczne współczynniki dla pary wodnej – scenariusze: a. para wodna tylko 2,5x silniejsza od CO2; b. para wodna tylko 5x silniejsza od CO2 i c. para wodna 20x silniejsza od CO2. Przez skromność powstrzymamy się od zastosowania wyższych współczynników.

Obliczony w ten sposób wpływ spalania 3 głównych paliw został przedstawiony na trzech kolejnych diagramach kołowych, gdzie tym razem uderzający jest nieporównanie większy efekt cieplarniany powodowany przez spalanie paliw węglowodorowych.

 

Bardzo ważne jest jeszcze kolejne, bezpośrednie porównanie gazu ziemnego i węgla. Gaz ziemny obecnie dostarcza już tylko 12% mniej energii niż węgiel. Wkrótce te wielkości się odwrócą. Tabela przedstawia wyliczenia zsumowanego efektu cieplarnianego dla gazu ziemnego i węgla w przypadku trzech scenariuszy (współczynników).

 

Kolejne diagramy słupkowe przedstawiają, o ile mniejszy jest efekt cieplarniany powodowany przez spalanie węgla w porównaniu do spalania gazu ziemnego w tychże scenariuszach. Czy to wystarczająco wyjaśnia przedstawioną w hipotezie Wrocław niezgodność dotychczas obowiązującej, „CO2-centrycznej” teorii z obserwacjami?

Jeśli emisja gazów cieplarnianych, a teraz, jak się okazuje – głównie pary wodnej, ma faktycznie istotny wpływ na zmianę klimatu i jeśli ta zmiana miałaby być tak straszna, jak to w swoim czarnowidztwie przedstawiają animatorzy IPCC oraz spekulanci świadectwami emisyjnymi (i przy okazji gazem ziemnym), to jaka jest perspektywa dla świata? W nr. 60 „Kuriera WNET” z czerwca 2019, w artykule Dobrobyt a energia przedstawiliśmy implikacje i powiązania. Na świecie nie ma chętnych do cofnięcia się z poziomem życia do najbiedniejszych krajów z konsumpcją energii sprzed 2000 lat.

Co więcej, obserwowane ocieplenie klimatu powoduje, że gaz ziemny z rejonów podbiegunowych zaczyna się ulatniać i albo ulegnie on bezpowrotnej, samoistnej stracie do atmosfery, albo państwa, dla których ten gaz ziemny jest potencjalnym źródłem dochodu, zdążą go jeszcze dobrze sprzedać, zanim się ulotni lub zanim jego ceny krytycznie spadną (Gaz ziemny gorący towar, „Kurier WNET” nr 61, lipiec 2019 ). Długo nie da się ukrywać, jak poważnym gazem cieplarnianym jest para wodna i jakie zagrożenia dla klimatu (w istniejącej narracji, że globalne ocieplenie miałoby być katastrofą) niesie wydobycie i spalanie gazu ziemnego.

Cykl hydrologiczny

W tym miejscu trzeba przytoczyć pewne liczby, aby Czytelnik miał wyobrażenie o problemie. Masa atmosfery to 5×1015 ton. Ilość wody na Ziemi to 1,4×1018 ton. Z tego w atmosferze jest 1,4×1013 ton, czyli 10-5, czyli 0,0001% całkowitej wody. Ten niewielki odsetek wody pełni kluczową rolę w cyklu hydrologicznym i w kształtowaniu klimatu. Tylko spalanie paliw kopalnych dostarcza do atmosfery rocznie 1,3×1010 ton wody, czyli 0,1% wody zawartej w atmosferze. Na pozór – mało. Czy mało? – będzie opisane w jednym z kolejnych artykułów poświęconym właśnie cyklowi hydrologicznemu.

To nie ostateczny argument

Być może przedstawiona hipoteza zawiera pewne luki. Niektóre są pozorne i mogą od Czytelnika wymagać głębszych przemyśleń. Dokładniejsze wyjaśnienia nie mieszczą się w ramach tego miesięcznika. Nieścisłości te jednak są mniejszego kalibru aniżeli te, które można wykazać w wyolbrzymionej kondratiewowskiej teorii globalnego ocieplenia od dwutlenku węgla. Przedstawiona hipoteza Wrocław wydaje się o wiele lepiej odzwierciedlać rzeczywistość.

Czy faktycznie to gazy cieplarniane z wodą na czele odpowiadają za obserwowany wzrost temperatury na podobieństwo „kija hokejowego”, tak jak to zostało przedstawione w Hipotezie Wrocław, czy to tylko koincydencja innych przyczyn – zamierzamy opisać w kolejnych, może mocniejszych nawet hipotezach, konkurencyjnych dla hipotezy „CO2-centrycznej”.

W międzyczasie jeszcze będą poruszone nieopisane dotychczas, negatywne oddziaływania gazu ziemnego na środowisko i nasze zdrowie oraz uzupełnione informacje o CO2 i groźnych pomysłach animatorów IPCC zatapiania tego gazu w oceanach.

Czy w świetle przedstawionych faktów uczciwe są działania polityków (lobbystów?), którzy próbują narzucić niesprawiedliwe ciężary społeczne w postaci horrendalnych podatków za prawo emisji CO2? Należy przypomnieć, że koszty obciążające fabryki i elektrownie w rozrachunku i tak są przerzucane na ostatecznych konsumentów („Kurier WNET” nr 56 i 57, luty, marzec 2019). To może być i śmieszne, i tragiczne.

Czy to jest element nowoczesnej, hybrydowej wojny gospodarczej na wyniszczenie przeciwnika, z włączeniem machiny propagandowej i paranauki? Czy chciwi macherzy od handlu emisjami doraźny, potężny zysk, budowany na półprawdach ekologicznych cenią ponad dobro i zrównoważony rozwój miliardów tych, których powinni traktować jako swoich bliźnich?

*) W Unii Europejskiej, po sprowokowaniu Wielkiej Brytanii do Brexitu i praktycznej marginalizacji londyńskiej giełdy ICE, dominującą giełdą handlującą uprawnieniami do emisji CO2 staje się Giełda EEX w Lipsku (dawne NRD) – European Energy Exchange AG. Giełda ta, poza dotychczasowym, bardzo pożytecznym i niezbędnym zakresem handlu energią elektryczną i gazem ziemnym, przejmuje właśnie handel emisjami CO2, co w perspektywie kilku lat daje możliwość astronomicznego wzrostu obrotów świadectwami z kilkunastu miliardów € do rzędu bilionów € oraz potencjalnej możliwości eliminacji z rynku tych rodzajów energii lub surowców energetycznych, którymi sama aktualnie nie handluje, np. węgla lub ropy naftowej.

Artykuł Jacka Musiała i Karola Musiała pt. „Gdy obserwacje przeczą uzgodnionym teoriom” znajduje się na s. 9 i 11 grudniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 16 stycznia 2020 roku!

Artykuł Jacka Musiała i Karola Musiała pt. „Gdy obserwacje przeczą uzgodnionym teoriom” na s. 9 grudniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 66/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Szaleństwo ekologiczne? Od 2021 r. w USA legalne będzie kompostowanie ludzi

Amerykańska działaczka klimatyczna Katrina Spade wprowadza do użytku wynalazek ograniczający wpływ pochówków na emisję gazów cieplarnianych.

Władze stanu Waszyngton zalegalizowały nową formę pochówku, zwaną „ludzkim kompostownikiem”. Polegać będzie on na przekształcaniu ludzkich szczątków w żyzną glebę.  Metoda ta jest wynalazkiem firmy Recompose. Pierwsza maszyna do wytwarzania „ludzkiego kompostu” wejdzie do użytku wiosną 2021 roku.

Legislatura stanowa Waszyngtonu zaakceptowała „ludzki kompostownik” w maju tego roku, a gubernator Jay Inslee podpisał stosowna ustawę, umożliwiając jej wejście w życie 1 maja 2020 r.

Katrina Spade, założycielka firmy Recompose, producenta „ludzkiego kompostownika” chwali projekt jako w pełni ekologiczny.  Dotychczasowe sposoby pochówku pozostawiają ślad węglowy, a kremacja ze względu na zużycie paliw kopalnych przyczynia się do emisji gazów cieplarnianych do atmosfery.

A.W.K.

Szczyt klimatyczny COP24 w Katowicach zakończył się podpisaniem przez wszystkich uczestników pakietu klimatycznego

Trwający od ponad tygodnia szczyt klimatyczny COP24 w Katowicach zakończył się podpisaniem przez wszystkich jego uczestników reprezentujących 200 państw świata pakietu klimatycznego.

Faktycznie podpisana w Katowicach umowa, określana przez uczestników szczytu jako „mapa drogowa” ma być dokumentem wykonawczym dla Porozumienia Paryskiego z 2015 r., który zakładał działania wszystkich państw świata na rzecz ograniczenia globalnego wzrostu temperatury.

Porozumienie paryskie, było pierwszą globalną umową klimatyczną, w której państwa zobowiązały się do działań na rzecz zatrzymania globalnego ocieplenia na poziomie dwóch stopni (w razie możliwości 1,5 stopnia) powyżej średniej temperatur sprzed epoki przemysłowej.

Porozumienie nie mówi o redukcji emisji CO2 jako jedynym sposobie przeciwdziałania zmianom klimatu, lecz zakłada również konieczność dbania o lasy, jako naturalne zasoby przyrodnicze redukujące obecność CO2 w atmosferze.

– W naszych staraniach nie chodzi tylko, aby opracować tekst i wyjechać do domu z największymi zyskami dla naszych narodowych i krajowych interesów – mówił ostatniego dnia szczytu Michał Kurtyka, przewodniczący COP24. – Kieruje nami poczucie humanizmu i zaangażowanie w dobrostan Ziemi, która żywi nas i pokolenia, które przyjdą po nas. robiliśmy, co było w naszej mocy, aby wysłuchać i uwzględnić wasze wnioski. Zrobiliśmy, co mogliśmy, aby nikt nie poczuł się pominięty.

I choć w sobotę, po trwających tydzień negocjacjach, wydawało się, że przedstawiciele wszystkich państw doszli do porozumienia, zastrzeżenia do paktu zgłosił przedstawiciel Indii. Choć zaraz się z nich wycofał, uzasadniając to „duchem obrad”. Złożenie głosu odrębnego i uwag zapowiedział już po przyjęciu dokumentu.

Przyjęty jednogłośnie pakt odwołuje się m.in. do ogłoszonego przed katowickim szczytem raportu IPCC dotyczącego globalnego ocieplenia. Wynika z niego, że „wysiłki w celu ograniczenia wzrostu średniej temperatury są obecnie niewystarczające, a dodatkowo należy dążyć do ograniczenia tego wzrostu o 1,5, a nie o 2 stopnie (o czym mówi Porozumienie Paryskie – przyp. red.)”.

O czym mówi podpisany w Katowicach Pakiet Klimatyczny?

Przede wszystkim o pilnej konieczności zwiększenia finansowania, dostępu do technologii i wsparcia przez kraje rozwinięte, tak aby wzmocnić działania podejmowane przez kraje rozwijające się. Co więcej, po 2020 roku wydatki na ograniczenie zanieczyszczenia środowiska naturalnego, mają w globalnej skali wynosić przynajmniej 100 mld. dolarów rocznie.

Do tego czasu wszyscy sygnatariusze mają również przygotować długoterminowe strategie ograniczenia emisji gazów cieplarnianych.

Nie powstanie jednak – co przewidywało Porozumienie Paryskie – nowy międzynarodowy mechanizm handlu emisjami oparty na sprawozdawczości, co umożliwiać miało podwójne naliczanie tych samych redukcji emisji. Sprzeciw – skuteczny, jak pokazały obrady – przeciwko takim rozwiązaniom wniosła Brazylia, dla której proponowane w Porozumieniu Paryskim rozwiązania były nie do końca korzystne. Po wielogodzinnych negocjacjach z przedstawicielami administracji unijnej Brazylia zgodziła się na podpisanie dokumentu końcowego, sprawę emisji pozostawiając do rozstrzygnięcia do końca przyszłego roku.

Szyszko: Unijna polityka klimatyczna nie ma żadnego przełożenia na globalną walkę z klimatem. To czyste hobby [VIDEO]

Porozumienie wypracowane na poziomie Narodów Zjednoczonych w 2015 w Paryżu roku to powrót do normalności w polityce klimatycznej, w odróżnieniu od polityki unijnej – mówi były minister środowiska.

W niedzielę w Katowicach rozpoczęła się konferencja klimatyczna Narodów Zjednoczonych COP24, która zakończy się 14 grudnia. Pierwsze dni konferencji na antenie Radia WNET komentuje były minister środowiska i poseł Prawa i Sprawiedliwości prof. Jan Szyszko – Obecnie na szczycie klimatycznym COP24 realizujemy zapisy ustalone w Paryżu w 2015 roku. W Kratownicach mamy wypracować mechanizmy wdrożenia dla porozumienia paryskiego. W czasie konferencji w Paryżu w zakresie globalnej polityki klimatycznej doszliśmy do normalności, a to nie podoba się niektórym państwom – podkreśla gość Poranka Wnet. Porozumienia paryskie zawierały zapisy o neutralności klimatycznej i realizowania polityki klimatycznej nie tylko poprzez redukcję emisji gazów cieplarnianych, ale również poprzez pochłanianie m.in. poprzez lasy.

Prof. Szyszko wyraźnie podkreŝla różnice między polityką klimatyczną realizowaną na poziomie Narodów Zjednoczonych, a programami unijnymi, których realizacja przekłada się na obecny znaczący wzrost cen energii. – Cena emisji jednej tony CO2 wynosi 25 euro, co przenosi się na ceny energii dla obywateli, przed czym państwa się bardzo mocno bronią. Za ceny praw do emisji muszą zapłacić przemysł, w tym energetyka i tę cenę – zaznacza poseł PiS.

Zdaniem gościa Poranka Wnet europejska polityka klimatyczna ma czysto urzędniczy charakter. Brakuje naukowej analizy skutków i korzyść dla globalnego klimatu, które mają przynieść unijne wytyczne. Prof. Jan Szyszko wskazuje na prezydenta Francji, jako jednego z największych obecnie promotorów unijnej polityki skrajnej redukcji emisji CO2.

Macron był ortodoksyjnymi zwolennikiem polityki klimatycznej. Z tego, co wiem, to on domagał się, aby doszło do zmian w resorcie środowiska w Polsce, ponieważ jemu nie podobała się polityka racjonalna, działającą zgodnie z założeniami konwencji klimatycznej. Unijna polityka klimatyczna, którą forsował prezydent Macron, zakładała tylko ograniczenia emisji – mówi w Poranku Wnet prof. Szyszko.

Polityk partii rządzącej chwali wystąpienie prezydenta RP na rozpoczęciu szczytu: Prezydent Andrzej Duda idzie w kierunku tego, co zostało zapisane w porozumieniu w Paryżu, gdzie zapisaliśmy zasadę neutralności emisji. Czyli możemy tyle wyemitować CO2 ile będziemy zdolni zaabsorbować poprzez, chociażby lasy.

Jednym z trzech priorytetów polskiego rządu na obecnym szczycie jest uchwalenie specjalnego modelu finansowania prowadzenia polityki klimatycznej o charakterze globalnym w postaci funduszu solidarnościowej transformacji systemów energetycznych. Zdaniem byłego ministra środowiska ta propozycja polskiego rząd jest bardzo potrzebna: – Fundusz solidarności transformacji energetycznej jest potrzebny, ale chyba nikt poważny nie rozważa, żeby takim funduszem zarządzał Greenpeace. W Katowicach powinniśmy wynegocjować jak skutecznie zarządzać tym nowym funduszem solidarnościowym – podkreŝla.

Gość Poranka Wnet krytycznie odnosi się do rządowych planów budowy elektrowni jądrowych w Polsce: Technologie dotyczące elektrowni jądrowych, które chce sprowadzić obecnie rząd, są przestarzałe, o charakterze militarnym, wypracowane przed 50 laty. Obecnie jest znaczący postęp, w ramach budowy reaktorów. Powinniśmy czerpać energię z tych źródeł, które są dostępne w Polsce.

ŁAJ