Hraczja Bojadżjan o kontrowersjach wokół demonstracji azerskiej w Katowicach, prowokacji i roli azerbejdżańskiej ambasady oraz o tym, kto jest agresorem w konflikcie w Górskim Karabachu.
Prawo międzynarodowe nie zezwala na użycie siły i przemocy wobec ludności cywilnej w celu reintegracji terenów uznawanych przez centralę za będące pod kontrolą stolicy.
Hraczja Bojadżjan odnosi się do rozmowy z Lolą Zejnalową, która komentowała demonstrację społeczności azerbejdżańskiej w Katowicach. Kobieta oskarżyła grupę Ormian o stosowanie agresji wobec pokojowej manifestacji. Organizowane w Polsce demonstracje nie są dziełem miejscowych Azerów, stwierdza nasz gość, ale ludzi związanych z ambasadą Azerbejdżanu. Całe wydarzenie określa jako prowokację.
Prezes Ormiańsko-Polskiego Komitetu Społecznego podkreśla, że to nie Ormianie są agresorem w Górskim Karabachu (Arcachu). Separatystyczna republika nie naruszała bowiem istniejącego od 1994 r. status quo.
Należy przypominać wydarzenia z Kosowa z 1999 r., kiedy armia serbska rozpoczęła pacyfikację albańskiego ruchu oporu, pomimo faktu, że Kosowo znajdowało się w granicach międzynarodowo uznawanej Republiki Jugosławii.
Sytuacja w Górskim Karabachu jest zdaniem naszego gościa analogiczna. Azerbejdżańskie bomby kasetowe spadają na mieszkańców nieuznawanego międzynarodowo państwa. Bojadżjan zwraca uwagę na to, że we właściwym Azerbejdżanie przed wojną mieszkało więcej Ormian.
W samej Gandży mieszkało 40 tys. Ormian, a teraz mieszka sześć Ormian.
Witold Repetowicz o tym, czemu konflikt w Górskim Karabachu nie jest wojną zastępczą między Rosją i Turcją oraz o postawie Kremla wobec konfliktu i ofiarach walk.
Witold Repetowicz przedstawia sytuację w stolicy separatystycznej Republiki Górskiego Karabachu. Stepanakert jest wyludniony- większość kobiet i dzieci wyjechało. Dziennikarz, że w konflikt na Kaukazie zaangażowany jest nasz wschodni sąsiad:
Białoruś jest członkiem Organizacji Układu Bezpieczeństwa Zbiorowego. Przesyłała rakiety Polonez Azerbejdżanowi. […] Ormianie mają do tego bardzo negatywny stosunek.
Wsparcie Łukaszenki dla Azerbejdżanu potwierdza fakt, że w konflikt ten nie angażuje się Rosja. Ta bowiem mogłaby łatwo wpłynąć na niego, by przestał sprzedawać broń Baku. Tymczasem ze strony Rosji nie ma żadnego wsparcia, choćby w postaci sprzedaży broni, dla jej armeńskich sojuszników. Przed obecną ofensywą Azerbejdżanu Moskwa sprzedawała broń obu państwom.
Mówienie, że jest to konflikt zastępczy między Turcją a Rosją jest jakimś totalnym nieporozumieniem. Rosja nie jest zaangażowana w ten konflikt ani militarnie, ani nawet politycznie nie wyraziła swego jednoznacznego poparcia dla strony ormiańskiej.
Celem Kremla jest sprowadzenie do Górskiego Karabachu swych sił pokojowych, na co sami Ormianie się nie zgadzają. Baku szuka wsparcia nie tylko w Moskwie, ale też w Waszyngtonie, Paryżu, czy Atenach.
Wejście Turcji na Górny Kaukaz całkiem zmienia układankę, powoduje, że w każdej chwili może wejść także Iran.
Dziennikarz wskazuje, że nie można rozłączać tego, co się dzieje na Morzu Śródziemnym, z wydarzeniami na Kaukazie. Łączy je bowiem turecki ekspansjonizm.
Jest ogromna liczba zniszczeń, jeśli chodzi o domy i sklepy. To jest bardzo brutalna wojna, z dużą ilością ofiar.
Co dzięki konfliktowi w Górskim Karabachu może zyskać Izrael? W jaki sposób Armenia przeszkadza Turcji? Czemu panturkizm zagraża też Iranowi? Wyjaśnia Paweł Rakowski.
Z przyczyn strategicznych Iran musi w pewien sposób popierać Ormian. […] z tego względu, że projekt panturkizmu zagraża też de facto Iranowi.
Paweł Rakowski przypomina, że z Armenią graniczą irańskie prowincje zamieszkane przez Azerów, zwane Azerbedżanem Irańskim. Wśród jego mieszkańcom słychać głosy by wspomóc rodaków z północy. Tymczasem reżim ajatollahów wspiera Armenię organizując dla niej przerzut broni oraz rekrutów z ormiańskiej diaspory w Libanie. Nie udała mu się próba „homeinizacji” szyickiego Azerbejdżanu w latach 80. Teraz zaś Baku jest strategicznym sojusznikiem Tel-Awiwu. Ten ostatni może skorzystać z obecnego konfliktu, obserwując jak Azerowie radzą sobie z walką w mocno górzystym terenie. Takie bowiem warunki panują też w Libanie.
Zdaniem komentatorów Izrael obserwuje i przygotowuje swoje warianty rozwiązań jak się rozprawić z tym Hezbollahem, [bazując] na azerski doświadczeniach.
Taktyka zakładająca szerokie użycie dronów prawdopodobnie zostanie zaadaptowana przez Izrael. Tymczasem wobec procesu pokojowego w Palestynie, za której protektora uznaje się Turcja, ta ostatnia traci arenę swych wpływów. Skupia więc swe zainteresowanie na Kaukazie. Jak zauważa dziennikarz:
Armenia to taka wysepka w morzu panturkizmu.
Ormianie oddzielają Turków od Azerbejdżanu, leżącego razem z Kazachstanem i Turkmenistanem nad Morzem Kaspijskim. Są w związku z tym niewygodni z punktu widzenia idei połączenia wszystkich tych państw w jedno pantureckie imperium. Co więcej Armenia przypomina Turkom o dokonanym przez nich ludobójstwie, do którego Ankara się nie przyznaje.
Jan Tomasz Abgarowicz o konflikcie między Azerami a Ormianami, nienawiści pierwszych do ostatnich, udziale Turcji, postawie Rosji i reakcji Polski.
Sytuacja w Górskim Karabachu, a w tej chwili Armenii nie napawa optymizmem, a nas zasmuca. Reakcja świata jest przerażająca.
Jan Tomasz Abgarowicz przeciwstawia międzynarodowe uznawanie integralności granic Azerbejdżanu zasadzie samostanowienia narodów, przywołując przykład Kosowa. Zostało ono powołane „by chronić ludność Kosowarów przed Serbami”. Podkreśla, że Ormianie wskutek zaszłości historycznych nie mogą żyć w jednym kraju z Azerami, co potwierdzają obecne zdarzenia. Porównuje to do sytuacji między Polakami a Ukraińcami.
Była różna władza ormiańska, perska, turecka, a ludzie żyli obok siebie w wioskach. Jakieś współżycie było.
W maju 1918 r. powstała Demokratyczna Republika Armenii i zanim uległa bolszewikom w 1920 r. walczyła z Azerbejdżanem. Echa tych walk zostały uchwycone w opisie Baku zawartego na kartach „Przedwiośnia” Stefana Żeromskiego.
Jeśli mówimy o integralności granic to zatwierdzamy coś, co zatwierdził Stalin.
Przypomina, że w należący do Azerbejdżanu Nachiczewan był przed I wojną światową zamieszkany w 80 proc. przez Ormian. Obecnie prawie ich już tam nie ma. W czasie trwającego w latach 1918-1920 konfliktu miały miejsce pogromy miały miejsca pogromy mniejszości narodowych.
My Ormianie stoimy na stanowisku samostanowienia. […] Nie ma Armenii bez Karabachu, to jeden z trzech głównych ośrodków, kiedy powstał naród ormiański, grubo przed Chrystusem.
Prezes Fundacji Kultury i Dziedzictwa Ormian Polskich podkreśla, że Azerowie czują wielką nienawiść do Ormian. Przywołuje zbrodnię z lutego 2004 r., kiedy to azerski oficer Ramil Səfərov, w czasie natowskiego kursu języka angielskiego w Budapeszcie zamordował siekierą oficera ormiańskiego Gurgena Margaryana. W 2006 r. Səfərov został skazany na dożywocie i przesiedział w węgierskim więzieniu 6 lat. Następnie miała miejsce jego ekstradycja do Azerbejdżanu. Tam, zamiast kontynuować odsiadywanie wyroku
Na lotnisku został w przyjęty na lotnisku z honorami, jak bohatera. Awansowano go na majora i dostał żołd oficerski.
Zwraca uwagę, że Turcja zawsze była po stronie Azerbejdżanu, co jest zrozumiałe, wobec bliskości tych narodów. Podkreśla przy tym, że nie powinno być tak, że „członek NATO napada na inny kraj”. Polska powinna zareagować w związku z działaniami swego sojusznika z Sojuszu.
Turecki F-16 zestrzelił armeński samolot na terenie Armenii, nie Górskiego Karabachu.
Azerowie korzystają ze wsparcia Turcji, natomiast Rosja takiego wsparcia Armenii nie zapewnia. Stwierdza, że Kreml być może „powtarza strategię Stalina” tzn.
Niech jedni i drudzy się wyniszczą, a my będziemy tym zarządzać.
Drony, cyberataki i naloty na cele cywilne oraz propozycje mediacji i sygnały gotowości do rozmów pokojowych. Były zastępca ambasadora RP w Armenii o konflikcie w Górskim Karabachu.
Marek Reszuta wskazuje, że w konflikcie w Górskim Karabachu obie strony strony zarzucają sobie bombardowanie celów cywilnych i w obu przypadkach zarzuty te są słuszne. Ormianie ostrzelali drugie co do wielkości miasto Azerbejdżanu.
Dzisiaj rano można było obejrzeć w Internecie filmy ze Stepanakertu, czyli stolicy nieuznawanej przez społeczność międzynarodową Republiki Górskiego Karabachu. Są to ewidentnie celem cywilne. Taki sam ostrzał miał miejsce w Gandży dwa dni temu, z tym, że Ormianie twierdzą, że oni strzelali do lotniska wojskowego. Natomiast filmiki pokazywane przez Azerów wskazują, że również tam były cele cywilne.
Obie strony oficjalnie uznają konwencję genewską zarzucając przeciwnikom jej łamanie. Według Ormian Azerowie używają broni kasetowej, co, jak wskazuje były zastępca ambasadora RP w Armenii, byłoby przestępstwem wojennym, jeśli by to udowodniono. Największe walki toczą się przy granicy z Iranem, a także w górach Murovdağ. Są to jak mówi nasz gość tereny, które można zdobyć przy użyciu broni pancernej. Zwraca uwagę na rolę dronów w konflikcie:
Drony są jednym z głównych instrumentów działań wojennych zarówno drony szpiegowskie jak i drony bojowe.
Wykorzystywane są także stare samoloty AN-2 jako drony-kamikadze. Walka toczy się poprzez piechotę, służby specjalne, a także ataki cybernetyczne. Jak informuje Reszuta w tej ostatniej dziedzinie Górski Karabach otrzymał wsparcie z zagranicy:
156 stron w Azerbejdżanie zostało zablokowanych, nie przez Ormian, a przez grecką grupę hakerską Anonymous Greece, która stanęła po stronie Armenii.
Armenia i Azerbejdżan zaczynają mówić o warunkach przystąpienia do rozmów pokojowych. Baku uzależnia je od wyprowadzenia wszystkich ormiańskich oddziałów ze spornego terytorium, co jak wskazuje Reszuta, stanowi warunek zaporowy. Oferty mediacji w konflikcie wysuwają prezydenci Francji i Rosji.
Rozmówca Adriana Kowarzyka przypomina, iż zgodnie z prawem międzynarodowym, w tym czterema rezolucjami ONZ, Górski Karabach to „terytorium Azerbejdżanu okupowane przez Armenię”. Konflikt toczy się nieprzerwanie od rozpadu ZSRR, z okresowymi eskalacjami, jak w 2016 r., czy w 2018 w okolicy prowincji Tawusz.
Obecnie mamy regularną wojnę. Dzisiaj armia Armenii ogłosiła, że przystępuje do kontrnatarcia. Jeżeli jakaś armia przystępuje do kontrnatarcia, to znaczy, że mamy regularną wojnę.
Rządzący od 2018 r. Armenią Nikol Paszinian „dawał sygnały, że on również byłby za tym żeby zakończyć sprawy pokojowo”. Premier był związany politycznie z Lewonem Ter-Petrosjanen, pierwszą armeńską głową państwa. Petrosjan zaproponował zaś kiedyś plan pokojowy polegający na oddaniu siedmiu regionów wokół właściwego Górskiego Karabachu. Tereny te, jak mówi Reszuta, to dla Armenii pas bezpieczeństwa.
ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski o odwołaniu wywiadu z nim w mediach publicznych, źródłach konfliktu w Górskim Karabachu, hipokryzji państw europejskich i związkach Polski z Armenią.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski przypomina, że Ormianie to najstarszy naród chrześcijański, którego władca przyjął chrzest w roku 301. Armenia padła jednak w XI w. łupem Turków seldżuckich. Na początku XX w. rząd młodoturecki dokonał ludobójstwa na Ormianach, Grekach Pontyjskich i innych narodach chrześcijańskich Imperium Osmańskiego. Po zakończeniu pierwszej wojny doszło także do pogromu Ormian na terenie Azerbejdżanu.
Związek Radziecki który zagarnął te tereny na zasadzie dziel i rządź skrawek Armenii który ocalał tego Republikę Sowiecką natomiast bardzo mocno zamieszkany przez Ormian Górski Karabach wcielił do Azerbejdżanu i to jest właśnie przyczyna konfliktu który trwają już od dziesiątków lat.
Kolejny pogrom Ormian w Azerbejdżanie miał miejsce w 1980 r. w Baku i innych miastach. Duszpasterz Ormian podkreśla, że poza Gruzją wszyscy sąsiedzi Armenii to muzułmanie. Kraj ten nie ma ropy, ani dostępu do morza, zaś ze strony międzynarodowej wsparciem służy mu głównie diaspora ormiańska.
Ormianie są przede wszystkim krajem, który jest bardzo nękany gospodarczo.
Ks. Isakowicz-Zaleski wskazuje na hipokryzję państw europejskich, które uznały secesję Kosowa- historycznie serbskiego, ale zamieszkanego w większości przez Albańczyków, a nie chcą przy tym uznać Górskiego Karabachu. Mówi także o sprawie odwołania wywiadu z nim, na który został zaproszony do Polskiego Radia 24:
Media publiczne już nie są publiczne, to są media partyjne.
Podkreśla, że to radio wyszło z inicjatywą. Miał mówić o Kościele Ormiańskim, związkach Armenii z Polską, wizycie św. Jana Pawła II w Armenii etc. Redaktor, który go wcześniej zapraszał zadzwonił do niego:
Powiedział, że jest, dosłownie cytuję, zapis na moją osobę. Co to jest zapis, to ja pamiętam z PRL-u – cenzura. Pani dyrektor tego oddziału Polskiego Radia 24 w ostatniej chwili uległa czyjejś presji […] i zatrzymano ten wywiad.
Gość Radia Wnet wyraża żal, że w finansowanych z naszych podatków mediach stosuje się cenzurę, jak za PRL-u. Polityka dla nominalnie chrześcijańskiej partii jest ważniejsza niż troska o prześladowaniu chrześcijan- ocenia. Dodaje, że jest to także przykre dla wielu polskich Ormian, których społeczność ma długą i chwalebną kartę służby Polsce.
Paweł Bobołowicz o stosunku Ukrainy do konfliktu w Górskim Karabachu i prorosyjskości Armenii oraz procesie ukraińskiego żołnierza we Włoszech.
Paweł Bobołowicz informuje, że Ukraina otwarcie opowiada się w wojnie między Azerami a Ormianami za tymi pierwszymi. Powodem są bliskie związki między Armenią a Rosją. Przez lata Erywań stawał po stronie Moskwy, uznając m. in. aneksję Krymu, jako jedne z 11 państw na świecie. Ormianie także głosowali w ONZ przeciwko rezolucji o ochronie praw człowieka na Krymie. W wydanym przez Kijów oświadczeniu możemy przeczytać, że
Ukraina opowiada się za politycznym uregulowaniem sytuacji na bazie poszanowania integralności terytorialnej Republiki Azerbejdżanu i uznanych międzynarodowo jej granic.
Szef ukraińskiego MZS Dmytro Kułeba przyznał, że Ukraina popiera Azerbejdżan, tak jak ten ostatni popiera Ukrainę ws. jej granic. Paweł Bobołowicz informuje, że na prorosyjskość Armenii
Polityczną odpowiedzią Ukrainy jest nieuznawanie rzezi Ormian za ludobójstwo.
Przypomina, że Polska uznała tą zbrodnię za ludobójstwo już w 2005 r. Tymczasem, jak mówi nasz korespondent, gazeta Europejska Prawda argumentuje przeciwko porównywaniu sytuacji na Krymie i w Donbasie do Górskiego Karabachu. Twierdzi ona, że konflikt w Górskim Karabachu nie jest sztuczny w przeciwieństwie do tego na Krymie. Dodaje także, że
Rosja nie jest inicjatorem, ani bezpośrednim uczestnikiem konfliktu.
Paweł Bobołowicz mówi także o rozprawie Witalija Markiwa w Mediolanie. Ukraiński żołnierz został zatrzymany latem 2017 r. pod zarzutem udziału w zabójstwie włoskiego korespondenta Andre Rocelli i jego rosyjskiego tłumacza w Słowiańsku. Skazano go na 24 lata więzienia przez sąd I instancji. Krytycy wyroku sądu wskazują, że włoscy śledczy nie zbadali miejsca śmierci Włocha pod kątem tego, czy Markiw faktycznie miał możliwość zastrzelenia fotoreportera.
Wielu innych ukraińskich żołnierzy boi się teraz przekraczać granice Unii Europejskiej.
Dr Konrad Zasztowt o konflikcie w Górskim Karabachu: historii konfliktu, działaniach Azerbejdżanu, nacisku międzynarodowym i zaangażowaniu Turcji.
To jest rzeczywiście eskalacja walk na skalę taką, której nie widzieliśmy od 1994 roku, czyli od zawieszenia broni po tej krwawej dwuletniej wojnie.
Dr Konrad Zasztowt mówi, że w Górskim Karabachu mamy do czynienia z taką eskalacją konfliktu, jakiej nie widzieliśmy od 1994 r., kiedy powstała separatystyczna Republika Górskiego Karabachu. Przypomina, że zajmując obszary graniczące z właściwym Górskim Karabachem Ormianie wypędzili mieszkających na nich Azerów. Azerbejdżan nie ustępował od celu jakim było przywrócenie kontroli nad Górskim Karabachem- wskazuje nasz gość. Zauważa, że niewielkie skrawki terytorium zostały odbite przez Azerów w 2016 r. Tak może być i tym razem.
W Stanach Zjednoczonych mamy ten okres oczekiwania na wybory prezydenckie więc jakby wzrok świata jest odwrócony od tego regionu więc to jest dobry moment dla dla strony azerskiej żeby wykonać taki taki ruch.
Baku wykorzystało fakt, że uwaga Rosji skupiona jest na Białorusi, a Stany Zjednoczone są zawieszone w niepewności wobec trwania roku wyborczego. Azerów wspiera od lat na arenie dyplomatycznej Ankara, która uważa ich za praktycznie swych rodaków. Turcja obecnie prowadzi „bardziej asertywną politykę” na wielu frontach: w Syrii, Libii, na Morzu Śródziemnym, a teraz także na Kaukazie.
Gość „Popołudnia WNET” wskazuje, że wydatki na wojsko, jakie ma Azerbejdżan przewyższają znacznie to na co może sobie pozwolić Armenia razem z ormiańskimi separatystami. Na korzyść Ormian działa jednak górzysty teren, który ułatwia zadanie obrońcom. Na Azerbejdżan wywierana jest presja międzynarodowa. Dr Zasztowt zauważa, że Azerbejdżan ma silne argumenty za sobą, gdyż de iure Republika Górskiego Karabachu jest jego częścią. Separatystycznej republiki nie uznaje nawet Armenii, ale w obecnej sytuacji zaczęto mówić o możliwości oficjalnego uznania secesji przez Erywań.
Kiedy chrześcijanie zaczęli świętować Narodziny Chrystus? Co jego data ma wspólnego z obrzędami pogańskimi? Dlaczego większość chrześcijan obchodzi Boże Narodzenie 25 grudnia, a Ormianie 6 stycznia?
Według obiegowej opinii wybór 25 grudnia jako daty obchodzenia Bożego Narodzenia podyktowany był faktem, że w tym samym czasie miały miejsce obchody pogańskiego święta Sol Invictus (łac. Słońce Niezwyciężone). Jednak pierwsza wzmianka o obchodach tego solarnego święta pochodzi z 354 r. i niewiele wskazuj,e by było obchodzone przed II poł. IV w. Tymczasem nie później niż w 336 r. w Rzymie zaczęto obchodzić 25 grudnia święto Bożego Narodzenia. O teorii wiążącej datę obchodzenia Bożego Narodzenia z pogańską symboliką solarną ks. prof. Naumowicz powiedział:
To jest wielka bzdura.
Autor książki „Narodziny Bożego Narodzenia” podkreślił w rozmowie w „Poranku WNET”, że nie byłoby w tym nic złego, gdyby faktycznie chrześcijanom chodziło o chrystianizację wcześniejszego, pogańskiego święta. Jednak 25 grudnia jest związany z symboliką solarną, ale nie pogańską, tylko chrześcijańską. Chrystus bowiem jest „światłością świata”, dlatego szukano daty, która z punktu widzenia astrologii by to podkreślała. Jak możemy przeczytać w książce:
Poza niedzielą jako dzień świąteczny znana była jedynie +Pięćdziesiątnica+, czyli okres, który zaczynał się obchodami Wielkanocy, a kończył Zesłaniem Ducha Świętego.
Początki obchodów Bożego Narodzenia przypadają na czas po soborze nicejskim. Wtedy, prawdopodobnie w 328 r. zaczęto obchodzić je w Betlejem , podczas inauguracji bazyliki nad Grotą Narodzenia Jezusa. Wówczas święto, obchodzone 6 stycznia obejmowało poza Bożym Narodzeniem także Objawienie Pańskie (znane dzisiaj także jako Święto Trzech Króli). Do dziś pod tą datą oba te wydarzenia wspominają Ormianie.
Brak jest mocnych przesłanek historycznych do ustalenia kiedy Jezus przyszedł na świat. Wcześniej jako datę narodzin Zbawiciela przyjmowano 14. dzień miesiąca nisan, czyli ten sam dzień roku, w którym Jezus oddał życie na Krzyżu. Narodzenie i śmierć tego samego dnia roku podkreślała bowiem według ludzi tej epoki doskonałość osoby. Przyjęcie takiej daty oznaczałoby jednak brak osobnych od Wielkanocy obchodów bożonarodzeniowych. Z tego względu wyznaczono inną, także symboliczną datę.
Prezydent Rosji na corocznej konferencji odpowiadał na pytania dziennikarzy. Tego samego dnia w centrum Moskwy odbyła się strzelanina w rejonie głównej kwatery Federalnej Służby Bezpieczeństwa.
Dr Mariusz Marszewski o corocznej konferencji prasowej Władimira Putina, prezydenta Rosji, gdzie odpowiedział on na ponad 70 pytań od dziennikarzy:
Najprawdopodobniej cała konferencja w dużej mierze ma charakter ustawiony […] jednak padają też pytania niewygodne, np. o Ukrainę czy zachód.
Na pytania dotyczące swojej rodziny nie udzielił żadnej odpowiedzi. Podobnie nie odpowiedział jasno i klarownie na temat Iwana Gołunowa, rosyjskiego reportera, który został aresztowany, gdzie był bity, prawdopodobnie za pisanie o korupcji wśród rosyjskiej policji i służb:
To była słynna sprawa w Rosji. […] Prezydent sprawiał wrażenie, że nie do końca wie, kto to jest Gołunow, co jest mało prawdopodobne […] mówił, że nie będzie żadnych czystek w szeregach organów ścigania […] należy skończyć z tą tradycją, nie jesteśmy jakimiś stalinistami.
Nasz gość, ekspert OSW, mówi również o czwartkowej strzelaninie w centrum Moskwy (w rejonie kwatery głównej Federalnej Służby Bezpieczeństwa). Nieznany sprawca zastrzelił trzy osoby, a pięć ranił. Terrorystę zastrzelono:
Władze starały się zaniżyć liczbę napastników i ofiar […] Nie znaleziono wątku politycznego, ale ataki na FSB, wynikające ze zmęczenia społeczeństwa tą formą ustrojową, która panuje w Rosji, miały miejsce też wcześniej w Archangielsku […] półtora roku temu młody człowiek o jakichś anarchistycznych przekonaniach wysadził się i wginał wewnątrz obwodowego budynku FSB […] kilka lat temu grupa młodych ludzi zajmowała się zabijaniem organów ścigania.
Jak podkreśla gość „Poranka WNET”, właśnie antypaństwowy terroryzm polityczny ma największe tradycje w Rosji i był on jednym z największych wyzwań, przed których stało schyłkowe imperium carów:
Rosja bardzo mocno odwołuje się do imperium carskiego, o wiele bardziej niż do Związku Radzieckiego i pojawiają się też choroby, które trawiły imperium carskie.
Ponadto nasz gość opowiada o Ormianach w Turcji, działaniach prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana oraz atmosferze, która panuje w Turcji:
Nie jest to wydarzenie, które miałoby duże znaczenie dla wewnętrznej polityki Turcji […] Do dzisiaj istnieje tam stosunkowo duża diaspora Ormiańska […] ma ona jak najbardziej protureckie i patriotyczne nastawienie. Mówi ona, iż najczarniejszym okresem był republikański, kiedy Turcja zwracała się w stronę zachodniego nacjonalizmu i zniszczyła system miletów, samoorganizacji społeczności chrześcijańskich, w których ormianie odgrywali wielką rolę.
Posłuchaj całej rozmowy już teraz!
K.T. / A.M.K.
Kontynuując przeglądanie strony zgadzasz się na użycie plików cookies. więcej
The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.