Jan Abgarowicz o konflikcie w Arachu: Zachód popełnił grzech zaniedbania. Armenii opłaca się wygrana opcji prorosyjskiej

Jan Abgarowicz o przegranej Armenii w kolejnej odsłonie konfliktu o Górski Karabach, postawie Zachodu oraz o tym, co zyskała Rosja i o armeńskim rządzie.

Ten konflikt nie trwa od 27 września, tylko od 30 lat.

Jan Abgarowicz ocenia, że Armenia dotkliwie przegrała kolejną bitwę w sporze o Górski Karabach.  Konflikt z Azerbejdżanem będzie trwał nadal. Gość „Poranka WNET” wyraża przekonanie, że bez zaangażowania Turcji i Rosji Armenia poradziłaby sobie z ofensywą wrogo nastawionego sąsiada. Stwierdza, że nie dziwi go postawa Turcji i Rosji, które zabezpieczały swoje wpływy w regionie natomiast rozczarowująca jest postawa państw zachodnich:

Zachód tutaj zawinił, popełnił grzech zaniedbania.

W opinii Jana Abgarowicza wygranym ostatniej eskalacji nie jest Turcja i Azerbejdżan, lecz Rosja, która, wbrew ocenom części polskich ekspertów, ma większe wpływy w Azerbejdżanie. Rosja nie zrezygnuje ze swojej strefy wpływów na Kaukazie Południowym.

Nie wiemy, w jakim kierunku pójdzie Armenia.

Tysiąc osób, według doniesień, wróciło do Stepanakertu, stolicy Republiki Arcachu. Prezes Fundacji Kultury i Dziedzictwa Ormian Polskich wskazuje, że wobec przegranej w Górskim Karabachu przyszłość polityczna armeńskiego rządu jest niepewna. Nie wiadomo, czy Nikol Paszinian nie będzie musiał ustąpić, a do władzy nie wróci ancien regime spod znaku Serża Sarkisjana. Jan Abgarowicz podkreśla, że

Armenia jest całkowicie zachodnim krajem jeśli chodzi o kulturę i cywilizację.

Obecny premier atakowany jest zarówno przez polityków prorosyjskich, jak i prozachodnich. Utrzymanie się go będzie mniej się opłacało Armenii niż wygrana opcji prorosyjskiej. Rosjanie żądzą obecnie bowiem w Arcachu, a wobec polityków prorosyjskich mogą pójść na większe koncesje.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K./A.P.

Paweł Bobołowicz o „Białoruskich nocach”: Udało się zgromadzić niesamowitych ludzi z Białorusi

Paweł Bobołowicz o nowym projekcie Radia WNET, czyli nadawaniu programów po białorusku, rosyjsku i ukraińsku oraz o porozumieniu w Górskim Karabachu z rosyjskimi żołnierzami w tle.

Paweł Bobołowicz informuje, że w Radiu WNET „Białoruskich nocy” można słuchać od 23:00 do 2:00 oraz „Świtu wolności” od godziny 5:00 do 6:00 od poniedziałku do piątku. Zdradza, jaka ekipa będzie tworzyć program emitowany po polsku, białorusku, rosyjsku i ukraińsku.

Udało się zgromadzić niesamowitych ludzi z Białorusi, których droga życiowa jest trudna, bo musiały opuścić kraj w obawie przed represjami lub wprost uciekając przed nimi.

Z audycji inni Białorusini, którzy opuścili swój kraj po obecnych protestach dowiedzą się rzeczy przydatnych im na imigracji w Polsce lub na Litwie. Dodaje, że

Mamy swoich korespondentów na Białorusi.

Niektórzy z nich będą zachowywać anonimowość z obawy przed konsekwencjami. Ponadto nasz korespondent odnosi się do porozumienia dotyczącego separatystycznej Republiki Arcach (Górskiego Karabachu).  Pokój w regionie gwarantować mają siły rosyjskie. Przypomina, że w 2008 r. Osetii Płd. pilnować miały rosyjskie siły pokojowe. W praktyce skończyło się to wojną z Gruzją. Obecnie te same jednostki kierowane są na armeńsko-azerbejdżańskie sporne pogranicze.

Pierwszego dnia dziesięć samolotów z rosyjskimi żołnierzami dotarło do Górskiego Karabachu. W sumie tam ma być 1960 żołnierzy, 90 transporterów opancerzonych, 380 jednostek pojazdów specjalnego sprzętu wojskowego.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

 

 

 Witold Repetowicz: Zachód powinien uznać niepodległość Arcachu. Inaczej Kaukaz Płd. będzie kondominium Turcji i Rosji

Azerbejdżan zatrzyma to, co zdobył, a Górski Karabach będzie pod kontrolą wojsk rosyjskich. Witold Repetowicz o zawartym między Armenią a Azerbejdżanem porozumieniu, jego krytyce i tym, co oznacza.

Armenia i Azerbejdżan jedynie zatwierdziły to porozumienie, które zostało wynegocjowane przez Rosję i Turcję.

Witold Repetowicz wskazuje, że Ormianie porównują obecne porozumienie do układu między Leninem a Atatürkiem. Jest to ich zdaniem nowy rosyjsko-turecki rozbiór Armenii. Moskwa i Ankara podzieliły się strefami wpływów – twierdzą. Zgodnie z porozumieniem Azerbejdżan będzie miał kontrolę nad terenami przez siebie zajętymi i pasem bezpieczeństwa Górskiego Karabachu. Na terytorium pozostałym przy separatystycznej republice stacjonować mają Rosjanie.

Wojska rosyjskie kontrolują Arcach.

Z punktu widzenia wielu protestujących wkroczenie wojsk rosyjskich na tereny separatystycznej republiki odbyło się nielegalnie. Umowa bowiem nie była jeszcze wówczas zatwierdzona przez ormiańskie władze. Od podpisanego przez premiera Nikol Pasziniana porozumienia odcięła się armeńska głowa państwa. Prezydent stwierdził, że nie został o nim powiadomiony. Rosjanie wprowadzili już jednak porozumienie w życie wkraczając do Republiki Górskiego Karabachu.

Ludzie uważają, że Rosja zdradziła Armenię, a pakt sprzedaje Armenię zarówno Rosji, jak i Turcji.

Paradoksalnie na obecnych antyrosyjskich protestach przeciw premierowi, skorzystać mogą prorosyjscy konkurenci polityczni obecnego rządu. Opcja prorosyjska będzie chciała obciążyć winą za obecną sytuację  Pasziniana i jego prozachodnią politykę. Ocenia, że Zachód powinien uznać niepodległość Arcachu (Górskiego Karabachu). Byłby to gambit, który zepchnąłby Rosję do narożnika.

Inaczej na Południowym Kaukazie będzie kondominium dwóch tyrańskich państw – Turcji i Rosji.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Repetowicz: Trwają ormiańskie Termopile. Armenia wie, że nie ma możliwości porozumienia się z Azerbejdżanem

Jeżeli nie uda się powstrzymać Turcji od wspierania Azerów, dojdzie do kolejnej masakry Ormian – przestrzega korespondent wojenny.

Witold Repetowicz relacjonuje stan konfliktu w Górskim Karabachu. W wojnę włączyły się oddziały wojsk tureckich.

Sytuacja jest dynamiczna. Dzisiaj w Stepanakercie przez cały dzień było spokojnie, w przeciwieństwie do dnia wczorajszego.

W nocy w stolicy Górskiego Karabachu doszło do gigantycznej eksplozji:

Ormianie poinformowali, że zniszczyli zgrupowanie azerskie gotowe do wykonania ataku.

Dzisiaj pierwszy raz od wielu dni nie miały miejsca bombardowania Martakertu:

Pe eksplozji wszystko ucichło. Azerowie otrzymali poważny cios.

Azerowie i Turcy przygotowują się teraz do przegrupowania. Ekspert ocenia, że nie należy wierzyć w azerskie zapewnienia o braku udziału Turcji w konflikcie między Azerbejdżanem a Armenią.

Witold Repetowicz ubolewa nad brakiem zainteresowania polskich mediów trwającymi w Górskim Karabachu walkami. Wyraża przypuszczenie, że azerscy żołnierze biorą pod uwagę zaatakowanie pracujących na miejscu dziennikarzy.

Gość „Popołudnia WNET” zapewnia, że Ormianie wierzą w  zwycięstwo nad Azerbejdżanem, pomimo świadomości, iż jest to walka „Dawida z Goliatem”.

Można niekiedy usłyszeć, że trwają „ormiańskie Termopile”. Armenia wie, że nie ma możliwości dogadania się z Azerbejdżanem. Jeżeli inne kraje nie powstrzymają Ankary od wspierania Baku, dojdzie do masakry Ormian. To cud, że bronią się oni już piąty tydzień. Jak nie będą mieli szans na zwycięstwo, to po prostu oddadzą swoje życie.

Korespondent podkreśla, że przeciwko Azerbejdżanowi walczy armia Arcachu, a nie Armenii.

Arcach podkreśla, że z samym wojskiem azerskim by sobie poradził. Problemem jest aktywny udział Turcji.

Azerom nie udało się jeszcze zająć najważniejszych strategicznie terenów Górskiego Karabachu:

Brutalność Azerów i Turków powoduje, że ta sytuacja może się w ciągu najbliższych kilkunastu dni zmienić

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Hraczja Bojadżjan: Za demonstracje Azerów w Polsce odpowiadają ludzie związani z ambasadą Azerbejdżanu

Hraczja Bojadżjan o kontrowersjach wokół demonstracji azerskiej w Katowicach, prowokacji i roli azerbejdżańskiej ambasady oraz o tym, kto jest agresorem w konflikcie w Górskim Karabachu.

Prawo międzynarodowe nie zezwala na użycie siły i przemocy wobec ludności cywilnej w celu reintegracji terenów uznawanych przez centralę za będące pod kontrolą stolicy.

Hraczja Bojadżjan odnosi się do rozmowy z Lolą Zejnalową, która komentowała demonstrację społeczności azerbejdżańskiej w Katowicach. Kobieta oskarżyła grupę Ormian o stosowanie agresji wobec pokojowej manifestacji. Organizowane w Polsce demonstracje nie są dziełem miejscowych Azerów, stwierdza nasz gość, ale ludzi związanych z ambasadą Azerbejdżanu. Całe wydarzenie określa jako prowokację.

Prezes Ormiańsko-Polskiego Komitetu Społecznego podkreśla, że to nie Ormianie są agresorem w Górskim Karabachu (Arcachu). Separatystyczna republika nie naruszała bowiem istniejącego od 1994 r. status quo.

Należy przypominać wydarzenia z Kosowa z 1999 r., kiedy armia serbska rozpoczęła pacyfikację albańskiego ruchu oporu, pomimo faktu, że Kosowo znajdowało się w granicach międzynarodowo uznawanej Republiki Jugosławii.

Sytuacja w Górskim Karabachu jest zdaniem naszego gościa analogiczna. Azerbejdżańskie bomby kasetowe spadają na mieszkańców nieuznawanego międzynarodowo państwa. Bojadżjan zwraca uwagę na to, że we właściwym Azerbejdżanie przed wojną mieszkało więcej Ormian.

W samej Gandży mieszkało 40 tys. Ormian, a teraz mieszka sześć Ormian.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Ambasador Armenii: Nasi przeciwnicy robią jedno, a potem przerzucają winę na Ormian

Armenia, zamach stanu?

Ambasador Armenii o walkach o Archach (Górski Karabach), ostrzelaniu azerbejdżańskiej Gandży, porozumieniu w Moskwie oraz postawie Rosji oraz państw UE wobec konfliktu.

Kiedyś tylko nasi sąsiedzi, teraz nasi przeciwnicy robią jedno, a potem przerzucają winę na Ormian.

Samvel Mkrtchian odnosi się do rozmowy z mieszkanką azerbejdżańskiej Gandży w Radiu Wnet. Krytykuje twierdzenie jakoby Ormianie ostrzeliwali terytorium właściwego Azerbejdżanu. Dodaje, że nawet gdyby Armenia ostrzeliwała Gandżę, to ostrzał dotyczyłby celów wojskowych- jak lotnisko w mieście, gdzie stacjonują tureckie myśliwce. Wskazuje, że Armenia nie miała powodu, by łamać porozumienie zawarte w Moskwie. Przypomina, że główny dokument został podpisany w 1994 r.

Na terenie Armenii znajduje się baza Rosji. […] Rosja stara się utrzymać neutralność.

Kreml podkreśla, że ma dobre relacje zarówno z Armenią, jak i z Azerbejdżanem. Podobną postawę zajmuje Polska, jak i cała Unia Europejska.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Abgarowicz: Wigilia polskich Ormian jest w zasadzie polską, kresową wigilią. Arcach jest kolebką państwa ormiańskiego

Jan Tomasz Abgarowicz o ormiańskich konfesjach i zwyczajach świątecznych Ormian w Polsce i w Armenii oraz o konflikcie o Górski Karabach.

Jan Tomasz Abgarowicz o katolicyzmie polskich Ormian:

Jesteśmy nie rzymskokatoliccy, ale ormiano-katoliccy.

Obrządek ten sięga XVII w., kiedy to ormiański abp lwowski  Mikołaj Torosowicz zawarł unię kościelną z Rzymem, uznając katolickie wyznanie wiary i zwierzchnictwo Rzymu z zachowaniem liturgii ormiańskiej. Wcześniej żyjący od XIV w. w Rzeczypospolitej Ormianie byli wiernymi Apostolskiego Kościoła Ormiańskiego, którego wiernymi jest dzisiaj 80% Ormian na świecie. Jest to najstarszy Kościół w Armenii, istniejący od 301 r.

Nasza wigilia jest w zasadzie polską wigilią, a w zasadzie kresową. Jest barszcz, jest kutia, ryba i słodycze, kuty.

Prezes Fundacji Kultury i Dziedzictwa Ormian Polskich  opowiada o świętowaniu przez Ormian Bożego Narodzenia. Katoliccy Ormianie obchodzą to święto, tak jak większość chrześcijan, 25 grudnia. Tymczasem wierni Apostolskiego Kościoła Ormiańskiego świętują Narodziny Pańskie 6 stycznia, łącząc je ze świętem Objawienia Pańskiego, czyli Trzech Króli [różnią się pod tym względem od prawosławnych, którzy obchodzą Boże Narodzenie 25 grudnia, który w kalendarzu juliańskim odpowiada 6 styczniowi w gregoriańskim- przyp. red.]. Polscy Ormianie żyjąc na Kresach płd-wsch. Rzeczypospolitej przyjęli tamtejsze zwyczaje wigilijne. Inaczej wyglądają natomiast święta u mieszkańców Armenii. Na ich stołach nie pojawia się w wigilię 12 potraw, ale pięć. Wśród nich są: pasut tolma, czyli gołębie w liściach kapusty, ryż gotowany na słodko z suszonymi owocami i ryżami, ryba i gata- ciasto drożdżowe. Ormianie popijają je winem.

Arcach jest kolebką państwa ormiańskiego.

Nasz gość mówi również o sytuacji związanej z Górskim Karabachem. Niepodległości tego kraju nie uznaje żadne państwo na świecie, nawet Armenia. Pozostaje on w świetle tego formalną częścią Azerbejdżanu. Przed ogłoszeniem niepodległości 2 IX 1991 r. pozostawał on częścią Azerbejdżańskiej SRR jako Nagorno-Karabachski Obwód Autonomiczny. W 1989 r. Górski Karabach zamieszkiwało 76,9% Ormian, a obecnie po wojnach i związanych z nimi migracjach ludności jest praktycznie w stu procentach ormiański (99,7% Ormian wg danych z 2015 r.). Między Azerami a Ormianami trwa obecnie propagandowa wojna, w której obie strony przerzucają się oskarżeniami o zbrodnie wojenne i ludobójstwo.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.