Historyk Kościoła komentuje wystąpienia przewodniczącego Rady Najwyższej Ukrainy w Sejmie Polski, który złożył wyrazy współczucia i wdzięczności za podtrzymywanie św. pamięci o swoi przodkach.
Wysłuchaj całej audycji już teraz!
Słowa o rodzinach też są ważne ze względu na, że do tej pory z tej publicznej debaty rodziny zostały kompletnie wykluczone, również przez stronę polską, która do dzisiaj nie chce z rodzinami ofiar rozmawiać – mówi rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego.
Jedni atakują i oczywiście robią to w sposób perfidny, bezwzględny, a drudzy nagle ogłaszają się obrońcami i zbijają na tym punkty wyborcze – zauważa duchowny.
Wysłuchaj całej audycji już teraz!
Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego podkreśla, że niezależnie od strony politycznej musimy myśleć o tym, jak zachować i szerzyć dziedzictwo Jana Pawła ll.
Od kiedy pamiętam lubiłem i szanowałem Jana Pawła II. Nam Polakom w tamtych, komunistycznych czasach pod lupą i butem „wielkiego brata” z Moskwy, był On nieprawdopodobnie i wyjątkowo potrzebny.
Motto:
„Każdy znajduje w swoim życiu jakiś porządek praw i wartości, które trzeba utrzymać i obronić. Obronić dla siebie i innych”. – Jan Paweł II
Od kiedy pamiętam lubiłem i szanowałem Jana Pawła II. Nam Polakom w tamtych, komunistycznych czasach pod lupą i butem „wielkiego brata” z Moskwy, był On nieprawdopodobnie i wyjątkowo potrzebny. To On, Jan Paweł II sprawdził się w roli prawdziwego odnowiciela całego polskiego narodu. Nie przeszkadza mi to jednak w napisaniu, że w wielu momentach Jego działalność w strukturach Kościoła Katolickiego oceniam jako zachowawczą.
Wiele Janowi Pawłowi II zawdzięczamy i to jest fakt bezdyskusyjny. Osobiście, kiedy patrzę na pole bitwy polsko – polskiej i kopane coraz to nowe okopy podziałów, bardzo brakuje mi tej wspaniałej atmosfery z czasów Jego wizyt w Polsce, zwłaszcza z roku 1979 i lat 80. XX wieku.
Takiej mobilizacji Polek i Polaków, wzajemnego szacunku, braterstwa i wiary w przyszłość – wspólną! – już nigdy nie doświadczymy. Teraz, po tym pobieżnie czynionym reportażu do z góry nakreślonej tezy, który opiera się na niedomówieniach, przemilczeniach, często stwierdzeniach bez pokrycia, to wszystko zostało upodlone, zdeptane i zabite. Wszyscy za to zapłacimy w chwili próby. A nie daj Boże wojny.
Tomasz Wybranowski
„Nie chciejcie ojczyzny, która was nic nie kosztuje”. – Jan Paweł II, z przemowy do polskich parlamentarzystów, z dnia 11 czerwca 1999 r.
Zastanawia mnie jedno, czy kiedykolwiek będzie możliwy rzetelny dialog ze stroną kategorycznie twierdzącą i szafującą oskarżeniami, że „Jan Paweł II umyślnie tuszował i wyciszał przypadki pedofilii albo był na nie obojętny”?
Ale ten moment mojej refleksji jest krótki. Odpowiadam i piszę, że nie! Oskarżyciele Jana Pawła II, reportażysta i jego zaplecze, dążą tylko do kategorycznego ocenienia konkretnych przypadków nadużyć w sposób ahistoryczny, aby ogłosić wszem i wobec złą wolę Jana Pawła II.
Zastanówmy się przez chwilę w jakich to czasach Karol Wojtyła, kiedy w latach 1958 – 1964 był krakowskim biskupem pomocniczym, a następnie arcybiskupem metropolitą krakowskim (lata 1964–1978).
Czy zapominamy i rozgrzeszamy inwigilację środowiska kościelnego przez SB? Pytam atakujących Jana Pawła II i lżących Go.
Młodzież tak śmiało wykrzykująca z lekkością ośmiogwiazdkowe hasełka dzisiaj, za okrzyk „precz z komuną”, czy udział w jakiejkolwiek demonstracji lądowałaby w więzieniu. W najlepszym wypadku skończyłoby się to pobiciem „białą damą” (policyjną, gumową pałką), albo wysokim kolegium i wyrzuceniem z pracy bądź uczelni. Gdyby nie św. Jan Paweł II tej wolności, której już nie dostrzegamy, by nie było. Bylibyśmy taką Białorusią z prezydentem Łukaszenką jako wodzem narodu. To po pierwsze.
Po drugie, księża mający coś na sumieniu, byli werbowani jako TW (tajni współpracownicy). Donosili, bardzo często kłamali, aby przypodobać się oficerom prowadzącym. Często ze strachu, aby ich grzechy nie ujrzały światła, w wielu wypadkach by dostać brudną, judaszową kasę. Na zdrową logikę zastanówmy się! Skoro wszyscy księża byli pedofilami, zwyrodnialcami i upadłymi, pełnymi słabości ludźmi, to dlaczego SB i Wydział IV powołany przecież do walki z Kościołem Katolickim, nigdy nie zrobili użytku z tych informacji? Czy to nikogo nie zastanawia?
Po trzecie, nie można opierać „wiedzy”, którą autor reportażu nazywa „prawdą”, na jednym tylko źródle, czyli dokumentach Służby Bezpieczeństwa. Są to zeznania z reguły osób, które miały swoje prywatne porachunki z innymi duchownymi czy kościelną hierarchią. Dla jasności dodam, że także nie wierzę we wszystkie „żelazne dowody” z teczek bezpieki na temat prezydenta Lecha Wałęsy.
Po czwarte, uważam, że Kościół Katolicki w Polsce musi otworzyć swoje archiwa najpierw dla historyków dla przeprowadzenia rzetelnej kwerendy, a potem dla dziennikarzy. Kościół musi to zrobić, ponieważ bez tego nie uda się oczyścić z zarzutów, aby przeciąć ropiejący coraz bardziej wrzód. Prawda wyzwala. Tylko prawda…
„Nie trzeba nawet dodawać, że nakazywał postępować jak najsurowiej wobec winnych pedofilii we własnych szeregach” – pisał po śmierci Jana Pawła II „Der Spiegel”
Jan Paweł II Domena Poblczna/ autor Rob Croes (ANEFO)
To Jan Paweł II wprowadził kilka historycznych zmian w „Kodeksie prawa kanonicznego” i nauce Kościoła Katolickiego w walce z wykorzystywaniem dzieci i nieletnich. W wiekach wcześniejszych problem dostrzegano, synody o tym głosiły (o czym w tym tekście nieco dalej), kościelne młyny mieliły wolno a prawa pozostawały często martwe.
Zacznę a chronologicznie. Mało efektywnym ruchem był artykuł 52 konstytucji apostolskiej „Pastor bonus” z czerwca 1988 roku. Konstytucja jak i ten konkretny artykuł reformował Kurię Rzymską przez przekazanie w jurysdykcję Kongregacji Nauki Wiary badania i karania zgłoszonych do niej „poważniejszych wykroczeń” przeciwko moralności.
Zabrakło tam konkretnej listy i wyliczenia „wykroczeń przeciwko moralności” i samego sformułowania „pedofilia duchownych”. Była to jednak historyczna i nadzwyczajna zmiana w prawie kościelnym. Na wniosek Jana Pawła II przerzucono sporą część odpowiedzialności za sądzenie poważniejszych przestępstw z diecezji, gdzie dochodziło często do matactw i ucinania sprawy, bezpośrednio do Watykanu.
Rok później, w listopadzie 1989 roku Watykan przystąpił do sygnowanej przez ONZ „Konwencji o Prawach Dziecka”, która obliguje do ochrony małoletnich przed wykorzystywaniem „w celach seksualnych”.
Artykuł 34
Państwa-Strony zobowiązują się do ochrony dzieci przed wszelkimi formami wyzysku seksualnego i nadużyć seksualnych, Dla osiągnięcia tych celów Państwa-Strony podejmą w szczególności wszelkie właściwe kroki o zasięgu krajowym, dwustronnym oraz wielostronnym dla przeciwdziałania:
nakłanianiu lub zmuszaniu dziecka do jakichkolwiek nielegalnych działań seksualnych;
wykorzystywaniu dzieci do prostytucji lub innych nielegalnych praktyk seksualnych;
wykorzystywaniu dzieci w pornograficznych przedstawieniach i materiałach.
Tutaj jedna uwaga. Stolica Apostolska opatrzyła ją zastrzeżeniem, że
„implementacja Konwencji jest możliwa tylko przy uwzględnieniu specyficznego charakteru państwa watykańskiego i źródeł jego obiektywnego prawa “.
Ważnym wydarzeniem było ogłoszenie przez Jana Pawła II „Katechizmu Kościoła Katolickiego”. W tym zbiorze z 1992 roku pedofilii dotyczą cztery punkty: 2 285, 2 353, 2 356 i 2 389. Pedofilia nazwana jest „zgorszeniem i deprawacją”.
Szczególnie ważny jest artykuł 2 285. Zacytuję go w całości:
„Zgorszenie nabiera szczególnej wagi ze względu na autorytet tych, którzy je powodują, lub słabość tych, którzy go doznają. Nasz Pan wypowiedział takie przekleństwo: Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych… temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza (Mt 18, 6). Zgorszenie jest szczególnie ciężkie, gdy szerzą je ci, którzy, z natury bądź z racji pełnionych funkcji, obowiązani są uczyć i wychowywać innych. Takie zgorszenie Jezus zarzuca uczonym w Piśmie i faryzeuszom, porównując ich do wilków przebranych za owce.”
Ten zapis koresponduje z wcześniejszym niezwykłym orędziem, które skierował papież Jan Paweł II w maju 1984 roku, podczas pielgrzymki do Korei Południowej. A słowa te wypowiedział w przededniu Międzynarodowego Dnia Dziecka:
„Dzisiaj ja, Jan Paweł II jako przedstawiciel Jezusa, jako biskup Rzymu, daję swą miłość każdemu chłopcu i dziewczynce Korei: każdemu, bez żadnej różnicy. Głoszę waszą ludzką godność jako dzieci Bożych, stworzonych do tego, by uczestniczyć na zawsze w Bożej miłości. Głoszę wasze prawa, bez względu na to, jak małe lub bezbronne jesteście; głoszę obowiązki, które towarzyszą waszym prawom, a które powołane jesteście wypełniać z miłości, by chronić prawa innych. Szczególną miłością darzę każde dziecko, które cierpi, które jest samotne, które jest opuszczone, zwłaszcza to, które nie ma nikogo, kto by je kochał i o nie zadbał.”
W oparciu o decyzje Jana Pawła II, w świetle ogłaszanych przez niego dokumentów, widać wyraźnie, że na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych zdawał sobie sprawę z formatu i powagi problemu.
Nikt nie może zarzucić Janowi Pawłowi II, że nie widział wielkiej potrzeby podjęcia powszechnie zakrojonych działań mających na celu przeciwdziałanie przestępstwom seksualnym wobec małoletnim w Kościele Katolickim i karanie ich sprawców. Refleksja Jana Pawła II nie miała jednak tylko wymiaru moralnego, ale też prawny i karny.
Tutaj zacytuję raz jeszcze „Katechizm Kościoła Katolickiego”. W artykule 2 389 przeczytamy:
„nadużycia seksualne popełniane przez dorosłych na dzieciach lub młodzieży powierzonych ich opiece” są grzechem, będącym „jednocześnie gorszącym zamachem na integralność fizyczną i moralną młodych, którzy będą nosić jego piętno przez całe życie, oraz pogwałceniem odpowiedzialności wychowawczej”.
Czy wobec powyższych faktów można powiedzieć bezwzględnie, że Jan Paweł II nie miał sumienia? To dowody na świadomość papieża o niszczących skutkach tych przestępstw seksualnych w dorosłym życiu ofiar tych okrucieństw. To przecież Jan Paweł II wezwał amerykański episkopat do okresowego sprawozdania do Watykanu.
W czerwcu 1993 r. wysłał list nakazujący „zero tolerancji dla pedofilii”, w którym jednoznacznie, mocno i wyraziście napisał, że „pedofilia to wielkie przestępstwo”.
Bezkompromisowość działań Jana Pawła II doceniły amerykańskie media z krytycznie nastawionym do Kościoła Katolickiego pismem „Time” na czele. W grudniu 1994 roku, w apogeum doniesień, artykułów i reportaży o pedofilii szerzącej się w amerykańskich diecezjach, redakcja „Time’a” przyznała Mu tytuł „Człowieka Roku”. Oto uzasadnienie:
„W roku, w którym tak wielu ludzi oglądało upadek wartości moralnych albo próbowało usprawiedliwić złe postępowanie, Papież Jan Paweł II z całą mocą głosił wizję prawego i wzywał świat do jej przyjęcia. Za tę jego niezłomność, czy też bezwzględność – jak powiedzieliby jego krytycy – został ogłoszony Człowiekiem Roku”. – napisała redakcja magazynu „Time” 26 grudnia 1994 roku.
Nazywając go Człowiekiem Roku, w laudacji magazynu „Time” przeczytamy także:
„Jego moc opiera się na słowie, a nie na mieczu… Jest jednoosobową armią, a jego imperium jest zarówno eteryczne, jak i wszechobecne jak dusza”.
Amerykanie, nawet ateiści i bezkompromisowi przeciwnicy Kościoła, przyznawali, że Jan Paweł II „działa w sprawie pedofilii jednoznacznie i bezkompromisowo”. Ale wróćmy na nasze polskie poletko, w mrok czasów poststalinowskich.
Prawda (brutalna) lat 50. i 60. XX wieku w komunistycznej Polsce
Dlaczego biskup Karol Wojtyła nie dawał wiary świadectwom? – to pytanie pada w reportażu stacji walczącej o prawdę (nawet tę bolesną) i działającą „z najwyższymi standardami dziennikarskimi”.
Kolejne pytanie, które rozbrzmiewa echem w tym reportażu brzmi: dlaczego biskup krakowski bardziej ufał kościelnym czynnikom i aparatowi niż osobom pokrzywdzonym?
Kilku rozmówców red. M. Gutowskiego wskazuje na ważną rzecz, która wyjaśnia postawę biskupa Wojtyły, późniejszego papieża. Będę posiłkował się słowami George’a Weigela, amerykańskiego pisarza katolickiego i teologa, który napisał najważniejszą (to moja subiektywna ocena) biografii papieża Jana Pawła II „Świadek nadziei”.
George Weigel podkreśla trudne i bolesne doświadczenia Karola Wojtyły z okresu komunizmu i rozliczne prowokacje służb specjalnych, nie tylko polskich, w stosunku do księży i osób duchownych podlegających jego władzy biskupiej i odpowiedzialności.
Na szczególnych prawach występuje w tym przypadku zagadnienie odpowiedzialności. Jest ona istotna i najważniejsza. Biskup Karol Wojtyła miał głęboko zakodowaną reakcję wiernej i lojalnej obrony księży przed atakami płynącymi z zewnątrz:
Papież pochodził z Polski, kraju naznaczonego represjami wobec kapłanów. Sam tych represji doświadczał i miał świadomość, że kapłani mogą być atakowani i niesłuszne oskarżani o najgorsze rzeczy.
Amerykański teolog i biograf Jana Pawła II zwrócił także uwagę na jeszcze jedną ważną kwestię wpływającą na możliwości odpowiedniej reakcji Jana Pawła II, po roku 1978 na tragizm i horrorystyczny wymiar przestępstw seksualnych w Kościele Katolickim.
Musimy uświadomić sobie i zrozumieć, że Jan Paweł II nie jest w stanie dbać o dyscyplinę 400 tys. księży. To przede wszystkim odpowiedzialność lokalnych biskupów. Rolą papieża nie jest być na kształt dyżurnego w klasie. – słowa George’a Weigela z reportażu Pauliny Guzik „Szklany dom”.
Teolog wielokrotnie zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię, mianowicie znacznie mniejszą niż dziś znajomość mechanizmów działania sprawców przestępstw seksualnych. 40 i 50 lat temu psychiatrzy i psychologowie wypowiadali się o księżach – sprawcach przestępstw seksualnych na nieletnich, że „da się ich wyleczyć”. Trudno nie było ufać specjalistom w szczególności, gdy biskupom zależało na księżach. Cytat:
„Wiara w te słowa była błędem, ale był to błąd nieumyślny” – podkreśla do dziś prof. George Weigel.
Tu od siebie dodam, że grzech i zło jest złem i grzechem. Postrzeganie takich przestępstw z powodu rzekomej „niewiedzy o wpływie na ofiary”, albo „zawierzenie w tych sprawach specjalistom i psychologom” nie jest wystarczającym argumentem, szczególnie dla biskupów diecezji, którzy niechętnie raportowali o takich sprawach do Watykanu! Nie można relatywizować moralności, chyba że mamy do czynienia z osobami mającymi problemy natury psychicznej. Ale wtedy należy je izolować od zdrowej tkanki społecznej. Kościół naucza o moralności, więc sam powinien być przykładem.
„Troska o dziecko jest pierwszym i podstawowym sprawdzianem stosunku człowieka do człowieka.” – św. Jan Paweł II
Psychologia zajęła się tematem pedofilii dużo wcześniej niż na przełomie lat 80. i 90. XX wieku. Pedofilia z nazwy pojawia się w psychologii w XIX wieku. Austriacko – niemiecki psychiatra Richard Freiherr von Krafft – Ebing w 1886 r. opublikował „Psychopathia Sexualis”. Naukowiec opisał wyczerpująco jak na owe czasy szereg zaburzeń seksualnych: sadomasochizm, masochizm, homoseksualizm, fetyszyzm i pedofilię (łacińska nazwa: paedophilia erotica).
Źródło: Robert Pastryk / Pixabay.com
Richard Freiherr von Krafft – Ebing definiował ją jako „fakt wyłącznego zainteresowania seksualnego dziećmi w wieku poprzedzającym dojrzewanie płciowe”. Naukowe opracowania na jej temat różnicowały sprawców preferencyjnych (osoby, które odczuwają pociąg seksualny do dzieci) od tych, których czyny pedofilne wynikały z innych uwarunkowań.
W prawie karnym państw europejskich zaostrzenia związane z wykorzystywaniem seksualnym osób niedojrzałych płciowo zaczęły się pojawiać na przełomie XIX i XX wieku. Kontakty płciowe z dziećmi były jednak traktowane tak jak zgwałcenia.
W Polsce przepisy prawne związane z tematem pedofilii zaczęły się pojawiać od roku 1918.
Foto. Pixabay
Problem pedofilii szczególnie dostrzegano w USA. Tam na przełomie lat 50. i 60. XX wieku w dochodziło do zjawiska paniki społecznej przed pedofilami. Stąd mamy po dziś dzień rady rodziców dla dzieci, aby nie rozmawiały z nieznajomymi czy nie brały cukierków od pana, co przychodzi na plac zabaw.
Patrząc na powyższe daty, to Kościół Katolicki jako pierwszy pochylił się nad wykorzystywanymi w sposób plugawy dziećmi. Nie zawsze wszystko szło zgodnie z intencjami autorów kodeksów i kar dla przestępców.
I tutaj wbrew krytykom Jana Pawła II twierdzącym, że „jest tylko jeden okres w historii Kościoła, gdy kary za pedofilię zostają radykalnie złagodzone, a […] to okres pontyfikatu Jana Pawła II”, nie są prawdziwe. Dlatego sięgnijmy do historii Kościoła.
Z historii Kościoła Katolickiego. Rzecz o tropieniu pedofilii
Warto trochę poszperać w książkach i kronikach, nie tylko kościelnych, aby znaleźć sporo konkretów na temat zagadnienia pedofilii (nazywanej wówczas inaczej) i samego prawodawstwa kościelnego.
Pierwsza kościelna kodyfikacja na ten temat to Synod Nablusie i ogłoszenie nowych kanonów w styczniu 1120 roku. Powstały w wyniku prac synodu kodeks był bardzo surowy, jeśli chodzi o nadużycia seksualne. W kanonach od 8. do 11. opisano kary za sodomię. Było to novum w prawie średniowiecznym. Zgodnie z kanonem 8., dorosły sodomita, „tam faciens quam paciens” (zarówno strona aktywna jak i bierna), powinien zostać spalony na stosie. Jeśli stroną bierną jest dziecko lub osoba starsza, to w kanonie 9. czytamy, że
„należy spalić tylko napastnika i wystarczy, aby osoba zniewolona tylko pokutowała”, ponieważ wiedziano, że „zgrzeszyła wbrew swojej woli”.
Fot. Pixabay
W przypadku pedofilii kodeks nie przewidywał żadnej taryfy ulgowej, czyn nie podlegał wybaczeniu. Ksiądz lub zakonnik, który dopuścił się takiego przestępstwa natychmiastowo był wydalany ze stanu duchownego i sądzony jak świecki. Trafiał na stos.
Kolejną regulacją prawną, tym razem już dla całego Kościoła Katolickiego były Sobory Laterańskie (I. 1123, II. 1139, III. 1179, IV. 1215 i V. 1512 – 1517). W skrócie ich dekrety, które w większości trafiły do zbioru prawa kościelnego, zakazywały duchownym wszelkiej aktywności seksualnej ze szczególnie ciężkimi karami za „sodomię”, do której zaliczano wówczas także pedofilię. Również karą było wydalenie ze stanu duchownego i kara zgodnie ze zwyczajami miejscowymi, najczęściej kara śmierci.
Sobór Trydencki (1545 – 1563) również szedł linią wcześniejszych koncyliów. Duchownych, którym udowodniono ohydne (ale nienazwane) przestępstw przeciwko naturze (a więc i pedofilię) należało zdegradować, pozbawić wszelkich tytułów, wydalić ze stanu duchownego i przekazać władzom świeckim. To oznaczało karę śmierci.
Tutaj jedna uwaga i rzecz o zawodnym „czynniku ludzkim”, który dąży ku złemu i grzechowi. Tak twierdzi chociażby autorka krańcowo różnie ocenianej książki „The Corrupter of Boys” Dyan Elliott:
„Faktyczny zakaz nazywania grzechu działał jak ukryte zezwolenie dla władz kościelnych na całkowite ignorowanie go. Gdy podczas Soboru Laterańskiego III ostatecznie zakazano duchownym sodomii, cała dwuznaczność zawarta w eufemizmie „grzech, którego nie wypada nazywać” stała na przeszkodzie jakiemukolwiek znaczącemu ściganiu przestępstw. Mimo to rosnący rozdźwięk pomiędzy zakazem a milczącym przyzwoleniem nie pozostał niezauważony. Angielscy lollardowie wyraźnie zakwestionowali tabu wokół stosowania terminu „sodomia”, dostrzegając bezpośredni związek między werbalnym tłumieniem a zgodą na skryte wykorzystywanie”.
Fot. congerdesign (CC0, Pixabay.com)
W następstwie reform trydenckich umocniono rolę inkwizycji w zwalczaniu zjawiska. Kary za pedofilię były tak surowe, że w wielu dokumentach historycznych i kronikach natrafimy na opisy, że sprawcy sami potrafili stawić się dobrowolnie przed sądem kościelnym, aby ubiec trybunał inkwizycyjny przed pojawieniem się w mieście.
Od czasów Piusa IX zrezygnowano z praktyki wydawania duchownych w ręce świeckie, ale podtrzymano obowiązkowe wydalenie ze stanu duchownego.
„Kodeks prawa kanonicznego” Benedykta XV z 1917 roku mówi wprost o „obowiązkowej suspensie, obłożeniu infamią, pozbawieniu godności i sprawiedliwych karach”, z wydaleniem ze stanu duchownego włącznie:
w kanonie 1 395 przeczytamy, że „za wykroczenie przeciwko szóstemu przykazaniu Dekalogu z osobą małoletnią powinno być karane sprawiedliwymi karami, włączając w to wydalenie ze stanu duchownego”.
Wśród kar wymieniono zawieszenie w obowiązkach, obłożenie infamią, pozbawienie urzędu, beneficjum, godności i funkcji.
Następny dokument to datowany na rok 1922 „Crimen Sollicitationis” / „O przestępstwie nagabywania”, w którym nakazano przekazywanie spraw najcięższej wagi (w tym pedofilii) do Świętej Kongregacji Świętego Oficjum. Ten dokument wydany przez Święte Oficjum (dawna nazwa Kongregacji Nauki Wiary) został potwierdzony przez papieża Jana XXIII w roku 1962.
Buty Jana Pawła II
Instrukcja omawia postępowanie w razie podejrzenia, że w trakcie spowiedzi duchowny dopuścił się namawiania penitenta do popełnienia grzechu przeciwko VI przykazaniu „nie cudzołóż” (inaczej solicytacji). Specjalne procedury biorą pod uwagę tajemnicę spowiedzi, czyli obowiązek zachowania milczenia przez księdza na temat tego, co usłyszał w trakcie spowiedzi.
Dlatego instrukcja nakazywała zachowanie szczególnej poufności w trakcie dochodzenia. Pod groźbą kościelnej klątwy (ekskomuniki) trwał obowiązek milczenia przez osoby biorące w nim udział. Nakaz ten dotyczył również osoby składającej skargę oraz świadków.
W oparciu o ten dokument podnosił się wielokrotnie zarzut, że „istniał dokument, który nakazywał milczeć hierarchom i biskupom, aby sytuacje na temat przestępstw seksualnych księży nie wychodziły na światło dzienne”.
I tutaj dochodzimy do kuriozum ataków na Jana Pawła II, że „we wcześniejszych wiekach Kościół sprawców gwałtów dzieci i uwodzeń nieletnich traktował surowo, zaś za czasów pontyfikatu Jana Pawła II im pobłażano”.
To historyczne repetytorium przedstawiłem i muszę je opatrzeć jednym komentarzem: z respektowaniem i stosowaniem szerokiego wachlarza kar dla przestępców seksualnych na przestrzeni wieków w Kościele Katolickim nie było najlepiej.
Zaczęło się to zmieniać, kiedy papieżem został Jan Paweł II. I zacznę od
Zmiany w „Crimen Sollicitationis” / „O przestępstwie nagabywania”
Instrukcja, którą wspomniałem, obowiązywała do roku 2001, kiedy nowe przepisy listem apostolskim wprowadził Jana Pawła II. Ten list został później uzupełniony jeszcze przez ówczesnego prefekta Kongregacji Nauki Wiary kardynała Józefa Ratzingera.
W dokumencie określone zostały szczegółowo przewinienia podlegające rozpatrzeniu właśnie przez Kongregację Nauki Wiary. Wymieniono także szczegółowo grzechy przeciwko VI przykazaniu, w tym współżycie z osobą poniżej 18. roku życia. W przepisach nie pojawia się już nakaz milczenia, znajduje się tam natomiast informacja o tym, że owe sprawy objęte są tajemnicą papieską, a zatem dokumenty z postępowań nie podlegają ujawnieniu.
Ta tajemnica została zniesiona w grudniu 2019 roku przez papieża Franciszka, z adnotacją, że „nie można wymagać ani od osoby pokrzywdzonej, ani od świadków, składania obietnicy o milczeniu”.
Jan Paweł II Domena Pobliczna/ autor Rob Croes (ANEFO)
Unikalna zmiana w stosowaniu i egzekwowaniu prawa kościelnego
Jan Paweł II ogłosił „Kodeks prawa kanonicznego” 25 stycznia 1983 roku, który zastąpił poprzedni dokument z 1917 roku, przyjęty za czasów Benedykta XV. Wcześniej dewiacja pedofilii była opisana w ramach kanonu 1 395 § 2, w dziale „Przestępstwa przeciwko specjalnym obowiązkom”. Przepis brzmiał następująco:
„Duchowny, który w inny sposób wykroczył przeciwko szóstemu przykazaniu Dekalogu, jeśli jest to połączone z użyciem przymusu lub gróźb, albo publicznie lub z osobą małoletnią poniżej lat szesnastu, powinien być ukarany sprawiedliwymi karami, nie wyłączając w razie potrzeby wydalenia ze stanu duchownego”.
W nowym Kodeksie, który powstał za czasów Jana Pawła II, brzmienie kanonu 1 395 pozostało takie samo i należał on do tego samego działu. Ale ważne są jego kolejne modyfikacje! Po noweli kodeksu ów kanon przeniesiony został do działu „Przestępstwa przeciwko życiu, godności i wolności człowieka” i znajdziemy go pod numerem 1 398, gdzie przeczytamy:
„Pozbawieniem urzędu i innymi sprawiedliwymi karami, nie wyłączając wydalenia ze stanu duchownego, jeżeli na to wskazuje dany przypadek, powinien być ukarany duchowny:
– który popełnił przestępstwo przeciwko szóstemu przykazaniu Dekalogu z małoletnim lub z osobą, która na stałe używa rozumu tylko w ograniczonym zakresie, lub z osobą, której prawo przyznaje taką samą ochronę;
– który uwodzi albo nakłania małoletniego albo osobę, która na stałe używa rozumu tylko w ograniczonym zakresie, albo osobę, której prawo przyznaje taką samą ochronę, do ukazywania się w sposób pornograficzny lub do uczestniczenia w rzeczywistych bądź symulowanych przedstawieniach pornograficznych”.
Duchowny popełniający przestępstwa, o których mowa winien być ukarany odpowiednio do wagi przestępstwa, nie wyłączając wydalenia lub pozbawienia urzędu. Przypomnę, że podstawowym aktem prawnym w Polsce, który określa kary za pedofilię, jest „Kodeks karny” i Art. 200, który przewiduje karę od 2 do 12 lat pozbawienia wolności za obcowanie seksualne z osobą poniżej 15. roku życia. Jan Paweł II podniósł ten wiek w „Kodeksie prawa kanonicznego” do 18 lat, o czym za chwilę.
„Pedofilia to jedno z najcięższych przestępstw” – św. Jan Paweł II
Św. Jan Paweł II uznał kategorycznie i nazwał pedofilię „jednym z najcięższych przestępstw”. I tutaj dochodzimy do kolejnego dokumentu, który wszedł w życie za jego pontyfikatu. To wydany w roku 2001 „Sacramentorum sanctitatis tutela” – „Ochrona świętości sakramentów” wedle którego „krzywdę popełnioną dziecku w sferze seksualnej uznano za jedno z najcięższych przestępstw kościelnych”.
W dokumencie wiek zabroniony wynosi już 18 lat, a nie jak poprzednio 16. Po wprowadzonych zmianach czytamy w dokumentach kościelnych, że:
1. Najcięższymi przestępstwami przeciw obyczajom, które osądza tylko Kongregacja Nauki Wiary, są: przestępstwo przeciw szóstemu przykazaniu Dekalogu, popełnione przez duchownego z nieletnim poniżej osiemnastego roku życia; w tym numerze zrównana jest z nieletnim osoba, która trwale jest niezdolna posługiwać się rozumem; nabywanie albo przechowywanie, lub rozpowszechnianie w celach lubieżnych materiałów pornograficznych, przedstawiających nieletnich poniżej czternastego roku życia, przez duchownego – w jakikolwiek sposób i za pomocą jakiegokolwiek urządzenia.
2. Duchowny popełniający przestępstwa, o których mowa w § 1, winien być ukarany odpowiednio do wagi przestępstwa, nie wyłączając wydalenia lub pozbawienia urzędu.
Po zmianach wprowadzonych za Jana Pawła II wszystkie przypadki wykorzysywania seksualnego nieletnich podlegają prawodawstwu Watykanu i muszą być zgłaszane do Kongregacji Nauki Wiary. Jak czytamy:
„Jeśli ordynariusz lub hierarcha otrzyma wiadomość, przynajmniej prawdopodobną, o popełnieniu przestępstwa zastrzeżonego, po przeprowadzeniu badania wstępnego winien powiadomić o tym Kongregację Nauki Wiary, która z wyjątkiem ewentualnego zastrzeżenia dla siebie sprawy (z powodu szczególnych okoliczności) wskazuje ordynariuszowi lub hierarsze sposób postępowania”.
Decyzja ta dowodzi wprost, że Jan Paweł II zdawał sobie sprawę z powagi i z globalnej skali charakteru kryzysu w Kościele Katolickim spowodowanym wykorzystaniem seksualnym dzieci i młodzieży.
Przyjęto normę „zero tolerancji”, a potwierdzenie oskarżeń miało skutkować usuwaniem ze stanu duchownego. To był moment przełomowy.
Bazylika św. Piotra, Watykan, fot. Radomil (CC-BY-SA-3.0) Wikimedia Commons
W tamtym czasie Jan Paweł II skierował do Kongregacji Nauki Wiary, kierowaną przez kardynała Josepha Ratzingera, prałata Charlesa Sciclunę. Maltański kapłan stał się słynnym z powodu niezłomnego tropienia pedofilii. Jako promotor sprawiedliwości kierował oczyszczaniem Kościoła i wykrywaniem sprawców przestępstw seksualnych.
13 listopada 2018 papież Franciszek powołał go na stanowisko sekretarza pomocniczego Kongregacji Nauki Wiary. Każdy kto twierdzi, że w kodeksie prawa kanonicznego, wprowadzonym dokładnie 40 lat temu, za pontyfikatu Jana Pawła II, „pedofilia została przeniesiona z grupy przestępstw najcięższych do pospolitych” manipuluje i rażąco mija się z prawdą!
Inną sprawą jest to, że według kwerendy z 2019 roku, przeprowadzonej przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego, spośród 270 zakończonych już w Polsce procesów kanonicznych dotyczących przestępstwa wykorzystywania seksualnego małoletnich przez osoby duchowne (lata 1990 – 2018) tylko 25,2 proc. spraw zakończyło się wydaleniem ze stanu duchownego. I tym powinien zająć się Konferencja Episkopatu Polski.
Pułapki czasów i na skrzyżowaniu dziejowych wyzwań
Wróćmy jednak do osoby św. Jana Pawła II. Jako biskup krakowski Karol Wojtyła żył jeszcze w czasach, o których nie chce się pamiętać, a reportażyści stacji działającej „z najwyższymi standardami dziennikarskimi” nie ukazują młodym widzom tła i specyfiki lat komuny w Polsce.
Gdynia, 17.12.1970 r. / Fot. Edmund Pelpliński / Wikimedia Commons
W czasie walki systemu z Kościołem Katolickim późniejszy papież Jan Paweł II był między przysłowiowym młotem a kowadłem. Trudnym w tamtych czasach było mówienie czegoś demoralizującego na księży i osoby duchowne, bez osłabiania ducha narodu i wywołania zgorszenia społecznego.
Czy można było pozwolić na pęknięcie monolitu Kościoła, który jawił się jako bastion przeciw zniewoleniu i komunizmowi? Moim zdaniem absolutnie nie! Nawet jeśli wiedział o kilku sprawach, to załatwienie ich w inny sposób absolutnie nie mogło być celowe.
W czasie pontyfikatu Jan Paweł II musiał mieć bardzo dużo wątpliwości odnośnie do poczynań biskupów, kiedy stanowczo zdecydował, że rozstrzygający głos w osądzaniu spraw zawiązanych z wykorzystywaniem seksualnym młodocianych i dzieci ma Stolica Apostolska. O czym już wspominałem.
Przekazanie tych spraw pod bezpośredni nadzór Kongregacji Nauki Wiary było ze strony Jana Pawła II wielkim dowodem nieufności co do zdolności episkopatów w zakresie właściwych i szybkich działań w przypadkach pedofilii i wykorzystywania dzieci.
„Wypaczone pojęcia wolności, rozumianej jako niczym nieograniczona samowola, nadal zagrażają demokracji i wolnym społeczeństwom.” – słowa św. Jana Pawła II z „Autobiografii”.
Źródło: Wikimedia Commons, domena publiczna
Obserwuję od kilku dni internetowe fora, gdzie pełno obelg, wyzwisk, gróźb karalnych i totalny brak szacunku dla siebie nawzajem. Nazwać owe fora kloaką czy szambem to wysoce wyszukany komplement.
Czyżby wielu komentujących należało do ogromnego grona fanów komunistycznej SB (jeśli członkowie rodzin, to niechętnie, ale zrozumiem), które tworzyło nową rzeczywistość pod dyktat komunistycznej Moskwy niszcząc jak tsunami polskie autorytety.
Ktoś powie bzdury! Jeśli tak, to co z uwięzieniem błogosławionego Stefana kardynała Wyszyńskiego, prześladowania i zamordowanie błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki, uśmiercenia przez nieznanych sprawców wielu księży, w tym zamordowanego pół roku (sic!) po obradach „okrągłego stołu”księdza Sylwestra Zycha?!
Czy ktoś jeszcze pamięta księdza Romana Kotlarza, niezłomnego kapelana i uczestnika protestu robotników w 1976 roku, nazywanych „wydarzeniami radomskimi”. To kolejny duchowny prześladowany, nękany, kłamliwie pomawiany, wreszcie brutalnie pobity i torturowany przez oprawców Służby Bezpieczeństwa, w których wyniku zmarł.
Fot. domena publiczna
Częstą praktyką stosowaną przez Wydział IV było kuszenie księży i biskupów poprzez podstawionych agentów i agentki, a oni – absolutnie ich nie usprawiedliwiam – wpadali w te zastawione sidła i do końca swoich dni chodzili na smyczy esbeckiej. Nie o wszystkim wiemy, bo do dziś większość praktyk SB nie jest jawna.
Na temat sposobu działań SB mogą wypowiedzieć się liczni artyści, dziennikarze, pracownicy naukowi i prawnicy, którzy także poddawani byli tym machinacjom i podpisywali papiery na samych siebie.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET
Z tych też powodów, z całego serca wspieram ze wszystkich sił księdza Tadeusza Isakowicza – Zaleskiego, który od ponad trzech dekad nawołuje polski Kościół Katolicki by wreszcie oczyścił się i ujawnił w pełnej rozciągłości agenturalną przeszłość pewnej części kleru z czasów komunistycznych.
Często to powtarzam i zrobię to raz jeszcze! Polski Kościół ewidentnie nie jest w stanie podołać moralnemu i historycznemu zadaniu przecięcia agenturalnego węzła gordyjskiego.
Wiemy, że abp. Leszek Głódź był informatorem SB. Wielu innych wysokich rangą biskupów także. Ksiądz Tadeusz Isakowicz – Zalewski dostrzega ważną nić, która łączy wiele patologicznych spraw.
Nieustraszenie twierdzi, że skutkiem nieprzeprowadzenia lustracji w polskim Kościele Katolickim są panoszące się lobby homoseksualne i ukrywanie pedofilii.
W emitowanym w stacji TVN materiale red. M. Gutowskiego zabrakło obok wielu rzeczy także tła historycznego. Zabrakło interpretacji do przeszłości PRL – u z agenturą SB i nawiązań do teraźniejszości. Mimo upływu lat ciągle tajni agenci, teczki, szantaże i wymuszenia wiszą nad Polską świecką i kościelną.
„Potrzeba nieustannej odnowy umysłów i serc, aby przepełniała je miłość i sprawiedliwość, uczciwość i ofiarność, szacunek dla innych i troska o dobro wspólne, szczególnie o to dobro, jakim jest wolna Ojczyzna.” – Jan Paweł II w początkach swojego pontyfikatu.
fot. Wikipedia. Milicja katuje ludzi na ulicy Kochanowskiego.
Od lat głoszę smutną tezę, że wszystkie stany i grupy zawodowe w Polsce, z ich wieloma autorytetami i liderami skąpane są w agenturze! To efekt sowieckiego zniewolenia i grubej linii (niektórzy mówią i piszą o „kresce”) premiera Mazowieckiego spoza (?) układu komunistycznego.
Tego jednak stacja TVN już nie pokazała, ponieważ musiałaby powrócić do swoich korzeni i „ojców założycieli” nieżyjących już panów Waltera i Wejherta.
Brak lustracji, która byłaby oczyszczeniem, skutkuje i skutkować będzie tego typu newsami, reportażami i artykułami, jak chociażby o św. Janie Pawle II. Teczki SB widział między innymi Adam Michnik, który jednak powiedział o Janie Pawle II ważne słowa:
Jan Paweł II to jedna z najwybitniejszych postaci życia publicznego w polskiej historii XX wieku. Nie ma ludzi, którzy nie popełniają błędów, są wykuci z jednej skały i święci w każdym wymiarze. Ja staram się myśleć o całym dorobku i życiu Jana Pawła II. I jeżeli przyjąć, że w tej sprawie on pobłądził, to nie może to unieważniać wszystkich jego dokonań. Zbyt wiele mu zawdzięczam i jestem zdania, że zbyt wiele zawdzięcza mu Polska, żeby sprowadzać jego pontyfikat do tego jednego wątku. Choć jednocześnie uznaję, że spoczywa na nim, jako zwierzchniku Kościoła, część odpowiedzialności za te straszne błędy i ohydne zdarzenia.
Napiszę rzecz, która wielu może się nie spodobać. Mając do wyboru wygranie wolności dla Polski i połowy Europy, a uganianie się za kilkoma księżmi obarczonymi nietypowymi skłonnościami (których nazywam dewiantami i przestępcami seksualnymi), św. Jan Paweł II wybrał sprawę o znacznej większej skali i ciężarze, bo ofiarował połowie Europy wolność. Bowiem dał nam Polakom poczucie dumy, jedność i wspólnotowość.
Tylko co my sami z tymi wartościami zrobiliśmy? Co z nimi robimy?!!! Pytam polityków, duchownych, artystów, dziennikarzy i zwykłych Kowalskich opluwających pod przykrywką internetu sprzed monitora komputerów innych Kowalskich – Polaków. Pytam nas wszystkich!
Dziś wszyscy z zadziwiającą gorliwością dokonują teraz bezzwłocznych sądów kategorycznych. Dzieje się to w przestrzeni publicznej, na forach internetowych w sposób bezrefleksyjny i bezkrytyczny. Jesteśmy świadkami sądów kapturowych. Oby to nie obróciło się przeciwko samym „sędziom”.
Fot. Silar / Wikimedia Commons
W latach wyborów parlamentarnych pojawiają się cyklicznie materiały (teraz po raz kolejny), które uderzają w Kościół Katolicki. Czyżby „stary system” kombinował teraz w inny sposób jakby tu ograć Polaków?
Reportaż red. M. Gutowskiego wpisuje się w proces grillowania Zjednoczonej Prawicy przez „nowoczesne, europejskie siły”. Wiemy już, że walka o praworządność i demokrację to tylko licha ściema. Wiemy już, że w Brukseli można kupić dowolną rezolucję albo odpowiednią ustawę. W tak chorym i kłamliwym kształcie Unia Europejska nie przetrwa.
Patrząc na boje polityczne w naszym kraju w roku wyborczym odnieść można wrażenie, że zarzuty wobec Jana Pawła II tak naprawdę schodzą na drugi plan. Celem jest jak zwykle – NIESTETY! – polityka i nadchodzące wybory. A zasługi papieża Polaka, jak były, tak są i będą niezaprzeczalne dla naszej wolności od komunizmu i radzieckiego knuta.
Pytania z dysonansem poznawczym
Fot. CC0, Pixabay
Mimo pięćdziesiątki na karku nie rozumiem pewnej rzeczy. A dzieje się tak, gdy przyglądam się ostatnim dyskusjom na rzeczony temat. Oto, kiedy ktoś broni polskiej kultury, religii, ludzi zasłużonych dla naszej wolności, a nawet świętego, od którego zaczęła się nowa era Polski w cywilizowanym świecie, to pada od razu zarzut, że „ktoś chce coś ugrać politycznie”.
Natomiast jeżeli ktoś niszczy uznane autorytety i idee, to wtedy szuka sprawiedliwości (sic!). Pachnie brzydko coraz bardziej hipokryzją.
My Polacy jesteśmy rzeczywiście dziwnym narodem. Narodem cudacznym wręcz! Potrafimy po mistrzowsku niszczyć swój wizerunek, zohydzać symbole i niszczyć bohaterów na oczach świata. Z zaświatów marszałek Józef Piłsudski krzywi się, że niestety prawie sto lat temu… miał rację, wieszcząc permanentne ciężkie czasy:
„Polskę być może czekają i ciężkie przeżycia. Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym”.
Najpierw był Lech Wałęsa, który dla mnie osobiście dokonał rzeczy wielkich. I gdyby przyznał się do chwil słabości, ludzkiego strachu i porzucił brzemię monstrualnego ego, to do tej pory byłby wielki. Teraz do kruszarki „pełna najwyższych standardów” stacja telewizyjna wrzuciła św. Jana Pawła II. A kto później? Może Tadeusz Kościuszko? Przy biogramie innego bohatera Polski i Stanów Zjednoczonych Kazimierza Pułaskiego już się majstruje. Toczą się, na razie nieśmiałe, dyskusje na temat „Jego prawdziwego gender”.
Jedno jest pewne! Pedofilię trzeba zwalczać i to nie tylko w gronie duchownych, ale i wśród artystów, posłów, celebrytów, działaczy LGBT. Nikogo z tych bandytów nie wolno chronić, czy to prominentnych działaczy związanych z Platformą Obywatelską (ostatni dramat z samobójczą śmiercią syna posłanki PO), czy jakąkolwiek inną, bywalców – lubieżników „Zatoki Sztuki” w Sopocie, czy biskupów i księży. NIKOGO!!!
Podczas jednej z wizyt w Polsce św. Jan Paweł II mówił do nas Polaków, właściwie wykrzyczał to:
„Przestańcie mi bić brawo! Zacznijcie mnie w końcu słuchać!”
Na koniec przestrzegam przed wędrówką do królestwa absurdu. Bardzo łatwo jest także i dziś zażyć tabletkę Multi – Binga. Z jeszcze większą łatwością jednak przychodzi człowiekowi zrobienie absolutnie wszystkiego z drugim człowiekiem.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski/fot. Nina Nowakowska
Polscy biskupi przyjęli fałszywe założenie, że jakakolwiek krytyka św. Jana Pawła II jest atakiem na Kościół. Kult jednostki nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem – mówi duchowny.
Wyrzucanie papieża z polskiej historii również jest błędem. Nie możemy popadać ze skrajności w skrajność.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski/fot. Nina Nowakowska
W jaki sposób polscy publicyści próbują rehabilitować Stepana Banderę i UPA? Z czego wynika postawa papieża Franciszka wobec wojny na Ukrainie? Wyjaśnia ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski porusza kwestię ekshumacji ofiar zbrodni OUN-UPA w Małopolsce Wschodniej i na Wołyniu.
Duszpasterz Ormian wskazuje, że ekshumacje nadal są blokowane, mimo całej pomocy udzielanej przez Polskę Ukrainie. Polscy politycy nie podnoszą tej kwestii.
Prezydent Andrzej Duda był w Kijowie i ani słowem nie zająknął się o tym.
Ks. Isakowicz-Zaleski sprzeciwia się próbom rehabilitowania Stepana Bandery i UPA przez polskich komentatorów.
Rozmówca Magdaleny Uchaniuk komentuje postawę papieża Franciszka wobec rosyjskiej agresji. Stwierdza, że Ojciec Święty się pogubił- zamiast występować jako niezależny mediator, usprawiedliwia Rosję.
„Poranka Wnet” można słuchać na 87.8 FM w Warszawie, 95.2 FM w Krakowie, 96.8 FM we Wrocławiu, 103.9 FM w Białymstoku, 98.9 FM w Szczecinie, 106.1 FM w Łodzi, 104.4 FM w Bydgoszczy.
Goście „Poranka Wnet”:
Dmytro Antoniuk – korespondent Radia Wnet na Ukrainie;
Paweł Bobołowicz – korespondent Radia Wnet na Ukrainie;
Olga Siemaszko – redaktor naczelna redakcji białoruskiej Radia Wnet
ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski – duszpasterz Ormian, historyk Kościoła;
Iza Smolarek, Alex Sławiński – Studio Londyn;
Adam Guibourgé-Czetwertyński – wiceminister klimatu;
Sławomir Sokołowski – menadżer kultury.
Prowadząca: Magdalena Uchaniuk
Realizator: Mikołaj Poruszek
Bachmut. Zniszczenia spowodowane rosyjskim ostrzałem. Fot. Paweł Bobołowicz
Paweł Bobołowicz mówi, że Kijów nie jest całkowicie bezpieczny. Na wschodzie toczą się walki w czasie żniw. Zboże jest już zbierane do kombajnów. Problemem jest transport – brakuje paliwa, a porty są zablokowane.
Dmytro Antoniuk mówi, że ukraińskie władze rozmawiają z Turcją, czemu nie blokuje transportów skradzionego przez Rosję zboża.
Bobołowicz donosi, że Ukraińcy przywrócili kontrolę nad Wyspą Wężową. Antoniuk mówi o walkach toczonych na odcinku charkowskim. Bobołowicz odnosi się do informacji jakoby Kanada była gotowa dokonać wyłomu w sankcjach przeciw Rosji. Zauważa, że dotąd kraj ten był liderem sankcji.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski/fot. Nina Nowakowska
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski komentuje postawę papieża Franciszka wobec rosyjskiej agresji. Stwierdza, że Ojciec Święty się pogubił- zamiast występować jako niezależny mediator, usprawiedliwia Rosję. Duszpasterz Ormian porusza kwestię ekshumacji ofiar zbrodni OUN-UPA w Małopolsce Wschodniej i na Wołyniu. Wskazuje, że ekshumacje nadal są blokowane, mimo całej pomocy udzielanej przez Polskę Ukrainie. Polscy politycy nie podnoszą tej kwestii.
Ks. Isakowicz-Zaleski sprzeciwia się próbom rehabilitowania Stepana Bandery i UPA przez polskich komentatorów.
Aleksandr Łukaszenka / Fot. kremlin.ru
Olga Siemaszko komentuje słowa Alaksandra Łukaszenki, który oskarża Polskę o chęć zaatakowania Polski. Zauważa, że nie są to pierwsze takie wypowiedzi białoruskiego dyktatora. Łukaszenka prosił Rosjan o przekazanie broni jądrowej dla obrony swego państwa. Kreml nie ufa jednak aż tak bardzo Mińskowi.
Boris Johnson / Fot. Annika Haas (CC 2.0)
Iza Smolarek o politycznym trzęsieniu ziemi na Wyspach Brytyjskich. Premier Boris Johnson zrezygnował z kierowania Partią Konserwatywno-Unionistyczną. Pozostanie na stanowisku szefa rządu do wyboru następcy. Alex Sławiński o spekulacjach mediów na temat tożsamości kolejnego brytyjskiego premiera.
Wiceminister klimatu Adam Guibourgé-Czetwertyński/ Fot. Ministerstwo Klimatu, Gov.pl/CC BY 3.0 PL
Adam Guibourgé-Czetwertyński podkreśla potrzebę kontynuowania politykę sankcji wobec Rosji. Przypomina, że polskie władze od dawna ostrzegały swych europejskich partnerów, że Nord Stream I i II jest zagrożeniem dla bezpieczeństwa energetycznego kontynentu.
Wiceminister klimatu komentuje włączenie do unijnej taksonomii gazu i energii jądrowej. Ta ostatnia, jak zauważa, jest bezemisyjnym źródłem energii, koniecznym dla wielu państw. Zauważa, że gaz jest alternatywą dla bardziej emisyjnych źródeł energii, a energia jądrowa jest alternatywą dla gazu.
Gość Poranka Wnet mówi o zainteresowaniu inwestorów polskimi inwestycjami związanymi z transformacją energetyczną.
Sławomir Sokołowski o upamiętnieniu Janusza Korczaka. Zasłużonemu pedagogowi poświęcony będzie festiwal.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski/fot. Nina Nowakowska
Zrównanie agresora z ofiarą, ranienie ludzi dotkniętych przez wojnę i odrzucenie koncepcji wojny sprawiedliwej. Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski komentuje słowa papieża Franciszka.
Papież Franciszek w wywiadzie dla Corriere della Sera stwierdził, że „NATO szczekało pod drzwiami Rosji”. Dodał, że
To złość. Nie wiem, czy została sprowokowana, ale może tak ułatwiona.
Słowa te komentuje ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Wyraża żal, że Ojciec Święty wypowiada tak szokujące słowa.
Od samego początku agresji Rosji na Ukrainie Ojciec Święty jasno nie określa, kto jest agresorem, a kto jest ofiarą.
Ocenia politykę papieża jako dziwną. Jak przypomina,
Ojciec Święty ma pełną świadomość, że na Ukrainie jest bardzo wielu katolików. To są głównie wyznawcy obrządku greckokatolickiego.
Franciszek szuka drogi do porozumienia z Putinem. Traci na tym jego autorytet.
Tak po prostu nie można mówić, bo rani się ludzi którzy i tak są już porażeni bardzo mocno poranieni ze względu na skutki wojny.
Ks. Isakowicz-Zaleski przypomina teorię wojny sprawiedliwej rozwijanej m.in. przez świętych Augustyna i Tomasz z Akwinu. Zgodnie z nią można prowadzić wojnę ze słusznych powodów.
Natomiast dwa lata temu w jednej z encyklik Ojciec Święty praktycznie powiedział, że każda wojna jest zła i w sumie nieważne jest nawet kto po której stronie jest.
Duszpasterz Ormian przewiduje, że można się spodziewać kolejnych szokujących wypowiedzi papieża. Nie wyklucza możliwości rezygnacji Franciszka.
W tej chwili to jest tak poważny kryzys w Kościele katolickim, że nie zdziwiłbym się gdyby jednak Ojciec Święty w pewnym momencie uznał, że poniósł taką porażkę i ze względu na stan zdrowia i wiek będzie starał się wycofać z tego wszystkiego.
Kard. Stanisław Dziwisz, Zdjęcie zrobione podczas tradycyjnej procesji z Wawelu na Skałkę w Krakowie I Fot. Piotr Drabik (CC BY-SA 2.0), Wikimedia Commons
Po zbadaniu przekazanych jej dokumentów Stolica Apostolska odniosła się do zarzutów zaniechań wobec krakowskiego metropolity orzekając, że jego postępowanie było prawidłowe.
W 2020 r. Janusz Szymik oskarżył kard. Stanisława Dziwisz i bpa Tadeusza Rakoczego o dopuszczenie się zaniedbania w sprawie molestowania seksualnego, którego padł ofiarą. Na potrzebę zbadania oskarżeń wysuwanych wobec kard. Dziwisza przez komisję papieską wskazywał w Radiu Wnet ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski,
Dokumentację potrzebną do zbadania sprawy przekazał do Wiecznego Miasta kard. Angelo Bagnasco, emerytowany abp Genui.
Nuncjatura Apostolska informuje, że analiza dokumentacji zebranej przez kard. Bagnasco, dot. działań kard. Dziwisza podczas pełnienia przez niego funkcji arcybiskupa metropolity krakowskiego „pozwoliła ocenić te działania kard. Stanisława Dziwisza jako prawidłowe”.#SerwisKAIpic.twitter.com/yeuPHajt8R
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET
Duszpasterz Ormian o reakcji Cerkwi na rosyjską inwazję oraz o zapowiedzianym na 25 marca zawierzeniu Rosji i Ukrainy Najświętszego Serca Maryi przez papieża Franciszka.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski wskazuje, że zawierzenie Rosji i Ukrainy Niepokalanemu Sercu Maryi jest ważnym wydarzeniem duchowym. Wyraża nadzieję, że dojdzie do trwałej zmiany postawy Watykanu wobec rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
Do tej pory papież Franciszek lawirował – posunął się nawet do nazwania rosyjskich żołnierzy biedakami. Spotkało się to z krytyką ze strony ludzi wierzących.
Duchowny komentuje też reakcję Cerkwi na agresję rosyjską. Ubolewa nad „pokrętną” postawą metropolity Warszawy i całej Polski Sawy. Przypomina jego działalność dla PRL-owskiej Służby Bezpieczeństwa. Jak wskazuje ks. Isakowicz-Zaleski, rosyjskie prawosławie od wieków jest traktowane instrumentalnie przez rządzących na Kremlu.
Cerkiew ma zupełnie inną strukturę niż Kościół katolicki. Jest wiele niezależnych jednostek na całym świecie. Reakcja większości świata prawosławnego była głosem sumienia, polemizującym z tym, co mówi Cyryl.
Gość „Poranka Wnet” krytykuje ponadto byłego nuncjusza apostolskiego w USA abp. Carlo Marię Vigano który opublikował list usprawiedliwiający agresję rosyjską na Ukrainę. Przypomina, że wcześniej hierarcha odegrał pozytywną rolę w demaskowaniu pedofilii w Kościele.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski o działalności s. Róży Czackiej, działalności fundacji im. św. Brata Alberta w Radwanowicach, oczyszczeniu Kościoła i bieżących sprawach Krakowa.
Wielka Wyprawa dotarła do Radwanowic k. Krakowa, gdzie znajduje się siedziba Fundacji im. św. Brata Alberta, która zajmuje się pomocą osobom niepełnosprawnym. Do istnienia powołali ją oficjalnie w 1987 roku śp. Zofia Tetelowska, śp. inż. Stanisław Pruszyński oraz kapelan „Solidarności” ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, obecny Prezes Zarządu Fundacji. Ośrodek w Radwanowicach jest blisko związany z podwarszawskimi Laskami i tamtejszym ośrodkiem dla ociemniałych, którego założycielką była s. Elżbieta Róża Czacka. Jej beatyfikacja odbędzie się w najbliższą niedzielę.
Jesteśmy bliźniaczymi organizacjami. Matka Czacka była osobą niewidomą. Współpracujemy ze sobą. Wiele rzeczy jest wzorowanych na Laskach – wskazywał ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
Nieszczęśliwy wypadek
W Radwanowicach można odnaleźć akcenty związane z s. Różą Czacką
Kiedy był budowany pierwszy dom, to w podziękowaniu dla Lasek, jego patronką została s. Róża Czacka. Z tego powodu beatyfikacja Czackiej jest dla nas szczególnie ważna – mówił ksiądz
Gospodarz ośrodka w Radwanowicach przybliżył ciekawostki z życia s. Czackiej, która stała się osobą niewidomą w wyniku wypadku.
Rozpoczynając dorosłe życie spadła z konia i straciła wzrok. Ten wypadek dla niej i dla całej rodziny był wielkim dramatem.
Kresowi społecznicy
Siostra Czacka pochodziła z rodziny o bogatych tradycjach. Pochodziła z Kresów Wschodnich. Urodziła się 22 października 1876 w pałacu Branickich w Białej Cerkwi, w wielodzietnej zamożnej, ziemiańskiej rodzinie. Jej pradziad Tadeusz Czacki był twórcą Liceum Krzemienieckiego, a jego ojciec (prapradziad) Feliks Czacki był podczaszym wielkim koronnym.
Bakcyl działalności społecznej otrzymała od swoich rodziców
Lata I wojny światowej spędziła w Żytomierzu gdzie zrodziła się myśl o podjęciu życia zakonnego oraz o powołaniu nowego zgromadzenia zakonnego, które służyłoby osobom niewidomym.
W czasie I wojny światowej w Żytomierzu odbyła swoje duchowe rekolekcje i wtedy postanowiła, że będzie pomagać niewidomym zarówno tym, którzy nie widzą fizycznie ale także niewidomym duchowo, którzy poszukują Boga.
Matka Róża
15 sierpnia 1917 przyjęła habit franciszkański i złożyła śluby wieczyste w III Zakonie św. Franciszka. 28 maja 1918 wróciła do Warszawy. Po uzyskaniu koniecznych pozwoleń przyjmowała kandydatki do nowego zgromadzenia, które zostało założone 1 grudnia 1918, a które po zatwierdzeniu przyjęło później nazwę Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża.
Ogromną troską otaczała wszystkie kandydatki do zgromadzenia. Nie mając własnych dzieci, matkowała im – powiedział duchowny.
Betonowy Kraków
Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski jako rodowity Krakowianin śledzi także bieżące życie tego miasta. Jest zaniepokojony polityką dotyczącą zagospodarowania przestrzeni miejskiej.
Jestem załamany tym jak piękno Krakowa jest niszczone przez kolejne betony. Filia naszej Fundacji znajduje sie na Osiedlu 303 w Nowej Hucie. Obok stanęło gigantyczne osiedle, 20 pieter, dom w dom.
Odniósł się także do kwestii reform w Kościele i mechanizmów jego oczyszczenia.
Oczyszczenie Kościoła nie jest już możliwe bez interwencji Watykanu
Według księdza potrzebna jest zmiana w podejściu do edukacji młodzieży.
Narodziło sie pokolenie, dla którego nie są ważne pomniki, ani to jak papież jeździł na nartach i co jadł na śniadanie.
Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!
Kontynuując przeglądanie strony zgadzasz się na użycie plików cookies. więcej
The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.