Gajowy: Od czasów rzymskich na Bliskim Wschodzie zimą się nie wojuje. Naloty na Syrię z wtorku to jedynie próba sił

Na Bliskim Wschodzie ta tradycja sięga bardzo zamierzchłych czasów rzymskich. Zimą wojen się nie prowadzi na tym terenie – mówi o obecnej sytuacji na Bliskim Wschodzie Abuna Kazimierz Gajowy.

Znajdujący się w Bejrucie Abuna Kazimierz Gajowy, prezes Fundacji Fenicja, komentuje najnowsze wydarzenia w stosunkach syryjsko-izraelskich. We wtorek w pobliżu Damaszku obrona przeciwlotnicza pierwszego z wymienionych państw odpierała atak powietrzny drugiego. Izrael nie podziela tej wersji wydarzeń stwierdzając, że bronił się przed pociskami z Syrii wystrzelonymi w kierunku jego terytorium.

Gość Poranka uważa, że działania obydwu krajów stanowią jedynie próbę sił i nie noszą znamion ostrzejszego konfliktu. Swoją opinię argumentuje długą obserwacją wydarzeń na Bliskim Wschodzie oraz regionalną, sięgającą jeszcze czasów rzymskich tradycją, w  myśl której zimą nie prowadziło się wojen.

Prezes Fundacji Fenicja mówi, że jednym z powodów napiętych relacji syryjsko-izraelskich jest decyzja prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa o opuszczeniu Syrii. Krok ten uważany jest za jedną z przegranych politycznych premiera Izraela Benjamina Netanjahu.

Gajowy odnosi się również do ogłoszonej trzy dni temu decyzji o samorozwiązaniu się izraelskiego parlamentu – Knessetu. Wskazuje na dwie interpretacje tego wydarzenia. Według jednej z nich ukazuje ono słabość rządu, natomiast według drugiego koalicja rządowa podjęła ten krok w celu wzmocnienia przez premiera Netanjahu swojego mandatu, głównie dla realizowania założeń polityki zagranicznej.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Hanna Shen: Chińskie miasta wydały dekrety zakazujące sprzedaży choinek, wystawiania ozdób świątecznych

Hanna Shen opowiada o świętach Bożego Narodzenia w Chinach. Wiele miast zakazuje tych świąt. Święty Mikołaj znika z witryn sklepowych uznany za kulturową inwazję Zachodu.

Dr Bartosiak: USA nie mają siły, żeby być wszędzie / Polska zabiega o Fort Trump, bo nie wierzy w Unię Europejską

Dr Jacek Bartosiak o szansach i zagrożeniach dla Polski z perspektywy geopolitycznej. Ekspert uważa, że ład światowy po 1989 roku kończy się na naszych oczach.

Ciąg dalszy problemów japońskiego Nissana. W niedzielę sąd w Tokio przedłużył na kolejne 10 dni areszt dla b. prezesa

Sąd w Tokio przedłuża o 10 dni areszt dla byłego prezesa Nissana, Carlosa Ghosna. Według śledczych miał przenieść na firmę 16,6 mln dolarów prywatnych strat. Wcześniej oskarżyli go o ukrywanie pensji

Carlos Ghosn pozostanie w głównym areszcie śledczym w stolicy Japonii, gdzie trafił z zarzutem fałszowania dokumentów finansowych spółki. Razem z nim za kratami znalazł się również Greg Kelly, jeden z byłych dyrektorów Nissana. Ghosn od początku składał wnioski o zwolnienie z aresztu za kaucją, ale postawienie kolejnych zarzutów praktycznie to uniemożliwia.

Ghosn i Kelly trafili do aresztu 19 listopada, a ich pobyt tam już raz był przedłużany. Jak informuje japońska agencja informacyjna Kyodo, przedłużający się areszt obu menedżerów wywołał krytyczne reakcje, zwłaszcza poza Japonią. Nie tylko dlatego, że areszt obu managerów może być przedłużany praktycznie w nieskończoność, ale również dlatego, że przesłuchania podejrzanych odbywały się bez obecności ich adwokatów.

Trzy dni po aresztowaniu Rada Nadzorcza Nissana usunęła obu z pełnionych w spółce funkcji.

Ghosn jest podejrzany o nieujawnienie wynagrodzenia w wysokości ponad 80 mln dolarów łącznie, z czego połowy w okresie od 2011 do 2015 roku. Miał także korzystać z firmowych środków do celów prywatnych. Za to, co – zdaniem prokuratury w Tokio – zrobił grozi mu 10 lat więzienia oraz 88 tys. dolarów grzywny.

Rozłam w ONR. Zarząd główny organizacji rezygnuje i odchodzi – z organizacji. Z powodu różnic zdań w wizji rozwoju

W niedzielę, 23 grudnia Obóz Narodowo-Radykalny opuszczają członkowie Zarządu Głównego zastrzegając, że będą prowadzić działalność narodową w ramach Stowarzyszenia Marsz Niepodległości.

Dzień przed Wigilią 2018 z Obozu Narodowo-Radykalnego odchodzą członkowie zarządu głównego Robert Bąkiewicz, Tomasz Kalinowski oraz Michał Jelonek.

ONR wydaje lakoniczne oświadczenie, zaś na nowego kierownika głównego wybiera Adriana Kaczmarkiewicza, który w najbliższym czasie powoła nowy Zarząd Główny Obozu Narodowo-Radykalnego.

„OŚWIADCZENIE ZARZĄDU GŁÓWNEGO ONR z 23.12.2018 r.

Przez ostatnie pół roku Obozowi Narodowo-Radykalnemu przewodniczył Kierownik Główny, kol. Tomasz Dorosz, wraz z powołanym przez siebie Zarządem Głównym.

Kierownik Główny i członkowie Zarządu Głównego pełnili swoje funkcje od 30 czerwca do 23 grudnia br. W ciągu tego półrocza następowały dwie zmiany w składzie Zarządu Głównego.

W dniu dzisiejszym, mając na uwadze różnice zdań w wizji rozwoju Obozu Narodowo-Radykalnego, kol. Tomasz Dorosz zrzekł się swojej funkcji oraz członkostwa w organizacji.

Podobnie uczynili także kol. Robert Bąkiewicz, Tomasz Kalinowski oraz Michał Jelonek. Tym samym obecny Zarząd Główny zakończył działalność.

Nowym Kierownikiem Głównym został kol. Adrian Kaczmarkiewicz, który w najbliższym czasie powoła nowy Zarząd Główny Obozu Narodowo-Radykalnego.

Tomasz Dorosz, Robert Bąkiewicz, Tomasz Kalinowski oraz Michał Jelonek będą prowadzili bez żadnych zmian dalszą działalnością narodową w ramach Stowarzyszenia Marsz Niepodległości.

Zarząd Główny Obozu Narodowo-Radykalnego”.

 

Trzecie polsko-brytyjskie konsultacje międzyrządowe w cieniu groźby odrzucenia umowy ws. wyjścia Wielkiej Brytanii z UE

Widmo nie przyjęcia umowy ws. Brexitu krąży nad Europą. Wprawdzie premier Morawiecki zapewnia o istnieniu planu B na taką okoliczność, ale tzw. Twardy Brexit nie leży w interesie żadnej ze stron.

Polska od samego początku zabiegała o pozostanie Wielkiej Brytanii w strukturach Unii Europejskiej. To nasz ważny sojusznik nie tylko dla kluczowej dla naszego kraju kwestii bezpieczeństwa i obronności, w której Anglia jako znacząca siła militarna odgrywa istotną rolę. Jej zaangażowanie w zabezpieczenie wschodniej flanki NATO jest dla naszego kraju sprawą najwyższego priorytetu.

Z Wielką Brytanią podzielamy także wizję kształtu i funkcjonowania Unii Europejskiej odrzucając jednoznacznie koncepcje federalistyczne na rzecz idei silnych, współpracujących ściśle ze sobą na wielu płaszczyznach, państw narodowych. Przegrane referendum z 23 czerwca 2016 r. w sprawie pozostania Wielkiej Brytanii w strukturach UE, które było także plebiscytem braku poparcia dla polityki premiera Camerona, oznaczało dla Polski utratę ważnego sojusznika na brukselskich salonach i w unijnych kuluarach, gdy w grę wchodziło ścieranie się różnych koncepcji w sprawie przyszłego kształtu UE.

Nie bez znaczenia pozostają także kwestie gospodarcze i współpraca Polski na tej płaszczyźnie z drugą potęgą gospodarczą na Kontynencie Europejskim. Dotychczasowy bilans tej współpracy jest korzystny dla Polski i przedstawiciele władz naszego państwa usilnie zabiegają o zachowanie otwartości handlowej, która jest szczególnie istotna dla polskich firm działających na rynkach brytyjskich.

Na czoło kwestii negocjacyjnych polsko-brytyjskich wysuwa się palące zagadnienie utrzymania praw pracowniczych,  socjalnych i bytowych uzyskanych przez milionową rzeszę polskich obywateli żyjących na Wyspach Brytyjskich. We wczorajszych rozmowach z premierem Morawieckim, Theresa May po raz kolejny potwierdziła gwarancje polityczne dla utrzymania status quo ante w tej kwestii, wyrażając jednocześnie w naszym ojczystym języku słowa zachęty, iż jesteśmy mile widziani na Wyspach Brytyjskich.

Umowa ws. Brexitu czyli kontrolowanego i usystematyzowanego wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej jest tylko próbą minimalizowania strat, jaką Britain Exit oznacza dla każdej ze stron. Szczególnie Polska jest zainteresowana stworzeniem warunków do przeprowadzenia możliwie łagodnie tego procesu, stąd też optuje za akceptacją umowy ws. Brexitu regulującej szereg kwestii tego spektakularnego „rozwodu europejskiego”.

Brytyjski parlament nosi się jednak z zamiarem odrzucenia umowy wypracowanej i podpisanej na szczeblu Rady Europejskiej, na której zgodę wyraziła także premier May, a tym samym zablokowania procesu ratyfikacji dokumentu. Szefowa brytyjskiego rządu próbuje gorączkowo znaleźć wyjście z tej sytuacji. Na razie odłożyła i przesunęła na czas nieokreślony głosowanie w brytyjskim parlamencie spodziewając się negatywnego rezultatu. Próbuje jednocześnie podjąć się renegocjacji umowy na szczeblu unijnym, ale z drugiej strony napotyka na mur. Brukselscy dygnitarze na czele z szefem Komisji Europejskiej Junckerem nie widzą pola manewru do ponownego otwarcia przyjętej już umowy.

Szczególnie kwestie finansowe tego rozbratu Anglii z UE są nieakceptowalne dla brytyjskiego parlamentu i tym samym nad całą Unią Europejską zawisła realna groźba opuszczenia UE przez Wielką Brytanię 29 marca 2019 r. bez wynegocjowanej umowy, za to z ogromnym balastem szeregu nieuregulowanych kwestii tak istotnych dla obywateli naszego kontynentu.

W tle przebijają się także głosy w Wielkiej Brytanii o możliwości ponownego referendum, ale taki manewr polityczny wydaje się mało prawdopodobny ze względu na powagę brytyjskiego państwa.

Anna Tokarska

Na rynku energii od marca dochodzi do spekulacji, złożymy zawiadomienie do prokuratury – zapowiada prezes URE

Zdaniem Macieja Bando koncentracja rynku elektroenergetycznego w rękach trzech zależnych od państwa spółek, sprzyja spekulacyjnemu wzrostowi cen energii elektrycznej dla odbiorców.

 

W czasie posiedzenia rady przedsiębiorców przy Rzeczniku Małych i Średnich Przedsiębiorców, poświęconego wzrostom cen energii, głos zabrał przeze Urzędu Regulacji Energetyki. Maciej Bando w swoim wystąpieniu w sposób aluzyjny obwiniał zarządu kontrolowanych przez państwo spółek energetycznych, za wzrost cen energii. – Ostatnie badania prowadzone przez nas w sposób jednoznaczny wskazują, że od 2007 roku nastąpił gwałtowny wzrost koncentracji przedsiębiorstw energetycznych, czyli monopolizacja państwa. Trzy podmioty państwowe z kontrolnym udziałem Skarbu Państwa rządzą 70 procentami energii sprzedawanej na rynku – powiedział.

Jakoś tak się dziwnie składa, że kłopoty konsumentów i odbiorców przemysłowych, usługodawców, łączą się w czasie z tym jednym zjawiskiem, czyli gwałtowną koncentracją w jednych rękach, rękach państwa – wskazał szef URE.

Główną tezą zawartą w wystąpieniu prezesa URE jest wskazanie, że przedsiębiorcy handlujący energią elektryczną proponują cenę energia po znacznie wyższych cenach niż by to wynikało ze wzrostów cen węgla i uprawnień do emisji dwutlenku węgla: Zaobserwowaliśmy, że różnica pomiędzy ceną sprzedaży w ostatnich miesiącach i latach po odjęciu kosztu węgla i dwutlenku węgla, czyli tego czym wszyscy się tłumaczą, bo rośnie, ta cena gwałtownie wzrosła w ostatnich miesiącach. Coś jest nie tak. To nie tylko dwutlenek węgla, ani węgiel. Oba te składniki wzrosły, ale nie na tyle, żeby dzisiaj Państwo stykali się z ofertą 400-500 zł za MWh.

Czy przedsiębiorcy muszą płacić tak dużo? To pytanie do koncernów energetycznych, a jeśli te nie potrafią odpowiedzieć, to do ich właścicieli – wyjaśnił  Maciej Bando.

Hejj: Nie wiadomo, czy po reformie Orbána pracownicy na Węgrzech dostaną pieniądze za nadgodziny. Stąd spór z rządem

O przyczynach społecznego niezadowolenia na Węgrzech, czym jest prawo o niewolnictwie opowiada gość Radia WNET, dr Dominik Hejj, politolog i dziennikarz.

Dominik Hejj mówi o genezie społecznego niezadowolenia na Węgrzech. Przyczyny protestów są głównie ekonomiczne, tak jak w przypadku francuskich „żółtych kamizelek”, różnica jednak polega na tym, że Węgrzy nie protestują przeciwko wysokim podatkom, a przeciw nowelizacji kodeksu pracy zwiększającej limit godzin nadliczbowych.

Mieszkańcy Węgier boją się, że po wprowadzeniu reformy przez rząd Viktora Orbána podejście pracodawców do pracowników będzie niesprawiedliwe. Zgodnie z nowymi przepisami limit nadgodzin został zwiększony z 250 do 400 rocznie przy czym ich rozliczanie w formie dodatkowego wynagrodzenia bądź dni wolnych będzie następować w ciągu trzech lat, a nie, tak jak dotąd, w ciągu jednego roku.

Gość Poranka WNET wyjaśnia również, że protestujący nie są jeszcze tak zradykalizowani jak „żółte kamizelki”, a jedyną osobą, która domaga się odejścia Orbana jest…były premier Ferenc Gyurcsány, którego rząd był tak skorumpowany, że doprowadził do masowych protestów w 2006, które wyniosły do władzy Fidesz i Viktora Orbana

mf

 

 

Kaleta: Prezydent Gronkiewicz-Waltz zaskarżała wszystkie decyzje komisji do sądu, nawet te korzystne dla miasta

O kulisach działań komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji, „współpracy” z prezydent Gronkiewicz-Waltz oraz o zagadce śmierci Jolanty Brzeskiej opowiada członek komisji, Sebastian Kaleta

Dzisiaj przed komisją weryfikacyjną ds. reprywatyzacji miał zeznawać Robert N. adwokat oskarżony o udział w nielegalnej reprywatyzacji w stolicy. Jak poinformował przewodniczący komisji Patryk Jaki, Robert N. przesłał do komisji zwolnienie lekarskie.  Jak mówi jednak gość Poranka WNET Sebastian Kaleta, działalność adwokata wciąż będzie głównym tematem zebrania.

Kaleta skarży się na fatalne warunki współpracy z byłą prezydent Hanną Gronkiewicz-Waltz, która przez cały czas trwania komisji pozywała każdą decyzję komisji do sądu, „nawet jeśli była ona nad wyraz korzystna dla miasta”. Wyraża nadzieję, że  nowy  Ratusz będzie przejawiał więcej chęci do kooperacji. Kaleta liczy zwłaszcza na wiceprezydenta Rabieja, który zawsze opowiadał się po stronie lokatorów, zarówno podczas kampanii wyborczej, a także jako członek komisji weryfikacyjnej.

Kaleta opowiada także o skandalicznym, pozwalającym na zacieranie śladów sposobie prowadzenia śledztwa dotyczącego śmierci bohaterki ruchów lokatorskich, Jolanty Brzeskiej. Wyraża też nadzieję, że ponownie otwarte śledztwo w końcu wyjaśni zagadkę jej morderstwa.

mf

 

Marek Suski: Projekt o utrzymaniu cen energii zostanie dzisiaj przedstawiony przez ministra Tchórzewskiego

Szef gabinetu premiera podkreślił, żaden odbiorca nie będzie objęty wzrostem cen energii, a wypracowane rozwiązanie będzie szanować niezależność spółek energetycznych.

 

W Warszawie trwa spotkanie rady przedsiębiorców przy Rzeczniku Małych i Średnich Przedsiębiorców, które poświęcone jest wzrostom cen energii. Na początku spotkanie wystąpił Marek Suski, szef gabinetu premiera: Obecnie rząd pracuje nad rozwiązaniem, aby można było uniknąć wzrostu cen energii, ale również, żeby zachować niezależność spółek energetycznych.

Nowym akcentem w wypowiedzi ministra jest wskazanie na rynkowy charakter spółek energetycznych, który powinien zostać uwzględniony w przygotowywanym przez rząd rozwiązaniu. Do tej pory szef gabinetu premiera wskazywał na ograniczenie zysków spółek energetycznych, jako na źródło finansowania wyższych kosztów wytwarzania energii.

W gospodarce rynkowej tak jest, że firmy energetyczne podejmują pewne decyzje niezależnie od rządu. My jako rząd zostaliśmy zaskoczeni propozycjami podwyżek zaproponowanymi przez spółki energetyczne – podkreśla w wystąpieniu Marek Suski.

Przedstawiciel rządu ponownie zapewnia, że rozwiązanie zakłada brak podwyżek dla wszystkich odbiorców, także dla dużych spółek: Wypracowanie tego rozwiązanie nie jest proste, ale musimy wyjść z tej sytuacji, która także dla rządu ma niemałe znaczenie. Dlatego trwa usilna praca rządu, my się staramy, aby tych podwyżek nie były nigdzie, także w przemyśle.

Taryfy, które złożyły spółki, nie wejdą w życie od 1 stycznia, więc mamy jeszcze trochę czasu – podkreśla Marek Suski, szef gabinetu premiera.

ŁAJ