Marcin Roszkowski / fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet
By sytuacja w pełni wróciła do normy, potrzebujemy 3-4 lat – mówi prezes Instytutu Jagiellońskiego.
Marcin Roszkowski omawia politykę rządu na rzecz złagodzenia skutków wzrostu cen energii. Wskazuje, że wszystkie instrumenty zostały już wykorzystane.
To, że ceny energii spadły, wynika ze splotu wielu okoliczności.
Ekspert zauważa, że interwencja rządu praktycznie uniemożliwi obrót energii przez prywatne podmioty. Przestrzega, że inne części rynku odczują negatywne skutki ratowania sytuacji energetycznej.
Zatrzymana zostanie część inwestycji w energetykę odnawialną.
Relacje związkowców z rządem, potrzeba balansu między konwencjonalnymi a odnawialnymi źródłami energii. Mówi szef górniczej „Solidarności”.
Bogusław Hutek mówi o sytuacji polskiego sektora węglowego. Wyraża nadzieję, że władza dotrzyma warunków umowy społecznej. Jak wskazuje, energetyka oparta na OZE i atomie potrzebuje źródeł konwencjonalnych jako stabilizatora. Przy swoim sceptycyzmie co do źródeł odnawialny, szef górniczej „Solidarność” odżegnuje się od zamiarów ich zwalczania.
Nie chcemy walczyć ani z OZE, ani z atomem. Chcemy tylko zachować wynegocjowane miejsce dla węgla.
Jak wskazuje rozmówca Łukasza Jankowskiego, z Zachodu zaczynają dochodzić pewne sygnały, że energia ze źródeł odnawialnych również jest droga.
W Niemczech są wysokie rachunki za energię z wiatru.
Marcin Roszkowski / fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet
Mam nadzieję, że obligo giełdowe na energię elektryczną zostało zdjęte tymczasowo – mówi prezes Instytutu Jagiellońskiego.
Rada Ministrów przyjęła we wtorek projekt ustawy, której celem jest odciążenie konsumentów w związku ze znacznym wzrostem cen energii. Chodzi o wprowadzenie maksymalnych cen prądu dla małych i średnich przedsiębiorstw.
Na wysokie ceny prądu nakłada się wojna na Ukrainie i słuszne embargo na rosyjskie surowce energetyczne, wysoka inflacja oraz stan naszego systemu elektroenergetycznego. Współczuję tym, którzy muszą podejmować decyzje – mówi prezes Instytutu Jagiellońskiego Marcin Roszkowski.
Dlaczego ceny energii wzrosły znacznie bardziej niż koszt węgla? Gość „Kuriera ekonomicznego” tłumaczy, że jest to skutek porozumień z górnikami. Ponadto:
Część ceny energii napędza się pod wpływem wspólnego rynku europejskiego.
Sławomir Mentzen / Fot. Małgorzata Kleszcz, Radio Wnet
Od podwyżek stóp procentowych ceny gazu nie spadną – mówi polityk Konfederacji.
Dr Sławomir Mentzen uwypukla kwestię nieobecności w Karpaczu małych przedsiębiorców, a zdominowaniu Forum Ekonomicznego przez rządy i wielkie korporacje.
Mam wrażenie, że kilka ważnych dla Polski spraw zostanie tutaj ustalonych.
Gość „Popołudnia Wnet” krytykuje politykę społeczną rządu Zjednoczonej Prawicy. Ocenia, że dodatkowe emerytury nie są potrzebne.
Największe zagrożenie ubóstwem występuje wśród młodych ludzi, a nie wśród emerytów.
Dr Mentzen negatywnie ocenia występującą od wielu lat tendencję do zwiększania wpływu państwa na gospodarkę. Podkreśla, że jest to korzystne dla największych firm. Ocenia, że wiele elementów obecnego kryzysu jest właśnie winą rządów.
Większość tych interwencji nie ma zbyt wiele wspólnego z wojną. Przemysł zbrojeniowy jest jednym z tych sektorów, gdzie potrzebna jest interwencja państwa; niestety akurat tam jej nie widzimy.
Jak przestrzega rozmówca Łukasza Jankowskiego:
Od podwyżek stóp procentowych ceny gazu nie spadną. Długo hodowaliśmy inflację, i długo będziemy z niej schodzić.
Prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców odniósł się również do zagadnienia obecności uchodźców z Ukrainy na polskim rynku pracy. Wskazał, że wypracowują oni 1-2% polskiego PKB.
Cezary Kaźmierczak ocenia, że kryzys energetyczny stosunkowo słabo uderzy w małych przedsiębiorców.
Dużo większym problemem będą rosnące koszty pracy. Jesienią przedsiębiorcy spotkają się gigantyczną presję płacową.
Gość „Kuriera ekonomicznego” wskazuje, że bohaterska obrona Ukrainy daje Polsce szansę na dodatkowe kilkadziesiąt lat pokoju, które można spożytkować na dynamiczny rozwój państwa.
Zachowanie Polski, jeżeli chodzi o wojnę, napawa mnie dumą. Robimy dla Ukrainy wszystko, co możemy.
Zdaniem eksperta nasz kraj nie ponosi start w wyniku przyjmowania uchodźców, wręcz przeciwnie:
Zawdzięczamy im 1-2% wzrostu PKB. Być może ludzie nie do końca to rozumieją. Warto prostować pewne negatywne emocje związane z uchodźcami.
Nie sprawdziły się prognozy, zgodnie z którymi z końcem wakacji mieliśmy mieć do czynienia z wyhamowaniem wzrostu cen.
Głównym czynnikiem inflacyjnym pozostają nośniki energii, których ceny wzrosły o ponad 40% r/r. Zwolnił wzrost cen paliw; podrożały one o nieco ponad 23% w ciągu ostatnich 12 miesięcy, przy blisko 37-procentowym wzroście rok do roku w lipcu.
Niespodziewanie podrożała również żywność, o 1,6% w ciągu ostatniego miesiąca. Część analityków zapowiada, że inflacja będzie rosnąć jeszcze na początku 2023 r. i będzie oscylować wokół 20%.
Dla wzrokowców. Wstępnie zakładaliśmy, że do końca roku ceny energii mogą rosnąć po 4% miesięcznie. Teraz bardziej jesteśmy skłonni szukać szczytu cen żywności w 2023 roku. Do końca roku inflacja nie zejdzie poniżej 16%. Pisaliśmy o 20% w I kwartale i tam jedziemy (energia). pic.twitter.com/5yPRUQ1s1A
Jan Krzysztof Ardanowski / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet
Były minister rolnictwa opisuje problemy polskiego rolnictwa. Duża ich część wynika z faktu, że do Polski trafia ukraińskie zboże, które powinno zostać wywiezione do krajów, które go potrzebują.
Od dłuższego czasu trwa kryzys żywnościowy spowodowany trudnościami w transporcie ukraińskiego zboża. Pojawiają się głosy, że Polska mogłaby zmagazynować ziarna, a następnie sprzedać z zyskiem za granicę. Zdaniem byłego ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego nie jest to możliwe.
Nasz rynek jest dość płytki i musimy mieć też możliwość eksportu własnego zboża. Wywiezienie ziarna z Ukrainy, jest ważne, ale powinno ono trafić do krajów, gdzie rzeczywiście go potrzeba.
Nasz kraj produkuje rocznie około 30 mln. ton zboża. Od 6 do 10 mln. ton jest przeznaczona na eksport. Niektórzy uważają, że ukraińską żywność można by magazynować przy pomocy infrastruktury Elewarr – u. Państwowa spółka dysponuje jednak magazynami, w których można przechowywać maksymalnie 300 tys. ton.
Polska nie może więc przetrzymywać ukraińskiego zboża. Trafia ono jednak na nasz rynek, powodując dość znaczne problemy w sektorze rolniczym. Jakie dokładnie? Dowiedzą się państwo słuchając całej rozmowy z naszym gościem!
K.B.
Kontynuując przeglądanie strony zgadzasz się na użycie plików cookies. więcej
The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.