Świdziński: Będziemy mieli nową równowagę w unijno-chińskich relacjach handlowych

Ekspert Strategy & Future komentuje porozumienie między UE a ChRL. Mówi o przyszłości relacji amerykańsko-chińskich i akcji szczepień na koronawirusa w Izraelu.

 

Albert Świdziński omawia unijno-chińskie porozumienie handlowe, podpisane  w połowie grudnia:

Część komentatorów  przewidywała, że do porozumienia szybko nie dojdzie. Stało się inaczej, dzięki istotnym koncesjom Państwa Środka.

Ursula von der Leyen, zapewniła, że umowa ma bezprecedensowe znaczenie – umożliwi Europejczykom szeroki dostęp do chińskiego rynku.

Będziemy mieli nową równowagę w europejsko-chińskich relacjach handlowych.

Obserwatorzy podkreślają również, że podpisanie umowy było możliwe dzięki łagodnemu podejściu Niemiec i Francji do kwestii łamania praw człowieka przez władze ChRL.

Gość „Kuriera w samo południe” porusza temat szczepień na SARS-Cov-2 w Europie. Plany zakładają zaszczepienie 450 milionów obywateli państw UE do końca 2021 r.

10 krajów, w tym ZEA, Ukraina i Węgry, zakupiły szczepionkę wyprodukowaną w Chinach. Najszybciej akcja szczepień prowadzona jest w Izraelu.

Ponadto, Albert Świdziński komentuje wprowadzenie przez Stany Zjednoczone sankcji handlowych. na Unię Europejską. Poruszając kwestią wojny handlowej USA-Chiny, rozmówca Jaśminy Nowak ocenia, że szybka rezygnacja Polski ze współpracy z ChRL była błędem.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Jan Bogatko: Relacje polsko-niemieckie są bardzo dobre. Trwa jednak wojna medialna

Jan Bogatko podsumowuje rok 2020 w Niemczech, ze szczególnym uwzględnieniem pandemii koronawirusa i stosunków Berlina z zagranicznymi partnerami, w tym z Warszawą i Pekinem.

Korespondent Radia Wnet z Niemiec, zwrócił uwagę na najważniejsze wydarzenia rzutujące na sytuację w Niemczech. Obok pandemii były to także wybory prezydenckie w USA. Jak zaznaczył Jan Bogatko wygrana Joe Bidena to w pewnym sensie niemiecki sukces.

Rok 2020 był dla Niemiec przeciętny. To wynik przede wszystkim COVIDu. W relacjach międzynarodowych wielkim sukcesem była wygrana kandydata Niemiec w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych.

W ocenie komentatora, wbrew medialnemu przekazowi, poprawne są także relacje polsko-niemieckie.

W relacjach polsko-niemieckich  rok nie był zły. Relacje miedzy rządami są bardzo dobre, nie ma żadnych zadrażnień. Jest jednak  stała napaść niemieckich mediów na Polskę. Dotyczy to nie tylko niemieckich mediów w Polsce ale także niemieckich mediów w Niemczech – stwierdził.

Niemieckie media znajdują się w rekach niemieckiej lewicy – wskazywał.

Odniósł się również do relacji na linii Berlin-Pekin.

Chiny  bardzo chlałyby odnowić Jedwabny Szlak, który prowadziłby z Pekinu do Lizbony i przechodziłby przez „wyrostek robaczkowy” Azji, jak określa się Europę. Chiny są tutaj bardzo obecne. Pamiętajmy, że zostały ponownie wprowadzone na europejskie salony przez zachodnich polityków.

 

Zapraszamy do wysłuchania całej relacji!

A.N.

 

 

W tym roku w Niemczech nie ma jarmarków bożonarodzeniowych. Pesymiści uważają, że dobre czasy już nie wrócą

Za nieszczęścia zawsze obwiniano tutaj obcych, to ma już długą tradycję. Ostatnio zawsze są winni Polacy, a to za to, że nie pracują, albo że pracują, że wykupują towary, albo nic nie kupują i kradną,

Jan Bogatko

Smutny Adwent w Niemczech

Ubiegłoroczny okres przedświąteczny, Adwent, był radosny i kolorowy. Rozświetlony milionami lampek na tysiącach choinek i straganów. Pachnący grzanym winem. Rozbrzmiewający skoczną muzyką. W tym roku jest inaczej.

U nas, w niemieckim Zgorzelcu, jak i we wszystkich innych miastach i miasteczkach w Niemczech, jest ciemno, ponuro i cicho. Jak nigdy w dziejach. Nigdy też przedtem nie ogłoszono tu praktycznie stanu wyjątkowego. Mamy Adwent, okres radosnego oczekiwania na Boże Narodzenie, ale i budzącą trwogę pandemię. Morderczy wirus zbiera śmiertelne żniwo. Powiat zgorzelecki (w Saksonii) ma wielką zachorowalność. Szpitale przepełnione. Szkoła, do której chodzi moja córka, gimnazjum (liceum) Augustum-Annen, (jak i inne) zamknięta z powodu stwierdzonych przypadków złowrogiej infekcji. Po raz pierwszy od 1565 roku, w którym to je założono. Albo zgoła od 1458, jeszcze w katolickim Zgorzelcu, przed zwycięstwem reformacji, kiedy to w zlikwidowanym później klasztorze Franciszkanów powstała szkoła dla braci, studium particulare, jak zwano ów przybytek oświaty. Nie wiadomo dokładnie, czy uczniowie tej szkoły są objęci kwarantanną, czy też nie. Na razie dzieci uczą się zdalnie; laptop zastępuje im klasę szkolną, ekran tablicę. Nie ma hałasu na długiej przerwie, bo nie ma długiej przerwy. Ani żadnej innej. Kioski spożywcze niedaleko szkół, które zazwyczaj dają utrzymanie właścicielom, Wietnamczykom i tubylcom, pozamykane.

W Zgorzelcu niemieckim godzina policyjna. Ta się wprawdzie zdarzała w tym mieście częściej, ale tego już niemal nikt nie pamięta. Teraz budzi zaskoczenie i niedowierzanie.

Mieszkańcy pięknych domów Małej Pragi, jak często nazywany jest Zgorzelec na zachodnim brzegu Nysy Łużyckiej, nie mogą opuszczać bez ważnego powodu własnych czterech ścian między godziną 10 wieczorem a 6 rano. A i tak chodzenie po mieście ograniczono. Nici ze spaceru. Nawet w maseczce! To nie jest ważny powód! Polacy, stanowiący w Zgorzelcu poważną mniejszość (jest ich tutaj wedle ostatnich statystyk ponad 4300, liczba ta wzrasta), mają do tych ograniczeń stosunek dość ambiwalentny, w przeciwieństwie do Niemców, na ogół przestrzegających polecania władz. I tak granica z Polską, aczkolwiek formalnie otwarta, jest faktycznie zamknięta. Pamiętam krzyk, jaki się podniósł z chwilą oficjalnego zamknięcia przez Polskę granicy podczas pierwszej fali pandemii: protestowali niemieccy politycy i polski burmistrz Zgorzelca! Dzisiaj? Cicho, sza!

Piszę ten felieton w niedzielę, 13 grudnia; to paskudna rocznica, myśli się kłębią w głowie. Za oknem cicho, nie przejeżdża ani jeden samochód. Na ulicach mniej też widziałem samochodów na polskiej rejestracji, to znaczy, mniej zgorzelczan z Polski przyjeżdża na zachodni brzeg Nysy. W „Bild Zeitung”, wysokonakładowej, lewicowej jak niemal wszystkie, gazecie, informacja o tym, jak policja wyłapuje Niemców, którzy pojechali na wschodni brzeg chętni na papierosy (nadal tańsze niż w Niemczech), na zakupy do francuskich supermarketów czy tankowali w Polsce paliwo. Za ten czyn grozi kara w wysokości 60 euro i dziesięciodniowa kwarantanna.

W Niemczech uważa się, że wirus korony przybywa właśnie z Polski do Saksonii, mimo, że na zdrowy rozum mogłoby się wydawać, że jest raczej odwrotnie – to tu jest przecież więcej zachorowań niż po polskiej stronie (w przeliczeniu na 100 000 mieszkańców).

Za nieszczęścia zawsze obwiniano tutaj obcych, to ma już długą tradycję. Ostatnio zawsze są winni Polacy, a to za to, że nie pracują, albo że pracują, że wykupują towary, albo nic nie kupują i kradną, i tak dalej.

W Adwencie, pięknym okresie przedświątecznym, w wielu miastach odbywają się Jarmarki Bożonarodzeniowe. Mają one regionalne, często tradycyjne od stuleci nazwy, najróżniejsze, jak Adventsmarkt czy Adventmarkt, albo Christkindlesmarkt (lub Christkindlemarkt, Christkindlmarkt, Christkindchesmarkt). Poza tym niektóre jarmarki mają własne, lokalne nazwy, jak drezdeński Striezelmarkt czy Weberglockenmarkt w Neubrandenburg (Nowy Branibórz na Pomorzu). Ile jest Jarmarków Bożonarodzeniowych w Niemczech? Tego nikt nie zliczył w kraju, w którym wszystko zmierzono, zważono i policzono. Mówi się, że jest ich od 1500 do 300 tysięcy. Jedne trwają tylko jeden dzień, inne kilka tygodni. Co oferują? Wszystko, co się kojarzy z Bożym Narodzeniem: wyroby rzemiosła artystycznego, artykuły spożywcze i dekoracje na choinkę i dla domu. Całość uzupełniają teatrzyki jasełkowe czy koncerty bożonarodzeniowe, czasem śpiew chóralny.

Jarmarku Bożonarodzeniowego w Zgorzelcu tym razem nie ma, podobnie, jak i w Budziszynie, w Dreźnie czy gdziekolwiek indziej między Nysą a Renem.

A jarmarki te są trwałym elementem – na przekór krytykom – chrześcijańskiej tradycji w Niemczech. Po zjednoczeniu odżyły one, niczym feniks z popiołów, w zateizowanych Niemczech Wschodnich, gdzie protestantyzm poddał się komunistom. Niektóre z tych jarmarków utrzymały się mimo sierpa i młota, jak drezdeński Striezelmarkt (Rynek Struclowy).

Może uratowała go tradycyjna nazwa, pozornie nie mająca nic wspólnego z Bożym Narodzeniem? Strucla to typowy świąteczny wypiek w Saksonii; na Boże Narodzenie z marcepanem. Striezelmarkt to jeden z najstarszych i najbardziej znanych na świecie Rynków Bożonarodzeniowych. Odbywa się on w Adwencie na drezdeńskiej starówce od roku 1434! To oczywiście magnes dla niezliczonych gości. W ubiegłym roku ściągnął on około dwu milionów ciekawskich i klientów. Ten w 2019 (od 27 listopada do 24 grudnia) był to jarmark numer 585. W tym, 2020 roku, miał to być 586 jarmark. Lecz go nie będzie. 20 listopada odwołano go z powodu pandemii.

Zatrzymam się trochę dłużej przy drezdeńskim Striezelmarkt. Także i dlatego, że od dziecka przepadam za wszelkimi struclami. Ostatnio pojawiła się próba (nieudana zresztą) dechrystianizacji Rynku Bożonarodzeniowego w Dreźnie. Zorganizowano „konkurencyjny” (nowa, „świecka” tradycja?) rynek na Prager Straße i w okolicznych lokalizacjach. Nikomu nie przeszkadza, ale nie było dotąd tam tłoczniej niż na tradycyjnym Striezelmarkt. 230 stoisk na Starym Mieście w onegdaj jednej z trzech stolic Rzeczypospolitej wypracowało ostatnio obroty w wysokości prawie 50 milionów euro. Jak na niecały miesiąc to niemało. Za czasów nieboszczki NRD nikt z czerwonych bonzów nie wpadł na pomysł, by zakazać Jarmarku Bożonarodzeniowego. Uzupełniono go jedynie carillon z miśnieńskiej porcelany; składa się on z sześciu dzwonków, wygrywających melodię zgodnie z partyjnym motto: „niech nad Niemcami rozbrzmiewają dzwonki pokoju”. Enerdowska poczta miała zresztą filię na Jarmarku Bożonarodzeniowym w Dreźnie, gdzie można było uzyskać okolicznościowy stempel, ceniony przez publiczność i filatelistów. Nowe czasy też nie przeszły przez jarmark bez śladu: dla ochrony przed islamskimi terrorystami ustawiono wokół Rynku Bożonarodzeniowego 160 kloców betonowych. Pamiętają Państwo zamach w Berlinie?

Ale nadszedł covid-19.

Walka z pandemią pozostaje w Niemczech w zasadzie w gestii rządów krajowych, ale bez kanclerz ani rusz. I tak 15 kwietnia tego roku Angela Merkel wraz z szefami rządów krajowych podczas pierwszej fali korony podjęła decyzję, że do 31 sierpnia zabrania się organizacji wielkich wydarzeń. Ale już 27 sierpnia przedłużono ten zakaz do 31 grudnia Obejmuje on te wydarzenia z liczną publicznością, podczas których nie da się zachować ani wymogów higieny, ani zbadać dróg przenoszenia infekcji. A temu nie można sprostać przecież na Bożonarodzeniowych Jarmarkach!

Zaraz po ogłoszeniu nowych ograniczeń w związku z pandemią już 28 sierpnia odwołano wielkie kolońskie jarmarki. Inne miasta starały się początkowo sprostać wymogom sanitarnym, ale okazało się to – mimo początkowych sukcesów – znacznie trudniejsze, niż zakładano.

Cios nadszedł 27 października – tego dnia kanclerz Merkel i szefowie rządów krajowych postanowili wprowadzić w Niemczech „Lockdown light“ do 30 listopada – najpóźniej tego dnia zrezygnowano z większości planowanych i bezpiecznych, jak się wydawało, wydarzeń. Przedłużenie „Lockdown light“ do 20 grudnia uśmierciło lub poważnie ograniczyło dalsze inicjatywy.

W niektórych miastach na zachodzie i na wschodzie Niemiec odbędą się w tym roku kadłubowe Jarmarki Bożonarodzeniowe. Pojedyncze stoiska w wielkim oddaleniu od siebie ustawiono w centrach miast w wyznaczonych miejscach. Sprzedaje się tam bożonarodzeniowe ozdoby, zabawki i… opakowane słodycze. Nici z migdałów w cukrze, nici z grzanego wina! Sprzedawcom nie wolno przygotowywać jedzenia (nie ma kiełbasek z chrupiącą bułką lub frytkami) ani napojów wyskokowych, po których spożyciu tak chętnie śpiewano! Lokalni politycy, jak i miejscowy handel, starają się jak mogą – utrzymuje prasa – zachęcić publiczność do odwiedzin w wyludnionych centrach miast. Ale nie idzie to raczej w parze z apelem, by witać się bez podawania rąk i ograniczać osobiste kontakty.

Pozostaje telewizja, stare filmy o czasach, kiedy wszystko było wolno, były otwarte knajpy, a nawet wolno w nich było palić. Pesymiści uważają, że one się już nie wrócą.

Nie wiem, czy moja starsza córka przyjedzie do domu z Frankfurtu nad Menem, gdzie studiuje. Bilet ma na 22 grudnia, a do tego czasu może się jeszcze wszystko zmienić. Na gorsze, rozumie się.

W poniedziałek 14 grudnia jadę do Polski po gazety. Teoretycznie nie wolno nic kupować.

Stąd mój felieton w lutowym numerze raczej niepewny.

Wesołych Świąt i Do Siego Roku!

Felieton Jana Bogatki pt. „Smutny Adwent w Niemczech” znajduje się na s. 3 grudniowo-styczniowego „Kuriera WNET” numer 78/2020–79/2021.

Aktualne komentarze Jana Bogatki do bieżących wydarzeń – co czwartek w Poranku WNET na wnet.fm.

 


 

  • Świąteczny, grudniowo-styczniowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Felieton Jana Bogatki pt. „Smutny Adwent w Niemczech na s. 3 grudniowo-styczniowego „Kuriera WNET” nr 78/2020–79/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Jan Bogatko: Niemcy się zadłużyły. Budżet federalny i budżety krajowe będą obciążone przez dekady

Jan Bogatko o epidemii koronawirusa, kontrolach granicznych, napięciu społecznym i zadłużeniu się krajów związkowych w Niemczech.

Jan Bogatko mówi, że łużycka Żytawa jest ogniskiem koronawirusa. Saskie miasto nie może się uporać z wielką liczbą zmarłych. Tymczasem niemieckie kraje związkowe zadłużyły się bardzo w związku z koronawirusem:

Zdaniem ekonomistów będzie to obciążać bardzo budżety krajowe i budżet federalny na najbliższe dziesiątki lat.

Zadłużenie Niemiec wzrosło o 128 mln euro. Bawaria i Nadrenia Płn.-Westfalia zadłużyli się dodatkowo o 69 mld euro, czyli na więcej niż pozostałe 14 krajów łącznie. Niemiecka klasa średnia ma coraz chudsze portfele.

Korespondent mówi o uszczelnianiu granicy z Polską w Meklemburgii. Ostrzega się Niemców, że za wizytę w Polsce mogą trafić na kwarantannę. Meklemburczycy nie są pozytywnie nastawieni do swych wschodnich sąsiadów. Podejrzewają, że to Polacy roznoszą chorobę. Bogatko zauważa, że trudna sytuacja w opiece zdrowotnej sprawia, że

Ludzie są niezadowoleni. Istnieje pewne napięcie społeczne.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Bogatko: Nie wiadomo, jak będzie ze szczepionką. Istnieją poważne zastrzeżenia, że pandemii towarzyszyć będzie infodemia

Jan Bogatko o sytuacji pandemicznej w Niemczech, twardym lockdownie, infodemii oraz o ostrzeżeniach przed wyjazdami do Polski i sugestiach, że źródłem nowych zakażeń w RFN jest Polska.

Jan Bogatko wskazuje, że po wprowadzeniu twardego lockdownu nasi zachodni sąsiedzi zastanawiają się jak wyglądać będzie Boże Narodzenie. Normalnie Adwent jest w Niemczech pięknym okresem przygotowania do świąt. Szkoły i sklepy są pozamykane. Te ostatnie co najmniej do 10 stycznia. Frank Ulrich Montgomery, wiceprezes Niemieckiego Stowarzyszenia Medycznego przypuszcza, iż lockdown będzie trwał do wiosny przyszłego roku.

Nie wiadomo, jak to będzie ze szczepionką.

Korespondent wskazuje, że w Niemczech społeczeństwo jest mniej krytycznie nastawione do szczepionki niż w Polsce. W szczepionce widzi się szansę na szybszy powrót do normalności.

Istnieją poważne zastrzeżenia, że w Niemczech pandemii towarzyszyć będzie infodemia.

Bogatko zauważa, że 64 proc. niemieckiej młodzieży nie odróżnia informacji fałszywych od prawdziwych. Tymczasem niemieckie MSZ ostrzega przed wyjazdami do Polski, informując o zamknięciu hoteli dla turystów i innych ograniczeniach. Mieszkaniec niemieckiej części Zgorzelca zauważa w tej okolicy notuje się najwięcej zakażeń w RFN. Niektórzy wskazują na Polskę jako źródło nowych zakażeń.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Ryszard Czarnecki: Prezydencja niemiecka wytarła sobie o buty lipcowe ustalenia nt. budżetu UE

Europoseł PiS mówi o tym, jak przebiega kolejna tura negocjacji budżetowych w Brukseli. Wyraża nadzieję, że mechanizm praworządności uda się ograniczyć do kwestii malwersacji finansowych.

Ryszard Czarnecki relacjonuje sytuację związaną z negocjacjami budżetu UE. Przewiduje, że rokowania na forum Rady Europejskiej przeciągną się aż do niedzieli. Zdaniem europosła polskie weto wciąż jest możliwe:

Jest to normalny instrument presji, często używany min. przez Belgię, Francję i Niemcy.

Jak twierdzi polityk:

Polska walczy o dostęp do tego, na co umówiliśmy się w lipcu, czyli do gigantycznych, największych w historii pieniędzy z Brukseli – 340 mld zł. Niestety, prezydencja niemiecka wytarła sobie te ustalenia o buty.

Gra toczy się o to, żeby żaden organ UE nie miał możliwości arbitralnego odebrania tych środków. Europoseł PiS wskazuje, że mechanizm praworządności powinien być ograniczony jedynie do malwersacji finansowych na środkach UE:

Przypominam, że obecny rząd bardzo efektywnie wykorzystuje te fundusze.

Gość „Popołudnia WNET” mówi również o silnym upolitycznieniu Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Ocenia, że nie należy mieć złudzeń co do tego, że spięcia między instytucjami unijnymi a Warszawą szybko się skończą. W nawiązaniu do roli Holandii w sporze nt. praworządności, wskazuje, że kraj ten może cieszyć się największym rabatem od składki członkowskiej:

Wraz z krajami skandynawskimi i Austrią, Holandia należy do koalicji skąpców.

Pewne znaczenie ma również fakt, że partia holenderskiego premiera Marca Rutte wkrótce będzie się ubiegać o przedłużenie mandatu do rządzenia. Ryszard Czarnecki nie przewiduje, jakoby sprawa budżetu UE mogłaby wywołać rozpad koalicji Zjednoczonej Prawicy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Jakóbik: W transformacji energetycznej musimy uwzględnić wodór, by nie zamienić gazu z Rosji na wodór z Niemiec

Wojciech Jakóbik o unijnej dyskusji o transformacji energetycznej; tym, jak Polska może wykorzystać wodór, by pozostać konkurencyjna; oraz o nierentowności polskiego węgla.

Wodór jest na razie bardzo drogi i sposoby pozyskania go są różne.

Wojciech Jakóbik mówi, że na dzień dzisiejszy wodór jest nieopłacalnym paliwem, jeśli mówimy o tym pozyskiwanym w najekologiczniejszy sposób. Wszakże za kilka lat sytuacja się zmieni. Nową ropą naftową ma być właśnie wodór.

Wodór może być źródłem bezemisyjnej energii np. w przemyśle.

Obecnie przemysł hutniczy nie może obejść się bez węgla koksującego. W przyszłości to wodór może napędzać huty stali. Dzięki rozwijaniu technologii wodorowej możemy doprowadzić do sytuacji w której

Polityka klimatyczna nie skończy się spadkiem konkurencyjności Europy, ale może ją postawić w awangardzie między Stanami Zjednoczonymi a Chinami, bo będziemy mieli taką specjalność wodorową.

Redaktor naczelny portalu BiznesAlert wskazuje, że już teraz Orlen i Lotos pozyskuje czysty wodór, ale z procesów rafinacyjnych, które uznawane są za brudne. Zauważa, że jeśli pójdziemy szeroko do wytwarzania wodoru to

Wykorzystamy do wytwarzania wodoru elektrownię jądrową,  jeśli ta kiedyś powstanie.

W tzw. zielonym wodorze, czyli wytwarzanym z OZE prym wiodą nasi zachodni sąsiedzi. Gdybyśmy więc postawili na użycie tylko zielonego wodoru, uzależnilibyśmy się od dostaw z Niemiec.

Jak pójdziemy szeroko w wodór z różnych źródeł, może się okazać, że to my będziemy w awangardzie.

Przed Unią Europejską stoi decyzja skąd sprowadzać wodór. Możliwości jest kilka: Rosja, Norwegia, kraje afrykańskie. Wojciech Jakóbik mówi, że obecna strategia wodorowa UE jest zaskakująco podobna do niemieckiej.

Są już urzędnicy, którzy pracują nad polską strategią wodorową.

Zauważa, że uwzględnienie energii wodorowej w planach transformacji energetycznej jest szansą na zdobycie dodatkowych funduszy unijnych.

Trzeba projektować transformację energetyczną z uwzględnieniem wodoru po to, byśmy nie zamienili uzależnienia od gazu z Rosji […] na zależność od wodoru z Niemiec.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego polemizuje z twierdzeniem jakoby nierentowność energetyki węglowej w Polsce wynikała wyłącznie z regulacji unijnych. Polski węgiel przegrywa na rynku z „czarnym złotem” z innych krajów.

Energetyka węglowa musi się zmieniać. Elementem dyskusji powinno być pozostawienie jej miejsca.

Potrzebny jest nam fundusz sprawiedliwej transformacji, który pozwoli na zwiększenie rentowności tej części energetyki węglowej, która pozostanie na rynku.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

 

Prof. Gontarski: KE zachowuje się jak strażak-podpalacz. To instytucje UE opuszczają traktaty unijne, a nie Polska

Prof. Waldemar Gontarski o mechanizmie wypłaty funduszy unijnych, tym, kto w Unii łamie praworządność oraz o pozwie do TSUE.

Prof. Waldemar Gontarski wskazuje, że na państwo członkowskie UE można nałożyć sankcje finansowe, jeśli jednomyślnie szczyt Rady Europejskiej uzna, że łamie ono praworządności. Stwierdza, że warunkowość wypłat funduszy unijnych jest sprzeczne z prawem traktatowym. W niemieckiej propozycji jest mowa o łamaniu praworządności wpływającym na wydawanie funduszy.

Prawnik ocenia, że nie jest to precyzyjne kryterium. Odnosząc się do koncepcji obejścia weta Budapesztu i Warszawy, zauważa, że wzmocniona współpraca nie jest zgodna z równym korzystaniu ze wspólnego rynku. Przedsiębiorcy z 25 państw porozumienia miałoby bowiem lepszą pozycję od polskich i węgierskich.

Prof. Gontarski wskazuje, że najbliższy rok zacznie się prowizorium budżetowym niezależnie od tego, czy Budapeszt i Warszawa zawetują budżet, czy nie. Wyjaśnia, że podczas, gdy obecna siedmiolatka zaczęła się w styczniu 2014 r., to decyzja o zasobach własnych weszła w życie 1 października 2016 r.

W przyszłym roku żaden Włoch żaden Hiszpan z instrumentu odbudowy nie dostanie eurocenta bez względu na to, czy Polska cokolwiek zablokuje.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego dodaje, że jeśli mechanizm wszedłby w życie to mogliby nam odebrać pieniądze nawet przy sprzeciwie całej Grupy Wyszehradzkiej. Przyznaje, iż rozwiązanie wiążące wydawanie funduszy unijnych zostało już przyjęte większością głosów przez Parlament Europejski i wejdzie w życie 1 stycznia 2021 r.  Informuje, że złoży pozew do Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu w tej sprawie, gdyż, jak zauważa,

Rozporządzenie ma wadliwą podstawę prawną. Ono powinno jednomyślnie być przyjęte.

Chciałby, aby TSUE nakazał wstrzymanie wejścia w życie rozporządzenia. Zauważa przy tym, że „młyny sprawiedliwości w Trybunale w Luksemburgu mielą powoli”.

Prof. Gontarski przypomina, że szczyt unijny to Rada Europejska, a ta nie jest prawodawcą unijnym. Dodaje, że Trybunał powołując się na to, odrzucił polską skargę ws. decyzji Rady Europejskiej dotyczącej emisji dwutlenku węgla. Podkreśla, że mamy do czynienia z UE-exitem, a nie Polexitem.

To instytucje unijne opuszczają traktaty unijne, a nie Polska.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Dr Brzeski: Żydzi z USA chcą odzyskać od państwa niemieckiego 42 średniowieczne relikwiarze

Niemieckie władze w zasadzie uważają, że to, co raz trafiło w ich ręce, powinno tam pozostać – mówi dr Brzeski. Wskazuje, że to pierwsza konfrontacja tzw. „przemysłu Holokaust” z rządem w Berlinie.


Dr Rafał Brzeski mówi, że polski rząd nie będzie obawiał się zawetować nowego, wieloletniego budżetu Unii Europejskiej. Ocenia, że ataki na polskie władze wynikają z faktu, że jego działania godzą w interesy międzynarodowych grup przestępczych.

Szef rządu dał do zrozumienia, że Polsce się nie spieszy, i będzie ona walczyć przez kolejny rok o nowy kompromis. Zwrócił również uwagę na problem rajów podatkowych. Jak zauważył, ataki na Polskę pojawiają się ilekroć nasz rząd poruszy to zagadnienie na forum unijnym.

Dr Brzeski przywołuje przykłady wykrycia przemytu narkotyków i papierosów o łącznej wartości przekraczającej  1,5 miliarda złotych.

Politolog mówi również o śledztwie ws. malwersacji finansowych fundacji Otwarty Dialog. Wykryto nieścisłości na liście darczyńców fundacji. Nie jest wykluczone, że finansowana jest przez organizacje o charakterze kryminalnym.

Kiedy w grę wchodzę grube pieniądze, jest za co robić rewolucję, zadymy i zamieszki.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego omawia również raport polityków Solidarnej Polski nt. praworządności w Holandii:

Wiceminister aktywów państwowych Janusz Kowalski stwierdził, że istnieją podstawy do uruchomienia przeciwko Holandii z art. 7.. Wnioski z raportu zostaną przekazane rządowi.

Trwają negocjacje umowy brexitowej. Punktem spornym są m.in. interesy rybaków z Francji. Dr Brzeski mówi również o planach podboju świata formułowanych przez chińskich komunistów. Xi Jingping wezwał żołnierzy ChRL, by przygotowywali się na wojnę. Coraz częściej mówi się o tym, że reżim zamierza genetycznie modyfikować swoich wojskowych.

Gość „Popołudnia WNET” mówi o sporze wokół dzieł sztuki będących obecnie własnością państwa niemieckiego, a przed II wojną światową należących do zamieszkujących w Niemczech Żydów.  Jak przypomina, Niemcy swego czasu przekazywały Szwajcarii należące do Żydów złoto. Majątek ten powrócił do spadkobierców.

Obserwatorzy zwracają uwagę, że mamy do czynienia z bezpośrednią konfrontacją tzw. przemysłu Holokaust z rządem w Berlinie. Niemieckie władze w zasadzie uważają, że to, co raz trafiło w ich ręce, powinno tam już pozostać.

Konflikt toczy się o 42 średniowieczne relikwiarze o trudnej do przecenienia wartości. Nie wiadomo jeszcze, w jakim kraju sąd będzie rostrzygać tę sprawę. Amerykański Sąd Najwyższy wyraził chęć wzięcia tej kwestii na swoją wokandę.

Dr Brzeski wyraża również zadowolenie z przejęcia koncernu medialnego Polskapresse przez PKN Orlen:

Wreszcie to Polacy będą panować nad polskimi mózgami.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Wiech: Niemcy usiłują zbudować iluzję jedności UE wokół Nord Stream 2 i złagodzić stanowisko USA

Wicenaczelny portalu Energetyka24.pl mówi o wznowieniu prac przy budowie gazociągu. Nie przewiduje, by Stany Zjednoczone zmieniły nastawienie do tej inwestycji.

 

Jakub Wiech mówi o owianym tajemnicą wznowieniu budowy gazociągu Nord Stream 2.

Nie mamy informacji o tym, co dzieje się w kontekście tej inwestycji. Wiemy jedynie, że statki są w pobliżu brakującego odcinka.

Mimo prób ominięcia amerykańskich sankcji, stają się ona coraz ostrzejsze. Dodatkowo, pod koniec roku moc straci pozwolenie na prowadzenie prac budowlanych na niemieckich wodach terytorialnych.

Pierścień sankcji się zacieśnia, nie wiadomo czy Rosjanom uda się znaleźć luki w tym gorsecie, by kontynuować budowę gazociągu.

Gość „Kuriera w samo południe” komentuje wypowiedź Heiko Maasa, który usiłował pokazać, że niemieckie stanowisko nt. amerykańskich sankcji odzwierciedla podejście całej UE. Ocenia, że jest to ze strony szefa niemieckiego MSZ „sprytny wybieg” mający rozciągnąć interesy Niemiec na płaszczyznę paneuropejską, jednak:

Grono państw unijnych wyrażających swój sprzeciw wobec Nord Stream 2 jest dość spore. Niemcy usiłują stworzyć iluzję jedności.

Jakub Wiech przestrzega, że realizacja Nord Stream 2 otworzyłaby Kremlowi drogę do całkowitego opanowania Ukrainy, co byłoby zagrożeniem dla całego regionu Europy Środkowej i Wschodniej.

W opinii eksperta amerykańska polityka wobec niemiecko-rosyjskiego gazociągu nie zmieni się po zmianie w Białym Domu. Do zakończenia inwestycji zostało 160 km.

Joe Biden zapowiedział, że będzie przeciwnikiem Nord Stream 2. Wszystko wskazuje, że również Kongres będzie antyrosyjski.

Kursu Waszyngtonu nie złagodziły, jak mówi Jakub Wiech „niemieckie próby gazowego przekupstwa”. W dalszej kolejności można się spodziewać restrykcji skierowanych przeciwko nabywcom gazu przesyłanego przez Nord Stream 2.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.