Studio Dziki Zachód: nie musimy pomagać wszystkim migrantom docierającym do UE. Jałmużna nie może być przymusem

To nie nasza wina, że mieszkańcy Afryki mają takie, a nie inne życie. Spokojnie możemy umyć ręce. Dla UE uchodźca z Afryki jest 220 razy więcej wart niż Ukrainiec – mówi Wojciech Cejrowski.

W twoich sprawach nikt nie ma większej wiedzy, niż ty sam. Swoje dobro oceniam tylko z Bogiem.

Wojciech Cejrowski ubolewa nad próbami ograniczania wolności społeczeństwom. Zwraca uwagę, że dzieje się to pod płaszczykiem troski o pojedynczego obywatela.

Poruszony zostaje temat polityki migracyjnej UE. Jak twierdzi podróżnik:

Dla Unii Europejskiej uchodźca z Afryki jest 220 razy więcej wart niż Ukrainiec.

To nie nasza wina, że mieszkańcy Afryki mają takie, a nie inne życie. Spokojnie możemy umyć ręce.

Państwowy przymus jałmużny nie ma z chrześcijaństwem nic wspólnego.

Gospodarz „Studia Dziki Zachód” odnosi się do kwestii wyborów. Ocenia, że mają one coraz mniej wspólnego z demokracją. Uwypukla fakt, że zarówno w Unii Europejskiej, jak i w USA dochodzi do przekazywania władzom centralnym uprawnień, które im się nie należą.

Omówiony zostaje również temat działań chińskich przeciwko USA. Wojciech Cejrowski wskazuje, że to nowy rodzaj wojny.

Kto wie; może chińskie komisariaty są również w Polsce.

Wojciech Cejrowski przestrzega przed tzw. traktatem pandemicznym WHO. Wskazuje, że pozwoli on na poddawanie ludności dowolnym procedurom medycznym oraz wprowadzi cenzurę.

Dziennikarze powinni odrobić tę lekcję.

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

Studio Dziki Zachód: rywalizacja Trumpa z DeSantisem zwiększa szansę republikanów na wyborczy sukces

 

Demokracja jest przystosowywana do zmieniających się warunków i ideologii / Marian Smoczkiewicz, „Kurier WNET” 100/2022

Polska musi walczyć o poszanowanie zasad i traktatów unijnych. Jest to tylko kwestia przetrwania, wraz z innymi państwami, naporu grupy ludzi we władzach, ogarniętych szalonymi pomysłami.

Marian Smoczkiewicz

Między młotem a kowadłem

Ostatnie lata są niezwykle bogate w wydarzenia o zasięgu globalnym, czyli mają wpływ na życie społeczne i gospodarcze całego świata. Pierwszym było ogłoszenie przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) pandemii wywołanej przez koronawirusa. Spowodowało to na niespotykaną skalę w historii ludzkości wyhamowanie życia społecznego, kontaktów rodzinnych, religijnych, sportowych, kulturalnych oraz zastój w wielu dziedzinach gospodarki: rzemiośle, gastronomii, turystyce, hotelarstwie. Liczne zakłady przemysłowe zostały czasowo zamknięte. Skutki tego ponosimy do dziś, tym bardziej, że infekcja nie ustąpiła i nikt nie odwołał zakażenia.

Restrykcje na szczęście obecnie mocno ograniczono lub całkowicie zniesiono, gdyż okazało się, że dały niewiele albo nic.

W każdym razie szok dla społeczeństw był ogromny i skutki negatywne będą jeszcze długo odczuwalne. Pytania, czy decyzja WHO o wstrzymaniu normalnego życia na ziemi była słuszna i czym była podyktowana, będą do nas wracać i szybko pewnej odpowiedzi nie należy oczekiwać.

Drugą sprawą, która wstrząsnęła opinią światową, zaskoczyła wszystkich analityków, zachwiała całą gospodarką świata, jest agresja zbrojna Rosji na Ukrainę. Tego nikt się nie spodziewał. Po ponad 70 latach unikania globalnych konfliktów zbrojnych powstała sytuacja, która może się przerodzić w wojnę światową.

Napięcie w stosunkach między Rosją a Ukrainą panowało od dłuższego czasu. Liczne inicjatywy wielkich tego świata (prezydentów, kanclerzy, premierów) nie przyniosły pozytywnych rezultatów. Nie powstrzymały agresywnych przywódców Kremla od wszczęcia inwazji zbrojnej na sąsiada.

Wszystkie szczytne idee europejskie o poszanowaniu suwerenności państw, możliwości decydowania o swoim losie po prostu okazały się pustymi sloganami, bo wielcy nie muszą się do nich stosować.

To wyłamanie się z ogólnie przyjętych form relacji międzynarodowych wywołało wstrząs i oburzenie, i doprowadziło do ograniczenia stosunków dyplomatycznych z państwem agresora, zamrożenia relacji kulturalnych oraz nałożenia restrykcji gospodarczych. Restrykcje mają wywołać poważne komplikacje w funkcjonowaniu gospodarki kraju, którego dotyczą. Są bardzo dotkliwe, ale uderzają również w tego, który je wprowadził. Działają obustronnie.

Sankcje skutkują wtedy, kiedy są powszechne, odpowiednio długotrwałe i dotyczą wrażliwych obszarów gospodarczych. I tu jest problem. Wiele państw robi większe czy mniejsze uniki. Inni widząc, że powstała luka, chętnie wskakują w wolne miejsce i cała misternie zaplanowana akcja nacisku ekonomicznego kruszy się, nie przynosząc oczekiwanych rezultatów.

W dodatku Rosja zajmuje prawie 1/6 powierzchni ziemi i tak wielkiego państwa nie da się nagle wyłączyć z funkcjonowania świata, jakkolwiek jego poczynania z punktu widzenia współżycia międzynarodowego byłyby nieakceptowalne.

Ten sposób na agresora wydaje się nie do końca skuteczny.

Przebiegu i wyników działań wojennych nie da się dokładnie przewidzieć i rezultaty mogą wszystkich zaskoczyć. Churchill powiedział: „Demokracja to najgorszy system, ale nie wymyślono nic lepszego”. Jest to bardzo trafne stwierdzenie, ale z dwoma zastrzeżeniami. Po pierwsze dotyczy to naszego kręgu kulturowego, tzw. cywilizacji zachodniej, która wyrastała przez wieki w społecznościach żyjących w podobnych warunkach życia i kierujących się zasadami etyki chrześcijańskiej, co pozwoliło na wzajemne zrozumienie, pomimo często sprzecznych interesów.

Drugie zastrzeżenie wobec demokracji wynika z pierwszego. W społecznościach żyjących w innych warunkach geograficznych, kulturowych, rodzinnych i religijnych system demokratyczny jest abstrakcją, nie pasuje do ich zwyczajów i mentalności. Demokracja nie wynika tam z wielowiekowej tradycji społecznej, ale jest czymś zaproponowanym z zewnątrz, obcym.

To jest wielki problem naszych czasów; nie można serwować wszystkim demokracji, bo nam się wydaje, że jest najlepsza.

Najbardziej spektakularnym tego dowodem była tzw. wiosna arabska, kiedy to podburzono ludność arabską do obalenia reżimów, obiecując demokrację. Oczywiście nic to nie dało poza morderstwami, grabieżami, niszczeniem dorobku kulturalnego i destabilizacją państw. To nie było wyzwolenie, ale tragedia, z której ludzie do dziś nie mogą się podnieść.

Demokracja w swej historii sięga starożytnej Grecji i Rzymu. Z biegiem czasu przybierała różne formy i dodatkowe określenia, np. demokracja szlachecka, czy do niedawna w naszym regionie – demokracja ludowa. Obecnie najbardziej popularna i lansowana jest demokracja liberalna. To pokazuje, że demokracja jest odpowiednio zmieniana i przystosowywana do zmieniających się warunków i, co najważniejsze, do promowanych ideologii.

Na przestrzeni wieków narody pozostające pod wpływem kultury greckiej i chrześcijańskiej, pomimo licznych wojen i kataklizmów, osiągnęły bardzo wysoki poziom rozwoju kulturowego, naukowego i technicznego. Ustroje państwowe przez wieki zmieniały się wielokrotnie.

Nie ma żadnego dowodu, że obecny, na ogół wysoki komfort życia w państwach zachodnich zawdzięczamy demokracji.

Dlaczego uważamy, że ustrój liberalnej demokracji trzeba wszędzie wprowadzać, nawet pod silną presją, nie tylko ideologiczną? Na jakiej podstawie mamy innym społeczeństwom narzucać nasz punkt widzenia?

Zaskakująca jest siła, z jaką wysocy urzędnicy Unii starają się narzucić innym swoje rozwiązania dotyczące gospodarki i związanej z tym ideologii. Ideologia jest ściśle związana z ekonomią, ponieważ zmusza do przyjęcia wielu rozwiązań, których w inny sposób nie dałoby się wprowadzić, jako że kłócą się poczuciem zdrowego rozsądku, np. zielona energia, wygaszanie kopalń itp. Trudno powiedzieć, czy decydentami kieruje troska o naszą przyszłość, o dobro Ziemi, czy wielkie pieniądze, które za tym stoją.

Wysocy urzędnicy unijni nie są wybierani demokratycznie i nie podlegają żadnym procedurom demokratycznym, takim jak odwołanie. Są to ludzie często przypadkowi, promowani przez układy, mający doświadczenie tylko urzędnicze i bywa, że zamieszani w skrzętnie wyciszane afery pieniężne.

Presja Unii dotyczy nie tylko organizacji państwa, ale również spraw światopoglądowych, poprawności politycznej, w tym problemów tzw. mniejszości seksualnych, podnoszonych przez ruch LGBT. Idee przez niego głoszone niewiele mają wspólnego ze zdrowym rozsądkiem.

Chodzi o złamanie zasad i relacji społecznych, jakie od wieków ukształtowała kultura chrześcijańska. Społeczeństwami, dla których wszystko jest względne, łatwo manipulować.

Apodyktyczna postawa Unii Europejskiej często jest dla jej pełnoprawnych członków nie do zniesienia. Jej skutki odczuwa ostatnio bardzo mocno państwo polskie. Demokratyczna ponoć Unia popiera opozycję, a nie uznaje dwukrotnie demokratycznie wybranego rządu w Polsce. Przypomina się referendum sprzed ponad 10 lat, które Irlandia odrzuciła w głosowaniu i tym samym zablokowała dalszą integrację Unii. Władze Unii unieważniły więc wynik głosowania, uzasadniając to brakiem wystarczającej informacji. Będziecie tak długo głosować, aż wynik będzie taki, jak my chcemy.

Naciski na Polskę są bardzo bolesne i upokarzające. To zwykłe bezprawie, które ma doprowadzić do zmiany rządu, wyhamowania dynamicznej polskiej gospodarki (pamiętamy zamknięcie stoczni polskich, bo były konkurencyjne dla niemieckich) i stworzenie państwa słabego ekonomicznie, które stanie się kondominium dla bogatszych. Europie nie potrzeba następnego silnego gospodarczo państwa, niech zyski zostaną przy obecnych „prawdziwych” demokracjach, takich jak Niemcy, Holandia, Francja… Frajerom trzeba życie urządzić, bo sami nie umieją. Mają być dużym rynkiem zbytu i zapleczem siły roboczej.

Opozycja w Polsce jest wyjątkowa, nigdzie niespotykana. Zwyczajową rolą opozycji jest proponowanie odmiennych koncepcji rządzenia państwem niż realizowane przez aktualnie rządzących. Obecna polska opozycja w większości nie ma propozycji politycznych, społecznych ani gospodarczych, oprócz zdobycia władzy dla siebie.

Na arenie międzynarodowej jej przedstawiciele zachowują się, jakby nie byli Polakami – typowa targowica. Prócz nienawiści do własnego kraju muszą się za tym kryć duże pieniądze lub obietnice wysokich stanowisk. Układ jest bardzo szczelny, współpracuje z wymiarem sprawiedliwości, co zapewnia mu swobodę działania. Współdziałają z nimi media, w Polsce w dużym procencie finansowane przez kapitał zagraniczny, co jest ewenementem w skali Europy. Inne państwa dbają o to, aby rynek medialny pozostawał w rękach państwa. U nas właścicielem największej stacji telewizyjnej jest kapitał zagraniczny (niemiecko-amerykański), który aktywnie popiera opozycję i ogranicza wolność słowa.

Z jednej strony straszna, krwawa wojna, która nie wiadomo jak się potoczy, kogo jakim stopniu dotknie, jaki świat pozostawi po sobie. Z drugiej strony pełzająca lewacka ideologia, pozbawiająca człowieka tożsamości i podmiotowości. W środku Polska, która ma idee i perspektywy na wolne i godne życie.

Unia to dobry pomysł na współżycie wszystkich państw europejskich, pod warunkiem przestrzegania zasad jej założycieli.

Polska jest pełnoprawnym członkiem tej wspólnoty i musi walczyć o poszanowanie zasad i traktatów unijnych. Jest to tylko kwestia przetrwania, wraz z innymi państwami, naporu grupy ludzi we władzach, ogarniętych szalonymi pomysłami.

Na zakończenie opiszę wyobrażoną sytuację, która uporczywie do mnie powraca. Zaistniała szansa na zakończenie wojny między Rosją a Ukrainą na warunkach do przyjęcia dla obu stron. W negocjacjach biorą udział delegacje wszystkich znaczących państw. Polska delegacja została zaproszona w nielicznym składzie i tylko jako obserwator. Nieważne, że jesteśmy sąsiadem Ukrainy, że ponieśliśmy największe obciążenia finansowe w związku z wojną za miedzą, że cały czas byliśmy aktywni na scenie międzynarodowej, optując za Ukrainą, że znamy jej społeczność od wieków. Ci, co ustalają warunki traktatu, wiedzą lepiej i muszą być pierwsi do podziału korzyści z nowego pokojowego współistnienia. Po podpisaniu umowy uczestnicy konferencji wychodzą z sali obrad w dobrych nastrojach. W bocznym korytarzu słychać hałasy i krzyki: to liczna delegacja rosyjska bije garstkę Polaków, obserwatorów spotkania. Na pytanie, co się dzieje, pada odpowiedź: nic ważnego, Rosjanie mają z Polakami jakieś sprawy do wyjaśnienia.

Oby pokój nastał jak najszybciej, a my obyśmy zostali istotnym graczem w tej dobrej sprawie.

Prof. dr. hab. Marian Smoczkiewicz, chirurg i gastroenterolog, był m.in. pionierem zabiegów laparoskopowych w Polsce.

Artykuł Mariana Smoczkiewicza pt. „Między młotem a kowadłem” znajduje się na s. 13 październikowego „Kuriera WNET” nr 100/2022.

 


  • Październikowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Mariana Smoczkiewicza pt. „Między młotem a kowadłem” na s. 13 październikowego „Kuriera WNET” nr 100/2022

Dr Janusz Wdzięczak: polska gospodarka ma dobre perspektywy dzięki swoim twardym fundamentom

Ekonomista mówi o sytuacji polskiej gospodarki i działaniu antyrosyjskich sankcji.

Zachęcamy do wysłuchania całej audycji!

Dr Janusz Wdzięczak tłumaczy niską wycenę kursu złotego odnośnie innych walut. Jest przekonany, że jest to uwarunkowane obawą inwestorów przed wojną w Ukrainie. Dodaje, że skutkiem tego może być również spadek kapitału zagranicznego. Jednak ekonomista nie widzi w tym zagrożenia:

Polska gospodarka ma dobre perspektywy dzięki swoim twardym fundamentom. Inaczej będą reagować ci, którzy importują, a inaczej ci, którzy eksportują. Proszę zauważyć, że dzięki temu polskie towary stają się coraz bardziej konkurencyjne na rynkach międzynarodowych.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego mówi w tym kontekście o sytuacji gospodarczej Rosji.

Nieprawdą jest, że gospodarka rosyjska dobrze radzi sobie z sankcjami, jak podają niektórzy eksperci. Radzi sobie bardzo źle, tylko wszyscy się spodziewali, że ten spadek będzie jeszcze większy.

Na zakończenie, ekonomista komentuje politykę NBP, niezadowolenie której rośnie wśród obywateli. Zwraca uwagę na zwiększoną podaż pieniądza w okresie pandemii, co tłumaczy podniesienie stóp procentowych i obecną inflację.

Zadaniem Rady Polityki Pieniężnej jest zapewnienie stabilności gospodarki i obniżanie inflacji, a nie uleganie wpływom publicystów.

Czytaj także:

Panika z cukrem może się powtórzyć. Co drugi Polak boi się, że wkrótce w sklepach zabraknie towarów

 

Andrzej Zawadzki-Liang o pandemii w Chinach: dla osób pracujących w usługach obowiązkowe są codzienne testy

Źródło: Gerd Altmann / Pixabay

Prawnik z Szanghaju mówi o najważniejszych wyzwaniach dla państwa chińskiego.

Państwo Środka jest znane ze swojego radykalnego podejścia do walki z pandemią. Jednak Andrzej Zawadzki-Liang mówi o zmianie, która nastąpiła na tym polu.

Podejście do walki z koronawirusem w Chinach zostało zmienione. Teraz główną zasadą są testy.

Dopiero odpowiednie wyniki, powodują zamknięcie tej części miasta, w której zostało wykrytych dużo przypadków.

Część społeczeństwa obowiązują codzienne testy.

Dla osób pracujących w usługach obowiązkowe są testy codzienne. Podobnie będzie dla dzieci chodzących do szkół.

Wszystkie testy są bezpłatne.

Czytaj także:

Tomasz Niespiał: Radio Wnet nadaje w Lublinie. To świetna wiadomość dla jego mieszkańców

Pekin nie walczy tylko z pandemią. Wśród innych wyzwań jest walka z bezrobociem.

Poważnym problemem jest bezrobocie, szczególnie w grupie wiekowej od 16 do 24 lat. W tej grupie bezrobocie w lipcu osiągnęło 19,9%.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.K.

Covidowa normalność w Szanghaju to normalność na smyczy – mówi Andrzej Zawadzki – Liang

Covid/grafika ilustracyjna/fot. pixabay

Prawnik mieszkający w Szanghaju opisuje restrykcje covidowe panujące w mieście. Mówi, jak wojna wpływa na relacje chińsko – rosyjskie.

W Szanghaju zmieniło się podejście do koronawirusa. Miasto nie stosuje już lockodownów. Pozwala mieszkańcom na w miarę normalne funkcjonowanie.

Jest to jednak normalność na smyczy. Bez ważnego testu nie zostaniemy nigdzie wpuszczeni. Szanghaj jest na tym punkcie przewrażliwiony.

W mieście należy testować się co 72h. Jest to częściej niż w sąsiednich miastach. Od tej zasady zdarzają się jednak odstępstwa. Władze miasta postanowiły ostatnio dodatkowo przetestować całe osiedle, mimo że mieszkańcy posiadali już ważne testy.

Czytaj także:

Andrzej Zawadzki-Liang: zapowiedzi władz są optymistycznie, ale dla mieszkańców Szanghaju niewiele się zmienia

Prawnik mieszkający w Szanghaju zwraca także uwagę na wzrost importu rosyjskich towarów do Państwa Środka.

Jak układają się stosunki rosyjsko – chińskie? Dowiesz się słuchając całej rozmowy z naszym gościem!

K.B.

Pandemia jako narzędzie polityczne we Francji?! Bez covidu Macron nie będzie mógł rządzić jak dawniej – mówi Piotr Witt

Featured Video Play Icon

Piotr Witt / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Piotr Witt opisuje działania Emmanuela Macrona, w celu umocnienia władzy. Przewiduje, że francuski prezydent może do swoich planów wykorzystać restrykcje covidowe.

We Francji zbliża się Święto Narodowe. Z tej okazji jak co roku organizowana będzie defilada. Zdaniem Piotra Witta prezydent Emmanuel Macron będzie starał się ją wykorzystać do celów politycznych.

Będzie chciał pokazać, że Francja jest potężna, że jest mocarstwem atomowym. Ta demonstracja siły ma posłużyć do zdobycia większości w parlamencie.

Czytaj także:

Piotr Witt: Macronia przegrała wybory ustawodawcze. Republika parlamentarna odzyskała swe prawa

Macron zrobi więc wszystko, by uzyskać większość absolutną w parlamencie. Z pomocą mogą przyjść mu restrykcje covidowe. We Francji wystąpiono do władz o powrót do sprawdzania certyfikatów covidowych w komunikacji miejskiej.

Jeżeli Macon chce rządzić jak dawniej, to bez covidu się nie obejdzie. Bez masek, certyfikatów umrzecie – zdaje się mówić prezydent. 

Czemu Emmanuel Macron chce sprowadzić do Francji byłą minister zdrowia? Czy i kiedy możemy spodziewać się nowych restrykcji covidowych? Koniecznie wysłuchaj całej rozmowy z naszym gościem!

K.B.

Jak wygląda wiara Polaków? 37% z nas chodzi na Mszę co niedzielę.

Kościół w Rabce/Fot. W. Baron, CC A-S 3.0, Wikimedia.com

Centrum Badań Opinii Społecznej przeprowadziło badania poziomu religijności i wiary Polaków. Wyniki mogą zaskakiwać.

Z badań CBOS- u wynika, że 32% Polaków uczęszcza na Mszę dokładnie raz w tygodniu, 4% robi to częściej, ale nie codziennie. Każdego dnia na Mszy Świętej modli się 1% z nas.

Od dwóch lat obserwujemy spadek osób praktykujących. W 2020 roku co niedzielę na Mszę uczęszczało 46% mieszkańców naszego kraju. Pandemia spowodowała odpływ prawdopodobnie tych najmniej przekonanych do wiary.

W badaniu zapytano ludzi także o ich stosunek do Kościoła. 27% pytanych uważa Kościół za wspólnotę, w której mogą rozwijać swoją wiarę. 20% postrzega Go jako parafię, jednocześnie podkreślając, że czują się w niej dobrze. 26% respondentów traktuje Kościół jako instytucję. Widzi w niej głównie kapłanów i biskupów, którzy swoim zachowaniem nie przyciągają do siebie. 20% nie czuje potrzeby angażowania się w Kościół, gdyż ich zdaniem nie jest przystosowany do obecnych czasów i nie przyciąga do siebie. 7% odmówiło wzięcia udziału w badaniu.

Obraz Boga w oczach Polaków.

Ciekawie przedstawia się również sposób postrzegania Boga w społeczeństwie. Na pytanie kim jest jest dla badanych, padało niewiele jednoznacznie negatywnych odpowiedzi. 44% pytanych postrzega Boga jako osobę, która ma wpływ na to co się dzieje, w tym na ich życie. 25% również uważa Go za kogoś ważnego, z tym, że ich zdaniem nie wpływa On na rzeczywistość. 13% stwierdza, że Bóg nie wpływa na rzeczywistość i jest ważny nie dla nich, ale ich bliskich. 8% uważa Boga za kogoś odległego, 1.5% nie wierzy w niego w ogóle.

K.B.

Źródło: eKai

Studio Dziki Zachód – 20.06.2022 r.

Wojciech Cejrowski analizuje jak pandemia wpłynęła na polską gospodarkę. Wskazuje, kto najmocniej przyczynił się do rozwoju inflacji i problemów wielu firm.

Wciąż rosnąca inflacja może odbić się również na branży turystycznej. Wprowadzone przez rząd bony, które miały ułatwić uboższym rodzinom wyjazd na wakacje, straciły w tym momencie połowę swojej wartości. Zdaniem Wojciecha Cejrowskiego spadek wartości pieniądza i związane z tym zawirowania gospodarcze to wynik pandemii koronawirusa.

Rząd przyjął założenie, że jak zamknie wszystkich w domach, to będą zdrowsi. Teraz próbuje tłumaczyć się tym, że wszyscy wprowadzali podobne restrykcje. Zasłanianie się cały czas innym państwem, które popełniło błąd jest słabe.

Pandemia mocno więc odbiła się na polskiej gospodarce. Jednak wcale nie musiało do tego dojść. Wojciech Cejrowski winą za obecną sytuację w kraju obarcza rząd. Nikt nie zmuszał nas bowiem do stosowania się do wytycznych WHO w sprawie walki z wirusem SarsCov2.

K.B.

Studio Dziki Zachód – 06.06.2022

Co z podróżami po Europie? Unia Europejska ma zamiar przedłużyć ważność certyfikatów covidowych o kolejny rok

Paszport Covidowy / Fot. Jernej Furman, Flickr.com (CC BY 2.0)

Ważność unijnych certyfikatów miała wygasnąć wraz z końcem czerwca. Parlament i Rada Unii Europejskiej osiągnęły nieformalne porozumienie w sprawie przełożenia daty wygaśnięcia paszportów covidowych.

Certyfikat Covidowy jest elektronicznym potwierdzeniem, że jego posiadacz jest zaszczepiony przeciwko Covid – 19, przechorował go lub uzyskał negatywny wynik na obecność wirusa SarCov2. Do niedawna większość krajów wymagała okazania ważnego certyfikatu, aby móc wjechać na ich terytorium. Ważność zaświadczenia miała wygasnąć po 30 czerwca bieżącego roku.

Parlament i Rada Europejska osiągnęły jednak porozumienie w sprawie jej przedłużenia. Paszport Covidowy miałby teraz obowiązywać do 30 czerwca 2023 roku. Dodatkowo instytucje unijne uzgodniły, że państwa członkowskie powinny powstrzymać się od nakładania dodatkowych ograniczeń dla podróżujących posiadaczy certyfikatu. Głosowanie nad proponowanymi zmianami odbędzie w dniach 23 i 24 czerwca.

K.B.

Źródło: Wprost

Czytaj też:

Andrzej Zawadzki – Liang o Covidzie w Chinach: nie widzę szansy, by zakończyć lockdowny i testowanie mieszkańców

Andrzej Zawadzki – Liang o Covidzie w Chinach: nie widzę szansy, by zakończyć lockdowny i testowanie mieszkańców

Covid - 19/grafika ilustracyjna/fot. pixabay

Prawnik mieszkający na co dzień w Szanghaju opisuje strategię chińskich władz w walce z Covidem. Mówi, co muszą zrobić zagraniczni goście, aby móc odwiedzić ChRL.

Andrzej Zawadzki – Liang przypomina, że podczas gdy Europa skupia się głównie na wojnie na Ukrainie, Chińczycy wciąż borykają się z problemem Covidu. Obywatele są poddawani bardzo rygorystycznym kontrolom.

Po powrocie na osiedle mieszkaniowe należy zeskanować tzw. kod zdrowotny. Ma nam to powiedzieć, czy nie byliśmy w miejscu zagrożonym transmisją wirusa. Specjalnie wyznaczone osoby mierzą nam też temperaturę.


Czytaj także:

Studio Tajpej: w Szanghaju pobiera się wymazy kotom i owocom morza – WNET.fm


Strach przed rozprzestrzenianiem się wariantu Omikron sprawia, że bardzo ciężko dostać się na terytorium Chińskiej Republiki Ludowej. Ambasady praktycznie nie wydają wiz, chyba że jest się krewnym osoby mieszkającej w Chinach lub przyjechało się do pracy.

Po przylocie do Państwa Środka musimy wykonać dodatkowo test na obecność koronawirusa. Potem udajemy się na tygodniową kwarantannę. Jeżeli kolejne testy nie wykażą, że chorujemy na Covid, możemy zacząć w miarę normalne funkcjonowanie.

Jeżeli chcesz wiedzieć więcej na temat chińskiej strategii walki z Covidem, koniecznie wysłuchaj całej rozmowy z naszym gościem!