Polscy kierowcy szaleją za granicą

W 2019 roku z krajów Unii Europejskiej wpłynęło do Polski prawie dwa miliony zgłoszeń o wykroczeniach i przestępstwach drogowych popełnianych przez obywateli naszego kraju.

Ministerstwo Cyfryzacji zaprezentowało raport nt. przestępstw i wykroczeń drogowych popełnianych przez Polaków na obszarze Unii Europejskiej. Z opracowania wynika,  że dramatycznie wzrosła liczba polskich kierowców, którzy dopuścili się czynów zabronionych poza granicami naszego kraju.

Od kilku lat policje drogowe krajów UE są połączone w jedną sieć, której zadaniem jest przeciwdziałanie piractwu drogowemu. W przypadku, gdy w Polsce fotoradar zrobi zdjęcie kierowcy z Niemiec, to  służby RP wysyłają do tamtejszych zapytanie. Otrzymują dane kierowcy, dzięki czemu mogą go ukarać mandatem. W drugą stronę działa to dokładnie tak samo. Zagraniczne służby wysyłają zapytania do Krajowego Punktu Kontaktowego w sprawie polskich aut. Nasi funkcjonariusze namierzają kierowcę, wysyłają jego dane i dostaje on mandat. Piraci nie są więc już bezpieczni po minięciu granicy.

W 2019 roku do Krajowego Punktu Kontaktowego w Polsce wpłynęła rekordowa liczba zapytań z zagranicy, aż 1 mln 953 788. W porównaniu statystykami z roku 2018, sytuacja pogorszyła się dramatycznie. Wtedy Polacy zagranicą otrzymali 1 mln 510 566 mandatów, w 2017 roku mandatów niemal 1 milion, a w 2016 roku – 897 tysięcy. W 2019 roku dostaliśmy więc o blisko pół miliona więcej mandatów niż rok wcześniej.

Krajami, w których Polacy najczęściej łamią przepisy ruchu drogowego są  Niemcy, w Austria i Francja.  Za ściganie piratów odpowiadają tam radary. Z kolei na Słowacji, z której wpłynęło tylko 657 zapytań kierowców zatrzymuje policja, na miejscu, a mandat płaci się od razu.

A oto liczba zapytań do Krajowego Punktu Kontaktowego w 2019 roku w rozbiciu na poszczególne kraje (w nawiasie liczba zapytań w 2018 roku):
Niemcy – 1 055 196 (729 624)

Austria – 218 250 (106 571)

Francja – 148 084 (133 194)

Holandia – 134 108 (124 659)

Włochy – 122 819 (143 218)

Czechy – 93 293 (110 749)

Belgia – 48 670 (46 894)

Łotwa – 45 263 (43 570)

Węgry – 32 341 (37 733)

Litwa – 17 866 (6 264)

Chorwacja – 13 659 (1 246)

Hiszpania – 13 534 (17 418)

Luksemburg – 3 590 (3 501)

Estonia – 3 460 (3 313)

Bułgaria – 2 315 (1 828)

Słowacja – 657 (79)

Słowenia – 467 (584)

Malta – 196 (74)

Finlandia – 15 (13)

Grecja – 3 (34)

Dania – 2 (0)

A.W.K.

Skoki narciarskie: Zdecydowane zwycięstwo Niemiec w konkursie drużynowym w Zakopanem

Podium uzupełnili Norwegowie i Słoweńcy. Polska na piątym miejscu. W niedzielę odbędzie się konkurs indywidualny z udziałem 5 reprezentantów Polski.

FDzisiaj w Zakopanem po raz kolejny otrzymaliśmy potwierdzenie starej zasady, zgodnie z którą, by wygrać konkurs drużynowy w skokach narciarskich, należy mieć w swoim zespole czterech zawodników prezentujących równy, wysoki poziom. W przeszłości, wielokrotnie brak „czwartego do brydża” kosztował reprezentację Polski utratę szansy na podium. Niestety, podobnie było dzisiaj.

Od swoich kolegów bardzo mocno odstawał Jakub Wolny. Szczególnie druga próba, wylądowana na 118 metrze, wypadła bardzo blado. Żaden zawodnik z czołowej czwórki drużyn w konkursie nie zanotował aż tak poważnej wpadki. Nieprzypadkowo Jakub Wolny, pozostający od dłuższego czasu w dość słabej dyspozycji, nie wywalczył kwalifikacji do jutrzejszego konkursu indywidualnego.  W pierwszej serii bardzo przeciętnie zaprezentował się Piotr Żyła ( 123,5 m), ale drugi skok był już naprawdę niezły i przywrócił nadzieję na podium. Na swoim, dobrym i bardzo dobrym poziomie zaprezentowali się Kamil Stoch, oraz aktualny lider naszej reprezentacji, zwycięzca niedawnego Turnieju 4 Skoczni, utrzymujący się od 8 konkursów na podium Dawid Kubacki ( 135 + 139 m ).

Nie moglibyśmy mieć szansy na podium niemal do końca konkursu, gdyby nie fakt, że w innych drużynach skakali zawodnicy, których forma w bieżącym sezonie nie jest ustabilizowana. Wśród Norwegów mniej efektowny skok przytrafił się Johannowi Andre Forfangowi ( 122,5 m). W drużynie austriackiej zawiódł szczególnie Stefan Kraft (126 m). W konsekwencji on i jego koledzy musieli zadowolić się 6 miejscem.

Bez błysku, ale bardzo poprawnie i równo skakali Japończycy. Dzięki pobiciu przez Yukiyę Sato rekordu skoczni (147 m, poprzedni, o 3,5 m krótszy należał do Dawida Kubackiego), skoczkowie z Kraju Kwitnącej Wiśni włączyli się do walki o najwyższe lokaty, kończąc konkurs na 4 pozycji.

Słoweńcy, dzięki świetnej dyspozycji Anże Laniška i Timiego Zajca  uplasowali się na 3 miejscu. Rozczarowali bracia Prevcovie: Peter i Domen. Ten pierwszy od dłuższego czasu szuka formy sprzed kilku lat.

Jutro w Zakopanem konkurs indywidualny. Liczymy na zwycięstwo Dawida Kubackiego, a przynajmniej na to, że podtrzyma fantastyczną serię miejsc na podium.

A.W.K

200 mld zł oszczędności w kieszeniach Polaków. Minister proponuje by wydali je na obligacje skarbowe na zero procent

Ministerstwo Finansów rozważa nową formę obligacji skarbowych, które mają zachęcić Polaków do zasilenia swymi pieniędzmi budżetu. Obligacje będą nieoprocentowane, ale będzie można wygrać nagrodę.

Minister finansów Tadeusz Kościński potwierdził w rozmowie z portalem Money.pl, że analizowany jest nowy projekt obligacji skarbowych na zero procent. W zamian za darmową pożyczkę dla rządu wśród posiadaczy tych obligacji rozlosowywana byłaby nagroda, której wielkość nie jest jeszcze ustalona. Mogłoby to być nawet milion złotych. Jak powiedział:

Tu nie powinien nas odstraszać brak oprocentowania, gdyż chciałbym, żeby były to obligacje, które dają coś innego, możliwość wygrania ciekawej, atrakcyjnej nagrody.

W zamyśle ministerstwa projekt taki miałby zachęcić Polaków do przekazania rządowi pieniędzy, które „trzymają w skarpecie”. Chodzi nawet o 200 mld zł. Obecnie bowiem pieniądze te „nie pracują”, a przecież mogłyby zasilić budżet państwa. Kościński wypowiadał się wcześniej przeciwko gotówce, przez którą pieniądze zostają wyłączone z obiegu i której rząd nie może kontrolować. Minister mówiąc o możliwej do wygrania nagrodzie dodał, że:

Może to oczywiście być spora suma pieniędzy, np. milion złotych albo zupełnie inna nagroda, której tak po prostu nie można kupić w żadnym sklepie. Mam tu pewne pomysły, ale na razie jeszcze nie chcę ich zdradzać. Chciałbym, żeby takie obligacje zerokuponowe były na dowolnie długi czas. Może to być rok, ale także 5, 10 czy nawet 50 lub 100 lat. A każdy kolejny okres, to nowe szanse na wygranie ciekawych nagród.

Jak zauważył dziennikarz portalu Dezprawnik.pl, mankamentem tego pomysłu jest nieuwzględnienie inflacji przez którą otrzymywalibyśmy z powrotem faktycznie mniej pieniędzy niż pierwotnie daliśmy.

Portal Money.pl przypomina, że w Japonii, Finlandii, Austrii, Holandii, Danii, Niemczech i Szwajcarii funkcjonują ujemnie oprocentowane obligacje skarbowe. W przypadku dwóch ostatnich państw są one oprocentowane odpowiednia na 0,3 i ponad 0,5 proc. na minusie. Inwestorzy kupują je wiedząc z góry, że otrzymają mniej pieniędzy niż za nie zapłacili. Obligacje te są jednak bezpieczne, co skłania przedsiębiorców do kupna ich.

A.P.

 

Czarnecki: Wybór Donald Tuska na szefa EPL oznacza wtrącanie się w wewnętrzne sprawy Polski i innych krajów

Czyj populizm przeszkadza, a czyj nie Donaldowi Tuskowi? Co oznacza jego wybór na szefa Europejskiej Partii Ludowej? Odpowiada Ryszard Czarnecki.

Ryszard Czarnecki komentuje wybór Donalda Tuska na przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej. Stwierdza, że nie jest to żadnym zaskoczeniem. Kontrkandydatem na to stanowisko był polityk z Hiszpanii, który wycofał się, gdyż w przeciwieństwie do Tuska nie był wcześniej premierem. Postanowiono bowiem powrócić do tradycji wyboru na to stanowisko byłych premierów, jak to było w przypadku wyboru dziewięciokrotnego premiera Belgii Wilfrieda Martensa. Donald Tusk zapowiedział, że będzie wspierać kampanie partii zrzeszonych w EPL. Czarnecki stwierdza, że:

Oznacza to wtrącanie się w wewnętrzne sprawy Polski i innych krajów.

Dodaje przy tym, że bycie przewodniczącym EPL „to jest funkcja nieźle płatna i dość prestiżowa”, ale dająca ograniczony wpływ na realną politykę. Odnosząc się do zabiegów Małgorzaty Kidawy-Błońskiej o poparcie Donalda Tuska nasz gość stwierdza, że to normalne, że zabiega ona o wsparcie ze strony człowieka, którego rządu była rzeczniczką.

Populus, populi to lud, trzeba się z wolą ludu liczyć. […] To taka klisza, że są ci oświeceni, są demokracją liberalną i ci populiści, którzy chcą wszystko zniszczyć.

Europoseł odnosi się do wypowiedzi Donalda Tuska, mówiącego o potrzebie walki z populistami. Zarzuca byłemu szefowi Rady Europejskiej, że dzieli populistów na tych, którzy są „nasi” i których nie wolno atakować i tych, których można. Partie rządzące i współrządzące w Austrii i Holandii można by bowiem uznać za populistyczne, gdyż budowały swe kampanie wyborcze na ostrym antyimigranckim przekazie.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

 

Zabłocki: W niemieckich i austriackich magazynach nadal zalegają zbiory ukradzione nam przez Niemców

Sam Hermann Göring zachwycał się kośćmi ostatniego Tura, który wyginął w XVII wieku. Został on skradziony przez Niemców już na początku wojny — dodaje Wojciech Zabłocki.


Gość „Poranka WNET” poruszył temat muzeum historyczno-przyrodniczego, w którego powstanie jest zaangażowany:

Warszawa powinna mieć taką instytucję jak Muzeum Przyrodnicze i Polska powinna mieć taką instytucję jak Muzeum Historii Naturalnej. Po prostu jesteśmy jedynym państwem europejskim, które takiej instytucji nie ma, a tymczasem nasze zbiory są wyjątkowe w skali nie tylko Europejskiej, ale i światowej. To wiele milionów różnych okazów, które po prostu zasługują na to, aby mogła podziwiać je szersza publiczność.

Wiele naszych zbiorów zostało skradzionych po wejściu Niemców do Polski we wrześniu 1939 roku. Jak dodaje, odzyskanie tych zbiorów jest o tyle istotne, iż niektóre z obiektów są unikalne na skalę światową, ze względu na to, że dotyczą one gatunków, które już wyginęły:

Istnieją różne listy, które wskazują na to, że mnóstwo obiektów ukrytych jest w Niemieckich czy  Austriackich archiwach i magazynach. Np. wyjątkowy okaz kolibra, sprowadzony z Ameryki Południowej, który już wtedy wart był tyle, co mała wioska, a dziś jest gatunkiem, który wyginął.

Sam Hermann Göring zachwycał się kośćmi ostatniego Tura, który wyginął w XVII wieku. Został on skradziony przez Niemców już na początku wojny. Jak zaznacza Radny Sejmiku Województwa Mazowieckiego:

Polska była pierwszym na świecie krajem, który w sposób prawny chronił istoty zagrożone (i to edyktem królewskim), już od czasów Władysława Jagiełły.

Nieznany film z Warszawy w 1939 r. przedstawiający grabież zbiorów z Państwowego Muzeum Zoologicznego

Wojciech Zabłocki mówi także o inwestycji związanej z Sochaczewem i Centralnym Portem Komunikacyjnym. Jest to największy w historii polskiej kolei program, który obejmuje 200 dworców, zarówno jeśli chodzi o modernizację istniejących, jak i budowę nowych:

Kolej nie inwestuje jedynie w infrastrukturę dworcową, ale również całe otoczenie, co jest niezwykle ważne dla mieszkańców danego miejsca.

A.M.K.

Prezes BGK: Żeby Trójmorze dorównało standardom Europy Zachodniej potrzebujemy 570 mld euro [VIDEO]

Czym jest Fundusz Trójmorza, jak ma on wspierać rozwój krajów Europy Środkowej mówi Beata Daszyńska-Muzyczka, prezes Banku Gospodarstwa Krajowego.

Beata Daszyńska-Muzyczka przedstawia, czym jest Bank Gospodarstwa Krajowego i jaki jest jego charakter.

Bank Gospodarstwa krajowego jest jedynym polskim bankiem rozwoju, bankiem, który został utworzony zaraz po odzyskaniu niepodległości specjalną ustawą w 1924 r. po to, żeby wspierać rozwój społeczno-gospodarczy Polski.

BGK wspiera nie tylko krajowe inwestycje, ale także jest pomysłodawcą Funduszu Inwestycyjnego Inicjatywy Trójmorza. Jest on finansowym uzupełnieniem politycznego projektu Trójmorza, który zakłada, że kraje określanego tak regionu powinny mówić jednym głosem w Unii Europejskiej (i nie tylko) i działać na rzecz rozwoju Europy Środkowo-Wschodniej. Podczas szczytu Inicjatywy Trójmorza w Lublanie (29 maja 2019 r.), prezes BGK i prezes EximBanku z Rumunii oficjalnie ogłosili założenie Funduszu Inwestycyjnego Inicjatywy Trójmorza. Fundusz skoncentruje się na projektach tworzących infrastrukturę transportową, energetyczną i cyfrową w regionie Trójmorza.  Fundusz będzie działał na podstawie prawa Luksemburga na zasadach komercyjnych i rynkowych. Instytucje założycielskie złożyły zobowiązania do wpłat w łącznej kwocie przekraczającej 500 mln euro. Obecnie pracuje Łotwa, Słowenia, Czechy, Słowacja i Chorwacja nad swoim wkładem w FT.

Jesteśmy w procesie uzgodnień. Część krajów musi mieć to załatwione na poziomie rządu, część na poziomie parlamentu.

Austria zaś zrezygnowała z zaangażowania w ten projekt, choć nie wycofuje się z politycznego projektu Trójmorza. Beata Daszyńska-Muzyczka mówi, iż nasz region potrzebuje 570 mld euro, aby doścignąć standard krajów zachodnich. Pierwszy projekt FT prawdopodobnie zostanie rozpoczęty w 2019 r. W zamierzeniach nie ma on zastąpić istniejących już funduszy krajowych i unijnych, ale ma być do nich komplementarny. Beata Daszyńska-Muzyczka podkreśla, że będzie on działał na zasadach rynkowych, finansując te przedsięwzięcia, które oferują zwrot inwestorom.

Zazwyczaj negocjacje w sprawie strategii i ram prawnych funduszy tego rodzaju zajmują od 20 do 30 miesięcy. Zespół ds. Trójmorza przeprowadził je w kilka miesięcy, z czego, jako banki rozwoju, jesteśmy niezwykle dumni. Jest to niesamowite osiągnięcie zarówno na poziomie europejskim, jak i globalnym.

Tak na stronie BGK pisała jej prezes. W „Poranku WNET” podkreśla, że jest dumna, że negocjacje udało się przeprowadzić w ciągu zaledwie 8 miesięcy.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Hryniewiecki: Donald Trump jest opatrznością dla świata. Prawicowe ruchy w Stanach Zjednoczonych mają w nim podporę

Jan Hryniewiecki opowiada o ucieczkach z Rzeczpospolitej Ludowej. Mówi również o Donaldzie Trumpie jako przeciwniku lewactwa, popieranego przez wszystkie ruchy prawicowe w Stanach Zjednoczonych.

 

 

Kiedy uciekałem z moją narzeczoną przez Czechosłowację do Austrii, złapali nas na austriackiej granicy, a ja wtedy byłem wojskowym i zostałem skazany jako dezerter. Mój ojciec w 1957 roku również uciekał przez Czechosłowację i zawisł na drutach elektrycznych, był bardzo poparzony, ale dożył 93 lat – opowiada gość „Poranka WNET”.

Po kolejnej próbie Janowi Hryniewieckiemu udało się uciec w 1973 r. Uciekł przez Austrię do USA, gdzie mieszka teraz w Detroit. Bacznie wobec tego śledzi amerykańską scenę polityczną.

Uważam, że Donald Trump jest opatrznością dla świata. Wszystkie prawicowe ruchy w Stanach Zjednoczonych mają podporę w nim. Mamy nadzieję, że ruch prawicowy zostanie wzmocniony przez prezydenta […] Ci co go poparli, to nadal go popierają. Demokraci zaś, tak uważam, są kryptotrumpowcami, bo trudno im się przyznać do popierania prezydenta – mówi Jan Hryniewiecki.

Nasz gość natomiast jest zwolennikiem Donalda Trumpa dlatego, iż nie jest on rasowym politykiem, sprzeciwia się „lewactwu”, ma wizję, dzięki której osiągnął ogromny sukces w polityce gospodarczej swego kraju.

Hryniewiecki obawia się ustawy 447. Jego zdaniem niebezpieczeństwo – jakim jest przymus spłaty przez Polskę roszczeń żydowskich za mienie bezspadkowe o wysokości 350 mld dolarów – jest realne. „Obawiam się, że lobbying w Ameryce jest ogromny, Żydzi mają wielki wpływ na Amerykanów, rząd niestety, nie ma kręgosłupa. Mówią, że nic nie dadzą, ale…” – mówi, chociaż sam głosował na Prawo i Sprawiedliwość i popiera tę formację.

K.T.\M.N.

Niemcy: Amerykańskie sankcje wobec Nord Stream II to zagrożenie dla europejskiej gospodarki

Sankcje USA wobec spornego gazociągu Nord Stream 2 uderzą w „firmy z zaprzyjaźnionych krajów europejskich” -ostrzega German Eastern Business Association.

Obecna propozycja sankcji USA zaszkodziłaby wszystkim firmom z zaprzyjaźnionych krajów europejskich takich jak Niemcy, Francja, Włochy, Holandia, Austria i Szwajcaria i zamieniła europejską politykę energetyczną w igraszkę Stanów Zjednoczonych.

Tak wypowiadał się Wolfgang Büchele stojący na czele German Eastern Business Association [Ost-Ausschuss – Osteuropaverein der Deutschen Wirtschaft — przyp. red.]. Organizacja ta, jak informuje Biznes Alert, odpowiedzialna jest za utrzymywanie relacji biznesowych na Wschodzie, głównie z Rosją. Jak dodawał „europejska kwestia energetyczna jest i pozostanie sprawą Europy”.

Jest to nie do zniesienia, jak USA wtrącają się do wewnętrznych spraw Europy. Grożą one europejskim przedsiębiorstwom, podczas gdy chciałyby sprzedawać w Europie własny skroplony gaz. Miarka się przebrała.

Krytycznie do polityki Stanów Zjednoczonych odniósł się również, cytowany przez Handelsbaltt, polityk partii Die Linke [Lewica — przyp. red.] Klaus Ernst. Jak informuje niemiecki portal, kwestia sankcji amerykańskich nie jest jeszcze pewna, gdyż propozycja musi jeszcze zostać zaakceptowana przez amerykański Senat. Na wrzesień planowana jest kolejna runda rozmów trójstronnych między UE, Rosją a Ukrainą na temat ruchu tranzytowego. Nowe amerykańskie sankcje na Rosję, byłyby, jak mówi Büchele, poważnym utrudnieniem.

A.P.

Prof. Andrzej Nowak: We współpracy z innymi ruchami europejskimi możliwa jest kulturalna rekonkwista

Prof. Andrzej Nowak o czterech latach rządów Prawa i Sprawiedliwości, oligarchizacji polskiego społeczeństwa i międzynarodowej walce o wartości kultury europejskiej.

Historyk podkreśla, że obóz dobrej zmiany poprzez rozwiniętą politykę społeczną polepszył byt biedniejszej części polskiego społeczeństwa, która nie skorzystała na transformacji ustrojowej tak jak postpeerelowska oligarcha. Po 1989 r. państwo polskie odziedziczyło po PRL oligarchię, która zaczęła dokooptowywać ludzi z obozu solidarnościowego, kształtując system oparty na pogardzie dla słabszych, starszych, gorzej wykształconych. Jak stwierdza prof. Nowak, funkcja państwa jako opiekuna słabszych jest dzisiaj „o wiele lepiej realizowana niż kiedykolwiek w III RP”.

Mimo wielu miłych słów skierowanych w stronę rządu gość „Poranka WNET” nie zapomina o słabych punktach polityki gabinetu najpierw Beaty Szydło, a później Mateusza Morawieckiego. Krytykuje politykę historyczną PiS-u oraz reformę organizacji szkolnictwa wyższego Jarosława Gowina.

Bardzo niedobrym zjawiskiem, o którym już wcześniej mówiłem, jest właściwie wzmocnie tego procesu […] przemiany uniwersytetów w środowiska wzmacniające myśl, co tu dużo mówić, skrajnie lewicową, niszczącą dla wszelkiej tożsamości przez reformę ministra Gowina.

Założenie reformy Gowina, odnośnie oparcia się na zachodnich standardach, może być dobre dla nauk przyrodniczych czy ścisłych, ale dla humanistyki oznacza narzucenie paradygmatu, w którym w badaniach najważniejsze są neomarksizm i LGBT, a debatę uniwersytecką cenzuruje się, odwołując spotkania i nie pozwalając na zapraszanie gości. Prof. Nowak deklaruje chęć porozmawiania z politykami PiS o tym, jak można by wyjść z tego kryzysu. Wyraża również nadzieję, że druga kadencja obozu dobrej zmiany, na którą liczy, przyniesie pozytywne zmiany także na polach kultury i polityki historycznej.

Ponadto historyk wyraża swój pogląd na jakość polskich mediów. Jest przerażony tym, że cała prasa lokalna jest w rękach jednego niemieckiego koncernu. Pragnie, aby rząd ten stan rzeczy zmienił.

Doszedł inny, odmienny, można powiedzieć alternatywny głos […] poprzez TVP, poprzez część rozgłośni radiowych. Bardzo cię cieszę, że trwa i rozwija się wspaniały eksperyment Radia WNET.

Jednocześnie cieszy się, że w ostatnich latach zostaje przełamywany głos unisono mediów prywatnych, które stworzyły monokulturę debaty publicznej, będącą przedłużeniem przekazu jednej z gazet. Młodzi Polacy uformowani przez media III RP mają „zaczadzone mózgi”.

Trzeba dążyć do tego, żeby wyjść z tego szantażu wyłącznej alternatywy- albo z Ameryką, albo śmierć, bo to skazuje nas na bardzo nierównoprawne traktowanie przez Amerykę.

Prof. Nowak stwierdza, że sojusz z USA nie jest dla nas zły. W obliczu zagrożenia ze strony Niemiec i Rosji – państw, które są w dobrych kontaktach, „jedynym remedium jest współpraca ze Stanami Zjednoczonymi”. Sądzi, że wyborcze zwycięstwo PiS-u w wyborach do europarlamentu umocni jego pozycję w rozmowach ze Stanami. W Europie szansę dla Polski widzi w politykach takich jak Matteo Salvini i ruchach, które występują w obronie kultury europejskiej w opozycji do neomarksizmu Gramsciego, którego marsz przez instytucje już się dokonał. Zdaniem prof. Nowaka marszu pojedynczo nie zatrzymamy, ale razem z innymi obrońcami wartości cywilizacji europejskiej z Francji, Włoszech, Niemczech, Austrii, Anglii możliwa jest kulturalna rekonkwista.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

WESPRZYJ BUDOWĘ NOWEGO STUDIA RADIA WNET: https://wspieram.to/studioWNET