„Zachęcamy do oddawania do muzeum pamiątek po naszych przodkach” – Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku

Rozmowa z dr Robertem Andrzejczykiem Dyrektorem Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku. Muzeum przybliża, przywraca i propaguje pamięć o życiu, dokonaniach i dziedzictwie Marszałka

Rozmowa z dr Robertem Andrzejczykiem Dyrektorem Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku

Muzeum przybliża, przywraca i propaguje pamięć o życiu, dokonaniach i dziedzictwie Marszałka poprzez działalność naukową, wystawienniczą, wydawniczą oraz programy edukacyjne i społeczne. Jest przestrzenią, w której historia i tradycja inspirują do dyskusji na tematy ważne i aktualne dla Polaków. Muzeum gromadzi zabytki i przedmioty związane z Józefem Piłsudskim, a także z epoką, w której żył i działał. Zbiory obejmują okres od powstania styczniowego do końca życia Piłsudskiego, a także świadectwa pamięci o Marszałku, aż po dzień dzisiejszy. 

 

Renata Kunysz: Nie przypuszczaliśmy, że muzeum będzie miało zasięg międzynarodowy

Renata Kunysz, Artur Dobrucki/Fot. Ksenia Parmańczuk

O Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej im. Rodziny Ulmów opowiadają Renata Kunysz, przewodnik, i Artur Dobrucki, opiekun zbiorów muzeum.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Zobacz także:

O. Jan Maria Szewek: Śmierć męczeńska jest wyjątkowo traktowana w Kościele

Nowa lokalizacja muzeum w Rapperswil stworzy duże możliwości do promocji polskiej kultury – mówi Łukasz Mirosław

Zamek w Rapperswil I Fot. Roland zh (Wikipedia, CC BY-SA 3.0)

Łukasz Mirosław mówi o nowej lokalizacji muzeum w Rapperswil. Przybliża jego historię.

Muzeum w Rapperswil mieściło się na tamtejszym zamku od 1870 roku. Zostało założone przez Władysława Platera z inicjatywy Agatona Gillera. Powstawały tam dzieła Żeromskiego i mieściło się archiwum Wielkiej Emigracji. Teraz muzeum przenosi się do kompleksu Schwanen.

W zakupionym kompleksie powstanie również hotel i restauracja. Da nam to możliwość organizowania chociażby koncertów, co przyczyni się do promocji polskiej kultury.

Mówi Łukasz Mirosław. Kompleks Schwanen musi przejść remont. Część muzeum będzie więc funkcjonować, lecz oficjalnego otwarcia możemy spodziewać się za ponad dwa lata.

Jeżeli chcesz lepiej poznać historię muzeum w Rapperswil, już teraz wysłuchaj całej rozmowy z naszym gościem!

K.B.

Malarstwo, rysunek, rzeźba… To wszystko jest nam znane. Ale czy znana jest nam sztuka witrażu?

Wawel, Muzeum Narodowe, Sukiennice, Kościół Mariacki – to obiekty, które każdy zwiedza podczas pobytu w Krakowie. Ale czy ktoś z nas wybrał się do Pracowni i Muzeum Witrażu?

Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Podczas pobytu w Krakowie każdy z nas pragnie zwiedzić najbardziej znane miejsca turystyczne, które zachwycają swym pięknem i monumentalnością. Tak jest w przypadku Kościoła Mariackiego, którego wnętrze aż kipi z przepychu, czy Katedry Wawelskiej, gdzie różnorodność stylów poszczególnych naw łączy się z wędrówką ku kolebce historii Polski. Jednakże przemierzając ulice drugiej stolicy naszego kraju warto również wspomnieć o miejscu, w którym poznamy sztukę wytwarzania piękna we szkle. Chodzi o Pracownię i Muzeum Witrażu.

Podążając za uchwyceniem piękna w Krakowie dążymy do wielkiego budynku przy alejach 3 Maja. Tam znajduje się Muzeum Narodowe. Dosłownie kilkaset metrów dalej, gdyż przy alei Zygmunta Krasińskiego 23, w starej kamienicy – została bowiem wzniesiona w 1908 r. z inicjatywy Stanisława Gabriela Żeleńskiego (brata sławnego tłumacza i pisarza Tadeusza „Boya” Żeleńskiego) – znajduje się Muzeum Witrażu. To miejsce, które nie tylko może kojarzyć się ze sztuką kościelnych witraży, ale nade wszystko z placówką przedstawiającą dzieła o świeckim charakterze.

Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Co możemy uświadczyć przy kamienicy, która jest ewenementem na skalę światową, gdyż zachował się w niej oryginalny wystrój i układ wnętrz? Nade wszystko atmosferę, która oddaje klimat pracowni z początków XX wieku. Z powodu pierwszej jak i drugiej wojny światowej takich miejsc nie ma na mapie naszego kraju jak na lekarstwo. Wobec czego sama architektura i historia budynku zachęcają nas do odwiedzenia tej placówki. Ale to tylko przedsmak tego, co uświadczymy wewnątrz. Albowiem jest to miejsce jest nietuzinkowe. Tak jak w przypadku muzeów dobrze wiemy, czego możemy się spodziewać, tak w tym wypadku będziemy mile zaskoczeni. Czeka nas bowiem podróż po nieznanym większości świecie sztuce projektowania piękna na szkle.

Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Ciekawskiego gościa, który pragnie poznać sztukę witrażu, oprowadzi pracownik wyjaśniający mu meandry tej, jakby się miało zdawać, sakralnej kultury. Przedstawi techniki tworzenia witraży. Zdawać by się miało, że jest to sztuka dość prosta. Wszakże pocięcie kawałków produktu, który wymyślili starożytni Rzymianie, i poukładanie tychże komponentów w całość, wydaje się czymś łatwym. Nic bardziej mylnego! Samo cięcie tafli szkła wymaga wielkiego doświadczenia, a modelowanie ołowianych ramek jest fachem nader trudnym. Każda z technik w muzeum zostaje przedstawiona przez przewodnika, co nie raz wprawia w zdziwienie miłośników kultury. Sztuka bowiem tworzenia witraży wymaga niezwykłej precyzji i skupienia. W dzisiejszym świecie, który jest ekstremalnie szybki, może to przyprawić o zawrót głowy. Jeszcze większego podziwu doznajemy, kiedy jesteśmy świadkami tworzenia się szklanej, lecz nie kruchej, sztuki.

Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Będąc w muzeum, jesteśmy w pracowni, pośród artystów, którzy codziennie przykładają się, aby dzieło zostało stworzone. Spotykamy pracowników oczyszczających ramki z fugi, mistrzów malujących obrazy na szkle czy te osoby, które z dokładnością księgowych zajmują się „buchalterią” wycinania kolorowego szkła. Ono za kilka tygodni będzie cieszyć nasze oczy spójną kompozycją. Wcześniej jednak jest preparowane przez artystów pracowni. Ten akcent położony na rzemieślniczą tudzież artystyczną część tworzenia witrażu jest uwypuklony podczas zwiedzania warsztatu przy alei Zygmunta Krasińskiego 23 w Krakowie. I jest to doświadczeniem przepysznym, gdyż możemy doznać kontaktu z trudem wykształcania się sztuki. Ileż razy byliśmy w kościołach, gdzie mnogość witraży aż przytłacza, i spoglądaliśmy na te kolorowe szkła galopem. Przedstawiona nam pracownia sprawia, iż zaczniemy spoglądać na witraże czulej, z refleksją, bo poznajemy ilość pracy włożoną w powstawanie malowideł, które by nie istniały, gdyby nie światło solarni. Słońce bowiem sprawia, że sztuka witrażu jawi nam się w tak okazałej formie.

Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Przemierzywszy pracownię, zostajemy skierowani do muzeum witrażu. Prace, które się tam znajdują sięgają dziesiątek lat. A dzieła artystyczne są zaprojektowane między innymi przez Stefana Matejkę, Stanisława Wyspiańskiego czy Józefa Mehoffera. Przedstawione w ciemnicy witraże, ukazują za pomocą świetlanych ekspozycji swoje chromy. Barwność ekspozycji w pomieszczeniach pełnych nokturnu sprawia, iż jesteśmy świadkami dzieł o niespotykanej gamie tonacji tudzież kolorytu.

Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Trzeba zwrócić uwagę na projekt Pracowni i Muzeum, który nosi nazwę „W budowie”. Cykl witraży przedstawia prace, które nigdy nie powstały, a były jedynie zaprojektowane. „Apollo” i „Polonia” Wyspiańskiego są zrealizowanymi dziełami, które możemy ujrzeć w muzeum. Obecnie pracownia tworzy witraż profesora Schreitera. Sam artysta z entuzjazmem odniósł się do pomysłu, który lata temu miał „zawisnąć” w katedrze koronacyjnej we Frankfurcie. Przez trudną historię nie powstał. Dziś jednak będzie ukończony w krakowskiej pracowni.

Pracownia i Muzeum Witrażu w Krakowie to punkt, który zachwyca swą nietuzinkową formą przedstawienia sztuki we szkle. Zapewne niejeden Krakowianin czy turysta maszerował aleją Zygmunta Krasińskiego i nie zdawał sobie sprawy, iż w jednej ze starych kamienic znajduje się świat witraży. Mamy nadzieję, że przechadzając się krakowskimi trotuarami ktoś zajdzie do pracowni, która za sprawą szkła i światła zeszkli oczy na sztukę malowania we szkle i da światło umysłowi pragnącemu pojąć witraż, którego początki sięgają nie czasów kamienicy z 1908 r., ale X wieku.

 

K.T.

Patrycja Śliwińska: Posiadamy około 33 tysiące różnych publikacji z całego świata w ponad 30 językach

Gośćmi „Poranka Wnet” są Patrycja Śliwińska – kierownik biblioteki MIIWŚ oraz Bartłomiej Garba – kierownik Działu Wystaw w tej samej placówce.

Patrycja Śliwińska i Bartłomiej Garba są pracownikami biblioteki w Muzeum II Wojny Światowej – placówka ta zgromadziła pokaźny zbiór publikacji z tego okresu, który liczy sobie około 33 tysiące różnych publikacji. Jak wspomina kierownik biblioteki, nie są to tylko książki.

Posiadamy w swoich zbiorach także różne czasopisma polskie i zagraniczne, dokumenty audiowizualne, zbiory specjalne albo relacje i wspomnienia, które często są spotykane tylko u nas w muzeum – praktycznie w żadnej innej bibliotece nie można ich dostać.

Przykładem takiej unikatowej publikacji dostępnej w prowadzonym przez gości „Poranka Wnet” MIIWŚ jest chociażby publikacja Jana Karskiego z 1944 roku – „Tajne państwo. Raport o polskim podziemiu”. Tekst ten można zobaczyć zarówno w wydaniu oryginalnym, jak i tym, które światło dzienne w Polsce ujrzało dopiero po 50 latach. Patrycja Śliwińska podkreśla również międzynarodowy charakter części zbiorów – biblioteka gromadzi teksty nie tylko w języku polskim.

Gromadzimy publikacje z całego świata – są to teksty w wielu językach pochodzące z różnych państw, które przedstawiają zakres II wojny światowej z perspektywy danego kraju. Posiadamy publikacje w ponad 30 językach, w tym zbiory z języku niemieckim, angielskim, szwedzkim, czy włoskim, a także w tych bardziej nietypowych jak np. kazachski.

Drugi gość „Poranka Wnet”, Bartłomiej Garba, opowiada o procesie powstawania kolejnych wystaw w muzeum. Podkreśla przy tym, że najważniejszą jego częścią było wypracowanie konkretnej koncepcji wystawy, która opowiadać miała historię o czasach wojennych.

Przedstawiamy wojnę z perspektywy zwykłych obywateli – np. jeńców, czy robotników przymusowych. Nie zależało nam na tym, żeby główny nacisk był położony na działania militarne, czy rolę wielkich generałów i dowódców, ale żeby przedstawić grupy, które najbardziej w tej wojnie ucierpiały.

Cechą charakterystyczną wystaw w Muzeum II Wojny Światowej jest złożoność ekspozycji, które angażują w miarę możliwości wszystkie zmysły odbiorcy – naturalnie w celu zwiększenia siły przekazu.

Zarówno na wystawie głównej jak i czasowej staramy się wykorzystywać multimedia, aby móc zaprezentować widzom większą ilość materiałów – jeśli chcą się zagłębić w dane historie, to mają wtedy ku temu okazję.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

PK

 

 

Stefan Medeński o swoim muzeum, wyjątkowych kolekcjach, pasjach oraz trudach bycia prywatnym przedsiębiorcą

Gościem „Popołudnia Wnet” jest Stefan Medeński – właściciel Muzeum Myślistwa, kolekcjoner, który przybliża historię myślistwa, polskiej myśli technicznej i mechanizacji rolnictwa.

Gość „Popołudnia Wnet”, Stefan Medeński, jest kolekcjonerem maszyn rolniczych oraz pasjonatem historii rozwoju myśli technicznej w polskim rolnictwie – kolekcja, w której posiadaniu się znajduje sama w sobie mogłaby funkcjonować jako oddzielne muzeum. Kolekcjoner poświęca jednak swoją uwagę głównie Muzeum Myślistwa, którego jest właścicielem.

Chcieliśmy zostawić to dla potomnych i stworzyć muzeum typowo edukacyjne, gdzie obecna jest opowieść skierowana zarówno do dzieci jak i do dorosłych o życiu, czy też zwyczajach ludzi.

W Muzeum Myślistwa można zwiedzić wystawy prezentujące historię polowań i zdobycze z licznych wypraw właściciela – częścią wystroju muzeum są wypchane skóry zwierząt, które właściciel muzeum w większości przypadków upolował sam, podróżując po świecie.

Są to efekty wielu lat polowań – zwiedzaliśmy z żoną świat polując. (…) Zwiedziliśmy większość krajów, m.in. całą Afrykę. Nie udało się z kolei zapolować np. w Australii.

Zajmowanie się muzeum, myślistwo oraz zarządzanie kolekcją to nie jedyne zajęcia gościa „Popołudnia Wnet” – jego przeszłość zawodowa liczy wiele profesji. Stefan Medeński mówi również o złożoności procesu rozwijania polskiej myśli przedsiębiorczej, która przez lata musiała gonić Zachód oraz o trudach związanych z załatwianiem spraw urzędowych i niepokojącym kierunku biegu spraw w tej kwestii.

Dzisiaj zgromadzenie wszystkich dokumentów na jakąkolwiek inwestycje to są lata pracy. Nasi politycy nie zdają sobie sprawy gdzie my brniemy – jeśli dziś jest do zrobienia biznes, to trzeba go robić natychmiast. Czas ucieka, inni nie śpią i robią to za nas.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy![related id=151998 side=right]

PK

Bogna Bender-Motyka: Muzeum Wsi Lubelskiej to opowieść o dawnej Polsce

Dyrektorka Muzeum Wsi Lubelskiej opowiada o atutach placówki, koncepcie, który towarzyszył jej powstaniu oraz o uroku całej Lubelszczyzny.

Gość „Poranka WNET” Bogna Bender-Motyka zwraca uwagę na fakt, iż zarządzanemu przez nią muzeum przyświeca nieco wyższa idea – jest to coś więcej niż kilka starych domów z pomniejszymi zabytkami. Głównym celem jest możliwie jak najwierniejsze odzwierciedlenie różnych aspektów życia prowadzącego przez naszych przodków.

To nie jest do końca muzeum wsi – to opowieść o dawnej Polsce, przede wszystkim o okresie II RP i o 3 elementach, które ze sobą grały i współtworzyły tą Polskę. Był to dwór szlachecki, miasteczko i wieś, która pracowała dla dworu, a dwór tę pracę jej organizował.

Zapytana o początki muzeum, Bogna Bender-Motyka zwraca uwagę na fakt, że powstanie placówki 50 lat temu miało związek z panującą wówczas tendencją do modyfikowania tożsamości człowieka przez władzę.

W latach 60/70 próbowano budować nowego człowieka, żyliśmy wtedy w PRL-u, w komunie. Takie same procesy następowały w Związku Radzieckim, gdzie chciano stworzyć człowieka bez historii i ten człowiek był chłopski. bez religii, oparty na zabobonach i wierzeniach ludowych. Dodatkowo w Polsce był to pomysł na odwrócenie kultury szlacheckiej.

Dyrektor Muzeum Wsi Lubelskiej wspomina również, jaki jej zdaniem powinien być cel przyświecający wizytom w tego typu placówkach.

Próbujemy opowiadać o naszej historii i wyruszać w przeszłość, żeby nie tylko przespacerować się po tym miejscu, ale i czegoś się nauczyć i snuć refleksję  na temat dawnych, minionych czasów.

Gość „Poranka WNET” zaznacza także, iż jednym z założeń muzeum jest opowiedzenie historii w nieco inny sposób, trzymając się na dystans od niektórych stereotypów, chociażby na temat szlachty i dworków szlacheckich.

My staramy się opowiedzieć tę historię trochę inaczej. Dwory szlacheckie były miejscem kulturotwórczym, gdzie dawano pracę okolicznej ludności i że jest to świat, który bezpowrotnie zaginął z wybuchem II wojny światowej.

 

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

PK

Skrzynecki: Pałac Saski w Kutnie będzie wyglądał identycznie jak w czasach króla Augusta III [VIDEO]

Grzegorz Skrzynecki opowiada o rewitalizacji Pałacu Saskiego w Kutnie, który będzie wyglądał tak, jak za czasów Augusta III Sasa.

 

Miasto przekazało nam częściowo spalony budynek Pałacu Saskiego. Nie ukrywam, że bardzo ostro wzięliśmy się w muzeum do pracy. Wymyśliliśmy sobie, że powstanie kompleks muzealny, który będzie łączył Pałac Saski, ratusz, nowy obiekt, gdzie była wozownia oraz podziemia, czyli olbrzymie nowoczesne muzeum – mówi Grzegorz Skrzynecki.

Władze miasto podtrzymały temat, masa ludzi zebrała się do pomocy. Wykonaliśmy również niesamowitą pracę poza Polską. Pierwsze kwerendy były odkryciami. Potwierdziliśmy to, że król August III siedmiokrotnie był w naszym mieście. Po pierwszym pobycie króla w Kutnie nie było w pałacu kaplicy, która powstała dopiero w późniejszym okresie. Wnętrza pałacu były przygotowywane tylko na przyjazd króla, po jego wyjeździe wszystko było zabierane i sprzątane.

Cieszymy się, że Warszawa również będzie odbudowywać Pałac Saski, natomiast nie będzie on wyglądał tak, jak wyglądał w czasach saskich. W Kutnie będzie wyglądał tak, jak za czasów króla – twierdzi rozmówca.

Nasz gość podkreśla, że Muzeum Regionalne będzie współpracowało ze stroną niemiecką. Chce wypożyczyć od niej oryginalne eksponaty, które znajdowały się w Pałacu. Ponadto Muzeum Regionalne będzie próbowało nawiązać kontakt z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Grzegorz Skrzynecki mówi także o relacjach Polski z Saksonią w przeszłości, a także obiektach, które znajdują się w Muzeum Regionalnym.

K.T./M.N.

Tadeusz Kacalak, Piotr Dmitrowicz, Zbigniew Stefanik, Grzegorz Skrzynecki – Poranek WNET z Kutna – 10 września 2019 r.

Poranka WNET można słuchać od poniedziałku do piątku w godzinach 7:07 – 9:07 na: 87.8 FM w Warszawie i 95.2 FM w Krakowie i na www.wnet.fm. Zaprasza Tomasz Wybranowski.

 

Goście Poranka WNET:

Piotr Dmitrowicz – wicedyrektor Muzeum im. Jana Pawła II;

Magdalena Konczarek – Miejska i Powiatowa Biblioteka Publiczna w Kutnie;

Tadeusz Kacalak – rzeźbiarz;

Zbigniew Stefanik – korespondent Radia WNET we Francji;

Grzegorz Skrzynecki – dyrektor Muzeum Regionalnego w Kutnie;

Weronika Lenarczyk – wicedyrektor Domu Kultury w Kutnie.


Prowadzący: Tomasz Wybranowski

Wydawca: Jan Olendzki

Realizator: Karol Smyk


 

Część pierwsza:

Magdalena Konczarek / Fot. Jan Brewczyński, Radio WNET

Piotr Dmitrowicz przytacza wydarzenia z 10 września 1939 r., kiedy trwała polska wojna obronna.

Magdalena Konczarek opowiada o Szalomie Asz, żydowski prozaiku, dramaturgu i eseiście piszącym w języku jidysz, który w 1880 roku urodził się w Kutnie. Na cześć tego pisarza Miejska i Powiatowa Biblioteka Publiczna w Kutnie organizuje co roku Festiwal Szaloma Asza: „Musimy o nim przypominać, mówić. Myślę, że warto to robić. Warto wspominać wspólną żydowsko-polską przeszłość”. Nasz gość opowiada również o święcie róży, który co roku odbywa się w Kutnie.

 

Część druga:

Tadeusz Kacalak / Fot. Jan Brewczyński, Radio WNET

Tadeusz Kacalak opowiada o wystawie prac artystycznych w Santa Fe w Stanach Zjednoczonych oraz swojej karierze rzeźbiarskiej, którą rozpoczął w wieku 21 lat. Mówi także o zatrzęsieniu artystów w Kutnie. Jeśli ktoś chciałby zobaczyć dzieła Kacalaka należy przyjechać do Kutna, gdzie ma swój zakład.

Zbigniew Stefanik mówi o rozpoczynającym się sezonie politycznym we Francji. Ichniejszy parlament próbuje obecnie rozwiązać problemy związane z SOR-ami.

 

Część trzecia:

Weronika Lenarczyk z redaktorem Tomaszem Wybranowskim / Fot. Jan Brewczyński, Radio WNET

Grzegorz Skrzynecki opowiada o rewitalizacji Pałacu Saskiego w Kutnie. Będzie wyglądał tak jak za czasów Augusta III Sasa. Nasz gość podkreśla, że Muzeum Regionalne będzie współpracowało ze stroną niemiecką. Chce wypożyczyć od niej oryginalne eksponaty, które znajdowały się w Pałacu. Ponadto Muzeum Regionalne będzie próbowało nawiązać kontakt z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Mówi także o relacjach Polski z Saksonią w przeszłości, a także obiektach, które znajdują się w Muzeum Regionalnym.

Weronika Lenarczyk o promocji Kutna poprzez Święto Róż oraz o Ogólnopolskim Konkursie Piosenki Jeremiego Przybory. Dodaje, że konsekwencją przychylności władz samorządowych oraz pracy wielu mieszkańców Kutna w jej mieście odbywa się tak wiele kulturalnych wydarzeń.

Grzegorz Skrzynecki o kiepskim stanie wiedzy polskiej młodzieży dotyczącym drugiej wojny światowej.

 


Posłuchaj całego „Poranka WNET”!


 

Zabłocki: W niemieckich i austriackich magazynach nadal zalegają zbiory ukradzione nam przez Niemców

Sam Hermann Göring zachwycał się kośćmi ostatniego Tura, który wyginął w XVII wieku. Został on skradziony przez Niemców już na początku wojny — dodaje Wojciech Zabłocki.


Gość „Poranka WNET” poruszył temat muzeum historyczno-przyrodniczego, w którego powstanie jest zaangażowany:

Warszawa powinna mieć taką instytucję jak Muzeum Przyrodnicze i Polska powinna mieć taką instytucję jak Muzeum Historii Naturalnej. Po prostu jesteśmy jedynym państwem europejskim, które takiej instytucji nie ma, a tymczasem nasze zbiory są wyjątkowe w skali nie tylko Europejskiej, ale i światowej. To wiele milionów różnych okazów, które po prostu zasługują na to, aby mogła podziwiać je szersza publiczność.

Wiele naszych zbiorów zostało skradzionych po wejściu Niemców do Polski we wrześniu 1939 roku. Jak dodaje, odzyskanie tych zbiorów jest o tyle istotne, iż niektóre z obiektów są unikalne na skalę światową, ze względu na to, że dotyczą one gatunków, które już wyginęły:

Istnieją różne listy, które wskazują na to, że mnóstwo obiektów ukrytych jest w Niemieckich czy  Austriackich archiwach i magazynach. Np. wyjątkowy okaz kolibra, sprowadzony z Ameryki Południowej, który już wtedy wart był tyle, co mała wioska, a dziś jest gatunkiem, który wyginął.

Sam Hermann Göring zachwycał się kośćmi ostatniego Tura, który wyginął w XVII wieku. Został on skradziony przez Niemców już na początku wojny. Jak zaznacza Radny Sejmiku Województwa Mazowieckiego:

Polska była pierwszym na świecie krajem, który w sposób prawny chronił istoty zagrożone (i to edyktem królewskim), już od czasów Władysława Jagiełły.

Nieznany film z Warszawy w 1939 r. przedstawiający grabież zbiorów z Państwowego Muzeum Zoologicznego

Wojciech Zabłocki mówi także o inwestycji związanej z Sochaczewem i Centralnym Portem Komunikacyjnym. Jest to największy w historii polskiej kolei program, który obejmuje 200 dworców, zarówno jeśli chodzi o modernizację istniejących, jak i budowę nowych:

Kolej nie inwestuje jedynie w infrastrukturę dworcową, ale również całe otoczenie, co jest niezwykle ważne dla mieszkańców danego miejsca.

A.M.K.