Życie kulturalne w Polsce jest w stanie zapaści od stanu wojennego, kiedy to wartościowych twórców zastąpiły miernoty

Stanisław Załuski i Krzysztof M. Załuski | Fot. archiwum prywatne autora

Po roku 1989 w Polsce nie ukazała się w zasadzie ani jedna książka klasy Trylogii, Lalki czy Ziemi obiecanej … Być może to zjawisko światowe. Wystarczy przyjrzeć się laureatom literackiego Nobla.

Stanisław Załuski
Krzysztof M. Załuski

W lipcu tego roku ukazała się druga część Twojej trylogii, Miłość w czasach tyranii. Kiedy wpadłeś na pomysł napisania „trylogii ziemiańskiej” i co Cię do tego skłoniło?

O takiej książce marzyłem, odkąd rozstałem się z niezbyt fortunnie wybranym zawodem inżyniera budownictwa wodnego… Dwór ziemiański, który towarzyszył mi przez pierwsze piętnaście lat życia – aż do zagłady mojego świata, jaką była tzw. reforma rolna – mimo upływu dekad pozostał w mojej świadomości cudowną Arkadią, wspomnieniem, którego nie traci się nigdy. Owa Arkadia została unicestwiona na rozkaz Stalina. Zagłady dokonali bandyci zwani komunistami. Po ich „reformie rolnej” zostały ruiny dworów, pałaców i resztki parków. Zniszczyli meble, obrazy, książki, a właścicieli wymordowali lub przynajmniej wygnali z domów…

W jednym z moich pierwszych opowiadań, napisanym w końcu lat 50. ubiegłego wieku, a noszącym tytuł Kotesan, opisałem chłopca i jego ukochanego psa, zastrzelonego przez niemieckiego żandarma. Tym chłopcem byłem ja. Zdarzenie też było prawdziwe, tylko bohater był anonimowy – przybył nie wiadomo skąd i nie wiadomo czyim był synem. Takie słowa jak „ziemianin”, „właściciel majątku ziemskiego” były wówczas zakazane. Cenzura dopuszczała jedynie słowa „obszarnik”, „krwiopijca” czy wróg ludu”.

A jednak postanowiłeś podjąć próbę oszukania cenzury…

Decyzję o napisaniu powieści na temat zagłady ziemiaństwa podjąłem po śmierci moich Rodziców. Mama zmarła w roku 1963, Ojciec sześć lat później. Postanowiłem wznieść im pomnik. Nie z marmuru albo z granitu. To miała być powieść o tych, którzy za sprawą sowieckich i rodzimych bandytów zostali skazani na całkowite zapomnienie. (…)

A co pozytywnego przyniosły, Twoim zdaniem, nowe czasy?

I tu jest problem… Bo przykładów pozytywnych w zasadzie nie dostrzegam… Życie kulturalne się załamało. Kulturę zdominowała rozrywka, i to w większości dość prymitywna. Oczywiście to nie jest wina III RP. Do zapaści doszło już w latach stanu wojennego. To wtedy wartościowych twórców zastąpiły miernoty. Pretensje mogę mieć jedynie o to, że takiego stanu dotąd nie dało się naprawić. Po roku 1989 w Polsce nie ukazała się w zasadzie ani jedna książka klasy Trylogii Sienkiewicza, Lalki Prusa czy Ziemi obiecanej Reymonta… Być może to zjawisko światowe. Wystarczy przyjrzeć się laureatom literackiego Nobla.

Od wielu lat w Sztokholmie nie nagrodzono ani jednego wybitnego pisarza. Ostatnim był chyba Mario Vargas Llosa. Może to skutek opanowania jury, nie tylko zresztą tej nagrody, przez lewicę, promującą swoich żenujących „wieszczy” i „wieszczynie”.

Nie inaczej jest w filmie. Mieliśmy kiedyś wybitne dzieła, a do kin waliły tłumy. Ale problem szmiry w filmie nie dotyczy wyłącznie nas. Gdzie dziś tacy twórcy jak Saura, Bergman, Visconti, Fellini, Buñuel i wielu, wielu innych? W teatrze również wypociny grane przez półnagich aktorów. Przybywa muzeów, co cieszy, ale chyba niewiele z nich dotyczy sztuki sensu stricto. Bo chyba trudno genitalia rozpięte na krzyżu nazwać sztuką. Załamała się także krytyka literacka i artystyczna. Zamiast następców Sandauera, Kijowskiego i Berezy mamy pseudokrytyków piszących recenzje opłacane przez wydawców. (…)

Wydawnictwa, księgarstwo, czytelnictwo… Jak oceniasz te aspekty działań okołoliterackich?

Czytelnictwo faktycznie kuleje, chociaż księgarnie zawalone są książkami. Trudno więc mówić o regresie. Przynajmniej jeżeli przyjmiemy kryteria ilościowe. Gorzej jest jednak z jakością. Wystarczy przejrzeć księgarskie półki.

Królują pamiętniki, poradniki, przewodniki i książki kucharskie. Z dokonań „literackich” najwięcej wypocin celebrytek, polskich i zagranicznych kryminałów, horrorów, thrillerów, poradników quasi-psychologicznych i wspomnień quasi-polityków.

Powieść psychologiczna, drążąca istotę bytu współczesnego człowieka, zeszła do podziemia. Taką literaturę wydają tylko niszowe wydawnictwa, pozbawione środków na reklamę i miejsca na tzw. półeczce. Dobrą książkę można dziś zamówić tylko przez internet… Największe wydawnictwa propagują wysokonakładową chałę – np. wspomnienia byłej więźniarki-prostytutki. Albo opis przygód seryjnego mordercy-gwałciciela… Tacy „twórcy” zarabiają krocie. Pisarze, którzy chcą i którzy mają coś do powiedzenia, muszą wydawać książki własnym sumptem. A nawet jeśli jedno z tych małych, ambitnych wydawnictw zaryzykuje wydanie tomu prawdziwej prozy, to i tak nie zdobędzie pieniędzy, aby zapłacić autorowi honorarium. Jakież zresztą są to pieniądze!

Przy sprzedaży tysiąca egzemplarzy autor, otrzymując wynagrodzenia w wysokości 10–12 procent od sprzedanego egzemplarza, zarobić może tysiąc, może dwa tysiące złotych. Dwa tysiące za rok albo kilka lat pracy! Za taką kwotę nawet żebrak nie chciałby siedzieć pod kościołem.

I obawiam się, że jeżeli MKiDN nie znajdzie rozwiązania tego problemu, to wkrótce zabraknie w Polsce ludzi, którzy będą chcieli dzielić się z nami swoją wiedzą i talentem.

Cały wywiad Krzysztofa M. Załuskiego z jego ojcem, pisarzem Stanisławem Załuskim, pt. „Pisarz – gatunek ginący?”, znajduje się na s. 7 grudniowego „Kuriera WNET” nr 102/2022.

 


  • Grudniowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Wywiad Krzysztofa M. Załuskiego z pisarzem Stanisławem Załuskim, pt. „Pisarz – gatunek ginący?”, na s. 7 grudniowego „Kuriera WNET” nr 102/2022

 Dr Sadowski: Polska od dekady zaczyna zwiększać dystans gospodarczy do RFN i USA. Przyczyną jest wzrost etatyzmu

 Dr Andrzej Sadowski o rewaloryzacji 500+, podwyżce podatków oraz o deregulacji gospodarki i tym, czemu jej potrzebujemy.

Dr Andrzej Sadowski komentuje plany rewaloryzacji świadczeń w ramach programu Rodzina 500+. Stwierdza, że

Na dobrą sprawę jest to przyznanie się, że mamy w Polsce zauważalną inflację, zwłaszcza dla osób o niższych dochodach.

Wskazuje, że waloryzując świadczenia waloryzujemy też podatki dla przedsiębiorców. Podatki zostaną podwyższone.

Jeżeli nie przeprowadzi się odblokowania aktywności przedsiębiorców, to nie będą oni w stanie udźwignąć tych wszystkich nowych zobowiązań, które spadają- nowych podatków i obowiązków.

Jak mówi prezydent Centrum im. Adama Smitha, postulaty środowisk przedsiębiorców zostały uwzględnione.  Minister finansów zapowiedział bowiem, że część zbędnych i czasochłonnych dla przedsiębiorców regulacji zostanie zniesionych. Dr Sadowski przyznaje, że to dobrze. Jak dodaje, oznacza to jednak, że dotąd stracono ileś czasu i pieniędzy. Odnosi się do zapowiadanego przez premiera Mateusza Morawieckiego Nowego Ładu. Zauważa, że

Po pierwsze nowy ład jest terminem który używa publicznie i legalnie działająca w Stanach Zjednoczonych masoneria.

Premier powinien zdaniem ekonomisty sprawdzić, czy nazwa ta nie narusza czyichś praw autorskich, bo na pewno była już w historii używana. Rozmówca Adriana Kowarzyka podkreśla, że samo odmrożenie gospodarki nie wystarczy. Potrzebny jest powrót do faktycznej wolności gospodarczej. Powołuje się na artykuł  prof. Witolda Kwaśnickiego, który wykazuje, że o ile w pierwszych dwóch dekadach po 1990 r. III RP skracała swój dystans do RFN i USA.

Polska już od dekady zaczyna zwiększać, a nie zmniejszać dystans do gospodarki niemieckiej w Europie i amerykańskiej na świecie. […] Przyczyną wzrostu tego dystansu […] jest zastąpienie wolności gospodarczej nierozumnym interwencjonizmem państwowym i wzrostem etatyzmu.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Krzysztof Puternicki: w Gdańsku deweloperzy ogrywają miejskich urzędników wykorzystując ich niekompetencję

Hermetyczność aglomeracji, duże pieniądze, znani ludzie i własna polityka historyczna. Krzysztof Puternicki o małej Sycylii, czyli Trójmieście.


Krzysztof Puternicki wyjaśnia, na czym polega specyfika Trójmiasta. Hermetyczności tej aglomeracji miejskiej sprzyja oddalenie od innych. Ze względu na handel morski zawsze były tam pieniądze.

10 procent naszego PKB to jest handel morski.

Z Trójmiastem związani są tacy ludzie jak Lech Wałęsa, Donald Tusk, czy Lech Kaczyński. reżyser wskazuje, że władze samorządowe Trójmiasta należą do tych, które najbardziej podważają polski rząd. Według autora filmu o owej małej Sycylii w Trójmieście od początku III RP istnieje układ, który uwłaszcza się na mieniu publicznym.

W swym trzecim filmie opowiada o polityce historycznej prowadzonej w tej aglomeracji. Wskazuje na słowa wiceprezydenta Gdańska, który stwierdził, że

II wojna światowa jest przyczyną tego, że Polak podniósł rękę przeciwko innemu narodowi.

Wskazuje na reakcję ludzi na swoje filmy. Przyznaje, że nie jest łatwo. Wspomina, że jego matka urodziła się w Gdańsku po wojnie. Do miasta przyjechali jego dziadkowie.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Hajdasz o przejęciu Polska Press: Ta transakcja jest szalenie ważna. Mamy monopol wręcz obcych spółek na rynku gazet

Przełamanie monopolu na rynku wydawnictw drukowanych, przepisy UE i warsztaty LGBT dla dziennikarzy Radia Zet. Jolanta Hajdasz o przejęciu przez PKN Orlen Polska Press Grupa.

PKN Orlen ogłosił w poniedziałek kupno wydawnictwa prasowo-internetowego Polska Press Grupa za 120 mln zł. Jolanta Hajdasz wskazuje na wagę tego ruchu.

Ta transakcja jest szalenie ważna. Były nawet nagłówki „bomba atomowa wybuchła”.

Jest zadowolona z ruchu koncernu. Stwierdza, że mamy do czynienia z ruchem w dobrą stronę – ku normalności mediów.

Mamy monopol wręcz wydawnictw zagranicznych na rynku gazet drukowanych.

Dziennikarka wskazuje, że nr na polskim rynku jest niemiecki koncern Bauer. Po nim jest zaś niemiecko-szwedzki Axel Sprineger. Właścicielem Polska Press Grupa był niemiecki koncern Verlax Gruppe Passau. Gazety drukowane miały także se strony internetowe.

Dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP odpwoiada na pytanie, czy wykup spółki Skarbu Państwa jest właściwą metodą tzw. repolonizacji mediów. W dokonaniu tego na mocy ustawy

Zawsze barierą były przepisy Unii Europejskiej.

Jej zdaniem zakup wydawnictwa daje nadzieję na zmianę narracji w części polskich mediów, szczególnie tych regionalnych. Obecnie media regionalne nie mają faktycznego związku z regionem. Przekaz do gazet idzie z góry. Przytacza przykłady tego, jak w prasie należącej do Polska Press Grupa opisywano 500 +. Program, zdaniem Jolanty Hajdasz najlepszy w III RP, był przez nie krytykowany.

Krytykom decyzji Orlenu nie podoba się wpływ jak koncern zyska teraz na media. Jak przyznaje dziennikarka

Na pewno trzeba mocno patrzeć Orlenowi na ręce.

Przypomina, że jeszcze przed dojściem Zjednoczonej Prawicy do władzy mówiła o potrzebie repolonizacji mediów regionalnych. Rozmówczyni Łukasza Jankowskiego odnosi do szkolenia dziennikarzy w Radiu Zet przez działaczy LGBT na temat tego, jak zwracać się do tzw. osób niebinarne. Na szkolenia zdecydowano się w kontekście rozmowy z Michałem Szutowiczem („Margot”). Sądzi, że mamy do czynienia z próbą narzucenia dziennikarzom ideologii.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Człowiek, który nie do końca wie, kim jest, łatwo daje posłuch tym, którzy mu wbijają do głowy nową tożsamość

To nie jest teoria spiskowa ani kasandryczne czarnowidztwo. Wystarczy śledzić poziom tego, co jeszcze niektórzy nazywają kulturą – forpocztę dekadencji. Zawsze zapowiada to, co niechybnie nastąpi.

ks. Zygmunt Zieliński

Parlament Europejski, opanowany w większości przez dziś coraz bardziej nihilistyczną lewicę, uznaje za niepraworządne wszystko, co opiera się tej nowej przebudowie świata, która w społeczeństwach zachodnich charakteryzuje się odrzuceniem korzeni, co zawsze skutkuje uwiądem, rezygnacją z własnej tożsamości i oddawaniem w tempie szybszym lub wolniejszym pałeczki nowym właścicielom świata postchrześcijańskiego.

Ten świat z odziedziczonej kultury zachował jeszcze tylko wyrafinowany konsumpcjonizm. Wielowiekowe parcie islamu na Europę Zachodnią kończy się jej kapitulacją, wymuszoną bynajmniej nie orężem półksiężyca, ale uwiądem i degeneracją jego ongiś potężnego przeciwnika. (…)

To nie jest ani teoria spiskowa, ani kasandryczne czarnowidztwo. Wystarczy tylko śledzić poziom tego, co jeszcze niektórzy nazywają kulturą. To jest forpoczta dekadencji. Zawsze zapowiada to, co niechybnie nastąpi.

W europarlamencie, jaki dzisiaj mamy, wszystko, co sprzeciwia się nihilistycznej wizji świata i człowieka, nosi cechy niepraworządności. Tak samo niepraworządni, choć inaczej nazywani, byli przeciwnicy Hitlera, komunizmu i w ogóle wszyscy mający odwagę posługiwać się własnym rozumem, a nie narzucanymi schematami. Jeśli mniejszość homoseksualna obraża większość o orientacji normalnej i wprost terroryzuje swą obecnością szeroki ogół, to wszystko w porządku. Jeśli policja stara się nie dopuścić do ekscesów wzniecanych przez lobby LGBT, jest to uznawane za niepraworządność. Podobnie kiedy policjanci bronią swej nietykalności, do czego są zobowiązani.

Przynamniej lewica – niech się ona nazywa jak chce, ale przecież jest w istocie komunistyczna – powinna tu zdobyć się na odrobinę rozsądku, jeśli komukolwiek w pamięci pozostały manifestacje hitlerowskie. Bojówki hitlerowskie mogły rozbijać manifestacje SPD i KPD, ale jeśli tamci się bronili, to już nazywało się naruszeniem prawa. I policja weimarska w tym duchu postępowała. Dziś to są kalki tamtych wydarzeń. (…)

Polska jest nieszczęsnym krajem, bo zawsze, kiedy mogło ją spotkać coś dobrego, znaleźli się tacy, którzy gdzieś się odwołali, by to zniszczyć. W XVIII wieku grupa warchołów do Katarzyny, w 1944 r. „Związek Patriotów Polskich” do Stalina, w PRL do bratniego narodu radzieckiego; w sumie przez cały czas do Moskwy. Teraz zaś do Brukseli.

Dlatego warto zapamiętać tych, którzy tak jak tamci wtedy, dziś także skarżą Polskę – tyle że nie w Moskwie, a w Strasburgu – z powodu rzekomej niepraworządności. Czy popierający ich tam europosłowie wiedzą, o jaką niepraworządność chodzi? Przecież nie o co innego, jak tylko o zmianę rządów w Polsce, by było tak jak było, by miast dla dzieci i rodzin, nadwyżki wpadały do kieszeni także rodzin, ale ich własnych. O to chodzi, by nie ścigać gangsterów i mafiosów, bo przecież są takie czy inne powiązania, a ludzie interesu też żyć muszą. Bo to jest właśnie praworządność według receptury unijnej: kruk krukowi oka nie wykole.

Zatem należy zapamiętać, kto za czym głosował, kto za Polską, a kto przeciw niej. O podobnych rzeczach nie pamiętano w 1989 roku i dlatego mamy chore sądownictwo, dlatego mamy dobrze ustawionych i bliskich władzy dawnych luminarzy MSW.

Bo Mazowiecki zrobił grubą kreskę. Pod nią znalazła się Polska i dlatego jest taka chwiejna, że przeciętny obywatel o nią zatroskany czuje się jak na statku pośród nawałnicy na morzu. Dlatego pamiętajmy chociaż dziś, kto nas chce uczęstować swoją praworządnością odwołującą się do najlepszych wzorców z czasów PRL i III RP – obie staruszki stale jeszcze u nas żywotne. A w UE hołubione.

Cały artykuł ks. Zygmunta Zielińskiego pt. „Do Moskwy czy do Brukseli, byle przeciw Polsce” znajduje się na s. 14 październikowego „Kuriera WNET” nr 76/2020.

 


  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł ks. Zygmunta Zielińskiego pt. „Do Moskwy czy do Brukseli, byle przeciw Polsce” na s. 14 październikowego „Kuriera WNET” nr 76/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Dr Żukowski: Polska dzieli się na dwa równe obozy polityczne

Dr Tomasz Żukowski mówi o ostatnich sondażach w trwającej kampanii prezydenckiej. Ocenia również szanse obu kandydatów na urząd prezydenta Polski.

Wyborców jest bardzo wielu. Jest ich około 20 milionów. Frekwencja wyborcza w tych wyborach prezydenckich może być najwyższa w historii III RP – mówi gość „Poranka Wnet”.

Osoby powyżej 60-ciu lat są weteranami pracy. Ci wyborcy są najczęściej gotowi na głosowanie na kandydata prawicy. Różnica pomiędzy pokoleniami i poszczególnymi różnicami wieku nie jest duża. Ludzie najmłodsi chcą rozróżniać się od swoich rodziców i dziadków kontestując rzeczywistość. W pierwszej turze większość zwolenników należała do Hołowni i Bosaka.

Już dziś będziemy znać wszystkie sondaże przed rozstrzygnięciem II tury wyborów. Najważniejsze są sondaże, które pojawią się jako ostatnie. Na ich podstawie ocenia się wiarygodność firm. Ostatnie sondaże są najbliższe rzeczywistości, są one bowiem najbardziej podobne do tych, które pojawią się w nocy z niedzieli na poniedziałek – podkreśla.

Gość Krzysztofa Skowrońskiego szkicuje również polityczny obraz polskiego społeczeństwa. Nasz kraj dzieli się głównie na dwie grupy, obozy polityczne. Ta sytuacja jest niemal niezmienna od lat.

Na podstawie wyników I tury można stwierdzić, że Andrzej Duda ma większe szanse na objęcie urzędu prezydenta. Ponadto obecny prezydent ma szanse zmobilizować większą liczbę wyborców. W wielkich miastach trudno będzie Trzaskowskiemu zmobilizować Polaków, którzy mogą zagłosować w wyborach. Albowiem ten elektorat w większości uczestniczył w I turze. Tak więc nie ma w tych ośrodkach wielkich rezerw.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.N./K.T.

Wildstein: Upadek komunizmu był wspaniały, ale to, co zrobiliśmy z naszą wolnością, już takie dobre nie było.

Bronisław Wildstein opowiada o powstaniu swojej książki oraz obłudzie i hipokryzji większości mediów prywatnych w odniesieniu do działań rządu i roli establishmentu III RP w tym procesie.

Dzisiaj mija 43. rocznica zamordowania Stanisława Pyjasa. Ta bolesna rana wciąż nie jest należycie opatrzona i wygojona. Do dziś nie odnaleziono i nie ukarano sprawców, o czym pisał Bronisław Wildstein w powieści – eseju „Cienie moich czasów”. 

Tutaj do wysłuchania fragment tej powieści:

W „Studiu 37 Dublin” Tomasz Wybranowski przypomniał jeden z wywiadów (z grudnia 2015 roku) z Bronisławem Wildsteinem, jednym z najbliższych przyjaciół Stanisława Pyjasa. Prowadzący stwierdził, że pomimo upływu czasu

„niestety niewiele się zmienia we wzajemnych polsko-polskich relacjach, zaś slogany na ustach wielu środowisk są li tylko sloganami od których ani solidarności i ani wzajemności Polakom nie przybywa.”

Nie wiadomo do dzisiaj, kto stoi za morderstwem studenta. Wszystko wskazuje na to, że ów mord to sprawa Służby Bezpieczeństwa. W Krakowie, rok temu – 7 maja 2019 – został odsłonięty pomnik Stanisława Pyjasa, zamordowanego studenta polonistyki i filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego, współpracownika Komitetu Obrony Robotników.

Gość Tomasza Wybranowskiego opowiedział o tworzeniu książki Cienie moich czasów, będącą niejako obserwacją zmian, które zaszły w Polsce na przestrzeni jego życia, ze szczególnym uwzględnieniem czasu III RP w odniesieniu do zmian zachodzących w Europie Zachodniej. Jest to książka która, jak to stwierdził autor „kształtowała się sama”:

Jestem bardzo krytyczny wobec tego, cośmy zrobili z naszą wolnością. To, że upadł komunizm, było wspaniałe, ale to, co zrobiliśmy z naszą wolnością, już takie dobre nie było. O tym jest w dużej mierze ta książka, ponieważ piszę o sobie, ale jako o kimś, kto przeżywa świat. […] Mam nadzieję, że ten nie najlepszy kawałek czasu dla Polski, te 26 lat, które stworzyły dla nas wielką szansę, którą w tak małym stopniu dla nas wykorzystaliśmy, się zakończy i teraz będzie lepiej.

Bronisław Wildstein mówi również o histerii w mediach, dotyczącej każdego z posunięć partii rządzącej, jak choćby było w przypadku ułaskawienia przez prezydenta Dudę Mariusza Kamińskiego, który został skazany za ściganie korupcji. Tymczasem prawo łaski wcześniej wielokrotnie było wykorzystywane przez poprzednich prezydentów, czasem w dosyć niejasnych okolicznościach. To jednak nie szokowało tak mediów i opozycyjnych autorytetów:

Poszczególni prezydenci korzystali z tego setki razy […] w odniesieniu do bardzo dwuznacznych ludzi jak np. gangsterów. To ma na sumieniu Lech Wałęsa [uniewinnienie gangstera Słowika — przyp. red.] czy Aleksander Kwaśniewski, który uwalniał swoich kolesi np. Zbigniewa Sobotkę, ministra, który ostrzegał gangsterów przed interwencją służb, powodując ryzyko śmiertelne dla funkcjonariuszy.

Gość Tomasza Wybranowskiego przypomina także o jawnym łamaniu prawa przez Prezydenta Komorowskiego, który mianował kolejnych członków Trybunału Konstytucyjnego w przód, jeszcze przed wygaśnięciem mandatów ich poprzedników:

Przy tej ustawie łamiącej jakiekolwiek normy prawne pracował sam prezes Trybunału Konstytucyjnego [Andrzej Rzepliński – przyp. red.] i jego koledzy.

Wildstein odnosi się także do sytuacji w większości mediów prywatnych, które jego zdaniem mówią dokładnie to samo i stanowią pewnego rodzaju front propagandowy:

To jest zjednoczony font propagandowy w obronie status quo, czyli tego, co istniało przed wyborami. […] mówi się — możecie sobie wybrać, ale jeśli ten rząd zaakceptujemy my, establishment III RP, to sobie może istnieć [rząd — przyp. red.], ale wara mu od rządzenia […] jak będzie chciał rządzić, to się go obali i o tym się mówi wprost, aby wyjść na ulice.

Posłuchaj całego wywiadu z Bronisławem Wildsteinem (nagranie z 2016 roku):

 

A. Kowarzyk i /WyT/

 

Michał Karnowski: Z wypowiedzi Donalda Tuska nic nie wynika. Stało się wokół niego coś bardzo niedobrego

Michał Karnowski o wystąpieniu szefa EPL, podejściu PO do wyborów, działaniach Jarosława Gowina i stabilności koalicji rządowej, organizacji wyborów i upolitycznieniu sędziów.


Michał Karnowski ocenia wtorkowe wystąpienie oraz ostatnie poczynania Donalda Tuska. Zauważa, że z jego wystąpienia nic nie wynika.

To jest polityk, który coraz mniej znaczy i nie potrafi tego przyjąć, dlatego zaczyna działać niestandardowo […] Wydaje mi się, że to wystąpienie to próba zabłyśnięcia […] Z jego wypowiedzi nic nie wynika.

Dziennikarza boli, że przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej próbował „podjudzać Polaków na swój rząd”. Ocenia, że jest to „zużywanie prawa do recenzowania rzeczywistości” ze strony byłego premiera Polski. Mowa Tuska „nie wyklarowała sytuacji po stronie Platformy Obywatelskiej”, o której kandydatce nie wiadomo, czy wezwie do bojkotu wyborów i wycofa się z nich, czy nie.

48 godzin temu sytuacja niemal krytyczna.

Michał Karnowski ocenia również negatywnie ostatnie działania Jarosława Gowina. Są one groźne dla jedności koalicji rządzącej. Gdyby ta się rozpadła okazałoby się, że „obóz Zjednoczonej Prawicy oddaje władzę za bezdurno”. Zdaniem naszego gościa lider Porozumienia wygląda, jakby część swych posłów chciał pociągnąć w stronę obozu III RP.

Głosowanie korespondencyjne to pójście na duży kompromis.

Zaznacza przy tym, że nie ma racjonalnego powodu do oporu w sprawie wyborów w formie proponowanej przez rządzących. Mimo twierdzeń strony przeciwnej, że nie da się ich przeprowadzić, strona rządowa, jak twierdzi Karnowski, pokazuje, że się da.

Polem kompromisu będzie inny dzień w maju.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego odnosi się także do działań części sędziów, których krytykuje za rozpolitykowanie. Zaangażowanie polityczne może budzić wątpliwości co do ich bezstronności w sądzie.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Premier Morawiecki: Ratujemy od 2 do 5 mln miejsc pracy. Najpóźniej za rok wyjdziemy z kryzysu

Premier Mateusz Morawiecki i prezes NBP Adam Glapiński przedstawili nowy program rządowy wsparcia finansowego dla przedsiębiorców i mechanizmy jego realizacji.

  • Na środowej konferencji szef rządu zapowiedział wprowadzenie nowego programu wsparcia dla przedsiębiorców.
  • Żeby uzyskać pomoc, przedsiębiorca będzie musiał złożyć wniosek on-line. Kredyty będą udzielane na trzy lata. 75% otrzymanych środków będzie miało charakter bezzwrotny.
  • Dla mikrofirm górny pułap subwencji wynosi 300 tys. zł. Dla małych i średnich firm ten pułap to ok. 4 mln zł.

Tak samo jak troszczymy się o bezpieczeństwo zdrowotne, musimy troszczyć się o bezpieczeństwo ekonomiczne.

Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział pomoc dla przedsiębiorstw w wysokości 100 mld zł w ramach tarczy finansowej. Zasada jej działania ma być prosta- pieniądze dostanę te firmy, które utrzymują działalność i nie zwalniają pracowników. Odbywać się to ma na zasadzie trzyletniego kredytu, z którego 75% będzie bezzwrotne.

 Dziś przedstawiam nie uzupełnienie tarczy antykryzysowej, tylko nową tarczę finansową. Jej wartość sięgnie 320-330 miliardów złotych. Konstruuje ją Polski Fundusz Rozwoju w bliskiej współpracy z NBP.

Górna granica wsparcia dla mikroprzedsiębiorców to 300 tys., zaś dla małych i średnich przedsiębiorców ok. 4,6 mln zł. Wysokość tą zaakceptowała Komisja Europejska. Prezes Rady Ministrów zaznacza, że do uzyskania pomocy będzie starczyło wypełnienie zaświadczenia,  a nie całego segregatora oświadczeń „jak to bywało do tej pory”.

Ratujemy od 2 do 5 mln miejsc pracy.

Przypomina czasy, kiedy w III RP „bezrobocie przekraczało 3 miliony”. Żeby nie powrócić do tych czasów trzeba „pozwolić w nowym rygorze sanitarnym ludziom pracować”. Dodaje, że „państwo polskie będzie bronić polskich przedsiębiorców” przed wrogimi przejęciami i firmami, które uciekają z podatkami z Polski.

Jestem przekonany, że dzięki tej tarczy uratujemy miliony miejsc pracy.

Adam Glapiński przypomina słowa, jakie swego czasu wygłosił ówczesny prezes Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi, który zadeklarował, że zrobi wszystko, co w jego mocy, by strefa euro nie upadła. Teraz prezes Narodowego Banku Polskiego podkreśla, że zrobi wszystko, by ochronić Polskę przed kryzysem gospodarczym, tak, by mógł powrócić „polski cud gospodarczy”.

Narodowy Bank Polski musi zapewniać elastyczność rynku finansowego.

Ogłasza rozszerzenie skupu obligacji o te gwarantowane przez Skarb Państwa, zauważając, iż „tego jeszcze u nas nie było”. Zakres skupowanych instytucji poszerzony został o bony skarbowe. Zaznacza, że dzięki temu, że „stopy procentowe były na odpowiedniej wysokości” teraz możliwe jest „wypchnięcie pieniędzy na rynek” przez ich obniżenie. Glapiński zaznaczył przy tym, że wszystko dzieje się lege artis, a NBP nie monetyzuje długu państwowego, co jest zabronione.

Bank centralny nie finansuje wydatków rządu, prowadzimy operacje strukturalne na otwartym rynku.

Zaznacza, że NBP działa tak jak Europejski Bank Centralny. Przestrzega przed „wojną walutową”, która może wybuchnąć w wyniku kryzysu. Dodaje, że w Polsce

Podjęliśmy restrykcje, dotyczące zachowania publicznego, sanitarne, wcześniej niż inni. O tydzień co najmniej. Tak i tutaj podejmujemy wcześniej. Aż się uśmiecham do tego, że wreszcie jesteśmy tacy skuteczni, przygotowani, mamy kadry, które potrafią to wszystko zrobić.

Premier Morawiecki, odpowiadając na pytania dziennikarzy odniósł się do kwestii zwiększenia zasiłków dla bezrobotnych:

Analizujemy przestrzeń dla zwiększenia pomocy dla bezrobotnych. Zleciłem w tej sprawie analizy do Ministerstwa Pracy i Rodziny.

Stwierdza, że „najpóźniej za rok wyjdziemy z kryzysu”.

A.P.

Karnowski: Gdyby opozycja uzyskała przesunięcie wyborów, zaczęłaby kampanię na rzecz opcji wyboru kandydatów od nowa

Michał Karnowski o głosowaniu korespondencyjnym, tym, czemu jest to najlepsze rozwiązanie w obecnej sytuacji oraz o postawie Jarosława Gowina i zagrożeniach dla demokracji.

 

W Porozumieniu nie ma woli, by ginąć za sprzeciw przeciw głosowaniu korespondencyjnemu.

Michał Karnowski stwierdza, że wicepremier Jarosław Gowin „bardzo mocno i ostro zagrał” w sprawie terminu wyborów prezydenckich. Nie potrafi powiedzieć, jaki miał on w tym interes polityczny. Stwierdza, że „wprowadzenie stanu klęski żywiołowej oznacza spazmy co 3 miesiące”, czyli przy każdym odnowieniu stanu. Opozycja chciałaby bowiem, aby wybory odbyły się w wygodnym dla niej momencie. Postawa lidera Porozumienia może wynikać z ulegnięcia narracji opozycji. Kandydaci tej ostatniej „okazali się bardzo słabi”, dlatego chcą przesunięcia wyborów. Dziennikarz jest zdania, że

Gdyby opozycja uzyskała przesunięcie wyborów, zaczęłaby kampanię na rzecz możliwości wybory kandydatów od nowa.

Wiązałoby się to z dodatkowymi problemami, takimi jak konieczność ponownej zbiórki podpisów. Nasz gość podkreśla, że w momencie takiego kryzysu, jak teraz nie można zawieszać demokracji. Czas kryzysów to bowiem okres, kiedy budzą się „-izmy”, jak komunizm, faszyzm, nacjonalizm.

Ludzie nie rozumieją, jak poważna jest sytuacja.

Przyznaje, mówiąc o głosowaniu korespondencyjnym: „w normalnych warunkach jestem jego przeciwnikiem i pozostaję”. Nie jest to, jak mówi, rozwiązanie idealne, ale najlepsze możliwe. Szybkie przeprowadzenie wyborów pozwoli naszemu krajowi przygotować się na wyzwania zmienionego przez epidemię świata.

Granice znów przeorały Europę. […] Rządy brukselskiej kasty urzędniczej narody europejskie na dłuższą metę odrzucą.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.