Dr Sadowski o antykryzysowych działaniach rządu: Kluczowe powinno być zwolnienie mikroprzedsiębiorców z ZUS

Dr Andrzej Sadowski mówi o dniu wolności podatkowej, słabościach polskiego systemu fiskalnego i roli mikroprzedsiębiorców w krajowym systemie gospodarczym.

 W zeszłym roku jeśli chodzi o poziom opodatkowania byliśmy ex aequo z Hiszpanią.  Na podobnej pozycji, tuż  przed nami był Malta i Irlandia a daleko za nami była Francja czy Austria i Belgia. Powinniśmy jednak brać pod uwagę to, jakie podatki Francuzi i Belgowie płacili 50 lat temu. Na takim poziomie rozwoju jesteśmy.

Dr Andrzej Sadowski mówi, że dzień wolności podatkowej w Polsce w ostatnich latach wypada coraz później. Wynika to z nieco mniejszego wzrostu gospodarczego i rosnących wydatków rządowych. Jak ocenia ekspert:

Polski system podatkowy destrukcyjnie wpływa na aktywność gospodarczą Polaków. Żeby mieć pieniądze do wydawania, rząd musi obłożyć społeczeństwo podatkami, niezależnie od tego, jak by je nazwał.

Ekonomista zwraca uwagę, że obciążenia podatkowe Polaków są nieadekwatnie wysokie w stosunku do jakości usług publicznych, które są z tych środków finansowane. Dodaje, że:

Wadą polskiego systemu fiskalnego jest permanentna zmienność przepisów.

Gość „Popołudnia WNET” krytykuje obniżkę stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej. Nazywa ten krok „karaniem Polaków za oszczędzanie pieniędzy”. Jak dodaje:

Zaufanie Polaków do własnej waluty właśnie zostało zniszczone. Wcześniej, przez lata, przekonywano obywateli, że mocny złoty to silna polska gospodarka.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego mówi, co jego zdanie powinno być najważniejsze w antykryzysowej strategii rządu Mateusza Morawieckiego:

 Najważniejszym pomysłem gospodarczym byłoby utrzymanie zwolnienia z  ZUS-u dla  mikroprzedsiębiorców – de facto samozatrudnionych –  których w Polsce jest 1,3 mln. To oni są w najtrudniejszej sytuacji,  a są najbardziej aktywni i niezbędni do funkcjonowania polskiej gospodarki.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Dr Kuźmiuk: Pieniędzy na świecie jest pod dostatkiem. Kwestią jest tylko, kto je pożyczy. Włochy już są na kolanach

Dług Włoch w wysokości 135% PKB i groźba rozpadu Unii. Dr Zbigniew Kuźmiuk o planach UE na walkę z kryzysem gospodarczym, wyborach korespondencyjnych i postawie opozycji.


Dr Zbigniew Kuźmiuk sądzi, że wybory w maju się odbędą. Nie wierzy, że wybory korespondencyjne noszą ze sobą niebezpieczeństwo. Narracja opozycji, według której „Prawo i Sprawiedliwość za pośrednictwem Poczty Polskiej chce sfałszować wybory” to jego zdaniem „rzecz postawiona na głowie”. Przesunięcie wyborów za pomocą stanu klęski żywiołowej, byłoby, jak mówi, absurdalne w obecnej sytuacji. Apele opozycji o to stoją w sprzeczności z deklarowaną przez nią troską o konstytucję.

Zagranica ma dosyć ciągłych prób jątrzenia sytuacji w Polsce. Widzą, że przez 5 lat nic się nie dzieje.

Podkreśla, że nikt nie będzie kwestionować legalności wyborów korespondencyjnych. Nie sądzi, że Unia Europejska będzie zajmować się Polską w związku z wyborami, gdyż ma ważniejsze rzeczy na głowie niż skargi polskiej opozycji:

UE stoi przed poważnym problemem – rozpadnięcia się […] Myślę, że czas zajmowania się problemami PO przez UE powoli się kończy.

Trwa obecnie dyskusja nad wsparciem krajów członkowskich dotkniętych przez koronawirusa i zamrożenie gospodarki. Kwestią sporną jest to skąd wziąć pieniądze na ten cel. Jedną z koncepcji jest idea „wiecznego długu UE”:

Pieniędzy na świecie jest pod dostatkiem. Kwestią jest tylko, kto je pożyczy. […] Komisja Europejska jest w stanie pożyczać tanio, może pożyczyć i emitować obligacje na 50 lat.

Dług unijny obsługiwany mógłby być wpływami z podatku cyfrowego. Jednak „Niemcy, Holandia i Austria boją się wspólnego pożyczania”. Państwa te wolą mechanizm, w którym państwa członkowskie pożyczałyby, ale tak, by natychmiast zwracać. Tymczasem Włochy zadłużone są już na 135% swego PKB, a niedługo może to być 150-160%.

Włochy już są na kolanach i nie mogą pożyczać, bo są niewiarygodne.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Jacek Saryusz-Wolski: Erasmus+najprawdopodobniej pozostanie zawieszony. Tworzą się cyfrowe możliwości nauczania

Jak będzie wyglądała unijna pomoc dla państw i przedsiębiorstw? Kto ją blokuje? Czy to koniec otwartych granic i Erasmusa? O reakcji UE na kryzys mówił Jacek Saryusz-Wolski (EKR).

 Unia zareagowała z opóźnieniem i popełniła szereg błędów.  W tej chwili  pozbierała się, ale nie pociągnęła jeszcze wszystkich odwodów, dlatego że reakcja ekonomiczna nie jest jeszcze kompletna.  Wszyscy oczekują takiej wielkiej armaty – nazywają to bazooką finansowa – chodzi o to, żeby wstrzyknąć do gospodarki wystarczająco dużo pieniędzy, żeby ją uruchomić i wypełnić te luki,  które w tej chwili powstały na skutek zamknięcia w zasadzie wszystkich krajów – powiedział europoseł w rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim.

Zwrócił uwagę na narastające podziały pomiędzy państwami bogatszymi i tymi bardziej dotkniętymi epidemią:

I tutaj jeszcze trwają przetargi, przepychanki. Są skąpcy, którzy nie chcą się godzić, tacy jak Holandia i Niemcy, ale również Austria i Finlandia, krótko mówiąc bogata Północ i jest nacisk, są wielkie pretensje Południa najbardziej dotkniętego w tej chwili wirusem – Włoch Hiszpanii, czy Francji – stwierdził.

Na razie UE poluzowała regułę deficytu budżetowego i zasadę pomocy Państwa. Państwa mogą teraz pomagać bez kontroli i zgody KE, zaś w strefie euro uruchomiono skup obligacji. Tymczasem opracowywane są inne formy pomocy i zastrzyków finansowych, przegłosowywane w Parlamencie Europejskim. Na walkę z kryzysem UE przeznacza na razie 540 mld euro:

Parlament przegłosował przekierowanie istniejących już i przydzielonych krajom członkowskim pieniędzy. To jest w sumie 37 mld euro, które będą użyte na cele związane z wirusem, a nie na te cele, na które miałyby być użyte. Zdecydowano o tym, ażeby użyć Europejskiego Banku Inwestycyjnego, dać mu 25 mld euro z czego ma powstać 200 miliardów pożyczek dla przedsiębiorstw. Zdecydowano o użyciu połowy linii kredytowej Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego – to jest taki fundusz dla strefy euro wyłącznie na ratowanie w kryzysie finansowym, ale zdecydowali się po długich wahaniach, żeby jednak na ten kryzys zdrowotny łożyć 240 mld. I jeszcze Fundusz prawie trzymiliardowy na bezpośrednie wsparcie potrzeb sprzętu medycznego. Czyli 540 mld plus przesunięcia – streścił europoseł.

O wiele większych nakładów finansowych domagają się Francja, Hiszpania i Włochy. Nie ma natomiast póki co zgody na emisję długu, czy tzw. koronaobligacji, które są przedmiotem sporu.  Jak zwrócił uwagę Jacek Saryusz-Wolski, część funduszy – owe 240 mld – jest zastrzeżona dla strefy euro. Do krajów członkowskich ma również popłynąć fundusz SURE – 100 mld euro – na finansowanie czasowego zatrudnienia. Jednak, jak zauważył nasz rozmówca,

UE sama z siebie nie ma takich pieniędzy. Wszystko to są składki, lub pieniądze kreowane ze składek, pożyczek na rynkach finansowych.

Nadal nie podsumowano też unijnych statystyk wzrostu bezrobocia. Podobnie jak w USA, kryzys wywołał w UE dyskusję nt. współpracy z Chinami.

 Jest bardzo podobne myślenie, że jesteśmy zbyt [od nich] zależni. W Europie nigdzie nikt nie produkuje paracetamolu, a jedyne szwalnie to są szwalnie polskie – myślenie w UE jest takie, że musimy, jeszcze nie wiadomo jak, się uniezależnić. To będzie też niebawem myślenie jeśli chodzi o żywność.

Na światło dzienne wychodzą też nieprawidłowości w informowaniu i reagowaniu na epidemię w jej pierwszych fazach rozwoju. Trump złożył wotum nieufności do szefa WHO, w UE również rozbrzmiewają głosy krytyki:

Jeśli chodzi o rozliczanie Chin, jest w USA przekonanie, że za późno dotarły informacje i szef WHO był jednym z tych, którzy spowodowali, że reakcja Europy i USA  była spóźniona. Również agencja Unijna kontroli chorób w Sztokholmie [European Centre for Disease Prevention and Control – red.] uśpiła czujność UE, bo podawała informacje WHO bezkrytycznie, także znaki zapytania dotyczą WHO, własnej agencji unijnej, ale na końcu łańcucha są Chiny.

Jak się dziś dowiadujemy, więcej osób umarło w Wuhan niż podawały dotychczas chińskie władze.

Natomiast jest świadomość w UE, że byliśmy dezinformowani, a skutkami jest utrata istnień ludzkich – mówił Jacek Saryusz-Wolski.

W UE trwa również spór dotyczący europejskiego Zielonego Ładu, który niektóre siły polityczne chciałyby teraz przeforsować. Problem uchodźców, a szczególności sytuacji sanitarnej w obozach w Grecji, również staje się coraz bardziej palący. Na uwagę, że obywatele UE doświadczają dziś nagłego powrotu do granic, europoseł odpowiedział:

Granice prawnie są zniesione, czyli schengeńskie. Natomiast są zawieszone i formalnie biorąc to wszystko jest lege artis, ponieważ prawo europejskie przewiduje, że w sytuacjach nadzwyczajnych granice można przywracać. Dotąd przywracano je punktowo w jakichś tam sytuacjach szczególnych, a w tej chwili jest to powszechne. Okazuje się że Polska była tutaj pionierem, kiedy pierwsza to zrobiła została zbesztana przez Brukselę. Dzisiaj jest to standardem.

Nie wiadomo też kiedy obywatele europejscy będą znów mogli podróżować bez ograniczeń – powrotne otwieranie granic może potrwać.

Prawdopodobnie to będzie długo, drzwi będą uchylane, ale nie otwierane, różnie, dla różnych osób i w różnym tempie.

Powrotu do intensywnych wymian nie powinni spodziewać się studenci. Europejski program „Erasmus+” będzie najprawdopodobniej zawieszony.

Jest oczywiste, że ten system  – znakomity, notabene – jest zawieszony i nikt tego nie kontestuje, natomiast toczą się prace nad stworzeniem cyfrowych możliwości e-learningu, mówi się o wirtualnych kampusach, Internecie, narzędziach cyfrowych.

Zamiast na zagraniczny uniwersytet, studenci będą więc mogli udać się przed własny komputer.

Ta katastrofa plus nowe technologie wytyczają zmiany. Unia musi się zmienić w wyniku tego kryzysu i muszą zmienić się pewne wzorce cywilizacyjne – podsumował.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

Redakcja

Premier Morawiecki: Będziemy zwiększać dług publiczny, bo budżet i dług są głównym impulsem stymulowania gospodarki

Premier Mateusz Morawiecki i minister infrastruktury Andrzej Adamczyk o dofinansowaniu Funduszu Dróg Samorządowych, pobudzeniu gospodarki, tarczy antykryzysowej i wyborach korespondencyjnych.

  • FDS nie będzie zawieszony, a wręcz przeciwnie- dofinansowany.
  • Realizowane będą dotychczasowe inwestycje w drogi krajowe.
  • Zwiększony zostanie dług publiczny.
  • Połączenia kolejowe nie będą likwidowane.

Ogłoszony wcześniej fundusz dróg samorządowych to jeden z największych programów modernizacyjnych w historii Trzeciej Rzeczpospolitej.

Premier Mateusz Morawiecki zauważył, że w krajach, w których jest więcej zarażeń SARS-Cov-2, w Stanach Zjednoczonych czy w Republice Korei odbywają się wybory normalne, a nie korespondencyjne. Te ostatnie uważa za optymalne rozwiązanie. Na konferencji razem z ministrem infrastruktury Andrzejem Adamczykiem przedstawił rządowe plany rozwoju dróg samorządowych. Zapowiedział przeznaczenie dodatkowych środków z budżetu na ten cel.

 Ostatnie tygodnie naszego życia zdominował koronawirus. Nie możemy jednak zapomnieć, że istnieje życie poza nim. Informacje, które otrzymałem od GIS, mówią, że w sektorze budowy dróg mamy różne procedury, przez które nie ma w nim dużej liczby zakażeń.

Prezes Rady Ministrów zaznaczył, że nowe środki na infrastrukturę mają służyć pobudzaniu gospodarki. Wyjaśnił, że chodzi o „mały średni polski kapitał, który poprzez budowę dróg tworzy nowe miejsca pracy”. Utrzymanie tych ostatnich jest zaś dla rządu priorytetem. Zaznaczył, że „Polska jako jeden z pierwszych krajów zaprezentowała program ochrony miejsc pracy, aby gospodarka mogła się odbudować najszybciej, jak to możliwe”.

Złożono już ponad 800 tys. wniosków dotyczących tarczy antykryzysowej.

Polemicznie odniósł się do narracji, według której nie powinno się obecnie zwiększać długu publicznego. Ten ostatni będzie powiększany, co jest, jak stwierdził, standardowym działaniem w takich sytuacjach:

To bardzo ważny przekaz – my będziemy zwiększać dług publiczny, bo budżet państwa i dług publiczny są głównym impulsem stymulowania gospodarki. Takim impulsem też jest Fundusz Dróg Samorządowych, który dzisiaj opiewa na ponad 3 mld zł.

Minister infrastruktury Andrzej Adamczyk poinformowała, iż wbrew obawom przedsiębiorców program budowy dróg krajowych nie zostanie zawieszony.

W Polsce, w odróżnieniu od chociażby Niemiec, czy Austrii, czy innych państw nie zamrożono inwestycji.

Samorządowcy obawiali się zaś, że może zostać zawieszony  Fundusz Dróg Samorządowych.  Zaznaczył, że „FDS to 6 mld zł w 2019 roku i 36 mld zł w najbliższych 9 latach”.

To tysiące kilometrów bezpiecznych dróg gminnych i powiatowych, których najczęściej używają Polacy, żeby się przemieszczać. To wysoki poziom bezpieczeństwa na drodze.

Podkreślił, że połączenia kolejowe nie będą likwidowane, by nie pogłębiać w ten sposób wykluczenia komunikacyjnego ze względu na brak połączeń kolejowych. Poinformował, że liczbę kursujących pociągów zmniejszono o 30%, a liczba pasażerów podróżujących pociągami wojewódzkimi zmniejszyła się o  80-90%. Zauważył, że w zgodzie z oczekiwaniami przedsiębiorców.

A.P.

Mateusz Gasiński o pomocy migrantom na Lesbos: Skoro już są i są głodni i cierpią, to trzeba im pomóc

Mateusz Gasiński o karmieniu przebywających na Lesbos migrantów, ich tragicznej sytuacji, protestach miejscowej ludności przeciw kolejnemu obozowi oraz perspektywie wybuchu epidemii w takim miejscu.

 

Trzeba głodnych nakarmić.

Mateusz Gasiński wyjaśnia jak działa Fundacja Dobra Fabryka we współpracy z grecką Home for All zajmuje się dokarmianiem migrantów zgromadzonych na wyspie Lesbos. Druga organizacja założona została w 2015 r. po rozpoczęciu kryzysu migracyjnego, przez parę właścicieli lokalnej tawerny.

Od pięciu lat trwa ich karmienie ludzi.

Fundacja zapewnia ponad 2000 posiłków tygodniowo, przede wszystkim dzieciom i młodzieży zgromadzonej w obozie dla uchodźców i wokół niego. Nasz gość podkreśla, że migranci nie otrzymują żadnej zapomogi finansowej, a za obiad musi im służyć nieraz kromka chleba z parą oliwek. Jednocześnie obóz jest niewiarygodnie przepełniony. Został on zaplanowany na 3000 osób, a tymczasem w nim i wokół niego żyje 20 tys. przybyszy z Południa. Sytuacja ta wywołuje sprzeciw u stutysięcznej ludności tubylczej.

Problem na wyspie Lesbos polegał na tym, że lokalni mieszkańcy protestowali przeciw budowie kolejnego obozu. Obok nich protestowali ludzi, którzy widzą problem przeludnienia obozów.

Do protestujących dołączyli jako wsparcie ludzie, których media określają jako związanych „z grupami faszystowskimi z Austrii i Niemiec”.  Tymczasem w całej Grecji wprowadzono izolację w zw. z koronawirusem. Na wyspę Lesbos wirus nie dotarł. Perspektywa, że SARS-Cov-2 dotrze do miejsca, gdzie na 1300 osób przypada jeden kran jest jednak zatrważająca. Gasiński przyznaje, że najlepiej byłoby, gdyby ci ludzie mogli wrócić do siebie. Obóz bowiem nie jest bezpiecznym miejscem. Nie wszyscy z nich jednak mają dokąd wracać. Są wśród nich dzieci pozbawione opieki, z których 12 przyjął Luksemburg.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

 

Pyffel: Jeżeli XXI w. będzie należał do Azji, pamiętajmy, że to społeczeństwa łatwiej przekazujące kompetencje władzy

Radosław Pyffel o różnicy między myśleniem zachodnim a konfucjańskim, gospodarce USA i Chin, dobrych krokach Europy Środkowej i niesprawdzeniu się Unii Europejskiej.

Gospodarka chińska zależy w dużej mierze do europejskiej. […] Chiny zaczęły znosić restrykcje.

Radosław Pyffel o rozpędzającej się gospodarce w Chinach. Pracuje tam już 90 proc. firm. Zniesiono blokadę Wuhanu. Jednakże wiele szkół jest jeszcze w Państwie Środka zamkniętych. Obecnie Chiny odrabiają straty wizerunkowe i gospodarcze:

Już się mówi, że kwarantanna będzie ich kosztować kilka procent PKB. Ale to będzie dotyczyć wszystkich państw.

Jest obawa drugiej fali epidemii, pochodzącej od zarażonych z Europy i Ameryki. Chińczycy zaczęli nie ufać obcokrajowcom. Na lotniskach ostrzej ich kontrolują. Mówi się też o przypadkach bezobjawowych.

Jeżeli nie dojdzie do drugiej fali, to będzie to wzmocnienie Xi Jinpinga jako „cesarza” […] i totalnej koncepcji społeczeństwa, która używa nowoczesnej technologii.

Między Chinami a USA trwa wymiana ciosów medialnych. Obydwa państwa oskarżają się o rozsianie wirusa.

Donald Trump chciał rozerwać łańcuchy dostaw.

Kierownik studiów „Biznes chiński” na Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie mówi także o chęci zmiany koncepcji gospodarczej przez USA. Chodzi o przeniesienie fabryk z Chin na terytorium swojego kraju. Plany te utrudni Stanom Zjednoczonym obecna sytuacja, w której uzależnione są od leków z Chin. USA to obecnie kraj z największą liczbą zarażonych. To jak kraj ten poradzi sobie z wirusem, będzie miało znaczenie propagandowe. Mierzą się ze sobą azjatycki kolektywizm i okcydentalny indywidualizm:

Im bardziej Stany Zjednoczone nie będą sobie radziły, tym bardziej Konfucjusz, a nawet Han Feizi będzie triumfował nad Johnem Locke’iem.

Tymczasem w Europie częściowy powrót do normalności zapowiedział rząd Austrii, a podobną możliwość biorą pod uwagę władze Danii. Pyffel stwierdza, że „Unia zadziałała spóźniona”. Obecny kształt UE, jak mówi, nie sprawdza się, dlatego albo musi powstać paneuropejskie mocarstwo, albo trzeba przywrócić kompetencje z powrotem państwom narodowym.

Czesi podejmują bardzo szybkie decyzje, są dobrze wyposażeni. Europa Środkowa wcale na tle Zachodniej nie musi się wstydzić.

Nasz gość zwraca uwagę na dobre działania podjęte przez Polskę i inne kraje naszego regionu. Podkreśla, że musimy wytrwać w „oblężonym zamku”, jakim jest obecny stan. Od tego bowiem zależy, jak będziemy postrzegani, gdy się on skończy.

K.T/A.P.

Austria „zmartwychwstanie” po Wielkanocy. Kanclerz Kurz zapowiada poluzowanie ograniczeń

Austria jako pierwszy kraj UE ogłasza złagodzenie wcześniej wprowadzonych regulacji ws. koronawirusa. Dynamika wzrostu zarażeń w tym kraju spadła z 20 do 2% w ciągu miesiąca.

14 kwietnia Austriacy będą mogli powrócić do swych małych sklepów (do 400 m2), a od 1 maja także do galerii handlowych. Zachowane zostaną przy tym zasady higieny i bezpieczeństwa, takie jak obowiązkowa dezynfekcja sklepów i zakaz przebywania w nich więcej klientów w większej liczbie niż jeden na 20 m2. Do połowy maja zamknięte pozostaną lokale gastronomiczne i hotele. Jak powiedział na konferencji, cytowany przez portal Onet.pl, kanclerz Sebastian Kurz:

Do tej pory Austria radziła sobie lepiej z kryzysem niż inne kraje.

Stwierdził, że jego kraj zadziałał „szybciej i bardziej restrykcyjnie”. Nie zgadza się z tą opinią „Mitteldeutsche Zeitung“, zauważający, że Austriacy zwlekali z zamknięciem lukratywnego ośrodka narciarskiego w Ischgl. Szkoły pozostaną zamknięte do połowy maja, ale matury mają odbyć się w tym semestrze. Jak dotąd w ojczyźnie Mozarta potwierdzono ponad 12 tys. przypadków zakażenia koronawirusem, z czego 3 463 już wyzdrowiało, a 220 zmarło. Działania Austrii spotkały się z reakcją mediów jej północnego sąsiada. Część prasy uważa, że politycy RFN powinni się uczyć od Austriaków. Jak pisze „Münchner Merkur“:

Przykład Austrii pokazuje, że można wygrać walkę z wirusem. Ale droga do normalności jest długa i uciążliwa. W końcu: mniejsze sklepy, a także sklepy z artykułami dla majsterkowiczów i ogródki wkrótce będą mogły zostać ponownie otwarte, centra handlowe i fryzjerskie będą dostępne od 1 maja. W Bawarii, która jest ściśle oparta na modelu austriackim, może to nastąpić z niewielkim opóźnieniem. Premier Söder będzie musiał wkrótce to wyjaśnić. Ważne jest, aby przezwyciężyć zastój i dać ludziom perspektywę.

A.P.

W Norwegii 6x więcej zarażonych niż w Polsce. Jończyk-Adamska: W Polsce mamy sporą liczbę ukrytych przypadków

Małgorzata Jończyk-Adamska o różnicy między liczbą potwierdzonych przypadków Covid-19 w Norwegii, a w Polsce, tym, jak radzą sobie z epidemią i z czego muszą zrezygnować.

Małgorzata Jończyk-Adamska przedstawia sytuacje w Norwegii. Od półtora tygodnia szkoły i przedszkola są tam zamknięte. Całe nauczanie odbywa się on-line. Ci, którzy mogą, pracują w domu.

W Polsce mamy sporą liczbę ukrytych przypadków.

W tym pięciomilionowym kraju jest niemalże sześć razy więcej potwierdzonych zarażeń koronawirusem niż w Polsce. Jej zdaniem taka liczba wynika z tego, że w Norwegii zrobiono więcej testów na wirusa- w piątek rano były 44 tys. przebadanych ludzi. Innym powodem może być większa mobilność Norwegów, których stać na zagraniczne wyjazdy zimowe.

Norwegowie są dosyć zamożnym społeczeństwem. 40% przypadków zakażeń powiązano z Austrią i kurortami narciarskimi.

W Norwegii władze zaczęły zamykać lokale usługowe typu kawiarnie czy bary. Są nakładane kary finansowe na ludzi, którzy opuścili kwarantanne.

Norwegia zaczęła brać swoich obywateli i obywatelki w karby.

Mieszkanka Norwegii zauważa, że dwa dni temu zakazano sprzedaży alkoholu wszystkim barom w Oslo. Ich właściciele nie przestrzegali bowiem norm bezpieczeństwa.

Bardzo duża grupa Norwegów ruszyła do swych domków letniskowych.

Kolejnym ograniczeniem nałożonym na obywateli jest zakaz wyjazów do ich hyttte, jeśli znajdują się one w innej gminie niż ich miejsce zamieszkania.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Uzbrojeni greccy chłopi i myśliwi patrolują granice wyłapując imigrantów. Bault: Erdoğan szantażuje Europę [VIDEO]

Olivier Bault o kryzysie migracyjnym, tym, jak zdaniem europejskich mediów Turcy pomagają nielegalnym imigrantom, a Grecy bronią się przed ich zalewem.


Olivier Bault pokazuje, jak europejska prasa komentuje kryzys migracyjny na granicy turecko-greckiej. Portal Euractiv przywołuje wypowiedź prezydenta Turcji ,który ogłosił, że „turecka granica pozostanie otwarta dopóki Unia nie przystąpi do negocjacji”. Jak komentuje dziennikarz:

Jeśli to nie jest szantaż, to nie wiem, co to jest.

Przywołuje informacje podawane przez greckie media podkreślające udział w Turcji w obecnym kryzysie granicznym. Opisują one, jak przedstawiciele tureckich sił porządkowych pomagają nielegalnym imigrantom sforsować granicę m.in. zaopatrując ich w nożyce do cięcia drutu kolczastego. Tymczasem, jak zauważa Bault:

Hiszpański El Pais oskarżył greckie siły porządkowe, że się zachowują jak naziści wobec migrantów.

Tymczasem kancelrz Austrii Sebastian Kurz mówi o „ataku tureckim”. Językiem militarnym posługuje się także premier Grecji Kiriakos Mitsotakis, który stwierdził, że mamy do czynienia z zagrożeniem asymetrycznym.

Przyjście uchodźców do Grecji stało się sprawą bezpieczeństwa narodowego […] Bułgaria otworzyła śluzy tamy nad rzeką Evros, żeby podnosić poziom wody i utrudnić przejście nielegalnych imigrantom.

W obronę swych granic angażują się także zwykli Grecy, o czym reportaż zrobiła  szwajcarska gazeta. Uzbrojone grupy myśliwych i rolników patrolują plaże łapiąc nielegalnych przybyszy i przekazując ich w ręce policji.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Prof. Gatnar: Taka inflacja towarzyszy szybkiemu wzrostowi gospodarczemu. Jestem przeciwnikiem niskich stóp procentowych

Czemu wysoka inflacja nie jest winą rządu? Jakie pozytywne efekty dają transfery społeczne? Jak Polska korzysta na tym, że ma własną walutę zamiast euro? Odpowiada prof. Eugeniusz Gatnar.

 

Prof. Eugeniusz Gatnar twierdzi, że nie należy martwić się wzrostem inflacji, gdyż jest ona częsta przy tak wysokim wzroście gospodarczym, jaki występuje ostatnio w Polsce. Obecnie jak mówi inflacja wynosi 4,4 %, kiedy w grudniu było to 3,4%. Jednak warto powstrzymać powiększanie się tego wskaźnika.

Jestem przeciwnikiem niskich stóp procentowych. Wszystko co jest tanie kusi do różnych dziwnych zachowań.

Gość „Popołudnia WNET’ uważa, że Rada Polityki Pieniężnej powinna podwyższyć stopy procentowe. Wnosił o to już w lipcu zeszłego roku przewidując wysoką inflację. O tej ostatniej mówi, że „trzeba robić wszystko żeby nie rosła”. Odpowiadając na pytanie czy można winić za nią rząd mówi:

Nie można mówić o winie rządu. […] Inflacja towarzyszy wzrostowi gospodarczego. […] Rozwijaliśmy się najszybciej w Europie.

Ekonomista dodaje, że na Węgrzech inflacja jest nawet wyższa niż w Polsce wynosząc 4,7%. Stwierdza, że polscy przedsiębiorcy bardzo dobrze sobie radzą w coraz trudniejszych warunkach rynkowych. Ocenia, że należy chwilowo wstrzymać się z podwyższaniem płacy minimalnej.

Wzrost cen usług o 6% to wzrost popytu i kosztów, czyli podniesienia płacy minimalnej.

Prof. Gatnar ubolewa nad faktem częstego zaciągania przez Polaków kredytów. Wynika on z chęci zabezpieczenia swych oszczędności. Ocenia, że jest to działanie obarczone bardzo dużym ryzykiem dla całego rynku bankowego w Polsce:

Kredyty należy brać w przemyślany sposób, nie zadłużać się pochopnie. W Polsce brakuje dobrej edukacji ekonomicznej.

Zauważa, że mieszkanie to aktywo bardzo mało płynne. Rozmówca Łukasza Jankowskiego pozytywnie ocenia politykę społeczną rządu Zjednoczonej Prawicy. Mówi, że rozwiązania zastosowane w przez obecną władzę spotkały się z zainteresowaniem innych państw, takich jak Austria, która obecnie także chce wspierać swoje rodziny transferami i w ten sposób pobudzać swoją gospodarkę.

Euro jest projektem politycznym, a nie ekonomicznym. Wchodzenie do strefy euro byłoby ryzykowne.

Poruszony zostaje również temat waluty euro. Prof. Gatnar ocenia, że z ekonomicznego punktu widzenia przyjmowanie wspólnej unijnej waluty byłoby w tym momencie niekorzystne dla polskiej gospodarki. Dodaje, że:

Płynny kurs walutowy wspiera polski eksport i to nam pozwala gonić kraje strefy euro.

Członek Rady Polityki Pieniężnej mówi o sporach w jej gronie. Są w niej frakcję: jastrzębie, gołębie, centrum. Zdanie dominujące komunikuje na zewnątrz prezes Rady.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.M.K./A.P.