Monako, Barcelona, Kanada, Austria… – Sergio Perez kończy kwalifikacje do wyścigu na Red Bull Ringu na P15

źródło: Wikipedia Commons

W ten weekend przy okazji Grand Prix Austrii trwa fatalna passa Sergio Pereza w kwalifikacjach. Meksykanin już po raz czwarty z rzędu zawodzi w czasówce, przywożąc dalekie 15. miejsce.

W Formule 1 zdecydowanie najbardziej wymagającą pracą jest bycie kolegą z zespołu Maxa Verstappena. Nie tylko z uwagi na to, że Holender jest wybitnie szybkim kierowcą, ale też dlatego, że kierownictwo Red Bull Racing znane jest z małych pokładów cierpliwości wobec niezadowalających wyników. Natomiast, o te mało zadowalające wyniki niezwykle łatwo ze względu na to, że po prostu ciężko wypadać dobrze na tle takiego kierowcy, jakim jest Max Verstappen. W przeszłości boleśnie się o tym przekonali Pierre Gasly i Alexander Albon.

Obecnie tę najbardziej wymagającą posadę okupuje Sergio Perez i, bynajmniej, nie ułatwia sobie zadania. Przy okazji ostatnich czterech Grand Prix, licząc ze zmaganiami w Austrii, Meksykanin nie wszedł do Q3. W Monako w wyniku wypadku zakończył na 20 miejscu, w Barcelonie w Grand Prix Hiszpanii po własnym błędzie nie zdołał wykręcić dobrego okrążenia, co poskutkowało 11 miejscem,  z kolei w Kanadzie złe wybory oponiarskie i złe wyczucie czasu zadecydowało o odległym 12 miejscu w kwalifikacjach.

Teraz, na torze Red Bull Ring, Sergio Perez zmagał się z limitami toru. Mimo oddania trzech prób – rezultat każdej z nich został usunięty przez sędziów z powodu przekroczenia przez kierowcę limitów toru. Tym samym, ,,Checo” zakończył Q2 na ostatniej, piętnastej pozycji. Co ciekawe, jest to pierwszy raz od Grand Prix Brazylii 2008, kiedy zespół Red Bulla nie zakwalifikował się do Q3 którymś z samochodów aż cztery razy z rzędu.

Piotr Nałęcz

Zobacz także:

Holenderski kierowca zginął na skutek wypadku w wyścigu serii juniorskiej

Pan Wiesław, wiedeński dorożkarz: znam tu każdą uliczkę, czuję się tutaj jak u siebie w domu

Pan Wiesław, wiedeński dorożkarz | fot.: Piotr Mateusz Bobołowicz, Radio Wnet

Wielka Wyprawa przybyła do stolicy Austrii. Na jednej z ulic Pierwszej Dzielnicy Wiednia Jan Olendzki rozmawia z polskim dorożkarzem.

Pan Wiesław jest najstarszym wiedeńskim dorożkarzem. Nad Dunaj przyjechał w 1985 roku.

Uciekłem przed stanem wojennym. Najpierw przez pół roku pracowałem jako stajenny, a potem zacząłem jeździć dorożką.

Dorożkarz nie narzeka na brak pracy. Po pandemii turyści bardzo chętnie odwiedzają Wiedeń.

Ostatnio mamy dużo pracy. Podczas pandemii tylko spacerowaliśmy z końmi. A teraz nie można narzekać. Ten rok jest jednym z najlepszych z tych lat, w których ja ostatnio jeździłem.

Jak wygląda struktura wiedeńskich dorożkarzy pod kątem narodowości?

Austriaków można wyliczyć na pięciu palcach. Reszta to Bułgarzy, Rumuni, Węgrzy i trzech Polaków – odpowiada pan Wiesław.

Stolica Austrii może chwalić się mianem najlepszego miasta do życia na całym globie. Rozmówca Jana Olendzkiego całkowicie zgadza się z taką opinią, mówi o świetnie zorganizowanej komunikacji miejskiej.

Z każdej części Wiednia można się przemieszczać U-Banem, tramwajem albo autobusami.

Dorożkarz zdradza, jakie jest jego ulubione miejsce w Wiedniu. Jest nią Pierwsza Dzielnica, czyli wiedeńskie Stare Miasto.

Znam tu każdą uliczkę, czuję się tutaj jak u siebie w domu.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Zobacz także:

Trójmorze. Wielka Wyprawa w Wiedniu – spacer po mieście i wiedeńska kawiarnia

 

Na granicy Europy czekają, przebierając nogami, nowi osadnicy / Jan Bogatko, „Kurier WNET” nr 100/2022

Zamknięcie trasy przez Polskę utrudniło przemyt osadników islamskich. Ci mogą w Niemczech nadal liczyć na przyjęcie i pomoc finansową, a także na opiekę ze strony islamskich klanów przestępczych.

Jan Bogatko

Piękny, nowy świat

Oriana Fallaci w swej, jak zwykle świetniej, książce Wściekłość i duma przedstawiła wizję Europy niszczonej przez islam w wojnie kultur. Już dziś wygląda ona inaczej niż 20 lat temu. Lewicowa subkultura zniszczyła cienką warstwę cywilizacji, zachodnia kultura skarlała do graffiti, dziurawych dżinsów i pseudotęczowej flagi LGBTQIA+. Na granicy Europy czekają, przebierając nogami, nowi osadnicy. Szlak przez Polskę zamknięty? Przemytnicy żywego towaru znają jeszcze inne drogi.

Faszyści zbudowali mur na granicy polsko-białoruskiej – uważa lewica, której celem jest, jak zwykle, zniszczenie istniejącego porządku. Litwa nie wpuszcza klientów biura podróży Łukaszenki, Bułgaria wzmacnia wprawdzie graniczne kontrole, ale granica nie jest na tyle szczelna, by powstrzymać napór osadników ze świata islamu. Bandy przemytnicze, wspierane przez lewicowe organizacje „humanitarne”, poczynają sobie coraz zuchwalej, ładunek agresji jest ogromny. Coraz częściej – tak, jak właśnie w Bułgarii, nieopodal Burgas – pościg za bandytami kończy się śmiertelną katastrofą. Katastrofa ta stanowiła nie tak dawno temu temat relacji telewizji ARD, przygotowanej w wiedeńskim studiu 1. programu niemieckiej telewizji. Oczywiście autorka programu jest pełna współczucia dla 17-letniego Mahmouda, który sam dotarł do Bułgarii kilka miesięcy temu. Mahmoud chce do Ziemi Obiecanej, do Niemiec. Rodzina bohatera reportażu jest już w Bułgarii – teraz chcą razem złożyć wniosek o azyl, i w drogę – do Niemiec!

Mahmoud może nie zna siedmiu języków obcych, jak jego brat w wierze z Senegalu, Hamadin Mballo, ale nie brak mu fantazji. Barwnie i nie bez dumy opisuje szturmowanie ogrodzenia na granicy turecko-bułgarskiej. „Droga do Bułgarii była groźna” – opowiada reporterce. Ale za pomocą drabiny pokonał ją, a następnie zeskoczył na drugą stronę: „Był to skok jak z czwartego piętra”, mówi Mahmoud. Reporterki kochają takie opowieści. Potem Mahmoud wstał i pobiegł dalej.

W Polsce furorę w lewicowych mediach, jak TVN, robił niejaki Ibrahim, który przez sześć dni nie jedząc i nie pijąc, płynął rzeką. Jak opowiadał zresztą pewnej pani, zatem to prawda. Granica turecko-bułgarska jest trudna do sforsowania, ale coś się tam dzieje, opowiada gość TV ARD; zbierają się tam tłumy, jedni uciekają – jak mówi – przed wojną w Syrii, innym doskwiera ciężkie życie w Turcji.

Zamknięcie trasy przez Polskę zmusiło handlarzy żywym towarem, zapewniających migrantom podróż do Niemiec za ciężkie pieniądze, do zmiany trasy i utrudniło przemyt osadników islamskich. Ci mogą w Niemczech nadal liczyć nie tylko na przyjęcie i pomoc finansową, ale także na opiekę ze strony islamskich klanów przestępczych, na przykład w Berlinie, zapewniających nowym, młodym i sprawnym osadnikom intratne zajęcie (ostatnim przykładem ich działalności był rabunek skarbów z muzeum w drezdeńskiej Residenz). Zaproszenie ze strony byłej kanclerz Angeli Merkel sprowadzające się do jednego słowa – Wilkommen – zachowało widać ważność po dziś dzień. Zmusza to państwa, przez które prowadzą przemytnicze szlaki, do podejmowania wszelkich wysiłków na rzecz ochrony granic.

Ostatnio w nawet w Finlandii padł pomysł zbudowania nowoczesnego ogrodzenia na granicy z Rosją. Polski przykład znajduje widać naśladowców u myślących, nie tylko krytyków wśród bezmyślnych.

Jesienią rozmawiałem o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej z premierem rządu krajowego w Saksonii, Michaelem Kretschmerem. Bardzo dziękował on rządowi w Warszawie za udaną operację powstrzymania na zewnętrznej granicy UE napływu nielegalnych imigrantów.

W reportażu telewizji ARD jest także mowa o tym, że Bułgaria stawia na szczelną ochronę granic i odstraszanie. Rząd w Sofii zwiększył już siły straży granicznej, lecz na tym nie koniec. Bułgaria planuje dalszy wzrost sił tej straży. Przyczyna jest prozaiczna – liczba przypadków nielegalnego przekroczenia granicy z Turcją wzrosła dwukrotnie w porównaniu z rokiem ubiegłym – jak informuje sofijski resort spraw wewnętrznych – do 103 tysięcy przypadków. To zmusiło rząd Bułgarii do działania.

Presja ze strony nielegalnych imigrantów na wschodniej granicy Unii Europejskiej negatywnie wpływa na poziom stresu u władz, jak i popieranych przez tzw. organizacje humanitarne osadników z krajów islamskich. Ta ogólna nerwowość przekłada się na statystykę wypadków drogowych w Bułgarii. To nie przesada: co kilka dni dochodzi na szlaku bałkańskim do ciężkich wypadków – nie tak dawno temu w centrum Burgas, miasta blisko granicy z Turcją, dobrze znanego turystom z Polski, doszło do scen jak z filmów gangsterskich: autobus firmy przemytniczej, przewożący 47 islamskich klientów, w centrum miasta ścigał się z policyjnym patrolem. Pojazd przemytników uderzył w samochód policyjny, niemal nic z niego nie zostało, dwaj policjanci zginęli na miejscu. Zatrzymano kierowcę, 18-letniego Syryjczyka. Przedsiębiorca transportowy przebywa w Bułgarii w charakterze „uchodźcy”.

Tragedia wywołała szerokie echo, tym bardziej, że zdaniem prokuratora z Burgas, Georgija Czyniewa, był to w zasadzie mord. Autobus był skradziony, miał sfałszowane tablice rejestracyjne. Przed rozmyślnym najechaniem na samochód policyjny dwukrotnie przejechał on bez zatrzymania przez punkty kontroli drogowej. Pasażerami byli głównie młodzi mężczyźni, czyli typowi „uchodźcy wojenni”, jak niemieckie lewicowe media określają islamskich osadników.

Szef bułgarskiego MSW, Iwan Demerdżiew, oświadczył wobec prasy, że będzie zdecydowanie zwalczać bandy przemytników żywego towaru: „Wypowiedziano nam wojnę i odpowiemy na nią z całą surowością prawa”. Zapowiedział on kontrole w ośrodkach dla „uchodźców” w Bułgarii, bowiem – jak stwierdził – tam właśnie znajdują się zorganizowane gangi przemytnicze. Zarazem minister postawił poważny zarzut straży granicznej – jego zdaniem jest ona skorumpowana i zarabia na przemycie żywego towaru. Inaczej nie doszłoby do tego – uważa minister spraw wewnętrznych – by tak wielka grupa nielegalnych migrantów znalazła się w centrum Bułgarii. Demerdżiew nie wyklucza, że biznes przemytniczy kwitnie przy pomocy straży granicznej wzdłuż tureckiej granicy i nad Morzem Czarnym na południe od Burgas. Zapewnia, że jest w posiadaniu informacji w tej sprawie. Teraz użycie dronów ma zwiększyć bezpieczeństwo granicy, do tego przeprowadza się remont płotu granicznego, zbudowanego już w 2013 roku. Z kolei minister obrony w Sofii, Dimitar Stojanow, postanowił skierować do ochrony granicy na południowym wschodzie Bułgarii dodatkowo 300 żołnierzy.

Także sytuacja na granicy węgiersko-serbskiej nie wróży nic dobrego. W Suboticy napięcie wisi w powietrzu. Tłumy nielegalnych imigrantów stawiają sobie za cel przedostać się na Węgry. Do węgierskiej zapory granicznej jest stąd niewiele kilometrów. Dla młodych piechurów to żaden wysiłek.

Z reportażu ARD dowiadujemy się, że na szlaku prowadzącym w kierunku Węgier „uchodźcy”, jak reporterka niemieckiej stacji telewizyjnej nazywa osadników islamskich, „poruszają się małymi grupkami, wsiadają do taksówek (!), koczują na łąkach czy w opuszczonych budynkach. ARD informuje, że Serbia nie jest już w stanie przyjąć nowych imigrantów, i to od dawna. Reporterka relacjonuje:

„W zrujnowanym budynku przebywa młody człowiek z Jemenu. Opowiada, że trasę z Egiptu do Grecji pokonał piechotą. Potem – mówi dalej – zapłacił 3000 euro przemytnikowi, by dostać się do Serbii. „W pojedynkę nie da się przejść granicy” – stwierdził młody Jemeńczyk; trzeba jechać w jeepie, przepełnionym do granic możliwości”; z nim jechało w sumie 15 osób”.

O wypadek nietrudno. Jak w połowie września na granicy austriacko-węgierskiej. W Burgenlandzie, kraju związkowym Austrii, wojsko chciało skontrolować samochód. Ten dodał gazu, wypadł z drogi i uderzył w drzewo. W samochodzie, przeznaczonym dla siedmiu pasażerów, jechało obok rumuńskiego kierowcy 16 pasażerów z Indii, Pakistanu i Afganistanu. Policję zaskakuje rosnąca bezczelność handlarzy żywym towarem.

Helmut Marban z policji w Burgenlandzie wskazuje na niepokojącą tendencję. Aktualnie na rynku przemytniczym jest wielka liczba młodych mężczyzn, o których zabiegały liczne organizacje przestępcze i którzy – cytat: „są bardzo agresywni i bezwzględni, gotowi poświęcić życie klientów i własne”.

Policji w Burgenlandzie udało się w tym roku zatrzymać 205 przemytników; to znacznie więcej niż rok temu. Austriacka ekspertka ds. migracji, Judith Kohlenberger, uważa, że za wzrost liczby nielegalnych imigrantów odpowiada sytuacja geopolityczna oraz „efekty dodatkowe”, jak napaść Rosji na Ukrainę.

Klienci przemytników to ludzie zamożni. Już w 2016 roku za przemycenie 1 osoby z Afganistanu do Niemiec trasą bałkańską imigrant płacił średnio między 4700 a 5500 dolarów. Mniej kosztowała podróż z Syrii i Iraku – od 3600 do 4000 dolarów. Z kolei z Afryki Wschodniej przejazd – bez jedzenia i noclegu – do Włoch przez Morze Śródziemne kosztował od 3300 do 5000 dolarów. Teraz, po zwycięstwie wyborczym Meloni w Włoszech, usługi przemytników niewątpliwie zdrożeją. Trasa bałkańska zdrożała z uwagi na zabezpieczenia techniczne granic (głównie na Węgrzech) od roku 2016 średnio o 10 procent. Wycieczki łodziami z Turcji do Grecji staniały natomiast z powodu na brak szans dalszej podróży z 800 dolarów na osobę do około 300.

Felieton Jana Bogatki pt. „Piękny, nowy świat” znajduje się na s. 3 „Wolna Europa” październikowego „Kuriera WNET” nr 100/2022.

 


  • Październikowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Jana Bogatki pt. „Piękny, nowy świat” na s. 3 „Wolna Europa” październikowego „Kuriera WNET” nr 100/2022

Studio Białoruskie – Pawieł Łatuszka: Rosja ma na celu likwidację państwowości białoruskiej

Miesiąc działalność gabinetu białoruskiej opozycji demokratycznej i sygnały wysyłane przez Mińsk do Brukseli. Z Pawłem Łatuszką rozmawiają Olga Siemaszko i Paweł Bobołowicz.

Pawieł Łatuszka przedstawia działalność gabinetu cieni białoruskiej opozycji, w którym pełni rolę wicepremiera. Jak wyjaśnia,

Jest to zjednoczony, przejściowy gabinet- organ wykonawczy władzy […]. Stworzono tę strukturą jako rząd, który ma na celu przybliżyć zmianę na Białorusi.

W ciągu miesiąca działalności jeszcze nie wszystkie stanowiska zostały obsadzone. Gabinet tworzy program działań na najbliższy czas.

Nasze postulaty są jasne i jednoznaczne: nic o nas bez nas. Po drugie wyzwolenie wszystkich więźniów politycznych bez wyjątków. Po trzecie deokupacja Białorusi – wyjście wszystkich wojsk rosyjskich.  

Jaka przyszłość czeka reżim Alaksandra Łukaszenki? Jego przedstawiciele kontaktują się z Unią Europejską. Wiceminister spraw zagranicznych Białorusi odwiedzi Austrię, gdzie odbywają się posiedzenia OBWE. Łukaszenka wysyła sygnały gotowości do rozmów mówiąc o amnestii dla więźniów politycznych. Jednocześnie jednak,

Łukaszenka chce pokazać, że  jest nieugięty, że […] jest gotów wykorzystać wszystkie instrumenty represji do maksymalnego poziomu.

A.P.

B9 – Marcin Zaborowski: najbardziej niechętne przyznaniu Ukrainie statusu kandydata do UE są Dania i Holandia

Featured Video Play Icon

Marcin Zaborowski / Fot. Piotr Bobołowicz, Radio Wnet

Dyrektor do spraw polityki GLOBSEC omawia szeroko tematy podejmowane w czasie konferencji.

Marcin Zaborowski mówi o trwającej właśnie konferencji GLOBSEC. Skoncentrowana jest ona na promowaniu wsparcia dla Ukrainy. Pomocą dla naszych wschodnich sąsiadów może okazać się przyjęcie do Unii Europejskiej.

Wczoraj Austria zadeklarowała swoje wsparcie dla przyznania Ukrainie statusu kandydata do UE. Jest to o tyle dobra wiadomość, że do tej pory Austriacy podchodzili do tego pomysłu sceptycznie.

Czytaj także:

B9 – Marcin Szymański: gdy Bułgarzy usiłowali wyzwolić się spod Turka, Polacy walczyli w szeregach tureckich z Rosją

Rozszerzenie Unii popierają również jej władze. Ursula von der Leyen stwierdziła, że przyznanie Ukrainie statusu państwa pretendującego jest obowiązkiem UE. Nie wszyscy popierają jednak stanowisko przewodniczącej Komisji Europejskiej. Najbardziej sceptyczne w tym aspekcie są Dania i Holandia.

Koniecznie wysłuchaj całej rozmowy!

K.B.

Anna Fotyga: sankcje to minimum, żeby powstrzymać niewyobrażalne bestialstwo na Ukrainie

Europosłanka o raporcie podkomisji smoleńskiej, misji pokojowej NATO na Ukrainie, postawie europejskich polityków wobec Rosji i pociągnięciu rosyjskich przywódców do odpowiedzialności.

Prezydent Kaczyński był osobą która bardzo, ale to bardzo przeszkadzała Rosji w jej agresywnej polityce.

Anna Fotyga komentuje reakcje na przedstawienie raportu podkomisji smoleńskiej. Zauważa, że brytyjscy europosłowie nie odrzucali z góry możliwości, że w Smoleńsku miał miejsce zamach.

Rosja nie tylko łamie prawa człowieka, prawo humanitarne, międzynarodowe- ona łamie wszelkie możliwe prawa i to od lat.

Europosłanka zauważa, że Polska jest wielkim wsparciem dla Ukrainy. Nie można tego powiedzieć o przywódcach Niemiec, Francji i Austrii.

Gość Poranka Wnet podkreśla, że „sankcje to minimum, żeby powstrzymać niewyobrażalne bestialstwo na Ukrainie”. Sądzi, że idea misji pokojowej NATO na Ukrainie to dobry pomysł. Odnosi się do wywiadu prezydenta Emmanuela Macrona, w którym dobrze oceniał on rozmowy ze swym rosyjskim odpowiednikiem.

Jak stwierdza rozmówczyni Krzysztofa Skowrońskiego problemem nie jest postawa jedynie samego prezydenta Republiki, ale też innych francuskich polityków.

Anna Fotyga podkreśla, że rosyjscy rządzący muszą odpowiedzieć za swoje zbrodnie- nie tylko na Ukrainie, ale też w Syrii i w samej Federacji Rosyjskiej.


Wróblewski: biorąc pod uwagę rozmaite sankcje technologiczne, Rosji będzie bardzo ciężko odbudować przemysł zbrojeniowy

Featured Video Play Icon

Co przewidują raporty Banku Światowego w związku z wojną na Ukrainie? Kogo reprezentuje austriacki kanclerz w Moskwie? Prezes Warsaw Enterprise Institute o aktualnej sytuacji gospodarczej.

Według raportu Banku Światowego 90 proc. eksportu zboża z Ukrainy zostało odcięte w wyniku zamknięcia szlaków żeglownych na Morzu Czarnym. Rosyjska gospodarka ma się skurczyć o 11 proc.  Tomasz Wróblewski wskazuje, że analizy te są płynne, gdyż wojna wciąż trwa, wprowadzane są nowe sankcje na Rosję, a Ukraina jest nadal niszczona. Zauważa, że według innego raportu BŚ,

Możemy spodziewać się spadku wzrostu globalnego do trzech i pół procenta.

Dochodzi do tego spowolnienie w Chinach w wyniku nowego lockdownu.

Sytuacja jest bardzo płynna.

Rozmówca Adriana Kowarzyka wskazuje na decyzję zniesienia przez kraje G7 klauzuli najwyższego uprzywilejowania Rosji, co oznacza, że wszystkie produkty rosyjskie będą znacznie droższe.

Chodzi nie tylko o to, żeby tę Rosję upokorzyć […], ale też chodzi o to, żeby Rosja nie była w stanie odbudować swojej machiny wojennej.

Wróblewski komentuje wizytę kanclerza Austrii w Moskwie. Karl Nehammer jest pierwszym przywódcą jednego z państw UE odwiedzającym rosyjską stolicę po 24 lutym.

Jak zauważa prezes Warsaw Enterprise Institute, nie czuje, żeby szef austriackiego rządu reprezentował interesy państw Unii.

Austria jest krajem wyjątkowo spolegliwym jeśli chodzi o Rosję.

A.P.

Dr Piotr Andrzejewski: Austria od lat jest jednym z najbardziej prorosyjskich państw i społeczeństw w UE

Piotr Andrzejewski/Foto. Radio Wnet

Analityk Instytutu Studiów Politycznych o prorosyjskości austriackich polityków, możliwości uniezależnienia się Austrii od gazu z Rosji i o stosunkach Wiednia z Budapesztem.

Dr Piotr Andrzejewski komentuje wypowiedź ministra spraw zagranicznych Austrii Alexandra Schalenberga, który oświadczył, że jego kraj nie poprze embarga na gaz z Rosji.

Austria od lat, czy nawet już dekad jest jednym z najbardziej prorosyjskich państw i społeczeństw w Unii Europejskiej.

Analityk wskazuje, że Austria jako państwo neutralne balansowała między Wschodem a Zachodem. Jako pierwsze państwo zachodnie zbudowała gazociąg z ZSSR. Jak zauważa nasz gość,

Austria większość swojej energii elektrycznej […] czerpie z elektrowni wodnych postawionych na alpejskich rzekach i rezygnacja z gazu de facto nie byłaby aż tak wielkim problemem.

Dr Andrzejewski wyjaśnia, że zażyłość austriacko-rosyjska to lata skutecznego budowania rosyjskich wpływów w kraju nad Dunajem.

Austriacki ekspert w Poranku Wnet z Wiednia: Budowa Nord Stream II ma charakter gospodarczy, a nie polityczny

Dodaje, że Austria jako kraj neutralny od 1955 r. nie może udzielać pomocy militarnej.

Austriacy podkreślają, że będą udzielać wszelkiej możliwej pomocy humanitarnej dotyczącej zarówno przyjmowania uchodźców, jak i też wysyłania leków.

Co dla relacji austriacko-węgierskich oznacza kolejne zwycięstwo Fideszu? Rozmówca Magdaleny Uchaniuk zauważa, że w Austrii rządzi koalicja Austriackiej Partii Ludowej i Zielonych. Ci ostatni są negatywnie nastawieni do Viktora Orbána.

Zarówno kanclerz Karl Nehammer, jak i minister spraw zagranicznych Alexander Schalenberg są z Partii Ludowej, czyli konserwatywnej, co oznacza, że ich podejście do Orbána może być umiarkowanie pozytywne.

A.P.

Czarnecki: wojna trwa już 40 dni, a Polska nie otrzymała ani jednego euro od Unii Europejskiej na pomoc dla uchodźców

Europosel EKR o mordzie w Buczy, szansie na zaostrzenie sankcji, rosyjskich jurgieltnikach i pragnieniu powrotu do „business as usual” z Rosją.

Ryszard Czarnecki przewiduje uszczelnienie i zaostrzenie sankcji w reakcji na rosyjską zbrodnię wojenną w Buczy. Prezydent Zełenski przemówi na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ.

Fakt, że Rosja jest jednym z pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa obok USA, Wielkiej Brytanii, Francji i Chin jest hamulcem dla konkretnych działań przeciwko Rosji.

Europoseł stwierdza, że politycy europejscy, którzy robili interesy z Rosją chcą teraz odwrócić od siebie uwagę podnosząc prorosyjskie sympatie skrajnej prawicy.

Jest różnica między postępowaniem pani kanclerz Merkel i kanclerza Schulza, którzy aktywnie działają na rzecz Nord Streamu, a panem Salvinim, który rzeczywiście robił głupio wkładając koszulkę z Putinem.

Czarnecki stwierdza, że „na liście rosyjskich jurgieltników” jest dwóch byłych kanclerzy Austrii- chadek i socjalista. Także grupa niemieckich polityków jest w niemieckich spółkach. Nasz gość podkreśla, że

Wojna trwa 40 dni, a Polska nie otrzymała ani jednego euro ze strony Unii Europejskiej na pomoc dla uchodźców.

Turcja na utrzymanie 1,8 mln uchodźców dostała ponad 6 mld euro. Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego przewiduje, że już niedługo odezwie się znów lobby pokojowe dążące do zakończenia wojny, niezależnie od ceny, jaką musiałaby zapłacić za pokój Ukraina.

Czekają na pierwszą lepszą chwilę „powrotu do normalności”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Dr Jabłonka: Bonaparte nie wygrywał dlatego, że miał dużo sił, tylko widział błędy przeciwnika szybciej, niż on sam

Gościem „Kuriera w samo południe” jest dr Krzysztof Jabłonka – historyk, który opowiada o bitwie pod Austerlitz, której rocznicę – 2 grudnia 1805 roku – obchodzimy w dniu dzisiejszym.

Bitwa pod Austerlitz odbyła się 2 grudnia 1805 roku, zmierzyły się w niej wojska francuskie dowodzone przez Napoleona Bonaparte oraz koalicja austriacko-rosyjska pod wodzą Jana I Liechtensteina oraz Michaiła Kutuzowa.

Była to genialna dywersja, która spowodowała rozbicie armii koalicji.

O sukcesie zadecydowały ponadprzeciętne umiejętności strategiczne Napoleona Bonaparte, który obchodził tego dnia rocznicę swojej koronacji na cesarza.

Polegało to na genialnym wejściu pomiędzy dwie sprzymierzone armię – austriacką oraz rosyjską.

Francuski dowódca wyszedł z założenia, że Austriacy i Rosjanie napotkają trudności komunikacyjne.

Geniusz polegał na założeniu, że Austriacy się nie dogadają z Rosjanami.

Historyk podkreśla, że o zwycięstwach Bonapartego nie decydowała klasycznie rozumiana siła militarna a aspekt intelektualny.

Nie wygrywał dlatego, że miał dużo sił, tylko widział błędy przeciwnika szybciej, niż on sam.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

P.K.