Atak rosyjskich formacji na wschodzie Ukrainy. Zginął jeden ukraiński żołnierz, pięciu ciężko rannych [AKTUALIZACJA]

Nastąpiło wstrzymanie ognia. Ukraińska strona nie straciła kontroli nad żadnym z terenów. Sytuacja jest pod kontrolą. Paweł Bobołowicz o politycznych skutkach ataku dla prezydenta Zełenskiego.


Paweł Bobołowicz, korespondent Radia WNET na Ukrainie przytacza informacje płynące z dowództwa operacji sił połączonych, mających bronić Ukrainy przed Rosyjskim atakiem:

Dzisiaj od rana formacje Federacji Rosyjskiej zaatakowały w pobliżu miejscowości Nowotoszkowskie, Orichowe, Krymskie i Chutor Wilnyj. Atak prowadzony jest pod przykryciem artylerii.

W komunikacie mowa jest o używaniu moździerzy o średnicy 120 mm zakazanych przez tzw. porozumienia Mińskie. Jeden z Ukraińskich ekspertów wojskowych mówi, że nie tylko te moździerze, ale używana jest także ciężka artyleria – haubice 156 mm:

Mieszkańcy terenów, na których słychać wystrzały wrzucają do sieci materiały wideo. Według informacji połączonych sił, przeciwnik uderzył w celu przerwania linii rozdzielenia, czyli dokonał akcji ataku, który ma za zadanie przejęcie części terenów o statusie neutralnym.

Dzieje się to w czasie, kiedy Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski poinformował, że Ukraina zgadza się na wspólną kontrolę okupowanych terenów obwodów Donieckiego i Ugańskiego razem z przedstawicielami okupowanych terenów:

Później propozycja została uszczegółowiona, że taka kontrola miałaby objąć nie cały teren, lecz granicę i w skład kontrolujących mieliby wejść przedstawiciele lokalnej milicji i obserwatorów OBWE Jest to jeden z warunków do przeprowadzenia wyborów samorządowych na tych terenach.

Według Zełenskiego powinno następować wycofywanie sprzętu wojskowego z poszczególnych sektorów Donbasu na nowych zasadach, które jednak nie zostały konkretnie określone. Mówi się o „sektorowym wycofywaniu sprzętu”.

Wczoraj Minister Spraw Wewnętrznych Arsen Awakow poinformował, że na czas przejściowy w okresie wyborów będzie możliwe wspólne patrolowanie terenów przez przedstawicieli Ukraińskiej policji, misji pokojowej i przedstawicieli lokalnych społeczności. Minister uważa, że wśród patrolujących nie mogą być bojownicy, którzy dokonali zbrodni:

Siły te miałyby kontrolować porządek publiczny do czasu pracy organów władzy Ukraińskiej na tym terenie. Według ministra, na podstawie porozumień mińskich i tak wszystkie nielegalne formacje, tzw. milicja ludowa działająca na tym terenie powinna zostać rozwiązana i nie będzie mogła brać udziału we wspólnych patrolach.

Awakow uważa, że bojownicy opuszczą Donbas razem z wojskami okupacyjnymi. Według ministra powinna być też przyjęta ustawa „o kolaborantach”, która będzie dotyczyć osób, które pełniły funkcje socjalne (nauczyciele, lekarze), a oddzielną kategorią będą osoby, które wykonywały funkcje w aparacie represji.

Na propozycję prezydenta Zełenskiego zareagowano na Kremlu. Sekretarz prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow wyraził wdzięczność, iż Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zgodził się na patrolowanie kordonu Federacji Rosyjskiej w Donbasie.

A.M.K.

W drugiej rozmowie nasz korespondent raz jeszcze mówi o ataku prorosyjskich separatystów na pozycje ukraińskie. Od zwykłych codziennych ataków różni go jego skala. O godz. 5 rano nastąpił atak z zamiarem przejęcia ukraińskich pozycji wspierany przez ostrzał z moździerzy dwudziestomilimetrowych. Tych ostatnich, jak zauważa korespondent, w ogóle nie powinno tam być zgodnie z porozumieniami mińskimi. Wystrzały artyleryjskie były słyszane w miejscowościach w których ze względu na oddalenie od linii frontu ich zwykle nie słychać. Bobołowicz zauważa, że prezydent Zełenski „jeszcze wczoraj mówił o konieczności rozmowy z Rosją”. Próba znalezienia pokojowego rozwiązania konfliktu na wschodzie kraju była tematem jego kampanii wyborczej.

Opozycja nie będzie chciała tego Zełenskiemu odpuścić, wskazując, że to porażka jego planu pokojowego.

Jak ogłosiło ukraińskie dowództwo, w wyniku ataku podległych Federacji Rosyjskiej sił „nie zmieniła się linia rozgraniczenia”. Dziennikarz przypomina, że „wielokrotnie w przeszłości tak było, że regularna armia rosyjska brała udział” w tej wojnie hybrydowej. Sama Rosja konsekwentnie odcina się od odpowiedzialności za działania sil republik ludowych.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

 

Niemiecki przedsiębiorca Hans G., wprost odwołujący się do Hitlera, skazany za słowa „zabiłbym wszystkich Polaków”

Natalia Nitek-Płażyńska wygrała sprawę z Hansem G. zarówno z powództwa cywilnego, jak i w postępowaniu karnym. Niemiec został uznany winny znieważania oraz formułowania gróźb karalnych.


Natalia Nitek-Płażyńska informuje o uznaniu przez sąd w Wejherowie Hansa G. winnym znieważenia i grożenia śmiercią. Chodziło głównie o słowa „zabiłbym wszystkich polaków, nie miałbym z tym problemu. Nienawidzę polaków, nie to, że ich nie lubię, oni wszyscy są cwelami i idiotami. Tak, jestem hitlerowcem, to wina tego kraju, że taki jestem”:

Kilka lat temu pracują w firmie POS System […] jako pracownica, mając niemieckiego szefa, niestety ja i reszta moich współpracowników musieliśmy słuchać tego typu wyrażeń […] wspominał o tym, że jest hitlerowcem, chętnie by nas pozabijał, ustawiając pod ścianą i do nas strzelając.

W lutym 2019 roku zakończyło się postępowanie z powództwa cywilnego, które wygrała Natalia Nitek-Płażyńska. Przegrana strona będzie musiała wpłacić 50 tys. zł na Muzeum w Piaśnicy:

Od tego wyroku Hans G. się odwołał. Czekamy na termin rozprawy w postępowaniu odwoławczy. W ten piątek w sądzie w Wejherowie zakońvczyło się postępowanie karne […] Hans G. został uznany winnym znieważania mnie i innych pracowników oraz gróźb karalnych. Został skazany na 8 miesięcy pozbawienia wolności na dwa lata w zawieszeniu, także na 20 tys zł grzywny.

Gość „Poranka WNET” podkreśla, że osób takich jak Hans G. może być więcej. Nie tylko w naszym kraju, ale przede wszystkim w Niemczech.

K.T. / A.M.K.

Nie żyje Adam Słodowy. Autor kultowego programu „Zrób to sam” miał 96 lat

Nie żyje twórca programu „Zrób to sam” Adam Słodowy. Zmarł 10 grudnia 2019 r. Miał 96 lat. Informację potwierdziła w rozmowie z RFM.FM jego żona.

10 grudnia 2019 roku w wieku 96 lat zmarł Adam Słodowy.

Adam Słodowy urodził się 3 grudnia 1923 r. w Czarnkowie nad Notecią, w dzisiejszym województwie wielkopolskim.

W czasie  II wojny światowej wstąpił do artylerii, a w  latach 50. pracował jako wykładowca w Oficerskiej Szkole Artylerii Przeciwlotniczej w Koszalinie, a następnie podjął pracę w Wojskowej Akademii Technicznej.

Przygodę z telewizją rozpoczął pod koniec lat 50. Na początku został konstruktorem urządzeń scenicznych. W latach 1961-78 był redaktorem Naczelnej Redakcji Programów Oświatowych i Dziecięcych TVP. W 1983 r. zdecydował się przejść na emeryturę i zakończyć pracę w telewizji.

Był również autorem scenariusza do serii filmów animowanych dla dzieci „Pomysłowy Dobromir” i „Pomysłowy wnuczek”, a także filmów „Śrubokręt i spółka” oraz „Dziura w ścianie”.

Na portalu Kultura.onet.pl , możemy przeczytać, że od 1959 do 1983 roku  Adam Słodowy prowadził telewizyjny program dla młodzieży „Zrób to sam” . Był również wynalazcą, popularyzatorem majsterkowania, racjonalizatorem i wojskowym w stopniu majora. Zmarły pracował również na etacie konstruktora urządzeń sceno technicznych. Zaprojektował m.in. obrotową scenę dla Teatru Telewizji.
Był autorem wielu książek poświęconych motoryzacji i majsterkowaniu. Pierwsza z nich, „Budowa samochodu amatorskiego”, cieszyła się szczególnie dużą popularnością.

21 marca 1974 roku, na wniosek dzieci, został Kawalerem Orderu Uśmiech, natomiast w 1983 roku otrzymał nagrodę literacką Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich jako autor najpoczytniejszych książek w bibliotekach publicznych.

W książce  „Lubię majsterkować”, Adam Słodowy zamieścił część informacji prezentowanych wcześniej w telewizji, a także liczne projekty nowych zabawek i urządzeń, a nakład książki sięgnął ponad 560 tysięcy egzemplarzy.

M.K./A.P.

648 tys. zł zniknęło z kasy Newagu. Były członek zarządu kasy znaleziony martwy

Z Pracowniczej Kasy Zapomogowo-Pożyczkowej Newagu w Nowym Sączu zniknęło 650 tys. zł. Po ujawnieniu tego zaginął także na tydzień były członek zarządu Kasy. Jego ciało zostało znalezione w lesie.

W Newagu, w Nowym Sączu nowy zarząd Pracowniczej Kasy Zapomogowo-Pożyczkowej odkrył, że „wyparowało” . Jako winnych tej waporyzacji podejrzewano członków poprzedniego zarządu.  Ci wobec pytań swych następców nabrali wody w usta. W rezultacie zgłoszono do prokuratury podejrzenie popełnienia przestępstwa.

Jeden z członków poprzedniego zarządu, Kazimierz K. opuścił 24 listopada swój dom, zostawiając list w którym wypierał się wszelkich związków z tą sprawą. Od wtorku wiadomo, jak podał portal RFM.FM, że po tygodniu poszukiwań mężczyzna został znaleziony przez policję martwy w lesie pod Białymstokiem.

Na razie nie wiadomo, co było przyczyną śmierci mężczyzny. Przeprowadzono sekcję zwłok byłego członka zarządu kasy zapomogowo-pożyczkowej Newag, ale nie podano jej wyników. Wstępnie wykluczono udział osób trzecich.

A.P.

Zmarł Andrzej Heidrich (90 lat), projektant polskich banknotów

Polski grafik, ilustrator książek, projektant m.in. znaczków pocztowych i banknotów.

Jest autorem wielu projektów znaczków pocztowych, dokumentów oraz banknotów: serii Wielcy Polacy (1974–1993, w obiegu w latach 1975–1996) i Królowie i książęta Polski (1994, w obiegu od 1995). Autor poprawek godła heraldycznego Polski, wprowadzonych do obowiązującego obecnie herbu państwowego, a także insygniów Orderu Krzyża Wojskowego.

Andrzejowi Heidrichowi poświęcono odcinek Twentieth Century Illustrated – Andrzej Heidrich w ramach cyklu filmów dokumentalnych Twentieth Century, w którym prezentowano sylwetki polskich twórców sztuki XX wieku. Jest również bohaterem filmu dokumentalnego Wielki człowiek małej grafiki, zrealizowanego w 2011 na zlecenie Narodowego Banku Polskiego. Zmarł 21 października 2019 r.

“Oswoić” śmierć po meksykańsku: Día de los Muertos / “Domesticar” la Muerte a la mexicana: Día de los Muertos

Czy można nie bać się śmierci? Czy można „oswoić śmierć?” Być może są tacy ludzie, którzy znają odpowiedź na to pytanie. Mieszkają w Meksyku i opowiedzą nam o obchodach Día de los Muertos.

Śmierć jest naturalnym stanem rzeczy i każdego z nas czeka. Niezależnie od tego, czy tego chcemy, czy nie. Również strach przed śmiercią jest całkiem naturalny. Chociaż rozmaite religie i wierzenia sugerują nam rozmaite Prawdy Ostateczne, to czy naprawdę wiemy czy i co czeka na nas „po drugiej stronie”? Czy w ogóle można zrozumieć śmierć? A jeśli tak, to czy da się „oswoić” śmierć? I jak miało by to wyglądać? Przypadek Meksyku pokazuje, że zawsze można spróbować.

Meksykańskie obchody Święta Zmarłych, czyli Día de los Muertos z pewnością są fenomenem na skalę światową. Zwrócić tu jednak należy uwagę, że Día de los Muertos to nie tylko znane z katolickiej tradycji Dzień Wszystkich Świętych oraz Dzień Zaduszny. W zależności od części kraju Święto Zmarłych może trwać nawet i tydzień. Co więcej, każdy dzień dedykowany jest innym grupom Zmarłych np. duszom dzieci, duszom topielców etc. Obchody Meksykańskiego Święta Zmarłych to z jednej strony zaduma, jednak z drugiej to także radość i feeria kolorów. W tych dniach Meksykanom rzeczywiście udaje się „oswoić” śmierć.

Skąd zatem ta radość, muzyka grana na cmentarzach i wielogodzinne rodzinne rozmowy nad grobami bliskich, połączone z ucztowaniem? Meksykańskie Święto Zmarłych to czas, w którym zmarli powracają do świata żywych, by móc z nimi się spotkać. Dlatego też bardzo często grane są utwory muzyczne, ulubione przez zmarłych oraz przygotowywane potrawy i napitki, w których zmarły gustował. Zdaniem Meksykanów w ciągu tych kilku dni udaje się „oswoić” śmierć i poobcować ze zmarłymi. Zaś światła płonące w olbrzymich ilościach na meksykańskich cmentarzach są kierunkowskazem dla dusz zmarłych do naszego świata.

Meksyk jest krajem, w którym niestety śmierć i przemoc widoczne są niemal na każdym kroku. Wysokie statystyki przestępcze czynią ten kraj jednym z najniebezpieczniejszych miejsc świata. Śmierć towarzyszy Meksykanom niemalże na każdym kroku. Stąd też jest bardzo ważne, by móc „oswoić” śmierć, by nie tylko była zagrożeniem, ale by wręcz była przyjaznym towarzyszem życia.

O tym w jaki sposób udało się Meksykanom „oswoić” śmierć opowiedzą nasi goście: pochodzący z Meksyku Mayra Martínez Mota oraz Alejandro Ruíz de Chávez. W rozmowie ze Zbyszkiem Dąbrowskim nasi goście opowiedzą o obchodach meksykańskiego Święta Zmarłych. Nie tylko w sferze folklorystycznej, ale również pokazując całą kosmowizję wierzeń. Nasi goście spróbują również opowiedzieć o tym, jaką rolę odgrywa śmierć w życiu przeciętnego Meksykanina, a także jak Meksykanie żyją ze śmiercią na co dzień.

Na meksykańskie rozmowy o śmierci i zmarłych zapraszamy w najbliższy poniedziałek, 21 października 2019 roku, jak zwykle o godz. 21H00! Będziemy rozmawiać po polsku i hiszpańsku! Nasza audycja będzie również zaproszeniem do wzięcia udziału w tegorocznej edycji Día de los Muertos, która będzie miała miejsce w najbliższą niedzielę, 27 października o godz. 16H20 w Staromiejskim Domu Kultury w Warszawie. Serdecznie zapraszamy!

¡República Latina w świecie żywych i zmarłych!

Resumen en castellano: la Muerte es el estado natural de cada uno de nosotros. Tenemos miedo de ella. Pero podemos  probar “domesticarla”? En que modo? El Día de los Muertos en México no es sólo el folclor. También es la respuesta a la pregunta de “domesticar” la Muerte. Es el tiempo,cuando los espíritus de los Muertos vuelven a la tierra. Y es el tiempo, cuando nos podemos unir con ellos y festejar su presencia entre nosotros.

La Muerte es la compañera de la vida de muchos Mexicanos. El nível alto de crimen y violencia es el dibujo de varias partes de este país. Por eso muchos de ellos están probando “domesticar” la Muerte para poder hacerla más “amistosa”. Sobre los metodos van a contarnos nuestros invitados: Mayra Martínez Mota y Alejandro Ruíz de Chávez. Con nuestros invitados vamos también a hablar sobre la cosmovision de las creencias en México, relacionadas con la Muerte. Y de la vida con la Muerte de muchos Méxicanos.

Les invitamos para escucharnos el lunes, 21 de octubre, como siempre a las 21H00 UTC+2! Vamos a hablar polaco y castellano! Les invitamos también muy cordialmente para participar en otra edición del evento sobre Día de los Muertos. Esta vez vamos a celebrarlo el domingo 27 de octubre, a las 16H30 UTC+2, en la Casa de Cultura del Casco Antiguo de Varsovia!

POŻEGNANIE BOHDANA BUTENKI (1931-2019) Dziś o 12:00 w Kościele św. Kazimierza w Pruszkowie

Bohdan Butenko (ur. 8 lutego 1931, zm. 14 października 2019) – polski rysownik, ilustrator i grafik, autor komiksów oraz książek, scenarzysta, projektant lalek i dekoracji dla teatrów lalkowych.

Dziś, w piątek 18 października o godz. 12. – w Kościele św. Kazimierza w Pruszkowie Mszą św. – zacznie się ostatnie pożegnanie wybitnego artysty BOHDANA BUTENKI, twórcy Gapiszona, ilustratora licznych książek dla dzieci, autora komiksów, plakatów, filmów rysunkowych, projektanta lalek, autora scenografii Kabaretu Starszych Panów, a także opracowania graficznego Encyklopedii „O książce” i – „Encyklopedii Warszawy”. Współpracował z wieloma wydawnictwami i czasopismami. Miał wiele odznaczeń, w tym Order Uśmiechu. Żył 88 lat.

Góral o wczorajszej burzy: Niektórzy ludzie zostali przypaleni, porażeni piorunem […] trwają poszukiwania wielu osób

– Nawet najstarsi górale nie pamiętają takiej burzy. […] Dziś jest jeszcze mgła w Zakopanem, co utrudnia akcję ratowniczą. – dodaje Marcin Zubek.


Marcin Zubek, prezes Związku Podhalan w Zakopanem odnosi się do wczorajszej gwałtownej burzy, która przeszła nad Tatrami. Zginęły cztery osoby, w tym dwójka dzieci. Ponad 40 osób zostało rannych:

Górale zorganizowali pomoc dla tych ludzi, bo porażeni przez piorun zostali po prostu bez niczego. Niektórzy nawet bez butów. Niektórzy ludzie zostali przypaleni, porażeni piorunem. Są osoby z różnymi uszkodzeniami części ciała. Inne osoby są jeszcze poszukiwane. Prosiłbym w imieniu wszystkich poszkodowanych o wspólną modlitwę o to, żeby jak najwięcej osób się odnalazło.

Z relacji, którą przeprowadził rozmówca „Poranka WNET”, nikt nie spodziewał się tak dramatycznego przebiegu wczorajszej burzy. Jak zauważa, uderzeń pioruna było właściwie tylko kilka, jednak miały one potężną siłę:

Nawet najstarsi górale nie pamiętają takiej burzy. […] Dziś jest jeszcze mgła w Zakopanem, co utrudnia akcję ratowniczą.  […] Bardzo wielu ludzi jest zaangażowanych w akcję. Od strażaków OSP i pogotowia po zwykłych ludzi, strażaków ochotników, ratowników medycznych, wolontariuszy. Bardzo dużo ludzi się zaangażowało w tę pomoc, przynoszą ubrania których brakuje.

W pamięci Marcina Zubeka zapisze się obraz zrozpaczonej matki, która wraz z ratownikami czekała na powrót jej dziecka, od którego nie ma żadnej informacji od momentu jego wyjścia w góry.

A.M.K.

Grzegorz Polak: W powstaniu brakowało środków na uśmierzenie bólu i czasami jedynym środkiem była ręka kapelana

Przeczytaj inspirującą powstańczą historię Kapelana Stefana Wyszyńskiego, którego postępowanie świadczyło w pełni o oddaniu posłudze duszpasterskiej. Pomagał on każdemu, w nikim nie widział wroga.

Grzegorz Polak opowiada powstańczą historię księdza kapelana z podwarszawskich lasek — Stefana Wyszyńskiego. Wprawdzie nie brał on bezpośredniego udziału w walkach, jednak zaangażowany był w powstanie, pełniąc posługę kapelana AK okręgu Żoliborz-Kampinos. Nosił pseudonim Radwan III i jednocześnie był kapelanem szpitala powstańczego w Laskach:

Tutaj zapisał piękną kartę, jako ktoś, kto nie tylko przygotowywał ciężko rannych żołnierzy na śmierć, ale był obecny przy operacjach, które przeprowadzane były w warunkach bardzo prymitywnych. Brakowało środków na uśmierzenie bólu i czasami jedynym środkiem była ręka kapelana, który trzymał żołnierza poddawanego amputacji.

Wracając do swoich wspomnień z okresu działań szpitala powstańczego w Laskach, Kardynał Stefan Wyszyński mówił o przygotowywaniu młodych, czasem 16-letnich żołnierzy na śmierć:

Mimo ogromnych chęci nie był w stanie on pogrzebać wszystkich zmarłych, gdyż nikt inny w tym czasie nie zawracał sobie głowy, gdyż ciągle dochodzili kolejni ranni i zabici.

Jak dodaje gość „Poranka WNET”, ksiądz Stefan Wyszyński był w pełni oddany swojej posłudze duszpasterskiej, nie odmawiając pomocy nawet Niemcom, Ukraińcom czy Węgrom:

Tutaj dla niego jedynym kryterium była potrzeba duchowa człowieka, a nie patrzenie czy to, że to jest wróg. On zresztą w nikim nie widział wroga.

Bobołowicz: Tynne to polskie Termopile. Polscy żołnierze przez 4 dni bohatersko walczyli tutaj z Armią Czerwoną

Na miejscu nie znajduje się żadna informacja o toczących się tam walkach i śmierci polskich żołnierzy. Sowiecka propaganda wmówiła mieszkańcom, że Polacy walczyli tu z Niemcami.


Paweł Bobołowicz podsumowuje swój pierwszy tydzień zwiedzania Polesia w ramach korespondencji Ukraińskiego zwiadu WNET. Przez pierwsze przejechane 1000 kilometrów, korespondent Radia WNET odwiedził m.in. Somine, Łuków-Maciejów, Włodzimierz, Kowel, Kamień Koszysrki, Lublieszów, oraz okolice Tynnego.

Dzisiaj Paweł Bobołowicz  jest w Korosteniu. Jest to 63 tysięczna miejscowość, położone nad rzeką Uż – jest to prawy dopływ Prypeci:

W mieście, w granitowej skale (18 metrów granitu i 20 metrów ziemi) znajdował się zapasowy punkt dowodzenia Armią Czerwoną, z 30 pokojami, wśród których znajdował się również gabinet, który był przygotowany dla samego Stalina. Przed II wojną światową Korosteń lezął po sowieckiej stronie granicy, a do Polski było stąd 60 km.

Po drodze do Korostenia, na parkingu pod Manewiczami nasz korespondent spotkał grupę motocyklistów z Polski, z którymi udało mu się przeprowadzić spontaniczny wywiad. Dowiedzieliśmy się z niego, że napotkani motocykliści od 10 lat pędzą jednośladami przez głównie białoruskie i ukraińskie bezdroża. Uwielbiają również jeździć dzikimi szosami. W rozmowie z Bobołowiczem mówią, że nie ma żadnych napięć między Ukraińcami a Polakami. Nasi sąsiedzi miło ich witają i pozdrawiają.

Następnie Paweł Bobołowicz pojechał zwiedzić Bunkry Korpusu Ochrony Pogranicza w Tynnem. To tam stoczył heroiczną walkę ppor. Jan Bołbott, broniąc Polskiej granicy na rzece Słucz, przed sowieckim agresorem. Sama bitwa nazywana jest Polskimi Termopilami:

Od 17 września 1939, po agresji ZSRR na Polskę, przez cztery dni walczył z Armią Czerwoną. Zginął 20 września 1939 w wysadzonym bunkrze w okolicach wsi Tynne. Bołbott do samego końca miał z bunkra kontakt radiowy z dowództwem. I przed śmiercią, w chwili ostatecznego natarcia, powiedział „przekażcie mojej żonie, że myśląc Ojczyzna, myślałem także o Niej”.

Na miejscu nie znajduje się żadna informacja o toczących się tam walkach i śmierci polskich żołnierzy. Historii nie znają też okoliczni mieszkańcy, którzy uważają, że bunkry były bombardowane przez Niemców. Jest to kłamstwo historyczne, które jak zauważa Bobołowicz — było upowszechniane przez Sowietów na tych terenach. Polacy z Niemcami w tym miejscu nie walczyli:

Ta pamięć nie obudzi się i nie będzie zgodna z faktami historycznymi, jeśli tu nie pojawi się upamiętnienie tych wydarzeń. Powinny znajdować się tu informacje o walkach Polaków z Bolszewikami. To miejsce trzeba zobaczyc i upamiętnić, pamiętając o bohaterkich Polakach walczących po 17 września z sowietami.

Więcej zdjęć z tego niezwykłego miejsca znajdą państwo na profilu Pawła Bobołowicza:

#ukrainskizwiadwnet

P.B. / K.T. / A.M.K.