28 lipca obchodzimy Dzień Przeciążenia Ziemi

„Od 1 stycznia do 28 lipca ludzkość wykorzystała tyle zasobów, ile jest w stanie odtworzyć w ciągu całego roku” – przekazał szef organizacji pozarządowej Global Footprint Network – Mathis Wackernagel.

Wackernagl twierdzi, że ciężar wykorzystywania zasobów planety nie jest równomiernie rozłożony. Gdyby cały świat żył jak Amerykanie, Dzień Przeciążenia Ziemi wypadłby w tym roku 13
marca.  Global Footprint Network podała, że

W sumie ponad połowa potencjału biologicznego planety (55 proc.) jest wykorzystywana do wyżywienia ludzkości

Rozwiązaniem, które polepszyłoby sytuacje jest ograniczenie spożywania mięsa. Dotyczy to szczególnie krajów wysokorozwiniętych.

Źródło: dziennik.pl

Czytaj także:

Ukryte skarby – 27.07.2022 r. – Rzucewo

 

N.G.

Komercyjne loty w kosmos. Ernest Wagner: wyzwaniem jest utrzymanie się na orbicie

Z czym się muszą zmierzyć organizatorzy lotów na orbitę okołoziemską? Ekspert ds. automatyzacji i sztucznej inteligencji opowiada o komercyjnej turystyce w kosmosie.


Ernest Wagner przedstawia bolączki, z którymi borykają się producenci rakiet kosmicznych w powstającej nowej branży turystycznej.  Mówi, że loty kosmiczne przekraczają granicę Karmana wyznaczającą granicę kosmosu.

W astronautyce przyjmuje się, że 1/3 wyzwania to osiągnięcie tej wysokości.

Pozostałe 2/3 problemu to osiągnięcie prędkości orbitalnej. Nasz gość wyjaśnia, że rakieta startuje pionowo. Później jednak zmienia kąt nachylenia.

W końcowej fazie lotu nachyla się równolegle do płaszczyzny Ziemi.

Wyzwaniem jest utrzymanie się na orbicie. Cały czas na rakietę oddziałuje grawitacja. Musi ona uciekać Ziemi, która przyciąga ją do siebie.

Pasjonat technologii kosmicznych wskazuje na tzw. tyranię równania Czajkowskiego. Rakieta potrzebuje odpowiedniej ilości paliwa, aby wynieść swoją masę na orbitę. Im więcej jednak ma paliwa, tym większą ma masę, a im większa masa, tym więcej potrzeba paliwa. Potrzebne są więc precyzyjne wyliczenia. Poza paliwem potrzebny jest też tlen.

Kiedy wychodzimy poza atmosferę ziemską tego tlenu nie ma do spalania.

Wagner sądzi, iż w przyszłości lot w kosmos możne kosztować od 100 dolarów za jeden kilogram. W związku z tym taka zachcianka dostępna byłaby dla amerykańskiej klasy średniej.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Adam Gniewecki: Bill Gates albo jest absolutnym prorokiem, albo zapowiada to, w czym sam macza palce

Adam Gniewecki o spełniających się przepowiedniach Billa Gatesa, szczepionkach miliardera oraz jego poparciu dla depopulacji.

To taki Janus współczesny- bóg o dwóch twarzach, który sam robi to przed czym ostrzega.

[related id=131130 side=right] Adam Gniewecki przybliża sylwetkę założyciela Microsoftu. Wskazuje, na jego zaangażowanie w produkcję szczepionek i oskarżenia pod ich adresem. Tymczasem miliarder jest zwolennikiem depopulacji – drastycznego zmniejszenia liczby ludzi na Ziemi. Bill Gates od kilku lat doskonale przewiduje różne wydarzenia. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, iż niemalże wszystkie przepowiednie się spełniają. Publicysta przypomina Event 201- symulację walki z pandemią nowej choroby. Sądzi, że

Albo Bill Gates jest absolutnym prorokiem, albo zapowiada to, w czym sam macza palce.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Ernest Wagner: Perseverance będzie testował w warunkach marsjańskich możliwości lotu śmigłowego

Ernest Wagner o lądowaniu łazika Perseverance na Marsie, poszukiwaniu form życia oraz o kolonizacji Czerwonej Planty i problemach jakie by się z nią wiązały.

[related id=135711 side=right] Ernest Wagner komentuje lądowanie na Marsie amerykańskiego łazika Perseverance. Wydarzenie to śledziły w czwartek miliony ludzi. Wyjaśnia, że stałym punktem misja na Marsa jest szukanie życia lub przynajmniej jego śladów.

Wiemy, że woda kiedyś była na Marsie- płynęły rzeki i były oceany.

Nie mamy takiej pewności co do form życia. Nowością jest wyposażenie sondy w urządzenie badające możliwość uzyskania tlenu z atmosfery Marsa, pod kątem możliwości kolonizacji.

Perseverance, czyli „wytrwałość” wziął ze sobą mały helikopter, który będzie testował w warunkach marsjańskich możliwości lotu śmigłowego, co jest bardzo istotne bo jeżeli ten eksperyment się powiedzie to przyszłe misje będą pewnie standardowo już wyposażane też w drony.

Jak wyglądałaby kolonizacja Marsa? Najpierw musiałaby tam polecieć misja załogowa, prawdopodobnie czteroosobowa. Mówi się o możliwości wysłaniu już za pierwszym razem większej liczby osób. Kolejne misje będą coraz bardziej liczna, a w dalszej kolejności podróże na Marsa staną się otwarte dla biznesu i prywatnych podróży.

Ale to mówimy o trochę dalszej przyszłości i czynimy tutaj dosyć sporo założeń.

Jak wyjaśnia ekspert ds. automatyzacji i sztucznej inteligencji, wciąż wielu rzeczy nie wiemy o czwartej planecie od Słońca. Nie wiadomo, jak będzie działać trzykroć mniejsza grawitacja na organizm człowieka. Dochodzi do tego promieniowanie, przed którym trzeba będzie się osłaniać.

Powierzchnia Marsa przypomina trochę pustynne terytoria Ziemi.

Wagner wyjaśnia, że patrząc na powierzchnię planety można by mieć wrażenie, że to taka chłodniejsza Arizona. Tymczasem tak naprawdę jest to bardzo nieprzyjazne dla człowieka środowisko.

Zamieszkiwanie na Antarktydzie jest spacerem po parku w porównaniu do Marsa.

Gęstość tamtejsza atmosfery wynosi jedynie 2 proc. ziemskiej, co oznacza, że nawet przy 20 °C byśmy zamarzli po wyjściu na zewnątrz. Terraformowanie Marsa wymagałoby dużego nakładu pracy. Stałe życie na Czerwonej Planecie miałoby zdecydowanie negatywny wpływ na ludzi.

Jeśli coś się stanie to pomoc może nadejść w ciągu kilku miesięcy.

Rozmówca Jaśminy Nowak wskazuje, że sygnał między Ziemia a Marsem zazwyczaj jest podróżuje 20 min. Podczas lądowania łazika opóźnienie wynosiło 11 min. Oznacza to, że nie ma możliwości kierowania maszyną w czasie rzeczywistym. Wylądowała ona dzięki algorytmom.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Dr Brona: Będzie trwała rywalizacja między USA a ChRL o to, kto poleci na Księżyc. Chodzi o to, by go skolonizować

Dr Grzegorz Konrad Brona o Nagrodzie Nobla z dziedziny fizyki, polskim wkładzie w eksplorację kosmosu i chińskich staraniach o przełamanie amerykańskiej hegemonii w tej dziedzinie.

Istnienie czarnych dziur przewidział w 1915 r. Albert Einstein.

Dr Grzegorz Konrad Brona zauważa, że autor teorii ogólnej względności nie wierzył w możliwość istnienia czarnych dziur i starał się „wyrzucić je” ze swojej teorii. Za badania nad czarnymi dziurami przyznano tegoroczną Nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki. Laureatami są Roger Penrose, Reinhard Genzel i Andrea Ghez.

W 1965 r. Roger Penrose wykazał matematycznie, że jeżeli masa zaczyna się zapadać, gdzieś w przestrzeni tworzy nieskończenie gęste skupienie materii, zakrzywia nieskończenie przestrzeń, pojawia się dzielenie przez zero- całkowita osobliwość fizyki.

Pozostała dwójka odkryła istnienie czarnych dziur. Odkryty przezeń obiekt ma masę czterech milionów mas Słońca. Stephen Hawking odkrył z kolei, że czarne dziury po pewnym czasie parują, czyli się rozpadają. Czarne dziury osiągać mogą różne rozmiary, wskazuje nasz gość:

W świecie mikro istnieją prawa grawitacji, które pozwalają na zaistnienie czarnych dziur o wielkości protonu, elektronu, czy nawet mniejszych.

Powstałe w wyniku rozpadu gwiazd czarne dziury mają masę zazwyczaj kilkukrotnie większą od gwiazd. Największe, położone w centrum wszechświata osiągają masę kilku milionów Słońc.

Były prezes Polskiej Agencji Kosmicznej zdradza, jak wygląda polska eksploracja kosmosu. Przypomina, że  Centrum Badań Kosmicznych PAN istnieje od pół wieku, w trakcie którego współpracowała przy projektach radzieckich, europejskich i amerykańskich. Eksploracja kosmosu jest kolejną areną rywalizacji chińsko-amerykańskiej. Ci ostatni obecnie wciąż dominują, ale Chiny wykorzystują posiadane przez siebie możliwości.

Następne 10-15  lat będzie trwała rywalizacja między tymi mocarstwami o opanowanie technologii pozwalającej ponownie wysłać człowieka na Księżyc.

Fizyk wskazuje, że być może w niedalekiej przyszłości będziemy czerpać z zasobów naturalnych Księżyca. Chodzi zwłaszcza o Hel-3 – formę pierwiastka helu rzadko spotykaną na Ziemi, której używa się w reaktorach fuzyjnych.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Dr Kendzierska: Dno oceanu jest wciąż bardzo słabo zbadane. Znamy je w 5-10%

Oceanograf z Uniwersytetu Gdańskiego opowiada o osiągnięciach jej dyscypliny naukowej i wkładzie Polaków w jej rozwój. Mówi o tym, jak zmiany klimatyczne mogą wpłynąć na przyszłość światowego oceanu.

 

 

Dr Halina Kendzierska z Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego mówi o stanie badań nad oceanem światowym:

Dno oceanu znamy w 5-10%, i to w jego najpłytszej strefie. Na głębi Challengera, najniżej położonym punkcie Rowu Mariańskiego (11 km) , były zaledwie 3 osoby. Dla porównania, na Księżycu stopę postawiło 12 osób.

Jak mówi dr Kendzierska, ciśnienie atmosferyczne na dnie oceanu jest kilkaset razy wyższe niż na powierzchni Ziemi. Mimo to, występują tam liczne organizmy żywe: bakterie, wirusy, skorupiaki i ryby.

Gość „Kuriera w samo południe” ocenia, że polscy badacze dużo wnieśli do dorobku światowej oceanografii, ze szczególnym uwzględnieniem obszarów polarnych.

Najdziwniejszym gatunkiem, jaki miałam okazję napotkać, był podwój wielki, występujący w głębinach Bałtyku. Stanowi on pożywienie dorszy bałtyckich, dlatego jest czasami odławiany.

Jak mówi badaczka, zgodnie z opinią większości współczesnych naukowców życie na Ziemi powstało w kominach hydrotermalnych. Wytrącające się tam minerały stanowiły pokarm dla organizmów pierwotnych.

Dr Kendzierska stwierdza, ze w kropli wody oceanicznej można znaleźć kilkaset organizmów żywych, a w łyżeczce wody da się wyodrębnić organizmy z gatunków odpowiadających za produkcję połowy tlenu na Ziemi.

Najbardziej niezwykłymi gatunkami w oceanie są, zdaniem dr Kendzierskiej, ośmiornice i meduzy. Te ostatnie potrafią przybrać rozmiary blisko stumetrowe. Gatunki meduz występujące w Morzu Bałtyckim nie są groźne dla człowieka. Potrafią bardzo sprawnie się regenerować, z pewnością długość ich życia zdecydowanie przekracza przeciętną długość życia człowieka.

Dr Kendzierska porusza również wątek zmian klimatycznych. Podwyższenie temperatury oceanu doprowadzi do uwolnienia znacznych ilość metanu, co prawdopodobnie doprowadzi do jeszcze szybszego ocieplenia klimatu i zmiany obszarów występowania poszczególnych gatunków roślin i zwierząt. Gość „Kuriera w samo południe” stwierdza, że jak najdokładniejsze oszacowanie skutków zmian klimatycznych i zanieczyszczenia środowiska jest obecnie najpoważniejszym wyzwaniem dla naukowców.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W. K.

NASA: Sonda TESS odkryła swoją pierwszą zamieszkiwalną planetę

TOI 700 d jest o 20 proc. większa od Ziemi, obiega gwiazdę w ciągu 37 dni, jej powierzchnia otrzymuje około 86 proc. energii, jaka pada na Ziemię ze strony Słońca.

Astronomowie z agencji NASA odkryli skalistą planetę rozmiarami zbliżonymi do Ziemi krążąca w ekosferze – czyli tzw. strefie zamieszkiwalnej, gdzie istnieją  warunki sprzyjające występowaniu wody, co jest warunkiem niezbędnym, by mogły funkcjonować organizmy żywe. Planeta została oznaczona jako TOI 700 d (TESS Object of Interest 700 d). Odkrycia dokonano za pomocą teleskopu TESS (Transiting Exoplanet Survey Satellite). Poinformowano o nim na 235. zjeździe American Astronomical Society w Honolulu. Zostało potwierdzone poprzez obserwacje dokonane przy użyciu Kosmicznego Teleskopu Spitzer.  Jak powiedział przedstawiciel NASA, Paul Hertz:

 TESS został zaprojektowany i wyniesiony w przestrzeń kosmiczną specjalnie w celu znalezienia planet wielkości Ziemi krążących wokół pobliskich gwiazd. Planety wokół pobliskich gwiazd są najłatwiejsze do śledzenia przy pomocy naszych teleskopów w kosmosie i na Ziemi. Znalezienie TOI 700 d jest kluczowym odkryciem naukowym dla TESS.

Kamery zamontowane na teleskopie TESS monitorują rozległe obszary nieba w poszukiwaniu sytuacji, gdy planeta przechodzi na tle tarczy swojej gwiazdy, patrząc z perspektywy satelity (tranzytów).

Gwiazda TOI 700 jest chłodnym karłem typu M. Znajduje się nieco ponad 100 lat świetlnych od Układu Słonecznego w gwiazdozbiorze nieba południowego zwanym Złotą Rybą. Gwiazda ma masę około 40 proc. masy naszego Słońca.

Początkowo została błędnie sklasyfikowana w bazie danych TESS jako bardziej podobna do naszego Słońca, co oznaczało, że planety krążące wokół niej wydawały się większe i gorętsze niż w rzeczywistości. Zmianę skomentowała Emily Gilbert z University of Chicago:

Kiedy skorygowaliśmy parametry gwiazdy, rozmiary jej planet spadły i zdaliśmy sobie sprawę, że najbardziej oddalona planeta jest wielkości Ziemi i znajduje się w strefie zamieszkiwalnej.

Gwiazdy karłowate typu M nie należą do spokojnych gwiazd. Częste rozbłyski mogą skutecznie sterylizować powierzchnie krążących wokół nich planet. Jak powiedziała jednak Emily Gilbert:

W danych zebranych w ciągu 11 miesięcy nie zaobserwowaliśmy żadnych rozbłysków gwiazdy, co zwiększa szanse, że TOI 700 d nadaje się do zamieszkania. Ułatwia to także modelowanie warunków atmosferycznych i powierzchniowych obiecującej planety.

TOI 700 d jest o około 20 proc. większa od Ziemi. Okrąża gwiazdę macierzystą co 37 dni. Badacze oszacowali, że planeta otrzymuje około 86 proc. energii otrzymywanej przez Ziemię ze strony Słońca.

Wcześniejsze misje NASA, Kepler i K2, pozwoliły znaleźć do tej pory zaledwie 12 planet, okrążających podwójne układy gwiazd. Ogółem, poza Układem Słonecznym odkryto ponad 4 tys. planet.

A.W.K.

Profesor Marks o kłamstwie klimatycznym, wymieraniu gatunków, braku wody, zmianach w przyrodzie i produkcji CO2

Zachodzące na ziemi zmiany klimatyczne nie są wywołane przez człowieka, a są częścią naturalnego cyklu. W czasie potężnych zlodowaceń na ziemi było 10 razy więcej dwutlenku węgla w atmosferze.


Profesor Leszek Marks, geolog, pracownik Uniwersytetu Warszawskiego mówi o zmianach klimatycznych w dzisiejszym świecie. Mówi, że takie zmiany miały już miejsce w dziejach:

Jak ziemia istnieje od 4,5 miliarda lat, to klimat zawsze się zmieniał, raz szybciej, raz wolniej, ale nigdy to nie było stabilne.

Zmiana klimatyczna, którą obserwujemy od lat, w żadnym wypadku nie jest jedynie wynikiem działań człowieka:

Na pewno wpływ człowieka jest w skali lokalnej, ale przyczyna zmian, które zachodzą, nie tkwi tylko w działalności człowieka. […] Mamy okresy, kiedy takie zmiany następowały, wcale nie w szybszym tempie niż obecnie […] średniowiecze było okresem ciepłym w Europie i był to okres rozkwitu jeżeli chodzi o działalność człowieka, umiejętności, działalność artystyczną […] to że w niektórych regionach było w owym czasie gorzej, to jest też zrozumiałe, bo ziemia nie jest jednorodna. […] Nie wszędzie zmiana działa jednakowo, w niektórych przypadkach jest to korzystniejsze.

Gość „Poranka WNET” przypomina wędrówki ludów z czasów, kiedy klimat zdecydowanie się ochładzał i zachęca do adaptowania się człowieka do zmian klimatu np. migrowania, rozwijania technologii, która przeciwdziałałaby zagrożeniom wynikającym ze zmian klimatycznych:

Dzięki temu Słowianie przyszli na tereny, na których teraz żyjemy. Gdyby nie zmiany klimatu, to gdyby był naród taki jak naród Polski, to prawdopodobnie żyłby w rejonach Kaukazu. […] Człowiek powinien adaptować się do zmian klimatu, kiedyś adaptował się nogami, czyli wędrował, w tej chwili może zrobić znacznie więcej […] Są kraje w Europie, gdzie nie ma wody pitnej np. Cypr czy Malta i jakoś sobie radzą. Zrobili pewne przedsięwzięcia i wodę tę zaczęły gromadzić.

Profesor Marks podkreśla, iż należy zdroworozsądkowo korzystać ze źródeł energii i skrajne działania, takie jak odchodzenie od energetyki węglowej i jądrowej jest irracjonalne:

W tej chwili oparcie się tylko i wyłącznie na odnawialnych źródłach w tej chwili jest niemożliwe ze względu na problemy technologiczne […] przede wszystkim nie mamy możliwości magazynowania tej energii […] trzeba poszukiwać różnych źródeł, ale na razie nie mamy innej możliwości niż korzystanie z energetyki węglowej albo jądrowej, która będzie nam stabilizować cały system. […] Polska nie znajduje się w tak dobrym położeniu jak choćby Norwegia, która może bazować na hydroelektrowniach.

W historii świata naturalnie następują cykle, które dla jednych gatunków oznaczają koniec, dla innych zaś są początkiem:

Gatunki wymierają zawsze […] Jeżeli jedne gatunki wymrą, to na to miejsce mogą wejść nowe. Dzięki temu, że wymarły dinozaury, to na to miejsce weszły ssaki, bo zrobiła się luka w przyrodzie. Następnie z tym poszedł człowiek. Wyginięcie jednych jest korzyścią dla drugich. Nie można tego rozpatrywać jednokierunkowo.

W dzisiejszej sytuacji ocieplenie klimatu może być powtórką ze średniowiecza, jednak jak zauważa Leszek Marks, jeszcze prawdopodobnie nie dotarliśmy do temperatur z tamtych czasów:

W przyrodzie nie powtarza się wszystko idealnie, wydaje się, że w średniowieczu zimy były jednak chłodniejsze, niż obecnie. […] W otoczeniu północnego atlantyku są tak zwane cykle Bonda […] Odchylenia temperatur pojawiają się średnio co 1250 lat.

Samo ocieplenie klimatu swój początek ma w zmianach cyrkulacji powietrza na północnym Atlantyku:

Prąd północnoatlantycki okresowo zmniejsza swój zasięg, jeżeli chodzi o płynięcie w kierunku północnym, czyli docieranie do Oceanu Atlantyckiego. Powoduje to troszkę mniejszą cyrkulację w rejonie północnego Atlantyku […] To powoduje, że ta cyrkulacja się zmienia i albo suche powietrze dociera do Europy środkowej i północnej, albo bardziej wilgotne – mówiąc ogólnie, a odwrotnie się dzieje wtedy w rejonie śródziemnomorskim.

Dwutlenek węgla przez świat naukowy i opinię publiczną jest mocno demonizowany, należy jednak pamiętać, iż jest to gaz, bez którego nie byłoby ludzi na świecie:

Niczego nie moglibyśmy uprawiać, żadna roślina nie mogłaby wyrosnąć na ziemi. […] Wystarczy, że do 1/4 zmniejszymy ilość CO2 na świecie i nie urosną żadne rośliny na ziemi. […] Jak sięgniemy do przeszłości ziemi, to były takie epizody, kiedy było 10 razy więcej dwutlenku węgla w atmosferze i co ciekawe, w tym czasie na ziemi były potężne zlodowacenia.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

Część druga:

 

K.T. / A.M.K.

Bobołowicz: Już w czasach Janukowycza mówiło się o tym, że Ukraina sprzedała duże obszary czarnoziemów Chińczykom

Paweł Bobołowicz komentuje zapowiadane zniesienie moratorium na sprzedaż ziemi na Ukrainie. Jak się okazuje, sam projekt nie cieszy się poparciem społeczeństwa.


Paweł Bobołowicz mówi o wielkim programie prywatyzacyjnym, który ma być realizowany na terenie Ukrainy:

Kwestia sprzedaży ziemi pojawia się od wielu lat na Ukrainie. […] Faktycznie do końca tego roku powinno być zniesione moratorium na sprzedaż ziemi.

Jednak nie wszyscy będą mogli od razu nabywać ukraińskie ziemie, aby ochronić drobnych ukraińskich posiadaczy ziemskich. Na zakup najdłużej będą musieli poczekać obcokrajowcy:

Ograniczenia będą dotyczyły przede wszystkim obcokrajowców, nie będa mogli oni kupić ziemię na ukrainie jeszcze przez 5 lat. […] Chociaż Ci obcokrajowcy, którzy mają zarejestrowane firmy na Ukrainie które zajmują się agrobiznesem juz od 3 lat, będą mogli w tym iobrocie ziemi będa mogli nuczestniczyć.

Jak mówi Paweł Bobołowicz, według prognoz jeden hektar ziemi miałby kosztować ok. 2 tysięcy dolarów. Dla porównania cena za ziemię w Polsce jest średnio ośmiokrotnie wyższa:

Najwyższe ceny hektara ziemi na Ukrainie będą w obwodach Połtawskim, Czerkawskim, Winnickim. Oczywiście tam są najlepszej jakości grunty – wręcz mityczne czarnoziemy.

Ceny gruntów mają zależeć również od tego, czy nabywcami będzie osoba fizyczna, czy prawna, co ma mieć związek ze stawkami podatkowymi. Jednak jak zaznacza korespondent Radia WNET, projekt nie cieszy się poparciem społeczeństwa:

Ten projekt, jak i poprzednie [to już jedenasty projekt dotyczący sprzedaży ziemi – przyp. red.] nie budzi społecznej akceptacji. Gotowość do sprzedaży ziemi deklaruje w tym momencie 16% obecnych właścicieli […] a ponad 50% respondentów w ogóle nie chce w tym roku zniesienia moratorium na sprzedaż ziemi.

Paweł Bobołowicz przypomina ukraińskie protesty z 14 października, kiedy podczas Dnia Obrońców Ukrainy partia Swoboda zorganizowała potężny marsz, którego głównym hasłem było „nie dla sprzedaży ziemi”.

Według biura prezydenta kwestia sprzedaży ziemi ma na celu wyprowadzenia rynku sprzedaży ziemi z szarej strefy. Aktualnie na Ukrainie nie ma legalnego obrotu ziemią:

Naturalnie rynek obrotu ziemią jest, ale istnieje on w szarej strefie.

Na koniec wypowiedzi Paweł Bobołowicz skupia się na tym, iż już w czasach Janukowycza mówiło się o tym, że Ukraina sprzedała duże obszary czarnoziemów Chińczykom. Niewykluczone, że Chińczycy nadal mogą mieć zakusy na kupno ukraińskich gruntów, niekoniecznie oficjalnymi drogami:

Potężni gracze będą kupować ziemie przez pośredników i zwraca się uwagę na to, że mogą być tym zainteresowani Chińczycy.

A.M.K.

Ukraińska ziemia dla Ukraińców. Na Ukrainie zniesione zostanie moratorium na handel gruntami rolnymi

Ziemia na Ukrainie nie będzie sprzedawana cudzoziemcom — oświadczył w czwartek prezydent tego kraju Wołodymyr Zełenski, komentując plany zniesienia moratorium na sprzedaż gruntów rolnych.

Na przyszły rok zapowiedziane jest zniesienie obowiązującego od 2002 r.  na Ukrainie moratorium na handel gruntami rolnymi.

Chcę rozwiać kilka mitów. Po pierwsze, ziemia należy do Ukraińców. W modelu, który proponujemy wraz z rządem, prawo kupowania lub sprzedawania ziemi będą mieli tylko obywatele ukraińscy albo ukraińskie firmy.

Tak oświadczył w czwartek, cytowany przez PAP, prezydent Wołodymyr Zełenski, zapowiadając uregulowanie rynku ziemi, by uczynić go przejrzystym oraz wyeliminować machinacje gruntami rolnymi.

Straszenie Arabami, Chińczykami czy kosmitami, którzy wywiozą naszą ziemię wagonami, jest brednią — podkreślił Zełenski.

Premier Ukrainy Ołeksij Honczaruk poinformował, że rynek sprzedaży ziemi zostanie otwarty w przyszłym roku.

Musimy rozwijać się w tempie 5-7 procent (PKB) rocznie. Otwieramy rynek ziemi nie od razu. Chcieliśmy to zrobić od 1 lipca (2020 roku), ale przeprowadziliśmy konsultacje z farmerami i zdecydowaliśmy, że zrobimy to od 1 października przyszłego roku — oświadczył.

Honczaruk przekazał również, że rząd wraz z Narodowym Bankiem Ukrainy przygotowują tańsze kredyty dla rolników na zakup ziemi. Minister finansów Oksana Markarowa powiedziała, że będą oni mogli liczyć na 5-procentowy kredyt na te cele.

A.P.