Bobołowicz: SBU wykryło hakerów z grupy Armagedon. Wśród zidentyfikowanych są oficerowie rosyjskiego FSB

Korespondent Radia Wnet na Ukrainie mówi o czwartkowym odkryciu Służb Bezpieczeństwa Ukrainy. Wśród członków grupy odpowiedzialnej za 5 tys. ataków hakerskich od 2014 r. są też krymscy oficerowie.

Pierwszym gościem piątkowej porannej audycji jest korespondent Radia Wnet na Ukrainie, Paweł Bobołowicz. Dziennikarz znajduje się w Roksołanach nad Dniestrem. Na antenie Radia Wnet opisuje historię i współczesny charakter wyjątkowego obszaru:

To jest obszar, w którym było wiele kolonii greckiej. Osadnictwo na tym terenie sięga VI w. p.n.e. – mówi korespondent.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego wypowiada się na temat wykrycia członków rosyjskiej grupy hakerskiej Armagedon, która przeprowadziła ponad 5 tys. ataków na ukraińskie organy państwowe i obiekty infrastruktury krytycznej. Według Służb Bezpieczeństwa Ukrainy wśród hakerów są oficerowie rosyjskiego FSB. Identyfikacja hakerów miała miejsce w czwartek.

Są to oficerowie krymskiej generalnej służby bezpieczeństwa. Ukraińskim służbom udało się zidentyfikować sprawców imiennie – podkreśla Paweł Bobołowicz.

Gość poranka tłumaczy, że Armagedon to specjalny projekt FSB, który działał na terenie Ukrainy. Od 2014 r. w ramach przeprowadzonych 5 tys. ataków próbowano przejmować kontrolę nad obiektami infrastruktury krytycznej, a także kraść i gromadzić danych, w tym z sektora bezpieczeństwa i obrony. Grupa prowadziła również akcje o „informacyjno-psychologicznym” oddziaływaniu, a także blokowała systemy informacyjne. Jak dodaje Paweł Bobołowicz, SBU podało, że od początku rosyjskiej agresji w 2014 r. wspomniana jednostka próbowała „zainfekować” ponad 1,5 tys. państwowych systemów komputerowych.

Od wczoraj ta grupa nie może już działać swobodnie – zaznacza korespondent Radia Wnet na Ukrainie.

Ponadto, Paweł Bobołowicz mówi o bieżącym kształcie ukraińsko-rosyjskiego konfliktu. Jak podaje gość audycji, po wrześniowych ćwiczeniach „Zapad 21” Rosjanie nie wycofali części swoich wojsk z ukraińskich obrzeży:

Rosja po ćwiczeniach „Zapad” nie wycofała swoich grup z terenów przy granicznych. To 90 tys. żołnierzy rosyjskich – stwierdza dziennikarz.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Agiejczyk: Mieszkam przy samej Puszczy Białowieskiej. Migranci byli u mnie w domu

Nadleśniczy z Hajnówki komentuje sytuację w Puszczy Białowieskiej od początku kryzysu migracyjnego. Według Mariusza Agiejczyka dużym problemem jest zanieczyszczanie lasu przez migrantów.


Trzecim rozmówcą redaktor Magdaleny Uchaniuk jest nadleśniczy z Hajnówki, Mariusz Agiejczyk. Nasz gość mówi o sytuacji w Puszczy Białowieskiej podczas kryzysu migracyjnego na granicy polsko-białoruskiej. Nadleśnictwo Hajnówka od dwóch miesięcy jest objęte stanem wyjątkowym, ale nie w pełnym wymiarze.

Widzimy tu duży problem związany z nielegalnym przekraczaniem granicy – potwierdza nadleśniczy.

Mariusz Agiejczyk twierdzi, iż migranci tudzież uchodźcy rozpalają w lasach ogniskach i śmiecą. Wedle naszego gościa, są to spore ilości odpadków i przedmiotów, z którymi muszą radzić sobie leśnicy:

Jako leśnikowi dla mnie ważny jest dobrostan Puszczy Białowieskiej. Napierają na obszar przyrodniczo cenny. Te grupy, które się przemieszczają, potrafią również rozpalać ogniska w środku drzewostanu. To budzi nasz niepokój – podkreśla.

Ponadto, rozmówca Magdaleny Uchaniuk opisuje również swoje spotkania z migrantami. Jak zaznacza Mariusz Agiejczyk, niedawno grupa około szesnastu osób przyszła do jego domu prosić o pomoc:

Nawet byli u mnie w domu. Mój dom jest przy samej Puszczy Białowieskiej. Nakarmiłem, napoiłem i oczywiście zgłosiłem do naszych służb. To była dwójka dzieci, była jedna kobieta i około trzynastu mężczyzn. Wszyscy mówili, że są rodziną – mówi nadleśniczy.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Dr Musiuk: Od września do szpitala w Hajnówce trafiło około 90 osób, które przekroczyły wschodnią granicę

Lekarz z Hajnówki komentuje sytuację w lokalnym szpitalu: Z naszych obserwacji wynika, że najwięcej jest Syryjczyków i Irakijczyków. Sporo jest też obywateli krajów arabskich.


Z-ca dyrektora ds. lecznictwa w Hajnówce, dr Tomasz Musiuk, opowiada migrantach w szpitalu w Hajnówce. Od początku kryzysu uchodźczego przy wschodniej granicy do szpitalu w Hajnówce trafiło około 90 osób, które przekroczyły nielegalnie granicę między Białorusią a Polską.

Ten stan się bardzo dynamicznie zmienia. Wczoraj było to 22 osoby, które były hospitalizowane praktycznie na wszystkich oddziałach naszego szpitala – informuje lekarz.

Jak zaznacza nasz gość, lekarze w Hajnówce nie zawsze znają kraj pochodzenia swoich zagranicznych pacjentów. Nie wszyscy spośród nich posiadają dokumenty. Według dr Musiuka najwięcej pacjentów pochodzi z Syrii oraz Iraku. Najwięcej osób cierpi z przemarznięcia oraz niedoboru jedzenia i wody. Kiedy hospitalizacja się kończy, placówka dzwoni do Straży Granicznej, aby ją poinformować o końcu leczenia migranta.

Nie znamy wszystkich krajów pochodzenia naszych pacjentów. (…) Z naszych obserwacji wynika, że najwięcej jest Syryjczyków i Irakijczyków. Sporo jest też obywateli krajów arabskich – dodaje dr Tomasz Musiuk.

Rozmówca Magdaleny Uchaniuk opowiada o procedurze, wedle której zagraniczni pacjenci trafiają do hajnowskiego szpitala. Jak stwierdza nasz gość, są to różne osoby, wśród których przeważają jednak kobiety i dzieci:

Do nas przywożeni są pacjenci przez patrole Straży Granicznej i oni są raczej w dobrej kondycji. Natomiast w momencie kiedy ktoś znajdzie cudzoziemców, podejrzewając zagrożenie zdrowia czy życia, do tych osób wzywa się zespoły ratownictwa medycznego – podkreśla lekarz.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Dr Paweł Chojnacki: uwierzyliśmy, że ludzie w Polsce mogą być wolni, niepodlegli i suwerenni, i takiej Polski chcieliśmy

Audycja

Dr Paweł Chojnacki opowiedział o swoich zainteresowaniach naukowych:

Interesuję się historią emigracji, na przykład wielką XIX w. emigracją romantyczną, a także wielką emigracją XX w., skupioną głównie w Londynie i Paryżu.

Stwierdził, że jest jednym z niewielu badaczy, którzy mają za sobą doświadczenie emigracyjne. Zaznaczył, że spędził w Londynie ponad dekadę, co jest istotne dla badań, które prowadzi. Opowiedział również o tym, jakiej Polski chciał w latach 90′:

Uwierzyliśmy, że ludzie w Polsce mogą być wolni, niepodlegli i suwerenni, i takiej też Polski chcieliśmy.

Badacz zauważył, że od XVIII w. historia Polski toczy się równolegle w jej granicach i na emigracji. Podkreślił, iż historia polskiej emigracji nie skończyła się w latach 90′, lecz trwa nadal, choć Polacy nie są jeszcze w sytuacji narodów, takich jak chociażby Szkoci, których większość obywateli mieszka w diasporze. Podzielił się również tym, jak rozumie ,,polskość”:

Warto patrzeć na polskość jak na układ składający się z trzech planet: Polaków w kraju, Polaków na wschodzie i Polaków na zachodzie.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

S.S.

Joanna Gumińska: Konieczne jest zwiększenie intensywności patroli na granicy wschodniej, fala uchodźców zwiększy się

Gościem „Kuriera w samo południe” jest Joanna Gumińska, patronka repatriantów, mieszkanka Grodzieńszczyzny, która mówi o trudnej sytuacji na granicy wschodniej, którą przekraczają kolejni uchodźcy.

Pierwszym gościem Tomasza Wybranowskiego była Joanna Gumińska, patronka repatriantów, mieszkanka Grodzieńszczyzny. Tematem rozmowy była bieżąca i coraz bardziej dynamiczna sytuacja na wschodniej granicy Polski, która staje się coraz trudniejsza.

Oto intensyfikuje się fala nachodźców z Bliskiego Wschodu. Wciąż nowi ludzie wschodu chcą tę granicę przekraczać. Jest to związane z planem Aleksandra Łukaszenki, który zakłada destabilizację sąsiednich krajów, które należą do Unii Europejskiej.

Jest to zorganizowany rządowy proceder destabilizacji państwa polskiego, któremu patronuje syn Aleksandra Łukaszenki pobierający 2 tysiące euro za każdą przemyconą osobę.

Istotny problem stanowi brak naturalnych przeszkód, które uniemożliwiłyby – lub przynajmniej utrudniły – przekroczenie granicy. Brak również inicjatyw, by wybudować przeszkody sztuczne – jedyną formą przeciwdziałania zaistniałej sytuacji są patrole straży granicznej oraz wojska.

Nie zostały powołane dodatkowe służby obrony terytorialnej, które mogłyby się tutaj przydać. Nie są także budowane dodatkowe przeszkody – których powstanie jest absolutnie konieczne. Zadziwiający jest brak reakcji rządu. Temat jest również omijany w mediach głównego nurtu.

Zdaniem mieszkanki Grodzieńszczyzny Polska powinna wyciągnąć wnioski z doświadczeń innych państw Europy i rozpocząć zawczasu przeciwdziałanie temu zjawisku, na co się póki co jednak nie zanosi.

Znając doświadczenia innych państw, np. Austrii, Węgier, czy Bułgarii, powinniśmy wyciągnąć wnioski. Państwa te przyjęły w 2015 roku Syryjczyków, z których tylko część to byli uchodźcy wojenni – inni byli zorganizowaną grupą przemycaną do Polski w celu destabilizacji UE. Polak mógłby być tym razem mądry przed szkodą.

Zwiększenie intensywności patrolowania granicy wzrasta zatem do rangi kwestii priorytetowej. Zdaniem gościa „Kuriera w samo południe” zaniedbania w tej sferze mogą skończyć się dla Polski bardzo źle.

Jeśli ta fala się zwiększy – a wiemy, że na pewno się zwiększy – tutaj dojdzie tutaj do kataklizmu i wszyscy jesteśmy o tym przekonani, ponieważ nie udźwigniemy tego, nie mając tłumaczy, odpowiednich służb, czy obozów tymczasowych.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

PK

Studio Włóczykij – 19.07.2021 r.

Powrót do czasów studenckich, czyli Studio Włóczykij wprost z akademiku w Jassach w towarzystwie dwóch młodych studentów.

Włócząc się po Jassach piątkową porą, Janek Olendzki poznaje Mike’a i Mateiego- dwóch 19-letnich studentów geografii i informatyki. Z uśmiechami na twarzy, chłopaki zachęcają go, by został jeszcze przez weekend w historycznej stolicy Mołdawii i zatrzymał się w opustoszałym na czas wakacji akademiku. Kumulacją tych dwóch dni jest rozmowa z poniedziałkowej audycji, w której dowiecie się o życiu studenckim i możliwościach, jakie oferują młodym ludziom Jassy, co w tym mieście robić i jak spędzać czas. Ponadto, poznamy perspektywy i marzenia młodych Rumunów mieszkających, uczących się i pracujących w tym uroczym mieście.

Link do profilu Instagram Janka, na którym możecie śledzić jego podróż: https://bit.ly/3eFOA1r

Rozmowa z Jaśminą Nowak w programie „Lato w Ustce”:

Bobołowicz o niebezpieczeństwie ze strony Rosji: Dobrze, że Donald Tusk zaczyna widzieć zagrożenie

Paweł Bobołowicz komentuje słowa Donalda Tuska dotyczące konfliktu, który według niego może wybuchnąć w naszym regionie. Zdaniem dziennikarza, były premier długo lekceważył niebezpieczeństwo.

W „Poranku WNET” korespondent Wnet na Ukrainie, Paweł Bobołowicz, odnosi się do niedawnej wypowiedzi przewodniczącego PO, Donalda Tuska. Były premier stwierdził, że żyjemy w niezwykle niebezpiecznym momencie, nasz region Europy jest najbardziej zagrożony, a wizja konfliktu w okolicy Polski bardzo możliwa. Zdaniem dziennikarza, dobrze, że polityk zaczyna dostrzegać tlące się od lat zagrożenie ze strony Rosji:

Może dobrze, że Donald Tusk zaczyna widzieć zagrożenie. Przez lata, kiedy to zagrożenie było ewidentne on go nie widział – komentuje Paweł Bobołowicz.

Według korespondenta Wnet faktem jest, że czas, w którym się znaleźliśmy jest bardzo niebezpieczny. Jak podkreśla Paweł Bobołowicz, nasz region jest niewątpliwie zagrożony, o czym świadczą liczne działania państw tego obszaru:

My się wszyscy chyba na to przygotowujemy. Może nie chcemy się do tego przyznawać, ale chyba o tym myślimy – przyznaje rozmówca Łukasza Jankowskiego.

Ponadto, dziennikarz analizuje reakcję Kijowa na działania administracji prezydenta USA Joego Bidena i odchodzącej kanclerz Niemiec Angeli Merkel.

W moich rozmowach z ukraińskimi ekspertami i politykami coraz częściej pojawia się słowo „rozczarowanie”. Jednak Ukraina jest zapatrzona w tym kierunku zachodnim i bardzo często, patrząc na Zachód, przeskakuje przez Warszawę i patrzy w kierunku Berlina. Bardzo ufała, że  Niemcy i Francja będą krajami, które zapewnią jakieś bezpieczeństwo dla wschodu Europy. A tu nagle okazuje się, że nie – mówi Paweł Bobołowicz.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Bobołowicz o konferencji Biden-Putin: Temat przystąpienia Ukrainy do NATO został muśnięty

Paweł Bobołowicz mówi o słowach Putina na środowej konferencji, dotyczącej wojny na Ukrainie. Stwierdza, że prezydent Rosji mówi nieprawdę na temat stosunków rosyjsko-ukraińskich i wojny w Donbasie.


W najnowszym „Poranku WNET” korespondent Radia Wnet na Ukrainie, Paweł Bobołowicz, komentuje środowy szczyt prezydentów Rosji i USA. Jak wskazuje dziennikarz podczas konferencji Joe Bidena i Władimira Putina nie pojawił się m.in. temat Białorusi oraz przetrzymywania w więzieniach ukraińskich więźniów politycznych, m.in. Tatarów krymskich. Dotknięto za kwestii przystąpienia Ukrainy do Sojuszu Północnoatlantyckiego:

Prezydent Władimir Putin przyznał, że podczas rozmów z prezydentem Joe Bidenem dyskutowano o Ukrainie, w tym o ewentualnym przystąpieniu do NATO. (…) Temat ten został muśnięty. Chyba nie ma o czym dyskutować – stwierdza Paweł Bobołowicz.

Paweł Bobołowicz interpretuje wypowiedzi amerykańskiego prezydenta. Zdaniem dziennikarza, Joe Biden wyraża aprobatę wobec regulacji rosyjsko-ukraińskiego konfliktu w oparciu o porozumienia mińskie:

Jeżeli dobrze rozumiem prezydenta Bidena – zgadza się by uregulowanie konfliktu w południowo-wschodniej Ukrainie powinno opierać się na porozumieniach mińskich (…) Powiedział, że wyraża niezachwiane poparcie dla suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy. – mówi Paweł Bobołowicz.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego skupia się również na głównym przesłaniu, jakie według niego przekazał Władimir Putin. Jest nim odmowa zwrotu kontroli Ukrainie na terenach okupowanych przez tzw. separatystów. Jak podkreśla dziennikarz stanowią oni w rzeczywistości siły podporządkowane Rosji:

Główny komunikat, jaki przekazał Putin (…) to zakwestionowanie możliwość przejęcia kontroli przez Ukrainę nad granicą rosyjsko-ukraińską na terenach okupowanych przez tzw. separatystów. (…) Zakwestionował też możliwość powrotu na te tereny ukraińskich sił zbrojnych, co właściwie wprost wynika z porozumień mińskich.

Ponadto, Paweł Bobołowicz zwraca uwagę na rozbieżność w postrzeganiu porozumień mińskich przez Ukrainę i Rosję oraz na wojnę, która trwa w Donbasie:

Ukraina nie może odzyskać kontroli nad swoją własną granicą i nie może sprawować swojego porządku na tych terenach -to jest podstawowa rozbieżność w rozumieniu tych porozumień – stwierdza dziennikarz.

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji w formie podcastu!

N.N.

Jakub Łuczak: Kachetyjska metoda wytwarzania win liczy sobie aż 8 tys. lat

W „Kurierze w Samo Południe” właściciel polsko-gruzińskiej winnicy Chateau Napareuli mówi o starej, gruzińskiej metodzie wytwarzania win, która została wpisana na listę dziedzictwa UNESCO.

W południowej audycji redaktor Adrian Kowarzyk kontynuuje audio-dziennik ze swojej muzycznej podróży. Tym razem słuchacze Radia WNET mogą zapoznać się z opowieścią polskiego producenta win z winnicy Chateau Napareuli w Gruzji. Jakub Łuczak wprowadza Adriana Kowarzyka w świat gruzińskich win oraz swojej miłości do Gruzji:

Ta historia z Gruzją zaczęła się u mnie już w dzieciństwie. Jako mały chłopiec, mając 8 lat byłem z rodzicami w Gruzji na wakacjach. Wówczas była to jeszcze Gruzińska Socjalistyczna Republika Radziecka. (…) Zawsze wspominałem Gruzję jako krainę radosnych dziecięcych wakacji – mówi Jakub Łuczak.

Polski producent win opowiada o swojej drugiej podróży do Gruzji, po której zdecydował się zamieszkać w kraju swoich dziecięcych wakacji. Jak zaznacza Jakub Łuczak, przez prawie dwie dekady jego nieobecności Gruzja prawie się nie zmieniła:

Gdy 20 lat po tej dziecięcej podróży, w 2007, pojawiła się możliwość powrotu do Gruzji nie wahałem się ani chwili. Co ciekawe, pomimo upływu tych 20 lat, nie poczułem tam żadnej czasowej bariery. Poczułem się jak gdybym nigdy stąd nie wyjeżdżał – opowiada Jakub Łuczak.

Wino / Fot. Skitterphoto, Pixabay.com (Pixabay License)

Ponadto, rozmówca Adriana Kowarzyka opowiada o swojej decyzji przebranżowienia się. Porzucił wówczas pracę w turystyce by kontynuować rodzinną tradycję produkcji trunków:

Zamieszkaliśmy w Tibilisi, gdzie zajmowaliśmy się turystyką, natomiast zaczęło do mnie dochodzić to, że chcę kontynuować tradycję winiarską mojej rodziny, która zaczęła się od mojego śp. dziadka, Janka. Kiedy byłem małym chłopcem uczył mnie produkować wino w Rzeszowie. Decyzja zajęła nam raptem 3 dni – stwierdza Jakub Łuczak.

Jakub Łuczak mówi o tym jak nabył swoją pierwszą winnicę w Napareuli oraz o tym, jak produkuje swoje wino. Do produkcji używa starej, gruzińskiej metody kachetyjskiej:

Wino produkujemy w dwóch dużych kwewri, które mają od 2 do 4 tys. litrów pojemności. Jedno specjalne ma 250. Gdy wino jest gotowe chowamy je w tym jednym miejscu i czekamy na dzień Św. Jerzego kiedy je otwieramy.

Rozmówca Adriana Kowarzyka przybliża również słuchaczom wnet tajniki kachetyjskiej metody wytwarzania wina. Jak podkreśla polski producent, liczy ona aż 8 tys. lat:

Oni mają w kachetyjskiej metodzie robienia wina dużo więcej doświadczenia, bo przekazują je sobie od pokoleń. To metoda wytwarzania win wpisana na listę światowego dziedzictwa ludzkości, która liczy sobie 8 tys. lat – zaznacza Jakub Łuczak.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.

Bobołowicz: Oświadczenie Pentagonu wskazuje, że wycofanie się rosyjskich jednostek spod granic Ukrainy nie jest pewne

W poniedziałkowym „Poranku WNET” Paweł Bobołowicz mówi o bieżącej sytuacji na Ukrainie. Nasz korespondent komentuje m.in. ostatnią ukraińską wizytę Małgorzaty Gosiewskiej.

W najnowszym „Poranku WNET” korespondent Radia WNET na Ukrainie, Paweł Bobołowicz, przedstawia ostatnie wydarzenia na Ukrainie. Jak podkreśla – nasi sąsiedzi odetchnęli z ulgą po wiadomości o wycofaniu się skoncentrowanych rosyjskich jednostek na swojej zachodniej granicy. Dotyka także tematu ostatniej wizyty wicemarszałek Sejmu na Ukrainie:

W sobotę zakończyła się bardzo długa, bo aż sześciodniowa wizyta wicemarszałek Sejmu RP – Małgorzaty Gosiewskiej – na Ukrainie. Warto pamiętać, że wizyta została zorganizowana pomimo zaostrzenia sytuacji na wschodzie i koncentracji rosyjskich wojsk przy granicy z Ukrainą. Federacja Rosyjska zgromadziła tam wówczas być może nawet 150 tys. wojsk.

Rozmówca Katarzyny Adamiak podkreśla trudny czas, w jakim odbywała się ta wizyta Małgorzaty Gosiewskiej na Ukrainie. Jak wskazuje Paweł Bobołowicz w jej trakcie jeszcze silniej uwypuklił się fakt trwającego tam konfliktu:

To, co z pewnością działo się podczas tej wizyty to obserwacja i wyciągnięcie wniosków, że na wschodzie Ukrainy cały czas trwa wojna – komentuje korespondent Radia WNET.

Dziennikarz analizuje również najważniejsze dla naszych wschodnich sąsiadów wydarzenia z ubiegłego tygodnia:

Ubiegły tydzień na Ukrainie był czasem wielkiego napięcia i oczekiwania co może doprowadzić Władimir Putin (…). Czołgi, artyleria, okręty – również te desantowe. Do Krymu przerzucono także myśliwce – mówi Bobołowicz.

Jak podkreśla Paweł Bobołowicz, pomimo oficjalnego rosyjskiego oświadczenie o zakończeniu ćwiczeń – sytuacja przy wschodniej granicy Ukrainy nadal nie jest jednoznaczna. Co więcej, wojskowe ćwiczenia rozpoczęli teraz separatyści na Donbasie:

Niestety ostatnie informacje m.in. oświadczenie Pentagonu, wskazują, że to nie jest pewne czy Rosja faktycznie wycofała swoje jednostki do miejsc macierzystej dyslokacji – relacjonuje dziennikarz.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

N.N.