Tomasz Grzywaczewski: Ogrodzenie na granicy polsko-białoruskiej jest budowane ze zbrojonego drutu kolczastego

O budowie muru na granicy polsko-białoruskiej mówi gość „Popołudnie WNET” Tomasz Grzywaczewski – pisarz, podróżnik.

Sytuacja w rejonie przy granicy polsko-białoruskiej jest dynamiczna. Stawiany jest mur po polskiej stronie. Jednocześnie po stronie białoruskiej pojawiły się tajne służby, filmujące działania Polaków.

Trwa budowa ogrodzenia, które jest stawiane przez polskie służby po to, żeby zabezpieczyć naszą granicę. I to ogrodzenie rzeczywiście jest budowane, ze zbrojonego drutu kolczastego. Te prace idą bardzo szybko – relacjonuje Tomasz Grzywaczewski.

Impas na granicy, w Usnarzu trwa. Miejsce gdzie znajduje się grupa migrantów oddzielono kordonem policji. Z drugiej strony aktywiści rozbili miasteczko namiotowe. Deklarują, że pozostaną na miejscu dopóki migranci nie zostaną przetransportowani do kraju.

Tutaj [w Usnarzu] wydaje się, że to jest taka trochę gra na przeczekanie, bo aktywiści mówią, że będą tutaj tak długo jak to będzie konieczne ale tak naprawdę nie wiedzą co właściwie mogą dalej  zrobić. Oni starają się komunikować z migrantami przez megafony ale to właściwie niewiele zmienia w tej obecnej sytuacji – informuje pisarz.

[related id=153013 side=right]
Pisarz zaznacza, że wydarzenie zaczyna coraz bardziej przypominać teatr. Są wozy transmisyjne i media, tymczasem w okolicy Usnarza są miejsca gdzie migranci mogą przechodzić swobodnie. Miejscowa ludność znajduje nieproszonych gości na terenie swoich posiadłości. Celem Łukaszenki było wywołanie chaosu i dużego incydentu granicznego. Wywołania w polakach poczucia zagrożenia. Gość „Popołudnia WNET” zaznacza, że są to stare rosyjskie metody. Jednocześnie na forum międzynarodowym przedstawia Polskę jako państwo nieprzestrzegające państwa międzynarodowego i okrutne w stosunku do losu jednostki.

To jest niewielka grupa, która nagle koncentruje na sobie uwagę całej Polski. Pojawiają się wozy transmisyjne dziennikarzy i tworzy się z tego jakiś show. Skala zaangażowania mediów i opinii publicznej jest nieproporcjonalna do tego co tutaj się dzieje – mówi gość „Popołudnia WNET”.

Próby przekroczenia granic rozpoczęły się już w kwietniu, dlatego tak spóźniona reakcja polskiego rządu wydaje się  niezrozumiała. Tymczasem sytuacja medialna, która wytworzyła się wokół sprawy, działa na niekorzyść Polski. Umożliwia Łukaszence wymierzanie medialnych ciosów.

J.L.

Gen. Roman Polko: Łukaszenka wykorzystuje uchodźców jako broń wymierzoną w Unię Europejską

O migrantach na granicy po mówi gen. Roman Polko – generał dywizji Wojska Polskiego, oficer dyplomowany wojsk powietrznodesantowych i sił specjalnych, były wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

Ludzie na granicy polsko-białoruską są wykorzystywani jako broń w walce Łukaszenki z Unią Europejską. Dodatkowo ruszyły mocne działania propagandowe w mediach społecznościowych namawiające do

Łukaszenka rzeczywiście przy wsparciu prezydenta Putina (…) wykorzystuje ludzi, uchodźców, których sprowadza do Białorusi jako broń wymierzoną w Unię Europejską to jest rzeczywiście klasyczne działanie terrorystyczne de facto, służb specjalnych w takiej wojnie hybrydowej, nielegalnej, niekonwencjonalnej i okrutnej – mówi generał.

Przy jednoczesnym czerpaniu zysków z przemytu ludzi Łukaszenka wymierza kolejne ciosy. Unia Europejska jest nieprzygotowana, do tego co się dzieje. Spowodowane jest to ciągłą niekonsekwencją w działaniu władz Unii. Dopiero niedawno Europa zdała sobie sprawę, że wraz z migrantami nie przybyło siły roboczej za to przybyły problemy.

Ta ludność napływowa która stamtąd przychodzi, ona nie szuka tak naprawdę spokoju, pracy stabilizacji tylko stara się narzucać własne normy u nas a jednocześnie korzystać z tego dobrobytu czy z tych elementów które Europa przez lata wypracowała – informuje gen. Roman Polko.

Straż Graniczna na granicy polsko-białoruskiej buduje mur. Wojsko wspiera straż graniczną, ponieważ nie można dopuścić do migracji, które na chwilę obecną wynoszą po kilkaset osób dziennie.

Chciałbym, żeby to był taki płot jaki buduje Izrael na granicy z Egiptem czy Stany Zjednoczone na granicy z Meksykiem tzn. solidna konstrukcja. Wkopana w ziemię z systemami elektronicznymi i strażnicami z których bardzo szybko można dojść do tego miejsca gdzie taki wyłom następuje – komentuje były wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

[related id=153008 side=right]
Generał zaznacza, że uchodźców będzie stale przybywało i nie skończy się to na kilkudziesięciu osobach. Problem migrantów nie jest wyłącznym problemem Polski, ponieważ migranci będą szli dalej na zachód. Działania strony polskiej i Unii musi opierać się na wzajemnej współpracy i ewentualnych sankcjach wobec Białorusi . Zaznacza, że przekroczenie granicy w celu pomocy migrantom byłoby naruszeniem granic obcego kraju.

Jeżeli byśmy w tej chwili tych ludzi po prostu wpuścili, według wielu głosów jakie w tutaj w Polsce słyszę, to właściwie po co mamy straż graniczną (…) niech ta granica będzie otwarta i każdy będzie sobie chodził w jedną stronę lub w drugą, jeśli będzie na to miał ochotę – mówi gość „Popołudnia WNET”

Migranci udają biednych, podczas gdy mają przy sobie smartfony na które nie stać by było wielu Polaków.

J.L.

Prof. Włodzimierz Gut: Jeśli koronawirus zyska nowy receptor, zmodyfikuje swoje funkcje – będziemy mieli problem

O skuteczności szczepień i planowanych na jesieni obostrzeniach mówi gość „Kuriera w samo południe” prof. Włodzimierz Gut – wirusolog.

Najostrzejsze obostrzenia obejmą regiony gdzie jest najmniej osób zaszczepionych. W okresie wakacyjnym nie było wzrostu zakażeń, ponieważ interakcje międzyludzkie były mniejsze. Rząd spodziewa się wzrostu liczby zakażeń dopiero na jesieni.

Z reguły to po tego typu wymieszaniu jakiś czas dopiero element nabyty podczas spotkań przenosi się do danej populacji i właśnie stąd obawa przed tym okresem kiedy skończą się wakacje a zacznie się normalne życie w miejscu zamieszkania za wszystkimi kontaktami – informuje prof. Włodzimierz Gut.

Szczepienia miały przywrócić normalne życie tymczasem końca pandemii nie widać. Profesor zaznacza, że aby szczepienia były skuteczne musi zostać zaszczepionych co najmniej 85% populacji. Scenariusze zakładające odporność stadną przy 60% były nazbyt pozytywne.

Z góry było wiadomo, że trzeba mieć około 85% osób uodpornionych w populacji, żeby naprawdę ograniczyć szerzenie się wirusa a tego nie ma w tej chwili nikt na świecie – mówi profesor.

[related id=141249 side=right]Profesor informuje, że około 40 – 45% zakażeń jest bezobjawowych. Co oznacza, że w Polsce mamy około 5 milionów osób po przechorowaniu, do których dochodzi 18 milionów po szczepieniach. Do osiągnięcia odporności populacji brakuje jeszcze 5 milionów zaszczepionych lub odpornych po przechorowaniu. Jedna dawka szczepionki jest skuteczna w granicach 60%. Jeśli nie będziemy w stanie osiągnąć potrzebnej liczby osób odpornych poprzez zaszczepienie, będzie ona finalnie osiągnięta w sposób naturalny, przez przechorowanie. Zdaniem profesora, szczepienia powinny być skuteczne wobec kolejnych wariantów wirusa.

Jeśli szczepionka naprawdę uodparnia na obszar krytyczny dla wirusa, to może być pewna różnica tylko procentowa jeżeli chodzi o poszczególne warianty. Ona będzie skuteczna – tłumaczy gość „Kuriera w samo południe”.

Dobór mutacji zależy od osoby zarażonej a nie od tego co ją zaraziło. Poszczególne mutacje wirusa różnią się sobą liczbą aminokwasów. Zmienna jest też zjadliwość wirusa. Na Malcie, gdzie zaszczepiono 90% mieszkańców, zdaniem profesora zachorowania nadal będą obecne.

Zachorowania będą. Teraz pytanie jest, czy rzeczywiście w przyszłości nie dojdzie do ucieczki wirusa. Jeśli on zyska nowy receptor, zmodyfikuje swoje funkcje – będziemy mieli problem – informuje prof. Włodzimierz Gut.

J.L.

Michał Kołodziejczak: Rolnicy chcą, żeby każdy Polak miał dostęp do polskiej żywności

O dramatycznej sytuacji w rolnictwie i bezskutecznych próbach porozumienia z rządem mówi gość „Kuriera w samo południe” Michał Kołodziejczak – lider AgroUnii.

Rolnicy z AgroUnii wyszli we wtorek na ulicę w siedmiu województwach. Protestujący to nie tylko rolnicy, ale również mieszkańcy Podkarpacia, gdzie w sąsiedztwie wielu domów powstała niemiecka firma utylizacyjna, która zanieczyszcza powietrze. Strajkujący rolnicy domagają się spotkania z premierem.

My domagamy się po prostu, żeby każdy Polak miał dostęp do polskiej żywności, bo to jest 2 punkt z 21 które mamy spisane do rozmowy i potencjalnego spotkania z premierem naszego rządu. Dostęp do żywności zagwarantowany w konstytucji RP – informuje Michał Kołodziejczak.

Lider AgroUnii zaznacza, że w Polsce 5 lat temu był raport ONZ, który przewidywał, że będzie w Polsce problem z dostępem do żywności. Oligopole przejmując całe łańcuchy dostaw i produkcje żywności stwarza poważne zagrożenie. Wiele gospodarstw rolnych zanika. Korporacje typu Lidl kupują w Polsce tanio od polskich rolników a eksportują drogo.W Polsce nie produkuje się nawet połowy zjadanego mięsa wieprzowego.

Jak możemy dzisiaj mówić o tym, że my dużo eksportujemy, jak my nawet świń nie produkujemy połowy tego co zjadamy. W Polsce jakby była samowystarczalność żywieniowa na mięso wieprzowe musimy mieć ponad 20 milionów sztuk świń wyhodowanych a mamy już w tej chwili poniżej 10 milionów sztuk – relacjonuje gość „Kuriera w samo południe”.

Koniecznością jest rozbicie dużych podmiotów, które skupują żywność i szantażują rolników wyłudzając zaniżone ceny produktów. Kary nałożone przez Urząd Konkurencji i Konsumenta nie dotykają większych pomiotów. Z jednej wioski rolnicy nie dojechali na strajk, ponieważ firmy skupujące ziemniaki zagroziły, ze nie kupią od nich warzyw. Co oznacza dla rolników utratę źródła utrzymania.

Każdego dnia 250 gospodarstw rezygnuje z hodowania świń i to jest niestety bolesna prawda o której się nie mówi. Nas bardzo to boli (…)  Rząd, który miał się nami opiekować nie opiekuje się nami. Rząd, który miał się opiekować Polakami nie opiekuje się nimi, bo nie dba o to, co będą jedli – mówi lider AgroUnii.

Lider AgroUni zaznacza, że do kompetencji rządu należy zapewnienie Polakom bezpieczeństwa żywieniowego. Sytuacja jest bardzo poważna. W poprzednim tygodniu doszło do samobójstwa rolnika, który nie mógł zapłacić rachunków, ponieważ nie dostał zapłaty za swoją pracę. Problemem jest również pogarszający się stan zdrowia psychicznego mieszkańców wsi, którzy są przemęczeni i załamani stale pogarszającą się sytuacją. Od trzech lat bezskutecznie rolnicy z AgroUnii próbują spotkać się z rządem. Rolnicy postulują również nową ustawę o związkach zawodowych.

Żądamy spotkania z premierem. Chcemy pomóc rozwiązać ten problem – informuje Michał Kołodziejczyk.

Protestujący pragną mieć swój udział w rozwiązaniu problemów wsi i brać udział w procesach legislacyjnych. Chcą aby ich praca i wysiłek były dostrzegane i szanowane przez rząd nie tylko w czasie wyborów. Tymczasem czują się zlekceważeni. Hodowcy tracą miliony złotych. Rolnicy strajkują m.in. w województwie Łódzkim, pod Piotrkowem Trybunalskim. Pod Sochaczewem policja zagrodziła drogę protestującym. Strajk potrwa 48 godzin ale już trwają rozmowy z przedstawicielami innych grup zawodowych.

J.L.[related id=152553 side=right]

Marek Sawicki: Nie powinniśmy robić cyrku dla 32 osób, bo ten cyrk nie jest wart godności państwa polskiego

Poseł PSL o kryzysie na granicy: kompromitowaniu państwa polskiego i braku współpracy z opozycją. Także o głosowaniu nad odwołaniem marszałek Sejmu Elżbiety Witek.

Polska Straż Graniczna robi co może, gdyż wschodnia granica jest nieszczelna.

Marek Sawicki sądzi, że sytuacja na granicy pokazuje nieskuteczność rządów Zjednoczonej Prawicy. Zaznacza, że

Jako poseł i obywatel chcę mieć gwarancję, że nasze granice są chronione.

Poseł Koalicji Polskiej zaznacza, że ci, którzy nie spełniają definicji uchodźców powinni zostać deportowani do kraju pochodzenia.

Nie powinniśmy robić cyrku dla 32 osób, bo ten cyrk nie jest wart godności państwa polskiego.

Polityk zauważa, że do dzisiaj nie zobaczył zaproszenia na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Odnosi się do głosowania nad odwołaniem marszałek Elżbiety Witek. Ocenia, że mogła ona po prostu milczeć, zamiast używać kłamstwa to uzasadnieni

Nie chcę, aby marszałkiem mojego Sejmu była osoba, która kłamie.

Stwierdza, że bez głosów Konfederacji nie uda się odwołać marszałek Sejmu. Konfederacja ma zaś swoje oczekiwania w zakresie segregacji sanitarnej.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Dzikawicki: ludzi ściągano z Iraku, potem dowożono do granicy i wskazywano mniej chronione odcinki granicy

Wicenaczelny telewizji Biełsat o kryzysie migracyjnym na granicy między Polską a Białorusią: rzekomej bezsilności białoruskich pograniczników i mechanizmie ściągania imigrantów na granice UE.

W białoruskiej propagandzie pomijany jest prosty fakt, że ci ludzie, jeśli zostali namierzeni przez białoruską straż graniczną, to nie powinni być puszczani dalej.

Według Mińska białoruskie służby miały próbować usunąć ludzi ze swej granicy, jednak ci nie chcieli się słuchać. Aleksy Dzikawicki zauważa, że kontrastuje to z represyjną postawą białoruskich siłowników.  Wicenaczelny telewizji Biełsat wskazuje, że Alaksandr Łukaszenka reklamował za granicą usługi przemytu ludzi do Unii Europejskiej.

To był proceder na skalę państwową. Tych ludzi ściągano z Iraku, potem dowożono do granicy i wskazywano mniej chronione odcinki granicy.

Dziennikarz dodaje, że obecnie do imigrantów z Bliskiego Wschodu dołączą Afgańczycy. Ocenia, że dosyć łatwo dostać się z republik azjatyckich do Rosji, a z niej do Białorusi.

Firmy związane z reżimem Aleksandra Łukaszenki oferowały usługi ściągnięcia mieszkańców państw Bliskiego Wschodu do Europy. Jak podkreśla nasz gość, białoruskie Służby Graniczne koordynowały akcję przepływu migrantów do państw Unii Europejskiej.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Tomasz Siemoniak: Straż Graniczna w Usnarzu Górnym przestrzega prawa

Kto dowodzi akcją na granicy? Czemu nie ma konsultacji z opozycją? Tomasz Siemoniak krytykuje rząd za złą koordynację działań na granicy polsko-białoruskiej.

Za ochronę granic w czasie pokoju odpowiedzialna jest Straż Graniczna odpowiedzialna przed ministrem spraw wewnętrznych i administracji.

Tomasz Siemoniak przypomina, że istnieją ograniczenia co do używania wojska w kraju. Zaznacza, że chciałby wiedzieć, kto dowodzi akcją na granicy. Sądzi, iż przedstawiciel wojska powinien informować opinię publiczną o tym, co robią żołnierze na granicy.

 Były minister obrony naukowej ocenia, że powinna istnieć rządowa grupa robocza do zarządzania kryzysem. Sądzi, że jesteśmy dopiero na początku, a nie na końcu kryzysu.

Źle by nie było gdyby się zebrała Komisja Obrony i posłowie zostali poinformowani.

Przypomina, że premier zwołał konferencję z powodu wycieku ze skrzynki jego ministra.

Wskazuje, że na Litwie władze rozmawiają ze wszystkimi środowiskami politycznymi.

Polityk stwierdza, że w sprawie wpuszczania imigrantów trzeba odwołać się do procedur. Podkreśla, że

Trzeba przestrzegać prawa, granica musi być szczelna.

Zaznacza, iż należy zrobić wszystko, aby tym ludziom pomóc.

Na oczach całego świata nie radzimy sobie z sytuacją.

Dodaje, że chodzi o ludzi, którzy przylatują na Białoruś samolotami.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Bryg. Krzysztof Batorski: Druga zmiana polskich strażaków jest już w Grecji

O polskich strażakach ratujących Grecję przed ogniem mówi bryg. Krzysztof Batorski – Rzecznik prasowy komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej (PSP).

Trwają pożary w Grecji. Kolejnych 163 polskich strażaków wyleciało w poniedziałek nad Morze Śródziemne zmienić swoich kolegów.

Nasi strażacy opuścili kraj i już mam informację, że w okolicach południa wylądowali na lotnisku w Atenach i dzisiaj jeszcze przystąpią do działań gaśniczych – informuje bryg. Krzysztof Batorski.

Strażacy Państwowej Straży Pożarnej początkowo walczyli z ogniem na wyspie Evia. Już mieli wracać do kraju gdy okazało się, że potrzebna jest dalsza pomoc. Zostali by ratować stolicę Grecji.

Ta pierwsza grupa prowadziła działania gaśnicze na wyspie Evia ale od 17 sierpnia okazało się, że jest bardzo trudna sytuacja w okolicy stolicy Grecji – Aten i tam te działania prowadziła ta pierwsza grupa – mówi rzecznik prasowy komendanta głównego PSP.

Od poniedziałku druga tura strażaków będzie prowadziła działania w miejscowościach Viglia i Agios Georgios w regionie Attyki, gdzie sytuacja jest najtrudniejsza. Do Grecji pojechały dwa moduły do gaszenia pożarów lasów. W skład których wchodzą przeszkoleni strażacy i specjalistyczny sprzęt.

Moduł gaśniczy oznacza samochody specjalistyczne ze zbiornikami środka gaśniczego, z odpowiednią armaturą wodną do podawania tego środka gaśniczego i oczywiście specjaliści i ludzie, którzy już mają  doświadczenie w boju w misjach zagranicznych. Te moduły funkcjonują w ramach Europejskiego Systemu Ochrony Ludności – tłumaczy gość „Kuriera w samo południe”.

Państwowa Straż Pożarna musiała przejść proces certyfikacji w celu dopuszczenia do udziału w Europejskim Systemie Ochrony Ludności. Sprawdzianowi poddano umiejętności strażaków i jakość sprzętu. Do misji w Grecji zgłosiło się wielu ochotników.

Mamy bardzo dużo chętnych strażaków i gdyby była potrzeba trzeciej czy nawet czwartej jeszcze zmiany, to w tej chwili mamy już listy chętnych strażaków zamknięte – relacjonuje bryg. Krzysztof Batorski.

Sytuacja w Grecji jest bardzo poważna. W niedzielę został ogłoszony najwyższy stopień zagrożenia pożarowego w okolicy Aten.

J.L. [related id=151509 side=right]

Jakub Biernat: Łukaszenka zagroził, że Białoruś przestanie strzec granicy Unii Europejskiej

Sytuację na granicy polsko-białoruskiej przybliża gość „Kuriera w samo południe” Jakub Biernat – dziennikarz TV Biełsat.

Polska, Litwa, Łotwa i Estonia wydały wspólne oświadczenie wzywające władze Białorusi do zaprzestania eskalacji napięć na granicach z tymi państwami. Na granicy nadal znajduje się wielu migrantów których tożsamości nie można ustalić.

Nadal po białoruskiej stronie znajduje się grupa uciekinierów, grupa migrantów, uchodźców, trudno jeszcze określić kim oni są do końca, gdyż Polacy nie mają do nich bezpośredniego dostępu – relacjonuje Jakub Biernat.

Kryzys na granicach wywołany przez reżim Łukaszenki stanowi poważny problem nie tylko dla Polski. Litwa i Łotwa już wcześniej mierzyły się z problemem przerzucania migrantów. Linie lotnicze obsługujące loty z Bagdadu do Mińska wyprzedały już prawie wszystkie bilety na następnych 30 lotów.

Niestety po drugiej stronie mamy takiego „partnera” jak Łukaszenkę, który myśli bardzo sowieckimi metodami do których został przyzwyczajony (…) jedynym sposobem żeby takiego chuligana zatrzymać jest zastosowanie bardzo brutalnej metody, czyli nie przepuszczenie nikogo i doprowadzenie do tego, żeby on sam musiał się mierzyć z tym problemem – mówi dziennikarz.

Organizacje pozarządowe zajęły się przyjęciem migrantów na granicy. Pojawienie się migrantów na granicy miało za zadanie wywołać w Polsce dyskusje i konflikty wewnętrzne. Sytuacja może posłużyć Łukaszence do rozgrywania Unii Europejskiej.

Łukaszenka niedawno powiedział, że on może rozwiązać ten problem na granicy Unii Europejskiej tylko nie za darmo tzn. on zagroził, że Białoruś przestanie tutaj strzec granicy – informuje gość „Kuriera w samo południe”.

Dziennikarz zaznacza, że nie tylko władze Białorusi nie strzegą granicy ale to właśnie Łukaszenka organizuje przyjazdy migrantów. Przy okazji zarabiając na tym pieniądze.

Ci ludzie przyjeżdżają zupełnie legalnie. Płacą jakieś gigantyczne sumy, nawet jak na Polskie standardy – relacjonuje dziennikarz.

Wysokie sumy za które migranci kupują bilety, oscylującą wokół 10 tysięcy dolarów. Po przyjeździe do Mińska, są instalowani w państwowych hotelach z następnie państwowymi autobusami przewożeni na granicę.

J.L.[related id=152429 side=right]

Z Bliskiego Wschodu na Białoruś. Konończuk: dla jednej osoby to jest koszt od kilku do kilkunastu tysięcy dolarów

Zastępca dyrektora Ośrodka Studiów Wschodnich o sprowadzaniu przez Łukaszenkę mieszkańców imigrantów z Azji, zyskowności tego procederu i reakcji Litwy na kryzys migracyjny.


Wojciech Konończuk na temat kryzysu migracyjnego na granicy białorusi z Unią Europejską. Rozpoczął się on na granicy Litwy, który odkryła nadzwyczajny napływ przybyszy z Iraku. Coraz większy kryzys jest na granicy Białorusi z Łotwą.

W lipcu polskie służby zaczęły zatrzymywać imigrantów.

Zastępca dyrektora Ośrodka Studiów Wschodnich sądzi, że imigranci dotarli na Białoruś prawdopodobnie prosto z Bliskiego Wschodu. Trudniejszą alternatywą jest droga przez Azję Centralną i Rosję. Dostanie się na Białoruś nie jest dla migrantów z Bliskiego Wschodu łatwe.

Tego typu proceder to jest koszt dla jednej osoby od kilku do kilkunastu tysięcy dolarów.

Zysk ten idzie najpewniej na prywatne konta członków białoruskiego reżimu. Nasz gość informuje, że Białorusini podejrzanie otworzyli nowe kursy lotnicze do państw Bliskiego Wschodu. Łukaszenka prawdopodobnie ściąga tysiące mieszkańców Bliskiego Wschodu, aby destabilizować kraje Europy Środkowo-Wschodniej Unii Europejskiej.

Strona litewska od kilku tygodniu nagrywa i rozpowszechnia na różnych grupach facebookowych filmiki w języku arabskim.

Litwini rozpowszechniają informację o tym, że Arabowie są oszukiwani przez Mińsk, gdyż wcale nie dostaną się do Unii Europejskiej.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.