Waldemar Kraska: Jeżeli chcemy powrotu do normalności, to na pewno powinniśmy jak najszerzej się zaszczepić

Waldemar Kraska o spadku liczby zarażeń koronawirusem, użyciu pulsoksymetrów, szczepionce, tym czy jest bezpieczna oraz o tym ile czasu może potrwać wygasanie epidemii po szczepieniach.


Waldemar Kraska mówi, że spadek liczby zakażeń koronawirusem wynika z obostrzeń, które kilka tygodni temu zostały nałożone przez rząd. Wskazuje, iż w statystykach liczba zakażeń zapewne wzrośnie w najbliższych dniach, gdyż

Włączyliśmy od wczoraj do listy nowych zakażeń także testy antygenowe.

Sekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia podkreśla, że przez kilka następnych tygodni walka z pandemią będzie wytężona. Zaznacza, że Polacy nie chcą badać się pod kątem Covid-19, co sprawia, że wielu chorych trafia – w następstwie swojej niechęci wobec przetestowania się – do pokoi szpitalnych z ciężkimi objawiamy nowej choroby.

Po kilku dniach stabilizacji pojawia się duża duszność, niewydolność oddechowa. Ci ludzie trafiają do szpitala w ciężkim stanie.

W wielu przypadkach kończy się to niestety śmiercią. Zapobieżeniu takim sytuacjom ma na celu program pulsoksymetrowy. Do zarażonych koronawirusem przesyłane są urządzenia do badania saturacji krwi. Automatycznie łączą się ona z centrum pomocy, gdy saturacja jest zaburzona.

Wiceminister oznajmia, że coraz więcej Polaków chce się zaszczepić na koronawirusa. Podkreśla, że należy dążyć do tego, by przekonań do niej jak najwięcej osób. Zaznacza, że „nikt sobie nie pozwoli, by to nie była bezpieczna szczepiona”.

Jeżeli chcemy powrotu do normalności, to na pewno powinniśmy jak najszerzej się zaszczepić […] Mam nadzieję, że zaszczepimy wiele milionów obywateli.

W pierwszej kolejności zaszczepieni powinni zostać ludzie z grup najwyższego ryzyka- osoby starsze, z innymi chorobami, czy szczególnie narażeni na zarażenie jak personel medyczny. Waldemar Kraska wskazuje, że nawet przy szerokim zaszczepieniu się Polaków

Samoistne wygasanie epidemii będzie trwało kilkanaście miesięcy, więc będziemy musieli się uzbroić w cierpliwość.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Karnowski: Zgoda na unijny mechanizm sprowadzi nas do roli województwa UE. Lepiej oddać władzę niż coś takiego podpisać

Publicysta tygodnika „Sieci” o sytuacji w obozie Zjednoczonej Prawicy, frustracji społecznej związanej z pandemią oraz o negocjacjach ws. unijnego budżetu, ambicjach Niemiec i polityce Joego Bidena.


Michał Karnowski komentuje sytuację wewnętrzną w obozie Zjednoczonej Prawicy. Nie sądzi, że w rządzie trwa poważny kryzys. Dziennikarz informuje, że w rządzie toczą się rozmowy na temat rekonstrukcji. Nie sądzi, aby ten scenariusz został zweryfikowany. Dodaje, iż kryzys związany jest również z sytuacją w 2020 r., czyli zmęczeniem pandemią koronawirusa.

Dzisiaj jesteśmy na dnie nastrojów społecznych i to jest oczywiste, to było do przewidzenia.

Gość Poranka Wnet wskazuje, że lawinowo wzrasta zapotrzebowania na paczki żywnościowe. Zachęca do pomocy tym ludziom. Zaznacza, że frustracja społeczna związana z epidemią to problem o skali światowej:

Od Tajlandii przez Niemcy, Anglię – wszędzie napięcia społeczne.

Dziennikarz komentuje spór wokół budżetu unijnego budżetu. Ocenia, iż nasze pole manewru jest niewielkie. Zgoda na mechanizm powiązania wypłat unijnych z praworządnością oznacza sprowadzenie Polski do roli unijnego województwa.

Lepiej oddać władzę niż coś takiego podpisać.

Karnowski zaznacza, że inne państwa członkowskie mogą zaskarżać Polskę według art. 7. Nie można jednak zgodzić się na nowy, poza traktatowy i arbitralny mechanizm karania za rzekomy brak praworządności. Przypomina słowa Katariny Barley, która mówiła o zagłodzeniu finansowym Węgier.

Niemcy są już zmęczone ciągłymi debatami, chcą władzy.

Publicysta zauważa, że Polska jest na tyle dużym krajem, iż nie można jej łatwo przekupić. Komentuje wygraną Joego Bidena w wyborach prezydenckich. Wskazuje, że będzie pewne zbliżenie amerykańskie z UE, natomiast polityki względem Rosji się nie zmieni.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego mówi o wzrastającej agresji na protestach Strajku Kobiet. Uczestniczki widząc spadek zainteresowania demonstracjami eskalują konflikt.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Dąbrowski: Brazylijscy wyborcy pokazali żółtą kartkę Jairowi Bolsanaro. Diego Maradona był przyjacielem Fidela Castro

Bojkot wyborów w Wenezueli, żółta kartka dla Jaira Bolsanaro, leczenie koronawirusa boliwijską medycyną indiańską i życie prywatne Diego Maradony.
Zbigniew Dąbrowski o wydarzeniach w Ameryce Płd.

Sekretarz generalny ONZ wezwał Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Bank Światowy i kraje z grupy G20 aby rozważyć nowe możliwości udzielenia większych ulg w tym umorzenia długów wobec krajów Ameryki łacińskiej.

Zbigniew Dąbrowski komentuje słowa, które wygłosił spotkaniu organizowanym przez System Integracji Środkowoamerykańskiej, sekretarz ONZ António Guterres. Stwierdził on, że pandemia koronawirusa będzie oznaczać dla państw Ameryki Łacińskiej kryzys zadłużenia w przyszłym roku. Ocenił, iż

Pandemia koronawirusa znacznie powiększy lukę finansową w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach.

Aby kraje tych regionów mogły skutecznie walczyć z pandemią potrzebna jest im pomoc finansowa. Rozmówca Jaśminy Nowak nawiązuje do przytoczonej przez nią informacji o licznej diasporze japońskiej w Ameryce Łacińskiej. Wskazuje, że obecnie w Peru trwa proces ws. partii Fuerza Popular (Siła Ludu) na czele której stoi Keiko Fujimori, córka byłego prezydenta kraju, Alberta Fujimoriego.

Sędzia Victor UNIQA otworzył rozprawę o godzinie 19.15 czasu lokalnego, aby zdecydować, czy zawiesić działalność partii Fuerza Popular na dwa i pół roku, podczas których ma trwać dochodzenie w sprawie rzekomych nielegalnych datków na kampanię otrzymywanych od brazylijskiego giganta budowlanego.

Zdaniem prokuratora wewnątrz partii kandydatki na prezydenta Peru w 2011 i 2016 r. działała grupa przestępcza, które celem było zdobycie władzy i pieniędzy z nielegalnych źródeł. Decyzja sądu może zadecydować o śmierci politycznej fujimoryzmu, jak nazywa się doktrynę rządów byłego prezydenta Peru.

Tymczasem do wyborów parlamentarnych przygotowują się Wenezuelczycy. Rządzący zachęcają do głosowania, a opozycja uznająca Juana Guido za p.o. prezydenta wzywa do bojkotu organizowanych 5 grudnia przez Nicolasa Maduro wyborów. W tym roku odbędą się one według nowej ordynacji wyborczej, przewidującej  o 110 miejsc w parlamencie więcej niż wcześniej. Według opozycjonistów reforma

Ma jeden cel, jakim jest odbicie parlamentu przez reżim Nicolasa Maduro.

Uznawany przez szereg krajów za wenezuelską głowę państwa Juan Guido zaproponował alternatywne wobec oficjalnych wyborów “consultar popular”, które polegać ma na głosowaniu on-line, w którym udział będą mogli wziąć wszyscy obywatele Wenezueli.

Wybory również miały miejsce w Brazylii ostatni weekend i co wskazuje na to, że druga tura wyborów lokalnych w Brazylii zostanie wybrana przez partie umiarkowane głównie centroprawicowej.

W największym kraju Ameryki Płd. wyborcy postanowili, jak mówi prowadzący Republica latina, pokazać swojemu prezydentowi żółtą kartkę. Jair Bolsanaro krytykowany jest za jego nieumiejętność radzenia sobie z epidemią Covid-19. Na tą ostatnią ma za to pomysł boliwijski minister zdrowia Édgar Pozo Valdivia, który na wczorajszej konferencji stwierdził, że

W walce z epidemią Korona wirusa w tym kraju bardzo użytecznym narzędziem może stać się właśnie medycyna tradycyjna.

Zbigniew Dąbrowski mówi także o przyjaźni niedawno zmarłego Diego Maradony z prezydentem Wenezueli. Stwierdza, że piłkarz był w poprzek tendencjom politycznym. Był przyjacielem nie tylko Nicolasa Maduro, ale też Fidela Castro, w którego kraju się leczył.

Była ta przyjaźń bardziej polityczna. Diego Maradona był politycznie populistą.

Życie osobiste sportowca raczej nie jest wzorem do naśladowania – ocenia.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Sklepy w galeriach handlowych mogą uzyskać zwolnienie z czynszu. Dla restauracji pozostają negocjacje wiążących ich umów

Magdalena Kwiatkowska o otwarciu galerii, tym jak zamknięte przez trzy tygodnie sklepy mogą zostać zwolnione z czynszu na okres zamknięcia i o tym, co mogą zrobić właściciele lokali gastronomicznych.

Te sklepy odzieżowe, czy z różnymi artykułami RTV mogą być z powrotem otwarte. Częściowo utrzymano zakazy dotyczące hoteli kin czy muzeów.

Magdalena Kwiatkowska wyjaśnia co znajduje się w rozporządzeniu rządowym, które weszło w życie w ostatnią sobotę. Ponownie otwarto wszystkie sklepy w galeriach handlowych.

Nowością jest nakaz noszenia maseczek w miejscu pracy.

[related id=130534]Dotąd osoby wykonujący razem działania nie musiały nosić maseczek w miejscu pracy. Obecnie jeśli w pomieszczeniu będzie więcej niż jedna osoba, to trzeba będzie nosić maseczki. Wyjaśnia, jaki jest warunek uzyskania zwolnienia z płatności czynszów. Wskazuje, że najmujący mają możliwość negocjowania czynszu z wynajmującymi. Prawniczka wyjaśnia zmiany związane z opłatami wynajmem lokali. Tłumaczy, że w przypadku lokali zamkniętych przez ostatnie trzy tygodnie najemcy mogą skorzystać z art. 15ze ustawy koronawirusowej, zgodnie z którym

Wygasają wzajemne zobowiązania stron umowy dzierżawy lub podobnej umowy, przez którą dochodzi do oddania do używania powierzchni handlowej.

Warunkiem skorzystania z możliwości niepłacenia za trzy tygodnie zamknięcia, jest podpisanie w ciągu trzech miesięcy umowy wynajmu na okres pół roku i trzech tygodni. Rozwiązanie takie, jak przyznaje nasza rozmówczyni, nie jest przewidziane dla lokali gastronomicznych wynajmujących.

Dla tych najemców pozostaje możliwość negocjacji wiążących ich umów.

Taki najemca może skorzystać z zapisów Kodeksu cywilnego. Wskazuje na klauzulę nadzwyczajnej zmiany stosunków.

Tak zwana reguła rebus in quantibus, która umożliwia dokonanie przez sąd modyfikacji zawartej umowy w zakresie wysokości świadczenia bądź nawet rozwiązania tej umowy.

Żeby z niej skorzystać, trzeba spełnić kilka przesłanek. Magdalena Kwiatkowska mówi, jaką pomoc oferuje kancelaria Graś i wspólnicy. Prowadzone są m.in. webinaria. Więcej informacji dostępnych jest na stronie kancelarii.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Pandemia: albo sprawa jest poważna i trzeba oddać ją fachowcom, albo mało ważna i można ją powierzyć profanom

Jeśli walka z pandemią to wojna, trzeba stosować odpowiednie do jej rodzaju środki. Woda, mydło, maseczki, dystans i CENZURA prewencyjna na covidiotyczne wypowiedzi polityczne, publiczne i defetyzm.

Adam Gniewecki

Przypomnę, że mamy epidemię choroby wirusowej pod nazwą covid-19, która zbiera smutne żniwo w postaci chorych i zmarłych, choć, jak uczeni w statystyce mówią, w ilościach zbliżonych do skutków kilku znanych nam z życiowej praktyki epidemii grypy.

Gospodarka i finanse państwa oraz portfele Polaków poniosły poważne szkody, a może być jeszcze gorzej. Rozumiem, że chwilowo trudno temu zaradzić, tak jak wykryć i złapać konstruktorów SARS-CoV-2, jeżeli istotnie jest to produkt rąk ludzkich. Ale czy konieczne są straty psychiczne? Czemu (komu?) służy, a raczej szkodzi (pomaga?) sianie paniki i psychozy, strachu oraz niepewności? Media to napędzają, a media społecznościowe wspomagają. Media napędzane są przez polityków i dziennikarzy, a media społecznościowe przez tych samych plus potężną rzeszę oszołomionych, wypisujących brednie i zasłyszane tzw. opinie, czyli ploty i durnoty.

Każdy może gadać publicznie, co mu ślina i kurzy móżdżek na język przyniosą. Każdy może wstawiać filmiki czy zdjęcia, jakie zechce, i podpisać, jak mu się podoba.

Wypowiadają się publicznie wszyscy. Od fachowców i ekspertów po dyletantów, natchnionych idiotów, świadomych siewców strachu.

Politycy, szczególnie opozycyjni, ex cathedra objawiają swoje prawdy medyczne oraz proroctwa, straszą i podle próbują wykorzystać sytuację. Przoduje opozycja totalna i jej główny nurt medialny. Państwo rozumieją – „wilcze prawo opozycji”, ale i media narodowe dokładają swoje. Powstał nieznośny nadmiar wiadomości i szum informacyjny. Czego nie włączysz albo nie poczytasz – tematy covidowe. Nawet jeśli słuszne i poważne, to w gigantycznym nadmiarze. (…)

Jeśli walka z pandemią to wojna, trzeba stosować odpowiednie do rodzaju wojny środki. Woda, mydło, maseczki, dystans i CENZURA prewencyjna na covidiotyczne wypowiedzi polityczne, publiczne, defetyzm i pacyfistyczne manifestacje covidosceptyków. Przeciwnicy strategii obrony i wrogowie dowództwa powinni zamilknąć. Krytyka taktyki obrony podczas wojny defensywę tylko osłabia. Podniesie się wrzask o demokratycznym „prawie do swobodnego wyrażania poglądów” – tu i w Brukseli.

Na wojnie nie ma wolności słowa. Inter arma silent leges (w czasie wojny prawa milczą), jak mówili mądrze starożytni. Covidiotom – STOP. Czynią więcej zła niż mogłoby się wydawać.

Albo sprawa jest poważna i trzeba oddać ją fachowcom, albo mało ważna i można ją powierzyć profanom. Tertium non datur.

Widzę potrzebę wprowadzenia licencji na publiczne wypowiedzi. Wyłączności dla fachowców wyznaczonych przez np. odpowiednie rady przy prezydencie i premierze, w porozumieniu z ministrem zdrowia. Publiczne media powinny przestrzegać przed czerpaniem wiedzy z nielicencjonowanych źródeł, w tym internetowych – krajowych i zagranicznych. Zamiast danych bezwzględnych, należałoby podawać dane liczbowe na np. 100 tys. albo na milion mieszkańców. U nas i w innych krajach. Tak, by można je było porównać z innymi krajami i innymi czasami, gdy populacje krajów były inne.

Kaganiec na sianie defetyzmu, kłamstw i paniki. Bo inaczej oszalejemy wszyscy, a na dodatek pójdziemy z torbami.

No, może z wyjątkiem covidiotycznych agentów wpływu (może tacy istnieją, a może nie), którzy formują pożytecznych covidiotów, by ci z kolei roznosili wirusa covidoszaleństwa.

Cały artykuł Adama Gnieweckiego pt. „Codvidiotom stop!” znajduje się na s. 20 listopadowego „Kuriera WNET” nr 77/2020.

 


  • Z przykrością zawiadamiamy, że z powodu ograniczeń związanych z pandemią ten numer „Kuriera WNET” można nabyć wyłącznie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
Artykuł Adama Gnieweckiego pt. „Codvidiotom stop!” na s. 20 listopadowego „Kuriera WNET” nr 77/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Pandemia w kontekście wolności i godności człowieka / S. Katarzyna Purska USJK, „Wielkopolski Kurier WNET” nr 77/2020

Co z tymi, którzy wbrew powszechnym oczekiwaniom nie będą chcieli się zaszczepić, a tym samym będą pozostałych narażali na zakażenie? Czy zgodzimy się powszechnie na ich prawo do wolnego wyboru?

s. Katarzyna Purska USJK

Wirus groźniejszy niż COVID

Kilka dni temu stałam przy wejściu do warszawskiego metra. Nagle zobaczyłam dwie dziewczyny, które rzuciły się sobie w objęcia. – Mój Boże! – pomyślałam trwożliwie. – Co one robią! Jakie to nieroztropne!.

Podczas spotkania z pewną mamą, z daleka oglądałam jej małe dzieci. Bałam się, że mogę je zarazić, więc nie zbliżyłam się do nich. Tym bardziej, że jak mi sama wyznała, od marca czyta wyłącznie to, co w internecie piszą na temat szerzącej się pandemii.

W programie „Warto rozmawiać” red. Jan Pospieszalski opisał przypadek 14-latki, która trafiła do szpitala z powodu gwałtownego zakrztuszenia się. Niestety, nie udzielono jej pomocy, gdyż najpierw czekano na wynik testu na obecność koronawirusa. W rezultacie dziewczynka zmarła…

„Epidemie mają konsekwencje psychologiczne z powodu paniki, jaką mogą wywołać” – twierdzi prof. Roberto de Mattei. Powołuje się przy tym na Gustave’a Le Bona, autora słynnej książki „Psychologia tłumu”, który, analizując kolektywne zachowania, wyjaśniał, w jaki sposób w człowieku, który znajdzie się w anonimowym tłumie, zachodzi zmiana psychiczna, wskutek której uczucia i nastroje są przekazywane między ludźmi niczym choroba zakaźna.

Diagnoza profesora de Matteiego nie napawa optymizmem. Twierdzi on: „Jeśli kryzys zdrowotny zostanie spotęgowany poprzez kryzys gospodarczy, niekontrolowana fala paniki może wywołać gwałtowne impulsy tłumu. Państwo zostanie wówczas zastąpione przez plemiona i gangi, zwłaszcza na obrzeżach dużych ośrodków miejskich. Wojna społeczna, o której teoretyzowano w trakcie Forum w São Paulo – konferencji latynoamerykańskich organizacji ultralewicowych – ma miejsce w Ameryce Łacińskiej, od Boliwii po Chile, od Wenezueli aż po Ekwador. Wkrótce może zaistnieć także w Europie”. Ten scenariusz społeczno-polityczny, polegający na dezintegracji i rozkładzie społeczeństwa, mogliśmy ostatnio obserwować w Stanach Zjednoczonych. W Polsce, znanej z umiłowania wolności aż do popadania w anarchię, jak dotąd nic takiego się nie wydarzyło, aczkolwiek zaistnienie takiego scenariusza nie jest wykluczone, jako że nasz naród, jak podpowiada nam historia, bywa nieprzewidywalny.

Można natomiast zaobserwować w naszym kraju proces dezintegracji społecznej. Zdaniem cytowanego wyżej autora, dzieje się tak dlatego, że „dzisiaj kluczowym środkiem umożliwiającym ucieczkę przed epidemią jest dystansowanie społeczne, izolacja jednostki. Kwarantanna jest rzeczą diametralnie przeciwną społeczeństwu otwartemu, wymarzonemu przez George’a Sorosa. Relacyjne rozumienie człowieka, typowe dla niektórych szkół filozoficznego personalizmu, ma coraz mniejsze znaczenie”. Dyrektor Narodowego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych USA, prof. Anthony Fauci, powiedział ponoć, że od chwili wybuchu pandemii żaden człowiek nie poda już ręki drugiemu człowiekowi.

W prezbiterium bydgoskiego kościoła pod wezwaniem Świętych Polskich Braci Męczenników, tym samym, w którym bł. ks. Jerzy Popiełuszko odprawił ostatnią w swoim życiu Mszę św., widnieje napis: „Módlmy się, abyśmy byli wolni od lęku, zastraszenia…”. Te słowa, odczytane w nowym kontekście, nabrały dziś dla mnie szczególnego znaczenia.

Do czego służy człowiekowi wolność? Do samorealizacji? Jako racja najwyższa dla ludzkich wyborów? W świecie, w którym obalono kryteria, żądanie prawa wyboru jest prostą drogą do zniewolenia człowieka. Człowiek może być zniewolony przez czynniki wewnętrzne lub zewnętrzne. Strach należy do przyczyn wewnętrznych.

Do czego potrzebna jest człowiekowi wolność? Odpowiedź filozofa – o. prof. Mieczysława A. Krąpca – brzmi: „Wolność jest przeżyciem godności osobowej człowieka. Wolność daje podstawę dla ludzkich decyzji, które płyną od wewnątrz, a nie od zewnątrz. Dlatego też obrona wolności jest obroną człowieka, jego decyzji wolnych i odpowiedzialnych”. A więc obrona wolności jest zarazem obroną godności osobowej człowieka. Trzeba zatem patrzeć na pandemię obecnie panującą w Polsce i na świecie w kontekście wolności i godności człowieka.

Ideę godności osobowej człowieka przyniósł Polsce Kościół katolicki, który poprzez wieki głosił prawdę o człowieku jako osobie stworzonej na obraz i podobieństwo Boga samego, której przysługują wyjątkowe, bo osobowe prawa. Cywilizacja łacińska, na której zbudowana jest nasza tożsamość narodowa, jako jedyna jest cywilizacją personalistyczną, czyli tą, która afirmuje osobę ludzką. Jedynie ona wskazuje na zasadniczą różnicę pomiędzy osobą a osobnikiem. Zacieranie się tej różnicy, które dokonuje się we współczesnej kulturze postmodernistycznej, sprawia, że człowiek bywa traktowany jako zbiór komórek albo jako przedmiot satysfakcji seksualnej. Osoba bywa wówczas sprowadzana do rangi osobnika.

Na niebezpieczeństwo stąd wynikające wskazuje ks. Robert Skrzypczak w książce pt. Pomiędzy Chrystusem a Antychrystem. Podkreśla w niej, że wizja osoby jest konsekwentnie niszczona. Dramatyzmu tej sytuacji dodaje fakt, że to, co się dokonuje, często jest społecznie niezauważane.

Komunizm zawierał w sobie błąd antropologiczny i niszczył jednostkę w imię kolektywizmu, a współczesna cywilizacja powtarza ów błąd. Tyle, że w zmutowanej postaci, i nie jest on wtłaczany pod przymusem, lecz przyjmowany dobrowolnie, poprzez przekaz medialny i narracje polityków, w efekcie manipulacji i inżynierii społecznej.

W 1949 r. George Orwell napisał powieść pt. Rok 1984. Została w niej przedstawiona wizja totalitarnego państwa, w której „Wielki Brat” za pośrednictwem potężnego ekranu jest obecny w każdym domu i kontroluje wszelkie przejawy życia ludzkiego. W demokratycznych społeczeństwach Zachodu wizja ta wydawała się nazbyt drastyczna i mało realna. W ostatnim czasie mogliśmy jednak zobaczyć w internecie film i przeczytać artykuły o tym, w jaki sposób został wprowadzony w Chinach system społecznej kontroli obywateli w ramach walki z epidemią koronawirusa.

Jak pisze prof. Wojciech Roszkowski w Roztrzaskanym lustrze, „postęp dnia dzisiejszego może stać się przekleństwem jutra, jeśli niektóre zdobycze technologiczne zostaną wprowadzone pod przymusem”. Opowieści o mikrochipach, które trzeba będzie wszczepić sobie pod skórę zamiast książeczki zdrowia, lub o przygotowywanej aktualnie szczepionce przeciwko koronawirusowi, wydają się mocno przesadzone. Tyle, że wielu młodych ludzi na Zachodzie biochipy wszczepia sobie dobrowolnie, na szczepionkę przeciw wirusowi Covid-19 zaś ludzie czekają na ogół jak na wybawienie. A co z tymi, którzy wbrew powszechnym oczekiwaniom nie będą chcieli się zaszczepić, a tym samym będą pozostałych narażali na zakażenie? Czy zgodzimy się powszechnie na ich prawo do wolnego wyboru?

Wiadomo, że w każdym systemie demokratycznym istnieją zasady, nad którymi się nie głosuje. Taką zasadą np. jest prawo człowieka do życia. Im więcej jest takich zasad, tym mniej jest demokracji, ale kiedy ich brak, społeczeństwu grozi anarchia.

Wtedy też wątpliwa staje się sama wspólnota. W tym miejscu pojawia się ważne pytanie: Jakie miejsce w naszym systemie wartości zajmuje wolność i na ile możemy zgodzić się na jej ograniczanie?

W szkole, w której pracowałam, kilka lat temu miało miejsce wydarzenie, które wprawiło pedagogów w osłupienie. Podczas lekcji nauczycielka usiadła na uszkodzonym krześle i gwałtownie z niego spadła. Początkowo nie mogła wstać z podłogi, gdyż złamała rękę. Uczniowie przyglądali się jej ze spokojem, bez żadnej reakcji. Także wtedy, gdy z trudem podniosła się i wyszła do gabinetu lekarskiego po pomoc. Kiedy potem zapytano uczniów o powód takiego zachowania, jeden z nich oświadczył: „Mój ojciec uczy, że w życiu każdy musi sobie radzić sam”.

Egoizm do niedawna był traktowany jako cecha pejoratywna, ale w ostatnich latach – jak widać – zaszła zmiana. Ludzie nowocześni, stechnicyzowani, żyjący w wielkich miastach, stali się indywidualistami. Nauczyli się poruszać w tłumie coraz bardziej obcych ludzi. Jednakże od czasu wybuchu pandemii drugi człowiek stał się już nie tylko obcym, ale też groźnym. Wszak może przenosić zarazę. Mimo coraz mocniej odczuwanej samotności, wolimy odgradzanie się od innych i bezpieczny dystans. Odwiedzanie rodziny, a tym bardziej – znajomych, zwłaszcza w ostatnim czasie należy do kategorii czynów ryzykownych. Mocno cierpią z tego powodu szczególnie ludzie starzy i chorzy, którzy znaleźli się w domach pomocy społecznej i w szpitalach. Cierpią także dziadkowie zamknięci w domach, których nie odwiedzają dzieci ani wnuki, w obawie, aby ich nie zarazić. Niektórzy z tych starszych ludzi borykają się z depresją, inni umierają w samotności.

Wartość życia i śmierci człowieka nie może być w pełni zrozumiana bez uznania, że jest on osobą. Natomiast to, kim jest osoba, staje się jasne tylko w świetle wiary w Jezusa Chrystusa – Boga, który stał się człowiekiem.

„Zanik Boga niesie w sobie zanik człowieka” – pisze ks. Robert Skrzypczak w książce Chrześcijanin na rozdrożu. Zwraca przy tym uwagę, że o ile XX wiek przyniósł uderzenie w przykazanie miłości Boga, o tyle wiek XXI uderzył w drugie przykazanie miłości, tj. przykazanie miłości człowieka. I tak jak w XX wieku Fryderyk Nietzsche, ogłaszając śmierć Boga, uznał, że Bóg stał się ludziom niepotrzebny, tak z kolei wiek XXI, który przyniósł „śmierć człowieka”, sprawił, że drugi człowiek przestał być bliźnim, a stał się niepotrzebnym i obcym. W konsekwencji człowiek, który odrzucił Boga i „uśmiercił” bliźniego, został nieskończenie samotny.

Jako ludzie jesteśmy z natury relacyjni, a bliskość jest zawsze ważnym elementem naszych społecznych odniesień. Dlatego też jest chroniona i potrzebuje być wyrażana poprzez zestaw społecznych rytuałów, takich jak podanie ręki czy serdeczny uśmiech. Jednakże podczas pandemii uśmiech ukrywa maseczka nałożona na usta i nos, a od gestu podania ręki wstrzymuje nas obawa przed zakażeniem.

Politykom i mediom udało się zdyscyplinować większość społeczeństwa w Polsce. Trzeba jednak być świadomym, że polityka to nie jest – wbrew powszechnemu rozumieniu – sztuką zdobywania i utrzymywania władzy, lecz jest to moralność społeczna i troska o dobro wspólne. Polityka jest częścią kultury. Przedmiotem zaś kultury jest cały człowiek, który ma wolną wolę, który ma rozum, a więc myśli, i który potrzebuje uzasadnień osobowych, a nie rzeczowych. Potrzebuje też odpowiedzi ostatecznych, które daje mu tylko religia. Religia jest cenna również w wymiarze społecznym, gdyż buduje więź osobową najpierw z Bogiem, a potem z innymi ludźmi. Według ks. Roberta Skrzypczaka społeczeństwo, które odrzuciło przykazanie miłości Boga i bliźniego, zostało pozbawione tych dwóch odniesień i w ten sposób straciło równowagę.

W ostatnim czasie wymagania epidemiologiczne objęły także wiernych w kościołach. Ograniczenie liczby osób uczestniczących we Mszy św., a w niektórych miejscach także zamknięcie kościołów, było – zwłaszcza podczas ostatniego Triduum Paschalnego – dla wierzących katolików szczególnie bolesnym doświadczeniem.

Msza św. przeżywana indywidualnie przed ekranami komputerów, w czterech ścianach zamkniętych mieszkań, była i jest podważeniem jej wspólnotowego i wspólnototwórczego charakteru. Obecnie, po upływie kilku miesięcy takiego doświadczenia, niektóre parafie wyludniły się, w innych zaś pojawili się niemi ludzie siedzący w maseczkach na twarzy, w bezpiecznej od siebie odległości.

W środowisku wierzących katolików rozgorzał zaś spór o sens podporządkowywania się takim rygorom, a także o formę przyjmowania Komunii świętej: do ust czy na rękę? Pomimo rekomendacji duszpasterzy, aby czynić to na rękę, dokonał się nowy podział wśród wiernych Kościoła katolickiego. Nie próbuję rozstrzygnąć tego sporu. Myślę jednak, że nie sama forma jest tu ważna, lecz przyczyna, dla jakiej podejmujemy tę lub inną decyzję w tej kwestii. Czynimy tak, aby wyrazić głęboką wiarę w obecność Syna Bożego w Substancji Chleba, czy też w obawie przed zarażeniem?

Znajomy ksiądz, który posługuje w Danii, opowiedział mi niedawno o wymaganiach tamtejszej władzy państwowej, którym nie sprzeciwił się jego ks. biskup.

Otóż według rozporządzeń państwowych, obowiązuje dziś w Danii udzielanie Komunii św. w gumowych rękawiczkach i w sterylnych opakowaniach jednorazowych. Ksiądz ów wyznał mi, że jemu samemu ta zasada posługiwania się rękawiczkami gumowymi kojarzy się z wykonywaniem czynności – jak to określił – obrzydliwych, takich jak np. zbierania psich odchodów, czy też mycie klozetu.

Nie wiem, na ile jest to adekwatne skojarzenie. Jednak dla mnie wciąż pozostaje otwarte pytanie o wiarę w realną obecność Chrystusa podczas tak sprawowanego obrzędu.

Walczymy z wirusem SARS-COV-19 i słusznie z obawą myślimy o konsekwencjach zdrowotnych i gospodarczych przedłużającej się epidemii. Niemniej jednak sądzę, że jest jeszcze inny wirus, który nas jako ludzkość zaatakował i jest o wiele groźniejszy, gdyż konsekwencje jego inwazji są o wiele głębsze i trwalsze. Jest to wirus antyosobowy i antyludzki. Polega na kwestionowaniu godności osoby ludzkiej i lekceważeniu przyrodzonej człowiekowi wolności. Pandemia wirusa COVID-19 kiedyś przeminie, tak jak przemijały wszelkie epidemie w historii. Ta druga epidemia, którą próbowałam opisać, może nie minąć. Wirus, który ją spowodował, jest moim zdaniem o wiele groźniejszy, bo prowadzi do rozkładu wspólnoty ludzkiej i zniewolenia człowieka przez wszechpanujący strach. Dlatego też uważam, że ta sytuacja wymaga od nas natychmiastowego i zorganizowanego przeciwdziałania, które zapobiegnie jego dalszemu szybkiemu rozprzestrzenianiu się. W jaki sposób to sprawić? To już temat na dalsze rozważanie i dyskusję.

Artykuł s. Katarzyny Purskiej USJK pt. „Wirus groźniejszy niż COVID” znajduje się na s. 3 listopadowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 77/2020.

 


  • Z przykrością zawiadamiamy, że z powodu ograniczeń związanych z pandemią ten numer „Kuriera WNET” można nabyć wyłącznie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
Artykuł s. Katarzyny Purskiej USJK pt. „Wirus groźniejszy niż COVID” na s. 3 listopadowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 77/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Jastrzębski: Maroko kupuje chińską szczepionkę przeciw COVID-19, tłumacząc wybór dostępnością i skutecznością

Szczepienia przeciw COVID-19 w Maroku nie będą obowiązkowe, ale niektóre państwa afryki subsaharyjskiej mogą nie wpuszczać osób niezaszczepionych.

TelQuel

  1. Profesor tłumaczy, dlaczego Maroko zdecydowało się na zakup chińskiej szczepionki przeciwko COVID-19

Od 9 listopada, kiedy Król Muhammad VI ogłosił narodową kampanię szczepień przeciwko COVID-19, w Maroku nie ustają pytania o jej szczegóły, ale i obawy przed konsekwencjami szczepienia.

Profesor Szakib Abd Al-Fattah, Profesor chorób zakaźnych, wirusolog i członek Komisji Techniczno-Naukowej odpowiedzialnej za śledzenie rozwoju i nadzorowanie przebiegu pandemii w Maroku, powiedział TelQuel, że nie podjęto żadnej decyzji o obowiązkowości szczepienia przeciwko COVID-19 w Maroku. Profesor powiedział, że z perspektywy naukowej i etycznej nadanie kampanii szczepień charakteru obligatoryjnego jest mało prawdopodobne, a obywateli nie można po prostu zmusić do szczepienia. To co można zrobić w celu popularyzacji szczepienia, to zachęcać i informować opinię publiczną o istocie takiego kroku w kierunku uniknięcia zarażenia.

Profesor dodał, że stosowanie środków przymusu takich jak uzależnienie możliwości przemieszczania się od tego, czy zostanie się zaszczepionym, czy nie, jest dyskutowane ze Światową Organizacją Zdrowia. Abd Al-Fattah zaznaczył, że w przyszłości być może pewne kraje będą zezwalały na przybycie jedynie osobom, które uzyskają dowód odbycia szczepienia przeciwko COVID-19. Wiadomo, że taka praktyka stosowana jest już w kilku krajach subsaharyjskich. Naukowiec wyjawił, że Maroko nie ma wystarczających możliwości logistycznych, aby uczynić szczepienie obowiązkowym ani by je w tej formie zrealizować. Abd Al-Fattah uważa, że nawet kraje rozwinięte produkujące szczepionkę nie byłyby w stanie przeprowadzić tak szeroko zakrojonej kampanii obowiązkowych szczepień. Takie działanie wymagałoby wielkiego nakładu środków, zasobów ludzkich, wyposażenia i pieniędzy.

Abd Al-Fattah powiedział, że określenie liczby szczepionek, jakie mają ostatecznie trafić do Maroka, jest trudne. Dodaje niemniej, że liczba ta może wahać się od 5 do 10 milionów, co stanowi bardzo duży wydatek. Profesor zaznaczył, że znaczącym dla liczby szczepionek, jakie zamawia Maroko jest fakt, że mnóstwo krajów prześciga się w jak najszybszym zdobyciu szczepionek chińskiej produkcji.

To osobom starszym i ciężko chorym będą proponowane szczepienia w trybie priorytetowym. Profesor powiedział, że najmniej wymagające szczepionki przeciw COVID-19 są dzieci.

Wirusolog rozwiewał obawy społeczne, podkreślając, że według dwóch międzynarodowych badań klinicznych szczepionki, którym poddano osoby powyżej 65 roku życia, nie wykryto u nich silnych efektów ubocznych. Rozmówca TelQuel powiedział, że testy kliniczne będące obecnie w pierwszej i drugiej fazie przyniosły pomyślne i zachęcające rezultaty. Dodał, że znaczna liczba osób, która poddała się testom klinicznym, uodporniła się na koronawirusa.

Odpowiedając na pytanie, dlaczego zdecydowano się na zakup chińskiej szczepionki, Abd Al-Fattah powiedział, że w wyborze Maroko kierowało się stopniem skuteczności w badaniach klinicznych oraz zaawansowaniem produkcji szczepionki. „Oczywiście te kryteria jako pierwsza spełnia chińska szczepionka, co poświadczono w międzynarodowych biuletynach kliniczno-naukowych”, powiedział profesor.

– Chińczycy nie wyprodukowali szczepionki tylko po to, by temat jej rozwoju zachować dla siebie. Przeciwnie, udostępnili wyniki badań światu, szczepionka była gotowa, a w dniu, kiedy Maroko zdecydowało się kupić szczepionkę, znalazła przed sobą produkt chiński. Należy też pamiętać, że wyniki testów klinicznych rosyjskiej szczepionki Sputnik opublikowano ledwo przed trzema tygodniami, a amerykańskiej przed 10 dniami. Wszystkie te wydarzenia dokładnie śledzimy – powiedział profesor, dodając, że chińska szczepionka polega na wprowadzenia martwego koronawirusa do ciała osoby szczepionej. Jest to sprawdzona od 30 lat metoda szczepień przeciwko wirusom.

Abd Al-Fattah dodał, że istotnym czynnikiem w kampanii szczepień jest transport szczepionki od producenta do nabywcy. Naukowiec powiedział, że transport amerykańskiej szczepionki wymaga ogromnych nakładów finansowych i infrastrukturalnych, ponieważ musi ona być utrzymywana w temperaturze poniżej 70 stopni Celsjusza aż do momentu podania. Zdecydowanie się na szczepionkę amerykańską wymagałoby budowy infrastruktury, która okazałaby się bezużyteczna po zakończeniu programu szczepień w Maroku.


Komentarz: Sprawdziwszy dane 10 największych firm medycznych obecnych w Maroku, dowiedziałem się, że największa z nich francuski koncern farmaceutyczny Sanofi w 2011 roku dokonał akwizycji BMP Sunstone Corporation – producent leków CHC na rynku chińskim. To jeszcze zbyt słaba podstawa, żeby twierdzić, iż Sanofi wpłynęło na decyzję Dworu Królewskiego odnośnie do producenta szczepionki, niemniej stanowi to ciekawy trop do głębszego zbadania.

Drugą co do wielkości firmą medyczną jest The Cooper Companies z siedzibą w San Romano w Kalifornii.

Trzecią najmocniej obecną firmą medyczną w Maroku jest Bottu z siedzibą w Casablance. Jej krajowy wymiar działalności nie sugeruje jednak, by miała wpływ na decyzję co do szczepionki.


 

Al-Jazeera

  1. Etiopia rozpoczyna końcową fazę ofensywy na Tigrej

Etiopskie wojsko rozpoczyna końcową fazę ofensywy w północnej prowincji Tigrej, zapowiedział Premier Etiopii Abiy Ahmed kilka godzin tuż po wygaśnięciu ultimatum wymagającego od tigrajskich sił poddanie się.
„Siedemdziesiąt dwie godziny dane kryminalnej klice zwanej Tigrajskim Ludowym Frontem Wyzwolenia na pokojowe poddanie się dobiegły końca. Nasza kampania sił zbrojnych osiągnęła swój końcowy etap” czytamy w czwartkowym tweetcie Abiya.

Etiopski premier powiedział, że armii rozkazano zbliżyć się do oblężonej tigrajskiej stolicy Mekelie i ostrzegł jej mieszkańców, aby „zostali w domach”.

Oświadczenie Kancelarii Premiera Etiopii oznacza, że od czwartku czołgi i inny sprzęt może wkroczyć do półmilionowego miasta. „ Będziemy dokładać wszelkich starań, aby chronić cywilów,” napisano w oświadczeniu.

Korespondent Al-Jazeery z kenijskiej stolicy Nairobi poinformował, że „Premier Abiy oświadczył, iż tysiące tigrejskich bojowników poddało się w ciągu ostatnich trzech dni”. Niemniej, przywództwo TPLF zaprzeczyło tym informacjom, tak jak twierdzeniu, że Mekelie jest otoczone.

Informacje z obu stron konfliktu były niemożliwe do zweryfikowania, ponieważ połączenia telefoniczne i internetowe z regionem Tigrej zostały zerwane, a wstęp do prowincji podlega ścisłej kontroli.

Mówi się, że tysiące osób już zostało zabitych, a także, że doszło do ogromnych zniszczeń w wyniku bombardowania oraz potyczek lądowych.

Społeczność międzynarodowa prosi o natychmiastową deeskalację, dialog i dostęp humanitarny, podczas gdy Etiopia wywalcza sobie drogę ku stolicy Tigrej Mekelie.

ONZ poinformowała w czwartek, że niedobór zasobów w regionie Tigrej, gdzie 6 milionów osób zostało odciętych od świata, staje się „bardzo krytyczna”.

Paliwo i pieniądze są na wyczerpaniu, a ponad milion osób uważa się za przemieszczonych. Jedzenie dla około 100 000 uchodźców z Erytrei wyczerpie się w przeciągu tygodnia.

Ponad 600 000 osób polagających na miesięcznych racjach żywności nie uzyskało ich w ciągu bieżącego miesiąca, ONZ poinformowała.

Blokady drogowe w Mekelie są tak scisłe, że Światowy Program Żywnościowy nie jest w stanie uzyskać dostępu do żywoności we własnych magazynach.

Zaczyna się kolejny kryzys, podczas gdy 40 000 etiopskich uchodźców ucieka do odległego Sudanu, gdzie grupy humanitarne i lokalne społeczności walczą o to by ich wyżywić, udzielić schronienia i leczenia.

 

Tomasz Rożek: Jest za wcześnie na wystrzeliwanie korków od szampana w związku ze szczepionką na koronawirusa

Dziennikarz naukowy opowiada o procesie certyfikowania szczepionki na koronawirusa. Wskazuje, że szczepienia i antybiotyki są kluczowym osiągnięciem medycyny.

 

Tomasz Rożek mówi, że na dzień dzisiejszy niewiele wiadomo o szczepionce na koronawirusa:

Ważne, czy odpowiednie agendy dopuszczą szczepionkę na rynek.

Gość Tomasza Wybranowskiego ocenia, że obok antybiotyków, szczepionki są najważniejszym osiągnięciem medycyny. Jak jednak dodaje:

Ich rejestracja jest możliwa dopiero po trzecim etapie badań klinicznych. Nie został on jeszcze pozytywnie zakończony.

Jak zapewnia dziennikarz, w przypadku pomyślnego zakończenia tych badań nie będzie miał wątpliwości przed zaszczepieniem siebie i swoich dzieci.

W tej chwili jest za wcześnie na odkorkowanie szampana. Rozumiem jednak zmęczenie społeczeństw pandemicznym zamknięciem.

Widoczne jest zwiększenie śmiertelności, spowodowane paraliżem służby zdrowia.  Tomasz Rożek wyrażą pogląd, że ponad 90-procentowa skuteczność szczepionki byłaby bardzo zadowalającym wynikiem:

Niestety w tej chwili dysponujemy jedynie informacjami od producentów. Wszyscy są w trakcie rejestracji.

Tomasz Rożek zwraca uwagę, że transport i magazynowanie szczepionki będzie ogromnym wyzwaniem logistycznym. Dodatkowa trudność wynika z faktu, że pacjentom trzeba będzie podać dwie dawki szczepionki:

Nasza służba zdrowia będzie w stanie zaszczepić ok. 8 mln Polaków.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Emocje polityczne zmieniają się z opóźnieniem. Ok. 80 proc. wyborców Konfederacji popierało kontynuowanie manifestacji

Prezes Klubu Jagiellońskiego o spadkach poparcia dla Prawa i Sprawiedliwości w związku z koronawirusem i ostatnią falą protestów, umacnianiu się tendencji lewicowych i doświadczeniu pokoleniowym.

Na pewno widzimy  bardzo mocne załamanie poparcia dla czołowych polityków liderów obozu rządzącego, widzimy załamanie sondaży.

Piotr Trudnowski  mówi, iż nie znając kontekstu można by sądzić, że mamy do czynienia z powtórzeniem się kryzysu drugiej kadencji, którą wcześniej przeżyła Platforma Obywatelska. Mamy jednak bezprecedensową w III RP sytuację epidemiczną. Z niej w dużej mierze  wynika zmiana nastrojów wśród obywateli wynika. Prezes Klubu Jagiellońskiego nie sądzi, aby poprawa tej sytuacji wpłynęła na zmianę nastrojów społecznych. Wskazuje, że

Te emocje polityczne zmieniają się z opóźnieniem w odniesieniu do emocji ogólnospołecznych.

Oznacza to, iż obecne załamanie nastrojów dopiero zobaczymy w sondażach politycznych. Wydarzenia potrzebują tygodni, a nawet miesięcy, by znaleźć polityczne ujście. Bardzo mało prawopodobne wydaje się, że po drugiej fali koronawirusa wrócimy do życia jak przed pandemią.

To by naprawdę wymagało  realizowania najbardziej optymistycznych scenariuszy szczepień i założenia, że te scenariusze szczepionkowe nie wywołają jeszcze jakiegoś innego rodzaju kontrowersji, frustracji, sporów społecznych.

Nasz gość odnosi się do kwestii protestów Strajku Kobiet. Czy będzie ono wydarzeniem formacyjnym dla młodego pokolenia? Odpowiada, że będą one istotne podczas najbliższych wyborów w 2023 r. Zauważa, iż demonstranci są podzielenie politycznie. Zaskoczeniem było dla niego odkrycie, że

Ok. 80 proc. wyborców Konfederacji popierało kontynuowanie tych manifestacji po wyroku Trybunału Konstytucyjnego.

Prezes Klubu Jagiellońskiego zauważa, że połowa głosujących na Krzysztofa Bosaka to osoby poniżej 30. Kwestie pokoleniowe i niechęć do rządu okazały się silniejsze od podziałów światopoglądowych.

Mamy do czynienia ze wzrostem poglądów lewicowych.

Można się spodziewać, że tendencja wzrostu poglądów lewicowych w społeczeństwie zostanie z nami na dłużej.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

 

Minister zdrowia Adam Niedzielski: Przechodzimy na inny sposób sprawozdawczości. Hamulec awaryjny zadziałał

Minister zdrowia Adam Niedzielski na konferencji prasowej o statystykach, współpracy z MON, testach antygenowych dla zespołów ratownictwa medycznego i skuteczności reżimu sanitarnego.

 

Minister zdrowia Adam Niedzielski wskazuje na przejście na inny sposób sprawozdawczości, który wpływa na statystyki. Dotychczasowy system cechował się pewnymi opóźnieniami. Pozytywne wyniki były zgłaszane z opóźnieniem.

Poprzedni system pokazywał stan sprzed doby. Obecny system bazuje na systemach informatycznych. Nie będzie opóźnienia między pojawieniem się wyniku w systemie laboratorium, a w danych Sanepidu. Zmiana ta spowodowała skok w statystykach.

Okazuje się i z tego się bardzo cieszę jako minister zdrowia, że ten hamulec awaryjny zadziałał, bo ta liczba jest zachorowań dziennych mniejsza, ale tak jak państwu wcześniej też starałem się przekazywać my nie tylko na tej liczbie koncentrujemy naszą uwagę.

Szef resortu zdrowia stwierdza, że wprowadzone przez rząd obostrzenia się sprawdziły. Wciąż jednak liczba zarażeń jest wysoka, co stanowi obciążenie dla systemu. Niestety jest także duża liczba zgonów.

Zdecydowaliśmy się na wprowadzenie testów antygenu owych do zespołów ratownictwa medycznego.

Nowi pacjenci covidowi będą wykrywani nie będą już w trakcie interwencji ratowników medycznych. Dzięki temu nie będą obciążać zwykłego SOR-u. Adam Niedzielski dziękuje za wsparcie ze strony MON. Wskazuje na program oparty na wykorzystaniu pulsoksymetrów. Chciałby, aby wszyscy pacjenci z pozytywnym wynikiem byli do tego systemu wciągnięci.

Minister zdrowia wskazuje na szpitale tymczasowe jako ostatnią, czwartą linię obrony.

A.P.