Lekarze rodzinni popierają koordynację w POZ, ALE…

Szpital / Fot. CC0, Pxhere.com

Na obecnym etapie rozporządzenie otwiera jedynie drzwi do dyskusji o możliwych sposobach realizacji – mówi Jacek Krajewski, Prezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie.

Większa pula badań diagnostycznych, możliwość konsultacji ze specjalistami różnych dziedzin, ułatwiony dostęp do profilaktyki, edukacji czy porad dietetycznych – to opieka koordynowana w POZ w pigułce. I w teorii. Bo w praktyce możliwości placówek są ograniczone, kryzys kadrowy się pogłębia, a największym wrogiem projektu jest… brak szczegółów i odpowiedniego przygotowania.

Lekarze rodzinni zrzeszeni w Federacji Porozumienie Zielonogórskie, po analizie rozporządzenia dot. projektu opieki koordynowanej w POZ oddanego do konsultacji społecznych uważają, że z założenia dobry krok w kierunku ułatwienia chorym poruszania się po ścieżce leczenia, poległ na szczegółach. A właściwie ich braku, bo trudno aktualnie ocenić możliwość wdrożenia opieki koordynowanej w poszczególnych placówkach, skoro więcej jest niewiadomych niż kwestii precyzyjnie określonych.

Jako organizacja zrzeszająca 1/3 wszystkich poradni zebraliśmy od lekarzy uwagi, aby następnie – podczas bezpośredniego spotkania z Prezesem NFZ je przedstawić i zaproponować opcje możliwe do wdrożenia i oparte o realne zasoby placówek. Niemniej sam pomysł na opiekę koordynowaną uważamy za dobry, ale projekt w obecnym kształcie jest niemożliwy do wdrożenia we wszystkich placówkach, a taka obietnica została przecież złożona pacjentom – dodaje Jacek Krajewski, Prezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie.

O co konkretnie chodzi? Lekarze zwracają uwagę m.in. na harmonogram pracy specjalistów, który w ich ocenie jest niepotrzebny i nie ma żadnego uzasadnienia, a dodatkowo może zniechęcić specjalistów do podjęcia współpracy z placówkami POZ. Nie mniejsze obawy wzbudza rażąco niska wycena koordynatora, która przy obecnym poziomie inflacji sprawia, że pozyskanie wykwalifikowanej osoby do pracy z pacjentem (!) jest nierealne. Dodatkowo istnieje konieczność wsparcia ze strony NFZ, a więc ustanowienia w każdym oddziale Funduszu komórki odpowiedzialnej za pomoc placówkom we wdrożeniu projektu koordynacji, poprzez m.in. przygotowanie listy specjalistów gotowych wesprzeć lekarzy rodzinnych. Obawy budzi również procedura zgłaszania się świadczeniodawców, która wg Federacji PZ powinna ograniczyć się do wyrażenia woli o gotowości wykonywania świadczeń w ramach koordynacji w POZ. Wyzwaniem będzie również prowadzenie dokumentacji medycznej, co do której na razie nie ma żadnych wytycznych.

Czytaj także:

Coraz więcej dzieci choruje na otyłość

Lekarze apelują również o potrzebie przeprowadzenia szeroko zakrojonej kampanii edukacyjnej, zarówno dla lekarzy, jak i pacjentów. Federacja Porozumienie Zielonogórskie zamierza również edukować należących do organizacji przedstawicieli placówek POZ, planuje także spotkania dla pacjentów. Uwag jest więcej, pozostałe jednak zostaną przedstawione podczas spotkania z NFZ.

Musimy pamiętać, że wprowadzenie koordynacji do POZ to proces. Rzeczywistość pacjentów z poradni medycyny rodzinnej nie poprawi się od 1 października, bo w tej chwili w wielu placówkach nie mamy takich możliwości, zarówno w kontekście zaplecza technicznego, jak i finansowego. Niemniej trzeba wspólnie wypracować drogę realizacji, ale diabeł tkwi w szczegółach. Im lepiej dopracujemy je teraz i zadbamy o odpowiedni poziom edukacji lekarzy i pacjentów, tym łatwiej będzie nam wdrażać dobre dla chorych rozwiązania – dodaje Tomasz Zieliński, wiceprezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie.

Czy placówki należące do Federacji Porozumienie Zielonogórskie podpiszą umowy i włączą się do projektu koordynacji?

W ramach konsultacji przekazaliśmy nasze uwagi zebrane od zróżnicowanego środowiska specjalistów medycyny rodzinnej. Wierzymy, że jest jeszcze czas na wdrożenie uzasadnionych sugestii, dzięki którym koordynacja będzie mogła zostać prawidłowo i skutecznie wprowadzona. Póki co czekamy na termin spotkania z Prezesem NFZ, aby omówić wątpliwe kwestie – dodaje Jacek Krajewski, prezes FPZ.

Źródło: Federacja Porozumienie Zielonogórskie

Dąbrowski: Brazylijscy wyborcy pokazali żółtą kartkę Jairowi Bolsanaro. Diego Maradona był przyjacielem Fidela Castro

Bojkot wyborów w Wenezueli, żółta kartka dla Jaira Bolsanaro, leczenie koronawirusa boliwijską medycyną indiańską i życie prywatne Diego Maradony.
Zbigniew Dąbrowski o wydarzeniach w Ameryce Płd.

Sekretarz generalny ONZ wezwał Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Bank Światowy i kraje z grupy G20 aby rozważyć nowe możliwości udzielenia większych ulg w tym umorzenia długów wobec krajów Ameryki łacińskiej.

Zbigniew Dąbrowski komentuje słowa, które wygłosił spotkaniu organizowanym przez System Integracji Środkowoamerykańskiej, sekretarz ONZ António Guterres. Stwierdził on, że pandemia koronawirusa będzie oznaczać dla państw Ameryki Łacińskiej kryzys zadłużenia w przyszłym roku. Ocenił, iż

Pandemia koronawirusa znacznie powiększy lukę finansową w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach.

Aby kraje tych regionów mogły skutecznie walczyć z pandemią potrzebna jest im pomoc finansowa. Rozmówca Jaśminy Nowak nawiązuje do przytoczonej przez nią informacji o licznej diasporze japońskiej w Ameryce Łacińskiej. Wskazuje, że obecnie w Peru trwa proces ws. partii Fuerza Popular (Siła Ludu) na czele której stoi Keiko Fujimori, córka byłego prezydenta kraju, Alberta Fujimoriego.

Sędzia Victor UNIQA otworzył rozprawę o godzinie 19.15 czasu lokalnego, aby zdecydować, czy zawiesić działalność partii Fuerza Popular na dwa i pół roku, podczas których ma trwać dochodzenie w sprawie rzekomych nielegalnych datków na kampanię otrzymywanych od brazylijskiego giganta budowlanego.

Zdaniem prokuratora wewnątrz partii kandydatki na prezydenta Peru w 2011 i 2016 r. działała grupa przestępcza, które celem było zdobycie władzy i pieniędzy z nielegalnych źródeł. Decyzja sądu może zadecydować o śmierci politycznej fujimoryzmu, jak nazywa się doktrynę rządów byłego prezydenta Peru.

Tymczasem do wyborów parlamentarnych przygotowują się Wenezuelczycy. Rządzący zachęcają do głosowania, a opozycja uznająca Juana Guido za p.o. prezydenta wzywa do bojkotu organizowanych 5 grudnia przez Nicolasa Maduro wyborów. W tym roku odbędą się one według nowej ordynacji wyborczej, przewidującej  o 110 miejsc w parlamencie więcej niż wcześniej. Według opozycjonistów reforma

Ma jeden cel, jakim jest odbicie parlamentu przez reżim Nicolasa Maduro.

Uznawany przez szereg krajów za wenezuelską głowę państwa Juan Guido zaproponował alternatywne wobec oficjalnych wyborów “consultar popular”, które polegać ma na głosowaniu on-line, w którym udział będą mogli wziąć wszyscy obywatele Wenezueli.

Wybory również miały miejsce w Brazylii ostatni weekend i co wskazuje na to, że druga tura wyborów lokalnych w Brazylii zostanie wybrana przez partie umiarkowane głównie centroprawicowej.

W największym kraju Ameryki Płd. wyborcy postanowili, jak mówi prowadzący Republica latina, pokazać swojemu prezydentowi żółtą kartkę. Jair Bolsanaro krytykowany jest za jego nieumiejętność radzenia sobie z epidemią Covid-19. Na tą ostatnią ma za to pomysł boliwijski minister zdrowia Édgar Pozo Valdivia, który na wczorajszej konferencji stwierdził, że

W walce z epidemią Korona wirusa w tym kraju bardzo użytecznym narzędziem może stać się właśnie medycyna tradycyjna.

Zbigniew Dąbrowski mówi także o przyjaźni niedawno zmarłego Diego Maradony z prezydentem Wenezueli. Stwierdza, że piłkarz był w poprzek tendencjom politycznym. Był przyjacielem nie tylko Nicolasa Maduro, ale też Fidela Castro, w którego kraju się leczył.

Była ta przyjaźń bardziej polityczna. Diego Maradona był politycznie populistą.

Życie osobiste sportowca raczej nie jest wzorem do naśladowania – ocenia.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Adam Pietrzak: Opieka zdrowotna trzyma się na taśmie i gumie do żucia. Pacjenci zalegają w obszarze oddziału ratunkowego

Jak działa polska opieka zdrowotna w dobie koronawirusa? Adam Maciej Pietrzak o brakach kadrowych, pracy w wielu miejscach naraz, działaniu dyspozytorni i wąskim gardle izby przyjęć.


Adam Maciej Pietrzak przypomina, iż od kilkunastu lat w Polsce mamy „system opieki zdrowotnej”, a nie „służbę zdrowia”. Wskazuje, że tym bardziej nie mamy do czynienia ze służbą, iż personel medyczny zatrudniony jest na kontraktach ludzi prywatnie zatrudnionych jako własne działalności gospodarczej. Dzięki takiej formie zatrudnienia

Mogą pracować po cztery dyżury po kolei, wypracowywać  to, co ratuje nam sytuację, czyli te 400 do 500 godzin w miesiącu.

Pracownicy muszą pracować na poziomie 300-400 godzin, żeby spiąć kadrowo działanie szpitali. Mimo to są olbrzymie braki kadrowe. W wyniku choroby jednego pracownika brakuje go w kilku miejscach. Na czym trzyma się system opieki zdrowotnej? Na srebrnej taśmie i gumie do żucia- ironizuje nasz gość.

Ciesze się, że w wielu województwach przetrwały dyspozytornie lokalne.

Nasz gość tłumaczy, że na głowie dyspozytorów jest wykombinowanie, gdzie przyjąć pacjenta, dla którego nie ma miejsca w jednym szpitalu. Lokalni dyspozytorzy lepiej znają warunki w swojej okolicy niż ci na ogólnowojewódzcy.

Wydłużyły się procedury szpitalne.

Lekarz ratunkowy wyjaśnia również, dlaczego wielu pacjentów musi czekać długie godziny aż zostanie przyjęty przez szpital. Problemem jest wąskie gardło izby przyjęć wynikające z braku odpowiedniej liczby lekarzy.

Nie ma co zrobić z pacjentami zalegającymi w obszarze szpitalnego oddziału ratunkowego.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Bolesław Piecha: Rząd trochę odetchnął w czerwcu i lipcu, wydawało się, że sprawa z pandemią jest załatwiona

Dr Bolesław Piecha o odroczeniu głosowania nad zmianami w systemie opieki zdrowotnej, klauzuli Dobrego Samarytanina i zmianie podstawy prawnej nakazu noszenia maseczek oraz o mobilizacji lekarzy.

Bolesław Piecha wyjaśnia, że odroczenie przez opozycję głosowania w sprawie zmian dotyczących funkcjonowania systemu opieki zdrowotnej był wypadkiem przy pracy. Wśród procedowanych zmian ma być tzw. klauzula Dobrego Samarytanina, czyli przepisy dotyczące mobilizowania większej liczby lekarzy. Poza lekarzami specjalizujących się w zakażeniach do walki z Covid-19 rząd chce zaangażować także innych medyków: lekarzy-rezydentów, a nawet starszych roczników studentów medycyny.

Ta ustawa zakłada po prostu, że w przypadkach nieuzasadnionych, albo w przypadkach nieuniknionych, albo w przypadkach w zasadzie nie zawinionych błędów lekarskich nie będzie odpowiedzialności zawodowej i karnej wobec tych lekarzy, którzy będą walczyć z koronawirusem. Podkreślam- tylko z koronawirusem, a nie ze wszystkimi innymi schorzeniami.

Inną zmianą jest ustawowe uregulowanie nakazu noszenia maseczek, który dotychczas oparty był jedynie o rozporządzenia. Fakt ten podnosili krytycy reżimu sanitarnego. Nowelizacja jednego z artykułów kodeksu karnego zakłada, że za łamanie obowiązku noszenia maseczek przewidziana będzie kara grzywny w wysokości od 500 do 1000 zł.

Podstawowym działaniem lekarzy jest postawienie diagnozy- to jednak jest wywiad, jednak jest badanie. Trudno jest jednak przeprowadzić badanie przez telefon.

Nasz gość odnosi się do krytyki teleporad. Przyznaje, że badanie trudno przeprowadzić przez telefon. Wskazuje, że będą przeprowadzane kontrole, czy placówki medyczne prawidłowo działają. Jeśli okaże się, że jakaś placówka jest zamknięta i pacjenci nie mogą się do niej do dodzwonić to może ona zostać ukarana odebraniem części finansowej kontraktu. Przyśpieszone i uproszczone ma być zatrudnianie lekarzy zza granicy, spoza Unii Europejskiej.

Będzie można również korzystać z pomocy lekarzy bez specjalizacji. Dzisiaj to lekarz bez specjalizacji  boi się czegoś podjąć, bo jak coś za przeproszeniem schrzani, to mogą mu odebrać prawo wykonywania zawodu.

Dr Piecha ma nadzieję, że pacjenci chorzy na inne choroby niż koronawirus nie znikną z pola widzenia systemu. Mówi, że w województwach mazowieckim, mało- i wielkopolskim, gdzie jest najwięcej zarażeń trzeba będzie prawdopodobnie tworzyć izolatoria dla lżej chorych na Covid-19.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Janiczek: Nowa placówka PZU Zdrowie oferuje najnowsze technologie medyczne. PZU wraca po pandemii z podwójną siłą

Anna Janiczek z PZU Zdrowie mówi o nowych technologiach, które oferuje PZU Zdrowie, funkcjonowaniu firmy w czasie pandemii koronawirusa i widocznym odbiciu w obszarze stomatologii.


Prezes zarządu PZU Zdrowie, Anna Janiczek wyjaśnia jak działają nowe technologie, które znajdują się w nowo otwartej placówce Centrum Medycznego PZU na ul. Chmielnej w Warszawie.

Są to elektroniczne statoskopy, które pozwalają więcej słyszeć lekarzowi, ponieważ dźwięk, który przechodzi przez tablet zostaje wzmocniony (…) Elektroniczne głowice USG, dzięki którym lekarz może podejrzeć tkanki robiąc zastrzyk. Mamy też iluminator żył. Jest to urządzenie, które pokazuje na ręce dokładnie gdzie przebiegają żyły.

Prezes Janiczek wskazuje, że w dobie koronawirusa, placówki medyczne PZU nie były zamknięte, a liczba teleporad wzrosła dwukrotnie. Dodaje również, że rośnie zainteresowanie opieką medyczną, którą prezesi firm chcą oferować swoim pracownikom.

Rozmówczyni Magdaleny Uchaniuk zaznacza, że PZU odczuło zastój gospodarczy spowodowany COVID-19, a firma przeszła na pracę zdalna, natomiast obecnie placówki powracają do normalnego funkcjonowania.

Widzę teraz, że niektóre z naszych obszarów medycznych, nawet ze zdwojoną siła teraz odbijają. Jako przykład podam stomatologię. Jeśli popatrzymy na wizyty stomatologiczne to mam wrażenie, że wszyscy wrócili do dentystów. Po stomatologi widziałam, że najładniej powróciła do rzeczywistości, nawet ze zdwojoną siłą.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Jarosław Kończyło: Jesteśmy największym szpitalem powiatowym w województwie Opolskim. To dla nas wielka radość i duma

Szpital w Kędzierzynie-Koźlu przyjmuje prawdopodobnie taką liczbę pacjentów w celu usunięcia zaćmy jak wszystkie inne pozostałe oddziały na terenie całej Opolszczyzny.

Jarosław Kończyło – Dyrektor Samodzielnego Publicznego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Kędzierzynie-Koźlu opowiada o planowanej rozbudowie szpitala:

Tworzymy nową jakość w tym szpitalu.

Jak zaznacza gość Poranka, projekt rozbudowy bloku operacyjnego i budowy OIOM-u zbliża się do końca. Prawdopodobnie pod koniec miesiąca poznamy wykonawcę tej inwestycji. Głównym celem rozbudowy szpitala jest podniesienie jakości wszystkich usług medycznych, a także jak największe poszerzenie jego działalności, nie tylko na terenie powiatu:

Jesteśmy największym szpitalem powiatowym w województwie Opolskim. To dla nas wielka radość i duma.

Jak dodaje rozmówca Tomasza Wybranowskiego, najważniejsza jest odpowiedzialność i ciągłe myślenie o tym, aby poziom usług medycznych był na jak najwyższym poziomie:

Dla nas najważniejszy jest człowiek, a jego zadowolenie wynika z odczucia dobrej opieki.

Szczególną popularnością na terenie szpitala cieszy się oddział położniczy, onkologiczny, urologiczny i okulistyczny:

Nasz szpital przyjmuje prawdopodobnie taką liczbę pacjentów w celu usunięcia zaćmy jak wszystkie inne pozostałe oddziały na terenie Opolszczyzny.

Jarosław Kończyło, zaznacza również, że szpital może poszczycić się wspaniałym personelem medycznym. Zarówno lekarze, jak i personel pielęgniarski to ludzie bardzo życzliwi i rzetelnie wykonujący wszystkie swoje zadania. Istotny aspekt stanowi także dobre jedzenie. To wszystko wpływa na bardzo dobrą atmosferę i duże zadowolenie pacjentów.

Na koniec gość Poranka podkreśla, że sprzęt medyczny, dzięki któremu w szpitalu mogą być świadczone tak wysokiej jakości usługi, został kupiony dzięki funduszom Unijnym i wsparciu Starostwa:

Chcemy być technologicznie nowocześni.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K./M.K.