Covid 19: FDA zatwierdził szczepionkę Pfizer do stosowania w sytuacjach kryzysowych w USA

Amerykański Urząd ds. Żywności i Leków (FDA) zatwierdził szczepionkę Pfizer-BioNTech do użytku w nagłych wypadkach.

Amerykański Urząd ds. Żywności i Leków (FDA) zatwierdził szczepionkę Pfizer-BioNTech do użytku w nagłych wypadkach. Agencja stwierdziła, że pozwolenie to jest ” kamieniem milowym” w pandemii.  Koronawirus zabił ponad 295.000 osób w USA.

Przed ogłoszeniem, FDA znalazła się pod silną presją ze strony administracji Trumpa, który domagał się szybkiego zatwierdzenia szczepionki. Szefowi agencji, Stephenowi Hahnowi, powiedziano, by zatwierdził szczepionkę do piątku lub podał się do dymisji – podawały amerykańskie media. Hahn nazwał jednak te informacje ” nieprawdziwą”.

Sam prezydent nie kryje satysfakcji z ogłoszenia FDA:

https://twitter.com/realDonaldTrump/status/1337632918869569537?s=20

„FDA ZEZWALA NA UŻYCIE SZCZEPIONKI PFIZER W SZCZEGÓLNYCH OKOLICZNOŚCIACH” – napisał prezydent na Twitterze.

FDA zatwierdził szczepionkę Pfizer:

„Zezwolenie FDA na awaryjne użycie pierwszej szczepionki Covid-19 jest kamieniem milowym w walce z tą niszczycielską pandemią, która dotknęła tak wiele rodzin w Stanach Zjednoczonych i na całym świecie”. – powiedział Stephen Hahn.

Pfizer planuje przygotować 6,4 mln dawek w pierwszej rundzie szczepień w USA pod koniec grudnia.

Ze względu na to, że wymagane są dwa zastrzyki na osobę, pierwsza runda szczepień wystarczy zatem dla trzech milionów osób. Populacja Stanów Zjednoczonych to 330 milionów osób.

Rok dwóch pandemii

Niestety, oprócz tragicznej w skutkach pandemii cały świat na własnej skórze przekonał się o tym jak łatwo rozprzestrzenia się nie tylko COVID-19, ale także dezinformacja.

Można powiedzieć, że to były równoległe pandemie. Dezinformacja towarzyszyła koronawirusowi, wyprzedzała go, lub podążała za nim jak cień. Jak dowodzi zajmujący się badaniem dezinformacji serwis Polygraph.info niemal od pierwszych sygnałów o zarejestrowanych w Chinach przypadkach nowej choroby byliśmy bombardowani niemożliwą do weryfikacji liczbą komunikatów na ten temat. Już na początku roku można było natknąć się na filmy, na których rzekomo chorzy ludzie padają na ulicach chińskich miast jak muchy, jak wiemy nic podobnego nie wpisuje się na szczęście w spektrum choroby. Ale jednocześnie władze w Pekinie nie tylko zwlekały z podawaniem pełnych informacji na temat źródeł choroby, ale i do dziś mnożą się spekulacje, że wirus wcale nie pojawił się dopiero na targowisku w Wuhan. Co więcej chińskie media rządowe próbowały obwinić za wybuch epidemii Stany Zjednoczone, sugerując że wirus został zaprojektowany w amerykańskim laboratorium wojskowym. Twierdzono tak jeszcze w kwietniu b.r., gdy na  łamach rządowego tytułu Global Times opublikowano artykuł sugerujący  że  koronawirus „wyciekł z wojskowego laboratorium biochemicznego USA” w Fort Detrick w stanie Maryland.

Ale to nie tylko Chiny. Kluczową rolę w rozprzestrzenieniu się dezinformacji odegrała także Rosja, która za pomocą swoich mediów oraz urzędników państwowych robiła wiele, by zaciemnić realny obraz sytuacji. Jak dowodzi analiza Polygraph „W kwietniu prokremlowski serwis dezinformacyjny News Front opublikował artykuł w którym sugerowano, ze COVID-19 to udany projekt USA?”. W tekście również znajdujemy insynuacje na temat  rzekomych laboratoriów finansowanych przez Stany, w których jakoby opracowuje się broń biologiczną. Ale dostawało się także walczącej z fake newsami Europie jak czytamy w serwisie polygraph: „jeszcze 9 grudnia na stronie internetowej rosyjskiej państwowej agencji informacyjnej RIA Novosti opublikowano tekst, w którym oskarżono Europę o utworzenie „ministerstwa nieprawdy” do walki z Rosją ”. Propagandzistom chodziło o znaną i w Polsce bazę danych „EUvsDisinfo” która zajmuje się zwalczaniem dezinformacji. Podobnych przekazów płynących z Rosji było bardzo wiele. Istotne jest też to, w jaki sposób się zmieniały – od negacji pandemii, aż do udowadniania, że rosyjska szczepionka Sputnik V jest lepsza od wyprodukowanych przez zachodnie koncerny farmaceutyczne i dyskredytowania tych ostatnich.

Co jednak ważne, nie brakowało także kuriozalnych spiskowych teorii oraz manipulacji, również o charakterze lokalnym. Zapewne każdy z Czytelników słyszał mity o rzekomym połączeniu choroby Covid 19 z siecią 5G i szczepionkami, w których – jak dowodzono  – miałyby znajdować się aktywowane za pomocą nadajników mikrochipy. Pojawiały się także lokalne, krajowe narracje, jak ta w Iranie, gdzie jak analizują badacze „rzecznik Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej generał brygady Ramazan Sharif ogłosił, że Iran ma nowe urządzenie, które może wykrywać COVID-19 „w czasie rzeczywistym”. Rzecz okazała się czymś w rodzaju różdżki i nie dawała oczywiście żadnych efektów.

Podobnie było na odległym Madagaskarze, gdzie w kwietniu tamtejszy prezydent Andry Rajoelina reklamował napój Covid-Organics, rzekomo leczący chorobę. Co więcej, zalecano go nawet dzieciom w wieku szkolnym. Jak łatwo się domyślić, rzecz w niczym nie pomogła, a jak pokazał czas, liczba chorych i zmarłych na Coviod gwałtownie wzrosła. A w Polsce? Z badań przeprowadzonych przez Pracownię Badań Społecznych NASK  mogliśmy się dowiedzieć, że Polacy w dobie pandemii nie pozostali odporni także na manipulacje. Wielu z nas ma problemy z odróżnianiem opinii od faktu, a jak dowodzą naukowcy niemal co piąty Polak wcale nie sprawdza prawdziwości przekazu z którym się spotyka.

Ponad połowa polskich internautów przyznaje, że w ostatnich miesiącach zetknęła się z manipulacją lub dezinformacją, a 35 proc. Polaków ze sfałszowanymi informacjami w sieci spotyka się raz w tygodniu lub częściej. Przy czym aż 19 proc. wprost twierdzi, że nie sprawdza wiarygodności internetowych informacji, ani ich źródeł – wynika z nowych badań, przeprowadzonych przez Pracownię Badań Społecznych NASK. Jednocześnie z raportu „Popularność narracji spiskowych w Polsce czasu pandemii COVID-19”. przygotowanego przez naukowców z Uniwersytetu Jagiellońskiego wynika, że Polacy najchętniej akceptują teorie spiskowe   wskazujące na: manipulowanie skalą pandemii oraz cofanie obostrzeń w celu przeprowadzenia majowych wyborów prezydenckich, próbę ograniczania demokracji czy ukrycie prawdziwej skali pandemii.

Czego możemy być pewni w nadchodzącym, 2021 roku? Ano na pewno tego, że wirus dezinformacji, w przeciwieństwie do Covid19, nie zostanie powstrzymany. Na dezinformację nie ma szczepionki. Jedyne co możemy zrobić to wdrożyć profilaktykę – weryfikować treści z którymi się spotykamy, trzymać dystans od toksycznych mediów i przede wszystkim samemu – świadomie lub nieświadomie – nie rozprzestrzeniać fake newsów.

Źródło : wm / nask / polygraph.info / pap

Dlaczego warto się szczepić – prezydent Duda pyta profesorów

fot. Kancelaria Prezydenta

Prof. Andrzej Horban, prof. Krzysztof Simon i prof. Jarosław Pinkas zostali zaproszeni na telekonferencje z prezydentem A. Dudą. Rozmowy dotyczyły szczepień na koronawirusa.

W tym miesiącu powinna zostać podjęta decyzja o dopuszczalności szczepionki firmy Pfizer przeciwko COVID-19 na europejskim rynku. Być może, kilka dni po tej decyzji szczepionka będzie dostępna w Polsce – twierdzi prezydent Andrzej Duda, który rozmawiał w piątek z ekspertami o tym dlaczego warto się szczepić.

W opublikowanej na Facebooku konferencji, prezydent Andrzej Duda, w roli dziennikarza, dopytywał trzech profesorów o szczepionkę Pfizer na Covid-19. Pytał między innymi o jej działanie, o to dlaczego warto się zaszczepić oraz kogo powinno się zaszczepić w pierwszej kolejności. Profesorowie Andrzej Horban, Krzysztof Simon i Jarosław Pinkas, w dużej mierze w zgodności, namawiali do przyjęcia szczepionki i przestrzegali przed huraoptymizmem, gdyż ich zdaniem cały proces szczepień będzie trwał długo.

Kolejność

Zdaniem profesorów na plan pierwszy w procesie szczepienia pójdą ludzie starsi i osoby z grup wysokiego ryzyka. Ale przede wszystkim trzeba zaszczepić służby medyczne. Z kolei na ostatni plan mają pójść ozdrowieńcy, którzy mają już po przechorowaniu odpowiednie przeciwciała. Mowa była również o młodych – choć ta grupa, nie można zapominać, jest zdaniem profesora Pinkasa grupą „supersprederów”, czyli roznosicieli, których również dobrze by było zaszczepić gdy tylko pojawi się taka możliwość.

Kobiety w ciąży

Prezydent pytał także o istnienie grup które w ogóle nie powinny otrzymywać szczepionki. Eksperci powiedzieli w tym wypadku o dzieciach poniżej 12 roku życia, oraz osobach ze skłonnością do alergii. Co z kobietami w ciąży? Zdaniem profesorów, większym ryzykiem dla kobiet w ciąży jest zachorowanie na covid 19 niż szczepionka. Poza tym zważając na fakt, że większość służby medycznej to właśnie kobiety, każdej pielęgniarce trzeba by zrobić test ciążowy przed podaniem szczepionki, co jest, zdaniem profesora Horbana, nie do wykonania. W związku z tym kobiety w ciąży będą mogły poddać się szczepieniom.

Odpowiedzialność społeczna. Żyjemy dla innych.

Wszyscy goście prezydenta Andrzeja Dudy zgodnie stwierdzili że trzeba się poddać szczepieniom przede wszystkim ze względu na innych.

„Większość osób nawet nie wie że choruje i myśli sobie czemu miałbym się szczepić skoro nawet nie zachoruję. Ale tu znika wszystko to o co walczyliśmy – solidarność społeczna” – mówi profesor Simon. „zaszczepisz się żeby ojca, dziadka i pozostałych nie pozarażać” – dodaje.

Zdaniem profesorów, populację trzeba przekonać i zaszczepić ze względu na tych najsłabszych, tych, którzy po kontakcie z Covid 19 mogą umrzeć.

O bezpieczeństwie szczepionki na Covid 19, o tym na czym szczepionki przeciw Covid-19 są oparte i jakimi przywililejami będą dysponować zaszczepieni, przeczytasz tutaj.

W polsce około 43% ludzi obawia się szczepienia. Podobną tendencję można zaobserwować w innych krajach. We Francji aż 59% deklaruje niechęć do szczepionki. W USA mówi się, że zatwierdzoną przez FDA szczepionkę, jest gotów przyjąć 60% obywateli.

Rozmowę z profesorami Andrzejem Horbanem, Krzysztofem Simonem i Jarosławem Pinkasem prezydent Andrzej Duda opublikował na Facebooku. Możesz zobaczyć to TUTAJ

 

 

 

 

 

Milewski: Produkt Pfizer to lek biologiczny. Nie ma dowodów, że SARS-CoV-2 jest bardziej śmiertelny niż zwykłe wirus

Jerzy Milewski o tym, czym naprawdę jest szczepionka na koronawirusa, niepewności co do jej działaniu oraz o tym, co przyznają polscy epidemiolodzy, gdy się ich przyciśnie do ściany.

Największy zarzut wobec procesu badań nad tą szczepionką, która zresztą […] nie powinna być nazywana szczepionką,  jest taki, że proces badań i dopuszczania do rynku odbywał się w sposób zasadniczo zbliżony do tradycyjnych szczepionek.

Tymczasem jak mówi Jerzy Milewski,  należy w tym przypadku mówić raczej o „nowej technologii medycznej” niż o szczepionce. Wyjaśnia, że mimo podobnego działania do szczepionki jest to lek biologiczny złożony z kwasu RNA:

Przy tej technologii powstaje białko, które wywołuje reakcję układu odpornościowego.

Wskazuje, że nauce jeszcze daleko by wiedzieć o wszystkich detalach działania tego leku. Wyjaśnia na czym w teorii polega jego działanie:

Ten lek biologiczny składa się z kwasu rybonukleinowego, który koduje w tym interesującym nas wirusie białko S i to jedno białko jest potem produkowane w cytoplazmie przez rybosomy wydzielane do cytoplazmy. Założenie jest takie że również wydzielane na zewnątrz komórki.

W ten sposób organizm zostanie pobudzony do walki z białkiem występującym w wirusie. Ekspert rynku farmaceutycznego wskazuje, że wobec niepewności związanej z działanie tego, jak mówi, leku, musimy zachować ostrożność. Jak wskazuje, nie ma dowodów na to, że koronawirus SARS-Cov-2 jest bardziej śmiertelny niż wirusy z którymi stykami się na co dzień:

Czołowi polscy specjaliści chorób zakaźnych, epidemiologii, immunologii przyciskani do ściany potwierdzają, że ich zdaniem nie ma dowodów na to, że ten wirus jest bardziej patogenny, bardziej śmiertelny niż przeciętne wirusy co roku występujące w tym okresie.

Ekspert rynku farmaceutycznego wskazuje, że w Polsce nie mamy wystarczającej wiedzy na temat stanu epidemii, a jednocześnie „szaleńczo” chcemy wprowadzać szczepionkę.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K./A.P.

Kryzys w dziennikarstwie z powodu Covid-19

Jak wskazują badania, aż trzech na czterech dziennikarzy zetknęło się z utrudnieniami przy tworzeniu materiałów dotyczących Covid-19.

Najczęściej był to skutek oficjalnych restrykcji, ale nie tylko – dziennikarze spotykają się też z celowym utrudnianiem, czy wręcz zastraszaniem. Takie wyniki przyniósł sondaż, w którym udział wzięło ponad 1300 dziennikarzy z 77 krajów z całego świata.

10 grudnia 2020 Międzynarodowa Federacja Dziennikarzy opublikowała wyniki sondażu, w którym badano wpływ pandemii na pracę dziennikarzy. Wyniki są niepokojące, bo utrudnienia, z którymi mają do czynienia dziennikarze, mogą skutkować ograniczeniem dostępu do rzetelnej informacji i ograniczeniem wolności mediów. Wielu respondentów zwracało uwagę na rosnąca liczbę ataków na dziennikarzy.

Wśród słów używanych przez ankietowanych dziennikarzy do opisu stanu wolności mediów w ich krajach najczęściej pojawiały się: niepewna, problematyczna, maleje, ograniczona. A za główną przeszkodę uniemożliwiająca należyte relacjonowanie wydarzeń respondenci uznali redukcję etatów.

Ponad połowa ankietowanych dziennikarzy doświadcza stresu i niepokoju. Ponad jedna czwarta nie ma żadnego wyposażenia, które zabezpieczałoby przed zakażeniem podczas pracy w terenie ani sprzętu umożliwiającego pracę zdalną.

Jeśli chodzi o dziennikarzy freelancerów to niemal każdy z ankietowanych utracił część zleceń, a co za tym idzie część przychodów. Niektórzy nie dostają honorariów od tygodni, a nawet miesięcy.

Dziennikarka z Grecji napisała: „Pracuje więcej, ale zarabiam mniej. Właściciel gazety, dla której pracuję, od 7 miesięcy zalega z wynagrodzeniem dla mnie i moich kolegów, a rząd nic z tym nie robi”.

Dziennikarz z Indii: „Rosną ograniczenia dla wolności mediów. Dziennikarze są aresztowani za nagłaśnianie błędów rządu”.

Jedna czwarta ankietowanych dziennikarzy ocenia, że ma trudniejszy dostęp do informacji z oficjalnych źródeł, również rządowych. Jednym z powodów jest brak możliwości zadawania pytań podczas konferencji prasowych online.

Na uwagę zasługują też jednak pozytywne opinie. Portugalski dziennikarz podsumował sytuację dziennikarzy w następujący sposób: „Z jednej strony jest źle, bo więcej wiadomości prasowych, mniej relacjonowania na żywo, pracujemy wiele godzin dłużej, non stop pod telefonem, cały czas w pracy, to nie jest dobre dla naszego zdrowia. Ale z drugiej strony jesteśmy w nadzwyczajnej sytuacji i dziennikarze na nią reagują, jest większa motywacja. To nie tylko czas dla lekarzy i służby zdrowia, to również czas dla dziennikarstwa.”

Badanie zostało przeprowadzone w dniach 26-28 kwietnia 2020 na próbie 1308 dziennikarzy, z których 42% to kobiety, a 58% – mężczyźni. Spośród ankietowanych 57% ma stałe zatrudnienie w redakcjach, a 43% to dziennikarze freelancerzy.

W badaniu wzięli udział dziennikarze z 77 krajów (Angoli, Argentyny, Australii, Belgii, Bhutan, Bośnia i Hercegowina, Brazylia, Burkina Faso, Chile, Chorwacja, Cypr, Czad, Egipt, Ekwador, Etiopia, Filipiny, Finlandia, Francja, Ghana, Grecja, Gwatemala, Gujana, Hiszpania, Hongkong, Indie, Indonezja, Irak, Irlandia, Izrael, Japonia, Kambodża, Kamerun, Kanada, Kenia, Kolumbia, Kongo-Brazzaville, Kostaryka, Luksemburg, Łotwa, Macedonia Północna, Makau, Mali, Malta, Mauretania, Meksyk, Maroko, Nepal, Niderlandy , Niemcy, Nigeria, Norwegia, Pakistan, Panama, Paragwaj, Peru, Portugalia, Senegal, Serbia, Słowenia, Somalia, RPA, Sri Lanka, Szwecja, Szwajcaria, Tajwan, Togo, Tunezja, Turcja, Wielka Brytania, Uganda, Urugwaj, USA, Vanuatu, Wenezuela, Wietnam, Włochy).

Wśród badanych nie było dziennikarzy z Polski.

Międzynarodowa Federacja Dziennikarzy remedium na kryzys w dziennikarstwie upatruje w dodatkowym finansowaniu sektora. Domaga się opodatkowania gigantów technologicznych (GAFAM – Google, Apple, Facebook, Amazon, Microsoft) 6% podatkiem obrotowym i utworzenia z pozyskanych w ten sposób środków, szacowanych na 54 miliardy dolarów rocznie, funduszu wsparcia dla mediów. Więcej na ten temat na portalu Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

Autor: Dorota Zielińska

Piotr Witt: Liczba zgonów we Francji w 2020 r. jest mniejsza niż w 2019. Terapię Raoulta stosuje się w wielu krajach

Piotr Witt o sytuacji pandemicznej we Francji, obostrzeniach sanitarnych i danych statystycznych falsyfikujących medialną panikę.


Dzisiaj premier Jean Castex (którego nazwisko Francuzi przekręcają jako casse-tête, czyli łamigłówka) ogłosi, czy Francja będzie zamknięta na Boże Narodzenie. Jak komentuje nasz korespondent

Wierzylibyśmy w przerażający obraz rzeczywistości morowej roztaczany przez środki masowego przekazu, gdyby nie brak konsekwencji rządzących.

Podkreśla, że według oficjalnych danych statystycznych odsetek zmarłych na Covid-19 nad Sekwaną jest niższy niż procent śmierci na jakiekolwiek inne choroby. W dodatku okazuje się, że w 2020 r. zmarło nawet mniej osób niż w 2019 r.

Nasz korespondent przypomina złośliwości i kpiny wobec prof. Didier Raoulta. Marsylskiemu lekarzowi przyznaje się obecnie po cichu rację.

Terapię Raoulta stosuje się w wielu krajach. Trzy międzynarodowe programy badawcze potwierdziły jego skuteczność.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

 

Wiele tysięcy osób na protestach. Starcia z policją. Stefanik: Napięcia trwają, zwłaszcza po trudnym weekendzie

Zbigniew Stefanik o ekscesach na ulicach francuskiej stolicy, starciach z policją, krytyce funkcjonariuszy oraz sceptycyzmie Francuzów wobec szczepionki i gospodarczych skutkach epidemii.

Według informacji Ministerstwa Sprawiedliwości 52 300 osób przemaszerowało przez całą Francję, według danych niezależnych sondażowni 300 tys. osób w całej Francji demonstrowało w zeszłą sobotę.

Zbigniew Stefanik wskazuje, że w Paryżu doszło do starć z policją, głównie w 20. dzielnicy miasta. Brało w nim udział ok. pół tysiąca chuliganów. Zatrzymano 95 osób. W Paryżu i innych miastach Francji, rannych zostało 67 policjantów, a jednego z nich podpalono koktajlem Mołotowa.

Dziennikarz zauważa, że rządzący wycofali się z art. 24 dotyczącego zakazu nagrywania policjantów na służbie. Przypuszcza się jednak, że z ustawy o bezpieczeństwie globalnym zostanie on przeniesiony do pakietu ustaw wymierzonego przeciw islamizmowi.

Napięcia trwają, zwłaszcza po trudnym weekendzie.

Niektórzy oskarżają policję o brak reakcji na niedawne ekscesy w Paryżu. Korespondent wskazuje, że Francja może stać się państwem najbardziej dotkniętym przez pandemię w Europie. Do 15 grudnia ma potrwać lockdown. Branża gastronomiczna pozostanie zamknięta co najmniej do końca stycznia.

Francja jest krajem, w którym najwięcej osób deklaruje, że nie zamierza się zaszczepić.

Pierwszymi zaszczepionymi mają być pensjonariusze domów starców i personel medyczny. Stefanik wskazuje, że liczba osób zakażonych dziennie systematycznie spada.

Rządzący obawiają się, że ten korzystny trend może ulec zmianie. Istnieje obawa, że Republikę czeka trzecia fala Covidu. W sylwestra obowiązywać będzie zakaz zgromadzeń.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Policja przegrała proces przeciw księdzu. Sąd uniewinnił kapłana od zarzutu niepilnowania liczby wiernych w kościele

Kapłanowi Archidiecezji Przemyskiej Policja postawiła zarzut, że nie dopilnował, aby na odprawianej przez niego Mszy św. była obecna liczba osób zgodna z przepisami związanymi ze stanem pandemii.

Ryszard Skotniczny

Zdaniem Policji to ksiądz, nawet w trakcie odprawiania Mszy św., ma pilnować, ile osób pojawia się w kościele.

Stowarzyszenie Europa Tradycja zwołało w tej sprawie 14 października w Krośnie konferencję prasową przed kościołem oo. Kapucynów przy pl. Konstytucji 3 Maja. Stowarzyszenie wystosowało również apel do parlamentarzystów regionu Podkarpacia o przeciwdziałanie rozporządzeniom łamiącym konkordat i mającym znamiona prześladowania katolików i Kościoła. Objęło także kapłana opieką prawną. Przed sądem reprezentował go związany ze Stowarzyszeniem mec. Ludwik Skurzak.

19 października 2020 roku w leżajskim Sądzie Rejonowym odbyła się rozprawa. Sąd uniewinnił księdza od zarzutów stawianych przez Policję.

Na rozprawę nie stawił się oskarżyciel, czyli Policja. Nieobecny był także ksiądz. Obrona wnosiła, by oskarżyciel został wezwany na rozprawę i uzasadnił, dlaczego uważa, iż przepis mówiący o obowiązku zapewnienia nieprzekraczania ilości osób obecnych w kościele ma spoczywać na księdzu, który odprawia Mszę.

Jak wywodził adwokat, przepis nie precyzuje tego – jednak nie sposób uznać, iż jest to obowiązek powszechny, czyli że spoczywa na każdej osobie. Oznaczałoby to bowiem, że każdy, kto wchodzi do kościoła, ma obowiązek policzyć obecnych, a jeśli jest ich zbyt wielu, powinien sam wyprosić się z kościoła.

Podobnie nie można uznać, że ma to robić ksiądz, który odprawia Mszę – jak domaga się tego Policja w postawionym zarzucie. Biorąc pod uwagę, iż czynność polegająca na nakazywaniu komuś opuszczenia jakiegoś miejsca obejmuje działania władcze, należy dojść do wniosku, że w gruncie rzeczy odpowiedzialność za realizację tak zapisanego prawa obciąża właśnie Policję, a więc Policja oskarżyła kapłana o niedopełnienie obowiązku, który spoczywa na niej samej.

Obrona powoływała się przede wszystkim na argumentację, która wcześniej doprowadziła sądy (np. słynny wyrok sądu w Kościanie) do wniosku, iż na podstawie obowiązujących rozporządzeń nie można karać, ze względu na brak właściwego umocowania przepisów w ustawie, a w szczególności ze względu na ich sprzeczność z Konstytucją. W tej sprawie dodatkowo chodzi również o niemożliwość uzgodnienia rozporządzenia z umową międzynarodową – konkordatem.

Sąd podzielił takie stanowisko. W obszernym ustnym uzasadnieniu wskazał na ewidentne defekty rozporządzenia, które nie ma właściwego umocowania w ustawie, jak i na wątpliwości konstytucyjne.

W szczególności Sąd wskazał na rangę praw wolności religijnych i konieczność jasnego stanowienia prawa, które wkracza w tak wrażliwe obszary. Sąd podkreślił, iż zgodnie z art. 235 Konstytucji, takie ograniczenia mogą być stanowione przepisami rangi ustawowej, i to raczej w ramach stanów nadzwyczajnych, nie w rozporządzeniu, a na taki akt prawny powoływała się Policja, stawiając zarzut księdzu.

Stowarzyszenie Europa Tradycja składa podziękowania Panu Mecenasowi Ludwikowi Skurzakowi za objęcie w imieniu Stowarzyszenia opieka prawną i reprezentowanie księdza przed Sądem Rejonowym w Leżajsku.

Ryszard Skotniczny jest prezesem Stowarzyszenia Europa Tradycja.

Artykuł Ryszarda Skotnicznego pt. „Policja przegrała z księdzem” znajduje się na s. 20 listopadowego „Kuriera WNET” nr 77/2020.

 


  • Z przykrością zawiadamiamy, że z powodu ograniczeń związanych z pandemią ten numer „Kuriera WNET” można nabyć wyłącznie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
Artykuł Ryszarda Skotnicznego pt. „Policja przegrała z księdzem” na s. 20 listopadowego „Kuriera WNET” nr 77/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Aleksander Miszalski: Im bardziej Szymonowi Hołownii wzrastają sondaże, tym bardziej spadają PiS-owi

Poseł PO o błędnym podejściu rządu do ferii zimowych, ambicjach politycznych Szymona Hołownii i zmianach w Platformie Obywatelskiej.

Stoki będą otwarte, pan prezydent Duda ma własny pałacyk, do którego pojedzie, poszusuje sobie i się zawinie, gdy sobie pojeździ.

Aleksander Miszalski kpi, głowa polskiego państwa zadzwoniła do ministra Gowina, by ten otworzył stoki, gdyż chciała pojeździć na nartach. Przyznaje, że możliwości zakażenia się na samym stoku faktycznie wydają się niewielkie. Wskazuje przy tym, że rząd mógłby inaczej podejść do ferii zimowych oraz stoków narciarskich.

Skumulowanie ferii w dwóch tygodniach, zwłaszcza przy otwartych stokach, może spowodować zagęszczenie turystów.

Należałoby dążyć do zapewnienia zagęszczenia turystycznego na poziomie przetrwania branży. W związku z tym ferie powinny być raczej rozciągnięte niż ściśnięte w czasie.

Poseł Platformy Obywatelskiej komentuje premierowskie ambicje Szymona Hołownii. Stwierdza, że każdy ma prawo zabiegać o to, by być premierem, czy prezydentem. Nie uważa go za zagrożenie dla Platformy Obywatelskiej.

Im bardziej Szymonowi Hołownii wzrastają sondaże, tym bardziej spadają PiS-owi. Tak od miesiąca systematycznie odbija wyborców PiS-u.

Tymczasem w Platformie Obywatelskiej trwają prace nad zmianami statutu partii. Można spodziewać się nowego dokumentu ideowego na dwudziestolecie powstania partii w styczniu.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Konstanty Radziwiłł: Dobrowolność szczepień nie jest gestem wobec antyszczepionkowców

Wojewoda mazowiecki o dystrybucji szczepionki i tym, czy za niezaszczepionym będą groziły dodatkowe obostrzenia oraz o SOR-ach, szpitalach tymczasowych i tym, czemu nie są one bardziej zajęte.

Staram się postępować zgodnie z metodą opartą na dowodach.

Konstanty Radziwiłł dzieli się swymi refleksjami na temat systemu opieki po tym, jak sam przeszedł koronawirusa. Tłumaczy, że nie opiera swoich ocen na podstawie własnego doświadczenia, ale na faktach.  Opowiada, jak będzie wyglądał system szczepień na koronawirusa.

Wojewoda mazowiecki wskazuje, że tylko kilka procent Polaków szczepi się przeciw grypie. Pozwala to mieć wątpliwości, czy większość mieszkańców Polski postanowi skorzystać ze szczepionki na koronawirusa. Trzeba więc mieć nadzieję, iż uda się przekonać Polaków, że szczepionka jest potrzebna i bezpieczna.

Mam nadzieję, że uda nam się przekonać jak największą liczbę osób do tego, że szczepionka jest nie tylko dobrym sposobem uniknięcia zakażenia, ochrony innych osób. Dzięki temu dzięki naszej odporności po prostu wirus ma trudniejszy dostęp do osób nawet tych nie zaszczepionych z różnych powodów albo dlatego, że nie chciały, albo nie mogły.

Czy rozważa się jakąś formę obostrzeń dla niezaszczepionych? Były minister zdrowia zdradza, że nie. Pojawiają się, jeśli chodzi o dzieci, takie rozwiązania jak niedopuszczenie do żłobka, czy przedszkola w przypadku niedopełnienia kalendarza obowiązkowych szczepień, ale nie mówi się o przymusie szczepień dla dorosłych. Konstanty Radziwiłł zaprzecza jakoby brak obowiązkowych szczepień na Covid-19 był gestem wobec antyszczepionkowców. Sądzi, że nie ma to wiele wspólnego z dyskusją na temat szczepienia dorosłych.

Jeśli chodzi o dyskusję, czy przekonywanie tak zwanych antyszczepionkowców to jest problem na całym świecie on dotyczy nie tyle szczepień tych właśnie dobrowolnych szczepień dorosłych osób, ale przede wszystkim szczepień obowiązkowych dzieci. I jest to dramatyczne zjawisko, które pojawia się zarówno w Polsce, jak i w innych krajach.

Wyjaśnia, że przepisy określają kto będzie mógł szczepić. Rząd jeszcze nie wie, kiedy zacznie się proces szczepień, ponieważ nie jest jeszcze zatwierdzona przez Europejską Agencję Leków. Tymczasem sytuacja w szpitalach nie jest łatwa.

Na samym Mazowszu mamy ponad 2700 osób leżących w szpitalach z powodu Covid. Obciążenie szpitali jest ogromne.

Mówi także o sytuacji w szpitalach w kontekście zbudowanych tymczasowych szpitali dla osób chorujących na Covid-19. Wyjaśnia, czemu są one obłożone tylko w niewielkim procencie.

Szpital tymczasowy to jest kolejna linia obrony.

Zauważa, że obecnie kolejki przed izbami przyjęć wynikają wyłącznie z potrzeby dezynfekcji izby po kolejno przyjmowanych pacjentach. System udało się przystosować do większej liczby pacjentów.

Zupełnie mamy za sobą te bardzo długie okresy oczekiwania.

Udało się rozwiązać problem blokowanie się SOR-ów. Nasz gość wskazuje, że musimy przygotować się na trzecią falę. Zapełnianie szpitali tymczasowym, dlatego, że są w nich wolne miejsca byłoby bez sensu.

Nasze scenariusze muszą wyprzedzać wydarzenia.

Obecnie ma Mazowszu przygotowywanych jest osiem takich szpitali. Jest to przygotowywanie się na różne scenariusze.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.