Sklepy w galeriach handlowych mogą uzyskać zwolnienie z czynszu. Dla restauracji pozostają negocjacje wiążących ich umów

Magdalena Kwiatkowska o otwarciu galerii, tym jak zamknięte przez trzy tygodnie sklepy mogą zostać zwolnione z czynszu na okres zamknięcia i o tym, co mogą zrobić właściciele lokali gastronomicznych.

Te sklepy odzieżowe, czy z różnymi artykułami RTV mogą być z powrotem otwarte. Częściowo utrzymano zakazy dotyczące hoteli kin czy muzeów.

Magdalena Kwiatkowska wyjaśnia co znajduje się w rozporządzeniu rządowym, które weszło w życie w ostatnią sobotę. Ponownie otwarto wszystkie sklepy w galeriach handlowych.

Nowością jest nakaz noszenia maseczek w miejscu pracy.

[related id=130534]Dotąd osoby wykonujący razem działania nie musiały nosić maseczek w miejscu pracy. Obecnie jeśli w pomieszczeniu będzie więcej niż jedna osoba, to trzeba będzie nosić maseczki. Wyjaśnia, jaki jest warunek uzyskania zwolnienia z płatności czynszów. Wskazuje, że najmujący mają możliwość negocjowania czynszu z wynajmującymi. Prawniczka wyjaśnia zmiany związane z opłatami wynajmem lokali. Tłumaczy, że w przypadku lokali zamkniętych przez ostatnie trzy tygodnie najemcy mogą skorzystać z art. 15ze ustawy koronawirusowej, zgodnie z którym

Wygasają wzajemne zobowiązania stron umowy dzierżawy lub podobnej umowy, przez którą dochodzi do oddania do używania powierzchni handlowej.

Warunkiem skorzystania z możliwości niepłacenia za trzy tygodnie zamknięcia, jest podpisanie w ciągu trzech miesięcy umowy wynajmu na okres pół roku i trzech tygodni. Rozwiązanie takie, jak przyznaje nasza rozmówczyni, nie jest przewidziane dla lokali gastronomicznych wynajmujących.

Dla tych najemców pozostaje możliwość negocjacji wiążących ich umów.

Taki najemca może skorzystać z zapisów Kodeksu cywilnego. Wskazuje na klauzulę nadzwyczajnej zmiany stosunków.

Tak zwana reguła rebus in quantibus, która umożliwia dokonanie przez sąd modyfikacji zawartej umowy w zakresie wysokości świadczenia bądź nawet rozwiązania tej umowy.

Żeby z niej skorzystać, trzeba spełnić kilka przesłanek. Magdalena Kwiatkowska mówi, jaką pomoc oferuje kancelaria Graś i wspólnicy. Prowadzone są m.in. webinaria. Więcej informacji dostępnych jest na stronie kancelarii.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

  • Avatar

    Sklepy w galeriach, zamknięte/otwarte, a może warto wiedzieć choćby o:
    „72-letni Sucharit Bhakdi jest specjalistą w dziedzinie mikrobiologii i epidemiologii zakażeń. Przez 22 lata kierował Zakładem Mikrobiologii Medycznej i Higieny na Uniwersytecie Johannesa Gutenberga w Moguncji. Opublikował ponad 300 prac naukowych z dziedziny immunologii, bakteriologii, wirusologii i chorób sercowo-naczyniowych.

    45-letnia prof. Karina Reiss prowadzi badania i wykłada w Centrum Badawczym Quincke na Uniwersytecie Chrześcijańsko-Albrechckim w Kilonii. Od ponad 15 lat zajmuje się biochemią, infekcjami i biologią komórkową.

    „Testy są podatne na błędy”

    W wywiadzie przeprowadzonym z niemieckimi naukowcami przez dziennik „Fuldaer Zeitung”, przekonują – wbrew innym naukowcom – że „koronawirus nie jest bardziej niebezpieczny niż normalne wirusy grypy”. Wyjaśniają, że jednym z powodów ich oceny jest śmiertelność powodowana koronawirusem. – Jest to liczba, którą infekolog zawsze musi brać za podstawę. To był i jest jeden z największych błędów w tej pandemii, że liczba zakażeń została uznana za najważniejszy punkt odniesienia i nadal jest brana pod uwagę – stwierdził prof. Bhakdi.

    Naukowiec wyjaśniał, że „po policzeniu osób poważnie chorych i zgonów – a nie osób, które wykazały wynik pozytywny – śmiertelność wynosi więc tylko 0,1 do 0,2 procent chorych”. – To oznacza, że na każde 1000 chorych umiera maksymalnie dwóch. A to jest dokładnie w zakresie normalnej grypy – przekonuje epidemiolog.

    Na uwagę dziennikarza, że Instytut im. Roberta Kocha (RKI) podaje, że śmiertelność koronawirusa wynosi 4,5 proc., a każdego dnia informuje o ponad 1000 nowych zakażeń, prof. Karina Ress odpowiedziała: – Instytut im. Roberta Kocha nie rozróżnia pomiędzy tymi, którzy uzyskali wynik pozytywny, a tymi, którzy zachorowali, ale rejestruje każdy pozytywny test jako nowy przypadek koronawirusa.

    Dodała, że przeprowadza się coraz więcej testów, a jeśli zwiększa się liczbę testów, to liczba pozytywnych wyników naturalnie wzrasta. – Wzrasta również liczba fałszywie pozytywnych testów, ponieważ testy PCR są podatne na błędy. Instytut Kocha musiałby po prostu wytłumaczyć, w jakim stopniu liczba zgonów wynosi 4,5 procent, jak zakładają. Ale nie mogą tego zrobić, bo prostu ich tyle nie ma – przekonywała biochemiczka.

    „85 proc. Niemców jest odpornych na COVID-19”

    Prof. Bhakdi uzupełnił, że „Instytut im. Roberta Kocha przedstawia przypadki zakażenia, choroby i zgony w sposób zniekształcony”. – Nie wyjaśnia, że istnieje duża liczba niezgłoszonych przypadków. Gdyby RKI miał rację, około 70 z 1700 osób, które w czwartek uzyskały wynik pozytywny, musiałoby poważnie zachorować i umrzeć w ciągu najbliższych kilku dni. Ale tak nie będzie – zapewnia.

    Naukowiec powiedział również, że „85 proc. Niemców jest odpornych na COVID-19”, choć to nie oznacza, że nie mogą się zarazić. – Z koronawirusem jest tak, że 85 proc. zarażonych nie jest poważnie chorych. Więc ci ludzie są odporni na wirusa. Bycie odpornym oznacza, że nie zachoruje się poważnie – mówił prof. Bhakdi.

    – Sam należę do grupy ryzyka. Ale nie chcę, żeby ludzie wokół mnie byli ograniczeni w taki sposób, żeby ich egzystencja i ich życie były niszczone tylko po to, żeby mnie chronić. To byłby egoizm – powiedział epidemiolog przyznając, że osoby z grup ryzyka, m.in. starsze niż 65 lat, powinno się chronić.

    Ocenił, że dysproporcja środków w przypadku obostrzeń „niszczy Niemcy, niszczy wielu ludzi, prowadzi do bankructw, do chorób psychicznych, a nawet do samobójstw”. – Mój apel: po prostu pozwólcie, aby życie toczyło się normalnie. Niebezpieczeństwo, jakie stwarza koronawirus, nie uzasadnia wszystkich tych ograniczeń i ich konsekwencji – przekonywał prof. Bhakdi.

    „Wszystkie obostrzenia powinny zostać zniesione”

    Zdaniem prof. Bhakdiego obowiązek noszenia masek jest „idiotycznym pomysłem”. – Ponieważ ma chronić przed niebezpieczeństwem, którego w ogóle nie ma – mówił. Dodał, że maski mają szkodliwy wpływ psychologiczny, na przykład na dzieci w szkole.

    Prof. Karina Reiss przekonywała, że „wszystkie obostrzenia powinny zostać natychmiast zniesione”.

    – Ale oczywiście nie powinno się chodzić do pracy ani na karnawał, kiedy jest się przeziębionym. Nie powinieneś też iść do dziadków, jeśli i tak są już chorzy. Należy również przestrzegać środków higieny, takich jak mycie rąk. To obowiązywało jednak zanim pojawił się koronawirus – podkreślała prof. Reiss.

    Specjalista mikrobiologii i epidemiologii zakażeń prof. Sucharit Bhakdi z Moguncji oraz biochemiczka prof. Karina Reiss z Kilonii żądają natychmiastowego zniesienia wszystkich obostrzeń wprowadzonych w związku z epidemią COVID-19. Niemieccy naukowcy przekonują, że koronawirus nie jest bardziej niebezpieczny niż wirusy grypy.

    W ciągu ostatniej doby w Niemczech wykryto 4122 nowe infekcje SARS-CoV-2, a z powodu koronawirusa zmarło 13 kolejnych osób – poinformował we wtorek berliński Instytut im. Roberta Kocha. Od początku epidemii w Niemczech koronawirusem zakaziły się 329 453 osoby, z których 9634 zmarły.Od sierpnia w Niemczech z tygodnia na tydzień rośnie liczba nowo potwierdzanych zakażeń, ale w przeciwieństwie do innych największych państw europejskich poziom infekcji nie przewyższył jeszcze szczytów z pierwszej, wiosennej fali epidemii.

    W sobotę w największych niemieckich miastach wprowadzono ograniczenia w godzinach pracy restauracji i barów, zwłaszcza w weekendy, a także sklepów.”

    żródło:

    https://naukaitechnologie.plportal.pl/?q=artykuly/nauka-medycyna-aktualnosci-wiadomosci/epidemiolog-i-biochemiczka-zadaja-zniesienia

Komentarze