Starosta powiatu tatrzańskiego: Utrata dochodów z sezonu zimowego jest nie do zrekompensowania. Trzeba wydłużyć ferie

Piotr Bąk o sytuacji gospodarczej branży ukierunkowanej na ferie zimowe; potrzebie otwarcia usług hotelarskich, gastronomii i stoków narciarskich oraz zmiany terminu ferii; i o centrach handlowych.


Piotr Bąk informuje, że Zakopane przygotowuje się na sezon zimowy. Branżę zaskoczyło ostatnie wystąpienie szefa rządu. W weekend premier Mateusz Morawiecki poinformował o nowych obostrzeniach. Jedną z ogłoszonych restrykcji była zmiana terminu ferii zimowych. We wszystkich województwach odbędą się od 4 do 17 stycznia 2021 r. Poinformowano także o zakazie organizacji wyjazdów na ferie.

Wszystko, co się dzieje tutaj w gospodarce ma związek z turystyką.

Starosta powiatu tatrzańskiego twierdzi, że branża zimowa nie przetrwa. Ocenia, że odebranie branży turystycznej dochodów zimą jest stratą nie do zrekompensowania.

Sezon zimowy to ten sezon, w którym te przychody są największe. Decydują one o całym roku.

Zdaniem naszego gościa okres ferii powinien zostać wydłużony oraz podzielony na okresy wolne dla poszczególnych województw. Sądzi, że branża hotelowa mogłaby działać w tym okresie. Korzystać z usług hotelowych powinni móc ozdrowieńcy oraz mający negatywny wynik ludzie zbadani testem antygenowym lub testem na przeciwciała.

To, że galeriom, sklepom wielkopowierzchniowym udało się wylobbować, wywalczyć dla siebie funkcjonowanie jest też dla nas mobilizacją.

Piotr Bąk zauważa, że wobec decyzji rządu w czasie ferii zimowych Polacy będą mogli siedzieć w domu lub wyjść do galerii handlowej. Wskazuje, że kraje takie, jak Austria i Szwajcaria, a możliwe, że także Czechy i Słowacja otworzą swe stoki i hotele w sezonie zimowym również dla turystów z Polski.

Wskazuje, że sytuacja epidemiczna w powiecie tatrzańskim, nowotarskim i sąsiednich jest dobra. Przyrost zachorowań jest niewielki. Żeby uratować region przed klęską, potrzebne jest otwarcie branży hotelowej, gastronomii i stoków narciarskich.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Marek Suski: Nie wpłynął jak na razie wniosek Lecha Kołakowskiego o odejściu z klubu. Nie ma rozmów z posłami Kukiz’15

Marek Suski o przyszłości tzw. piątki dla zwierząt, odejściu Lecha Kołakowskiego z klubu PiS, możliwości dołączenia do koalicji rządzącej posłów Kukiz’15 i o Strajku Kobiet.

Poprawki Senatu, zamiast poprawić projekt, go popsuły

Marek Suski stwierdza, że trudno ocenić, jaki jest bilans polityczny piątki Kaczyńskiego. Co innego stało się istotne. Ocenia, że ostatni kryzys klub nie tylko się nie rozpadł, ale jest jeszcze silniejszy niż wcześniej. Jak blisko było do utraty przez klub większości? Niezbyt, to były marzenia opozycji – mówi poseł. Odnosi się do deklaracji swego kolegi z ław poselskich, Lecha Kołakowskiego. Stwierdza, iż jak na razie nie wypłynął wniosek jego odejścia z klubu.

Czy jest szansa na poszerzenie klubu? Marek Suski stwierdza, że na razie nie ma takich deklaracji. Zauważa, iż posłowie Kukiz’15 nie zgadzają się z polityką poddaństwa wobec Brukseli, którą prowadzą ludowcy. Nie trwają natomiast rozmowy w sprawie ich przejścia do klubu PiS.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego stwierdza, że w zeszłej kadencji mieliśmy do czynienia z próbą „obalenia władzy ulicą i zagranicą”. Także w tej kadencji widzimy tę taktykę opozycji, a do tego dochodzi pandemia koronawirusa. Stwierdza, że opozycja wszystko neguje, co większość rządząca zaproponuje. Dodaje, że niezależne od rządu problemy ekonomiczne powodują spadek poparcia. Poseł PiS zwraca uwagę na „dość chamskie sposoby protestowania” Strajku Kobiet. W demonstracjach można dostrzec udział elementów bojówek.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Radosław Knap: Apelowaliśmy do rządu, aby pod rygorem sanitarnym otworzyć placówki w centrach handlowych

Radosław Knap o problemach finansowych galerii handlowych w czasie nałożonych na nie przez rząd obostrzeń, potrzebie otwarcia sklepów w grudniu i bezpieczeństwie sanitarnym galerii.


Dyrektor generalny i członek zarządu Polskiej Rady Centrów Handlowych wskazuje, że sytuacja branży jest trudna. Duże straty przyniósł pierwszy lockdown – ok. 18,5 mld dla przedsiębiorców. Wynajmujący nie otrzymali wsparcia z tarczy.

Apelowaliśmy do rządu, aby pod rygorem sanitarnym otworzyć placówki w centrach handlowych, by ten kluczowy miesiąc, jakim jest grudzień, mogli przedsiębiorcy powrócić do działalności.

Przedsiębiorstwa są w trudnej sytuacji. Rozmawiają z bankami na temat rozłożenia w czasie spłaty kredytów. Radosław Knap wskazuje, że galerie muszą ponosić koszty związane z czyszczeniem przy jedynie częściowym otwarciu.

To są też olbrzymie koszty.

Mówi, że środki bezpieczeństwa w galeriach handlowych są skuteczne. Transmisja bowiem koronawirusa w tych obiektach była niewielka- w granicach promila. 77 proc. klientów jeszcze w listopadzie deklarowało, że  czuje się w galeriach bezpiecznie. Nasz gość jest przekonany, że należy otworzyć te placówki.

Widać, że klienci ograniczyli liczbę swoich przyjść do galerii.

Ludzie przychodzą do galerii na krócej i raczej sami niż z rodziną. Knap odnosi się do kwestii godzin dla seniorów. Ocenia, iż dotyczą one głównie placówek, które działają cały czas, jak apteki i sklepy spożywcze. Wskazuje, że termin ponownego otwarcia sklepów powinien zostać ogłoszony co najmniej tydzień wcześniej, by sklepy mogły się przygotować.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Wojna walutowa w dobie pandemii / Wywiad Łukasza Jankowskiego z prezesem GPW Markiem Dietlem, „Kurier WNET” nr 77/2020

Następuje olbrzymie rozwarstwienie między państwami i wewnątrz nich, według podziału na tych, którzy mogą prowadzić niezależną politykę monetarną, i tych, którzy na to sobie nie mogą pozwolić.

Łukasz Jankowski, Marek Dietl

Wojna walutowa w dobie pandemii

Od ponad dwóch kwartałów światowa gospodarka jest w kryzysie. Jednak, sądząc po notowaniach, na warszawskiej giełdzie kryzysu nie ma. Czy rzeczywiście?

Ten kryzys jest inny od poprzednich, bo teraz niesłychanie się rozwarstwiły wyceny spółek giełdowych: mamy branże mocno dotknięte kryzysem covidowym i beneficjentów tego kryzysu – spółki technologiczne, informatyczne, gaming czy biotechnologie. Jest to kryzys bardzo różnicujący spółki.

Czyli ten kryzys jest jak pożar w lesie – trawi stare drzewa, ale tworzy miejsce dla nowych organizmów.

To może za daleko idące porównanie, bo na przykład sekwoje zawsze przetrwają pożar i pozbywają się różnych drobnych szkodników dzięki pożarom. Właściwie w każdej branży są solidne firmy, które sobie poradzą w najtrudniejszej nawet sytuacji. Jednak rzeczywiście inwestorzy widzą spore wyzwania, przynajmniej patrząc na kursy giełdowe, przed np. sektorem finansowym, natomiast spodziewają się zysków w branżach technologicznych. Ale inwestorzy nie są nieomylni.

Giełda warszawska jest w tej szczęśliwej sytuacji, że dwie największe pod względem kapitalizacji spółki notowane na tej giełdzie to właśnie spółki nowych technologii. Dlatego jesteśmy pod względem wzrostu obrotów trzecią najszybciej rosnącą giełdą w Unii Europejskiej.

Możemy zaliczać siebie w tym całym krajobrazie giełd raczej do zwycięzców kryzysu covidowego, ale zawdzięczamy to właśnie strukturze polskiej gospodarki, strukturze firm notowanych na giełdzie.

Mówi się jednak, że rynek kapitałowy oderwał się od realnej gospodarki i że giełdy to świat sam w sobie.

To oderwanie nastąpiło w krajach, w których stosuje się luzowanie ilościowe, czyli po prostu druk pieniądza, a zarazem nastąpił znaczny spadek aktywności gospodarczej. Szczególnie w strefie euro spada aktywność gospodarcza, Europejski Bank Centralny drukuje bardzo dużo pieniądza, który nie jest kierowany do konsumpcji ani inwestycji w realnej gospodarce i nie ma innego ujścia, jak tylko rynki kapitałowe. Natomiast w Polsce mamy bardzo dobre wyniki produkcji przemysłowej – straty covidowe już zostały odrobione przez polski przemysł – poziom produkcji przemysłowej jest mniej więcej taki, jak na początku tego roku.

Konsumpcja też jest mocna, silny sektor budowlany, więc zastosowane przez NBP luzowanie ilościowe, którego skala jest zresztą mała w porównaniu do UE, USA, czy nawet do Chin, nie spowodowało przesadnej inflacji aktywów. Relatywnie dobre zachowanie wycen na warszawskiej giełdzie i bardzo duży wzrost obrotów ma raczej podłoże fundamentalne, a nie drukowania złotówek.

Są firmy, które w czasie pandemii zyskują, i takie, które tracą. Czy podobnie jest z państwami?

Akurat wczoraj uczestniczyłem w dyskusji zorganizowanej przez „Financial Times” w ramach szczytu ekonomicznego państw grupy G20 i mogłem usłyszeć, jak postrzegają sytuację ludzie z różnych regionów świata. Optymizm panuje w Azji. Tamte gospodarki szybko się otrząsnęły z kryzysu covidowego. Gospodarka chińska notuje nawet wzrost w tym trudnym, pandemicznym roku. Z kolei ze strefy euro czy Wielkiej Brytanii płynie pesymizm ekonomiczny. Mieszane nastroje panują w USA, gdzie są spore trudności gospodarcze, ale relatywnie duża część branż gospodarki kwitnie.

Natomiast wszyscy są zgodni, że następuje olbrzymie rozwarstwienie między państwami i wewnątrz nich, a przebiega ono według podziału na tych, którzy mogą prowadzić niezależną politykę monetarną, i tych, którzy na to sobie nie mogą pozwolić.

Te kraje, które mogą emitować własną walutę, dodrukowywać pieniądz, generalnie radzą sobie lepiej, a te, które są w dużych blokach, jak strefa euro, radzą sobie gorzej, bo nie mogą dostosować skali ekspansji monetarnej do potrzeb własnej gospodarki.

W najtrudniejszej sytuacji są państwa, które – np. ze względu na duże zadłużenie w walutach obcych – nie mogą wprowadzić żadnej ekspansji monetarnej, bo załamanie się kursu ich lokalnych walut spowodowałoby kryzys zadłużenia. Tak więc kryzys rozwarstwił spółki i wyceny na giełdzie, ale też niezwykle się rozwarstwiły gospodarki. Państwa afrykańskie czy Ameryki Południowej, szczególnie te zadłużone, znalazły się w covidowej pułapce i zamiast doganiać bogate kraje, oddalają się od nich, bo spadki aktywności gospodarczej są tam jeszcze większe niż w krajach najbardziej rozwiniętych.

Zatrzymajmy się chwilę przy Chinach. Chiny miały być krajem, który na tej pandemii przegra, bo za dużo produkują, a produkcja będzie wracać do miejsca, gdzie jest konsumowana, czyli do Europy, do Stanów. Wydaje się, że te przewidywania z wiosny się nie sprawdzają.

Z Chinami jest ciekawa sytuacja w tym sensie, że tam dobrze wypada konsumpcja wewnętrzna i wbrew obawom świata, Chińczycy dalej chcą konsumować. Natomiast co do inwestycji, sprawa jest trochę gorsza. Inwestycje napędza tam głównie sektor publiczny i pytanie, jak długo to może trwać. Jeśli chodzi o eksport Chin, jest on wciąż wysoki, bo Chiny głównie eksportują produkty codziennego użytku. Ta dynamika jest całkiem przyzwoita w porównaniu np. z Niemcami, które głównie eksportują maszyny i tzw. dobra pośrednie, czyli to, co jest wykorzystywane w procesie produkcji, a inwestycje na całym świecie mocno przyhamowały. Chiny prowadzą politykę gospodarczą w bardzo ostrym, konfucjańskim stylu rozwiniętej biurokracji, gdzie decyzje z góry są natychmiast implementowane na dole, a w sytuacjach kryzysowych ten model zarządzania gospodarką się sprawdza.

A co do przyciągania produkcji bliżej konsumentów, to ta tendencja się nie zatrzymała. Jest takie badanie ekonometryczne, pokazujące, że kursy biznesów, które są nadmiernie złożone, rozproszone po całym świecie, zachowały się dużo słabiej w czasie tego kryzysu.

Nastąpi upraszczanie biznesu, przybliżanie się do klienta, nawet za cenę tego, że koszty wzrosną. Chiny, które były taką fabryką świata, rzeczywiście mogą średnioterminowo to odczuć.

Profesor Eryk Łon, ekonomista, członek Rady Polityki Pieniężnej, powiedział: jesteśmy na wojnie, ta wojna walutowa w czasach pandemii się zaostrzyła i państwa potrzebują ekonomicznych pancerników, instytucji rządowych czy okołorządowych, które będą na rynkach finansowych, a także w realnej gospodarce, prowadzić ich interesy. Czy trzeba gospodarkę europejską i światową opisywać w kategoriach wojny?

Kwestia patriotyzmu gospodarczego i rywalizacji między krajami zawsze istniała. Tyle, że w wyniku pandemii państwa przestały ukrywać fakt prowadzenia egoistycznej polityki gospodarczej.

Faktycznie sektor prywatny bardzo mocno oczekuje wsparcia państwa, tego, że instytucje publiczne będą brały na siebie ryzyko. Nawiązując jeszcze do wczorajszej konferencji – wielu mówców, którzy jeszcze niedawno głosili dość liberalne tezy w zakresie polityki gospodarczej, wycofywania się państwa z gospodarki, zgłaszało duże oczekiwania w stosunku do państwa i instytucji międzynarodowych. Co ciekawe, Międzynarodowy Fundusz Walutowy z jednej strony mówi: odchodźcie od polityki oszczędności, wydawajcie, stymulujcie gospodarkę, natomiast jego pomoc w 76 z 91 przypadków była warunkowana krokami oszczędnościowymi. Tak więc kraje bogate mówią o kreowaniu popytu, pobudzaniu gospodarki, a jednocześnie niewiele robią, żeby wspierać gospodarkę w krajach rozwijających się.

Nie wiem, czy jesteśmy na wojnie, ale wiele krajów stało się dużo bardziej egoistyczne i w faktycznych działaniach, i w retoryce. To dla światowego systemu gospodarczego nie jest zbyt optymistyczne.

Może Międzynarodowy Fundusz Walutowy chce nam zamydlić oczy, zachęcając nas do zadłużania się i wydawania, skoro, jak Pan powiedział, na razie najgorzej na kryzysie wychodzą te kraje, które są poważnie zadłużone?

Nie wiem, czy to jest celowe działanie, ale stało się niezwykle ważne w tym kryzysie, na ile potrafimy wyeksportować naszą walutę, na ile inne kraje chcą trzymać swoje rezerwy walutowe w naszej lokalnej walucie. USA mają możliwość „eksportowania” swojej inflacji poprzez oferowanie na rynkach międzynarodowych dolara, który jest chętnie przyjmowany jako waluta rezerwowa. A co do tych pancerników, tych ciężkich dział w rywalizacji gospodarczej, to powinniśmy bardzo mocno popularyzować złotego jako walutę rezerwową. W tej chwili w relacji do PKB mamy bardzo nikły udział naszych rezerw walutowych, trzymanych przez inne banki centralne w złotym. Nasza gospodarka, nasz udział w handlu, w świecie inwestycyjnym skłania do tego, żeby złotówkę popularyzować. Ten kryzys bardzo dobrze pokazał, że w najlepszej sytuacji są ci, którzy mają możliwość eksportowania swojej waluty, w niezłej są ci, którzy mają małe zadłużenie w walutach obcych, a w najtrudniejszej ci, którzy się zadłużyli w obcych walutach i nie mogą podjąć wielu działań zalecanych przez Bank Światowy czy MFW.

Stąd widać, że finansyzacja gospodarki jest niezwykle ważna dla gospodarki opartej na produkcji, bo nawet, jeśli ma się bardzo dobrych szewców, którzy produkują bardzo dobre buty, ale popełni się błędy w polityce makroekonomicznej, to ci szewcy mogą mieć ograniczone szanse rozwoju przez to, że powstrzymamy dynamiczny rozwój gospodarczy.

Mówi się wśród ekonomistów, że ten kryzys może pogrzebać Króla Dolara, że system petrodolara może nie przetrwać.

Przy każdym kryzysie wieszczono zmierzch dolara, np. w 2008 r. – że Amerykanie „nasadzili cały świat na toksyczne aktywa” i to musi się skończyć. Nie skończyło się w 2008 ani teraz na to nie wygląda. Olbrzymi rynek kapitałowy, bardzo duża płynność, dostępność dolara, łatwa wymienialność, dolaryzacja wielu gospodarek rozwijających się sprawiają, że dolar trzyma się mocno. Słabiej wygląda sytuacja strefy euro i popularyzacji euro. Zadyszka strefy euro może się odbić na atrakcyjności euro jako waluty rezerwowej, a z kolei uczynienie z juana, z renminbi waluty rezerwowej jest obciążone ryzykiem politycznych decyzji chińskich. Nie lubimy dolara, chcielibyśmy utrzeć nosa Wujowi Samowi i trochę tych dolarów się pozbyć, natomiast, jak przychodzi co do czego, to jednak zielony ma swoje zalety.

Wywiad Łukasza Jankowskiego z Markiem Dietlem, prezesem Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie, pt. „Wojna walutowa w dobie pandemii”, znajduje się na s. 6 listopadowego „Kuriera WNET” nr 77/2020.

 


  • Z przykrością zawiadamiamy, że z powodu ograniczeń związanych z pandemią ten numer „Kuriera WNET” można nabyć wyłącznie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
Wywiad Łukasza Jankowskiego z Markiem Dietlem, prezesem Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie, pt. „Wojna walutowa w dobie pandemii”, na s. 6 listopadowego „Kuriera WNET” nr 77/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Marcin Horała: Pandemia nie zahamowała Centralnego Portu Komunikacyjnego. Wiele firm chce brać udział w tym projekcie

Wiceminister infrastruktury mówi o stanie prac nad CPK, o Strajku Kobiet oraz o stanie koalicji Zjednoczonej Prawicy.

Marcin Horała komentuje ostatnie zawirowania w klubie parlamentarnym PiS.  Ocenia, że w bieżącej kadencji Sejmu większość Zjednoczonej Prawicy nigdy nie była zagrożona. Wskazuje, że sytuacja w parlamencie jest dynamiczna, i możliwe są przejścia posłów z opozycji do koalicji rządzącej.

Wczorajsze głosowania pokazały, że sejmowe zaplecze rządu jest całkowicie bezpieczne.

Gość „Popołudnia WNET” zapewnia, że celem koalicji, oprócz walki z pandemią, jest budowa „polskiej wersji państwa dobrobytu”, przy zachowaniu tradycyjnych narodowych wartości.

Nie akceptujemy lewicowej inżynierii społecznej przyniesionej z Zachodu. Nie da się zanegować tego, że polska tożsamość oparta jest na chrześcijaństwie.

Uczestnicy Strajku Kobiet oskarżają Policję o zbytnią brutalność. Rozmówca Łukasza Jankowskiego wyraża opinię, że środki przez nią podejmowane są całkowicie adekwatne. Polityk wskazuje, że demonstranci wielokrotnie naruszyli porządek publiczny, wykrzykując wulgarne hasła i niszcząc mienie.

Sama nazwa: Strajk Kobiet jest manipulacją; sugeruje, że wszystkie kobiety popierają jego postulaty, a to nieprawda – przekonuje wiceminister infrastruktury.

Polityk dodaje, że spotkał się z wieloma głosami, zgodnie z którymi Policja postępuje wobec demonstrantów zbyt łagodnie. Jednoznacznie stwierdza, że w przypadku stwierdzenia jakichkolwiek  nadużyć ze strony służb, osoby odpowiedzialne muszą ponosić wszelkie konsekwencje,

Gość „Popołudnia WNET” wyraża przekonanie, że jeżeli rząd Zjednoczonej Prawicy wyprowadzi Polskę z kryzysu zdrowotnego i gospodarczego, wyborcy ponownie obdarzą koalicję zaufaniem.

Poruszony zostaje również temat Centralnego Portu Komunikacyjnego. Marcin Horała zapewnia, że  inwestycja powinna być kontynuowana. Jak dodaje, rząd nie wydał na nią w tym roku ani złotówki.

Wszystko wskazuje na to, że w ciągu kilku tygodni wybierzemy doradcę strategicznego dla CPK. Przyjęliśmy rządowy plan finansowania na najbliższe 3 lata. Pandemia nie zahamowała projektu. Można nawet powiedzieć, że w czasach kryzysu łatwiej się inwestuje, ponieważ więcej firm szuka zamówień, by przetrwać ten trudny czas.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Emilewicz: Kryzys pandemiczny musi doprowadzić do zmiany paradygmatu ekonomicznego i redukcji społecznego rozwarstwienia

Była wicepremier mówi o wyzwaniach, jakie przed europejską gospodarką stawia epidemia COVID-19. Przestrzega przed konsekwencjami społecznej rewolucji spowodowanej nierównościami ekonomicznymi.

Jadwiga Emilewicz wskazuje, że napięcie społeczne związane ze Strajkiem Kobiet nieco opadło. Apeluje, by dyskusje wokół tematu aborcji odbywały się niekoniecznie na ulicach

O sprawach życia i śmierci powinno się dyskutować ze spokojem i uszanowaniem różnic zdań.

Była wicepremier podkreśla, że obecne protesty nie są wymierzone jedynie przeciwko władzy, ale i parlamentarnej opozycji:

Mamy do czynienia z rewolucją kulturową młodego pokolenia, taką jak ta, z którą na Zachodzie mieliśmy do czynienia w 1968 r.

Gość „Poranka WNET” mówi o o konsekwencjach kryzysu gospodarczego spowodowanego przez pandemię koronawirusa. Ocenia, że frustracja Polaków wywołana daleko idącym zamknięciem gospodarki może wywołać trwałe zmiany społeczne.

Wyrwa po upadku firm będzie zabliźniać się bardzo długo.

Sądzi, że dobrym pomysłem dla Europy mogłaby być redystrybucja dóbr podobna do sztandarowego programu PiS „Rodzina 500+”.

Być może kryzys pandemiczny zmieni ekonomiczny paradygmat; rządy zrozumieją, że nożyce dochodowe są jeszcze groźniejszym zjawiskiem niż zadłużanie się państw.

Pogłębiające się w Europie różnice społeczne były jedną z przyczyn wybuchu II wojny światowej – przypomina Jadwiga Emilewicz.

Zdaniem rozmówczyni Łukasza Jankowskiego dobrym pomysłem byłby program wsparcia finansowego przeznaczony dla wszystkich młodych Europejczyjków. Pomógłby on dojść im do poziomu zamożności choćby zbliżonego do sytuacji sprzed pandemii.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Robert Winnicki: By uratować polską gospodarkę i wolność słowa, niezbędne jest silne państwo narodowe

Poseł Konfederacji przedstawia propozycje partii dotyczące pomocy dla przedsiębiorców. Przestrzega przed zdominowaniem polskiej gospodarki przez globalne korporacje.

 

Robert Winnicki mówi o tzw. Tarczy Konfederacji. Wskazuje, że formacja wolałaby, aby pomoc przedsiębiorcom dotkniętych antyepidemicznymi restrykcjami nie była w ogóle potrzebna. W krajach, które nie wprowadziły daleko idących obostrzeń, śmiertelność COVID-19 nie jest wyższa, niż w tych, gdzie zdecydowano się na lockdown.

Skoro władza już zamyka dużą część gospodarki, wzywamy przede wszystkim do niewprowadzania nowych podatków. Jeżeli rząd mówi o opłatach, to jest to tylko żonglerka słowna.

Polityk wskazuje na konieczność zwiększenia kwoty wolnej od podatku:

Musimy pozostawić obywatelom większą ilość pieniędzy do dyspozycji.

Jak mówi gość „Kuriera w samo południe”, państwo powinno rozpocząć stopniową likwidację systemu emerytalnego opartego na ZUS, gdyż jest on całkowicie nieefektywny.

Robert Winnicki przestrzega, że dalsze osłabianie polskiej gospodarki doprowadzi do jej przejęcia przez zagraniczne koncerny:

Niezbędne jest tutaj działanie silnego państwa narodowego. Nie może ono dopuszczać do niszczenia polskich przedsiębiorców.

Parlamentarzysta wskazuje na „zblatowanie” globalnych korporacji z ideologią nowej lewicy:

Pełnią one taką samą funkcję ideologicznych oddziałów szturmowych, jak partie komunistyczne. Państwo powinno stać na straży wolności słowa. Niestety obecnie jest silne wobec słabych, a słabe wobec silnych.

Przywołane zostają przykłady kasowania profili prawicowych polityków na portalach społecznościowych o ogólnoświatowym zasięgu.

Niestety, rynek samodzielnie nie jest w stanie stworzyć dla nich alternatywy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Prezes ZPiP: Będą masowe upadłości małych firm. Rząd to lekceważy, bo to są małe branże

Cezary Kaźmierczak o nierealizowanej tarczy prawnej dla przedsiębiorców, podwyżce podatków dla spółek komandytowych, bankructwach restauracji i konieczności zachowaniu zasad sanitarnych.


Cezary Kaźmierczak zaznacza, że to nie zamknięcie kraju, a przestrzeganie dystansowania społecznego decyduje o spadku zakażeń, co pokazuje, jak twierdzi, przykład innych krajów. Sądzi, iż zamykanie różnych branż w czasie pandemii koronawirusa jest nieuzasadnione.

Przedsiębiorcy nie będą utrzymywać wbrew rachunkowi ekonomicznemu miejsc pracy.

Skutkiem obecnych poczynań rządu będzie upadek bądź borykanie się z finansowymi problemami wielu firm. Przypomina, że przedsiębiorcy apelowani o tzw. tarczę prawną, czyli nie nakładania na przedsiębiorców nowych podatków i zobowiązań biurokratycznych w czasie pandemii.

Ma być procedowana w Sejmie podwyżka podatków dla spółek komandytowych. Jeżeli rząd dalej się tak będzie zachowywał to żadnej solidarności społecznej nie będzie. Zwycięży zasada „ratuj się kto może”.

Podkreśla, że spółki komandytowe nie są żadnym źródłem optymalizacji podatkowej. W ciągu ostatnim kilku lat na 43 tys. spółek było sześć oskarżeń o optymalizację.

Będą masowe upadłości tych małych firm. […] Rząd to lekceważy, bo to są małe branże.

Prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców zaznacza, że restauracje to także część pewnej tradycji. Pomoc nim nie byłaby bardzo kosztowna dla podatników. Dodaje, że należy otworzyć z powrotem sklepy RTV i AGD. Apeluje o stosowanie się do zachowywania dystansu i noszenia maseczek.  Związek Przedsiębiorców i Pracodawców domaga się także otwarcia barów i restauracji. Lokale te inaczej nie przetrwają i w rezultacie

Wrócimy jeśli chodzi o poziom kulinarny do 1990 r.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Urbaniak o Funduszu Wsparcia Kultury: To kolejna rzecz źle przygotowana przez prof. Glińskiego. Powinien zmienić pracę

Poseł Konfederacji mówi o niejasnościach w kwestii rekompensat dla artystów poszkodowanych przez obostrzenia antyepidemiczne. Wypowiada się również na temat działań Policji na Marszu Niepodległości.

Pan premier Gliński nie pierwszy raz działa w sposób kontrowersyjny. Nie przygotował należycie Funduszu Wsparcia Kultury. Nazbierało się też wiele innych spraw, jak muzeum POLIN czy kwestia zabytkowych cmentarzy.

Michał Urbaniak uzasadnia wysunięty przez Konfederację postulat dymisji wicepremiera i ministra kultury prof. Piotra Glińskiego. Jako główną przyczynę podaje nieprawidłowości wokół Funduszu Wsparcia Kultury. Wskazuje, że artyści nim objęci nie ponoszą kosztów związanych z zatrudnianiem pracowników.

Trudno, żebyśmy nie mieli wątpliwości co do finansowania jednoosobowej działalności gospodarczej.

Parlamentarzysta wskazuje na konieczność ponownej i dokładnej weryfikacji wniosków w ramach Funduszu Wsparcia Kultury.

Ustaliliśmy, że 8% wszystkich wnioskujących podmiotów uzyskało 45% dostępnych środków.

Polityk komentuje również wydarzenia podczas Marszu Niepodległości. Punktuje niezrozumiałą i agresywną postawę Policji.

Naszym zdaniem doszło do ewidentnych prowokacji. Oczekujemy wyjaśnienia tej sprawy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T / A.W.K.

Zwinogrodzka: Powstanie nowy system weryfikacji wniosków o rekompensaty w ramach Funduszu Wsparcia Kultury

Wiceminister kultury komentuje doniesienia medialne o wypłatach dużych sum pieniędzy dla znanych i bogatych artystów. Wskazuje, że środki są przeznaczone głównie dla osób zatrudnianych przez twórców.

Fundusz Wsparcia Kultury jest częścią tarczy antycovidowej, mającej na celu pobudzenie gospodarki w martwym dla tego sektora okresie.

Wanda Zwinogrodzka komentuje wstrzymanie wypłaty środków z  Funduszu Wsparcia Kultury. Resort kultury opracowuje nowe metody weryfikacji wniosków składanych w ramach programu.

Postanowiliśmy dokonać bardziej detalicznego sprawdzenia niż to było podczas naboru.

Gość „Poranka WNET” tłumaczy nieporozumienia, które narosły wokół Funduszu w debacie publicznej. Wskazuje, że jakość działań poszczególnych twórców nie stanowiła tutaj żadnego kryterium. Jak podkreśla wiceminister kultury, wsparcie dla artystów jest konieczne, gdyż zatrudniają oni liczną grupę ludzi, całkowicie pozbawionych źródła dochodu w związku z epidemicznymi obostrzeniami:

Jeżeli wnioskodawca nie wyda pieniędzy zgodnie z ich przeznaczeniem, będzie zobligowany do ich zwrotu.

Wanda Zwinogrodzka uwypukla fakt, że okres letniego zluzowania restrykcji nie poprawił sytuacji materialnej muzyków, gdyż koncerty mogły się w tym czasie odbywać z ograniczoną liczbą widzów, w dodatku publiczność nie wróciła na tego typu wydarzenia tak chętnie, jak oczekiwano.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T. / A.W.K.