Przedstawiciele strony rządowej wywierają presję na ogłoszenie planu likwidacji polskiego górnictwa węgla kamiennego

Polski węgiel jest obłożony tzw. haraczem emisyjnym, co sprawia, że jest droższy np. od węgla rosyjskiego, australijskiego czy kolumbijskiego. M.in. dlatego energetyka nie odbierała polskiego węgla.

Stanisław Florian, Dariusz Czech

Czym była spowodowana kapitulacyjna postawa central górniczych dominujących w Międzyzwiązkowym Komitecie Protestacyjno-Strajkowym podczas wrześniowych negocjacji z przedstawicielami strony rządowej?

Od kilku miesięcy jako strona społeczna sygnalizowaliśmy rządowi problemy w sektorze górnictwa węgla kamiennego, a w szczególności produkującego węgiel kamienny do energetyki zawodowej (PGG, Tauron Wydobycie). Sytuacja tego sektora pogarsza się drastycznie z dnia na dzień, co jest w jakimś stopniu spowodowane wyhamowaniem gospodarczym związanym z COVID-19. Wiąże się to z mniejszym zapotrzebowaniem na energię elektryczną. Od kilku lat w Polsce zmieniły się również warunki atmosferyczne – brak mroźnych zim, co wpływa na zmniejszenie zapotrzebowania na węgiel, czego konsekwencją jest fakt, że energetyka nie odebrała zakontraktowanego węgla. Ponadto polski węgiel jest obłożony tzw. haraczem emisyjnym, co sprawia, że jest droższy np. od węgla rosyjskiego, australijskiego czy kolumbijskiego. Poniekąd dlatego energetyka nie odbierała polskiego węgla, importując niby tańszy węgiel ze wspomnianych kierunków.

Jak kapitulacja związków górniczych w sprawie likwidacji górnictwa, czyli suwerenności energetycznej Polski, jest oceniana przez górników pracujących w kopalniach?

Brak wcześniejszych reakcji ze strony rządowej na sygnalizowane przez stronę społeczną, nawarstwiające się problemy widma upadłości największej firmy w Europie produkującej węgiel energetyczny, czyli Polskiej Grupy Górniczej, wpłynął na eskalację niezadowolenia społecznego, czego konsekwencją było reaktywowanie Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego. Fiaskiem zakończyły się kilkutygodniowe rozmowy prowadzone z wicepremierem i ministrem aktywów państwowych Jackiem Sasinem. W głównej mierze było to spowodowane prezentacją 10 września br. w Warszawie dwóch dokumentów. Mowa o Planie na rzecz energii i klimatu na lata 2021-2030 oraz o Polityce energetycznej Polski do 2040 r., w których zaprezentowano rozwiązania zmierzające do drastycznego odejścia od węgla, co skutkowałoby szybką likwidacją kopalń.

Po uzyskaniu tych informacji wyznaczyliśmy Panu Premierowi RP Mateuszowi Morawieckiemu ostateczny termin podjęcia rozmów z nami na temat polskiego górnictwa, w nieprzekraczalnym terminie do 21 września br. Niestety do podanego terminu nie uzyskaliśmy żadnej informacji o podjęciu chęci przeprowadzenia z nami rozmów. W momencie przekazania planów rządu załogom kopalń 21 września, część górników podjęła sama spontaniczną decyzję o pozostaniu na dole w ramach sprzeciwu wobec braku reakcji ze strony rządu. W związku z podjętymi 22 września br. działaniami górników dostaliśmy informację o przyjeździe delegacji, której przewodniczył wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń, będący jednocześnie pełnomocnikiem rządu ds. transformacji spółek energetycznych i górnictwa węglowego. W składzie delegacji znaleźli się także szef gabinetu politycznego Prezesa Rady Ministrów Krzysztof Kubów i wiceminister klimatu Piotr Dziadzio, którzy mieli pełnomocnictwa Premiera RP do podejmowania wszelkich decyzji odnośnie do górnictwa.

Czy po porażce związków zawodowych w obronie górnictwa nie ma kryzysu w strukturach związkowych? Czy ludzie na kopalniach nie odchodzą ze związków?

W trosce o bezpieczeństwo, zdrowie i życie załóg górniczych, które podjęły spontaniczną akcję protestacyjną pozostania na dole, 22 września rozpoczęliśmy rozmowy z przedstawicielami Premiera RP. Po kilku dniach i nocach intensywnych rozmów wypracowano projekt porozumienia, który w późniejszym czasie został podpisany. Jest on wstępem do stworzenia umowy społecznej do dnia 15 grudnia tego roku, w której trzy strony, czyli rząd, strona społeczna i samorządy ustalą działania zmierzające do tzw. modelu niemieckiego, czyli długofalowego odchodzenia od produkcji energii z węgla kamiennego z zachowaniem gwarancji dopracowania przez wszystkich zatrudnionych w górnictwie do emerytury lub też ewentualnego skorzystania z pakietu osłon, stworzenia równorzędnych miejsc pracy – czyli tzw. szerokiego programu transformacji dla Śląska i Małopolski Zachodniej.

Cały wywiad Stanisława Floriana z Dariuszem Czechem, Przewodniczącym Zarządu Regionu Śląskiego NSZZ Solidarność 80, pt. „Likwidacja górnictwa i covidowy kryzys związków zawodowych”, znajduje się na s. 1 i 2 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 77/2020.

 


  • Z przykrością zawiadamiamy, że z powodu ograniczeń związanych z pandemią ten numer „Kuriera WNET” można nabyć wyłącznie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.

 

Wywiad Stanisława Floriana z Dariuszem Czechem, Przewodniczącym Zarządu Regionu Śląskiego NSZZ Solidarność 80, pt. „Likwidacja górnictwa i covidowy kryzys związków zawodowych”, na s. 1 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 77/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Pomoc rządowa dla kultury. Paweł Kukiz: Gitarzyści, basiści, perkusiści stojący za celebrytami nie mają własnych firm

Co należałoby poprawić w mechanizmie pomocy ludziom kultury? Paweł Kukiz o sytuacji artystów w czasie zamknięcia, rządowej pomocy dla nich i niedostatkach tejże.

Apelowałem o choć chwilowe odwieszenie koncertów.

Paweł Kukiz zauważa, że wobec chaosu i przekładania koncertów z wyprzedzeniem niewielu artystów skorzystało z poluzowania obostrzeń w czerwcu i lipcu. Zauważa, że część artystów nie ma założonej własnej działalności gospodarczej.

Ja zawsze zwracałem uwagę na muzyków z drugiej linii, czyli tych, którzy stoją za celebrytami i dostają wielokrotnie niższe stawki niż artyści z pierwszych stron gazet.

Tymczasem pierwotne założenie rządowej pomocy było takie, że tylko firmy dostaną odszkodowanie. Wskazuje, że te posiadają celebryci. Wielu zaś gitarzystów, czy innych muzyków gra na umowę-zlecenie lub umowę o dzieło. Ludzie tacy także powinni być uwzględnieni we wsparciu. Powinni oni otrzymywać rekompensata na okazanie PIT-u za rok poprzedni.

Sam nie byłbym w stanie osiągnąć tego, co osiągnąłem.

Były lider zespołu Piersi zaznacza, iż sam korzystał z pracy innych w swej karierze muzycznej. Wskazuje, że oferował pomoc wicepremierowi Piotrowi Glińskiego w ocenie wiarygodności wniosków o rekompensaty.

Kwestia tej pomocy powinna być wypracowywana wspólnie. Istnieje coś takiego jak Związek Zawodowy Muzyków RP.

Poseł Koalicji Polskiej stwierdził, że mógłby sam prosić o pieniądze, ale nie chciał. Stwierdza, że są też inni artyści, którzy nie ubiegają się o pomoc, wiedząc, iż są ludzie, którzy bardziej jej potrzebują. Deklaruje, że będzie starać się, aby przynajmniej media publicznej, wzorem ustawy francuskiej, puszczały minimum 60 proc. polskiej [polskojęzycznej] muzyki.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Piotr Gliński: Dzisiaj spotyka się zespół, który zweryfikuje rekompensaty. Wprowadziliśmy sprawiedliwy algorytm

Kto dostaje rekompensaty od Ministerstwa Kultury i na jakiej zasadzie? Piotr Gliński o wsparciu dla sektora kultury, kontrowersjach wokół niego, mechanizmie przyznawania pomocy i możliwych zmianach.

Wstrzymaliśmy ten fundusz i zweryfikujemy wszystkie kwestie budzące wątpliwość. Przyznaliśmy 2064 rekompensaty dla instytucji kultury […] oraz dla firm, w większości scenotechnicznych.

Piotr Gliński informuje, że wciąż rozważane są różne warianty odnośnie wsparcia Ministerstwa Kultury dla sektora kultury, który szczególnie ucierpiał w skutek lockdownu. Kontrowersje wzbudził fakt, że na listach podmiotów, które otrzymały pomoc pojawiają się nazwiska osób znanych i dobrze sytuowanych.

Myśmy wprowadzili po prostu taki sprawiedliwy algorytm, taki sam dla wszystkich. Dlatego ci, którzy mieli duże przychody w poprzednim roku, a w tym roku niewielki, otrzymali duże rekompensaty.

Zgodnie z algorytmem można było uzyskać od 40 w przypadku instytucji samorządowych, do 50 proc. utraconych przychodów. Wicepremier zaznacza, że jest to wsparcie dla sektora polskiej gospodarki, jakim jest kultura. Podkreśla, że Polsce ratowanie gospodarki idzie najlepiej w Europie. Uratowanych zostało 5 mln miejsc pracy. W związku z kontrowersjami wokół rządowej pomocy sprawdzone zostaną takie rzeczy jak to, czy dana firma jest faktycznie związana ze światem kultury. Dotąd dokonywana była wstępna weryfikacja na podstawie deklaracji firm.

Z tych 2064 [rekompensat] ponad połowa to są prywatne firmy scenotechniczne.

Wypłaty dla nich, podobnie tak jak dla instytucji samorządowych, być może jeszcze dzisiaj ruszą ponownie. Ocenia, iż część argumentów, jakie się pojawiły w tej sprawie jest racjonalnych. Niektórzy są niezadowoleni z tego, ile dostali.

To są pieniądze dla ich firm, dla ludzi, których zatrudniają.

Pojawiają się komentarze, że dany celebryta schowa otrzymane pieniądze do kieszeni. Za to jednak nie odpowiada już minister. Przyznaje, że część ludzi kultury wyraża swoje opinie polityczne za pomocą niekulturalnego języka. Nie chce odnosić się do konkretnych wypowiedzi artystów. Apeluje do nich, aby pięć razy się zastanowili, zanim kogoś obrażą. Wypowiedzi niektórych osób przekraczają wobec wszystkie granice- wskazuje.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Marek Zuber: Wzrost długu, który nastąpi w najbliższych miesiącach będzie nieporównywalny jeśli chodzi o ostatnie 30 lat

Marek Zuber o stanie polskiej gospodarki na tle europejskim, prognozach KE, pomocy rządowej dla firm, jej wykorzystaniu oraz o dodruku pieniądzach i zadłużaniu się.


Marek Zuber opisuje stan polskiej gospodarki w czasie pandemii koronawirusa. Na tle innych europejskich stan gospodarki naszego państwa jest dość dobry. Czwarty kwartał w Polsce nie będzie gorszy niż drugi kwartał w Wielkiej Brytanii i Francji. Powodem tego jest struktura naszej gospodarki. Jedną z branż, które najbardziej ucierpiały jest turystyka. Ta zaś stanowi 5 proc. gospodarki Polski oraz 12 i 13 proc. gospodarek Włoszech i Hiszpanii.

Będziemy w grupie tych państw, gdzie sytuacja relatywnie jest niezła.

Ekonomista zauważa, że prognozy Komisji Europejskiej nie są nieomylne. Tworzą je bowiem także tylko ludzie. Może się zdarzyć, że prognozy działających w Polsce banków będą bliższe prawdy niż te KE. Wskazuje, że

Obecnie walczymy o to, by w czwartym kwartale 2020 Polska w ogóle się rozwinęła w stosunku do kwartału 2019 r.

Zuber  wskazuje, że część firm radzi sobie z płynnością bez korzystania z pieniędzy, jakie otrzymały od rządu. Leżą one na ich kontach.

Z tego niektórzy robią zarzut – niepotrzebnie tyle pieniędzy zostało wpompowanych.

Dodaje, że jego zdaniem przedsiębiorcy lepiej wiedzą jak wydać te środki. Zauważa, że obecnie na całym świecie banki centralne prowadzą dodruk pieniądza. Skutkiem obecnej polityki jest wzrost zadłużenia w stopniu wcześniej w wolnorynkowej Polsce nieznanym. Choć obecnie pieniądz jest tani to

Za cztery lata te pieniądze trzeba będzie oddać. […] Trzeba będzie wypuścić nową emisję, żeby spłacić starą.

Ocenia, że pomoc była co do zasady potrzebna. Chciałby przy tym, aby trzymane przez firmy pieniądze w bankach zaczęły być inwestowane.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Na Kaukazie – trzeba ze smutkiem skonstatować – elity nie potrafiły udźwignąć ciężaru obowiązków wobec swoich narodów

Kreml może użyć patriotycznie pobudzonych „prawosławnych turystów”, zaopatrzonych w „prywatne” czołgi i systemy artyleryjskie. Wielu Rosjan posiada także „prywatne” statki powietrzne…

Mariusz Patey

W 1917 r., kiedy to powstała Federacja Zakaukaska, składająca się z Gruzji, Armenii i Azerbejdżanu, były nadzieje na trwałe oderwanie się tego obszaru od Imperium Rosyjskiego. Konflikty między Gruzinami, Ormianami i Azerami doprowadziły do wyodrębnienia się niezależnych krajów: Gruzji, Armenii i Azerbejdżanu. Każdy z tych starożytnych narodów, uciskanych przez wiele lat, snuł wizje odtworzenia swojego państwa w granicach historycznych o jak największym zasięgu. I tak Ormianie marzyli o wielkiej Armenii, Azerowie o wielkim Azerbejdżanie, a Gruzini o wielkiej Gruzji. W związku z tym wybuchły konflikty między tymi trzema krajami. Wykorzystała to w kemalistowska nacjonalistyczna Turcja, niemal zajmując Armenię. Z kolei Ormianie zajęli część terytorium Azerbejdżanu. Wszystkich pogodziła Armia Czerwona, która do 1922 r. ostatecznie złamała opór poszczególnych państw kaukaskich.

Rejon Górskiego Karabachu został przez aliantów przyznany po I wojnie światowej Azerbejdżanowi, a bolszewicy w 1920 r. potwierdzili to nadanie i pozostał on w Azerskiej SSR.

Należy tu wspomnieć, że związana umową kończącą wojnę z Turcją bolszewicka Rosja przekazała Azerbejdżanowi rejon, który z racji geograficznych powinien należeć do Armenii (dziś nazywa się on Nachiczewańska Republika Autonomiczna). Teren jest obecnie eksklawą Azerbejdżanu i został zupełnie zablokowany przez Armenię. Linie komunikacyjne łączące go z resztą Azerbejdżanu biegną przez Turcję lub Iran. Armenia graniczy od południowego zachodu z NRA, a z północnego wschodu z obszarem Górskiego Karabachu, formalnie należącym do Azerbejdżanu.

Górski Karabach, w 1991 r. zamieszkały w 76% przez Ormian, został zajęty w wyniku operacji wojskowej przez siły armeńskie i de facto pozostaje poza jurysdykcją Baku. Obie strony dopuściły się przy tym czystek etnicznych i związku z tym wielu Ormian musiało opuścić Azerbejdżan, a Azerów – Górski Karabach.

Azerbejdżan nigdy nie zrezygnował z odzyskania swojego terytorium. Trzeba tu zaznaczyć, że istnieje duża presja społeczna na władze, by drogą dyplomatyczną bądź militarną przywróciły suwerenność enklawy.

Do dużych protestów społecznych na tym tle doszło w lipcu 2020 r. w Baku. Azerbejdżan, zasobny w surowce energetyczne, wydaje się stać na lepszej pozycji niż biedna i mniej liczna Armenia. Jednak Armenia ma ważnego sojusznika – Federację Rosyjską; stąd dotychczasowe próby przywrócenia zwierzchności nad Górskim Karabachem przez Baku kończyły się niepowodzeniem.

Należy nadmienić, że 15 km od linii rozgraniczenia biegnie ważna infrastruktura przesyłu surowców energetycznych do Turcji i gruzińskich terminali nad Morzem Czarnym, omijająca FR. W interesie Rosji byłoby zatem nie tylko utrzymanie kontroli Armenii nad Górskim Karabachem, ale rozszerzenie tego terytorium, a co za tym idzie – objęcie kontroli nad tymi ważnymi korytarzami transportowymi. (…)

Rosja ma oficjalnie związane ręce, póki gra toczy się o terytorium formalnie należące do Azerbejdżanu. No chyba, że się pojawi zagrożenie humanitarne… Wtedy będzie mogła wyprowadzić wojska ze swojej bazy usytuowanej w Armenii. Jest jeden problem: Turcja, która otwarcie wsparła Baku i ma ku temu argumenty prawne. Przecież Górny Karabach jest w rękach separatystów, nielegalnych formacji zbrojnych. Wiemy jednak, że Kreml, kiedy podejmie decyzję, może użyć patriotycznie pobudzonych „prawosławnych turystów”, zaopatrzonych w „prywatne” czołgi i systemy artyleryjskie. Wielu Rosjan posiada także „prywatne” statki powietrzne…

Sytuacja jest zatem bardzo niepewna, rozwojowa i przypomina scenariusz, jaki szykowało KGB na Litwie dla Polski, wychodzącej właśnie spod wpływu ZSRR, wykorzystując patriotyczne uniesienie Polaków.

Starano się mianowicie utworzyć Polski Kraj Narodowo-Terytorialny. Połknięcie tej przynęty mogłoby mieć katastrofalne skutki dla 38 mln Polaków. Trwały konflikt z Litwą, przypominający to, co było przed II wojną światową, zablokowałby nasze starania o członkostwo w UE i NATO. Członkostwo Krajów Nadbałtyckich także stanęłoby pod znakiem zapytania. Dobrze, że Warszawa oparła się pokusie i zajęła stanowisko uznania granicznego status quo.

Bogactwo materialne i kulturowe narodu nie jest już zależne, jak w minionych wiekach, od wielkości terytorium, ale od stopnia wykorzystania kapitału ludzkiego. Gospodarka oparta na wiedzy daje szansę rozwoju nawet bardzo małym terytorialnie państwom. Los rodaków mieszkających poza naszymi wschodnimi granicami i kwestia pomocy Polski dla nich to temat na inny artykuł.

Z tej dygresji wynika, jak ważna jest dojrzałość elit. Na Kaukazie – trzeba ze smutkiem skonstatować – nie potrafiły one udźwignąć ciężaru obowiązków wobec swoich narodów. Sytuacja jest tam obecnie bardzo trudna i mamy na nią niewielki wpływ.

Pokój i stabilność na Kaukazie, a także bezpieczeństwo korytarzy transportu ropy i gazu, jest kluczowe dla nas, jeśli chcielibyśmy kiedyś szerzej skorzystać z zasobów Morza Kaspijskiego jako komponentu w naszym planie dywersyfikacji kierunków dostaw ropy i gazu.

Cały artykuł Mariusza Pateya pt. „Górski Karabach. O co toczy się gra?” znajduje się na s. 16 listopadowego „Kuriera WNET” nr 77/2020.

 


  • Z przykrością zawiadamiamy, że z powodu ograniczeń związanych z pandemią ten numer „Kuriera WNET” można nabyć wyłącznie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
Artykuł Mariusza Pateya pt. „Górski Karabach. O co toczy się gra?” na s. 16 listopadowego „Kuriera WNET” nr 77/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Anna Blachowska: Zanim oficjalnie rządzący nas zamknęli, hotele przestały mieć gości. Brakuje turystów z Niemiec

Anna Blachowska o działaniu jej hotelu po wdrożeniu nowych obostrzeń przez rząd, spadku popytu, braku niemieckich turystów, bankrutowaniu nowych hoteli i tym, co można zrobić, by wesprzeć hotele.

Jest to dla nas drugi lockdown po tym marcowym, kiedy nasze obiekty były zamknięte na trzy miesiące.

Anna Blachowska informuje, że wskutek działań rządu obiekt ponosi ogromne straty. Dziwi się, że rząd zamknął hotele w ramach nowych obostrzeń. Od momentu pierwszej fali pandemii do października żaden z gości hotelu nie zachorował na COVID-19. Wskazuje, że hotele przestały być atrakcyjne dla gości jeszcze przed najnowszym ich zamknięciem.

Ten lockdown był tak naprawdę tylko wisienką na torcie, bo na listopad hotele gości tak naprawdę nie miały.

Właścicielka Hotelu Saltic Resort & SPA w Grzybowie ocenia, że ruchu turystycznego obecnie nie ma. Nie nastawia się jak niektórzy, na święta i sylwestra. Liczy na ferie zimowe. Zauważa, że polscy turyści nie rekompensują straty wynikającej z braku turystów z Niemiec.

Największy problem mają nowe obiekty, które na rynku są od roku-dwóch.

Najnowszym hotelom grozi upadek. Nie grozi to raczej sieciowym hotelom.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Jakub Kulesza: Rząd chce zamknąć kraj, by móc powiedzieć „robiliśmy co w naszej mocy”. W tym celu bawi się statystykami

Jakub Kulesza o deklaracji z Great Barrington, chaotycznych i nielogicznych działaniach rządu i proteście przeciw nim oraz niepublikowaniu wyroku TK i propozycji prezydenta ws. aborcji.

Działania rządu nie mają żadnych podstaw merytorycznych, są chaotyczne, niespójne, nielogiczne, a w konsekwencji szkodliwe.

Jakub Kulesza zapowiada protest pod hasłem „Otworzyć gospodarkę. Zamknąć rząd PiS”.  Ocenia, że antyepidemiczne działania rządu są całkowicie niewłaściwe i pozorne. Wskazuje na deklarację z Great Barrington, zgodnie z którą działania, jakie podejmują polscy rządzący są szkodliwe nie tylko gospodarczo-społecznie, ale też zdrowotnie.

Polityk przywołuje dane, zgodnie z którymi koronawirus SARS-Cov-2 jest dużo mniej śmiertelny niż przewidywano. Najlepsze zaś efekty w walce z epidemią osiągnęły te państwa, w których zastosowano elementy tzw. modelu odporności stadnej. Przypomina przykład Szwecji, która też nie ustrzegła się od błędów. Obecnie jednak w tym kraju nikt już nie umiera na koronawirusa.

Koncepcja częściowej odporności zbiorowej tam funkcjonuje.

Zdaniem parlamentarzysty jutrzejszy protest Konfederacji może się odbyć, bo obowiązujące przepisy nie obejmują zgromadzeń spontanicznych. Świadczy to o tym, jak dziurawe są rządowe obostrzenia. Jakub Kulesza odnosi się do zmiany w raportowaniu testów na obecność koronawirusa. Do statystyk wliczane będą wyniki pozytywne z testów prywatnych, ale ogólna pula prywatnie przeprowadzonych testów nie będzie wliczać do podawanych przez rząd danych. Zabieg taki zdaniem naszego gościa ma uzasadnić wprowadzenie lockdownu:

Rząd chce zamknąć cały kraj, by na koniec przy znacznej ilości zachorowań, upadku systemu ochrony zdrowia, do którego doprowadzają, powiedzieć „robiliśmy co w naszej mocy”.

Wskazuje, że dotąd prywatne laboratoria musiały podawać informację o wszystkich przeprowadzonych testach, ale nie o testach pozytywnych. Proporcja była więc zaniżana. Obecnie rządzący chcą zafałszować statystyki w drugą stronę.

Mam wrażenie, że to zniechęci wielu Polaków do testowania się,

Rozmówca Magdaleny Uchaniuk stwierdza, że coraz więcej ludzi badało się prywatnie, by uniknąć skierowania na kwarantannę. Przestrzega, że długotrwałe zamknięcie gospodarki zrujnuje finansowo wiele polskich rodzin.

Parlamentarzysta krytykuje nieopublikowanie wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji eugenicznej. Mówi, że jest to element polityki „psucia państwa” przez PiS.

Niepublikowanie wyroku Trybunału Konstytucyjnego, czy teraz w sprawie aborcji, czy kilka lat temu, gdy Prawo i Sprawiedliwość uważam za psucie państwa prawa.

Prawo jest przez tę formację traktowane instrumentalnie. Kulesza stwierdza, że warto popracować nad prezydenckim projektem. Będzie głosował za skierowaniem go do drugiego czytania.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K./A.P.

Grzegorz Zwoliński: Rewolucja New Space zmieni świat. Polska ma najlepszych inżynierów

Prezes SatRevolution o technologii New Space, jej zastosowaniu w codziennmy życiu i potencjalnym udziale Polski w rozwoju Kosmosu.

 

Dr Jacek Bartosiak komentuje wybory prezydenckie w USA:

Nie wiadomo, kto wygra, i to bardzo niedobrze dla stabilności państwa amerykańskiego. Dla programu kosmicznego USA lepszy byłby Trump. Jeżeli chodzi o interes Polski, sprawa jest bardziej złożona.

Z kolei Grzegorz Zwoliński stawia tezę, że amerykańska polityka kosmiczna pozostanie aktywna niezależnie od tego, kto zostanie prezydentem USA na kolejną kadencję. Prezes SatRevolution tłumaczy, na czym polega koncepcja New Space:

To nowy trend i wielka zmiana w przemyśle kosmicznym; miniaturyzacja urządzeń kosmicznych i podbój orbit okołoziemskich. Kosmos zmieni świat, a New Space będzie motorem zamachowym tych zmian.

Nowe satelity mają mieć znacznie zredukowaną wagę:

Małymi urządzeniami można zdziałać więcej.

Ekspert podkreśla, że aktywność człowieka w kosmosie ma ogromne przełożenie na życie codzienne. Wskazuje na system GPS, bowiem użycie map satelitarnych jest coraz bardziej powszechne. New Space ma swoje zastosowanie również w telekomunikacji, ma zminimalizować ryzyku utraty zasięgu sieci komórkowej. System ma za zadanie również wspierać rolncitwo i ostrzegać np. przed pożarami.

Polska ma duże szansę zająć czołowe miejsce w rozwoju Kosmosu. By ją wykorzystać, nasz biznes potrzebuje lepszego otwarcia na rynek amerykański. Obecnie polskie firmy mają tam duże kłopoty. Muszą płacić pośrednikom, by utrzymywać obecność w USA.

Goś dr Jacka Bartosiaka wskazuje, że większość europejskich rządów zniosła bariery, utrudniające współpracę kosmiczną ze Stanami Zjednoczonymi. Podobnie w jak innych dziedzinach życia, rozwój tego sektora w Polsce blokuje biurokracja.

Polscy politycy powinni wziąć sobie do serca projekt New Space , i jak najszybciej przystąpić do programu Artemis Accord.

 

Dr Sadowski: Rząd nie przepracował aktualnego kryzysu, by zreformować państwo

W obliczu trwającej recesji punktowe zmiany nie wystarczą, by uratować gospodarkę – mówi prezydent Centrum im. Adama Smitha,

Powiedzmy od razu, że to podatnicy wspierają te sektory gospodarki, które zostały objęte administracyjnym zakazem działalności.

Dr Andrzej Sadowski ocenia, że rządowa pomoc dla firm dotkniętych rządowymi obostrzeniami powinna być uzależniona od tego, czy pracownicy tych przedsiębiorstw, w czasie kiedy nie mogą wykonywać własnej pracy, odciążą od niektórych zadań administrację publiczną, głównie w zakresie cyfryzacji dokumentów:

Samo utrzymanie funkcjonowania firmy nie stanowi wartości dodanej. Nie możemy dopuścić, by ten czas zawieszenia był czasem straconym. Warto go wykorzystać na inne społecznie pożyteczne prace, zwłaszcza gdy sektor publiczny nie radzi sobie ze swoimi obowiązkami. Każda polska firma ma potencjał, by stać się technologicznym wsparciem dla administracji państwa.

Ekonomista wyraża opinię, że rząd zmarnował pierwszą fazę kryzysu wywołanego pandemią koronawirusa. Jednym z poważnych zaniedbań jest brak ewidencji lekarzy, którzy mogą zostać zaangażowani do zwalczania pandemii.

Nie przepracowano tego kryzysu ani statystycznie, ani intelektualnie, żeby móc zaproponować reformę funkcjonowania państwa i jego agend. Jeżeli lekarzy poszukuje się tak, jakby byli w konspiracji, to znaczy, że elementarne funkcje państwa nie zostały przepracowane.

Gość „Popołudnia WNET” pytany o kwestię ewentualnego przywrócenia handlu w niedzielę mówi, że powinien to być jeden z wielu elementów głębokiej reformy polskiego systemu gospodarczego:

Rząd ma znacznie większe narzędzia do zamiany tego kryzysu w pozytywny scenariusz, niż tylko rozdawanie zapomóg. Punktowe zmiany nie wystarczą. Zabrakło przełamania oporu biurokracji przed racjonalizacją.

Dr Sadowski tłumaczy, dlaczego przedsiębiorcy mniej chętnie wychodzą na ulice niż inne grupy społeczne. Dzieje się tak, ponieważ ludzie ci zajmują się przede wszystkim ciężką pracą na rzecz swoich rodzin i lokalnych społeczności, a protestują jedynie w sytuacjach skrajnych.

Przedsiębiorcy kierują się przede wszystkim odpowiedzialnością. Ich praca związana jest z bytem ich rodzin, i rodzin ich pracowników.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Andrzej Sośnierz: Epidemia już tak się rozhulała w Polsce, że poza drastycznymi metodami, już nie da jej się opanować

Andrzej Sośnierz o przygotowywaniu nowych szpitali, rozwiązaniu szwedzkim, tym, czemu drugi lockdown nic by nie pomógł, a jedynie zaszkodził oraz o protestach ws. wyroku TK.

Czarno-białe rozwiązania nigdy nie są dobre.

Andrzej Sośnierz ocenia, że w obecnych protestach wyładowują się także z emocjami narosłymi wokół epidemii i obostrzeń sanitarnych. Nieszczęśliwie się złożyło, że wyrok Trybunału Konstytucyjnego zapadł akurat w takim czasie- mówi. Temat aborcji jest bowiem delikatny- dodaje. Wyjątkowo nietrafionym pomysłem politycznym, zauważa, byłoby celowe poruszanie tego tematu w środku epidemii. Były prezes NFZ odnosząc się do stanu epidemicznego naszego kraju

Epidemia już tak się rozhulała w Polsce, że poza drastycznymi metodami -chińskimi, już nie da jej się opanować.

Stwierdza, iż nie ma powodu, by wprowadzać kolejny lockdown. Pogorszyłby on tylko sytuację gospodarczą i rozciągnął w czasie trwanie epidemii. Część osób nie zachoruje, ponieważ nabyło odporność.

Lepiej to przechorować szybciej, bo i tak wszyscy to przechorujemy.

Poseł Porozumienia przypomina, że na początki epidemii mówił o wprowadzeniu takich rozwiązań jak wywiad epidemiologiczny, którego przeprowadzenie jest już niemożliwe wobec skali zarażeń. wskazuje na przykład Szwecji, w której „po pięciu miesiącach epidemia zaczęła sama wygasać”. Wymienia szereg krajów, które przyjęły inne podejście do epidemii niż my, a które dały sobie radę. Polska zaś wzięła przykład z państw, które sobie z nią nie radziły.

Polityk przyznaje, że przy „puszczeniu wszystkiego na żywioł” nasz system opieki zdrowotnej by nie wytrzymał. Odnosi się do tworzenia nowych szpitali, przeznaczonych dla chorych na koronawirusa.

Są ciągle szpitale niewykorzystane. Są wolne i będą wolne sanatoria.

Wskazuje, że można było już latem zagospodarować część dodatkowych lokali.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.