Powody, dla których Imperium Wolności może upaść i jak temu zaradzić (2)/ Felieton sobotni Jana A. Kowalskiego

Za czystą mamonę sprzedaliśmy swoje przekonania. Ostatecznie zaakceptowaliśmy to, że nasze kobiety noszą błyskotki wykonane przez chińskich więźniów, czekających na transplantologa.

W poprzednim odcinku opisałem powód 1., wynikający wprost z globalizacji, czyli coraz bardziej zwichniętą strukturę społeczną w USA, gdzie jedynym wygranym po stronie amerykańskiej są wielkie korporacje, a najbardziej poszkodowane – klasa średnia i niższa.

Są jeszcze dwa podstawowe powody do obawy, które dotyczą Ameryki, a zatem całego chrześcijańskiego świata:

1)     kurczenie się cywilizacyjnej przewagi na świecie i uleganie dominacji obcych na własnym terenie, czyli upadek ducha;
2)     zasypywanie amerykańskiego deficytu handlowego pustym pieniądzem i spekulacja.

Dziś zajmę się upadkiem dominacji naszej łacińskiej cywilizacji. (Nie będę się wymądrzał i wszystkich, których bardziej interesuje temat, zapraszam do lektury książki Feliksa Konecznego pod tym samym tytułem). W obecnym czasie to Stany Zjednoczone przewodzą naszej cywilizacji w świecie. Jak kiedyś Portugalia, Hiszpania, Niderlandy, Francja czy Anglia. Dlatego, opisując dzisiejszy świat, piszę głównie o Stanach.

Postawię tezę jedynie słuszną: gdyby jakiekolwiek interesy gospodarcze prowadzone przez USA i inne państwa naszego kręgu cywilizacyjnego wymagały respektowania naszych zasad w państwach-partnerach handlowych spoza naszej cywilizacji, świat byłby dziś dwa razy bardziej wolny i dwa razy bardziej bezpieczny.

W ostatnią niedzielę obchodziliśmy kolejny światowy dzień modlitwy za prześladowany Kościół katolicki w Chinach. Dlaczego modlitwy powtarzać będziemy za rok i w latach kolejnych? Bo pozwoliliśmy rozjechać komunistycznym czołgom chińskie marzenia o naszej zachodniej (= chrześcijańskiej) wolności. Łatwo powiedzieć. Komunistycznej zbrodni na placu Niebiańskiego Spokoju nie mogliśmy zapobiec jako Wolny Świat. Ale już wtedy mogliśmy przestać z nimi prowadzić interesy. Interesy, które utuczyły amerykańskie korporacje i struktury chińskich komunistów kosztem zwykłych Amerykanów i zwykłych Chińczyków. I kosztem osłabienia potencjałów naszych zachodnich państw.

Zapomnieliśmy o jednym, o najważniejszym czynniku, który z wielu barbarzyńskich plemion zasiedlających ruiny po Imperium Romanum uczynił odkrywcę i zdobywcę całego świata. Ten czynnik to chrześcijaństwo. Jednak wskazanie „czyńcie sobie ziemię poddaną” jest nierozerwalnie związane z Dekalogiem i wolnością osobistą daną każdemu przez Boga-Stwórcę.

Jest jeszcze jeden składnik tego ogólnego kontekstu – odwaga. Odwaga wynikająca z wiary w nieśmiertelność duszy i ograniczana w swej zuchwałości perspektywą Sądu Bożego.

Dopiero to wszystko doprowadziło do rozkwitu naszą łacińską cywilizację, którą nazywamy najczęściej zachodnią. I tak my, chrześcijanie, uczyniliśmy sobie ziemię poddaną. Obie Ameryki, Australię, dużą część Afryki.

A potem dopłynęliśmy do Azji i zaczęliśmy chodzić na bardzo zgniłe kompromisy. Dla wygody i pieniędzy zaczęliśmy zapominać o tym lub innym niezbędnym dla trwania całości składniku, wypaczając tym samym sens istnienia naszej cywilizacji. Najpierw pozwoliliśmy przetrwać kastom w Indiach. Temu nieludzkiemu systemowi determinującemu życie człowieka od kołyski po grób z racji urodzenia. Zakładającemu nierówność ludzi względem siebie; wbrew temu, co głosił nasz Zbawiciel.

Potem przestaliśmy nawracać nowo odkrywane ludy (narody), głosić im ewangelię, aby w końcu zaakceptować prześladowania naszych braci w wierze z tych ludów się wywodzących. Za czystą mamonę sprzedaliśmy swoje przekonania. Ostatecznie zaakceptowaliśmy to, że nasze kobiety noszą błyskotki wykonane przez chińskich więźniów, czekających na transplantologa.

Pozwoliliśmy wreszcie, w fałszywym rozumieniu tolerancji, na osiedlanie się w naszych granicach ludzi nie tylko obcych cywilizacji, ale wręcz nam wrogich (nie dotyczy polskich Tatarów J). Co rozkłada naszą cywilizację od środka.

Recepta? Nie, nie namawiam do rzezi wszystkich niewiernych i wywołania kolejnej wojny światowej. Musimy jedynie(!) wymóc akceptację naszych zasad w państwach innych cywilizacji. Tak, jak my pozwalamy na funkcjonowanie ludzi o odmiennych wartościach w naszych państwach. Nie możemy zgadzać się na prześladowanie chrześcijan w państwach islamu, hinduizmu i chińskiego komunistycznego konfucjanizmu. Nasz świat chrześcijański jest na tyle duży i zróżnicowany klimatycznie i dochodowo, że możemy przeżyć i rozwijać się bez choćby jednej chińskiej błyskotki.

To chińscy komuniści powinni się bać, ponieważ Chińska Republika Ludowa jest uzależniona od eksportu.

W roku 2019 eksport Chin wyniósł ponad 2 biliony USD, a import tylko 1,5 biliona. Przy czym nadwyżka do Stanów Zjednoczonych wyniosła aż 300 mld. I te dane chyba wystarczą, żeby zrozumieć, że to nie my od Chin, ale Chiny od nas są uzależnione.

Oczywiście nasza ręka powinna być stale wyciągnięta do zgody. Pod jednym warunkiem: uznania wolności wyznawania naszej cywilizacji i naszej wiary na terenach państw, które chcą z nami handlować. Jeśli nie zechcą, niech handlują sami ze sobą. Cofnięcie prześladowania chrześcijan i zniesienie zakazu działalności Kościoła to warunek sine qua non.

Doprowadzenie do równości chrześcijaństwa względem innych religii, w miejsce obecnych prześladowań, po tylu wiekach panowania nad lądami i oceanami, to chyba nie jest oszałamiające żądanie. Może przy okazji sami się nawrócimy?

Jan A. Kowalski

Dietl: Inwestorzy z Azji widzą, że Polska relatywnie dobrze sobie radzi na tle innych krajów europejskich

Marek Dietl o sytuacji na warszawskiej giełdzie, reakcji na rządowe tarcze, inwestorach z Azji, szansie stojącej przed polskimi przedsiębiorcami i roli NBP w obecnym kryzysie.

 

Marek Dietl komentuje sytuacje na giełdzie i jej reakcję na rządowe propozycje. Dobrze sobie radzą firmy branży biotechnologicznej i firmy informatyczne.

Wszelkie informacje o tym, że rozszerzona jest tarcza anty-kryzysowa od razu wywołują wzrost kursów tych spółek, których duża część jest lub będzie beneficjentami tej tarczy.

Widać napływ inwestorów indywidualnych, a także spore zainteresowanie inwestorów z Azji, którzy widzą, że „na tle innych krajów europejskich Polska radzi sobie relatywnie dobrze”. Komentuje ustawę mającą ochronić polski biznes przed przejęciem przez pozaeuropejski kapitał. Stwierdza, że dobrze ona realizuje zasady inteligentnego importowania kapitału:

Powinniśmy przyciągać do Polski  kapitał portfelowy, który jest kapitałem pasywnym, obejmuje małe, mniejszościowe pakiety akcji.

Zauważa, że w Niemczech i Francji pojawiła się fala fuzji. U naszych zachodnich sąsiadów pojawili się inwestorzy z Korei i Chin wysuwający ostre propozycje. Prezes Giełdy Papierów Wartościowych podkreśla, że Polska może skorzystać na tendencji do sprowadzania produkcji z powrotem do Europy:

My mamy najlepszy europejski relację kosztu pracy do produktywności, czyli jednostkowego kosztu pracy.

Dzięki temu polscy przedsiębiorcy mogliby wzmocnić naszą bazę kapitałową. Tłumaczy, że dla branży handlowej ważne było utrzymanie zatrudnienia, czemu służyła tarcza antykryzysowa, zaś dla branży produkcyjnej utrzymanie płynności finansowej, którą zapewniała druga tarcza. Obecnie pomoc kierowana jest do eksporterów.

Trochę szkoda, że Komisji Europejskiej tak dużo czasu zajęło to puszczenie tego programu. Wciąż te programy nie są dopuszczone.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego komentuje emisję akcji PFR-u, z których finansowana ma być tarcza. Zauważa, że mają one gwarancje państwa polskiego będąc wyżej oprocentowane niż obligacje skarbowe. Przyznaje przy tym, że jest to produkt skierowany głównie do inwestora instytucjonalnego. Skupują je banki krajowe, które wcześniej dostały wsparcie finansowe decyzją NBP i KNF. Zauważa, że „zacięć instytucjonalnych nie widać”.

Marek Dietl zauważa, że jako jedyni w UE „nie skorzystaliśmy ze sposobów na luzowanie ilościowe, czyli skupowania instrumentów finansowych przez bank centralny” w czasie kryzysu 2008 r. Obecnie więc możemy wykorzystać to rozwiązanie.

Narodowy Bank Polski bardzo ważną rolę odegrał w utrzymaniu stabilności kosztów długu krajowego. Odegrał ważną rolę zapewnienia płynności bankom.

Zwraca uwagę na kredyt wekslowy, który nazywa dobrym instrumentem wychodzenia z kryzysu. Jest to możliwość „możliwość dana bankom, żeby portfele kredytów przedsiębiorstw przekazywały jako zabezpieczenie do Narodowego Banku Polskiego a w zamian dostawały gotówkę”. Instrument ten, jak mówi, będzie miał znaczenie na przyszłość. Odnosi się do możliwości inwestowania przez bank centralny na giełdzie. Zauważa, że rozwiązanie takie ma miejsce w Chinach, gdzie

Bank centralny cały czas wspiera te indeksy giełdowe.

Wynika to z tego, że, jak mówi, Chińczycy to naród skłonny do ryzyka, który masowo inwestuje na giełdzie nie stroniąc od ryzyka.

Natomiast dla mnie giełda jest miejscem, gdzie powinny wszystkim grać rolę prawo podaży i popytu.

Tarcza

Studio Dublin – 29 maja 2020 – Agnieszka Białek, Ewa Witek, Bogdan Feręc – Polska-IE, Jakub Grabiasz i Alex Sławiński

W piątkowy poranek tradycyjnie w Radiu WNET przenosimy się do Republiki Irlandii. W Studiu Dublin informacje, wywiady, analizy oraz korespondencje. Maj już kończy się, podobnie jak wygasa koronawirus.

W gronie gości:

  • Agnieszka Białek – pedagog, trener, przedsiębiorca z Belfastu
  • Ewa Witek – 4EvaFit.ie, instruktor fitness, doradca ds. metod żywienia
  • Bogdan Feręc – redaktor naczelny portalu Polska-IE.com
  • Jakub Grabiasz – redakcja sportowa Studia 37 Dublin
  • Alex Sławiński – dziennikarz, Studio Londyn Radia WNET

Prowadzący: Tomasz Wybranowski

Wydawca: Tomasz Wybranowski

Realizator: Dariusz Kąkol (Warszawa) i Tomasz Wybranowski (Dublin)

 

Piątkowe wydanie główne „Studia Dublin” Tomasz Wybranowski rozpoczął jak zwykle od serwisu informacyjnego „Irlandia – Wyspy – Europa – Świat”. W serwisie m.in.:

Irlandzka minister ochrony socjalnej Regina Doherty uważa, że tak zwany okres wypłacania zasiłku pandemicznego musi być absolutnie wydłużony. Te słowa wypowiedziała w obecności posłów w Dáil (odpowiednik polskiej niższej izby parlamentu).

 

Tutaj do wysłuchania „Wyspiarski serwis Studia 37”:

 

 

Kilka chwil po serwisie wyspiarskim w StudiuDublin zawsze korespondencja Bogdana Feręca, szefa najpoczytniejszego portalu dla Polaków na Szmaragdowej Wyspie – Polska-IE.com. 

Wszystko wskazuje, że granica zewnętrzna Unii Europejskiej wewnątrz irlandzkiej wyspy będzie musiała powstać. Takie pogłoski wpędzają w niepokój Irlandczyków z Ulsteru, jak i Republiki. – powiedział Bogdan Feręc. 

Bogdan Feręc, portal Polska-IE – Radio WNET Irlandia.

Szef portalu Polska-IE. com mówi o przetasowaniach na szczytach irlandzkiej władzy. Mówi się o powstaniu koalicyjnego rządu z przywódcą Fianna Fáil Micheálem Martinem na czele. Zauważa, że proekologiczne zapędy Zielonych są miarkowane przez inne siły polityczne. Te ostatnie chcą skupić się na pobudzeniu gospodarki.

Bogdan Feręc informuje, że po otwarciu części sklepów „mieszkańcy Irlandii rzucili się gremialnie do sklepów i centr handlowych, aby nabyć rzeczy, których nie mogli kupować przez ostatnie dwa miesiące”.

Mówi także o wsparciu dla bezrobotnych. Bezrobocie w grudniu, będzie wynosić według redaktora, ponad 10%, czyli więcej niż przewiduje rząd. Zaznacza, iż wcześniej było za dużo zatrudnionych w irlandzkich firmach, a Irlandczycy mogliby pracować bardziej efektywnie.

W ostatnich miesiącach nie tylko irlandzka gospodarka wprowadzona została w stan hibernacji, bowiem na plan dalszy zeszły inne wydarzenia, w tym przygotowania do ostatecznego opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię.

Irlandzki gabinet poinformowany został dzisiaj (29 maja 2020) przez wicepremiera Simona Coveneya o stanie gospodarki i zakresie przygotowań kraju do opuszczenia przez Brytyjczyków unii celnej. Rząd będzie koncentrował się na infrastrukturze granicznej (portach morskich i lotniczych).

Wicepremier Coveney przedstawił dzisiaj rządowi Leo Vardkara dwa najbardziej prawdopodobne scenariusze (z umową i bez niej). Mowa była także  0 trzeciej możliwości, czyli niedawnej propozycji Unii Europejskiej, która przewiduje przesunięcie wyjścia Zjednoczonego Królestwa z UE o rok lub dwa.

Ministrowie dowiedzą się też, że o ile nastąpi Brexit bez umowy handlowej, to irlandzki sektor rolno-spożywczy doczeka się wysokich ceł importowych, a to kosztować będzie rocznie ok. 1 miliard euro, więc przełoży się też na ceny w sklepach.

Pogodowo mamy pełnię irlandzkiego lata! Rozpoczynający się dzisiaj (29 maja 2020) długi weekend będzie dobry pod kilkoma względami. – zapowiada Bogdan Feręc:

Po pierwsze będzie długi, po drugie ciepły, po trzecie słoneczny, a po czwarte, będziemy mogli odpocząć do szarej pandemicznej codzienności.

Piątek (29 maja) to dzień z przewagą słońca, z temperaturami w przedziale od 21 do 25 stopni Celsjusza i ze słabym wiatrem, który nieco mocniej powieje na zachodnim i południowym wybrzeżu Irlandii. Sobota (30 maja) również z dużym nasłonecznieniem, lekkim powiewem wiatru i temperaturami do 25 stopni Celsjusza. Cały długi weekend bez opadów.

Tutaj do wysłuchania korespondencja Bogdana Feręca:

 

 

W Studiu Dublin połączymy się telefonicznie jak zwykle z naszą korespondentką Agnieszką Białek, która mieszka i pracuje w Belfaście. Obok najnowszych danych i statystyk zachorowań na Covid-19 w Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej, coraz więcej informacji o zbliżającym się Brexicie. 

Agnieszka Białek/ Foto. Agnieszka Białek Zbiory własne

Ostatni bilans zgonów obejmujący ostatnią dobę wynosi 377 osób a łączna liczba ofiar śmiertelnych z powodu Covid-19 37 837 osób.  Korespondentka zauważa, że „nie jest to wciąż 200 tysięcy dobowo, które zapowiadano i do których zmierzono”.

Tymczasem otwiera się brytyjska gospodarka. Trwają rozmowy z właścicielami pubów, którzy obawiają się, że w przypadku obowiązku zachowania dwumetrowego odstępu w pubach stracą nawet 80% potencjalnych klientów.

Brytysjki rząd preferuje i nawiawia Brytyjczyków by ci spędzali czasu w gronie rodziny i najbliższych znajomych. Agnieszka Białek zacytowała artykuł dziennika „The Guardian”, w którym napisano, że  „aż 25% przeprowadzonych testów na obecność wirusa Covid – 19 błędnie dało wynik negatywny.”

Tymczasem trwają negocjacje w sprawie umowy o wolnym handlu między Wielką Brytanią a Unią Europejską. Unijny negocjator zarzucił Brytyjczykom, że ich żądania są irracjonalne:

Z jednej strony Wielka Brytania podkreśla niezależność od Unii Europejskiej a z drugiej strony domaga się dostępu do systemów wspólnoty to znaczy do bazy danych osób np. poszukiwanych.

Linie lotnicze ogłaszają plany restrukturyzacji i zwolnień. Daily Mail donosi, że

British Airways planuje zwolnić 12 tysięcy osób z 42 tys. osób zatrudnionych.

Tutaj do wysłuchania korespondencja Agnieszki Białek z Belfastu:

Studio Dublin – zaprasza Tomasz Wybranowski. Wiadomości sportowe – Jakub Grabiasz.

W Studiu Dublin wieści sportowe przedstawił jak zwykle  Jakub Grabiasz. Bardziej niż powoli trwa odmrażanie sportu, i na razie tylko amatorskiego, w Republice Irlandii.  Co prawda od 18 maja br. możemy uprawiać w Republice Irlandii lekkoatletykę w grupach do czterech osób i możemy biegać, ale nie dalej niż w promieniu 5 km od miejsca zamieszkania.

Jakub Grabiasz, redaktor sportowy Studia Dublin. Fot. Tomasz Szustek / Studio 37.

W Wielkiej Brytanii trwają negocjacje i dyskusje na temat odmrażania sportu. Wzorem dla wyspiarzy są Niemcy i Bundesliga. Początkowo mecze piłki nożnej odbywać się będą raczej bez udziału publiczności.

Jakub Grabiasz dzieli się optymistycznymi wieściami ze świata golfa. Mówi się już otwarcie, że cykl turniejowy The Irish Open, które było odwołane może się jednak odbyć na jesieni. Tymczasem w pełni przywrócomo do życia dla kibiców (na razie on-line) wyścigi konne.

 

Ewa Witek jest wykwalifikowanym trenerem osobistym, instruktorem fitness, trenerem umyslu, nauczycielem Jogi, doradcą ds. zywienia i mentorem duchowym, który zapewnia całościowe podejście do dobrego samopoczucia. Fot. arch. Conemara Escape.

 

W Studiu Dublin nie może zabraknąć Ewy Witek z 4EvaFit.ie, instruktorka fitness, trenerka osobista i grupowa, która mieszka w tym niezwykłym miejscu w hrabstwie Galway (Irlandia Zachodnia).

Dlaczego myślisz, że wszystko musisz zrobić naraz, od razu i pod presją? Po pierwsze. Daj sobie czas. Zrób krok po kroku. Przestań oszukiwać się, że jest jakaś magiczna pigułka lub różdżka, która nagle zmieni cię w wersję, którą chcesz być. Nie spodziewaj się, że zmiany, których pragniesz, nastąpią właśnie tak; bez wysiłku, konsekwencji i pracy. Nie ma szybkich rozwiązań. Pamiętaj jednak, że jeśli poddasz tej pracy zbyt dużą presje, to też nie zadziała. Poddasz się ponownie. – tak rozpoczyna swój felieton Ewa Witek.

Ewa Witek z 4EvaFit.ie podpowiada na antenie Radia WNET jak żyć sportowo, w jaki sposób z radością witać każdy nowy dzień, a przede wszystkim jak osiągnąć złoty środek między zdrowiem, sprawnością a wyśmienitym humorem!4EvaFit.ie i Ewa pojawią się na dłużej w sobotnim bloku „Muzyczna Polska Tygodniówka” (13:00 – 16:00).

Zapraszam do indywidualnej konsultacji, gdzie zdefiniujemy przeszkody, które stają na drodze do osiągnięcia harmonii na poziomie ciała, duszy i umysłu oraz wspólnie ułożymy dla ciebie najbardziej opowiadający na ten czas plan. – mówi Ewa Witek.

Kontakt: [email protected]. Tutaj do wysłuchania rozmowa z Ewą Witek:

Alex Sławiński w „Londyńskim WNETowym Zwiadzie” wciąż podkreśla, że w świadomość Brytyjczyków z powodu koronawirusa wyparła datę domknięcia na osi czasu Brexitu.  Życie wyspiarzy po 1 stycznia 2021 roku zmieni się totalnie. 

Alex Sławiński, szef londyńskieg oddziału Radia WNET, z ambasadorem dr. hab. Arkadym Rzegockim i jego małżonką.

Korespondent komentuje sprawę listu, jakie pomniejsze brytyjskie partie opozycyjne wystosowały do unijnego negocjatora Michela Barniera.

W odpowiedzi nań strona unijna zadeklarowała gotowość wydłużenia procesu wychodzenia Zjednoczonego Królestwa z Unii Europejskiej o dwa lata. Możliwości takiej nie rozważa jednak rząd JKM.

Alex Sławiński zauważa, że obecnie pracownicy na Wyspach otrzymują 80% wynagrodzenia, nawet jeśli siedzą w domu. Stwierdza, że „wszędzie rządy doprowadziły do ogromnego zadłużenia i w przyszłości będziemy musieli to wszystko spłacać”.

Tutaj do wysłuchania prosto z Londynu korespondencja Alexa Sławińskiego:


Opracowali: Tomasz Wybranowski i Aleksander Popielarz

Współpraca: Katarzyna Sudak & Bogdan Feręc


Partner medialny Radia WNET

Produkcja Studio 37 – Radio WNET Dublin © maj 2020

 

Studio Dublin na antenie Radia WNET od października 2010 roku (najpierw jako „Irlandzka Polska Tygodniówka”). Zawsze w piątek, zawsze po Poranku WNET ok. 9:10. Zapraszają: Tomasz Wybranowski i Bogdan Feręc, oraz Katarzyna Sudak, Agnieszka Białek, Ewa Witek, Alex Sławiński oraz Jakb Grabiasz. 

Jastrzębski: Zaangażowanie Turcji w Libijską Wojnę Domową polaryzuje tunezyjską scenę polityczną

Prezydent Tunezji przypomniał w przemówieniu z okazji 'Id Al-Fitr o tym, że to on pełni funkcję reprezentacyjną w państwie tunezyjskim tak wewnątrz jego granic, jak i poza nimi.

Al-Jazeera

  1. Po tym jak tunezyjski marszałek parlamentu gratuluje Rządowi Zgody narodowej wyparcia sił Haftara, Prezydent Tunezji przypomina mu, kto rządzi krajem

W swoim przemówieniu do obywateli z okazji 'Id Al-Fitr, Prezydent Tunezji Qais Saied przestrzegł kontrrewolucjonistów, że ich nadzieje na odniesienie sukcesu to mrzonki.

Jego przemówienie zbiegło się w czasie z krytyką jakiej tunezyjscy politycy i aktywiści poddali próby powstrzymania procesu demokratyzacji w Tunezji podejmowane przez Zjednoczone Emiraty Arabskie. Krytyce poddawane jest też kwestionowanie suwerenności decyzji tunezyjskiego państwa jakiego dopuszczają się Zjednoczone Emiraty Arabskie. Według krytyków ma się to odbywać poprzez wpompowywanie dużych środków w tunezyjską politykę tak, aby zrealizowany został scenariusz podobny do tego znanego z wydarzeń egipskich z 2013 roku.


Komentarz: w 2013 roku w Egipcie doszło do kontrrewolucji, która doprowadziła do upadku rządu Partii Wolności i Sprawiedliwości oraz Prezydenta Mohameda Morsiego blisko powiązanego z Bractwem Muzułmańskim. Zarówno partia jak i Morsi zyskali władzę dzięki Wiośnie Arabskiej, która w Egipcie zaczęła się 25 stycznia 2011 roku.


Prezydent skrytykował tych „co tęsknią za powrotem do przeszłości, do cofnięcia się przed 2011 rok. Inni przygotowują sią wręcz do zrealizowania tych mrzonek. Jeszcze inni, niestety, mają w zwyczaju hipokryzję, kłamstwo i kalumnie. To o nich Bóg mówi, że serca ich są chore.”


Komentarz: w tych słowach, acz nie bezpośrednio, prezydent zwrócił się do islamistycznej partii Ennahda. Reprezentujący ją marszałek tunezyjskiego parlamentu Rashid Ghannouchi dopuścił się w zeszłą środę samowoli pogratulowania w imieniu państwa tunezyjskiego libijskiemu Rządowi Zgody Narodowej Fayeza As-Sarraja. Gratulacje zostały złożone z okazji zdobycia bazy lotniczej Al-Watiyya i wyparcia z niej Libijskiej Armii Narodowej Marszałka Chalify Haftara.

Partia Ennahda ma charakter islamistyczny. Zarówno jej jak i marszałkowi zarzuca się sympatyzowanie z Bractwem Muzułmańskim. Zarzuty te w zeszłą środę wyartykułowało siedem tunezyjskich partii opozycyjnych, głównie socjalistów i narodowych socjalistów. W treści oświadczenia oskarżano Rashida Ghannouchiego o „zachowywanie się jak członka międzynarodowej organizacji Braci Muzułmańskich poprzez przedkładanie interesów islamistów nad dobro Tunezji i jej obywateli.” Partie zwróciły się także do Prezydenta Qaisa Saieda z żądaniem zapewnienia, że Tunezja nie udziela siłom tureckim w Libii wsparcia logistycznego.

Qais Saied poniekąd ustosunkował się do obydwu kwestii, przypominając w swym przemówieniu z okazji ‘Id Al-Fitr, że to on jest prezydentem Tunezji i że to on reprezentuje państwo tak wewnątrz jak i na zewnątrz. Była to również aluzja do samowoli Rashida Ghannouchiego, który gratulując sukcesów Rządowi Zgody Narodowej w Trypolisie pogwałcił zasady protokołu dyplomatycznego.

Ewidentnym jest, że zarówno partie opozycyjne jak i prezydent darzą wielką nieufnością Turcję i jej obecność wojskową w Libii. Można nawet stwierdzić, że to tureckie zaangażowanie w Libijską Wojnę Domową polaryzuje scenę polityczną Tunezji. 

 

Reuters

  1. Kuwejcki statek zatrzymany u wybrzeży Australii

Kuwejcki statek z żywym inwentarzem został zatrzymany na zachodnim wybrzeżu Australii po tym jak u sześciu członków załogi stwierdzono COVID-19.

Statek o nazwie „Al Kuwait” opuścił Bliski Wschód 7 maja, zaś w Perth zacumował 22 maja. Kapitan statku poinformował australijskie służby imigracyjne i rolnicze, że niektórzy z członków załogi mieli podwyższoną temperaturę, poinformował Premier Australii Zachodniej Mark McGowan.


Komentarz: Premier Australii Zachodniej jest faktycznie najwyższym urzędnikiem władzy wykonawczej w stanie Australia Zachodnia, będącym jednym z sześciu wchodzących w skład monarchiczno-konstytucyjnej federacji parlamentarnej jaką jest Australia. Choć formalnie premiera mianuje faktycznie wyżej sytuowany gubernator, w praktyce zostaje nim automatycznie lider partii lub koalicji posiadającej najwięcej mandatów w izbie niższej parlamentu stanowego. Następnie premier mianuje ministrów, tworzących wraz z nim gabinet stanowy.


Sześciu członków załogi poddano testom na koronawirusa. Wobec pozytywnego wyniku zostali zabrani do hotelów celem przejścia kwarantanny. W międzyczasie Australijskie Siły Graniczne wniosły zapytanie, dlaczego pozwolono statkowi zacumować.

– Chcemy uzyskać rozwiązanie pozwalające statkowi na opuszczenie portu tak szybko jak to tylko możliwe – powiedział Premier McGowan.

Nim Al Kuwait przybił do Perth zatrzymał się jeszcze w Hamad Port w Katarze. Celem podróży do Perth jest przyjęcie ładunku tysięcy żywych owiec. Inwentarz ma zostać przetransportowany na Bliski Wschód.

Właścicielem Al Kuwait jest Kuwait Livestock Transport and Trading Co. Firma skierowała agencję Reuters do przewodniczącego Australijskiej Rady Eksportu Inwentarza Żywego (Australian Livestock Exporters’​ Council) Marka Harveya Suttona. Sutton odmówił komentarza na temat sytuacji statku, stwierdzając, że „przestrzegano wszystkich protokołów i procedur.”

Sutton dodał, że Rural Export & Trading (West Australia) planował przetransportować 56,000 owiec na pokładzie Al Kuwait na Bliski Wschód.

SANA

  1. Plony napływają do spichlerzy mimo podpaleń

Agencja SANA poinformowała, że ukończono zbiór pszenicy i jęczmienia ze 165,000 hektarów pól znajdujących się w północno-wschodniej prowincji Al-Hasakah.

Pszenicę zebrano z 5 000 hektarów, a jęczmień z 160 000, i o ile jego zbiory mają się ku końcowi, to według lokalnych urzędników na polach pozostało jeszcze dużo pszenicy. Prace związane ze zbiorem pszenicy zaplanowane są na pierwszy tydzień czerwca.

Chłopi dokonali zbiorów w wyjątkowo szybkim tempie, w obawie przed podpalaczami, którzy od dłuższego czasu pustoszą syryjskie zboża.

Ostatnie pożary odnotowano na terenach uprawnych w dystrykcie Abu Raseen na północy prowincji Al-Hasakah. Miejscowi rzucają oskarżenia pod adresem okolicznych kurdyjskich oddziałów Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF; Syrian Democratic Forces).

Podpalone pola znajdowały się wzdłuż linii tureckiego frontu. Podejrzewa się zatem, że oddziały SDF podłożyły ogień w celu zdetonowania tureckich min rozsypanych po rzeczonych polach uprawnych.

Według lokalnych źródeł rolnikom udało się przeciąć kierunek rozprzestrzeniania się ognia dzięki czemu powstrzymano jego ekspansję na sąsiednie pola.

To już kolejny z pożarów w Górnej Mezopotami wywołany przez tureckich najemników i amerykańskie lotnictwo. Według SANA celem rozniecania pożarów jest pozbawienie ludności źródeł utrzymania, a także zmuszenie jej do współpracy z najeźdźcą. Ponadto wypalanie pól ma na celu podkopanie syryjskiej ekonomii nadwyrężonej przez embarga państw zachodnich pod przewodnictwem Waszyngtonu.

Roszkowski o kryzysie górnictwa: Nie mamy nowych kopalń. Polski węgiel jest najdroższy w Europie

Jak długo będziemy odczuwać skutki gospodarcze zamknięcia kraju? Czemu górnicy są w szczególnie trudnej sytuacji? Co czeka nas po otwarciu polskiej gospodarki? Odpowiada Marcin Roszkowski.

Marcin Roszkowski odnosząc się do zmiany kandydata na prezydenta Koalicji Obywatelskiej stwierdza, że nie ma to większego znaczenia dla gospodarki. Istotniejsze pod tym względem są tarcia w obozie rządzącym, gdzie

Frakcje bardziej i mniej radykalne ze sobą rywalizują.

Mówi, że pandemia koronawirusa wywołała trzy kryzysy: zdrowotny, gospodarczy i polityczny. Komentując prognozy, z których wynika, że Polska odnotuje stosunkowo łagodną recesję, prezes Instytutu Jagiellońskiego zwraca uwagę, że Polska startuje z zupełnie innego poziomu rozwoju niż państwa, które kryzys ma dotknąć mocniej.

Dane makroekonomiczne są dosyć dobre. Na inny poziom spadamy.

Gość „Popołudnia WNET” odnosi się do planu odmrożenia polskiej gospodarki. Przypomina, że im dłużej będzie trwał lock down, tym gorzej dla gospodarki. Zamknięcia kraju nie zrekompensują całkowicie kolejne tarcze antykryzysowe.  Konsekwencje gospodarcze  epidemii mierzyć będziemy w kwartałach i latach. Podkreśla, że na kondycję ekonomiczną państwa wpływ będą miały postępy w walce z epidemią krajów sąsiednich. Wynika to z naszego powiązania gospodarczego z nimi.

Część naszych połączeń gospodarczych jest z zagranicy. To będzie nowa normalność.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego mówi również o sytuacji w polskim górnictwie. Zauważa, że polski węgiel musi być wydobywany z coraz głębszych podkładów, przez co wzrasta jego cena. W rezultacie polski węgiel jest nadroższy w Europie. Zdaniem Marcina Roszkowskiego to, że górnictwo w Polsce od 30 lat pogrąża się w upadku, jest w dużej mierze winą polityków. Nie inwestujemy bowiem w nowe miejsca wydobycia.

Nasze kopalnie mają konkurencję światową. Nowa kopalnia to 300 mld zł.

Roszkowski zwraca uwagę, że obecnie, gdyby górnicy przyjechaliby do Warszawy, nie mogliby liczyć na sympatię rodaków. Trwa bowiem epidemia, a w woj. śląskich są ogniska zakażeń. Istnieje także świadomość, że na obecnej sytuacji wszyscy straciliśmy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K./A.P.

Dr Naimski: Epoka dostaw rosyjskiego gazu się skończy. Nie mamy formalnych narzędzi, by zatrzymać import węgla z Rosji

Dr Piotr Naimski o budowie Baltic Pipe i gazoportu, uniezależnieniu się od dostaw rosyjskiego gazu, tym skąd teraz będziemy go sprowadzać oraz o imporcie węgla z Rosji.


Dr Piotr Naimski opowiada nieprzedłużaniu kontraktu PGNiG z Gazpromem. Nasz gość twierdzi, że niebawem epoka rosyjskich dostaw gazu do Polski się kończy. Do 2023 r. przestać mamy sprowadzać gaz od naszego północnego sąsiada. Następnie dr Namiski przedstawia informacje dotyczące projektu Baltic Pipe.

Podpisany został kontrakt na ułożenie odcinka podmorskiego. Pozwolenia zostały wydane w Danii i w Polsce.

Budowa rozpocznie się w najbliższych dniach. Kontrakt na budowę podmorskiego gazociągu Baltic Pipe otrzymał od spółki Gaz-System włoski Saipem. Wartość kontraktu wynosi 280 mln euro. Umowa obejmuję ułożenie gazociągu o długości 275 km na głębokościach pomiędzy od czterech do 57 metrów. Przez rurociąg będziemy mogli sprowadzić 10 mld m³ gazu. Poza tym przez mający powstać do 2021 r. gazoport będziemy mogli sprowadzać kolejne 7,5 mld m³ skroplonego gazu.

To pozwoli w pełni zaopatrzyć Polskę ze źródeł innych niż rosyjskie. […] Skroplony gaz można mieć od różnych producentów. Teraz głównie z Kataru i Stanów Zjednoczonych.

Pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej odpowiada również, dlaczego Polska importuje miliony ton węgla z Rosji.

Węgiel wydobywany w Polsce jest cenowo czasem niekonkurencyjny.

Zauważa, że jeśli chodzi o rosyjski węgiel to „tylko mała część trafia do energetyki zawodowej”. Podkreśla, że rząd ma ograniczone możliwości jeśli chodzi o zablokowanie importu tego surowca z FR.

 Nie mamy formalnych narzędzi do tego, żeby ten import zatrzymać w stu proc.

Nasz gość komentuje także sprawę głosowania korespondencyjnego. Krytykuje postawę opozycji w tej kwestii.

Jeżeli ta destabilizacja ma służyć uratowaniu formacji opozycyjnej od klęski […] to znaczy, że jej przywódcy nie wiedzą, co to jest interes państwa polskiego.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Mnich: Polska w ostatnich dwóch latach sprowadziła z Rosji 23 mln ton węgla

Marek Mnich o importowaniu przez państwo węgla z Rosji i Kolumbii, o polskim wydobyciu, krytyce górników, odpowiedziach rządu i o tym, kto jest odpowiedzialny za górnictwo.


Marek Mnich komentuje ostatnią dostawę  123 tys. ton węgla z Kolumbii do Polski. Górnicy chcą, aby węgiel był kupowany z polskich kopalń. Na pytania ich pytania o powód sprowadzenia tego surowca z zagranicy rządzący odpowiadają, że kolumbijski węgiel był już zakontraktowany już wcześniej. Jednak, jak zauważa przewodniczący Krajowej Komisji NSZZ „Solidarność” 80 to samo można powiedzieć o węglu z polskich kopalń.

Według obliczeń Krajowej Komisji NSZZ „Solidarność” 80 w ostatnich dwóch latach nasz kraj importował 23 mln ton rosyjskiego węgla. Nie wiadomo, jakie dokładnie spółki Skarbu Państwa i w jakiej ilości kupują węgiel od naszych północnych sąsiadów. Zasłaniają się one tajnością umów handlowych.

Polska Grupa Górnicza wydobywa na poziomie 30 mln ton rocznie.  […] Twierdzi się, że to węgiel, jakiego polskie górnictwo nie produkuje.

Nasz gość zauważa, że nieprawdą jest by sprowadzano tylko węgiel, którego w Polsce się nie wydobywa. Zwraca uwagę, że „odpowiedzialnym za górnictwo nie jest nikt z Górnego Śląska”. Przypomina, iż minister Adam Gawęda został odwołany „w dziwnych okolicznościach”. Tymczasem był to, jak mówi Mnich, „merytoryczny praktyk”.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Arak: Nasz stan gospodarki wygląda, jak Europa Zachodnia w stanie wojny z lat 40. XX wieku

Piotr Arak o recesji, upadku handlu zagranicznego, potrzebie zachowania płynności, bezrobociu w USA i sytuacji w Szwecji i na Białorusi.


Piotr Arak ocenia stan polskiej gospodarki na zły. Podkreśla, że w tym roku Polska będzie przeżywać recesję. Polski Instytut Ekonomiczny zakłada, że spadki będą większe aniżeli przewiduje to Ministerstwo Finansów.

Powrót będzie trwał przeszło półtora roku.

Najczarniejszy scenariusz według Araka zakłada, że handel zagraniczny nie będzie powracał. Zauważa, że spadło także zużycie prądu. We Włoszech i Hiszpanii zużywa się 15-20% mniej prądu.

Nasz stan gospodarki wygląda, jak Europa Zachodnia w stanie wojny z lat 40. XX wieku.

Ekonomista przewiduje, iż ludzie nie będą powracali do dawnego życia ekonomicznego ze względu na strach przed nowymi falami epidemii. Wobec tego rząd wkłada pieniądze w gospodarkę w celu zachowania płynności. Ponadto tłumaczy, dlaczego w Stanach Zjednoczonych obserwujemy tak wielki przyrost bezrobocia.

W Ameryce bardzo szybko dokonuje się zwolnienia.

Pracowników można w dość prosty sposób zwolnić, a w niektórych stanach zasiłek bezrobotnych wynosi 2/3 przeciętnego wynagrodzenia. Jest to inne rozwiązanie niż polskie postojowe, w którym dofinansowuje się miejsca pracy.

Teraz wiemy, że ten rok jest fatalny dla wszystkich.

Nasz gość zauważa, że „w Szwecji 90% konsumentów nie poszło do kin i restauracji”, choć tam nie są one zamknięte odgórną decyzją rządu. Również Białorusini przestają chodzić do niektórych miejsc, bo się boją.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Dr Cezary Mech: Trzeba najpierw zdusić wirusa, jak Chiny czy Korea, a potem walczyć z kryzysem

Dr Cezary Mech o błędach polskiej strategii walki z koronawirusem, wsparciu dla gospodarki dotkniętej kryzysem, załamaniu światowego popytu i działaniach na rzecz zachowania płynności kredytowej.

 

Niezależnie od tego co się w Polsce dzieje to ten wirus w gospodarce musi powodować potężne spustoszenie.

Dr Cezary Mech przypomina, że nasz kraj jest częścią światowej gospodarki. Odczuwa więc skutki globalnych zjawisk związanych z koronawirusem, takich jak spadek popytu na ropę i w rezultacie niska cena tego surowca. Odnosząc się do walki z epidemią stwierdza, że trzeba „eliminować, jego źródło”:

[Trzeba] więc nie spłaszczać krzywą zachorowalności i przesuwać to w czasie tylko pójść jednak tą drogą chińską, koreańską […] i doprowadzić do likwidacji, do zduszenia tego koronowirusa.

Pozwoliłoby to zmierzyć się z wyzwaniami dotyczącymi generalnego spadku popytu. Były wiceminister finansów odnosi się do krytyki działań rządu ws. pomocy dla gospodarki. Zarzuca się bowiem rządzących, że ich działania były w tej mierze spóźnione.

Po pierwsze te działania były prawidłowe, a z drugiej strony mówiły już o tym problemie dotyczący straty zatrudnienia.

Przyznaje przy tym, że nie zgadza się z przyjętą przez rząd strategią. Stwierdza, że obecny czas należałoby potraktować jako „wydłużone wakacje, które powinny być finansowane długiem”. Tymczasem władze chcą otwierać gospodarkę w momencie, w którym epidemia nie jest jeszcze zwalczona. Daje się też umorzenia różnym grupom na koszt wszystkich podatników. Tymczasem, jak mówi, wirus towarzyszyć nam będzie nie tylko w tym roku, ale i dłużej. Grozi to popadnięciem w narracje, w którym problemy dotkniętej podwójnym kryzysem Polski będzie się usprawiedliwiać „tym, że po prostu ten koronowirus jest i jest ciężko i trzeba jeszcze w kółko rozdawać ręcznie profity”.

Tak jak LOT zrezygnował z zakupu Condora, tak niech teraz zrezygnują z zakupu mBanku. Niemcy i tak mają po prostu znacznie większe środki.

Nasz gość zauważa, że kredytobiorcy są w kryzysie. Znacząco się powiększyło ryzyko kredytowe mimo poluzowania możliwości brania kredytu. Zauważa, że państwo ma takie banki jak PKO BP, Pekao SA, Bank Pocztowy, BOŚ. Instytucje te powinny kompensować.

Zasilimy PKO BP tymi dziesięcioma miliardami złotych! Będziemy mieli akcję kredytową na 100 mld.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

 

 

 

 

 

 

Sobolewska: Brakuje rozwiązań dla rolników, którzy prowadzą działalność inną niż rolniczą

Stefania Sobolewska o tarczy antykryzysowej i tarczy finansowej, tym, jak korzystają z nich rolnicy i przetwórcy, oraz o problemach, jakie ci mają w związku z suszą.


Stefania Sobolewska zwraca uwagę na boom zakupowy na początku marca, dzięki któremu przemysł spożywczy radził sobie dobrze. Sprzedaż przed świętami jednak spadła i nie była już taka jak co roku. Odeszły też zamówienia do szkół.

Gdy surowiec mocno rośnie cena produktu finalnego, aż tak bardzo nie rośnie, przetwórcy też tracą.

Prezes firmy Agro Frukt odnosi się do problemu suszy w Polsce. Stwierdza, że sytuacja jest zła, ale dopiero najbliższe tygodnie pokażą jak bardzo. Odnosi się także do kwestii rządowego wsparcia dla przedsiębiorców.

Tarcza 2.0 to naprawdę duża pomoc, większa niż się spodziewałam.

Problemem jest, że „z ustawy nie wynika wszystko co jest potrzebne, żeby o te środki się ubiegać”. Przedsiębiorcy korzystają więc z różnych opinii i interpretacji. Zaś dodzwonić się obecnie do urzędu nie sposób. Informacji jest jednak coraz więcej, a sytuacja robi się jaśniejsza. Rozmówczyni Łukasza Jankowskiego dodaje, że

Brakuje rozwiązań dla rolników, którzy prowadzą działalność inną niż rolniczą.

W przypadku zaś rozwiązań pierwszej tarczy problemem jest wymóg zgody pracowników na zmniejszenie czasu pracy i dofinansowania. Ci jednak, jak mówi przedsiębiorca, nie są otwarci na żadne zmiany.

Posłuchaj  całej rozmowy już teraz!

A.P.