Wyrok TSUE w sprawie nominacji do Sądu Najwyższego: kolejne nowelizacje ustawy o KRS mogą naruszać prawo unijne

Wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej wskazuje, że kolejne nowelizacje polskiej ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa mogą naruszać prawo unijne.

W nowo opublikowanym wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej uznano, że nowelizacje polskiej ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa mogą naruszać prawo unijne. Sprzeczność z prawem UE ma stanowić m.in. wprowadzony nowelizacją brak możliwości odwołania się sędziów od negatywnej decyzji KRS.

Wyrok TSUE nawiązuje bezpośrednio do sprawy sędziów, którzy kandydowali do Sądu Najwyższego i nie zostali powołani ze względu na negatywną uchwałę KRS, nie mogąc jednocześnie odwołać się od wspomnianej uchwały. Wynika to bezpośrednio z treści jednej z nowelizacji ustawy o KRS, przyjętej w kwietniu 2019 r.:

Odwołanie nie przysługuje w sprawach indywidualnych dotyczących powołania do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego Sądu Najwyższego.

W wyroku TSUE nacisk położony jest na pierwszeństwo ustawodawstwa unijnego nad krajowym:

Trybunał wyjaśnił wreszcie, że jeżeli sąd krajowy dojdzie do wniosku, że zmiany ustawodawcze z 2018 r. naruszają prawo Unii, to na mocy zasady pierwszeństwa tego prawa będzie on miał obowiązek odstąpić od zastosowania się do tych zmian na rzecz stosowania wcześniej obowiązujących przepisów krajowych i przeprowadzić kontrolę przewidzianą w tych ostatnich przepisach.

N.N.

Źródło: Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, komunikat prasowy nr 31/21

Nuncjatura Apostolska: Abp Tadeusz Wojda SAC mianowany nowym arcybiskupem metropolitą gdańskim

Święcenie biskupie i ingres abp Tadeusza Wojdy

Abp Tadeusz Wojda zastąpi na tym stanowisku abp Sławoja Leszka Głódziam, który 13 sierpnia 2020 r. osiągnął wiek emerytalny.

Nuncjatura Apostolska w Polsce ogłosiła dziś wybór Abp Tadeusz Wojdy SAC, dotychczasowego arcybiskupa białostockiego na nowego arcybiskupa metropolitę gdańskiego. Jak czytamy w komunikacie Nuncjatury  (N. 5570/21):

Ojciec Święty Franciszek

mianował arcybiskupem metropolitą gdańskim dotychczasowego arcybiskupa białostockiego Tadeusza Wojdę SAC.

Warszawa, 2 marca 2021 roku.

+ Salvatore Pennacchio
Nuncjusz Apostolski

Abp Tadeusz Wojda SAC urodził się 29 stycznia 1957 r. w Kowali na Kielecczyźnie. Od 12 kwietnia 2017 r. pełnił obowiązki arcybiskupa metropolity białostockiego i, w trakcie sprawowania tej funkcji apelował on m.in. o sprzeciw wobec organizacji pierwszej w mieście parady równości: Nie możemy pozwolić, aby wyśmiewano wartości dla nas najświętsze i bezkarnie obrażano nasze uczucia religijne. Nie bądźmy, wobec tego faktu obojętni! W 2020 r. duchowny wydał  też zgodę na zbieranie przed kościołami podpisów pod propagowanym przez Kaję Godek projektem „Stop LGBT”.

Abp Tadeusz Wojda jest członkiem Kościelnej Komisji Konkordatowej oraz komisji misyjnej Konferencji Episkopatu Polski. Na stanowisku arcybiskupa metropolitę gdańskiego zastąpi on Sławoja Leszka Głódzia.

N.N.

Źródło: Konferencja Episkopatu Polski

Nigeria: porwane uczennice wracają do domów

Porywacze uwolnili uprowadzone w piątek w mieście Jangebe uczennice szkoły średniej.

Lokalna grupa przestępcza uwolniła dziś większość porwanych w piątek 26 lutego licealistek. Do porwania doszło w nigeryjskim mieście Jangebe, w stanie Zamfara. Porywacze uprowadzili wówczas 317 uczennic szkoły średniej, spośród których 279 jest już na wolności.

Władze stanowe potwierdziły, że 279 dziewczyn zostało uwolnionych ok. godz. 4 rano we wtorek. Yusuf Idris, rzecznik medialny przy biurze gubernatora Zamfary – Bello Matawalle, poinormował dziś, że większość uprowadzonych uczennic oczekuje już na swoich rodziców w budynku gubernatorstwa Zamfary.

Lokalne władze są w trakcie ustaleń, gdzie i w jakim stanie jest 38 pozostałych uczennic, które nie zostały uwolnione przez porywaczy.

Uprowadzenie licealistek w Zamfarze jest już drugim w ostatnim czasie, masowym porwaniem w Nigerii. W sobotę na wolność wróciły dziesiątki uczniów i pracowników dydaktycznych, uprowadzonych dwa tygodnie temu przez uzbrojone bojówki z budynku szkoły w Kagarze, w stanie Niger. Prezydent Nigerii Muhammadu Buhari zdecydowanie potępił porwania, zaznaczając, że rząd nie będzie ulegać szantażowi rozbójników.

N.N.

Źródło: Premium Times

Indonezja: erupcja wulkanu Sinabung – chmura pyłów wulkanicznych po wybuchu osiągnęła wysokość 5 km

W północnej Sumatrze doszło do drugiego od soboty wybuchu wulkanu Sinabung, który spowodował uniesienie się pyłów i popiołów wulkanicznych na wysokość 5 km. Nie odnotowano ofiar śmiertelnych.

To już druga w ciągu ostatnich dni, erupcja mieszczącego się w północnej części Sumatry wulkanu Sinabung. Do pierwszej doszło w sobotę 27 lutego. Po dzisiejszej erupcji w powietrze uniosła się chmura pyłów i popiołów wulkanicznych, która osiągnęła wysokość blisko 5 km.

Mimo  że wybuch nie przyniósł ofiar śmiertelnych lokalne władze zaleciły okolicznym mieszkańcom pozostanie w odległości min. 3 km od krateru. Do 2010 r. wulkan Sinabung uważany był za wygasły. Od blisko dekady jednakże dochodzi do jego okazjonalnych wybuchów, z których największy miał miejsce w 2016 r. – zginęło wówczas kilka osób, a kilkadziesiąt tysięcy wysiedlono.

N.N.

Źródło: Reuters

Golański: ludzie są zdezorientowani zmieniającymi się obostrzeniami. Starajmy się nabrać dystansu do tego wszystkiego

Prezes Terapii Rodzin Warszawa mówi o sytuacji pacjentów psychiatrycznych w Polsce oraz o tym, jaki wpływ na zdrowie psychiczne społeczeństwa mają działania antyepidemiczne rządu.

Marcin Golański mówi o połowicznym sukcesie protestu w obronie interesów pacjentów psychiatrycznych. Wojewoda małopolski Łukasz Kmita wziął pod uwagę propozycje i postulaty uczestników protestu otwierając ośrodki pobytu dziennego. Inaczej zaś postąpił wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł.

Ludzie są sfrustrowani. Do naszego protestu dołączają osoby zupełnie niezwiązane ze środowiskiem.

Zdaniem gościa „Poranka WNET” polityka antyepidemiczna rządu nasuwa skojarzenia ze światem przedstawionym w książce o przygodach dobrego wojaka Szwejka. Wskazuje, że takie działania wywołują niechęć osób do tej pory pozytywnie nastawionych do rządu Zjednoczonej Prawicy. Marcin Golański uwypukla ponadto konieczność ukierunkowania służby zdrowia na leczenie innych chorób niż COVID-19.

Rządzący raz zamykają określone placówki, raz je otwierają. Nie ma w tym żadnego sensu, ludzie są zdezorientowani.

Rozmówca Magdaleny Uchaniuk tłumaczy, że stąd biorą się coraz liczniejsze próby samobójcze i akty agresji. Uwypukla ponadto fakt, że państwo polskie jest silne wobec słabych i słabe wobec silnych, podczas gdy powinno być dokładnie odwrotnie.

Niezależnie od tego co się dzieje, starajmy się zachować przynajmniej nieco dystansu i sensu.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Jerusalem Post: Polscy dyplomaci powinni otrzymać tytuł Sprawiedliwych wśród Narodów Świata

Czołowy izraelski dziennik wskazuje, że Aleksander Ładoś i Stefan Ryniewicz powinni otrzymać najważniejsze odznaczenie przyznawane osobom ratującym Żydów w czasie II Wojny Światowej.

Aleksander Ładoś i Stefan Ryniewicz powinni otrzymać tytuł Sprawiedliwych wśród Narodów Świata za ratowanie Żydów w czasie II Wojny Światowej – pisze na łamach jednej z najpoczytniejszych izraelskich gazet Mordechai Paldiel, były szef Departamentu Sprawiedliwych Yad Vashem.

Polscy dyplomaci i członkowie tzw. Grupy Berneńskiej, opracowali w szwajcarskim Bernie projekt ratowania Żydów z krajów okupowanych przez III Rzeszę, poprzez wydawanie im paszportów krajów Ameryki Łacińskiej, m.in. Paragwaju, Peru, Hondurasu, Salwadoru i Haiti. Zgodnie z nurtem ówczesnej polityki nazistowskiej – osoby posiadające taki paszport były później wymieniane przez rząd III Rzeszy na niemieckich obywateli zamieszkujących państwa Ameryki Łacińskiej.

W działania Grupy Berneńskiej zaangażowani byli m.in. ambasador RP w Bernie Aleksander Ładoś, jego zastępca Stefan Ryniewicz, konsul Konstanty Rokicki oraz attache poselstwa – Juliusz Kuhl. Spośród całej organizacji, nazywanej również Grupą Ładosia, jedyną odznaczoną przez Instytut Yad Vashem osobą, jest Konstanty Rokicki, który w 2019 r. otrzymał pośmiertnie tytuł Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. Fakt ten budzi do tej pory spore kontrowersje, ponieważ mimo, iż Rokicki był bezpośrednim wykonawcą większości paszportów, jak zaznacza Mordechai Paldiel – wykonywał on głównie instrukcje swoich przełożonych.

Niewytłumaczalna pozostaje decyzja o odmowie przyznania tytułu Sprawiedliwych dwóm przełożonym Rokickiego, którzy zaplanowali, zainicjowali i prowadzili akcję ratunkową przez długi czas, co potwierdzają obszerne informacje archiwalne przekazane Yad Vashem – komentuje badacz.

Mordechai Paldiel zaznacza jednocześnie, że: wyjaśnienie tego przeoczenia spotykały się dotychczas z całkowitym milczeniem.

Były szef Departamentu Sprawiedliwych Yad Vashem w swoim artykule apeluje do placówki, z którą związany był zawodowo przez 24 lata, o naprawienie błędu i pośmiertne przyznanie głównym inicjatorom „gigantycznej akcji” tytułu Sprawiedliwych.

Grupa Berneńska w trakcie swojej działalności wydała paszporty ponad kilkudziesięciu tysiącom osób pochodzenia żydowskiego, lecz nie wiadomo ile spośród nich faktycznie udało się ocalić. W 2019 pod redakcją Jakuba Kumocha opublikowana została lista imion i nazwisk 3262 Żydów, którzy posiadali dokumenty wystawione przez Grupę Berneńską. Według badań z października 2019 r. szacuje się, że ok. 5 – 7 tys. nazwisk posiadaczy paszportów Ładosia nadal pozostaje nieznana.

N.N.

Źródło: The Jerusalem Post

Kryzys społeczności chrześcijańskiej w Iraku – jej populacja zmalała o ponad milion

W związku z trwającymi w Iraku konfliktami zbrojnymi, napędzanymi m.in. ekspansją Państwa Islamskiego (IS) w latach 2014 -17, szczególnie ucierpieli irańscy chrześcijanie.

Wg danych z lat 2000.; epoki Saddama Husajna, chrześcijanie stanowili 10% ludności Iraku, czyli ok. 1,5 mln osób. Obecnie, po wydarzeniach związanych z ekspansją dżihadystycznego Państwa Islamskiego w latach 2014 -17, ich liczbę szacuje się na 200 – 400 tys., czyli o ponad 1 mln mniej dekadę temu. Równocześnie, warto zaznaczyć, że w tym czasie znacząco wzrosła liczba mieszkańców Iraku – która wynosi dziś blisko 40 mln osób. „Zmienił się też więc ich udział w irackim społeczeństwie” – zauważa w rozmowie z PAP Krzysztof Strachota z warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich.

Siłą rzeczy w skali całego Iraku można mówić o potężnym kryzysie obecności chrześcijan i wydaje się, że jest to proces nieodwracalny – komentuje ekspert OSW.

Z raportu papieskiego stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie dowiadujemy się, że wyznawcy chrześcijaństwa w Iraku są w dalszym ciągu dyskryminowani, zastraszani i nękani. Z raportu wynika, że poza brakiem bezpieczeństwa i bezradnością, wyznawców Chrystusa dotyka też problem bezrobocia i korupcji – co skutkuje m.in. ich masową emigracją.

W piątek 5 marca z pielgrzymką do Iraku udaje się papież Franciszek, który zamierza odwiedzić m.in. obszary ciężkich walk z Państwem Islamskim: iracki Kurdystan i zniszczone dawne ziemie chrześcijan.

N.N.

Źródło: Pomoc Kościołowi w Potrzebie

Autonomia Palestyńska: Indie i Chiny wesprą palestyński program szczepień przeciwko Covid-19

Chiny zdecydowały się dostarczyć Palestynie szczepionki antycovidowe – oświadczył podczas spotkania Rady Bezpieczeństwa ONZ chiński ambasador Geng Shuang.

Podczas lutowego, comiesięcznego spotkania Rady Bezpieczeństwa ONZ poświęconemu konfliktowi izraelsko-palestyńskiemu, ambasador Chin przy ONZ Geng Shuang zadeklarował, że Chiny wesprą Palestyńczyków dostawą swoich szczepionek antycovidowych. Chodzi o oryginalną chińską szczepionkę SinoVac. Jak oznajmił Shuang:

Szczepionki zostaną dostarczone do Palestyńczyków w niedalekiej przyszłości. Zrobimy wszystko co w naszej mocy, by wesprzeć Palestynę w walce z pandemią.

[related id=136250 side=right]Geng Shuang podkreślił także, że Chiny przekazały już swoje wsparcie szczepionkowe do 141 ośrodków zdrowia ONZ dla palestyńskich uchodźców na Zachodnim Brzegu, w Gazie, Libanie, Syrii i Jordanii. Jednakże, Chińska Republika Ludowa nie jest jedynym państwem wspierającym Autonomię Palestyńską w kryzysie epidemicznym. Indie również zaopatrzyły Palestynę jedną dostawę szczepionek, a kolejna, jak podkreśla Nagaraj Naidu – deputowany Indii przy ONZ, ma nadejść już niedługo. Póki co, zarówno chiński jak i indyjski deputowany nie określił ile szczepionek będą zawierać wspomniane dostawy ani w jakim terminie mają zostać dostarczone Autonomii Palestyńskiej.

Porcje szczepionek dla Palestyńczyków napłynęły już wcześniej m.in. z Izraela, Rosji i Zjednoczonych Emiratów Arabskich, a Unia Europejska postanowiła przeznaczyć kwotę 20 mln euro na zakup dodatkowych dostaw szczepionek dla Autonomii Palestyńskiej.

N.N.

Źródło: The Jerusalem Post

Syn „Lalusia”: nigdy nie wierzyłem, że to Wacław Beć stał za wydaniem mojego ojca

Marek Franczak o swoim ojcu Józefie, rodzinnej pamięci o nim oraz o tym, jak ostatni Żołnierz Wyklęty został wydany SB.


Katarzyna Adamiak z Markiem Franczakiem, synem Józefa Franczaka ps. „Laluś”. O tym, kim był jego ojciec dowiedział się dopiero po śmierci ostatniego Żołnierza Niezłomnego w 1963 r. Zdradza, że był wychowywany w duchu patriotyzmu. Było mu przykro, że ludzie, w tym on sam, są zniewoleni przez system.

Dumę odczułem, kiedy milicja mnie pierwszy raz spałowała.

Marek Franczak mówi także o tym, jak dowiedział się, że jego ojciec został zdradzony przez członka rodziny- Stanisława Mazura (TW Michał). O zdenuncjowanie „Lalusia” był tymczasem podejrzewany Wacław Beć, który był jego towarzyszem broni. Matka Marka Franczaka nie wierzyła jednak, by to aresztowany przez SB Beć wydał Józefa Franczaka.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Dzień Dziadka, a w przeddzień Dzień Babci ustanowiono po cichu przed zaborcą, na pamiątkę wybuchu powstania styczniowego

Mamy więcej dóbr, rozbiliśmy jednak wielopokoleniowe wspólnoty. Ograniczyliśmy nie tylko kontakt dziadków z wnukami, ale też odebraliśmy sobie samym szansę na pomoc w wielu codziennych obowiązkach.

Marcin Niewalda

Jedno z najpiękniejszych przedstawień tzw. soft education znajduje się na obrazie Antoniego Kozakiewicza Lekcja historii. Na wielkim, wzorzystym fotelu siedzi starzec w podniszczonym, jasnobrązowym kontuszu. Nogi, obute w miękkie kapcie, spoczywają na futrze jakiegoś zwierza. Szerokimi ramionami otacza małego, ładnie odzianego chłopca, który z delikatną czcią dotyka trzymaną przez starca – tępą stroną do chłopca – szablę husarską. Przez otwarte drzwi w drugim pomieszczeniu widać grupę mężczyzn, wśród których zapewne jest ojciec dziecka. Czyszczą oni broń, być może gotując się na jakąś wyprawę, a może tylko polowanie. Całość uzupełnia wiszący wysoko portret hetmana Żółkiewskiego.

W scenie tej ujmuje kilka spostrzeżeń. Pamiętajmy, że w dawnych domach – tak szlacheckich jak i włościańskich – żyli nie tylko rodzice z dziećmi, ale też dziadkowie, czasem stryjowie, ciotki, kuzynostwo, a nawet osoby pozostające „na łaskawym chlebie”, czyli „na gracji”. Wielopokoleniowe, a nawet czasem wielorodzinne grupy uzupełniały się w wielu powinnościach dnia codziennego. Każdy członek takiej minispołeczności nie tylko miał swoje ulubione zajęcia, w których dobrze się sprawdzał. Każdy też wnosił pewien wkład do wychowania młodego pokolenia.

O ile jednak rodzice na ogół mieli głos decydujący w sprawach wychowawczych, o tyle ci pozostali – a szczególnie dziadkowie czy starzy wiarusi pozostający „na łasce” – pomagali w inny sposób. Gdy rodzic mówił synowi „pamiętaj – musisz służyć Ojczyźnie”, starzec pokazywał dziecku szablę i opowiadał niezwykłe historie.

To, co słyszane z ust ojca było mało zrozumiałym hasłem, które nawet mogło rodzić bunt – w ustach starca nabierało życia i autentyczności. Ale nie zawsze odbywało się to przez wojenne opowiadania. Codzienna atmosfera pełna była żartów, zabaw, poważnych spraw całkiem innego rodzaju. Czasem trzeba było coś naprawić, kiedy indziej pójść do kogoś, a to narwać jabłek, a to wybrać się na polowanie. W tych zwykłych czynnościach brali udział inni domownicy. Nawet w przygotowaniach do łowów brali udział wszyscy, jedni sprawdzając broń, inni przygotowując jedzenie, jeszcze inni – siedząc w fotelu, zajmując dzieci pokazywaniem husarskiej szabli.

Drugim ujmującym spostrzeżeniem obrazu uwiecznionego przez Kozakiewcza jest fascynacja widoczna w postawie chłopca. Dziecko CHCE słuchać. Nie jest po prostu posłuszne. Nie jest po prostu karne. Nie rodzi się w nim bunt przed czymś nieznanym i narzucanym. Ono chce. Słyszy w głosie dziadka pasję, korci go ona. Autentyzm bije z ust i postawy. Starzec nie udaje. Jest sobą. Akceptuje delikatność i to, że dziecko jest jeszcze nieświadome. Wsłuchuje się w malca, empatycznie stara się wyczuć, jakie są jego zainteresowania – a jednocześnie całym sobą żyje tym, co dla niego zawsze było najważniejsze.

Antoni Kozakiewicz, Lekcja historii, domena publiczna

Dzisiejszy brak

Przyjęliśmy traktować programy typu „rodzina na swoim” jako element dobrobytu. Każda młoda rodzina zaraz po ślubie chce się znaleźć „u siebie”. To przejaw wolności, dostatku. I rzeczywiście tak jest. Mamy cywilizacyjnie lepszy świat, więcej dóbr wyższej jakości i obfitości. Możemy pozwolić sobie na własne małe mieszkania. W efekcie jednak rozbiliśmy owe wielopokoleniowe wspólnoty. Niezwykle ograniczyliśmy nie tylko kontakt dziadków z wnukami, ale też odebraliśmy sobie samym szansę na pomoc w wielu codziennych obowiązkach.

Dramatyczny efekt takiego dobrobytu widać w zlaicyzowanej Szwecji, gdzie starsi umierają w całkowitej obojętności i zapomnieniu. Dzieci nie przejmują się nawet zostawionym majątkiem. Czasem ciała zostają po śmierci w mieszkaniu wiele miesięcy, bo nikt nie interesuje się ich losem, a emerytura automatycznie spływa na konto, z którego samoczynnie realizowane są wszelkie opłaty. A czy u nas jest wiele lepiej? Odwiedziny raz na pół roku, sztuczne życzenia, składane przy okazji świąt, dezorientacja, jak się zachować, kilka szybkich słów powiedzianych wnuczkom, gdy jeszcze są zbyt małe, żeby miały śmiałość okazać znudzenie.

Nie tak dawno w telewizji pokazywana była wzruszająca reklama o starszym mężczyźnie, który uczył się słówek języka angielskiego. Jego celem było, aby gdy pojedzie do Anglii i spotka wnuka, móc zamienić z nim kilka zdań w zrozumiałym przez niego języku – w rodzinie, która już nie mówi po polsku. Czy ta rzewna reklama nie była jednocześnie niezwykle smutnym znakiem czasów? (…)

Co robić?

Dlaczego więc stosujemy ten miękki system w kształceniu w niektórych sytuacjach (jak np. edukacja wczesnoszkolna), a w innych gubimy go i wydaje nam się, że tylko edukacja twarda, wprost, ma rację bytu? W szczególności – dlaczego nie używamy metod miękkich świadomie i planowo w kształtowaniu światopoglądu? Dlaczego dziwimy się, że patriotyzm, tożsamość, dojrzałość przekonań giną – skoro odłączyliśmy od wnuków źródło autentycznej fascynacji tymi pojęciami – ich dziadków?

Czy nic się nie da zrobić? Czy mamy przyjąć nową koncepcję świata i nie szukać sposobu naprawy, rozwiązania problemu? Czy brak nam możliwości odtworzenia lub zastąpienia zerwanych więzi? Czy nie ma przeciwwagi dla lewactwa nieustannie, z determinacją stosującego te skuteczne metody?

Reprezentuję Fundację, która od 20 lat ma w nazwie odtwarzanie – Fundacja Odtworzeniowa Dóbr Kultury i Dziedzictwa Narodowego – w skrócie: Genealogia Polaków. Od 20 lat udowadniamy, że to możliwe. Prowadzimy programy edukacji miękkiej i czułej. Jednym z projektów jest wielki portal genealogiczny, który nie tylko zachęca i pomaga odtwarzać drzewa genealogiczne własnej rodziny. Podchodzimy do genealogii tak, jak mówił o niej Jan Paweł II – używając określenia ‘genealogia divina’ – odnoszącego się do boskiego źródła człowieczeństwa.

Nasi pradziadkowie, jeśli są tylko pozycjami na wyrysowanym drzewie, nie różnią się od tych „obcych”, do których przychodzi się tylko od święta. Sytuacja się jednak zmienia, gdy poznajemy ich życie, marzenia, wystrój domu, zainteresowania, udział w pracach, życiu, ich uśmiech, ich złość, ich codzienną energię, krąg ich przyjaciół.

Ludzie ci stają się naszymi bliskimi, a wartości, w które wierzyli – zrozumiałe dla nas. Tak prezentowana genealogia to jeden z setek przykładów tego, jak można prowadzić „czułą edukację”.

Człowiek – jak mówił Karol Wojtyła – jest jedynym stworzeniem, którego Bóg chciał dla niego samego. Tak też staramy się pogłębiać nasze relacje między sobą w Fundacji oraz między nami i naszymi przodkami. Od 20 lat stykamy się też z wieloma ludźmi, którzy działają podobnie, prowadzą liczne społeczne procesy, aktywizując młodzież w swoich szkołach, świetlicach, grupach rekonstrukcyjnych. Problem jednak polega na tym, że mało kto prowadzi edukację patriotyczną jako edukację miękką – jako element dodany – taki, który się obserwuje, powoli poznaje, odkrywa samodzielnie, obcując z kimś niezwykle autentycznym.

Istnieje społeczne przekonanie, że nauczanie historyczne, religijne i patriotyczne należy prowadzić wprost – podobnie jak prowadzi się wykłady na studiach. To, owszem, dobry materiał formacyjny dla osób zdeklarowanych. Niestety to nie działa jako metoda zachęcania osób obojętnych.

Wręcz przeciwnie. Im więcej będziemy tworzyć wielkich programów, im więcej będzie marszów, w których „trzeba uczestniczyć”, efektownych prelekcji, książek, wielkich filmów, które „trzeba zobaczyć” – a im mniej będzie zwykłych ludzi żyjących wewnętrznym patriotyzmem, ale interesujących się tysiącami różnych rzeczy – tym większy będzie powstawał w młodzieży opór, tym mniejsze będzie zrozumienie, tym słabsza chęć odkrywania. Funkcjonowało to naturalnie w czasach zaborów czy komuny, gdzie o tych sprawach nie można było mówić głośno. W chwili, gdy zakaz ustał, ustało też „miękkie” przekazywanie patriotyzmu, a rozerwanie pokoleń jeszcze bardziej proces ten pogłębiło.

Cały artykuł Marcina Niewaldy pt. „Gdy zabraknie dziadków, upadnie Polska” znajduje się na s. 9 lutowego „Kuriera WNET” nr 80/2021.

 


  • Lutowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Marcina Niewaldy pt. „Gdy zabraknie dziadków, upadnie Polska” na s. 9 lutowego „Kuriera WNET” nr 80/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego