Kontrasty Indonezji: Od slumsów do pałaców – opowieść Sławomira Stoczyńskiego o paradoksach i interakcjach społecznych

Sławomir Stoczyński – autor książki o kontrastach i paradoksach obecnych w Indonezji. Opisuje różnorodność kulturową i krajobrazową tego kraju oraz nierówności społeczne, które występują.

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

Porusza również tematy związane z liczbą wysp w Indonezji, bogactwem i biedą, a także życiem w slumsach w Dżakarcie.

Zobacz także:

Prof. Geambaşu: Mackiewicz świetnie pokazuje, ile straciły państwa Europy Środkowej po II wojnie światowej

Trzęsienie ziemi w Indonezji. Polak: 100 kilometrów dalej, wieżowiec, w którym byłem, bujał się jeszcze kilka minut

Trzęsienie ziemi w Cianjur. Źródło Google.com

Mieszkam na dziesiątym piętrze. Zastanawiam się co czuły osoby na trzydziestym piętrze – prosto z Indonezji mówi w Kurierze w samo południe Mikołaj Jaroszyński.

Trzęsienie ziemi o sile 5,6 w skali Richtera uderzyło w mieście Cianjur w prowincji Jawa Zachodnia. Wiele osób jest uwięzionych pod gruzami. Wykluczono wystąpienie tsunami. Jak przekazały lokalne władze, zginęło 56 osób, a 700 zostało rannych. Było tak silne, że było odczuwalne również w stolicy – Dżakarcie, która w linii prostej jest oddalona o kilkadziesiąt kilometrów.

O zdarzeniu opowiedział nam Mikołaj Jaroszyński mieszkający w Dżakarcie

Mieszkam na dziesiątym piętrze trzydziestopiętrowego apartamentowca. Jestem przyzwyczajony do takich zdarzeń, ale jest to inaczej odczuwalne jak się mieszka w parterowej willi i można patrzeć jak się buja woda w basenie, ale na dziesiątym piętnie nie jest to śmieszne. Człowiek analizuje sobie, czy jest sens zbiegania na dół, bo wizja ugrzęźnięcia na klatce schodowej nie jest przyjemna.

Rozmówca Jaśminy Nowak opowiedział również co urzekło go w Indonezji.

Posłuchaj całej relacji:

Pięć państw z grupy ASEAN stworzy system transgranicznych płatności mobilnych z pominięciem dolara

Rupie indonezyjskie

Filipiny, Malezja, Singapur, Indonezja i Tajlandia podpiszą w listopadzie porozumienie o integracji swoich mobilnych systemów płatności w czasie rzeczywistym. System oparty będzie o waluty lokalne.

Na Bali w dniach 15-16 lipca spotkali się ministrów finansów i szefów banków centralnych państw członkowskich grupy G20 oraz państw stowarzyszonych. Sprawująca prezydencję w G20 Indonezja była gospodarzem spotkania poświęconego obecnym problemom ekonomicznym, które szczególnie są odczuwane przez państwa biedniejsze. Na problemy tych ostatnich zwraca uwagę Indonezja zaliczana do państw rozwijających się (mimo bycia 16. gospodarką świata).

W Indonezji ponad 2/3 obywateli jest wykluczonych z państwowego systemu bankowego. Dżakarta chciałaby zwiększyć odsetek Indonezyjczyków mających dostęp do usług bankowych do 80 proc. Pomóc w tym może ogłoszony przez pięć największych państw ASEAN system przelewów transgranicznych. Porozumienie w tej sprawie ma być podpisane w listopadzie.

Czytaj także:

Albert Świdziński: indonezyjski MON wyraził głębokie zaniepokojenie trwającym wyścigiem zbrojeń

Singapurski system mobilnych płatności w czasie rzeczywistym powiązany jest już teraz z analogicznymi systemami w Filipinach, Malezji i Tajlandii, a także w Indiach. Ważnym szczegółem jest rezygnacja z używania dolara jako bazy przeliczeniowej przy wymianie walut. Banki regionalne będą dokonywać bezpośredniej wymiany między parami walutowymi.

A.P.

Źródło: chiny24.com

Adam Gniewecki: Były próby wprowadzania kontroli populacji przez ograniczanie płodności kobiet przy programie szczepień

Kontrola populacji, GMO, edukacja seksualna i Wielki Reset. Publicysta w „Kurierze WNET” o Agendzie 2030 Organizacji Narodów Zjednoczonych.

W Agendę 2030 możemy włożyć bardzo wiele spraw cały pakiet współczesnych spraw, które budzą zresztą wielkie kontrowersje, takie jak pakiet klimatyczny, wyżywienie świata.

Głównymi deklarowanymi celami ONZ na obecną dekadę są: wyeliminowanie ubóstwa, głodu, zapewnić wszystkim wysoką edukację, osiągnąć równość płci oraz wzmocnić pozycję kobiet i dziewcząt. Adam Gniewecki zauważa, że agendę krytykują organizacje rolnicze za plan wprowadzenia żywności z roślin genetycznie modyfikowanych.

Nie wiadomo jak za kilkadziesiąt lat będą wyglądały ludzkie organizmy po tego typu żywieniu. Wiele organizacji i wiele badań naukowych wskazuje na to, że wystarczy rozwijać rolnictwo proste, w formie rozproszone i naturalne.

Publicysta wskazuje, że ONZ pragnie ograniczenia ludności ludzi na świecie w imię ochrony klimatu. Zbiega się to z pomysłami Billa Gatesa i innych miliarderów-filantropów, którzy pragną kontroli populacji.

Były już próby robione na przykład wprowadzania tego typu kontroli przez ograniczanie płodności kobiet, kiedy to dodawano do szczepionek przeciwtężcowych składnik, który powodował wydzielanie hormonu w organizmie. Takiego, że kobieta nie była w stanie donosić ciąży i wszczepiono w Afryce, czy wszczepiono w Ameryce Południowej i w Indonezji kobiety i tylko wyłącznie kobiety w wieku rozrodczym.

[related id=141855 side=right][WHO i UNICEF zaprzeczyły w wydanym w 2014 r. oświadczeniu jakoby prowadzone przez szczepienia w Kenii były niebezpieczne. Nie udowodniono podnoszonych przez część mediów zarzutów wobec akcji szczepień- przyp. red.]

Gniewecki obawia się, że cele dotyczące edukacji seksualnej są zagrożeniem dla najmłodszych. Dodaje, że niektóre cele Agendy 2030 są próbą wychowania nowego człowieka podczas wielkiego światowego resetu.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Indonezja: erupcja wulkanu Sinabung – chmura pyłów wulkanicznych po wybuchu osiągnęła wysokość 5 km

W północnej Sumatrze doszło do drugiego od soboty wybuchu wulkanu Sinabung, który spowodował uniesienie się pyłów i popiołów wulkanicznych na wysokość 5 km. Nie odnotowano ofiar śmiertelnych.

To już druga w ciągu ostatnich dni, erupcja mieszczącego się w północnej części Sumatry wulkanu Sinabung. Do pierwszej doszło w sobotę 27 lutego. Po dzisiejszej erupcji w powietrze uniosła się chmura pyłów i popiołów wulkanicznych, która osiągnęła wysokość blisko 5 km.

Mimo  że wybuch nie przyniósł ofiar śmiertelnych lokalne władze zaleciły okolicznym mieszkańcom pozostanie w odległości min. 3 km od krateru. Do 2010 r. wulkan Sinabung uważany był za wygasły. Od blisko dekady jednakże dochodzi do jego okazjonalnych wybuchów, z których największy miał miejsce w 2016 r. – zginęło wówczas kilka osób, a kilkadziesiąt tysięcy wysiedlono.

N.N.

Źródło: Reuters

Jan K. Ardanowski: Twórcy „piątki dla zwierząt” będą się jej mocno wstydzić. PiS kieruje się zasadami marksistowskimi

Droższy drób, utrata nowych rynków zbytu od Afryki Płn. po Indonezję, wpisanie się w narrację neomarksistów i „koalicja” PiS-u z Lewicą. Jan Krzysztof Ardanowski krytykuje tzw. piątkę dla zwierząt.

Bycie ministrem to pewien etap w życiu, gdzie człowiek podejmuje przerastające go czasem zadania i musi być gotowy odejść, gdy zmieni się koncepcja rządu.

Minister rolnictwa i rozwoju wsi wskazuje, że nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt jest pomieszaniem z poplątaniem i nie była z nikim konsultowana. Przyznaje, że jest „zaskoczony i zawiedziony”, że z powodu tzw. piątki dla zwierząt niszczy się dorobek polityki Prawa i Sprawiedliwości w zakresie rolnictwa. Zawieszony poseł PiS wskazuje, że

Bracia Kaczyński mieli zbieżną z moim myśleniem wizję Polski, która jest jest silna na arenie międzynarodowej, solidarna, ale też oparta o tradycyjne wartości: konserwatyzm, poszanowanie własności.

Rolnicy są niezadowoleni z poczynań partii rządzącej. Uchwalone przez Sejm nowelizacja jest dla nich jak policzek. Jan Krzysztof Ardanowski zaznacza, że niekonsultowana z nikim nowela:

Ma wiele, wiele wad. Konsekwencje tej ustawy będą się wlekły latami w sądach. Ci którzy ją stworzyli będą się jeszcze mocno wstydzić tej ustawy.

Podkreśla, że 81 proc. rolników poparła prezydenta Andrzeja Dudę, a 71 proc. Prawo i Sprawiedliwość w wyborach parlamentarnych.  Antagonizowanie tej grupy społecznej to prezent dla PSL-u, Konfederacji i reszty opozycji. Gość „Poranka Wnet” mówi, że nawet sprawy z którymi można by się co do zasady zgodzić w tej ustawie, jak zakaz używania zwierząt w cyrkach, czy surowsze normy trzymania zwierząt są ujęte w formie absurdalnych zapisów.

Wyobraża sobie Pan małego pinczerka, który będzie ciągnął sześciometrowy łańcuch. […] Jeżeli ktoś ma sukę w mieszkaniu, która mu się oszczeni, to jeśli ma kawalerkę, to musi się z niej wyprowadzić.

W ustawie nie chodzi więc bynajmniej o norki. Kwestia ta przykrywa inne, zwarte w tej nowelizacji. Ardanowski przyznaje, że zapotrzebowanie na futra spada. Sektor ten i tak prędzej, czy później upadnie. Wybrano jednak rozwiązanie siłowe. Branża ta powiązana jest z drobiarską, gdyż drobiarze sprzedają odpady produkcyjne hodowcom norek na karmę. Jeśli nie będą tego mogli robić to odpady trzeba będzie spalić, czym chętnie zajmą się niemieckie firmy specjalizujące się w tym.

Albo zbankrutuje branża drobiarzy albo będziemy musieli więcej za drób zapłacić.

Jan Ardanowski podkreśla, że w innych krajach europejskich w których zakazano produkcji futer, albo i tak jej nie było lub była na szczątkowym poziomie albo, jeśli była bardziej rozwinięta, to likwidowano ją przy zachowaniu okresu przejściowego i odszkodowań dla hodowców.

Hodowla zostanie przeniesiona do Białorusi, Ukrainy, Chin, czy Rosji, gdzie w dużo gorszych warunkach te zwierzęta będą.

Podkreśla, że kwestia zabijania zwierząt futerkowych nie jest najbardziej kontrowersyjna. Jest nią policyjna ochrona aktywistów prozwierzęcych, nie mających bynajmniej specjalistycznej wiedzy weterynaryjnej, którzy będą mieli możliwość zabierania cudzych zwierząt, jeśli uznają, iż ich właściciel nie stosuje się do omawianej ustawy.

To postawienie państwa prawa na głowie .

Ubój zwierzęcia zawsze jest dramatyczny, bo zabieramy życie zwierzęciu- wskazuje szef resortu rolnictwa porównując ubój zwykły i rytualny. Za hipokryzję uważa mówienie o uboju lepszym, czy gorszym. Wskazuje na kurczące się rynki zbytu w rolnictwie. Rynek wieprzowiny cierpi w wyniku ASF. Zostają jak mówi, drób i wołowina. Powiązane są one z produkcją zboża (na paszę) i mleka.

Nie ma innych nowych rynków mięsa na świecie niż rynki muzułmańskie i muzułmanów w Europie Zachodniej.

Żeby rozwijać rolnictwo w polskie potrzeba nam rynków zbytu, takich jak Afryka Północna, Bliski Wschód, czy Indonezja. Jest to zaś rynek mięsa halal. Nie zaprosimy zaś muzułmanów do Polski, by zrekompensować polskim rolnikom utratę tych rynków.

PiS, partia, której zawierzyłem, partia, która wydawała się prawicowa […] Ta partia wpisuje się w wojnę ideologiczną, która się toczy w Europie […] która ze zwierzęcia robi boga i dehumanizuje człowieka.

Ponadto mówi, że nie zamierza być doradcą w Kancelarii Prezydenta, a obecne zachowanie PiS jest próbą wypchnięcia go z partii. Nie zamierza porzucić mandatu posła.

Nadal będę zajmować się problemami polskiej wsi.

Podkreśla, że w sprawach sumienia, do których zalicza głosowanie, za które został ukarany, nie powinno być dyscypliny partyjnej. Zauważa, że w Sejmie:

Doszło do jakiegoś absolutnie egzotycznego sojuszu […] Prawa i Sprawiedliwości oraz Lewicy.

Nie spodziewał się, że doczeka się takich czasów. Przypomina prezydentowi Andrzejowi Dudzie, że polska wieś powierzyła mu swoje zaufanie.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Incydent na wodach Morza Południowochińskiego. Indonezja wzmacnia swoje patrole

Indonezja reaguje, po tym, jak okręt chińskiej straży przybrzeżnej został zauważony na jej terytorium. Pekin rości sobie historyczne prawa do 90 proc. obszaru Morza Południowochińskiego.

W sobotę rano okręt chińskiej straży przybrzeżnej został wykryty na północ od należących do Indonezji wysp Natuna. Załoga okrętu twierdziła, że ma prawo do kontroli rejonie tzw. Linii Dziewięciu Kresek, która stanowi granicę morskich pretensji terytorialnych rządu w Pekinie. Okręt pozostał w wyłącznej strefie ekonomicznej Indonezji do poniedziałku. Cytowany przez Reuters indonezyjski urzędnik opisał incydent, mówiąc, że

Ponieważ ten [okręt] dryfował, później zaczął robić kółka, zaczęliśmy być podejrzliwi. […] dowiedzieliśmy się, że to okręt chińskiej straży przybrzeżnej.

Stwierdził, że w związku z incydentem jego kraj zwiększy obecność wojskową w otoczeniu tych wysp. MSZ Indonezji zwróciło się do ambasady chińskiej z prośbą o wyjaśnienie, podkreślając, że indonezyjska wyłączna strefa ekonomiczna nie nachodzi na wody należące do Chin. Cytowany przez Polskie Radio 24 rzecznik chińskiego MSZ Wang Wenbin powiedział na wtorkowym biefingu:

Prawa i interesy Chin na tym akwenie są jasne.

Chińskie roszczenia na Morzu Południowochińskim/ Foto. Goran tek-en/CC BY-SA 4.0

Podkreślił, że chiński okręt wykonywał regularny patrol na wodach pozostających pod jurysdykcją Chin. Pekin miał się kontaktować z Dżakartą w tej sprawie. Obawy tej ostatniej podsyca świadomość podobnych incydentów na wyłącznych strefach ekonomicznych Filipin, Malezji i Wietnamu.

Jak wskazuje Polskie Radio 24, Pekin rości sobie prawa do 90 proc. obszaru Morza Południowochińskiego, powołując się na tradycję połowów chińskich rybaków. Kwestię tą zbadał na wniosek Filipin Stały Trybunał Arbitrażowy w Hadze  orzekając w 2016 r., że roszczenia ChRL nie mają podstaw prawnych w świetle Konwencji Narodów Zjednoczonych o prawie morza (UNCLOS).

A.P.

 

 

Najbardziej masowy gwałciciel w historii? W UK Reynhard Sinaga wykorzystał seksualnie co najmniej 195 mężczyzn

Mężczyźni szukający noclegu, przeważnie heteroseksualni, padali ofiarą Reynharda Sinagi, który ofiarował im nocleg, by otumanić ich GHB i zgwałcić, dokumentując swoje zbrodnie na zdjęciach i filmach.

Jak informuje „The Guardian”, Indonezyjczyk do Wielkiej Brytanii przybył na studia w 2007 r. Obecnie 36-latek – niewysoki mężczyzny o łagodnym głosie i nieodłącznym uśmiechu – budził zaufanie. Jak opisywała go jedna ze znajomych z gejowskiej dzielnicy Manchesteru, był „miły, łagodny, nieszkodliwy”. Z tego powodu, kiedy pytał świeżo poznanych mężczyzn, czy chcą przenocować w jego mieszkaniu, nie mieli obiekcji. Wystawał on przed klubami, gdzie jako „dobry Samarytanin” oferował nocleg mężczyznom wyrzuconym przez ochroniarzy i nie mającym w większości pieniędzy na taksówkę. Na miejscu odurzał swoje ofiary pigułką gwałtu lub innymi środkami, po czym wykorzystywał je seksualnie, nagrywając przebieg gwałtów. W ten sposób powstały nagrania na 250 płytach DVD oraz 300 tysiącach zdjęć.

Był hetero w 2014 roku. 2015 rok był jego przełomem do świata gejowskiego ha, ha, ha.

W powyższych słowach Sinaga żartował z jednej ze swych ofiar w wiadomości przesłanej jednemu ze swych znajomych. Autor cytowanych słów czerpał perwersyjną przyjemność z „konwersji” niczego nieświadomych heteroseksualistów. Przyjaciele Sinagi wiedzieli, że przez jego mieszkanie przewija się wielu heteroseksualnych mężczyzn, jednak nie podejrzewali go o nic złego.

2 czerwca 2017 r. jeden z mężczyzn obudził się w trakcie napaści, zaczął walczyć z gwałcicielem, a następnie udało mu się wezwać policję. Ta ostatnia przypuszcza, że przestępca seksualny mógł gwałcić przez całe 10 lat swojego pobytu na Wyspach (na pewno robił to przez co najmniej 2,5 roku) i kontynuowałby swój zbrodniczy proceder, gdyby nie powyższa sytuacja. Ze względu na gigantyczny wymiar zbrodni, proces w sprawie Indonezyjczyka podzielono na cztery procesy. W dwóch pierwszych skazany został na dożywocie z brakiem możliwości ubiegania się o zwolnienie warunkowe przed upływem 20 lat, a w trzecim, w którym skazano go za gwałt na 136 mężczyznach, na dożywocie z 30 latami bez zwolnienia warunkowego. Policja sądzi, że jego ofiar mogło być nawet 195, ale nie we wszystkich przypadkach udało się udowodnić przestępstwo. Oskarżony bronił się twierdząc, że widoczni na zdjęciach mężczyźni jedynie udawali, że śpią, a tak naprawdę godzili się na grę seksualną z nim.

A.P.

Andrzej Michałowski, Krzysztof Puternicki, Mieczysław Frąckiewicz – Popołudnie WNET – 18.12.2019 r.

Popołudnia WNET można słuchać od poniedziałku do piątku w godzinach 16:00 – 18:00 na: www.wnet.fm, 87.8 FM w Warszawie i 95.2 FM w Krakowie. Zaprasza Magdalena Uchaniuk-Gadowska.

Goście Popołudnia WNET:

Andrzej Michałowski – polski działacz opozycyjny;

Paweł Toboła-Pertkiewicz – autor książki „De Valera. Gigant polityki irlandzkiej i jego epoka”;

Mieczysław Frąckiewicz –  weteran z Londynu, polski lotnik odznaczony przez prezydenta;

Maciej Jastrzębski – dziennikarz Radia WNET;

Krzysztof Puternicki – podróżnik, pomysłodawca projektu Polskie Ślady


Prowadzący: Magdalena Uchaniuk-Gadowska

Wydawca: Jaśmina Nowak

Realizator: Jan Dudziński


Część pierwsza:

Gdynia, 17.12.1970 r. / Fot. Edmund Pelpliński / Wikimedia Commons

Andrzej Michałowski mówi o wydarzeniach Grudnia 1970 r. Stwierdza, że wszystko zaczęło się w Gdańsku. Stwierdza, że podwyżki żywności przed świętami były prowokacją obliczoną na wywołanie rozruchów robotniczych. Te zaś miały sprzyjać „przewrotowi pałacowemu” w ramach komunistycznej władzy. Opowiada o odbijaniu uwięzionej delegacji. Mówi o epizodzie, w którym ostrzegał ich Lech Wałęsa, aby nie robili tego, bo będą do nich strzelać. Opozycjonista plastycznie opisuje masakrę protestujących przez komunistyczne służby. Podkreśla, że były prowokacje. Zenon Kliszko powiedział Gomułce, że stoczniowcy chcieli wysadzić statki radzieckie. Nasz gość opowiada jak dziennikarka Wiesława Kwiatkowska została skazana za obrazę Wojciecha Jaruzelskiego. Do jej sprawy porównuje wyrok zapadły w sprawie Jana Śpiewaka, który „został ukarany, bo upomniał się o ludzi w Warszawie”. Michałowski mówi o komunistycznych korzeniach polskiego sądownictwa. Przy Okrągłym Stole postanowiono bowiem, że „sądownictwo oczyści się samo”, do czego rzecz jasna nie doszło.  O sędziach, którzy powołują się na wyrok TSUE stwierdza: „służyli Moskwie, teraz służą Brukseli – lewactwo, lewactwo i jeszcze raz lewactwo”.

W mocnych słowach wyraża się o liderze Platformy Obywatelskiej:„Tacy ludzie jak Schetyna to byli ludzie, którzy do dzisiaj są prowadzeni przez służby. Schetyna kombinował ze służbami radzieckimi w Legnicy, za to dostał posadę prezesa w klubie sportowym we Wrocławiu. Oni wszyscy są do dzisiaj zobowiązani. Tak samo jak Tusk jest prowadzony przez służby. Jak Wałęsa”. Dodaje, iż „ze służb się nie wychodzi”. Na pytanie o źródła podkreśla, iż w trakcie pracy nad swoją książką o „Solidarności” dwa lata „siedział w IPN-ie”.  Mówi także o zakładaniu mediów przez osoby wspierane finansowo przed służby. Jak mówi, „wszyscy wiedzą, że TVN powstał z pieniędzy fundacji Rzemka i służb”.

Część druga:

książka/Foto. Kelli Doorne/ pixabay

Paweł Toboła-Pertkiewicz opowiada o ofercie wydawnictwa Multibook. Podkreśla, że książka jest doskonała na prezent, bo jest trwała i służy przez pokolenia. Wśród możliwych do kupienia w wydawnictwie książek są te autorstwa  św. Józefa Sebastiana Pelczara o wierze katolickiej. Klasycznymi pozycjami wznawianymi przez Wydawnictwo Prohibita są dzieła Feliksa Konecznego. Inną z pozycji jest „W obronie wypraw krzyżowych”.

 

Część trzecia:

Mieczysław Frąckiewicz mówi, że jest bardzo wdzięczny za wyróżnienie jakie otrzymał z rąk prezydenta Andrzeja Dudy w Londynie. Dziękuje ludziom, którzy upominali się o nie dla niego. Wśród nich są: pani Babińska, Magdalena Ostat Sikorka, Mirosław Demiuk i Krzysztof Kwietniewski. Weteran dywizjonu 304 żałuje, że mimo takiego poświęcenia jako włożyli wszyscy walczący za Polskę ostatecznie „Soviet Union have it’s own way”, a Polacy byli wysyłani przez Sowietów na Sybir. Uważa, że Rosja cały czas jest zagrożeniem dla Europy. Pozdrawia swoich kolegów z Polski, którzy pozwalają mu zachować kontakt z ojczyzną.

Część czwarta:

Indonesia Flag / Fot. Dhiyaulhaq Fikri Syeftiawan, Flickr

Maciej Jastrzębski opowiada jak zainspirowała go postać Józefa Zwierzyckiego, Polaka badającego złoża geologiczne Indonezji. Mówi o celu jaki przyświeca jego wyprawie, szlakami wielkiego Polakami.  Jest to dotarcie do kopalni w Redjang Lebong na Sumatrze, którą w 1930 badał polski geolog. Chwali otwartość Indonezyjczyków. Indonezyjczycy uważają europejskie wydatne nosy za piękne, podobnie jak kolor skóry białych. Opisuje jakie kolejne etapy podróży ich czekają. Czym są „nasi goreng” i „sate ayam”? To smażony ryż i szaszłyki- dania indonezyjskiej kuchni, którą chwali.

Część piąta:

Nicolas Grunitzky, prezydent Togo, 1964/ Foto. Moshe Pridan (Israel National Photo Collection)/ własność publiczna

Krzysztof Puternicki mówi o swoich podróżach i projekcie „Polskie ślady”. „Bardzo często napotykałem na historie o Polakach” mówi opisując swoją podróż po Afryce. Jednym z przykładów może być pierwszy prezydent Togo, który miał na nazwisko Nicolas Grunitzky. Okazuje się, że ojciec prezydenta był Prusakiem polskiego pochodzenia (Togo było przed I wś. kolonią niemiecką). Podróżnik mówi, że swoją podróż po Afryce zacznie od przeprawienia się z Gibraltaru do Maroka. Tam trwają pracę polskich badaczy nad osadą … słowiańską. Założyć ją mieli sprowadzeni przez Berberów do Afryki słowiańscy niewolnicy.

Nasz gość opowiada też o poszukiwaniach polskich śladów na Kresach. Stwierdza, że „Białoruś mnie chwyciła za serce polskością ludzi ,którzy tam są i gościnnością”, o której my już trochę zapomnieliśmy. Opowiada także o swej wizycie we Lwowie i o tym, czego dowiedział się o polskiej szkole matematyków. Okazuje się, że współczesne przeglądarki internetowe oparte są na algorytmach stworzonych przez Polaków!