Dłużewska: Kiszczak i Jaruzelski negocjowali z Kościołem, żeby zmusić Morawieckiego i Kołodzieja do emigracji

Maria Dłużewska o tym, jak groźni dla ówczesnych władz byli przywódcy Solidarności Walczącej i o jaką Polskę walczył Kornel Morawiecki.

Maria Dłużewska opowiada o Kornelu Morawieckim w kontekście jej filmografii oraz podarowaniu założycielowi Solidarności Walczącej nagrody Drzwi do Wolności podczas gali finałowej na XI Festiwalu Filmowym „Niepokorni Niezłomni Wyklęci” w Gdyni. Stwierdza, że Kornel Morawiecki nie tylko te „drzwi do wolności”  za PRL uchylał, „on te drzwi wyważał”. Reżyserka mówi o znaczeniu jego i Andrzej Kołodzieja, szefa pomorskich struktur SW, któremu poświęciła swój zeszłoroczny film:

Jeśli dwóch przywódców, Kiszczak i Jaruzelski negocjują ze stroną kościelną i bliską ówczesnej władzy, która miała przejąć władzę po Okrągłym Stole, chcą się ich pozbyć, tzn. że oni byli bardzo groźni.

Dłużewska podkreśla wysiłki władz do zmuszenia przywódców Solidarności Walczącej do udania się na emigrację. W tym celu kłamali oni, mówiąc, że Andrzej Kołodziej jest chory na raka i musi jechać na leczenie do watykańskiej kliniki. Prowadzili negocjacje z zatrzymanymi z udziałem Kościoła i innych formacji opozycyjnych. Dysydentka stwierdza, iż było to „potwierdzenie, że robiliśmy rzecz ważną”.

Mieliśmy ważną diagnozę: „oni się nas boją” i drugą: „oni się w ogóle boją”.

Dłużewska dodaje, że „Kornel był człowiekiem wybitnym, bardzo przenikliwym”. Stwierdził on, że „celem naszej walki jest niepodległa Polska”, kiedy wszyscy uważali, iż„to jest absolutnie niemożliwe”. Wierzył w możliwość wprowadzenia nowego ustroju opartego nie o socjalizm, nie o dziki kapitalizm, tylko o solidaryzm społeczny. Obecnie „rząd jego syna realizuje teraz ten program”.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!


K.T./A.P.

Markiewicz: To prawda, że w III RP Solidarność Walcząca nie była nikomu potrzebna

Tadeusz Markiewicz o Solidarności Walczącej, tym jak próbowała eksportować swoje idee do ZSRR i jak niepotrzebna była w czasie Okrągłego Stołu i później.

Tadeusz Markiewicz wspomina zmarłego w poniedziałek Kornela Morawieckiego.

Skończyła się pewna epoka w moim życiu.

Dawny opozycjonista ocenia znaczenie Solidarności Walczącej po czasach PRL. Przyznaje, że „to prawda, że nie była nikomu potrzebna” po przemianach. Przedstawia także  działania tej formacji w czasach socjalizmu. Jak mówi, w Warszawie struktury Solidarności Walczącej zaczęto budować późno, bo w 1987 r.

Było nas czterech. Ja byłem bez przydziału, bo wyszedłem parę miesięcy wcześniej z więzienia. Zajmowałem się przez wiele lat drukowaniem. Stworzyliśmy holding Solidarności Walczącej.

Wydawali oni gazetę „Horyzont”. Drukowanie było ważną częścią działalności SW, która, jak mówi Markiewicz, chciała za pośrednictwem druku „eksportować swoją rewolucję na wschód”.

Wśród milicji, ubeków i wojska mieliśmy swoich ludzi. Sami nie moglibyśmy tego zrobić.

Akcje takie jak przerzucenie maszyny offsetowej na wschód nie byłyby możliwe, gdyby także wśród członków służb mundurowych SW nie miałaby przychylnych jej ludzi. Było tak, mimo że, jak podkreśla Markiewicz „bez wątpienia była to wojna, wojna bardzo brutalna”. Choć sam nie spotkał się z wielką agresją, to „wielu moich przyjaciół zostało dotkliwie pobitych”. Dodaje, że „rodziło to chęć odwetu”.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!


K.T./A.P.

Małgorzata Wassermann: W Krakowie czuć polaryzację na ulicach. Nasi wyborcy spotykają się z psychologicznym linczem

Jak przychodzę w różne ważne dla krakowian miejsca, jak uniwersytety, politechniki, czy szpitale, to ci co tam pracują skarżą się, że za popieranie PiS-u grozi zaszczucie – mówiła poseł PiS.

Przewodnicząca komisji  Amber Gold, wyraziła zaskoczenie stopniem niekompetencji i celowych działań osób, które obejmowały poszczególne stanowiska, nie mają pojęciach o powierzanych im dziedzinach. Za przykład posłużył Sławomir Nowak, którego krytycznie oceniła nawet Najwyższa Izba Kontroli, jeszcze gdy jej prezesem był Krzysztof Kwiatkowski.

– Jak będziemy obserwować działalność całych ośmiu lat Platformy, a zwłaszcza sześciu lat Donalda Tuska i jego ekipy, to ta niemoc skądś się brała. To była więcej niż niemoc. Od dłuższego czasu mieliśmy wrażenie, że ustępujemy w takich miejscach, które są w ogóle nie do przyjęcia. Przypominam choćby kwestię przyjmowania uchodźców. Społeczeństwo w tym zakresie miało stanowisko jednolite, jak prawie nigdy, ale Donald Tusk i Ewa Kopacz nie robili sobie z tego zupełnie nic. Dla nich wola narodu miała znaczenie drugorzędne. Główny decydent był chyba gdzie indziej.

Jak tłumaczy, komisja zakończyła się bez spektakularnego zakończenia, ponieważ większości spraw groziło przedawnienie – dlatego sprawy były na bieżąco zgłaszane do prokuratury.

Poseł PiS podsumowując działania rządu Zjednoczonej Prawicy, przyznała, że nie udało się wprowadzić wszystkich zmian. Nie udało się zreformować sądownictwa oraz naprawić sytuacji w Służbie Zdrowia. Podkreśliła, że mimo wszystko poprzednie rządy nie potrafiły znaleźć pieniędzy na programy socjalne, bez podnoszenia podatków.

Odnośnie oskarżeń stawianych Marianowi Banasiowi, stwierdziła, że są medialne i należy dać czas na pracę właściwych służb. Na pytanie o sprawdzenie kandydata na szefa Najwyższej Izby Kontroli odparła:

– Nieporównywalnie większe są uprawnienia ministra finansów, którym był, czy wiceministra odpowiedzialnego za KAS, za Wywiad Skarbowy, za Służbę Celną. Szef Najwyższej Izby Kontroli ma węższe uprawnienia niż te, które do tej pory miał pan Marian Banaś. Zakładam, że został sprawdzony i dlatego ze spokojem oczekuję na wyniki tego postępowania.

Poseł PiS, wspominając ś.p. Kornela Morawieckiego podkreśliła połączenie człowieka z jednej strony niezwykle walecznego, a z drugiej spokojnego.

– Swoją osobowością nie bardzo pasował, do niektórych zachowań, z którymi mamy do czynienia w dzisiejszym Sejmie – te pokrzykiwania, czasem brzydkie gadżety. On wychodził na mównicę, miał w sobie taki spokój, miał w sobie tą wielkość i po prostu apelował, abyśmy ze sobą rozmawiali, bo jemu po prostu chodziło o Polskę.

 

WJB

Koalicja Obywatelska przeciwko powstaniu województwa warszawskiego

„W żadnym wypadku nie możemy zgodzić się na rozbicie Mazowsza i tworzenie dwóch skrajnie różnych województw” – ogłaszają samorządowcy i kandydaci do Senatu RP.

Jarosław Kaczyński zapowiedział podział po wyborach województwa mazowieckiego przez wydzielenie z niego Warszawy i jej okolic jako osobnego województwa. Przeciwko tym planom w poniedziałek przedstawiciele opozycji podpisali deklarację na rzecz jedności terytorialnej Mazowsza. Według sygnatariuszy deklaracji (wśród których są m.in.marszałek województwa Adam Struzik, prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, wicemarszałek Sejmu i  kandydatka Koalicji Obywatelskiej na premiera Małgorzata Kidawa-Błońska)  sytuacja, w której miastom subregionalnym proponuje się rolę stolicy nowego województwa, powoduje zantagonizowanie społeczności lokalnych:

Nie godzimy się na przedmiotowe traktowanie mieszkańców naszego regionu i próby ich skłócenia. Nie godzimy się na tworzenie sztucznego podziału, który rozerwie naturalne więzi Warszawy i Mazowsza.

Zdaniem opozycji w proponowanym modelu podziału województwa Warszawa płaciłaby janosikowe podwójne w stosunku do obecnego: jako miasto i jako województwo. Jednocześnie jak stwierdza, cytowany przez RDC, marszałek Mazowsza Adam Struzik:

Do innych samorządów przestaną płynąć pieniądze z podatków płaconych w Warszawie. Dla Mazowsza to utrata 83 procent dochodów. Województwo, zamiast rozwijać się równomiernie, będzie zepchnięte na drugi plan. Środku unijne tego nie wyrównają.

Szef mazowieckich struktur Platformy Andrzej Halicki, podpisując deklarację, zobowiązał się bronić interesów Mazowsza. Sygnatariusze dodawali:

Nie godzimy się również na chaos i generowanie dodatkowych kosztów, jakie przyniosłaby tak duża i z dużym prawdopodobieństwem niedopracowana zmiana administracyjna. W żadnym wypadku nie możemy zgodzić się na rozbicie Mazowsza i tworzenie dwóch skrajnie różnych województw: jednego bogatego, opartego na Warszawie, i drugiego biedniejszego, pozbawionego perspektyw.

A.P.

Jacek Ozdoba: HGW jest człowiekiem małym, nikczemnym. Jak może za awarię „Czajki” obwiniać śp. Lecha Kaczyńskiego?

– HGW jest bezczelna. Zrzuca odpowiedzialność za awarię „Czajki” na Lecha Kaczyńskiego, który nie rządzi stolicą od lat. Przecież to za jej rządów unowocześniano tę oczyszczalnię – mówi Jacek Ozdoba.

 

 

Jacek Ozdoba, radny Warszawy z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, komentuje sobotnie wystąpienie byłej prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz w porannej audycji Radia ZET. W czasie jej trwania polityk stwierdziła, że za awarię Oczyszczalni Ścieków „Czajka” w stolicy, do której doszło w dniach 27-28 sierpnia, odpowiedzialna jest była głowa państwa, a w latach 2002-2005 prezydent Warszawy Lech Kaczyński, a także były prezes Narodowego Banku Polskiego Sławomir Skrzypek.

To świadczy o poziomie pani prezydent, która już naprawdę w politycznym działaniu jest w stanie posunąć się do tak nikczemnych zarzutów wobec świętej pamięci prezydenta prof. Lecha Kaczyńskiego i pana prof. Skrzypka, co jest świadectwem tego, że (…) taką politykę uprawiają ludzie mali.

Gość Kuriera w samo południe zwraca uwagę, że to za rządów HGW zawarto umowę na rozbudowę i unowocześnienie oczyszczalni. Stwierdza przy tym, że zrzucanie odpowiedzialności na Lecha Kaczyńskiego, który nie rządzi Warszawą od wielu lat, jest bezczelnością. Z przekąsem pyta: „jak to jest, że Platforma rządzi w Warszawie, a winny jest PiS?”.

Ozdoba komentuje również rządy następcy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Stwierdza, że Rafał Trzaskowski nie sprostał obowiązkom prezydenta Warszawy.

Pan prezydent dużo mówi o ekologii, a jak na razie widzimy wycinkę drzew, zabudowę klinów zapowietrzających w Warszawie. Jeżeli chodzi o Platformę Obywatelską – brak planów zagospodarowania, zabudowy strefy zielonej, brak wymiany kopciuchów wszystkich miejskich. Mamy do czynienia ze słabą segregacją, z brakiem nowoczesnej spalarni dotyczącej osadów w Warszawie.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

 

„Nasz Dziennik”: Rolnicy chcą ochrony przed bezprawnymi działaniami aktywistów „ekologicznych”

Poseł Jarosław Sachajko i Krysztof Przedpełski z KRIB mówią w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” o problemie uznaniowego odbierania zwierząt hodowcom i rolnikom przez „ekologów”.

Hodowcy wielokrotnie zwracali uwagę na problem skandalicznych nadużyć ze strony ekoterrorystów- podaje „Nasz Dziennik”.

Jarosław Sachajko (ruch Kukiz’15), przewodniczący sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, jest jednym z inicjatorów projektu ustawy  mającej chronić rolników przed bezprawnymi działaniami „przyjaciół zwierząt” (o której mówił w wywiadzie w Radiu WNET). W rozmowie z „Naszym Dziennikiem” powiedział, że:

Nie tylko rolnicy, ale wszyscy posiadacze zwierząt – głównie tych rasowych – mają problemy z tzw. organizacjami prozwierzęcymi. Nasze propozycje idą w tym kierunku, aby zwierzęta, które są odbierane – jeśli zostanie stwierdzone, że dokonało się to bezpodstawnie – wracały do swoich prawowitych właścicieli na podstawie decyzji administracyjnej, a nie długotrwałego i kosztownego procesu cywilnego.

Obecnie do odebrania zwierzęcia rolnikowi lub hodowcy wystarczy decyzja „upoważnionego przedstawiciela organizacji społecznej, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt”. Gdy uzna on, że inwentarz jest przetrzymywany w niewłaściwych warunkach bytowania, rolnikowi jest odbierana jego własność.

Trudniejsze jest, jak zwraca uwagę Sachajko, odwołanie się od decyzji:

Takie poważne narzędzie dano tzw. ekologom. Ale jeżeli właściciel walczy o swoje prawa i udowodni, że odebrano mu zwierzęta bezpodstawnie, to zaczyna się dla niego droga przez mękę. Musi wejść na ścieżkę cywilną, wiąże się to z dodatkowymi kosztami i długotrwałym procesem.

O problemie nadużyć ze strony ekologicznych aktywistówmówi także Krzysztof Przedpełski z Krajowej Rady Izb Rolniczych:

Zastanawiającym i dyskusyjnym jest brak w ustawie jakichkolwiek wymogów dla organizacji społecznej, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt. Praktycznie każda organizacja może wpisać sobie taką działalność.

W ocenie Krzysztofa Przedpełskiego system powinien być uszczelniony. Dzisiaj podstawą do uzyskania możliwości odebrania zwierzęcia jest status organizacji prozwierzęcej.

A.P.

 

Prof. Nowak: Agnieszka Holland występuje jako arystokratka. Jej słowa wyrażają stalinowski sposób myślenia

Prof. Andrzej Nowak elitarystycznej mentalności establishmentu III RP i tym jak myślą one o Polsce, potrzebie równowagi między interwencjonizmem a inicjatywą prywatną i szkodliwości reformy Gowina.

Prof. Andrzej Nowak odnosi się do słów reżyserki Agnieszki Holland, która w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” oznajmiła, że należy odebrać czynne prawa wyborcze mężczyznom w Polsce na jakieś 12 lat:

Jest to stalinowski sposób myślenia. Należy wziąć to pod uwagę podczas głosowania 13 października. Jest wyrazicielką poglądów rdzenia tych, którzy chcą odebrać władzę PiS.

„Agnieszka Holland występuje jako arystokratka” – mówi historyk, dodając, że „nawet Radziwiłłom nie śniło się o takim poczuciu swojego miejsca w społecznej strukturze, do którego chamy nigdy nie powinny być dopuszczone”.

Ponadto prof. Nowak krytykuje list trzech byłych prezydentów Polski. W jego przekonaniu wyraża on jedność środowiska, które uważa, że nasz kraj „powinien być ścisłą kontynuacją PRL” i „nie powinien stawiać przed sobą ambitnych celów” zadowalając się rolą „biednego wschodniego sąsiada” silnych krajów Europy Zachodniej. Wyrazem takiego myślenia o Polsce są jego zdaniem słowa Emmanuela Macrona, który niedawno powiedział, że Polska blokuje wszystko w sprawie europejskiej polityki klimatycznej. W słowach prezydenta Francji dopatruje się „elementu histerii, że Polska może mieć własne zdanie”. Dawne państwa kolonialne przez dekady zatruwające atmosferę, nie chcą by  kraje, które w XIX i część XX w. nie były suwerenne, teraz je doganiały.

Chciałbym, żeby solidna, dobra formacja wolnorynkowa była w sejmie.

Gość „Poranka WNET” opowiada o problemie napięcia między konieczną jego zdaniem dla modernizacji kraju aktywnością państwa w gospodarce a ryzykiem stłamszenia inicjatywy prywatnej. Mówi, że trzeba szukać złotego środka między czystym etatyzmem a całkowicie wolnym rynkiem. Jednocześnie ubolewa, że w parlamencie prawdopodobnie nie znów nie znajdzie się jednoznacznie wolnorynkowa siła polityczna. Przypuszcza, że Janusz Korwin-Mikke oraz inni liderzy Konfederacji Wolność i Niepodległość doprowadzą przez swoje kontrowersyjne wypowiedzi, że ich formacja polityczna nie przekroczy progu wyborczego.

Uważam tę reformę za katastrofę dla polskiej humanistyki.

Historyk  krytykuje także reformę szkolnictwa wyższego autorstwa wicepremiera Jarosława Gowina. Według prof. Andrzeja Nowaka skutkiem tych zmian jest jeszcze większe zbiurokratyzowanie uczelni oraz zepsucie poziomu humanistyki, która dostosowując się do wymagań, jakie stawia przed nią humanistyka amerykańska i zachodnioeuropejska, będzie musiała pisać o tym, co ona chce i jak ona chce. Oznacza to ideologizację w duchu skrajnie lewicowym.

Wystarczy tylko chcieć mówić prawdę […] [Udowodnił] to, że Kościół możne tak wiele w obronie natury ludzkiej.

Ponadto odnosi się do listu metropolity krakowskiego abpa Marka Jędraszewskiego, który skomentował w nim działanie środowisk LGBT i wskazał na zagrożenia, jakie niesie ze sobą ideologia gender.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Wasyl Bodnar, Marek Sierant, Jan Fedirko – Program Wschodni z 28 września 2019 r.

Program Wschodni wraz z Pawłem Bobołowiczem powrócił do Kijowa. Jednym z gości był wiceminister MSZ Ukrainy Wasyl Bodnar, który wypowiedział się m.in. na temat polskich ekshumacji na Ukrainie.

W ostatnim Programie Wschodnim, który powrócił do Kijowa, Paweł Bobołowicz rozmawiał z Markiem Sierantem o sprawie Trump-Zełeński i innych wątkach polityki ukraińskiej, w tym zachowania rzeczniczki prezydenta Ukrainy Julia Mendel, która ostatnio myli funkcję rzecznika prasowego z ochroniarzem. Dzięki Janowi Fedirko z Fundacji Niepodległości wróciliśmy do Sarn i Włodzimierza Wołyńskiego, a materiał Wojciecha Jankowskiego przeniósł nas do Jaremcza.

O sprawie zniesienia moratorium na pracę poszukiwawcze i ekshumacje ofiar na Ukrainie mówił wiceminister spraw zagranicznych Vasyl Bodnar. Przy okazji padło trochę ocen pracy Volodymyr Viatrovych.

Towarzyszył nam też duch wielkiego i niestety w dużym stopniu zapomnianego polskiego malarza Wilhelma Kotarbińskiego, o którym opowiadał Wołodymyr Mnuszenko. Portret Kotarbińskiego namalowała córka pana Włodzimierza. Program Wschodni nadawaliśmy ze statku-hotelu na Dnieprze „Bohdan Chmielnicki”, a oprócz Warszawy w Programie łączyliśmy się z Paryżem, skąd część sobotniej audycji prowadził Krzysztof Skowroński. Warto posłuchać.

Prof. Jan Duda: Abp Jędraszewski ostrzega przed ideologią gender, która kusi człowieka wolnością bez odpowiedzialności

Prof. Jan Duda o tym, czemu zagraża nam ideologia gender i o roli, jaką rządzący mają w obronie społeczeństwa przed zjawiskami patologicznymi oraz o tym, jak ocenia swojego syna jako Prezydenta RP.

Prof. Jan Duda odnosi się do listu metropolity krakowskiego abpa Marka Jędraszewskiego, który skomentował w nim działanie środowisk LGBT i wskazał na zagrożenia, jakie niesie ze sobą ideologia gender.

Jest to najzwyczajniejsze przypomnienie, że w nauce Kościoła Katolickiego występuje pojęcie grzechu. Grzech zagraża człowiekowi, zawsze szkodzi człowiekowi. Przypomina, że 6.i 9. przykazanie obowiązuje. Niebezpieczne jest eksperymentowanie ze swoją seksualnością.

Kandydat na senatora podkreśla, że trzeba odróżnić LGBT, czyli środowiska, które „były zawsze”, od ideologii gender.

Ks. abp ostrzega przed ideologią. […] Słowa tej ideologii brzmią jak słowa węża w raju; „tak próbuj, nie przejmuje się, będziesz szczęśliwy”.

Zdaniem prof. Dudy list hierarchy jest także przestrogą dla tych, którzy chcieliby szukać oparcia w środowiskach LGBT i szukać w ich ramach osobistego szczęścia. Środowiska te bowiem„nie są tak łagodne, jakby się wydawało”.

Ponadto komentuje treść listu trzech byłych prezydentów Polski: Aleksandra Kwaśniewskiego, Lecha Wałęsy oraz Bronisława Komorowskiego. Zaznacza, że listu nie czytał, więc nie może się na jego temat całościowo wypowiadać. W liście tym możemy przeczytać, że:

Trzynastego października nie czekają nas normalne wybory, lecz takie, które zadecydują, czy Polska będzie demokratycznym państwem prawa, czy też będzie nadal staczała się w kierunku autorytarnej dyktatury. Demokratyczna większość w Senacie może okazać się kluczowa.

Gość „Poranka WNET” stwierdza, że istnieją jego zdaniem trzy główne obszary działalności państwa. Pierwszym jest budowa struktur prawnych, administracyjnych, infrastruktury itd. Drugim bezpieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne, a trzecim „przeciwdziałanie zjawiskom szkodliwym dla społeczeństwa”. Słowa o zmierzaniu ku autorytaryzmowi traktuje jako odrzucenie tego ostatniego zadania rządzących.

Ktoś upatruje w próbach przeciwdziałania zjawiskom negatywnym niewątpliwie, jakim jest osłabienie rodziny, a więc krzywdzenia dzieci, autorytaryzmu. W imię czego jest to robione?

Prof. Duda podkreśla, że „obserwujemy bardzo niekorzystne zjawisko kryzysu rodziny”. Wynikiem tego kryzysu jest to, iż „dzieci cierpią na tym, że kwestionujemy potrzebę stabilności rodziny”.

Ojciec polskiego prezydenta mówi o tym, jak ocenia prezydenturę swojego syna. Stwierdza, że jego zdaniem Andrzej Duda realizuje swoją misję jako prezydent, tzn. dba o wizerunek Polski za granicą i działa na rzecz łączenia Polaków. Dodaje, że stara się być obiektywnym w swoich ocenach: „inaczej odbieram syna, kiedy siedzę z nim przy stole, a inaczej kiedy oglądam go w telewizji”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!


K.T./A.P.

 

Tymczasowe rozwiązanie międzywojennego ministra Poniatowskiego staje się wzorem dla Polski

Drewniane domy budowane dla polskich osadników w okresie międzywojennym przetrwały niemal wiek. Niektóre wciąż są zamieszkanie. Czy budownictwo drewniane w Polsce będzie przeżywać renesans?

Podróżując przez Pomorze lub Wielkopolskę, nie sposób nie zauważyć drewnianych powtarzalnych zabudowań, które intrygują swoją charakterystyczną architekturą – potocznie zwane Poniatówkami od nazwiska ówczesnego ministra rolnictwa Juliusza Poniatowskiego. To dzięki jego determinacji, konsekwencji oraz zdrowemu rozsądkowi w latach 1936-1939 wybudowano kilka tysięcy drewnianych osad dla rolników przesiedlanych z Polski centralnej i wschodniej na Pomorze i do Wielkopolski.

Gośćmi audycji Radia „Solidarność” prowadzonej przez red. Pawła PietkunaAndrzej Jurak, badacz i odkrywca dziedzictwa Fundacji Poniatówka Polska oraz Andrzej Schleser, dyrektor techniczny spółki Polskie Domy Drewniane S.A.

– Okres 20 lecia międzywojennego był trudny bo z trzech różnych zlepków udało się stworzyć państwo – opowiada Andrzej Schleser. – Poniatówki to udany przykład zastosowania prefabrykowanego budownictwa drewnianego w przedwojennej Polsce w ramach reformy rolnej.

– Nazwa może być myląca – mówi Andrzej Jurak z Fundacji Poniatówka Polska. – Dużą część życia mieszkałem właśnie w Poniatówce. Będąc młodym człowiekiem myślałem, że mieszkam w tak starym domu, że pamięta czasy księcia Poniatowskiego. Dopiero później okazało się, że domy takie jak mój powstały masowo w II Rzeczpospolitej. Nazwa wzięła się od nazwiska ministra Juliusza Poniatowskiego…

Zapraszamy do wysłuchania audycji!