Prof. Gościwit Malinowski: Polska humanistyka coraz bardziej odstaje od źródeł – łaciny uczymy się niewiele

Gościem „Poranka Wnet” jest prof. Gościwit Malinowski – filolog klasyczny z Uniwersytetu Wrocławskiego, który mówi o użyteczności języka łacińskiego oraz o kondycji nauk humanistycznych.


Trwa Wielka Wyprawa Radia Wnet – kolejnym jej przystankiem jest Wrocław. Gościem „Poranka Wnet”, prosto ze stolicy województwa Dolnośląskiego, jest prof. Gościwit Malinowski – filolog klasyczny z Uniwersytetu Wrocławskiego, który mówi o użyteczności języka łacińskiego oraz o kondycji nauk humanistycznych. Profesor zaznacza, że na mnożące się pytania o sens zgłębiania łacińskich źródeł, na których oparta jest nasza cywilizacja, powinniśmy znajdować zawsze odpowiedź twierdzącą.

Współtworząc cywilizację powinniśmy żyć kodem kulturowym, który tę cywilizację stworzył.

Przedmiotem debaty jest również język łaciński – czy jest on w dzisiejszym świecie jakkolwiek przydatny? Zdaniem prof. Malinowskiego również i na to pytanie trzeba odpowiedzieć twierdząco, gdyż język ten jest potrzebny – choćby do badań kolejnych źródeł naszej kultury i cywilizacji.

 Łacina się przydaje – została ogromna liczba źródeł zapisanych w języku łacińskim. To coś, co tworzy naszą cywilizację, używamy masy wyrazów łacińskiego pochodzenia – dzięki łacinie znamy słownictwo wielu języków.

Pojawiają się również zagadnienia dotyczące potencjalnych reform w szkole, obejmujące powrót łaciny do szkół średnich. Zdaniem Profesora język łaciński mógłby być w podstawie programowej dla klas o określonych profilach – tylko dla tych, którym może się przydać. Nauka łaciny byłaby dla humanistyki polskiej wskazana, gdyż całkowity jej brak stopniowo oddala nas od źródeł cywilizacji.

Polska humanistyka coraz bardziej odstaje od źródeł – uczymy się łaciny niewiele.

Zdaniem gościa „Poranka Wnet” problemem polskiej humanistyki jest przesadna utylitarność i zbyt mała zbiorowa moc wytwórcza.

Utylitarność oraz pozory modernizacji – widać wybitne jednostki, brakuje jednak zbiorowego wysiłku. Replikują się ludzie, który mają nieco wąskie pola zainteresowań.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

PK

Prof. Nowak: Agnieszka Holland występuje jako arystokratka. Jej słowa wyrażają stalinowski sposób myślenia

Prof. Andrzej Nowak elitarystycznej mentalności establishmentu III RP i tym jak myślą one o Polsce, potrzebie równowagi między interwencjonizmem a inicjatywą prywatną i szkodliwości reformy Gowina.

Prof. Andrzej Nowak odnosi się do słów reżyserki Agnieszki Holland, która w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” oznajmiła, że należy odebrać czynne prawa wyborcze mężczyznom w Polsce na jakieś 12 lat:

Jest to stalinowski sposób myślenia. Należy wziąć to pod uwagę podczas głosowania 13 października. Jest wyrazicielką poglądów rdzenia tych, którzy chcą odebrać władzę PiS.

„Agnieszka Holland występuje jako arystokratka” – mówi historyk, dodając, że „nawet Radziwiłłom nie śniło się o takim poczuciu swojego miejsca w społecznej strukturze, do którego chamy nigdy nie powinny być dopuszczone”.

Ponadto prof. Nowak krytykuje list trzech byłych prezydentów Polski. W jego przekonaniu wyraża on jedność środowiska, które uważa, że nasz kraj „powinien być ścisłą kontynuacją PRL” i „nie powinien stawiać przed sobą ambitnych celów” zadowalając się rolą „biednego wschodniego sąsiada” silnych krajów Europy Zachodniej. Wyrazem takiego myślenia o Polsce są jego zdaniem słowa Emmanuela Macrona, który niedawno powiedział, że Polska blokuje wszystko w sprawie europejskiej polityki klimatycznej. W słowach prezydenta Francji dopatruje się „elementu histerii, że Polska może mieć własne zdanie”. Dawne państwa kolonialne przez dekady zatruwające atmosferę, nie chcą by  kraje, które w XIX i część XX w. nie były suwerenne, teraz je doganiały.

Chciałbym, żeby solidna, dobra formacja wolnorynkowa była w sejmie.

Gość „Poranka WNET” opowiada o problemie napięcia między konieczną jego zdaniem dla modernizacji kraju aktywnością państwa w gospodarce a ryzykiem stłamszenia inicjatywy prywatnej. Mówi, że trzeba szukać złotego środka między czystym etatyzmem a całkowicie wolnym rynkiem. Jednocześnie ubolewa, że w parlamencie prawdopodobnie nie znów nie znajdzie się jednoznacznie wolnorynkowa siła polityczna. Przypuszcza, że Janusz Korwin-Mikke oraz inni liderzy Konfederacji Wolność i Niepodległość doprowadzą przez swoje kontrowersyjne wypowiedzi, że ich formacja polityczna nie przekroczy progu wyborczego.

Uważam tę reformę za katastrofę dla polskiej humanistyki.

Historyk  krytykuje także reformę szkolnictwa wyższego autorstwa wicepremiera Jarosława Gowina. Według prof. Andrzeja Nowaka skutkiem tych zmian jest jeszcze większe zbiurokratyzowanie uczelni oraz zepsucie poziomu humanistyki, która dostosowując się do wymagań, jakie stawia przed nią humanistyka amerykańska i zachodnioeuropejska, będzie musiała pisać o tym, co ona chce i jak ona chce. Oznacza to ideologizację w duchu skrajnie lewicowym.

Wystarczy tylko chcieć mówić prawdę […] [Udowodnił] to, że Kościół możne tak wiele w obronie natury ludzkiej.

Ponadto odnosi się do listu metropolity krakowskiego abpa Marka Jędraszewskiego, który skomentował w nim działanie środowisk LGBT i wskazał na zagrożenia, jakie niesie ze sobą ideologia gender.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Prof. Nowak: W obliczu zimnej wojny między Chinami a USA nawoływania opozycji do zbliżenia z Iranem są absurdem [VIDEO]

– Myślę, że jeśli będziemy blisko Stanów Zjednoczonych, to możemy coś wygrać, a jeśli weźmiemy USA na dystans, znajdziemy się w pewnego rodzaju geopolitycznej próżni – mówi prof. Andrzej Nowak.


Prof. Andrzej Nowak, członek Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej, w rozmowie w Popołudniu odnosi się do reformy szkolnictwa wyższego Jarosława Gowina. Mówi, że podczas mającej miejsce w poniedziałek rozmowy na jej temat prezydent Andrzej Duda poważnie potraktował uwagi dotyczące zmian. Do udziału w dyskusji głowa państwa zaprosiła także wicepremiera Piotra Glińskiego oraz ministrów: Szczerskiego i Kolarskiego.

Profesor stwierdza, że pod wieloma względami reforma szkolnictwa wyższego przyniesie pozytywne skutki, zwłaszcza dla nauk ścisłych i technicznych. Gość Popołudnia wskazuje przy tym na niezadowolenie wykładowców kierunków humanistycznych. Zwraca uwagę, że zmiany w edukacji degradują użycie języka polskiego i sprowadzają go do rangi języka drugiej kategorii. Przyczynia się do tego rządowa lista periodyków, w których publikacja będzie punktowana w dorobku naukowym. Są to głównie wydawnictwa w języku angielskim, co znacznie utrudnia podejmowanie w nich pewnych tematów, jak np. polska poezja. Nowak krytycznie wyraża się również o będącej częścią reformy liście dyscyplin naukowych, której częścią nie stały się nauki takie jak polonistyka czy biotechnologia.

„A trend jest właśnie taki, i tej reformy, i Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki, że mamy podejmować tematy modne. Modne na Zachodzie po to, żeby tam awansować w listach rankingowych”.

Członek Kolegium IPN komentuje także obecną sytuację geopolityczną. Stwierdza, że ma miejsce zmiana funkcjonowania stosunków międzynarodowych, która wyraża się w nowej zimnej wojnie pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Chinami. Uważa, że w jej obliczu Polska i państwa kierujące Unią Europejską muszą zdecydować, po której stronie sporu się znajdą. Zaznacza, że podjęcie tej decyzji w naszym kraju komplikuje podział polskiego społeczeństwa.

„Myślę, że jeśli będziemy blisko Stanów Zjednoczonych, to możemy coś na tym wygrać, jeżeli będziemy się dystansować od Stanów Zjednoczonych, to znajdziemy się w pewnego rodzaju geopolitycznej próżni”.

Gość Popołudnia opowiada również o Nowym Jedwabnym Szlaku, który określa mianem karty przetargowej w walce o pozycję Polski w sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi.

Profesor odnosi się także do wydarzeń w Europie Zachodniej takich jak Brexit i ruch „żółtych kamizelek”. Jego zdaniem są one reakcją na oderwanie się elit przyzwyczajonych do prawa własności do rządzenia „ciemnym ludem” od rzeczywistości.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

„Durna synteza” – nieodłączny element postmodernistycznej humanistyki. Niewyemancypowany pedagog wykpiwa i ostrzega

Kiedyś mówiono: „robić można wszystko, ale nie wszystko wypada”. Czy w czasach dominacji postmodernistycznego barbarzyństwa są jeszcze szanse na przywrócenie sensu temu powiedzeniu?

Herbert Kopiec

Rzekomo antyfundamentalistyczny, ale prawdziwie antykatolicki postmodernizm, choć nie powstał w Rosji, ma wiele wspólnego z logiką rosyjskich elit. To wśród jej członków funkcjonuje bowiem tak zwany durnyj sintez (durna synteza). Wynika z niej, że można na przykład jednocześnie wychwalać cara i Lenina. Dobre, co? Czyli, że można nie odróżniać (skądinąd deklarowanego) dobra od zła, prawdy od kłamstwa, itd. Można więc być radykalnie za, a nawet przeciw Kościołowi katolickiemu, a łajdak może być traktowany identycznie jak jego ofiara. Bywa wszak, że wysokie odznaczenie państwowe otrzymują i były TW SB, i obiekt jego inwigilacji.

Można też banalizować schizofreniczną postawę prezydenta Wrocławia, który jednego dnia otwiera Rondo Żołnierzy Wyklętych, a drugiego wprowadza jako gościa specjalnego prof. Z. Baumana – propagandystę wojsk, które tych żołnierzy mordowały. Wszystko to jest dopuszczalne, gdyż termin ‘postmodernizm’ – jak wyjaśnia sympatyzujący z postmodernizmem, a czasem nie – prof. B. Śliwerski – „nie tyle tłumaczy bądź wyjaśnia, ile raczej podkreśla niejasność współczesnej kondycji społeczno-kulturowej: więcej rodzi się tu pytań niż odpowiedzi” (Współczesne teorie i nurty wychowania, Impuls, 1998).

Dość powiedzieć, „że ci, którym przypisuje się miano klasyków postmodernistów, sami odżegnują się od bycia jego reprezentantami” (np. J. Derrida).

(…) Jako człowieka zacofanego poruszyło mnie wydarzenie, do jakiego doszło niedawno podczas uroczystej inauguracji nowego roku akademickiego 2018/2019 na Uniwersytecie Śląskim. Można ją zobaczyć w internecie. Moje zainteresowanie tym, co dzieje się na uniwersytecie, jest naturalne. Pracowałem w nim 44 lata. Ale do rzeczy. Otóż prześwietny senat uczelni, która wkroczyła w 51. rocznicę swoich narodzin, zajął się między innymi wychwalaniem dwóch swoich znanych profesorów, w tym jednego zdeklarowanego postmodernisty, prof. Tadeusza Sławka, który przyjął godność honorowego profesora Uniwersytetu Śląskiego. Natomiast prof. Krzysztof Zanussi odebrał nagrodę honorującą jego wybitne osiągnięcia naukowe i artystyczne. Obaj zwyczajowo nagrodzeni zostali brawami. I nie byłoby w tym nic szczególnego, wszak jest dobrym obyczajem nagradzać (w każdej dziedzinie życia) ludzi wybitnych, gdyby nie to, że owa feta przypominała absurdalny fenomen durnej syntezy.

Deficyt prawdy

Prof. Zanussi (Wydział Radia i Telewizji UŚ) – został poproszony przez władze uczelni o wygłoszenie wykładu inauguracyjnego. Wybór tematu wykładu (Prawda w czasach post-prawdy, wiara w czasach niewiary) należał do Zanussiego – co ma kluczowe znaczenie dla tego, co chcę czytelnikowi dziś opowiedzieć. „Z tą prawdą – słusznie rozpoczął swój wykład prof. Zanussi – mamy narastającą niewygodę. Jakby prawdy coraz bardziej brakuje we wszystkich przejawach życia. Brakuje jej w rodzinie, brakuje jej w życiu publicznym, w życiu naukowym. Nawet brakuje jej czasem w Kościele, który stoi na straży prawdy objawionej. Ale czasem ludzkie niewygodne prawdy też zamiata pod dywan. Taka to już ludzka słabość Kościoła”.

I w tym miejscu swojego wykładu prof. Zanussi poszedł – jak się to mówi – na całość. Nie pozostawił żadnej wątpliwości, co myśli o postmodernizmie. Stwierdził mianowicie: „Ale rzeczywiście ogłoszenie że prawda już nie obowiązuje, było aktem głębokiej nieodpowiedzialności pokolenia, które zafundowało nam postmodernizm. I mam na to – podkreślił Zanussi – spojrzenie krytyczne”.

No cóż, zrobiło się i straszno, i śmieszno. Ale okazuje się, że tylko dla takich zacofańców, jak piszący te słowa. Dlaczego? Ano w niewielkiej odległości od prof. Zanussiego – który postmodernizm jednoznacznie był potępił – siedział sobie prof. T. Sławek – prominentny przedstawiciel tego pokolenia, które zatruło uniwersytety postmodernistyczną trucizną. To z jego inicjatywy światowy guru postmodernizmu J. Derrida otrzymał (1997) doktorat honorowy UŚ. Ale jednocześnie przecież parę minut wcześniej promotor owego postmodernistycznego barbarzyństwa (też mu – a jakżeby inaczej! – doskwiera pozbawiona odpowiedzialności postmodernistyczna gadanina) został świeżo upieczonym profesorem honorowym Uniwersytetu Śląskiego. Znając swoją wartość, odbierał z rąk aktualnego rektora UŚ to wyróżnienie – jeśli można tak powiedzieć – z należnym zrozumieniem dla słuszności decyzji, jaką podjął Senat w jego sprawie. Bez ryzyka popełnienia większego błędu da się powiedzieć, że gdyby prof. Sławek urodził się w byłym Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, to na polu obfitości otrzymanych zaszczytów, tytułów i medali śmiało mógłby konkurować z samym Leonidem Breżniewem. O, byłbym zapomniał odnotować, że obywatela Tadeusza Sławka dopadł ostatnio kolejny splendor. Wolą ludu śląskiego został wybrany do Sejmiku Śląskiego.

Misja i powołanie profesorskie w ujęciu prof. Sławka

„Dziękuję za to wyróżnienie – powiedział rzeczowo T. Sławek. – Ono w sposób naturalny przychodzi do człowieka na końcu drogi zawodowej i pewnie jakoś życiowej. Jeśli chodzi o to wyróżnienie, które z rąk Rektora i woli Państwa Senatorów mnie spotkało, to traktuję je jako przypomnienie o czymś, czego żadna emerytura nie zakończy, tzn. przypomnienie pewnej misji profesorskiej, która polega generalnie na dwóch sprawach. Po pierwsze na wykazywaniu się daleko idącym szacunkiem dla wszystkich przejawów życia w najdrobniejszym szczególe. Po drugie, na pamiętaniu o tym, że należy życie, a także towarzyszące mu słowa, instytucje, akty prawne, pojęcia, traktować z należytą powagą i szacunkiem, którego nam w ostatnim czasie trochę zabrakło. Wyróżnienie traktuję jako przypomnienie o tym powołaniu profesorskim”. OKLASKI.

Jak na postmodernistę przystało, o profesorskim powołaniu prof. Sławek potrafi też powiedzieć to i owo w innej tonacji. Odnieść się do godności tytułu profesora bez większej atencji, by nie powiedzieć, że dość obcesowo. Posłuchajmy: „Ważną jest sprawą być profesorem, lecz ważniejsze jest to, aby żyć w przekonaniu, że jest nieskończenie wiele ważniejszych rzeczy i myśli, aspektów życia, za które bez wahania oddałbym ów tytuł”. (T. Sławek, Antygona w świecie korporacji, Rozważania o Uniwersytecie i czasach obecnych, Wyd. UŚ, Katowice 2002, s. 121). Parę lat później T. Sławek – jak to się mówi – puścił farbę. Zwierzył się mianowicie, co mogło by być dla niego ważniejsze od profesury: „Beatlesi przewrócili mi w głowie do tego stopnia, że za umiejętność wydobywania dźwięków z fortepianu lub gitary oddałbym tytuł profesora” („Stylowy Magazyn Studencki”, 2009).

Gdy w tym dziękczynnym słowie honorowy profesor UŚ nawiązywał – jakże przecież słusznie – do potrzeby szacunku „dla wszystkich przejawów życia w najdrobniejszym szczególe”, gdy mówił o niezbędnej powadze wobec instytucji, a zwłaszcza o szacunku dla POJĘĆ (sic!) oraz pamiętaniu o tym wszystkim – to doznałem – jak mawiają uczeni w Piśmie – dysonansu poznawczego. Nawet przez moment zrobiło mi się żal profesora postmodernisty i radnego Sejmiku Śląskiego w jednej osobie. Pomyślałem sobie bowiem, czy i jak ów deklarowany szacunek dla POJĘĆ zdoła pogodzić z założeniami umiłowanego przez siebie barbarzyńskiego postmodernizmu? Czy aby da radę? Uspokoiłem się trochę, gdy trafiłem na wywiad z prof. Sławkiem pod zachęcającym tytułem: Mądrość życia dobrego („Dziennik Zachodni”, 15 IV 2005). Ze swoimi przemyśleniami o mądrym życiu prof. Sławek dzieli się z czytelnikami śląskiej gazety jakby nigdy w swoim życiu o postmodernizmie marnego słowa nie słyszał. Jednoznacznie, niczym rasowy fundamentalista, podkreślił znaczenie w nabywaniu mądrości nauk Pisma Świętego i zacytował tym razem nie J. Derridę, lecz Ojca Świętego Jana Pawła II. Szczególnie wziął sobie do serca mądrość papieskiego przesłania: „Nie lękajcie się!”, a także wezwanie do młodych Polaków na Jasnej Górze w 1983 roku: „Wymagajcie zawsze od siebie, nawet wtedy, gdy inni od was nie wymagają”. O żadnej postmodernistycznej łatwiźnie i zadowoleniu słowem nie pisnął…

Gdyby porównywać przywoływane wypowiedzi T. Sławka, a zwłaszcza dokonać analizy porównawczej wielu tekstów i wygłoszonych tez i opinii, to da się powiedzieć, iż spełniają kryteria DURNEJ SYNTEZY.

Mało. Jednocześnie dobrze wpisują się w znaną dyrektywę skutecznej dezinformacji, która – przypomnijmy – brzmi następująco: „Staraj się wprowadzić zamęt. Mów zawsze tak, żeby nikt nie potrafił oddzielić, co jest prawdą a co kłamstwem. Kiedy ludzie mają zamęt w głowach, łatwo nimi pokierować tam, gdzie my chcemy”. (V. Volkoff, 1991). W logice tak pojętej dezinformacji „chodzi o nagromadzenie argumentów za daną tezą, które nie tylko do siebie nie pasują, ale w istocie sobie przeczą” (W obronie przegranych spraw, wyd. Krytyki Politycznej, 2008). W efekcie tych słownych wygibasów nie wiadomo, co autorzy twierdzą, a czemu zaprzeczają. I o to przecież w myśl strategii dezinformacji właśnie chodzi.

Cały artykuł Herberta Kopca pt. „Durna synteza” znajduje się na s. 5 grudniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 54/2018.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Dzięki prenumeracie na www.kurierwnet.pl otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu w cenie 4,5 zł.

Artykuł Herberta Kopca pt. „Durna synteza” cz. 1 na s. 5 grudniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 54/2018

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego