Expose premiera Morawieckiego: Potrzebujemy odważnej wizji Polski

Zmiana konstytucji, powrót Polaków z zagranicy i reforma edukacji, poprawa bezpieczeństwa – to niektóre z założeń rządu na najbliższe 4 lata.

W wygłoszonym dzisiaj expose premier Mateusz Morawiecki wskazał na dużą odpowiedzialność, spoczywają na obozie Zjednoczonej Prawicy po drugim z rzędu zwycięstwie w wyborach parlamentarnych, odniesionym na dodatek przy najwyższej od 30 lat frekwencji:

Otrzymaliśmy od Polaków silny, demokratyczny mandat, który wynika z rekordowej liczby głosów oddanych na nasze ugrupowanie

Premier Morawiecki poświęcił sporo uwagi wyzwaniom czekającym świat w najbliższym czasie i roli Polski w tych procesach:

Jakie będzie miejsce Polski w świecie, który właśnie przechodzi czwartą rewolucję przemysłową? Jaką pozycję zajmie nasza ojczyzna w sieci powiązań, w świecie opartym na wiedzy i innowacjach? Czy produkty i rozwiązania „made in Poland” dotrą do każdego zakątka globu? Jak w tym świecie odnajdą się nasze rodziny?

Jeszcze nie wiemy, jak świat będzie wyglądał za pięć, dziesięć czy piętnaście lat. Ale wiemy, że Polska po raz kolejny staje przed dziejowym wyzwaniem i dziejową szansą. Od naszych decyzji zależy czy Polska znajdzie się wśród państw, które będą kształtować nowy porządek, czy ktoś ustali go za nas

kontynuował premier wątek przemian społecznych, gospodarczych i technologicznych we współczesnym świecie. Premier Morawiecki mówił w tym kontekście o potrzebie działań odważnych i ambitnych:

Potrzebujemy odważnej Polski i odważnej wizji Polski, musimy dalej pracować na naszą pozycją w globalnej sieci nowoczesnych gospodarek, walutą takiej gospodarki są: talent, wiedza, innowacje, regulacje, skuteczność i sprawczość

Premier Morawiecki zadeklarował również posunięcia prowadzące do powrotu do kraju Polaków mieszkających poza jego granicami:

Możemy być za 20 lat znacząco większym narodem

Jak podkreślił, chodzi o powrót „wszystkich” – „Tych dramatycznie doświadczonych w poprzednich pokoleniach, tych ze Wschodu i tych z Zachodu. Oni wzbogacą Polskę” – stwierdził.  Zaprezentował również wizję polskiego państwa dobrobytu:

Polskie państwo dobrobytu to państwo rodzin i państwo przedsiębiorców, państwo dla słabych i silnych, normalne państwo; to państwo, które szanuje wartości Polaków, nie przyjmuje skrajności, nie przyjmuje ani utopijnych ideologii, ani rewolucji światopoglądowych, ani szowinizmów

Premier zapowiedział również ochronę dzieci przed ideologią LGBT:

Dzieci są nietykalne. Kto podniesie na nie rękę, tę ideologiczną rękę, ten podnosi rękę na całą wspólnotę.

W dalszej części expose Mateusz Morawiecki wskazał źródła sukcesu wyborczego Zjednoczonej Prawicy:

Polacy po raz drugi z kolei wybrali Prawo i Sprawiedliwość również dlatego, że na te pytania znajdujemy inne niż przez 25 lat, lepsze odpowiedzi i dzięki temu naprawiamy polskie sprawy jak nikt dotąd po 1989 roku

Jako pierwsi podjęliśmy program ogromnych prorodzinnych transferów społecznych. – Jako pierwsi konkretnie odpowiedzieliśmy na problem nieopłacanej pracy kobiet, które wychowywały co najmniej czwórkę dzieci

Zwrócił uwagę na największy w historii wzrost nakładów na badania, jaki wystąpił w 2018 r.

Premier mówił również o rządowych planach rozwoju edukacji:

Uruchomimy składający się ze środków krajowych i unijnych program o wartości 2 mld zł, który sprawi, że polska szkoła będzie odpowiadała nie tylko potrzebom teraźniejszości, ale i przyszłości

Szerf rządy zadeklarował także przywiązanie do wolności słowa:

[…] jeśli ktoś będzie chciał tę wolność umniejszać, ograniczać, w imię poprawności politycznej, (ograniczać) wolność słowa, sztuki, wolność wypowiedzi, swobodę badań naukowych, wolność na uczelniach, to mówię w tym miejscu stanowcze: „nie”

W expose nie zabrakło również wzmianki o bezpieczeństwie ruchu drogowego:

Dziś za piratów drogowych słono płacimy, w najgorszych przypadkach zdrowiem lub życiem, w najlepszych przypadkach – wyższymi stawkami ubezpieczenia OC. Wprowadzimy rozwiązania, które sprawią, że to piraci drogowi poniosą finansowe konsekwencje łamania przepisów

Premier Morawiecki wskazał fundamenty, na których powinna się opierać wspólnota

Rzeczpospolita jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli (…) Program rządu PiS jest oparty na takich wartościach jak: wolność, sprawiedliwość, demokracja, poszanowanie własności i dialog społeczny. Nasz program jest oparty na kulturze budującej tożsamość kulturową, na rodzinie i małżeństwie – podlegającej szczególnej ochronie, na wartościach zapisanych w konstytucji

Rodzina jest i musi pozostać fundamentem społeczeństwa. Wiem, że dziś rodzina jest traktowana przez niektórych jak przeżytek. Im głośnej się mówi o nowych modelach rodziny, tym bardziej pewne, że chodzi o mniejszościowe eksperymenty i rozwiązania. Nie zgadzamy się, aby wyjątki określały, co jest normą. Wierzymy, że przyszłość naszych dzieci powinna być budowana na stabilnym fundamencie rodziny. Kiedy człowiek przychodzi na świat rodzina staje się jego pierwszym bastionem. Rodzina – jak mówił prymas Stefan Wyszyński – to także bastion całej Polski

„Państwo dobrobytu to równanie, do którego niezbędny jest czynnik w postaci silnego, niezależnego polskiego kapitału”– mówił w expose szef rządu.

Premier zwrócił też uwagę na nieufność Polaków wobec systemu emerytalnego:

[…] mam propozycję do wszystkich siedzących tutaj na sali: naprawmy to wspólnie. Zmieńmy Konstytucję RP tak, aby zagwarantować środki PPK i Indywidualnych Kont Emerytalnych, zagwarantować ich prywatność i ochronę – tak możemy odzyskać zaufanie obywateli, przywrócić im wiarę w godną egzystencję

Mówiąc o wyzwaniach stojących przed Unią Europejską, premier stwierdził:

Europa potrzebuje powrotu do korzeni. Nie żyjemy już w czasach bezpiecznej dominacji Zachodu, są międzynarodowi gracze, którzy chętnie skorzystają ze słabości Europy, dlatego chcemy ambitnej UE, otwartej na nowe kraje

Mateusz Morawiecki wskazał również na potrzebę dialogu między grupami społecznymi i politykami wyznającymi różne poglądy:

Musimy się przekonywać, a nie pokonywać. Nie musimy zgadzać się we wszystkim, zacznijmy od tego, żeby zgodzić się w kilku najważniejszych sprawach. Lech Kaczyński mówił, że Polska potrzebuje rozliczenia win, ale Polska jeszcze bardziej potrzebuje zgody.

Marek Pyza: Rosja cały czas blokuje śledztwo smoleńskie

Publicysta tygodnika „Sieci” mówi o rozpoczętej kadencji parlamentu i prognozuje ostry przebieg kampanii prezydenckiej. Mówi również o śledztwie w sprawie katastrofy smoleńskiej.

 

 

Marek Pyza komentuje inaugurację kolejnej kadencji parlamentu: „Po tym teatrze przechodzimy już do normalnej polityki, chyba trzeba powiedzieć. Od dzisiaj mamy już nową rzeczywistość”. Mówi o przewidywanych próbach „wybicia się na niepodległość” przez Senat, oraz o wchodzeniu przez marszałka izby wyższej Tomasza Grodzkiego w kompetencje ministra spraw zagranicznych. Publicysta tygodnika „Sieci”, odnosząc się do przemówienia marszałka seniora Antoniego Macierewicza,  stwierdza, że zlustrowanie środowiska medialnego i uniwersyteckiego jest już niemożliwe.

Większość Polaków nie przywiązuje już do tego wagi, niestety

Gość „Popołudnia WNET” mówi o rozdźwięku między „koncyliacyjnym” wystąpieniem o prezydenta Dudy, a mowa marszałka seniora, skierowaną do „betonowego elektoratu” PiS. Marek Pyza jest przekonany, że mimo pojednawczych gestów prezydenta, Kampania prezydencka będzie toczyć się „na noże”. Komentuje sytuację w Koalicji Obywatelskiej; twierdzi, że mimo ogłoszenia prawyborów, KO jest pewna kandydatury Małgorzaty Kidawy-Błońskiej.

W dalszej części rozmowy poruszony został temat śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej. Marek Pyza zwraca uwagę, że polscy prokuratorzy przybywający na miejsce katastrofy, mają tam bardzo ograniczone pole działania, nie mogą nawet robić zdjęć. Mimo to, jak twierdzi Marek Pyza, wyjazdy polskich prokuratorów miały pewne znaczenie, dawały podstawową kontrolę nad stanem wraku Tu154-M. Publicysta mówi, że polscy śledczy prawdopodobnie zrezygnują z dalszych wyjazdów do Smoleńska. Wylicza działania strony rosyjskiej blokujące śledztwo: niedopuszczenie Polaków do oblotu lotniska kilka dni po katastrofie, brak dostępu do materiałów z tego oblotu i do instrukcji wykonywania lotów na lotnisku w Smoleńsku. Mówi o braku protokołów przesłuchań wielu ważnych świadków.

Rosjanie od lat powtarzają, że jest pełna współpraca, że mamy nieskrępowany dostęp do wraku, […]. To jest oczywiście nieprawda

Marek Pyza komentuje działanie tzw. podkomisji smoleńskiej. Zwraca uwagę, że nie wiemy, ilu ma ona członków. Efekty jej prac tez są bliżej nieznane. Rozmówca Magdaleny Uchaniuk-Gadowskiej jasno stwierdza, ze raport podkomisji powinien być jawny. Jak przypomina Marek Pyza:

Prokuratura wojskowa przez 5 lat torpedowała śledztwo, […], nie wykonała wielu elementarnych badań […]

Gość „Popołudnia WNET” przypomina, że przedstawiciele rządu PO-PSL popełnili po katastrofie bardzo wiele zaniechań, które powodują bardzo niedobry stan śledztwa smoleńskiego, powodują, że Rosjanie mogą „śmiać się nam w twarz”.

A.W.K

Antoni Macierewicz: Wszystkich nas musi łączyć miłość do Ojczyzny

Marszałek senior Antoni Macierewicz przemawia na posiedzeniu inaugurującym IX kadencję Sejmu.

Marszałek senior Antoni Macierewicz rozpoczyna swoje przemówienie od upamiętnienia Polek i Polaków walczących o niepodległość Polski, która ostatecznie została uzyskana w 1989 r.

Nie ma dziś wolności i demokracji poza niepodległością. Niepodległość ma jeden kształt; wiele postaci ma niewola.

przywołuje Antoni Macierewicz fragment tekstu powstałego w środowisku harcerskim Czarnej Jedynki, na gruncie którego ukształtował się Komitet Obrony Robotników.

Marszałek senior mówi o braku wyciągnięcia konsekwencji wobec autorów stanu wojennego, który był „wojną przeciwko narodowi”. Wspomina grabież narodu polskiego przez komunistów, próby wykreślenia prawdy  o okupacji sowieckiej i „haniebne” wykorzystywanie Wojska Polskiego przeciwko Polakom. Wskazuje posłom, że to na nich będzie spoczywać zadanie uporania się z „ciemną spuścizną komunizmu”

Wszystkich nas musi łączyć miłość do Ojczyzyny, i wola potępienia zbrodni przeciwko narodowi

Antoni Macierewicz zwraca uwagę na fakt reprezentowania w  Sejmie wszystkich opcji politycznych i wysokiej frekwencji wyborczej przed miesiącem.   Mówi o spuściźnie powstań narodowych i Żołnierzy Wyklętych.

Marszałek senior podkreśla szczególną ustrojową rolę prezydenta parlamentu wynikającą z tego, że oba te organy wybierane są w powszechnych wyborach. Antoni Macierewicz wskazuje, że wysokie poparcie dla Zjednoczonej Prawicy przy rekordowej frekwencji jest wielkim zobowiązaniem. Mówi o przywróceniu państwa narodowi. Podkreśla, że pierwsza kadencja rządu Zjednoczonej Prawicy służyła do budowy fundamentów siły państwa. Ubolewa nad próbami blokowania prac parlamentu w minionej kadencji; apeluje, by w rozpoczynającej się kadencji powstrzymano się od tego rodzaju działań. Mówi o „kolejnej fazie marksistowskiego ataku” i zagrożeniach niesionych przez „ideologię gender”.

Antoni Macierewicz wskazuje, że Konstytucja RP jest fundamentem ładu państwowego, szczególny nacisk kładąc na artykuły: 8, 18 i 38.

Konstytucję można zmieniać, naprawiać, ale stoi ona ponad wszystkimi innymi źródłami prawa.

Marszałek senior kończy swoje przemówienie słowami, które wypowiedział już na początku:

Nie ma dziś wolności i demokracji poza niepodległością. Niepodległość ma jeden kształt; wiele postaci ma niewola

A.W.K

 

 

 

Matrix wolnych wyborów w Polsce. Zarys problematyki manipulacji i fałszerstw wyborczych możliwych dzięki uchwałom PKW

Pod pretekstem stałego pobytu i zatrudnienia za granicą można bez problemu zagłosować raz przy pomocy zwykłego dowodu osobistego w miejscu zamieszkania, drugi raz „na paszport” w innej komisji.

Marcin Dybowski

Przyjmujemy dwa podstawowe założenia:

  1. Wybory samorządowe w 2018 i do Parlamentu Europejskiego w 2019 roku były tylko poligonem do przetestowania nowych sposobów fałszowania wyborów, które na masową skalę będą wykorzystane dopiero w najważniejszych wyborach, czyli do parlamentu krajowego.
  2. Wybory wygrywają ci, którzy mają dostęp do baz danych, dysponują odpowiednią infrastrukturą i zmotywowanymi kadrami.

Poniżej zaś przedstawiamy konkretne spostrzeżenia, wynikające z analizy dotychczasowej praktyki wyborczej, której nie zdołał uleczyć nowy Kodeks Wyborczy (nie są to wszystkie ważne kwestie):

1. Fikcyjność przejrzystości hierarchicznej struktury komisji wyborczych organizujących wybory, liczących głosy i ogłaszających wynik wyborczy

Jedynie najniższa struktura (Obwodowa Komisja Wyborcza) w wielopiętrowej strukturze komisji wyborczych zaangażowanych w cały proces wyborczy jest pod kontrolą obywatelską oraz podlega czynnym i wolnym decyzjom komitetów wyborczych, które mogą do składu tych OKW kierować swych przedstawicieli. (…)

Każda struktura powyżej OKW, mimo że powinna i mogłaby być wyłaniana tak samo jak struktura najniższa, nie podlega już wyborom ze strony obywateli, nie podlega też komitetom wyborczym, które nie mają prawa delegowania do realnej pracy w ich składzie swych przedstawicieli. (…)

2. Fikcyjność suwerenności i transparentności PKW

Państwowa Komisja Wyborcza oraz Krajowe Biuro Wyborcze, jako podmioty najwyżej postawione w hierarchii komisji wyborczych, znajdują się w pomieszczeniach należących do władzy wykonawczej i od tej władzy wynajmowanych (konkretnie są to pomieszczenia Prezydenta). Nie są w żaden sposób oddzielone, a pokoje sędziów PKW sąsiadują wręcz na przemian z pokojami Kancelarii Prezydenta. Powoduje to oczywiste pytania o bezstronność sędziów oraz o to, jak takie sąsiedztwo może wpływać na PKW i KBW podczas wyborów prezydenckich i nie tylko prezydenckich. Oczywiste jest, że siedziba PKW i KBW powinna być suwerenna i oddalona od wszelkich budynków należących do władzy ustawodawczej, wykonawczej czy sądowniczej. Skład PKW  także powinien (przynajmniej w zdecydowanie większej części niż połowa) pochodzić z delegowanych do jej czynnych prac przedstawicieli komitetów wyborczych, które w danych wyborach uczestniczą. Tymczasem skład PKW jest hermetycznie zamknięty, a jakakolwiek (przed wyborami, podczas wyborów i po wyborach) kontrola zewnętrzna – zupełnie niemożliwa.

 

3. Fikcyjność uzyskiwania poparcia obywateli podczas zbierania i sprawdzania list osób popierających Komitety wyborcze i kandydatów na listach

Okręgowe Komisje Wyborcze składające się z sędziów, a więc spośród współcześnie najbardziej skorumpowanej kasty, stosują dowolność interpretacji zapisu o czytelności przedstawionych przez komitety wyborcze formularzy z danymi, zebranych podpisów poparcia – sformułowanie dotyczące „nieczytelności” zapisów na formularzach jest określeniem subiektywnym, umożliwiającym sędziom manipulacje i wywieranie nacisku na komitety wyborcze. (…) To Okręgowa KW musi udowodnić, iż dany wpis jest fałszywy, a nie, że jest na pierwszy rzut oka trudny do odczytania. (…)

Okręgowe KW nie dokonują sprawdzenia list z poparciem dla komitetów wyborczych w obecności ich pełnomocników i od razu po przyniesieniu tych list. Pełnomocnicy są wypraszani z pomieszczeń, w których sędziowie dokonują „sprawdzenia”. „Sprawdzenie” nie dokonuje się natychmiast po przyniesieniu list, lecz wiele godzin po ich dostarczeniu. (…)

4. Fikcyjność „urzędników wyborczych”, którzy mieli zablokować dawny, postkomunistyczny system organizowania wyborów przez tych, którzy mieli być w ich wyniku wybrani

PKW w swoich uchwałach odizolowała „urzędników wyborczych” od jakiegokolwiek wpływu na organizowanie wyborów. W uchwałach po prostu, zamiast powierzyć konkretne zadania organizowania wyborów (a przede wszystkim nadzoru nad nimi) „urzędnikom wyborczym”, PKW zadania te przekazuje samorządom na zasadach „zadań zleconych”.

A więc wszystko zostaje po staremu; układom lokalnym pozostawione są wciąż i w sposób systemowy (oraz poza wszelką kontrolą) rzeczy najważniejsze z punktu widzenia wykorzystania lub tworzenia baz danych w wyborach:

– drukowanie kart wyborczych,
– wykonywanie pieczęci wyborczych,
– przygotowywanie list wyborczych,
– przygotowanie infrastruktury komputerowej,
– wyłanianie składów i uzupełnianie obwodowych komitetów wyborczych (OKW). (…)

Dążenie do tego, by na listach wyborczych znajdowali się wysoko postawieni samorządowcy, od których właśnie zależy drukowanie kart wyborczych, sporządzanie list wyborczych itp., może wynikać nie z chęci docenienia osiągnięć tych działaczy na niwie samorządowej, lecz docenienia możliwości, jakimi dysponują, by sfałszować wybory, a nawet ze świadomości, że właśnie oni byli skuteczni w tym fachu, więc skoro wcześniej potrafili dopilnować tego „co trzeba”, to i teraz, gdy zostali zwerbowani na listy partyjne, przysporzą im głosów.

5. Fikcyjność nadzoru wyborów przez komitety wyborcze

Ani komitety wyborcze, ani obywatele – delegowani przez te komitety członkowie OKW – nie mają możliwości sprawowania nadzoru nad drukiem kart wyborczych i późniejszego śledzenia obiegu i dystrybucji tych kart (na ogół OKW dostaje te karty na dzień przed wyborami). Na przykład nie wiadomo, co się z tymi kartami działo wcześniej, w drukarniach, ani później, gdy przywieziono je z drukarń do urzędów miast lub gmin, gdzie paczki z kartami są otwierane i tworzone są tzw. rezerwy kart; przy czym urzędy te przecież posiadają pieczęcie i wszystko inne, co może służyć do fałszowania wyborów.

Tworzone „rezerwy kart” w ogóle nie są później rozliczane, w odróżnieniu od każdej karty, którą w obecności członków OKW i mężów zaufania musi rozliczyć OKW przed głosowaniem i po głosowaniu.

Ani komitety wyborcze, ani członkowie OKW nie mają żadnej kontroli nad tworzonymi listami wyborców; są one im wydawane na dzień przed wyborami (wcześniej Kodeks Wyborczy mówił „nie później niż w przeddzień”, a teraz – zupełnie niepotrzebnie – mówi „na dzień przed”). Tymczasem gmina ustawowo musi mieć listy wyborców gotowe już na 21 dni przed wyborami (później następują już tylko uzupełnienia i tworzone są listy dodatkowe). Komitety wyborcze – a już na pewno OKW – powinny mieć możliwość weryfikacji, czy te listy zostały prawidłowo przygotowane (np. w Gdańsku w 2015 roku jako RKW odkryliśmy „wyborców” w blokach mieszkalnych już dawno wyburzonych). Teraz ograniczenie – przed Kodeks Wyborczy – przekazania list wyborców na dzień przed wyborami uniemożliwia jakąkolwiek weryfikację list i sprzyja w skorumpowanych miastach preparowaniu list w zaciszu wydziałów meldunkowych. Dlatego obozowi targowicy zależy na wciągnięciu do wyborów parlamentarnych znanych samorządowców, ponieważ dopiero wtedy aparat im podległy będzie w pełni zaangażowany i wydajny.

6. Fikcyjność możliwości zaskarżania uchwał PKW

Art. 161a Kodeksu Wyborczego – dający teoretycznie komitetom wyborczym prawo zaskarżania uchwał PKW – jest fikcją z powodu jednostronnego dawania przez Sąd Najwyższy wiary wyjaśnieniom PKW, do których w ogóle nie może się ustosunkować strona skarżąca, niedopuszczana – po złożeniu skargi – do konfrontacji z przedstawicielem PKW. PKW – w Kodeksie Wyborczym – nie jest też zobligowana do publikowania najważniejszych uchwał w takim terminie, który dałby możliwość sensownej interwencji.

PKW publikuje uchwałę o trybie pracy OKW w ostatniej chwili i uniemożliwia przez to konstruktywne poprawienie tej uchwały.

7. Fikcyjność głosowania – ze względu na dopuszczone przez PKW dokumenty upoważniające do głosowania

– nieważnego dokumentu (oczywiste bezprawie i możliwość wykorzystania cudzej tożsamości, np. dowody osobiste tzw. kolekcjonerskie, wszelkie inne plastykowe „dokumenty”, jak np. karty biblioteczne);

– paszportu (można – pod pretekstem upozorowanego stałego pobytu i zatrudnienia za granicą – bez problemu dwa razy zagłosować; raz przy pomocy zwykłego dowodu w miejscu zamieszkania, drugi głos oddać „na paszport” w innej, oddalonej komisji, która musi dopisać nas do listy dodatkowej, gdy tylko posłużymy się paszportem i okażemy komisji niesprawdzane przez nikogo „zaświadczenie” o pracy za granicą (…)

– zaświadczenia o prawie do głosowania w innym miejscu niż miejsce zamieszkania. Zaświadczenia te są łatwe do podrobienia; komitety wyborcze czy OKW nie mają nad nimi żadnej kontroli. Skorumpowany urzędnik gminny może praktycznie dowolną ilość takich zaświadczeń in blanco wydać każdemu zainteresowanemu; nikt z tych zaświadczeń nie jest rozliczany, bo nie są to druki ścisłego zarachowania! (…)

– komórki telefonicznej z aplikacją mobilną do potwierdzenia tożsamości. (…) Aplikacja mobilna jest bardzo prosta do podrobienia przez służby specjalne obcych państw i – jeśli nie ma konieczności zastosowania procedury weryfikacji podczas jej używania (a PKW dokładnie o to właśnie zadbała) – jest możliwa do zastosowania na masową skalę do sfałszowania wyborów, a to z powodu posiadania przez firmy telekomunikacyjne wszelkich danych do tego potrzebnych (…)

Najważniejszym w uchwale PKW niebezpieczeństwem jest to, że narzuca ona zupełnie inny sposób potwierdzenia tożsamości (osoby okazującej komórkę) niż instrukcja z rządowej aplikacji, na którą się powołuje.

8. Fikcja tajności głosowania

Z wyborów na wybory znikają z lokali wyborczych kabiny z kotarą. Wprowadza się tekturowe, ustawiane na stołach przegrody, pozwalające na swobodne obserwowanie czynności siedzącego obok wyborcy oraz wgląd w skreślenia, jakich dokonuje. W ostatnio podjętej uchwale PKW nr 210/2019 Państwowa Komisja Wyborcza wprost informuje, że w Kodeksie Wyborczym nie ma w ogóle mowy o konieczności zapewnienia wyborcom kabin z kotarami i pozostawia jako otwarty problem, w jaki sposób miliony wyborców mają mieć zagwarantowane konstytucyjne prawo do tajności wyborów, skoro jedynie sprawdzona metoda instalacji kabin z kotarami nie musi być w lokalach wyborczych zastosowana i zapewniona obywatelom.

9. Fikcja tworzenia protokołu wyborczego

Do opisanej fikcji wyborczej należy dodać także metody fałszowania wyborów podczas tworzenia protokołu wyborczego. Procedury sporządzania tego protokołu, przewidziane w uchwałach PKW, nie są opisane w taki sam sposób w Kodeksie Wyborczym i w sprytny sposób pozbawiają OKW statusu suwerennych ciał obywatelskich, odpowiedzialnych za ręcznie i we własnym, ścisłym gronie sporządzany protokół wyborczy.

Mętne w tym zakresie uchwały PKW mówią na początku o tworzeniu ręcznego protokołu (a tylko ten właściwie jest i powinien być protokołem OKW z wyborów), by później ten protokół – ręcznie i pieczołowicie wypełniany na specjalnych formularzach dostarczanych przecież każdej OKW – nazywać lekceważąco „projektem protokołu”, nieznanym w Kodeksie Wyborczym, wskazując ostatecznie, że tak naprawdę na dostojną nazwę protokołu z głosowania zasługuje dokument wydrukowany z oprogramowania i sprzętu należącego oraz kontrolowanego przez Państwową Komisję Wyborczą oraz gminę. W tworzeniu tego właściwego „protokołu” czynnie już weźmie udział człowiek z zewnątrz – to „pomoc informatyczna”, informatyk przysłany przez gminę. (…)

Wetknięty do prac OKW informatyk komputerowy jest przysłany przez gminę – a więc ciało żywo zainteresowane wynikiem wyborów, pod którego – jak zaznaczyłem wcześniej – całkowitą i wyłączną kontrolą pozostaje druk i dystrybucja kart wyborczych, wykonanie i przechowywanie pieczęci, losowanie i wyznaczanie składu OKW, a nawet sporządzanie list wyborców, którego nie sposób skontrolować. Informatyk ten nie jest przed nikim odpowiedzialny i nawet nie ma obowiązku się przedstawić czy uwiarygodnić (przypomnijmy, że każda inna osoba, która bierze udział w pracy OKW, musiała wcześniej wskazać swą legitymację do zasiadania w OKW).

Personalia członków OKW są ogłaszane wszem i wobec w lokalu wyborczym oraz w sieci internetowej, informatyk zaś gminny, nie mając żadnej społecznej legitymacji ze strony Komitetów Wyborczych, nie ma też obowiązku ujawnienia swej tożsamości przed wyborcami, przed Komitetami Wyborczymi ani członkami OKW. (…)

10. Fikcyjność dochodzenia przez komitety wyborcze, kandydatów lub wyborców swych praw poprzez odwołania lub skargi do wyższych komisji wyborczych (do PKW włącznie) i przed Sądem Najwyższym

(…) [P]rocedura zaskarżania przez komitety wyborcze uchwał PKW jest nieskuteczna w starciu z kastą niepotrafiącą się przyznać do błędu lub specjalnie lokującą w uchwałach rozwiązania sprzyjające fałszerzom. Komitety wyborcze mogą jednorazowo i na piśmie przestawić swe zarzuty/skargi, po czym niejawne i jednostronne postępowanie przed Sądem Najwyższym, z udziałem jedynie drugiej strony, umożliwia PKW przedstawianie swego stanowiska, które nie podlega żadnej konfrontacji ze stanem faktycznym lub wyjaśnieniem ze strony skarżącej. (…)

Powyższe słowa nie odnoszą się do protestów wyborczych, choć działa tu ten sam mechanizm charakterystyczny dla skorumpowanej kasty sędziowskiej. Opisuję tu tylko kwestię dochodzenie prawa w trakcie kampanii wyborczej i podczas głosowania, gdy stroną łamiącą przepisy i prawo jest instancja, która powinna stać na straży prawidłowego przebiegu wyborów.

W dalszym ciągu Państwowa Komisja Wyborcza jako instytucja, jak i poszczególni pracujący w niej sędziowie nie ponoszą za swoją działalność żadnej odpowiedzialności karnej lub innej.

W żadnym akcie prawnym nie jest wskazane, jakiemu trybunałowi lub sądowi podlega PKW. Powoduje to we wchodzących w jej skład osobach poczucie całkowitej bezkarności.

Cały artykuł Marcina Dybowskiego pt. „Fikcja i Matrix wolnych wyborów w Polsce A.D. 2019” znajduje się na ss. 14 i 15 październikowego „Kuriera WNET” nr 64/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Marcina Dybowskiego pt. „Fikcja i Matrix wolnych wyborów w Polsce A.D. 2019” na ss. 14 i 15 październikowego „Kuriera WNET”, nr 64/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Cejrowski: Gowin wyklucza koalicję z Konfederacją, bo PiS i cała reszta partii to jest układ z Magdalenki

Wojciech Cejrowski o tym, dlaczego nie głosował, na czym polega układ z Magdalenki, kto po wyborach miał twarz przegranego i co się działo w Ekwadorze.

Wybieranie mniejszego zła to nadal głosowanie na zło. Wystawili mnie z aborcją, to jest złe, co zrobili. […] Jeśli wszystkie partie oceniasz jako złe, to nie możesz zagłosować na żadną.

Wojciech Cejrowski omawia wyniki ostatnich wyborów i tłumaczy czemu sam postanowił nie oddać w nich głosu. Mówi, że rozważał głosowanie na mniejsze zło, przeciw PiS-owi, który jak mówi, oszukał go w sprawie ochrony życia nienarodzonego. Stwierdził jednak, że nie sprzeciwiłby się w ten sposób własnym poglądom. Doszedł do wniosku, że wbrew temu, co ludzie mówią, głos nieoddany nie jest głosem zmarnowanym, gdyż jest sygnałem dla rządzących. Podkreśla, że niegłosowanie bynajmniej nie oznacza rezygnacji z prawa do krytyki, gdyż to daje płacenie podatków. Porównuje to do sytuacji udziałowca spółki, który nie traci praw do dywidendy, nawet jeśli nie pojawia się na corocznych spotkaniach akcjonariuszy.

Kukiz poruszył w poprzednich wyborach ludzi, którzy nie mieli swojej reprezentacji w wyborach i nadal nie mają.

Gospodarz „Studia Dziki Zachód” zauważa, że w pokazywanych w wieczór wyborczy komitetach „najsmutniejszą twarzą był Kukiz”. Porównuje jego ruch do amerykańskiej Tea Party, która również bazowała na rozczarowaniu ludzi obecną klasą polityczną. Dodaje, że „Trump zagospodarował Partie Herbacianą”. O PSL-u, z którym związał się rockman, mówi, że to „dziewka portowa, która wchodziła z każdym w koalicję byle się do stołu dopchać”.

PiS i cała reszta partii to jest układ z Magdalenki.

Cejrowski podkreśla, że jeśli 40% osób nie głosowało tzn., że nadal jest duża grupa wykluczonych, którzy tak jak on nie ma na kogo głosować. Komentuje  słowa Jarosława Gowina, który zapowiedział, że nie będzie koalicji PiS-u z Konfederacją. Zwraca uwagę, że nie odciął się np. od koalicji z SLD, tylko od formacji, która nie wywodzi się grup okrągłostołowych. Odpowiada na uwagę, że obie formacje dzieli program, mówiąc, że łączy je patriotyzm ich wyborców. Ich elektoraty są zupełnie inne od tych głosujących na PO KO czy SLD.

  Przyszedł rząd i rozejrzał się po kasie. Postanowił oszczędzić, cofając dopłaty do benzyny i zeszli górale z gór, by zniszczyć miasto.

Podróżnik komentuje również sytuację w Ekwadorze, gdzie niedawno miały miejsce gwałtowne zamieszki. Stwierdza, że „Ekwador żyje z ropy, produkowali surową ropę, ale z benzyną u nich gorzej”, dlatego rząd zaczął dopłacać mieszkańcom do benzyny. Kiedy chcąc ratować sytuację finansową, postanowiono cofnąć dopłaty, „naród ruszył z pałami na rząd, który musiał uciekać z Quito”. Przewiduje, że jeśli w Polsce „ktoś będzie musiał komuś zabrać, żeby ocalić ekonomię”, to sytuacja może być podobna.

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

A.P.

Palade: KO jest pęknięta. Możliwe transfery do Porozumienia i Lewicy. Czy problemem dla PO jest Schetyna?

Dlaczego mimo redystrybucji setek miliardów złotych PiS nie udało się zwiększyć ilości mandatów poselskich? Co obecność Lewicy w Sejmie oznacza dla Koalicji Obywatelskiej? Odpowiada Marcin Palade.

Marcin Palade komentuje wybory parlamentarne w Polsce. Podkreśla fakt, iż Prawu i Sprawiedliwości przez cztery lata przybyło dużo wyborców- w liczbach bezwzględnych są to 2 mln głosów więcej niż 4 lata temu. Jednocześnie jednak, ku rozczarowaniu liderów Zjednoczonej Prawicy, ma ona dokładnie tylu reprezentantów, co w kończącej się kadencji. Wynika to podziału mandatów pomiędzy cztery inne komitety, gdzie PSL i Konfederacja zdobyły więcej głosów, niż wynikałoby to z przedwyborczych sondaży.

Politolog przedstawia w „Poranku WNET” swoje analizy w sprawie rozkładu sił w parlamencie IX kadencji. Mówi również o obecnej sytuacji w Konfederacji, PSL, Lewicy i Koalicji Obywatelskiej.  Ta pierwsza, jak mówi, podzieliła się mandatami prawie po połowie, na pięciu przedstawicieli partii KORWiN i sześciu Ruchu Narodowego [właściwie pięciu i Grzegorza Brauna-przyp. red.]. Możliwe, że konfederaci zdecydują się na powołanie dwóch osobnych kół poselskich, co dałoby im łącznie więcej czasu na mównicy i pozwoliłoby zróżnicować jej przekaz. Jak zauważa gość „PorankaWNET” Kukizowi w ramach PSL udało się wprowadzić pięciu posłów, podczas, gdy w poprzednich wyborach miał ich 42.

Na lewicy na przywódcę wyrasta Adrian Zandberg, ale to Włodzimierz Czarzasty trzyma rękę na finansach. Palade podkreśla, że KO jest w dużych tarapatach, gdyż musi się liczyć, że inaczej niż przez ostatnie 4 lata będzie mieć konkurencję z lewej strony w parlamencie. Część lewicowych posłów może to nawet  skłonić do zmiany klubu sejmowego. Także możliwy jest, jak przypuszcza Palade, transfer trzech posłów KO z Krakowa do Porozumienia Jarosława Gowina.

Donald Tusk jest sprawnym politykiem, który mocno kalkuluje. Wie, że ma konkurencje w postaci PSL-u. […]  Nie zdecyduje się na start w wyborach.

Palade spekuluje jakich kandydatów mogą wystawić partie opozycyjne w wyborach prezydenckich. Jest pewien, że w przypadku PSL będzie to Władysław Kosiniak-Kamysz. Paweł Kukiz prawdopodobnie nie zdecyduje się na własny start, gdyż nie mógłby liczyć na taki sukces jak przy ostatnich.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Lisicki: Ludzie, którzy przez ostatnie cztery lata zarzucali Polsce brak demokracji, teraz powinni to odszczekać

Paweł Lisicki o stabilności i reprezentatywności nowo wybranego Sejmu, czym dla opozycji będzie Senat i kogo KO może wystawić w wyborach prezydenckich, a także o prozie Olgi Tokarczuk.

Znaczący sukces Prawa i Sprawiedliwości […] Mimo wszystkich sił zgromadzonych przez opozycję; mimo opowieści o końcu demokracji […] ta propaganda zakończyła się niepowodzeniem. To rzecz chyba najważniejsze i uderzająca w tych wyborach.

Paweł Lisicki o wyborach parlamentarnych w Polsce, w których, jak zauważa, była najwyższa od 30 lat frekwencja. Podkreśla, że mamy najbardziej reprezentatywny parlament, jaki był możliwy. Żadna z ogólnopolskich list nie odbiła się bowiem od progu wyborczego, tak jak było to cztery lata temu, gdy do sejmu nie weszły Zjednoczona Lewica i KORWiN. Redaktor naczelny tygodnika „Do Rzeczy” mówi, że wyszliśmy na kraj o wzorowej demokracji, gdzie większość zwycięskiej partii gwarantuje stabilność rządów i nie zmusza do dziwnych koalicji.

Jeżeli ktoś przez cztery lata opowiada bzdury na temat polskiej demokracji, teraz powinien to odszczekać.

Gość „Poranka WNET” tłumaczy, dlaczego inne państwa milczą na ten temat. Stwierdza, że gdyby teraz któryś z komentatorów napisał, że polska demokracja ma się dobrze, po latach pisania o groźbie autorytaryzmu, to naraziłby się na śmieszność. Lisicki stwierdza, że to „brak elementarnej uczciwości”. Dodaje, że ludzie ci są ideologicznie zaślepieni, więc nie opisują świata takim, jaki jest, ale tak, by pasował do ich wizji.

Senat wypromowany przez media stanie się bastionem, który będzie przeszkodą dla normalnego sprawowania rządów przez większość.

Dziennikarz ocenia również pozycję polityczną Grzegorza Schetyny, a także przewiduje ruchy Koalicji Obywatelskiej. Grzegorza Schetynę od kompletnej porażki ratuje zwycięstwo w Senacie. Ponadto nie sądzi, aby Donald Tusk został wystawiony przez KO na kandydata na prezydenta.

Trudno powiedzieć, kto będzie kandydatem […] Opozycja ma problem.

Zdaniem Lisickiego, Tusk zdecyduje się na start w wyborach prezydenckich, tylko jeśli będzie przynajmniej bliski pewności wygranej. Wśród rozważanych potencjalnych kandydatów mówiło się o prezydentach miast: Aleksandrze Dulkiewicz z Gdańska, Jacku Jaśkowiaku z Poznania i Rafale Trzaskowskim z Warszawy. Jak stwierdza, po kilku miesiącach rządów Dulkiewicz i Trzaskowskiego ich „świeżość się przetarła”, a wyszedł „stopień dziwactw i słabości”.

Publicysta odnosi się także do uhonorowania Olgi Tokarczuk Nagrodą Nobla w dziedzinie literatury. Stwierdza, że czytał „Księgi Jakubowe”, ale nie mógł ich doczytać do końca, bo jest to książka „nudna i rozlazła”. Zwraca uwagę na karykaturalne przedstawienie w powieści wątków katolickich przy fascynacji światem duchowości żydowskiej. Dodaje, że Tokarczuk jest znana nie tylko ze swoich oskarżeń, jakie kieruje pod adresem Polaków, ale również ze snucia wizji świata, którą podzielają radykalni działacze na rzecz środowiska.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

PiS traci Senat! 51 mandatów dla senatorów opozycji

Zgodnie z oficjalnymi danymi PKW z 99,5 proc. obwodów do Senatu RP wybranych zostało 51 kandydatów opozycji i 49 związanych z PiS.

Jak pisze OKO.press, PiS traci kontrolę nad izbą wyższą parlamentu. Pojedynek rozstrzygnął się o jedno miejsce! Kandydaci opozycji zdobyli 51 mandatów, PiS 49.

Pojedynek o Senat był bardzo wyrównany. Najdłużej niepewność trwała w przypadku okręgu nr 64 (Gdynia), gdzie jak się okazuje, wygrywa także opozycja.

Skład opozycji w Senacie to:

43 senatorów KO
dwóch senatorów SLD
trzech senatorów PSL
trzech senatorów niezależnych: Krzysztof Kwiatkowski, Stanisław Gawłowski i Wadim Tyszkiewicz (dwóch pierwszych związanych wcześniej z PO, Tyszkiewicz z Nowoczesną)

PiS ma 48 senatorów. Jedno miejsce ma popierana przez partię Kaczyńskiego Lidia Staroń.

A.P.

Semka: W Sejmie będzie panować zasada „wszyscy tłuczą PiS”. Dolegliwym tłuczkiem będzie Konfederacja

Jak Donald Tusk przyczynił się do klęski swej dawnej partii? Jaką rolę odgrywać będzie w Sejmie Konfederacja i co oznacza dla Lewicy jej wynik wyborczy? Odpowiada Piotr Semka.

49 to już jest bardzo solidny nokaut, jeśli wziąć pod uwagę wynik platformy 26 proc. To jest zbudowanie elektoratu, który jest większościowy.

Piotr Semka ocenia wyniki wyborczy. Zauważa, że PiS-owi udało się zbudować własny blok, podczas, gdy opozycja się podzieliła. Dziennikarz jest ciekawy jak w IX kadencji Sejmu i Senatu PiS ustosunkuje się do Konfederacji. Domniemywa, że będzie patrzyło na ugrupowanie prawicowe w sposób wrogi.

To będzie ciekawy parlament. Będzie to wyglądało tak, że wszyscy będą tłuc lidera. Głównym tłuczkiem będzie Konfederacja.

Zauważa, jak ważne jest dla partii, by przekroczyła próg wyborczy. Dla PSL jego nieprzekroczenie oznaczałoby polityczną agonię. Dziennikarz, komentując wynik Lewicy, stwierdza, że została ona ukarana za swoją pychę. Zapowiadała ona ustami swych przedstawicieli rewolucję obyczajową w Polsce.

Lewica będzie szalała, choć ten wynik to jest zimny prysznic dla lewicy, która przyjęła ton naturalnych zdobywców świata.

Na razie liderzy Lewicy wynik wyborczy swej koalicji przedstawiają jako sukces. Semka odnosi się do wysokiego poparcia wśród młodych zarówno Lewicy, jak i Konfederacji. Ta ostatnia „lubi patrzeć na młodych ludzi jak na swoją armię, którą będzie smagać PiS, w razie jak uznają, że jest za mało radykalny”.

Korwin-Mikke jest jak zatruty cukierek. Daje energię, ale nie na dłuższą metę wykańcza, bo jest obciążeniem.

Dodaje, że problemem tej formacji jest Janusz Korwin-Mikke, który należy do liderów, którzy jak Leszek Moczulski, jednocześnie przyciągają ludzi do swych partii, jak stanowią dla nich obciążenie.

Piotr Apel odnosi się do podziałów wśród opozycji, stwierdzając, że to dobrze, iż się podzieliła, gdyż wobec różnic światopoglądowych daje to większy wybór wyborcom.

Jedyny problem to Platforma Obywatelska, która chciała być anty-Pisem i doprowadziła do sytuacji, w której jest mdła, nie wiadomo, jakie ma poglądy.

Semka dodaje, że niski wynik wyborczy Platformy stanowi zagrożenie dla pozycji Grzegorza Schetyny jako lidera formacji. Wina za porażkę PO spoczywa zdaniem dziennikarza po części na Donaldzie Tusku, który przez kilka miesięcy łudził je perspektywą swego powrotu do polskiej polityki, by 4 czerwca pokazać, że nie zamierza tego robić. Obecnie Tusk woli ubiegać się o stanowisko szefa Europejskiej Partii Ludowej, gdzie ma szanse, biorąc pod uwagę, że „zapadła decyzja CDU, że go poprą”. Przez to politycy Platformy „w sierpniu wyciągnęli Małgorzatę Kidawę-Błońską, na miesiąc przed wyborami”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Michał Karnowski: Wynik wyborów to nieprawdopodobne zwycięstwo PiS

Michał Karnowski o historycznym zwycięstwie PiS, przegranej PO KO i Lewicy, dostępie do mediów Konfederacji oraz o konserwatywnych mediach prywatnych w Polsce.

To jest nieprawdopodobne zwycięstwo. W 2015 r. po raz pierwszy jedna partia zyskała większość.

Michał Karnowski komentuje wynik wyborów parlamentarnych w Polsce. Odnosząc się do poczucia niedosytu wśród członków zwycięskiej Zjednoczonej Prawicy, stwierdza, że jest to wynik oczekiwań rozbudzonych przez kampanię wyborczą.

Publicysta zauważa, że jest to wielka przegrana opozycji na czele z Koalicją Obywatelską. Przegrała ona mimo pełnej mobilizacji i rzucenia wszystkich zasobów. Zdaniem Karnowskiego wygrana Prawa i Sprawiedliwości jest ogromna, patrząc na ataki medialne w Polsce, a także ofensywę ze strony zagranicznych instytucji.

Medium konserwatywne może nie dostać nawet reklamy na rynku.

Polskie prywatne media wciąż są zdominowane przez opozycję, przy czym dziennikarz stwierdza, że nie wie, czy PiS mógłby zrobić coś dla zmiany tej sytuacji. Do mediów miała zdaniem Karnowskiego dostęp Konfederacja Wolność i Niepodległość, wbrew temu, co twierdzą jej działacze. Wskazuje, że formacja ta jest obecna w internecie, a TVN na trzy dni przed wyborami przygotował „niesamowicie cukierkowy materiał o Konfederacji”. Mniema, że wynik tego ugrupowania może być inny w ostatecznym rozrachunku.

Tam były sny, tam były marzenia o przeskoczeniu obozu platformerskiego.

Ponadto nasz gość twierdzi, że największą gorycz porażki przełknęła Lewica. Nie udało się jej przeskoczyć Koalicji Obywatelskiej i stać się główną siłą polityczną, choć miała „trzech wyrazistych liderów”, prawdziwą bazę społeczną i „emocje związane z odebraniem emerytur esbeckich”.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.