Gryglas: Urzędnik państwowy udrażniający pobór podatków, nie może sam ich unikać

Zbigniew Gryglas komentując sprawę Banasia twierdzi, że wysoki urzędnik państwowy nie powinien doprowadzać do frasobliwości w gospodarowaniu własnym majątkiem.

 

 

Są dwie strony tej całej sprawy, oczywiście jest również ta, o której mówi sam Marian Banaś. Jeżeli podejmuje się taką działalność w interesie państwa to można narazić się pewnym grupom  – mówi gość „Popołudnia WNET”.

Jak dodaje: Wysoki urzędnik państwowy nie powinien doprowadzać do takiej niefrasobliwości w gospodarowaniu swoim własnym majątkiem. Może to bowiem uniemożliwić mu działanie.

Zbigniew Gryglas chce, aby sprawa została wyjaśniona jak najszybciej. Albo prezes będzie mógł dalej piastować swój urząd, albo będzie musiał zrezygnować. „Mam nadzieję, że w raporcie przygotowanym przez CBA i w kolejnych działaniach służb, doczekamy się wyjaśnienia sprawy majątku oraz sposobu wykorzystania tego majątku” – podkreśla rozmówca.

Wiceprzewodniczący partii Porozumienie Jarosław Gowin stwierdza, że umowa koalicyjna z PiS-em i Solidarną Polską jest już wynegocjowana. Podkreśla, że najistotniejsze są dla jego partii kwestie programowe. Jak twierdzi: Jesteśmy taką formacją, która stawia przede wszystkim na przedsiębiorców. Mamy świadomość, że przyszłość kraju i realizacja śmiałych projektów gospodarczych, a także kontynuacja niektórych programów społecznych, będzie możliwa tylko w sytuacji, kiedy Polska utrzyma wysokie tempo wzrostu. 

Będziemy się upominać o przedsiębiorców”– zapowiada. Stwierdza, że czasem dochodzi do różnicy zdań w ramach Zjednoczonej Prawicy, lecz jest ona dyskutowana i rozwiązywana z pożytkiem dla kraju.

Nasz gość odnosi się również do upamiętnienia Bitwy Warszawskiej, mówiąc, że to niezwykle istotne, by to uczcić. „Podoba mi się pomysł, aby połączyć funkcję monumentu z funkcją użytkową. Chciałbym, żeby to uczczenie miało aspekt symboliczny” – dodaje.

Komentuje słowa europosłanki Magdaleny Adamowicz. Porównała ona rządy Zjednoczonej Prawicy do nazistów ze względu na ich stosunek do ruchu LGBT. Gryglas oskarża ją o złą woli i brak szacunku do polskiego społeczeństwa. „Wiemy, że ideologia LGBT istnieje i jest ona nam obca”– mówi polityk. Przestrzega przed wprowadzaniem w Polsce obcych ideologii, które nie służą Polakom. Komentuje także prawybory w Platformie Obywatelskiej. Zwraca uwagę na skrajnie lewicowe poglądy Jacka Jaśkowiaka. Stwierdza, że Rafał Trzaskowski niezbyt dobrze czuje się na stanowisku prezydenta stolicy.

A.P./M.N.

Horała: Nie ma spraw programowych, które dla Lewicy są ważne, a z których my chcielibyśmy uczynić koncesje

Marcin Horała o wycofaniu projektu zniesienia 30-krotności składek na ZUS, tym co oznacza to dla Zjednoczonej Prawicy i dla budżetu oraz otym, czy szukali porozumienia z Lewicą i o expose premiera.

W toku gorących rozmów, negocjacji, nie udało nam się przekonać naszych koalicjantów z Porozumienia.

Marcin Horała mówi o wycofaniu projektu ws. zniesienia limitu 30-krotności składek na ZUS. Jak twierdzi:

Nic wielkiego się nie stało.

Stwierdza, że ma do siebie trochę żalu, że nie udało mu się przekonać wicepremiera Gowina i posłów jego partii do poparcia projektu. Wsnioskodawca projektu podkreśla przy tym, że był to projekt poselski a nie rządowy czy koalicyjny, więc niepoparcie go przez Porozumienie nie oznacza rozłamu w Zjednoczonej Prawicy. Odnosi się do przytoczonych słów polityków PiS mówiących, że zniesienie limitu 30-krotności składek na ZUS „jest w budżecie, jest w planie konwergencji. To jest projekt wpisany dla stabilności państwowego systemu podatkowego”. Horała przyznaje, że były takie wypowiedzi i nie polemizuje z nimi. Stwierdza jednocześnie, że:

Mamy na tyle dobrą sytuację finansów publicznych, że możemy taki projekt odpuścić.

Odnosi się także do przypuszczeń, że projektodawcy szukali porozumienia z Lewicą, które pozwoliłoby im przeforsować projekt bez zgody w Zjednoczonej Prawicy. Zaprzecza żeby tak było podkreślając, że prowadzili rozmowy tylko w ramach koalicji.

Tych głosów Partii Razem jest mniej niż Porozumienia, więc i tak by nie wystarczyli. […] Nie ma spraw programowych, które dla Lewicy są ważne, a z których my chcielibyśmy uczynić koncesje.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego bardzo pozytywnie wypowiada się na temat expose premiera Mateusza Morawieckiego. Rozpoczyna je „nawiązanie do ważnej aksjologii z której wywodzimy cel polityki”, które poprzedza przestawienie wyzwań stojących przed rządem „bardzo szczegółowe zapowiedzi projektów”. Polityk PiS nie zgadza się z tym, że w przemówieniu Morawickiego zabrakło postulatów PiS dotyczących celów rządu na najbliższe sto dni. Te bowiem zostały wystarczająco, jak mówi, przedstawione przed wyborami i nie ma sensu ich powtarzać. Głowny cel obecnego rządu to polska wersja państwa dobrobytu, czyli nadganianie Zachodu przy zachowaniu polskiej tożsamości.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K/A.P.

Marek Sawicki: Nie będziemy zmieniać konstytucji dlatego, że pan premier chce uwiarygodnić to, co zrobił z resztką OFE

Były minister rolnictwa mówi o expose premiera Mateusza Morawieckiego i możliwych obszarach współpracy z rządem. Przedstawia również plany Koalicji Polskiej dotyczące zmiany konstytucji.

 

Marek Sawicki komentuje wycofanie projektu ustawy o zniesieniu limitu 30-krotności składek na ZUS.  Poseł PSL uważa, że jest to poważny problem dla rządu:

Rząd, w finansach, tak naprawdę nie wie, na czym stoi

Marek Sawicki stwierdza, ze Jarosław Kaczyński powinien przeprowadzić dyscyplinującą rozmowę z Jarosławem Gowinem, jeśli chce utrzymać jedność koalicji rządzącej. Były minister rolnictwa nie ma problemu z wyobrażeniem sobie rządu mniejszościowego w bieżącej kadencji, jaki mógłby zaistnieć w przypadku odejścia Porozumienia z koalicji Zjednoczonej Prawicy: „To nie jest rzecz nowa, także w demokracjach europejskich”. Polityk PSL nie wyklucza współpracy Koalicji Polskiej z partią wciąż obecnego wicepremiera Gowina. Mówi o zbieżności własnych poglądów z poglądami ministra nauki i szkolnictwa wyższego.

Marek Sawicki wyklucza poparcie, czy choćby wstrzymanie się od głosu podczas uchwalania wotum zaufania dla rządu Mateusza Morawieckiego. Krytycznie ocenia dzisiejsze expose Morawieckiego. Stwierdza, że lepsze było wystąpienie posła PiS Marcina Horały.

Chciałbym znać całościowy obraz finansów państwa

Poseł Sawicki ubolewa nad brakiem całościowej informacji od Rady Ministrów o stanie finansów publicznych, z uwzględnieniem deficytu samorządów.

Pytany o współpracę z rządem, Marek Sawicki mówi o podpisanym niedawno „pakcie dla zdrowia”. Jako możliwy obszar współpracy wskazał również politykę rolną.

Mówiąc o pomyśle zmianie konstytucji, Marek Sawicki stwierdza:

Nie będziemy zmieniać konstytucji tylko dlatego, że pan premier chce uwiarygodnić to, co zrobił z resztką OFE, ale chcemy rozmawiać o zmianie konstytucji głębiej

Rozmówca Łukasza Jankowskiego uważa że nową konstytucję należałoby uchwalić w perspektywie 4-6 lat. Przypomina, że PSL mówiło o zmianie ustawy zasadniczej jeszcze przed rozpoczęciem współpracy z Pawłem Kukizem.

A.W.K

 

Prof. Szeremietiew: Myślenie, że Polska nie obroni się bez sojuszników jest błędne. Także PiS popełnia ten błąd

Prof. Romuald Szeremietiew o polskiej polityce obronnej, jej słabościach i ignorowaniu jego uwag przez kolejne rządy oraz sytuacji wewnątrz Zjednoczonej Prawicy i możliwości odzyskania Senatu.

Profesor Romuald Szeremietiew mówi o swoich nadziejach w związku z drugą kadencją rządu Mateusza Morawieckiego. Chwali rozwój gospodarczy Polski za rządów Zjednoczonej Prawicy i jej politykę społeczną. Krytycznie z kolei recenzuje politykę obronną Polski. Punktuje brak strategii obronności państwa, czego konsekwencją jest zmienność pomysłów kolejnych szefów MON.

W naszym myśleniu o bezpieczeństwie narodowym popełniamy od 1921 r. ten sam błąd, myśląc, że nie będziemy w stanie obronić się bez sojusznika, a skoro tak konstruujemy nasz model, to nic dziwnego, że staramy się tego sojusznika przyhołubić. Liczymy na wzajemność, że on nam pomoże, kiedy będziemy w biedzie.

Były minister krytykuje opieranie bezpieczeństwa przede wszystkim na pomocy sojuszników, jak, jego zdaniem, czyni również Zjednoczona Prawica. Stwierdza, że jego uwagi dotyczące braków, jeśli chodzi o polskie bezpieczeństwo narodowe, są ignorowane przez kolejne rządy. Przypomina, że kiedy minister Tomasz Siemoniak zwrócił się do niego o współpracę w budowaniu obrony terytorialnej, zostało to zablokowane przez ówczesnego zwierzchnika sił zbrojnych, prezydenta Bronisława Komorowskiego. Kiedy po zmianie koalicji rządzącej ministrem obrony narodowej został Antoni Macierewicz, nie był on chętny do współpracy z naszym gościem, choć współpracowali razem w przeszłości. Obecnie  profesor nauk o wojskowości jest członkiem Porozumienia Jarosława Gowina, z którego ramienia organizował konferencje w sejmie poświęcone obronności Polski. Nie spotkały się one zainteresowaniem ze strony MON.

Romuald Szeremietiew komentuje również wyznaczenie Antoniego Macierewicza na marszałka-seniora. Przywołuje jego zasługi dla opozycji niepodległościowej. Zwraca uwagę, że także cztery lata temu obrady sejmu otwierał zasłużony opozycjonista- śp. Kornel Morawiecki. Ma nadzieję, że obecny marszałek-senior wygłosi równie piękną mowę, co jego poprzednik. Rozmówca Łukasza Jankowskiego sceptycznie odnosi się do medialnych doniesień o konfliktach między uczestnikami koalicji Zjednoczonej Prawicy.  Na pytanie o Senat, stwierdza, że jego utrata nie będzie przeszkodą w rządach oraz że nie nie jest ona wcale pewna. Opozycja nie stanowi bowiem zwartego bloku w Senacie, takiego jak Zjednoczona Prawica.

Jego [Piotra Zychowicza -przyp. red.] książka o Żołnierzach Niezłomnych została bardzo pozytywnie zrecenzowana w „Gazecie Wyborczej”.

Profesor Szeremietiew komentuje zagadnienia polityki historycznej, krytykuje działania samorządowców PO prowadzące do „rekomunizacji”. Publicystę historycznego Piotra Zychowicza nazywa z kolei „skandalistą” i „szkodnikiem”.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.M./A.P.

My, konserwatyści – miejmy odwagę mierzyć się ze światem/ Krzysztof Skowroński, Jarosław Gowin, „Kurier WNET” 64/2019

Moim krytykom zarzucam, że w nich jest za dużo lęku, a za mało woli mierzenia się z światem. Za mało woli, żeby z polską myślą humanistyczną, filozoficzną, historiograficzną wejść do światowych debat.

Miejmy odwagę mierzenia się ze światem

Krzysztof Skowroński, Jarosław Gowin

Z wicepremierem Jarosławem Gowinem, ministrem nauki i szkolnictwa wyższego, na pół godziny przed uroczystym otwarciem roku akademickiego 2019/2020 – sześćset pięćdziesiątego szóstego roku działalności Uniwersytetu Jagiellońskiego, najstarszej i najbardziej znanej polskiej uczelni – rozmawia Krzysztof Skowroński.

Zacznijmy od Marszałka Seniora Kornela Morawieckiego. Miał Pan okazję go poznać.

Znałem pana marszałka Morawieckiego od kilkunastu lat, ale nigdy nie byłem jego bliskim współpracownikiem. Do tej kadencji była to znajomość właściwie sporadyczna. Natomiast, jak dla wszystkich ludzi pokolenia Solidarności, NZS-u – był on dla mnie wielkim autorytetem moralnym zarówno w czasach komunizmu, jak i po 1989 roku, kiedy jego głos był trochę takim głosem wołającego na puszczy. Jednak z perspektywy lat widać, że wiele diagnoz Kornela Morawieckiego znalazło potwierdzenie.

Były diagnozy polityczne, ale na uniwersytecie porozmawiamy o ideach – wolności i solidarności. Czy idea wolności jest zachowywana i przestrzegana na uniwersytetach i akademiach w Polsce?

Generalnie rzecz biorąc, tak. Natomiast oczywiście i na polskich uczelniach doświadczamy, na szczęście bardzo lekkiej postaci tego schorzenia, jakim jest ideologia politycznej poprawności. Wszyscy pamiętamy pierwotną decyzję władz Uniwersytetu Mikołaja Kopernika o zawieszeniu pana profesora Nalaskowskiego za felieton. Felieton, w mojej ocenie – tu możemy dyskutować – napisany zbyt ostro, natomiast to w żaden sposób nie uzasadniało decyzji o zawieszeniu autora w wykonywaniu czynności akademickich. I cieszę się bardzo, że taki punkt widzenia zwyciężył.

Ale potem – z tego, co wiemy – Konferencja Rektorów zdecydowała, że nie należy na Uniwersytecie krytykować ideologii gender, bo to nie przystoi.

Zachęcam do lektury całego oświadczenia prezydium Konferencji Rektorów, bo rzeczywiście z jednej strony jest krytyka – można domyślać się, że adresowana do profesora Nalaskowskiego – ale jest też druga część tego oświadczenia, gdzie równie stanowczo zostały skrytykowane wszelkie zachowania ludzi reprezentujących świat akademicki, które urażają uczucia ludzi wierzących. Można więc powiedzieć, że jednak rektorzy dostrzegli pewne zagrożenie z jednej i z drugiej strony. Ja osobiście największe zagrożenie dostrzegam w ograniczaniu wolności. Można tak czy inaczej oceniać wypowiedź profesora Nalaskowskiego i dużo skrajniejsze wypowiedzi, chociażby profesora Hartmana. Moim zdaniem wolność słowa jest taką wartością, zwłaszcza na uczelni, że ani w tym pierwszym, ani w drugim przypadku wyciąganie konsekwencji dyscyplinarnych nie znalazłoby we mnie poparcia.

Ale czy wolność słowa jest szanowana na polskich uniwersytetach?

Na przestrzeni tych czterech lat, o tym mogę mówić w sposób najbardziej miarodajny, zdarzyło się parę, dosłownie parę – na palcach jednej ręki mógłbym policzyć – takich sytuacji, kiedy ta wolność została ograniczona i to ograniczenie zawsze szło z jednej strony. Mianowicie władze różnych uczelni ulegały presji środowisk skrajnie lewicowych i na przykład odwoływały wykład albo seminaria uczonych, czasami wybitnych, którzy mieli mówić na temat ochrony życia. Natomiast w ogromnej większości uczelni, w ogromnej większości przypadków ta wolność przez ostatnie cztery lata nie była niczym zagrożona.

Czy reforma Gowina, ta wielka reforma nauki, jest w stanie coś pod tym względem poprawić? Czy uniemożliwi zaburzanie wolności słowa?

Ta reforma z jednej strony poszerza autonomię uczelni, bo szereg kluczowych rozstrzygnięć przeniesionych jest z poziomu ustawy na poziom statutów uczelni. Dopełnieniem tej poszerzonej autonomii uczelni jest zwiększenie kompetencji rektora. Niektórzy krytycy mojej ustawy twierdzą, że większe kompetencje rektora mogą być wykorzystywane do tego, żeby ograniczać wolność słowa, żeby rektorzy właśnie takie ograniczenia wprowadzali. To nie jest prawdą, dlatego że jeżeli chodzi na przykład o postępowanie dyscyplinarne, rektorzy mają wręcz mniejsze uprawnienia niż mieli pod rządami poprzedniej ustawy. Obecnie expressis verbis sformułowany jest w Konstytucji dla nauki zakaz – który wcześniej był tylko domniemywany – jakiegokolwiek wpływania przez rektorów na rzeczników dyscyplinarnych. Owszem, rektor może wszcząć postępowanie, ale nie wolno mu wywierać nawet najmniejszej presji.

Rozmawiałem z moim kolegą, który jest doktorem w Instytucie Filozofii na Uniwersytecie Warszawskim. Jego zdaniem, jeżeli ktoś ma światopogląd konserwatywny, to nie ma szans na to, żeby na tym uniwersytecie zrobił karierę. Jego działalność jest ograniczana.

Tak się składa, że na tym samym uniwersytecie w tym samym instytucie doktorantem jest mój syn. Oczywiście wielokrotnie doświadczał pewnej presji środowiska kolegów czy wykładowców, ale ta presja nigdy nie przekraczała dopuszczalnych granic.

Tak już jest, że konserwatyści w ogóle w świecie akademickim są w mniejszości i muszą być odważni, muszą umieć bronić swoich poglądów. Jest jednak wiele przykładów, także na Uniwersytecie Warszawskim i także w tym instytucie, o którym rozmawiamy, ludzi o jasnym, wręcz krystalicznym kręgosłupie konserwatywnym, którzy po kolei robili tam doktoraty, habilitację, są profesorami. My, konserwatyści, jesteśmy na uniwersytetach mniejszością wszędzie na świecie, a w każdym razie wszędzie w świecie Zachodu, ale jeżeli jako mniejszość mamy wolę mocnego głoszenia naszych poglądów, to jesteśmy w stanie się z nimi przebić.

Jednak na uniwersytecie jest mistrz i jest uczeń, który potem myśli mistrza powtarza, i tak w nieskończoność… Czyli nie mamy szans, żeby choć trochę zmienić te uniwersytety, żeby myśl konserwatywna była tak samo istotna jak myśl lewicowa.

Oczywiście, że relacja mistrz-uczeń jest kluczowa dla procesu formacji uniwersyteckiej. Ale nie jest tak, że jest jeden mistrz, który ma jednego ucznia. Wymienię parę nazwisk profesorów z Pańskiego pokolenia, rzeczywiście wybitnych filozofów, związanych ze środowiskiem warszawskim: chociażby Dariusz Gawin, Marek Cichocki, Dariusz Karłowicz – otóż oni potrafią skupiać wokół siebie od wielu, wielu lat elitę młodego pokolenia filozofów, teologów, myślicieli społecznych i to środowisko, środowisko teologii politycznej, bardzo silnie promieniuje na świat akademicki nie tylko Warszawy, ale całej Polski.

Wyjdźmy poza mury wydziałów filozofii, bo reforma nauki dotyczy całego szkolnictwa. Reforma ma między innymi przyczynić się do tego, żeby wzrosła intensywność badań i odkryć naukowych na uniwersytetach i żeby stworzyć ku temu lepsze warunki. Taki był jeden z celów reformy.

Taka potrzeba pojawiła się dlatego, że właściwie w całym trzydziestoleciu polskie uczelnie przede wszystkim usiłowały sprostać jednemu wielkiemu wyzwaniu społecznemu, jakim był masowy pęd Polaków do wyższego wykształcenia. I można powiedzieć, że z tego zadania uczelnie się wywiązały. Poziom scholaryzacji procentowo zdecydowanie się podniósł. Natomiast miało to skutek uboczny. Tym skutkiem ubocznym nadmiernego umasowienia było obniżenie poziomu naukowego uczelni. Nadszedł czas na odejście od kryteriów ilościowych ku jakościowym.

W jaki sposób reforma ma to zmienić?

Jeżeli chodzi o poziom studiów, jest on w oczywisty sposób domeną autonomii uczelni. Żaden minister, także minister nauki i szkolnictwa wyższego, nie powinien narzucać uczelniom, jakie przedmioty mają prowadzić, w jakim wymiarze, jaką przyjąć metodologię. Natomiast my, rząd, możemy określić pewne ramy. Na przykład stworzyć pewne bodźce finansowe. Dawniej te bodźce promowały masowość, bo jedynym kryterium istotnym z punktu widzenia poziomu finansowania uczelni była liczba studentów: im więcej studentów, tym więcej pieniędzy. W związku z tym opłacało się – w sensie dosłownym – przyjąć każdego, nawet na najlepszy polski uniwersytet, a potem przepchać go przez studia, bo w ślad za nim szły pieniądze. To mieliśmy w roku dwa tysiące siedemnastym. Nowy algorytm promuje jakość. Czyli z jednej strony bierzemy pod uwagę jakość badań naukowych, a z drugiej strony – już nie ogólną liczbę studentów, tylko proporcje między liczbą studentów a liczbą pracowników naukowych. Nie więcej niż trzynastu na jednego. To pozwala stopniowo odtwarzać relację mistrz-uczeń.

I tutaj znów pojawia się punktologia. Sposób weryfikowania badań, sprawdzania osiągnięć naukowych opiera się na punktach. Punkty odnoszą się z kolei do jakości publikacji. Ale tak naprawdę nikt nie jest w stanie dokonać w pełni obiektywnej oceny publikacji naukowych. W tej sytuacji nauka nie jest wolna, tylko staje się elementem gry korporacyjnej: ktoś dostaje trzysta czterdzieści osiem punktów nie wiadomo dlaczego i awansuje w hierarchii… i tak dalej.

Rozumiem te argumenty i rozumiem też, że nikt nie lubi być oceniany. Mogę Panu zaręczyć, że nikt z polityków nie lubi czasu wyborów, bo wtedy jesteśmy oceniani, wyborcy przyznają nam coś w rodzaju takich punktów. Jedni są oceniani pozytywnie, jedni negatywnie. Można oczywiście wyobrazić sobie powrót do czasów, kiedy uczelnie w żaden sposób nie były oceniane. Tylko, mówiąc szczerze, źle by to wróżyło i studentom, i poziomowi polskiej nauki.

Natomiast chcę powiedzieć, że nowe zasady ewaluacji promują jakość, a nie ilość. Dawniej uczelni opłacało się zachęcać pracowników naukowych do tego, żeby publikowali jak najwięcej. Teraz mówimy inaczej: przedstaw od jednej do czterech najlepszych publikacji z ostatnich czterech lat. Ale niech to będą publikacje na światowym poziomie. Nie jest też prawdą, że jakości publikacji nie można ocenić. Może pojedynczych publikacji, bo ich się ukazują setki tysięcy w skali roku, ale już jakość czasopism naukowych można ocenić, i tą drogą zresztą idziemy w Polsce od wielu lat.

Na tym polega pewne niebezpieczeństwo tworzenia układu: ktoś, kto ma innowacyjne pomysły, jest twórczy, może nie znaleźć posłuchu na uniwersytecie, wśród profesorów. Nie będzie więc mógł publikować, nie dostanie punktów, a co za tym idzie – nie będzie mógł być naukowcem. Taka selekcja negatywna.

Oczywiście, że tego typu ryzyko istnieje, i to od czasów Kopernika, Galileusza, aż po wielu niezrozumianych geniuszy, których odkrycia tak bardzo wyprzedzały na przykład dwudziestowieczną naukę, że były rozpoznawane dopiero u schyłku ich życia albo nawet po śmierci. Ale to mogą być pojedyncze przypadki, nie jest to na pewno zagrożenie masowe. Poza tym – życzmy sobie tego, żeby w Polsce było jak najwięcej takich nierozpoznanych za życia geniuszy.

W naukach ścisłych czy w naukach technicznych jest możliwy jakiś model weryfikacji. Natomiast bardzo dużo krytyki pada ze strony tego drugiego filaru – wspólnototwórczych, czyli humanistycznych dziedzin nauki, tych, które są mniej wymierne. Profesor Andrzej Nowak powiedział: odliczam dni do emerytury, bo uważam, że reforma Gowina zniszczy wolność i ducha akademii. To są ostre słowa.

Ze spokojem przyjmuję słowa pana profesora Nowaka, życząc mu, żeby pisał kolejne wybitne dzieła historyczne. Jestem przekonany, że te dzieła będą oddziaływać na następne pokolenia studentów i w ogóle na następne pokolenia Polaków.

Zgadzam się z tym, że oczywiście w naukach humanistycznych ocena jakości dorobku jest dużo trudniejsza niż w naukach ścisłych. Ale dlatego ten wykaz czasopism, który budzi tyle zastrzeżeń, został stworzony w sposób wyjątkowo staranny. Takie wykazy istniały od wielu, wielu lat. Wcześniej ustalało je kilkunastoosobowe grono ekspertów. Ja zaprosiłem do współpracy około trzystu pięćdziesięciu czołowych polskich uczonych, po mniej więcej dziesięciu przedstawicieli każdej dyscypliny naukowej, i to oni zaproponowali czasopisma do tego wykazu. Na przykład na czele zespołu dziesięciu wybitnych historyków, w tym bliskich współpracowników pana profesora Nowaka, stał profesor Marek Kornat. Jest on akurat przykładem intelektualisty o bardzo konserwatywnym światopoglądzie. Ten właśnie zespół zaproponował punktację czasopism historycznych, więc jestem spokojny, że ten wykaz czasopism jest możliwie najbardziej miarodajny.

Według tego sposobu oceniania najwyżej punktowane są publikację nie w języku polskim, ale angielskim. W związku z powyższym ci, którzy zajmują się Mickiewiczem, Słowackim czy w ogóle polską literaturą, czy polską myślą, nie mają siły przebicia, bo w Paryżu i w Londynie zainteresowanie polską myślą humanistyczną nie jest duże.

Znowu, Panie Redaktorze, dzwoni, ale nie do końca w tym kościele. Odwołuje się Pan do głosów pewnej grupy krytyków. Dawniej czasopisma z dziedziny nauk fizycznych, medycznych z definicji otrzymywały więcej punktów niż czasopisma humanistyczne. Teraz obowiązuje ranking dla każdej dyscypliny z osobna. I to nieprawda, że publikacje w języku angielskim są z definicji punktowane wyżej. Owszem, publikowanie w czołowych polskich czasopismach, na przykład historycznych, daje mniej punktów niż publikowanie w najważniejszych światowych czasopismach historycznych. Ale to nie jest prawda, że polski historyk nie może w czołowym czasopiśmie światowym publikować artykułów na temat polskiej historii. Gdyby tak było, jak twierdzą moi krytycy, to trzeba byłoby z historii myśli politycznej wykreślić na przykład monumentalne dzieło Alexisa de Tocquevilla O demokracji w Ameryce. Albo fundamentalną dla teorii demokracji książkę Putnama Demokracja w działaniu, gdzie autor zanalizował mechanizmy demokratyczne na Sycylii.

Jednak żyjemy w świecie, o którym powiedzieliśmy, że przewaga środowisk lewicowych na uniwersytetach polskich jest mniejsza niż na uniwersytetach zachodnich. Czyli zachodnie czasopisma będą skłonne do publikacji myśli lewicowych z Polski, a nie do publikacji myśli konserwatywnej. I przez to ta myśl konserwatywna, którą reprezentuje między innymi profesor Nowak, będzie miała znacznie mniejszą siłę przebicia i zostanie z uczelni wykluczona.

Świetnie, że podał Pan ten przykład, bo właśnie profesor Nowak pracuje nad historią Polski, która ma się ukazać w wydawnictwie Harvarda, czyli jednym z czołowych wydawnictw.

Ale profesor Nowak nie mówi jedynie w swoim imieniu, bo on oczywiście daje sobie radę. Profesor Nowak należy do typu intelektualistów, których życiu towarzyszy geniusz. Ale nie wszystkim humanistom taki geniusz towarzyszy.

Oczywiście, ale proszę mi wierzyć, że ci bardzo dobrzy humaniści, ale nie tak wybitni, nie światowej klasy jak profesor Nowak, mogą publikować w bardzo szerokim spektrum wydawnictw i polskich, i zagranicznych. Przecież są wydawnictwa naukowe związane z czołowymi uniwersytetami katolickimi. Nie popadajmy w taką spiskową manię, że cały świat akademicki sprzysiągł się na nas, konserwatystów. Bo to jest reakcja lękowa.

Ja generalnie moim krytykom zarzucam, że w nich jest za dużo lęku, a za mało woli mierzenia się z światem. Za mało woli, żeby z polską myślą humanistyczną, filozoficzną, historiograficzną wejść do światowych debat. Czy naprawdę musi być tak, że historię Polski czytelnicy na całym świecie mogą poznawać jedynie z prac historyków brytyjskich, amerykańskich, izraelskich, niemieckich, rosyjskich? Dlaczego nie ma podręczników historii Polski napisanych po angielsku przez Polaków? Świetnie, że wreszcie będzie ta praca pana profesora Nowaka i chciałbym, żeby tego typu przykładów było jak najwięcej.

Za dziesięć minut rozpocznie się uroczysta inauguracja na Uniwersytecie Jagiellońskim. Trwa też kampania wyborcza. Jakiego przyjęcia ze strony profesorów i studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego Pan Premier się spodziewa?

Mogę szczerze powiedzieć, że przez te cztery lata dialog między ministerstwem a środowiskiem akademickim był z obu stron rzetelny. Zdarzały się oczywiście jakieś przykłady skrajnego odrzucenia, ale udało się stworzyć klimat poważnej debaty. Owszem, wiele osób z różnych powodów odrzuca moją ustawę. Są to powody, na które wskazuje profesor Nowak, ale też powody, jakie podał ostatnio w „Gazecie Wyborczej” jeden z profesorów, który napisał, że ja w bardzo inteligentny sposób dokonuję wymiany elit, właśnie na konserwatywne. Jednak generalny klimat do dyskusji jest poważny.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Dziękuję, Panie Redaktorze; bardzo ciekawa rozmowa, rzadko można tak merytorycznie podyskutować.

Wywiad Krzysztofa Skowrońskiego z ministrem Jarosławem Gowinem, pt. „Miejmy odwagę mierzenia się ze światem”, znajduje się na s. 7 październikowego „Kuriera WNET” nr 64/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Wywiad Krzysztofa Skowrońskiego z ministrem Jarosławem Gowinem, pt. „Miejmy odwagę mierzenia się ze światem”, na s. 7 październikowego „Kuriera WNET”, nr 64/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Cejrowski: Gowin wyklucza koalicję z Konfederacją, bo PiS i cała reszta partii to jest układ z Magdalenki

Wojciech Cejrowski o tym, dlaczego nie głosował, na czym polega układ z Magdalenki, kto po wyborach miał twarz przegranego i co się działo w Ekwadorze.

Wybieranie mniejszego zła to nadal głosowanie na zło. Wystawili mnie z aborcją, to jest złe, co zrobili. […] Jeśli wszystkie partie oceniasz jako złe, to nie możesz zagłosować na żadną.

Wojciech Cejrowski omawia wyniki ostatnich wyborów i tłumaczy czemu sam postanowił nie oddać w nich głosu. Mówi, że rozważał głosowanie na mniejsze zło, przeciw PiS-owi, który jak mówi, oszukał go w sprawie ochrony życia nienarodzonego. Stwierdził jednak, że nie sprzeciwiłby się w ten sposób własnym poglądom. Doszedł do wniosku, że wbrew temu, co ludzie mówią, głos nieoddany nie jest głosem zmarnowanym, gdyż jest sygnałem dla rządzących. Podkreśla, że niegłosowanie bynajmniej nie oznacza rezygnacji z prawa do krytyki, gdyż to daje płacenie podatków. Porównuje to do sytuacji udziałowca spółki, który nie traci praw do dywidendy, nawet jeśli nie pojawia się na corocznych spotkaniach akcjonariuszy.

Kukiz poruszył w poprzednich wyborach ludzi, którzy nie mieli swojej reprezentacji w wyborach i nadal nie mają.

Gospodarz „Studia Dziki Zachód” zauważa, że w pokazywanych w wieczór wyborczy komitetach „najsmutniejszą twarzą był Kukiz”. Porównuje jego ruch do amerykańskiej Tea Party, która również bazowała na rozczarowaniu ludzi obecną klasą polityczną. Dodaje, że „Trump zagospodarował Partie Herbacianą”. O PSL-u, z którym związał się rockman, mówi, że to „dziewka portowa, która wchodziła z każdym w koalicję byle się do stołu dopchać”.

PiS i cała reszta partii to jest układ z Magdalenki.

Cejrowski podkreśla, że jeśli 40% osób nie głosowało tzn., że nadal jest duża grupa wykluczonych, którzy tak jak on nie ma na kogo głosować. Komentuje  słowa Jarosława Gowina, który zapowiedział, że nie będzie koalicji PiS-u z Konfederacją. Zwraca uwagę, że nie odciął się np. od koalicji z SLD, tylko od formacji, która nie wywodzi się grup okrągłostołowych. Odpowiada na uwagę, że obie formacje dzieli program, mówiąc, że łączy je patriotyzm ich wyborców. Ich elektoraty są zupełnie inne od tych głosujących na PO KO czy SLD.

  Przyszedł rząd i rozejrzał się po kasie. Postanowił oszczędzić, cofając dopłaty do benzyny i zeszli górale z gór, by zniszczyć miasto.

Podróżnik komentuje również sytuację w Ekwadorze, gdzie niedawno miały miejsce gwałtowne zamieszki. Stwierdza, że „Ekwador żyje z ropy, produkowali surową ropę, ale z benzyną u nich gorzej”, dlatego rząd zaczął dopłacać mieszkańcom do benzyny. Kiedy chcąc ratować sytuację finansową, postanowiono cofnąć dopłaty, „naród ruszył z pałami na rząd, który musiał uciekać z Quito”. Przewiduje, że jeśli w Polsce „ktoś będzie musiał komuś zabrać, żeby ocalić ekonomię”, to sytuacja może być podobna.

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

A.P.

Brynkus (Kukiz’15): Ustawa Gowina to bubel, kampania wyborcza to merytoryczne zero, a polski parlamentaryzm to fikcja

Ustawa o szkolnictwie wyższym burzy porządek akademicki, daje ogromne uprawnienia rektorom, a Ci często bezprawnie to wykorzystują – mówił dr hab. Józef Brynkus w Poranku WNET.

Negatywna ocena działań ministerstwa nauki i szkolnictwa wyższego była tylko częścią krytyki Józefa Brynkusa. Częścią, bo poseł krytyce poddał nie tylko ministerstwo. Poza resortem kierowanym przez Jarosława Gowina, adresatami krytyki przedstawiciela Kukiz’15 była także znaczna część posłów największych partii wraz z szukającymi sensacji mediami, ale również część kandydatów na posłów i senatorów – osób umieszczonych na listach największych ugrupowań. Tak mocną, choć pokazaną w stylu brytyjskim, a więc nie będącą atakiem na konkretne osoby, krytykę przeprowadził w studio Radia Wnet poseł Kukiz’15. Z posłem, w Poranku Wnet, rozmawiał Krzysztof Skowroński.

Ustawa o szkolnictwie wyższym autorstwa Jarosława Gowina burzy dotychczasowy porządek akademicki, dając ogromne uprawnienia rektorom, którzy niejednokrotnie korzystają z tego w sposób nieuprawniony i niezgodnie z interesem uczelni. Mam taki przykład Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Nowym Sączu. Tamtejsi studenci i wykładowcy zgłosili się do mnie z prośbą o pomoc w związku z dość woluntarystycznymi działaniami Pana rektora, który nie uwzględnia interesów uczelni, mianując na stanowisko dyrektora w instytucie neofilologii osobę, która nie jest filologiem, co jest dość zaskakujące”- to pierwszy zarzut Brynkusa skierowany w stronę ministerstwa kierowanego przez Jarosława Gowina.

Zdaniem posła, pomimo że istnieją różne metody wybierania rektora – takie jak np. poprzez senat uczelni, Radę uczelni czy też Kolegium Elektorów, to jednak decydującą rolę ma senat. Brynkus przybliżył jak wygląda właśnie ten sposób wyboru rektora. „Główną rolę w tym wszystkim odgrywa Rada Uczelni, desygnując dwóch kandydatów temu gremium. Procedura jest taka, że senat akceptuje” – wyjaśnił poseł. Jednocześnie zaznaczył, że możliwe i praktykowane jest takie działanie, w którym członkowie senatu podlegają korumpowaniu. „Można także spokojnie pomanipulować senatem – jednym profesorom dając na przykład jakieś tam fuchy, przedłużając zatrudnienie. Rada uczelni w tej konstrukcji, którą zaproponował Pan minister Gowin jest raczej takim konstruktem do pobierania pensji, niż do oddziaływania na uczelnię” – rzuca oskarżenie Brynkus.

„Wcześniej Kolegium Elektorów wybierało. Każdy mógł się zgłosić. Nie było jakichś kryteriów czy tez barier uniemożliwiających startowanie. W tej chwili decydujące znaczenie ma desygnowanie przez Radę Uczelni” – dodaje.

„Wprowadzone zostały mechanizmy, związane z funkcjonowaniem uczelni – choćby ministerialne dofinansowywanie uczelni zależne od liczby studentów przypadających na pracownika uczelni.” Według posła taka procedura powoduje, że część uczelni jest zobowiązana do nieprzyjmowania wielu studentów, ponieważ może nie zmieścić się w przedziale, który nakreśla ustawa”.

Zdaniem reprezentanta Kukiz’15 ustawa Gowina spowodowała powstanie patologii polegającej na tworzeniu sztucznych konstrukcji naukowych po to tylko, by rządowi oficjele mogli otrzymywać wyższe pensje.

Zdaniem posła „Polskie instytuty badawcze miały świadomość tego, czego brakuje gospodarce i nauce. Spokojnie funkcjonowały. Gdyby rzeczywiście chodziło o podniesienie jakości instytutów badawczych – zlikwidowane zostałyby te, które w opinii ministra Gowina zajmują się tylko wynajmem powierzchni, które pozostają w ich zasobie” – wyjaśnia.

Na informację dziennikarza, o tym że wicepremier Gowin konsultował wprowadzenie ustawy ze środowiskami naukowymi, poseł Brynkus odpowiedział twierdząco. Jednocześnie wyraził opinię jak – jego zdaniem – wyglądały te konsultacje. „To jest jak w tym dowcipie, że spotyka się owca z wilkami i wilki mówią, że my Cię zjemy. Owca mówi nie. Co się okazało? Zjedli owcę, choć konsultacje były”.

Na pytanie, co jest jego największym doświadczeniem z pracy w sejmie, przedstawiciel Kukiz’15 , stwierdził że jest to system pozorów, który oplótł prace sejmu. „Kiedyś tak sobie myślałem, że dobrze byłoby napisać sobie takie wspomnienia dotyczące mojej pracy w sejmie. Na gorąco mogę stwierdzić, że największą niespodzianką jest to, że parlament funkcjonuje w tak zwanej fikcji, o której nie mają pojęcia Polacy. Do tworzenia tej fikcji przyczyniają się także media – pokazując różnego rodzaju wpadki posłów i podkreślają jak to dobrze jest posłom. Więc jest tak: posłom dużych partii jest dobrze, bo ich obecność w parlamencie polega tylko na tym, że głosują. Pozostali jednak ciężko pracują” – nie bez żalu stwierdził Brynkus.

Krzysztof Skowroński zapytał posła jak ocenia dotychczasową kampanię wyborczą. „Fajna, krótka i słabo merytoryczna” – to trzy słowa, którymi nasz gość określił szranki, w które stanęli kandydaci na posłów i senatorów. „Proszę zwrócić uwagę na materiały wyborcze niektórych kandydatów tych większych partii – one są nijakie, tam nic nie ma. Nie wiem nic o ich programie. My staramy się z programem dotrzeć do ludzi” – ukazał sytuację Brynkus.

 

mb

Gowin: Nie grozi nam ograniczenie swobody debaty akademickiej

Jarosław Gowin o ideologii poprawności politycznej na polskich uniwersytetach, stawianiu na jakość w polskim szkolnictwie wyższym i krytyce Konstytucji dla nauki.

Jarosław Gowin odnosi się do konferencji rektorów, która zabrała głos w sprawie spory między zwolennikami a przeciwnikami postulatów promowanych przez środowiska LGBT.

Oczywiście i na polskich uczelniach pojawiły się przykłady tego schorzenia współczesnej akademii, jakim jest ideologia politycznej poprawności.

Minister szkolnictwa wyższego przypomina, że w deklaracji rektorów znajduje się również wezwanie do poszanowania uczuć religijnych. Stwierdza przy tym, że w ciągu ostatnich lat doszło do nielicznych wypadków ograniczania swobody wypowiedzi na uniwersytetach, kiedy to władze uczelni pod presją środowisk lewicowych odwoływały spotkania z badaczami. Wicepremier nie obawia się jednak, że wzmocniona przez Konstytucję dla nauki pozycja rektora zagrozi wolności debaty akademickiej. Zwraca uwagę, że przewiduje ona w przypadku postępowania dyscyplinarnego „zakaz jakiegokolwiek wpływania na rzeczników dyscyplinarnych”, które wcześniej miało status jedynie ususu. Ma to znaczenie w takich sytuacjach jak ta prof. Laskowskiego z UMK, który został zawieszony na trzy miesiące w obowiązkach nauczyciela akademickiego za felieton, który napisał (odwołał się skutecznie od tej decyzji).

Skutkiem ubocznym nadmiernego umasowienia studiów jest spadek poziomu.

Gowin mówi o odwróceniu trendu promowania ilości, a nie jakości, jeśli chodzi o studentów. Przed 2017 r. im więcej studentów uczelnia przyjęła, tym więcej dostawała pieniędzy. Obecnie „nowy algorytm promuje jakość”. Określone zostały proporcje między liczbą wykładowców a liczbą studentów, które wynoszą 1:13.

[My konserwatyści] jesteśmy mniejszością na uniwersytetach wszędzie w świecie zachodu.

Gość „Poranka WNET” przyznaje, że studenci i doktoranci (w tym jego syn) o konserwatywnych poglądach muszą się mierzyć z presją w większości lewicowego środowiska akademickiego. Mówi, że w takich sytuacjach „trzeba bronić swoich poglądów”. Powołuje się na środowisko Teologii Politycznej jako przykład uznanych i wpływowych badaczy, reprezentujących konserwatywny światopogląd.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

 

 

Prof. Nowak: Agnieszka Holland występuje jako arystokratka. Jej słowa wyrażają stalinowski sposób myślenia

Prof. Andrzej Nowak elitarystycznej mentalności establishmentu III RP i tym jak myślą one o Polsce, potrzebie równowagi między interwencjonizmem a inicjatywą prywatną i szkodliwości reformy Gowina.

Prof. Andrzej Nowak odnosi się do słów reżyserki Agnieszki Holland, która w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” oznajmiła, że należy odebrać czynne prawa wyborcze mężczyznom w Polsce na jakieś 12 lat:

Jest to stalinowski sposób myślenia. Należy wziąć to pod uwagę podczas głosowania 13 października. Jest wyrazicielką poglądów rdzenia tych, którzy chcą odebrać władzę PiS.

„Agnieszka Holland występuje jako arystokratka” – mówi historyk, dodając, że „nawet Radziwiłłom nie śniło się o takim poczuciu swojego miejsca w społecznej strukturze, do którego chamy nigdy nie powinny być dopuszczone”.

Ponadto prof. Nowak krytykuje list trzech byłych prezydentów Polski. W jego przekonaniu wyraża on jedność środowiska, które uważa, że nasz kraj „powinien być ścisłą kontynuacją PRL” i „nie powinien stawiać przed sobą ambitnych celów” zadowalając się rolą „biednego wschodniego sąsiada” silnych krajów Europy Zachodniej. Wyrazem takiego myślenia o Polsce są jego zdaniem słowa Emmanuela Macrona, który niedawno powiedział, że Polska blokuje wszystko w sprawie europejskiej polityki klimatycznej. W słowach prezydenta Francji dopatruje się „elementu histerii, że Polska może mieć własne zdanie”. Dawne państwa kolonialne przez dekady zatruwające atmosferę, nie chcą by  kraje, które w XIX i część XX w. nie były suwerenne, teraz je doganiały.

Chciałbym, żeby solidna, dobra formacja wolnorynkowa była w sejmie.

Gość „Poranka WNET” opowiada o problemie napięcia między konieczną jego zdaniem dla modernizacji kraju aktywnością państwa w gospodarce a ryzykiem stłamszenia inicjatywy prywatnej. Mówi, że trzeba szukać złotego środka między czystym etatyzmem a całkowicie wolnym rynkiem. Jednocześnie ubolewa, że w parlamencie prawdopodobnie nie znów nie znajdzie się jednoznacznie wolnorynkowa siła polityczna. Przypuszcza, że Janusz Korwin-Mikke oraz inni liderzy Konfederacji Wolność i Niepodległość doprowadzą przez swoje kontrowersyjne wypowiedzi, że ich formacja polityczna nie przekroczy progu wyborczego.

Uważam tę reformę za katastrofę dla polskiej humanistyki.

Historyk  krytykuje także reformę szkolnictwa wyższego autorstwa wicepremiera Jarosława Gowina. Według prof. Andrzeja Nowaka skutkiem tych zmian jest jeszcze większe zbiurokratyzowanie uczelni oraz zepsucie poziomu humanistyki, która dostosowując się do wymagań, jakie stawia przed nią humanistyka amerykańska i zachodnioeuropejska, będzie musiała pisać o tym, co ona chce i jak ona chce. Oznacza to ideologizację w duchu skrajnie lewicowym.

Wystarczy tylko chcieć mówić prawdę […] [Udowodnił] to, że Kościół możne tak wiele w obronie natury ludzkiej.

Ponadto odnosi się do listu metropolity krakowskiego abpa Marka Jędraszewskiego, który skomentował w nim działanie środowisk LGBT i wskazał na zagrożenia, jakie niesie ze sobą ideologia gender.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Gowin: Budżet Harvardu jest większy niż cały polski budżet na uczelnie i naukę

Minister Jarosław Gowin o „akcji dezubekizacyjnej” na polskich uczelniach, założeniach, przebiegu i krytyce reformy edukacji oraz o kampanii wyborczej.

Jarosław Gowin o „akcji dezubekizacyjnej” na uczelniach wyższych, prowadzonej w ramach reformy edukacji.

Jest dla mnie czymś pozytywnym, że w latach 2005- 07 r. przeciwko ustawie lustracyjnej, dużo łagodniejszej w zapisach, środowiska akademickie protestowały bardzo gorąco, o tyle dużo surowsze przepisy zawarte w Konstytucji dla nauki zostały przyjęte w zasadzie bez jakiejkolwiek istotnej kontestacji.

Osoby, które w latach PRL pracowały bądź współpracowały z organami bezpieczeństwa państwa, nie będą mogły już pełnić żadnych funkcji publicznych, tj. rektorów, dziekanów, kierowników katedr itp. Niemniej jednak nie będą mogli być zwolnieni z uczelni.

Nasz gość mówi także o krytyce wobec reformy ustawy o uczelniach wyższych, której jest autorem. Odnosi się do słów prof. Andrzeja Nowaka, który stwierdził, że nowy sposób punktacji prac naukowych, wyżej stawiający publikacje zagraniczne, na wydziałach humanistycznych promować będzie nurty lewicowe, mające łatwiejszy dostęp do anglosaskiego świata naukowego. Zdaniem Gowina krytyka wypływająca z ust wielu polskich naukowców jest bezpodstawna. Stwierdza, że „tego typu zarzuty można postawić, tylko jeśli się nie zna rozwiązań ustawowych i rozporządzeń”. Podkreśla, że spis pism punktowanych powstawał w unikalny na światową skalę sposób. Pracowało nad nim 40 zespołów dziedzinowych złożonych z czołowych polskich naukowców.

Ustawa daje dużo szerszą autonomię uniwersytetom. Wreszcie zaczną przypominać uczelnie z zachodniej Europy i Stanów Zjednoczonych. Każda będzie inaczej definiować swoją misję.

Minister podkreśla wagę autonomii uniwersytetów i wolność badań naukowych, kształtowanych, a nie ograniczanych przez polską rację stanu. Jak mówi, reforma weszła formalnie w życie 1 października 2018 r., ale uczelniom dano czas na przystosowanie się do nowego prawa. Od 1 października br. rozpoczną się na nich głębokie zmiany, rozłożone w czasie do 2025-26.

Budżet Harvardu jest większy niż cały polski budżet na uczelnie i naukę.

Gowin dodaje, że mimo zmian od uczelni amerykańskich odróżnia nas zdecydowanie poziom finansowania, który w Polsce jest zdecydowanie niższy. Podkreśla, że celem reformy nie jest „poprawa miejsc w rankingach”, ale „to by polscy studenci byli kształceni na poziomie”, a także rozwój polskich badań naukowych.

Wicepremier odnosi się także do październikowych wyborów. Stwierdza, że nie można przyjmować, że PiS na pewno wygra wybory: „tego typu pewność byłaby zgubna”.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P