Kontrasty Indonezji: Od slumsów do pałaców – opowieść Sławomira Stoczyńskiego o paradoksach i interakcjach społecznych

Sławomir Stoczyński – autor książki o kontrastach i paradoksach obecnych w Indonezji. Opisuje różnorodność kulturową i krajobrazową tego kraju oraz nierówności społeczne, które występują.

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

Porusza również tematy związane z liczbą wysp w Indonezji, bogactwem i biedą, a także życiem w slumsach w Dżakarcie.

Zobacz także:

Prof. Geambaşu: Mackiewicz świetnie pokazuje, ile straciły państwa Europy Środkowej po II wojnie światowej

Trzęsienie ziemi w Indonezji. Polak: 100 kilometrów dalej, wieżowiec, w którym byłem, bujał się jeszcze kilka minut

Trzęsienie ziemi w Cianjur. Źródło Google.com

Mieszkam na dziesiątym piętrze. Zastanawiam się co czuły osoby na trzydziestym piętrze – prosto z Indonezji mówi w Kurierze w samo południe Mikołaj Jaroszyński.

Trzęsienie ziemi o sile 5,6 w skali Richtera uderzyło w mieście Cianjur w prowincji Jawa Zachodnia. Wiele osób jest uwięzionych pod gruzami. Wykluczono wystąpienie tsunami. Jak przekazały lokalne władze, zginęło 56 osób, a 700 zostało rannych. Było tak silne, że było odczuwalne również w stolicy – Dżakarcie, która w linii prostej jest oddalona o kilkadziesiąt kilometrów.

O zdarzeniu opowiedział nam Mikołaj Jaroszyński mieszkający w Dżakarcie

Mieszkam na dziesiątym piętrze trzydziestopiętrowego apartamentowca. Jestem przyzwyczajony do takich zdarzeń, ale jest to inaczej odczuwalne jak się mieszka w parterowej willi i można patrzeć jak się buja woda w basenie, ale na dziesiątym piętnie nie jest to śmieszne. Człowiek analizuje sobie, czy jest sens zbiegania na dół, bo wizja ugrzęźnięcia na klatce schodowej nie jest przyjemna.

Rozmówca Jaśminy Nowak opowiedział również co urzekło go w Indonezji.

Posłuchaj całej relacji:

Incydent na wodach Morza Południowochińskiego. Indonezja wzmacnia swoje patrole

Indonezja reaguje, po tym, jak okręt chińskiej straży przybrzeżnej został zauważony na jej terytorium. Pekin rości sobie historyczne prawa do 90 proc. obszaru Morza Południowochińskiego.

W sobotę rano okręt chińskiej straży przybrzeżnej został wykryty na północ od należących do Indonezji wysp Natuna. Załoga okrętu twierdziła, że ma prawo do kontroli rejonie tzw. Linii Dziewięciu Kresek, która stanowi granicę morskich pretensji terytorialnych rządu w Pekinie. Okręt pozostał w wyłącznej strefie ekonomicznej Indonezji do poniedziałku. Cytowany przez Reuters indonezyjski urzędnik opisał incydent, mówiąc, że

Ponieważ ten [okręt] dryfował, później zaczął robić kółka, zaczęliśmy być podejrzliwi. […] dowiedzieliśmy się, że to okręt chińskiej straży przybrzeżnej.

Stwierdził, że w związku z incydentem jego kraj zwiększy obecność wojskową w otoczeniu tych wysp. MSZ Indonezji zwróciło się do ambasady chińskiej z prośbą o wyjaśnienie, podkreślając, że indonezyjska wyłączna strefa ekonomiczna nie nachodzi na wody należące do Chin. Cytowany przez Polskie Radio 24 rzecznik chińskiego MSZ Wang Wenbin powiedział na wtorkowym biefingu:

Prawa i interesy Chin na tym akwenie są jasne.

Chińskie roszczenia na Morzu Południowochińskim/ Foto. Goran tek-en/CC BY-SA 4.0

Podkreślił, że chiński okręt wykonywał regularny patrol na wodach pozostających pod jurysdykcją Chin. Pekin miał się kontaktować z Dżakartą w tej sprawie. Obawy tej ostatniej podsyca świadomość podobnych incydentów na wyłącznych strefach ekonomicznych Filipin, Malezji i Wietnamu.

Jak wskazuje Polskie Radio 24, Pekin rości sobie prawa do 90 proc. obszaru Morza Południowochińskiego, powołując się na tradycję połowów chińskich rybaków. Kwestię tą zbadał na wniosek Filipin Stały Trybunał Arbitrażowy w Hadze  orzekając w 2016 r., że roszczenia ChRL nie mają podstaw prawnych w świetle Konwencji Narodów Zjednoczonych o prawie morza (UNCLOS).

A.P.

 

 

Przeciwko korupcji i nowym zakazom. Mija kolejny dzień masowych protestów w Indonezji

Rasizm, brak walki z korupcją, plany penalizacji seksu pozamałżeńskiego i inne zmiany w kodeksie karnym- z tych powodów przez Indonezję przelewa się fala protestów.

Od trzech dni okolice parlamentu w Dżakarcie zamieniły się w pole bitwy- podaje „Gazeta Wyborcza„. Otaczających budynek studentów uzbrojonych w kamienie policja rozpędza za pomocą armatek wodnych i gazu łzawiącego.  Demonstracje rozlewają się też na całą 141-milionową Jawę, główną wyspę Indonezji. W tym tygodniu gorąco było w Bandungu, Medanie i Yogyakarcie. Tam i w wielu innych miastach policja ścierała się ze studentami, którzy obrzucali kamieniami posterunki i podpalali punkty poboru opłat na autostradach. Wśród protestujących mogą być setki rannych, a w czwartek jeden ze studentów zginął w starciach w Kendari na wyspie Celebes.
Przyczyn, dla których ludzie wyszli na ulice jest kilka. Protestujący najbardziej podkreślają swój sprzeciw wobec uchwalonych niedawno nowych przepisów, które w ich ocenie utrudnią walkę z korupcją.

Djayadi Hanan, wykładowca politologii na Uniwersytecie Paramadina w Dżakarcie powiedział w rozmowie z BBC:

Ludzie próbują obronić swoje swobody obywatelskie i wolność osobistą. I są zdenerwowani, że prezydent rozczarowuje ich, nie występując stanowczo przeciwko korupcji.

Prezydent Indonezji Joko Widodo został wybrany jako człowiek z ludu. Jako niezwiązany z dotychczasowymi elitami miał ostro walczyć z korupcją, postrzeganą przez Indonezyjczyków jako wielki problem. Priorytety protestujących są różne w zależności od regionu kraju. Jak wskazuje Andreas Harsono z indonezyjskiego Human Rights Watch:

Na Jawie skupiają się na korupcji, podczas gdy na Papui chodzi o rasim i naruszenie praw człowieka.

Niezadowolenie wywołują także planowane zmiany w kodeksie karnym. Indonezja, jak podaje BBC, od dawna zamierzała dokonać zmian w swym kodeksie karnym, sięgającym czasów kolonialnych. Wśród planowanych zmian są: zakaz obrażania prezydenta, zaostrzenie przepisów przeciwko bluźnierstwom, penalizacja aborcji poza przypadkiem gwałtu i zagrożenia zdrowia oraz zakaz seksu pozamałżeńskiego. Ten ostatni obowiązuje już w specjalnym terytorium Indonezji Aceh. Zgodnie z projektem ustawy za pozamałżeński seks może grozić rok więzienia, a za mieszkanie razem bez ślubu pór roku- informuje TVN. Alternatywą ma być grzywna w wysokości średniego trzymiesięcznego wynagrodzenia w Indonezji — nieco ponad 700 dolarów.

A.P.

Indonezja zmienia stolicę z Dżakarty na Borneo. Dotychczasowa stolica powoli tonie

Prezydent Indonezji Joko Widodo oficjalnie poinformował w poniedziałek, że stolica jego kraju zostanie przeniesiona z Dżakarty, na Jawie, na wyspę Borneo, do prowincji Borneo Wschodnie.

Jedną z najważniejszych przyczyn przenosin jest stałe obniżanie się poziomu gruntów Dżakarty.

Dżakarta tonie. Jeżeli zapadanie się miasta będzie postępować w obecnym tempie, 95 procent północnej Dżakarty do roku 2050 znajdzie się pod wodą.

Ostrzega Heri Andreas, specjalista z zakresu nauk o Ziemi z Instytutu Technologicznego Bandung w Indonezji, cytowany przez Gazetę Wyborczą za „The Independent„.

Chcemy oddzielić stolicę, centrum rządowe i Dżakartę jako centrum biznesowe i ekonomiczne. Nie chcemy, żeby wszystkie pieniądze były tylko na Jawie. Chcemy, żeby były także poza Jawą.

Mówił prezydent Widodo. Przenosiny stolicy mają także wymiar ekonomiczny. Dżakarta prawdopodobnie pozostanie centrum gospodarczym kraju. Jest ona drugą po Tokio aglomeracją na świecie, zamieszkaną przez prawie 32 mln ludzi. Całą wyspę Jawę, mającą powierzchnię 126,7 tys. km kw., zamieszkuje 130 mln ludzi. Oznacza to, że mimo przenosin stolicy rząd i tak będzie musiał zainwestować w ochronę Dżakarty przed wodą.

Miejsce jest bardzo strategiczne – to centrum Indonezji i jest blisko terenów zamieszkałych.

Mówił, cytowany przez „Guardian” prezydent Widodo. Założenie nowej stolicy oznacza konieczność wybudowania nowej infrastruktury, pałacu prezydenckiego, budynków ministerialnych oraz mieszkań dla urzędników służby cywilnej — których liczbę w Indonezji „Guardian” szacuje na 1,5 mln. Budowa ma się rozpocząć się w 2021 roku, a przeprowadzka instytucji publicznych w roku 2024. Szacunkowy koszt całego przedsięwzięcia to 33 mld dolarów amerykańskich. Według prezydenta Joko państwowy budżet ma pokryć 19 proc. tej sumy — resztę mieliby zainwestować prywatni inwestorzy. Część niezbędnych inwestycji rząd zamierza też zrealizować w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego.

A.P.