Amerykańscy naukowcy: Dom 300 mln ludzi zagrożony przez wzrost poziomu mórz. To trzy razy więcej niż myśleliśmy

Według najnowszych ustaleń badaczy terenom, na których mieszka dzisiaj ponad 300 mln ludzi, do 2050 r. będą grozić regularne powodzie. To trzy razy więcej niż pokazywały dotychczasowe wyliczenia.

We wtorek zostało opublikowane na Nature Communications badanie autorstwa Scotta Kulpa i Benjamina Straussa, którzy ostrzegają, że:

Według naszych ustaleń trwałe, społeczności przybrzeżne na całym świecie muszą się przygotować na o wiele gorszą przyszłość, niż to przewidywaliśmy.

Praca amerykańskich naukowców pokazuje, że poziom wód na świecie może się podnieść do 2 m, podczas gdy wcześniej zakładano, że będzie to 0,9 m. Według badań, w których wykorzystano sztuczną inteligencję, do 2050 r. tereny, na których mieszka dzisiaj 300 mln ludzi będzie narażonych na ciężkie powodzie przynajmniej raz w roku, a do końca XXI w. dom 200 mln osób stanie się niezdatny do zamieszkania. Jak powiedział Benjamin Strauss, jeden ze współautorów raportu i CEO organizacji charytatywnej Climate Central:

Wyniki oznaczają, że owszem, o wiele więcej ludzi jest na terenach zagrożonych, niż myśleliśmy.

Dodał, że potrzeba natychmiastowych działań, żeby zapobiec nachodzącej „ekonomicznej i humanitarnej katastrofie”. Oznacza to rozbudowę instalacji chroniących wybrzeża. Największa różnica dotyczy Azji Płd-Wsch. Liczba osób zagrożonych powodzią jest dla Bangladeszu osiem, dla Indii siedem, dla Tajlandii dwanaście, a  dla Chin trzy razy większa niż to wcześniej przewidywano. Zagrożony powodziami może być cały koniuszek południowego Wietnamu. Indonezja już teraz odczuwa skutki podniesienia poziomu wód. W związku z zagrożeniem powodziami przenosi ona swą stolicę z Dżakarty na Borneo. W tych krajach, a także na Filipinach i w Japonii łącznie ok. 70% ludzi jest zagrożonych corocznymi powodziami i pernamentnymi zalewami. Problem dotyczy jednak także innych regionów, będąc poza kwestią humanitarną problemem społecznym i politycznym. Jak informuje praca:

Ostatnie prace sugerują, że nawet w USA, wzrost poziomu morza w tym stuleciu wywoła migrację na wielką skalę z niechronionych wybrzeży, […] wywierając wielki nacisk na interior.

Do 2100 r. części wybrzeża 19 krajów, w tym Brazylii i Wielkiej Brytanii znajdą się poniżej linii przypływu. Badacze przypuszczają, że ich wyliczenia mogą być zaniżone, gdyż są oparte na projekcjach poziomu mórz wg scenariusza RCP 2.6, który zakłada redukcję emisji dwutlenku węgla przez sygnatariuszy paktu paryskiego. Nie wiadomo jednak czy ci dotrzymają swoich zobowiązań. W najgorszym przypadku, aż 640 mln osób może być zagrożonych.

A.P.

Przeciwko korupcji i nowym zakazom. Mija kolejny dzień masowych protestów w Indonezji

Rasizm, brak walki z korupcją, plany penalizacji seksu pozamałżeńskiego i inne zmiany w kodeksie karnym- z tych powodów przez Indonezję przelewa się fala protestów.

Od trzech dni okolice parlamentu w Dżakarcie zamieniły się w pole bitwy- podaje „Gazeta Wyborcza„. Otaczających budynek studentów uzbrojonych w kamienie policja rozpędza za pomocą armatek wodnych i gazu łzawiącego.  Demonstracje rozlewają się też na całą 141-milionową Jawę, główną wyspę Indonezji. W tym tygodniu gorąco było w Bandungu, Medanie i Yogyakarcie. Tam i w wielu innych miastach policja ścierała się ze studentami, którzy obrzucali kamieniami posterunki i podpalali punkty poboru opłat na autostradach. Wśród protestujących mogą być setki rannych, a w czwartek jeden ze studentów zginął w starciach w Kendari na wyspie Celebes.
Przyczyn, dla których ludzie wyszli na ulice jest kilka. Protestujący najbardziej podkreślają swój sprzeciw wobec uchwalonych niedawno nowych przepisów, które w ich ocenie utrudnią walkę z korupcją.

Djayadi Hanan, wykładowca politologii na Uniwersytecie Paramadina w Dżakarcie powiedział w rozmowie z BBC:

Ludzie próbują obronić swoje swobody obywatelskie i wolność osobistą. I są zdenerwowani, że prezydent rozczarowuje ich, nie występując stanowczo przeciwko korupcji.

Prezydent Indonezji Joko Widodo został wybrany jako człowiek z ludu. Jako niezwiązany z dotychczasowymi elitami miał ostro walczyć z korupcją, postrzeganą przez Indonezyjczyków jako wielki problem. Priorytety protestujących są różne w zależności od regionu kraju. Jak wskazuje Andreas Harsono z indonezyjskiego Human Rights Watch:

Na Jawie skupiają się na korupcji, podczas gdy na Papui chodzi o rasim i naruszenie praw człowieka.

Niezadowolenie wywołują także planowane zmiany w kodeksie karnym. Indonezja, jak podaje BBC, od dawna zamierzała dokonać zmian w swym kodeksie karnym, sięgającym czasów kolonialnych. Wśród planowanych zmian są: zakaz obrażania prezydenta, zaostrzenie przepisów przeciwko bluźnierstwom, penalizacja aborcji poza przypadkiem gwałtu i zagrożenia zdrowia oraz zakaz seksu pozamałżeńskiego. Ten ostatni obowiązuje już w specjalnym terytorium Indonezji Aceh. Zgodnie z projektem ustawy za pozamałżeński seks może grozić rok więzienia, a za mieszkanie razem bez ślubu pór roku- informuje TVN. Alternatywą ma być grzywna w wysokości średniego trzymiesięcznego wynagrodzenia w Indonezji — nieco ponad 700 dolarów.

A.P.

Indonezja zmienia stolicę z Dżakarty na Borneo. Dotychczasowa stolica powoli tonie

Prezydent Indonezji Joko Widodo oficjalnie poinformował w poniedziałek, że stolica jego kraju zostanie przeniesiona z Dżakarty, na Jawie, na wyspę Borneo, do prowincji Borneo Wschodnie.

Jedną z najważniejszych przyczyn przenosin jest stałe obniżanie się poziomu gruntów Dżakarty.

Dżakarta tonie. Jeżeli zapadanie się miasta będzie postępować w obecnym tempie, 95 procent północnej Dżakarty do roku 2050 znajdzie się pod wodą.

Ostrzega Heri Andreas, specjalista z zakresu nauk o Ziemi z Instytutu Technologicznego Bandung w Indonezji, cytowany przez Gazetę Wyborczą za „The Independent„.

Chcemy oddzielić stolicę, centrum rządowe i Dżakartę jako centrum biznesowe i ekonomiczne. Nie chcemy, żeby wszystkie pieniądze były tylko na Jawie. Chcemy, żeby były także poza Jawą.

Mówił prezydent Widodo. Przenosiny stolicy mają także wymiar ekonomiczny. Dżakarta prawdopodobnie pozostanie centrum gospodarczym kraju. Jest ona drugą po Tokio aglomeracją na świecie, zamieszkaną przez prawie 32 mln ludzi. Całą wyspę Jawę, mającą powierzchnię 126,7 tys. km kw., zamieszkuje 130 mln ludzi. Oznacza to, że mimo przenosin stolicy rząd i tak będzie musiał zainwestować w ochronę Dżakarty przed wodą.

Miejsce jest bardzo strategiczne – to centrum Indonezji i jest blisko terenów zamieszkałych.

Mówił, cytowany przez „Guardian” prezydent Widodo. Założenie nowej stolicy oznacza konieczność wybudowania nowej infrastruktury, pałacu prezydenckiego, budynków ministerialnych oraz mieszkań dla urzędników służby cywilnej — których liczbę w Indonezji „Guardian” szacuje na 1,5 mln. Budowa ma się rozpocząć się w 2021 roku, a przeprowadzka instytucji publicznych w roku 2024. Szacunkowy koszt całego przedsięwzięcia to 33 mld dolarów amerykańskich. Według prezydenta Joko państwowy budżet ma pokryć 19 proc. tej sumy — resztę mieliby zainwestować prywatni inwestorzy. Część niezbędnych inwestycji rząd zamierza też zrealizować w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego.

A.P.

 

Indonezja ma problemy z utrzymaniem integralności swojego terytorium. Czy po Timorze Wschodnim przyszedł czas na Papuę?

Rebelianci w prowincji Papua w Indonezji zażądali od rządu podtrzymania negocjacji w sprawie samostanowienia zamieszkałego przez nich terytorium i zagrozili zintensyfikowaniem przeprowadzanych ataków.

Tendencje niepodległościowe rozpoczęły się w Papui we wczesnych latach 60. XX w., kiedy Indonezja przyłączyła do swojego terytorium region, będący wcześniej kolonią holenderską. Formalnie Papua stała się częścią państwa w 1969 r. w wyniku sponsorowanych przez ONZ wyborów, które w oczach wielu były sfałszowane.

W piątkowym wywiadzie telefonicznym Sebby Sambom, rzecznik Narodowej Armii Wyzwoleńczej Zachodniej Papui będącej zbrojnym skrzydłem Ruchu Wolnej Papui powiedział, że w zeszły weekend zaatakowała ona rządowy plac budowy gdyż uważała, że jest on zarządzany przez wojsko. Według oficjalnych źródeł grupa zabiła 19 robotników oraz żołnierza z pobliskiej bazy wojskowej.

Prezydent Indonezji  Joko „Jokowi” Widodo rozkazał wojsku i policji aresztowanie sprawców najkrwawszego ataku separatystycznego podczas sprawowania przez niego urzędu i powiedział, że nie będzie tolerował „uzbrojonych kryminalistów” w Papui, lub w pozostałych częściach kraju. Stwierdził ponadto, że zamach nie doprowadzi do wycofania się rządu z planów rozwoju regionu, w tym z budowy ciągnącej się na 4 600 km drogi, której powstanie według administracji cieszy się dużą popularnością wśród miejscowej ludności.

– Projekty dróg na terenie Papui są wdrażane przez indonezyjskie wojsko i jest to ryzyko, które muszą ponieść. Chcemy, by wiedzieli, że nie potrzebujemy rozwoju, a niepodległości – uważa rzecznik Narodowej Armii Wyzwoleńczej Zachodniej Papui.

Rząd Indonezji od kilkudziesięciu lat stosuję politykę wysyłania Jawajczyków i innych Indonezyjczyków w celu osiedlenia w Papui, co ma na celu zmniejszenie odsetka ludności rdzennej zamieszkującej ten region. Obecnie podejmuje próby pobudzenia rozwoju gospodarczego by osłabić ruch separatystyczny.

Sambom wezwał rząd do podjęcia rozmów pokojowych podobnych do tych, które pozwoliły innej indonezyjskiej prowincji – Aceh – uzyskać półautonomiczny status. Jako alternatywę zaproponował zorganizowanie referendum, powołując się na casus Timoru Wschodniego z 1999 r., będącego w przeszłości częścią Indonezji.

A.K.