Prawnik o eksplozji w Przewodowie: każde państwo członkowskie dzisiaj we własnym  zakresie powinno dokonać oceny

Rektor Europejskiej Wyższej Szkoły Prawa i Administracji tłumaczy od strony prawnej jak wygląda sytuacja, która miała miejsce oczywiście przy granicy Polski i Ukrainy.

Zachęcamy do wysłuchania całej audycji!

Czy możemy myśleć o wdrażaniu artykułów Sojuszu Północnoatlantyckiego? Odpowiada Waldemar Gontarski.

Najwygodniejszym dla Polski byłoby nie stosowanie przepisów Paktu Północnoatlantyckiego: artykułu czwartego, który mówi o zagrożeniu naszego bezpieczeństwa i my mamy dokonać tej oceny, czy artykułu piątego, ponieważ to byłaby bezpośrednia ingerencja NATO w działania zbrojne. Ale jest taki zapomniany artykuł, o którym pisze na stronach Rzeczpospolitej art. 42 ust. 7,  który można zastosować, gdy tylko istnieje zagrożenie ataku na Polskę.

Nasz gość zaznacza, że w takim przypadku wszystkie państwa członkowskie mają obowiązek udzielenia pomocy militarnej i humanitarnej. Zaletą tego przepisu jest brak udziału biurokracji na poziomie UE, a każde państwo członkowskie samo dochodzi do wniosku na podstawie obiektywnych przesłanek, że istnieje stan zagrożenia bezpieczeństwa Polski.

Ja rozumiem, że dzisiaj, dosłownie dzisiaj, państwa członkowskie Unii będą wiedziały, jak się mają wobec Polski zachowywać. Tu każde państwo członkowskie dzisiaj we własnym  zakresie powinno dokonać oceny.

Czytaj także:

Gen. Skrzypczak: zareagowanie atakiem rakietami na teren Rosji byłoby początkiem trzeciej wojny światowej

Dr Maria Giedz, Sebastian Stodolak, Liliana Wiadrowska – Kurier w samo południe – 14.11.2022 r.

fot. Hanna Tracz

Prezentujemy najważniejsze wydarzenia z minionego tygodnia oraz komentarze w ich sprawie. Audycję prowadzi Jaśmina Nowak i Łukasz Jankowski.

Goście „Kuriera w samo południe”:

  • Dr Maria Giedz – politolog, ekspert ds. kurdyjskich;
  • Sebastian Stodolak – wiceprezes Warsaw Enterprise Institute;
  • Liliana Wiadrowska – Polska na Bałkanach.

Dr Maria Giedz komentuje eksplozję na ulicy Istiklal w Stambule, gdzie zginęło 6 osób, 81 zostało rannych. Podaje możliwe korzyści dla Turcji po tym ataku.


Według szacunków ludzkość w tym tygodniu zostanie przekroczona liczba ośmiu miliardów mieszkańców Ziemi. Sebastian Stodolak informuje, że wzrost populacji ma dobrą i złą stronę.


Liliana Wiadrowska o nowym prezydencie Słowenii. To stanowisko po raz pierwszy w historii państwa obejmie kobieta.

Sekretarz generalny NATO z wizytą w Londynie

Jens Stoltenberg, sekretarz generalny NATO, spotka się dziś na 10 Downing Street z premierem Wielkiej Brytanii, Rishim Sunakiem.

Celem rozmów będzie zapewnienie ciągłości bezpieczeństwa w obszarze euroatlantyckim oraz pomoc Ukrainie.

Przywódcy mają omówić sytuację panującą w Ukrainie oraz możliwe wsparcie dla tego regionu. Tematem rozmów będzie również przyszłość NATO. Spotkanie jest okazją do omówienia roli Wielkiej Brytanii w budowaniu sojuszu i dalszej strategii umacniania bezpieczeństwa w regionie.

Jeszcze przed wizytą Sunak zapowiedział, że Wielka Brytania przekaże ukraińskim siłom tak zwany „pakiet zimowy” (Winter kit), aby wesprzeć ich walkę z agresorem.

NATO jest kamieniem węgielnym bezpieczeństwa – zarówno naszego, brytyjskiego, jak również naszych sojuszników. Ponieważ wojna w Ukrainie wciąż trwa, nie możemy traktować próby zniszczenia tego bezpieczeństwa przez Rosjan jako coś oczywistego. Jestem przekonany, że Wielka Brytania stanowi podstawę NATO i zapewni pokój dla przyszłych pokoleń. Jednak aby sprostać zagrożeniu, musimy wciąż rozwijać się, wspierać i umacniać. Musimy także nadal wspierać naród ukraiński w walce z brutalnym agresorem – powiedział Rishi Sunak.

Sekretarz Generalny NATO odwiedzi 10 Downing Street po wizycie u ukraińskich oddziałów w Lydd Army Campo w ramach Operacji Interflex – programu szkoleniowego dla ukraińskich sił zbrojnych, zapoczątkowanego przez Wielką Brytanię. Wizyta Stoltenberga zbiega się z zapowiedzią Sunaka, że Wielka Brytania wyśle kolejną pomoc walczącej Ukrainie, w ramach operacji Interflex.

W obliczu zbliżającej się zimy, nasza pomoc, przez kilka kolejnych miesięcy zapewni Siłom Zbrojnym Ukrainy możliwość obrony przed wrogiem. Wielka Brytania, oprócz sprzętu oraz programów szkoleniowych, zamierza dostarczyć żołnierzom ukraińskim wsparcie w postaci odpowiedniej odzieży termicznej oraz namiotów. Chcemy zapewnić Ukraińcom możliwość walki oraz decydowania o swojej przyszłości – powiedział Minister Obrony Wielkiej Brytanii, Ben Wallace.

Sekretarz Generalny NATO jest pierwszym międzynarodowym przywódcą, którego na 10 Downing Street, po objęciu teki premiera Wielkiej Brytanii ugości Rishi Sunak. 

Źródło: komunikat prasowy 10 Downing Street

Rishi Sunak omawia z Morawieckim bezpieczeństwo w ramach NATO

Rishi Sunak | fot.: Flickr, HM Treasury (Open Government Licence v3.0)

Dzisiaj premier Wielkiej Brytanii Rishi Sunak w rozmowie telefonicznej z premierem Polski Mateuszem Morawieckim poruszył temat bezpieczeństwa wschodniej flanki NATO i współpracy polsko-brytyjskiej.

Sunak podkreślił wielką rolę Polski w Europie w kontekście inwazji Rosji na Ukrainę.

Omawiając sytuację na Białorusi, Sunak powiedział, że Wielka Brytania bacznie obserwuje rozwój wydarzeń i stoi po stronie Polski w obliczu dalszej rosyjskiej agresji. Premier Zjednoczonego Królestwa dodał, że w ramach działań odstraszających na wschodniej flance Wielka Brytania zwiększała zdolności swoich sił i zwiększyła aktywność z Połączonymi Siłami Ekspedycyjnymi w regionie bałtyckim.

Oczekuję pogłębienia więzi obronnych i bezpieczeństwa między Wielką Brytanią a Polską, co przyniesie korzyści bezpieczeństwu obu krajów i Europy jako całości – powiedział Rishi Sunak.

Źródło: 10 Downing Street

Czytaj także:

Czy Republikanie przejmą kontrole w Kongresie Stanów Zjednoczonych? Komentuje Maciej Kożuszek

Jan Parys: NATO pokazało, że jest bardziej klubem dyskusyjnym, a nie sojuszem obronnym

Featured Video Play Icon

Niektóre państwa Sojuszu, jak Niemcy czy Francja, nie chcą przegranej Rosji, gdyż mają w tym swoje interesy – mówi były minister obrony narodowej.

Zdaniem Jana Parysa, ministra obrony narodowej w rządzie Jana Olszewskiego, są w NATO dwa kraje, które nie chcą pomagać Ukrainie. Są to Francja i Niemcy. Jak mówi nasz gość:

Oba te kraje mają bardzo rozbudowany przemysł zbrojeniowy i olbrzymi eksport broni. Nie chcą jednak tej broni wysyłać Ukraińcom. Kraje te nie chcą przegranej Rosji, gdyż mają w tym swoje interesy.

Jan Parys ocenia porównuje także potencjały militarne Rosji i Ukrainy. Przyznaje, że siły zbrojne Rosji się skompromitowały, ale nie oznacza to jej porażki w wojnie przeciwko Ukrainie:

Konwencjonalna siła zbrojna Rosji jest słabsza niż siła zbrojna Ukrainy. Trzeba jednak zauważyć, że Rosja ma o wiele większe zasoby gospodarcze niż Ukraina. Jeśli wojna będzie się przedłużać, może się to okazać zgubne dla Ukrainy.

Zgadzacie się z prognozami naszego gościa? Dajcie nam znać w komentarzach:

Posłuchaj:

Czytaj też:

Czego dotyczył Szczyt ministrów obrony państw NATO w Brukseli? Opowiada Dominika Cosić

 

 

 

 

Rządy państw Unii wkrótce będą mniej niezależne niż polskie województwa / Zbigniew Kopczyński, „Kurier WNET” 100/2022

Fot. CC A-S 2.0 | Flickr.com

Już dawno powinien powstać zespół analizujący korzyści i koszty ewentualnego polexitu, a także scenariusze możliwego wyjścia z Unii Europejskiej, tak by uniknąć chaosu i niepotrzebnych strat.

Zbigniew Kopczyński

Wolność czy pieniądze?

Narastający konflikt polskiego rządu z Komisją Europejską, a raczej grillowanie Polski, każą zastanowić się nad sensem dalszego członkostwa Polski w UE. Już dawno powinien powstać zespół analizujący korzyści i koszty ewentualnego polexitu, a także scenariusze możliwego wyjścia z Unii, tak by uniknąć chaosu i niepotrzebnych strat.

Niestety, zamiast analizy mieliśmy uchwałę partii rządzącej deklarującą pozostanie w Unii. Domyślać się można, że bezwarunkowo. Znacznie osłabiło to polską pozycję negocjacyjną i, uważam, rozzuchwaliło eurobiurokratów do coraz dalej idących ingerencji w polskie sprawy. Pozbawiliśmy się tego, co szachiści nazywają groźbą ruchu, silniejszego narzędzia niż sam ruch.

Nie tylko w polskie sprawy ingeruje Bruksela. Swego czasu przewodnicząca Komisji Europejskiej namaściła Donalda Tuska na przyszłego premiera RP, a ostatnio otwarcie zagroziła Włochom użyciem wobec nich odpowiednich instrumentów, jeśli wybiorą rząd, który nie będzie podobać się trzymającym europejską władzę. To już jawne dążenie do pozbawienia krajów członkowskich suwerenności. Jeśli eurokomisarze mają decydować o rządzie w Polsce, we Włoszech czy innym kraju Unii, to państwa członkowskie będą miały mniej suwerenności niż polskie województwa.

Oczywiście dla grzecznych będzie nagroda w postaci funduszy europejskich i wielu uważa, że warto położyć uszy po sobie i brać, co dają. Dlatego właśnie należy zdecydować: wolność czy pieniądze?

Tak, właśnie wolność, a nie pozostanie w Unii, powinna być tematem dyskusji.

Mówienie o Unii jako idei europejskiej integracji jest mylące, jako że dzisiejsza Unia bardzo różni się od tej, do której wstępowaliśmy, o pierwotnej jej formie nie wspominając. Dziś priorytetem brukselskich elit nie jest wolny przepływ ludzi, towarów i pieniędzy oraz swoboda prowadzenia biznesu jako podstawy rozwoju gospodarczego, ale dbałość o realizację ideologicznych postulatów bez liczenia się z kosztami, również osobowymi.

Wielu Polaków, zwłaszcza sympatyków opozycji, bardzo chciałoby skutecznej interwencji Komisji Europejskiej i pozbawienia władzy Zjednoczonej Prawicy, notabene wybranej w demokratycznych wyborach. Pomijając taki drobiazg jak podeptanie woli wyborców, sukces tej interwencji nie musi być trwały. Zdarzyć się przecież może, że w kolejnych państwach wybory wygrają i władzę przejmą partie podobne do tych, które wygrały w Szwecji i we Włoszech. Ot, choćby hiszpańska Vox, francuskie Zjednoczenie Narodowe czy Alternatywa dla Niemiec. I one właśnie z – o zgrozo! – PiS-em i Fideszem ustanowią nową Komisję Europejską i ta nowa Komisja przywróci do władzy PiS, korzystając z narzędzi otrzymanych od euroentuzjastów.

Prawo należy stanowić przewidując, że samemu też można znaleźć się na miejscu obecnych przeciwników, a wtedy pojęcia suwerenności i integracji europejskiej nabiorą innego znaczenia.

Jeśli zdecydujemy się na oddanie całkowitej władzy nad Polską obcym instytucjom, choćby i europejskim, będzie to ruch w jedną stronę. Po zmianie władzy w UE nie będzie można się z tego wycofać. Tak jak wielu targowiczan żałowało swojej naiwności i zaproszenia carycy do interwencji w Rzeczypospolitej. Po rozbiorach nie można już było jej odprosić.

Musimy więc zdecydować, czy gotowi jesteśmy sprzedać naszą niepodległość, czy też chcemy zachować ją bez względu na koszty. Tak, Polacy w swej historii wielokrotnie dowodzili, że wolność nie ma dla nich ceny. Niestety dzisiaj całkiem spora jest grupa tych, którym „w niewoli przysmaki” smakują lepiej niż „w wolności kęsek lada jaki”. (Wskazówka dla młodych wykształconych z dużych ośrodków: Wygooglować Pies i wilk europejskiego bajkopisarza Jeana de La Fontaine spolszczoną przez polskiego zaściankowego nacjonalistę Adama Mickiewicza.)

Jeśli więc zdecydujemy się sprzedać naszą suwerenność, musimy zastanowić się nad ceną. Pamiętajmy, że zapłatę dostaniemy tylko raz. Za kupioną suwerenność Bruksela ani nikt inny drugi raz nam nie zapłaci. Później to my będziemy płacili.

A może zastanówmy się, komu tę suwerenność sprzedać? Przecież nie tylko Bruksela (czytaj: Niemcy) jest chętna. Może dobić targu z Władimirem Władimirowiczem? Dobrze zapłaci. Czy lepiej być zapóźnionym peryferium, eksporterem taniej siły roboczej, czy przemysłowym centrum imperium, bogacącym się na handlu z biedniejszą resztą, tak jak to było w XIX wieku? W dodatku zapłatę otrzymać możemy w postaci stałych i pewnych dostaw surowców po umiarkowanych cenach, bez opłat za emisję CO₂. Zauważmy, że dziś Niemcy panikują przed nadciągającą zimą, a Białorusini nie. Mają swoją ciepłą wodę w kranie, gaz w kuchence i grzejące kaloryfery.

Jeśli jednak Polacy, w co mimo wszystko wierzę, nie będą gotowi sprzedać swojej suwerenności, zastanowić się należy, czy jest szansa zachować ją, pozostając w Unii.

Do niedawna pozostawało to w sferze political fiction, jednak po wynikach ostatnich wyborów w Szwecji i Włoszech pojawiło się światełko w tunelu. To oczywiście za mało, by zablokować odlotowe pomysły rządzących Unią. Gdy jednak dodać do tego kilka państw z rządami nie tak radykalnymi, lecz trzeźwo stojącymi na ziemi, może uda się odwrócić dominujące dążenie do tworzenia jednolitego państwa europejskiego. Myślę tu przede wszystkim o państwach wyszehradzkich i bałtyckich, może też bałkańskich. A jeśli dołączy do nas np. Hiszpania, będzie dobrze.

To scenariusz optymistyczny, a na razie mamy to, co mamy. Pozostaje nam więc twardo bronić naszego interesu w ramach Unii i równolegle dokładnie przeliczyć opłacalność jej opuszczenia.

Najłatwiej skalkulować stronę ekonomiczną. I tu najbardziej potrzebny byłby zespół speców od gospodarki i finansów z różnych opcji politycznych. Liczby nie mają poglądów, więc można merytorycznie pracować mimo różnic w politycznych sympatiach, a efekt tej pracy byłby trudno podważalny.

Najłatwiej nie znaczy łatwo, bo w tej kalkulacji uwzględnić należy wiele elementów, część łatwo policzalnych, inne znacznie trudniej. Do tych ostatnich należą spodziewane turbulencje w eksporcie i imporcie z krajów Unii.

Może się zdarzyć, że polexit nie zmieni swobodnej wymiany handlowej z UE, to kwestia decyzji politycznej i to raczej unijnej niż polskiej. Jednak doświadczenia brytyjskie nakazują spodziewać się raczej dążenia do ukarania opuszczającego Unię, nawet gdyby nie było to w interesie pozostałych krajów UE.

Spowoduje to duże problemy firm eksportujących na europejskie rynki i koszty związane ze zmianą kierunków eksportu.

Gospodarka PRL nastawiona była na wymianę między bratnimi krajami i eksport do nich, głównie do ZSRR. Pamiętam pohukiwania z Moskwy na początku lat dziewięćdziesiątych: „Uważajcie, Polaczki, jeśli będziecie chcieli na Zachód, to zapomnijcie o eksporcie do nas, a waszego badziewia nikt na Zachodzie nie kupi. Będziecie jeść chleb z kartoflami”. I co? I szybko polscy producenci poprawili jakość wyrobów, dostosowali je do norm cywilizowanego świata i eksportują z powodzeniem gdzie się da, nie tylko do krajów Unii. Zmiana kierunku eksportu z europejskiego na amerykański, brytyjski, chiński czy indyjski będzie z pewnością mniej problematyczna i kosztowna.

Najłatwiej policzyć to, co widać, czyli przepływy między budżetami Polski i Unii. Dzisiaj więcej otrzymujemy z kasy Unii niż do niej wpłacamy. Z czasem, wraz ze wzrostem naszego PKB, różnica będzie maleć, aż w końcu staniemy się płatnikiem netto.

Dzisiaj jednak jesteśmy beneficjentami, przynajmniej teoretycznie, bo blokada środków pod pretekstem zagrożonej praworządności i nakładanie kar o, delikatnie mówiąc, wątpliwym uzasadnieniu, wywracają całe to obliczenie.

Jednym z ważnych argumentów za wstąpieniem do Unii Europejskiej była kwestia bezpieczeństwa. Rzeczywiście w tamtym czasie pozostanie poza Unią oznaczało bycie w strefie buforowej między Wschodem a Zachodem i narażenie, a właściwie bezbronność wobec agresywnego sąsiada. Do NATO wstąpiliśmy wprawdzie wcześniej niż do Unii, ale było to członkostwo tylko formalne, bez obecności wojskowej NATO w Polsce i niewielkich możliwościach (i chęciach) przyjścia nam z pomocą w chwili zagrożenia. Liczyliśmy, że poprzez integrację gospodarczą i inwestycje w naszym kraju wzbudzimy w naszych partnerach motywacje do obrony zarówno nas, jak i swoich inwestycji. Inna rzecz, że przecenialiśmy zarówno ich gotowość do pomocy, jak i potencjał.

Wojna na Ukrainie zmieniła sytuację. Rosja okazała się nie taka silna, jak się obawialiśmy, a zaangażowanie zachodnich krajów Unii w pomocy Ukrainie raczej symboliczne. Realną i znaczącą pomoc otrzymała Ukraina spoza Unii: z Ameryki, Wielkiej Brytanii, a z krajów Unii z Polski.

Dziś raczej nie mamy złudzeń, że w razie rosyjskiej napaści na nasz kraj brukselskie, berlińskie i paryskie chodniki zostałyby sumiennie zamalowane przez współczujące nam europejskie elity, ale zatrzymać rosyjską ofensywę musiałyby nasze kraby i abramsy. A na pomoc moglibyśmy liczyć od tych, którzy pomagają Ukrainie.

Gospodarka, finanse, obronność to wielkie i ważne sprawy, ale zwykłego człowieka bardziej interesuje swoboda podróżowania po Europie, możliwość podjęcia pracy, otworzenia biznesu czy studiowania. Ewentualne wystąpienie z Unii znacznie to utrudni. Brukselscy urzędnicy zadbają, byśmy zapomnieli o układzie z Schengen. A skoro Niemcy i Austria przez siedem lat trzymali swoje rynki pracy zamknięte dla Polaków, zamkną je i po polexicie.

Wspomniałem tylko o kilku aspektach rozważań o wyjściu lub pozostaniu w Unii. Przedstawienie całości to zadanie dla wielu, i to mądrzejszych ode mnie.

Niemniej należy podjąć prace nad raportem analizującym plusy i minusy ewentualnego polexitu. Nawet gdyby trwały tak długo, jak nad raportem o polskich stratach wojennych. Nawet, jeśli uzupełniony byłby głosami odrębnymi lub protokołami rozbieżności.

Jego powstanie, pozwoli nam podjąć decyzję, jeśli zajdzie taka potrzeba. Naszym europejskim partnerom pokaże, być może, że możemy żyć poza Unią i nie musimy zgadzać się na wszystkie fanaberie eurozarządców.

Artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Wolność czy pieniądze?” znajduje się na s. 18 październikowego „Kuriera WNET” nr 100/2022.

 


  • Październikowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Wolność czy pieniądze?” na s. 18 październikowego „Kuriera WNET” nr 100/2022

Prezydent Macedonii Północnej: jesteśmy przekonani, że sprawa Ukrainy jest słuszna. Pomagamy jej tak, jak możemy

Featured Video Play Icon

Stevo Pendarovski, prezydent Macedonii Pólnocnej | fot. Piotr Mateusz Bobołowicz

Ukraina powinna spełnić wszystkie warunki przed wejściem do NATO. Potrzebne są dalsze reformy wojskowe – mówi Stevo Pendarovski.

Prezydent Macedonii Północnej Stevo Pendarovski przewiduje, że Ukrainę czeka długa droga do wejścia w skład Sojuszu Północnoatlantyckiego. Wspomina, że jego kraj był kandydatem do NATO przez ponad 20 lat.

Ukraina powinna spełnić wszystkie warunki. Potrzebne są dalsze reformy wojskowe.

Przywódca zapewnia o poparciu jego państwa i społeczeństwa dla Ukrainy; poprzez środki dyplomatyczne oraz pomoc wojskową. W Macedonii Północnej przebywa 1,2-1,4 tys. ukraińskich uchodźców.

Otrzymują wszystko,  czego potrzebują. 2/3 mieszkańców Macedonii Północnej jest przekonanych, że sprawa Ukrainy jest słuszna.

Rozmówca Piotra Mateusza Bobołowicza odnosi się do kwestii stosunków z Grecją. Zapewnia, że wzajemne relacje w ostatnich latach uległy znaczącej poprawie. Dzięki uporządkowaniu kwestii politycznych udało się podwoić grecko-macedońską wymianę handlową.  Nie ma za to porozumienia z Bułgarią, które jest warunkiem wejścia Macedonii Północnej do Unii Europejskiej.

Korzyści z członkostwa w UE są bardziej namacalne ze względu na fundusze. Prawdziwą wartość uczestnictwa w NATO widać teraz, po rosyjskiej agresji na Ukrainę.

Gość „Poranka Wnet” wskazuje, że jednym z poważniejszych problemów Macedonii Północnej są masowe wyjazdy młodych ludzi. Podkreśla, że kraj dobrze funkcjonuje jako tygiel narodowościowo-religijny.

Stosunki społeczne bardzo złagodniały od 2001 r. Znaleźliśmy dobry, oparty na szacunku model wspołżycia Macedończyków i Albańczyków. Nie dzielimy ludzi na obywateli pierwszej i drugiej kategorii.

Stevo Pendarovski wskazuje, że wiele na rzecz  porozumienia macedońsko-bułgarskiego zrobiły sprawujące ostatnio przewodnictwo w UE Czechy i Francja. Podkreśla znaczenie Organizacji Narodów Zjednoczonych jako platformy do dialogu.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Czytaj też:

Atis Lejiņš: Nie ma już Ribbentropa, ale na wschodzie jest Stalin. Putin chce odbudować jego powojenne imperium

Balans musi być zachowany. Nie możemy sami się rozbrajać, aby wspomóc Ukrainę – mówi kpt. Witold Sokół

Featured Video Play Icon

Samolot wojskowy / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Czy Polska i państwa zachodnie mają techniczne możliwości obrony przed rosyjskim atakiem rakietowym i jednocześnie wspomóc Ukrainę? Odpowiada kpt. Witold Sokół.

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

Pilot tłumaczy, że możliwości techniczne NATO przewyższają rosyjskie, jednak trzeba zdawać sprawę z tego, że obrona przeciwlotnicza jest kosztowna i  nie każde państwo może zabezpieczyć się przed każdym rodzajem zagrożenia.

Przede wszystkim należy chronić kluczowe obiekty infrastruktury wojskowej. Gość „Kuriera w samo południe wymienia m.in. stolicę, sztaby i bazy lotnicze.

Ewentualny przeciwnik nie będzie atakował całego terytorium naszego państwa, dlatego że jemu się to po prostu nie opłaca, więc muszą być chronione głównie kluczowe punkty.

W kontekście obrony przeciwlotniczej został poruszony temat pomocy militarnej dla Ukrainy. Kpt. Witold Sokół jest przekonany, że NATO i Unia Europejska byłaby w stanie zapewnić Ukrainie pełną obronę przeciwlotniczą, jednak odbywałoby się to kosztem własnej obrony.

 Jeśli mówimy o państwach NATO, żeby zapewnić taką skuteczną obronę antydostępową musimy zachować tutaj balans pomiędzy tym ile możemy Ukrainie oddać, a ile zostawić u siebie.

Na zakończenie, rozmówca Łukasza Jankowskiego naświetla znaczenie załogowych samolotów wojskowych w wojnie na Ukrainie. Ponadto, uważa, że mogą przełamać sytuację na linii frontu.

Lotnictwo i wywalczenie przewagi w powietrzu zapewnienia komfort działania wojsk lądowych. Każdy rodzaj uzbrojenia, w tym samoloty, dla Ukrainy będą stanowiło i będzie stanowiło wymierną korzyść i wymierną wartość w osiągnięciu sukcesu – podsumowuje kpt. Witold Sokół. 

Czytaj także:

Gen. Skrzypczak: czas Rosjan jest policzony. Ukraińcy systematycznie wypychają ich z przyczółka chersońskiego

 

Waszczykowski: obawiam się, że na Zachodzie zwycięży myślenie, iż bardziej potrzebna jest Rosja niż Ukraina

Putin jest przygotowany do prowadzenia wojny przez lata. Sankcje amerykańsko-europejskie nie zatrzymały jego machiny wojennej – mówi europoseł PiS.

Witold Waszczykowski mówi o konieczności prowadzenia przez Zachód znacznie bardziej stanowczej polityki wobec Rosji. Jak wskazuje:

Putin jest przygotowany do prowadzenia wojny przez lata. Sankcje amerykańsko-europejskie nie zatrzymały jego machiny wojennej.

Zdaniem gościa „Popołudnia Wnet” niedopuszczalne jest dalsze funkcjonowanie Rosjan w światowym życiu kulturalnym, naukowym i sportowym.

Większość mieszkańców Rosji ogląda wojnę w telewizji jako mecz piłkarski. Muszą w końcu odczuć konsekwencje popierania imperializmu.

Jak ocenia rozmówca Jaśminy Nowak, część świata zachodniego przyzwyczaiła się do zbrodni rosyjskich.

W Niemczech i Francji mówi się że to Rosja, a nie Ukraina jest potrzebna.

Eurodeputowany komentuje ponadto dymisję Konrada Szymańskiego z funkcji ministra ds. europejskich. Ocenia, że koncepcja szukania kompromisu w relacjach z Brukselą całkowicie zawiodła i musi zostać zastąpiona przez bardziej stanowczą politykę.

Musimy zmienić strategię postępowania z instytucjami europejskimi; na wojnie ideologicznej nie ma możliwości zawarcia kompromisu.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Czytaj też:

Dr Kuźmiuk: Prawie cała Unia popiera wsparcie finansowe dla Ukrainy. Wypłatę środków blokują Niemcy

Anna Fotyga: bardzo potrzebny jest dokładny przegląd potencjału nuklearnego NATO

Anna Fotyga, European Parliament, (CC BY 4.0)

Europosłanka PiS podkreśla, że w obecnej dobie „potrzebne jest odstraszanie i powstrzymywanie Rosji”.

Gość „Poranka Wnet” bardzo poważnie traktuje zagrożenie nuklearne ze strony Federacji Rosyjskiej. Uważa, że Sojusz Północnoatlantycki powinien być odpowiednio przygotowany na ewentualną konieczność podjęcia odpowiednich działań.

Bardzo potrzebny jest dokładny przegląd potencjału nuklearnego NATO. Potrzebne jest odstraszanie i powstrzymywanie Rosji.

Moskwa stanowi zagrożenie dla świata Zachodu, a w przypadku Ukrainy już dziś dopuszcza się zbrodni.

To co się dzieje na Ukrainie jest niewyobrażalnym barbarzyństwem – ocenia Anna Fotyga.

Europoseł mówi o niepowodzeniach rosyjskiej armii, jednocześnie podziwia działania wojsk ukraińskich.

Od 24 lutego nie osiągnęła większości zakładanych celów.

Ukraińskie wojska prowadzą niezmiernie inteligentną walkę.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.K.

Czytaj także:

Dmytro Antoniuk: więźniowie atakują Bachmut, wyzwolenie obwodu charkowskiego, alarmy przeciwlotnicze w całej Ukrainie